Obudził mnie ten koszmarny sen. Nie mam pojęcia co to mogło być. Popatrzyłam na zegarek. Zostało 10 min do śniadania. Budzik mnie nie obudził. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do szafki po ubrania. Wzięłam bieliznę oraz dresowe spodnie, koszulkę oraz jakąś bluzę. Popędziłam do łazienki i tam się ubrałam. Moje włosy nie były posłuszne i nie chciały się ułożyć. Jednak po długiej walce, udało się. Do śniadania została niecała minuta. Wyszłam na korytarz, a tam zastałam Piotrka.
- Hej. - przywitałam się miło
No ładnie Żygadło. Zapomniałaś, że z wami koniec. Jak zwykle musiałaś zawalić. Chłopak szedł dalej, bez odpowiedzi.
- Co, teraz będziesz udawał, że się nie znamy ? - nie dawałam za wygraną.
Odwrócił się zaskoczony.
- Nie, znaczy... bo... dlaczego.... czemu...- zaczął się słodko jąkać.
- Dobra, skończ już. - westchnęłam i ruszyłam w stronę stołówki.
Dziwnie się czułam w jego obecności. Nie chciałam dać po sobie tego poznać. Teraz najchętniej bym go przytuliła. Ale to by było głupie.
Weszłam na stołówkę i zastałam tam wszystkich siatkarzy. Wzięłam sobie mleko z płatkami. Zajęłam wolny stolik. Wolałam siedzieć sama. Do mojego stolika dosiadł się Ziomek.
- Przeszkadzam ? - zapytała
- Nie. Ty nigdy nie przeszkadzasz. - wymusiłam lekki uśmiech.
Nie miałam serca go odsyłać. On mi zawsze pomagał.
- Jak się trzymasz ? - zapytał
- A dobrze. Wpadłam na niego jak wyszłam z pokoju. Wyrwało mi się "hej". Nie potrafię trzymać języka za zębami. - westchnęłam
- Ty go kochasz. - stwierdził.- Ale głowa do góry, masz mnie. - zaśmiał się.
Do stolika przysiadł się Winiar.
- Cześć Ziomki. - uśmiechnął się.- Mogę tu zostać ?
- Jasne. Ty możesz zawsze. Jesteś moim kochanym przyjacielem. Ufam ci i mówię o wszystkim. - rzekłam
Mocno mnie przytulił i dał buziaka w czoło.
- Komu jeszcze ufasz ? - zapytał
- Łukaszowi, Igle, Mariuszowi, Pawłowi i Wojtkowi.
Jak na zawołanie, wymienione osoby pojawiły się koło mnie.
- Mi ufasz ? - pisnął Krzysiek
- Tak Krzysiu.
- O jak miło. - uśmiechnął się. - Ale nie słyszałem Pita.
- Igła... Ja z nim nie jestem. - szepnęłam i spuściłam głowę,
- Współczuję mała. - westchnął Mariusz. - A teraz jedzmy, bo głodny jestem.
Wszyscy zaczęli konsumować swoje śniadania. Wysłałam Wlazłemu dziękujące spojrzenie. Puścił mi oczko i zaczął jeść. Kolejne wspomnienia wróciły. Jego dotyk, jego pocałunki. Ten doprowadzający mnie do szaleństwa wzrok. Uśmiech, który często w sobie skrywa. Brat mnie do siebie przyciągnął i przytulił. Zorientowałam się, że łzy spływały mi po policzku. Szybko je otarłam i wzięłam się do jedzenia.
- Cześć wszystkim ! - do jadalni weszła.... Sabina !
Wszyscy jej chórkiem odpowiedzieli "cześć". Podszedł do niej Marcin i dali sobie buziaka.
- Mamy dla was zaproszenia na nasz ślub. - oznajmiła.
Wszyscy zaczęli bić brawo. Wyczytywali siatkarzy.
- Emilka i Piotrek. - usłyszałam
Popatrzyłam na Nowakowskiego. Miał spuszczoną głowę.
- Ja już nie jestem z Piotrkiem. - powiedziałam na głos. - Daj mu to zaproszenie, a ja przyczepię się do Ziomka.
W sali zapanowała cisza. Wszystkie oczy były zwrócone to na mnie to na Piotrka. Nie mogłam wytrzymać tego napięcia. Wstałam i pośpiesznie opuściłam stołówkę. Poszłam do swojego pokoju i wzięłam koszulkę Arka. Założyłam ją i wzięłam buty do gry. Poszłam na halę. Tam mogę być sama i wyżyć się na piłce. Wzięłam jedną z koszyka i zaserwowałam. Piłka wpadła w siatkę. Tak następna i następna. Załamałam się. Zaczęłam robić ćwiczenia na skok i zwiększenie mobilności. Noga mnie bardzo bolała i odmawiała posłuszeństwa. Cierpiałam z tego powodu. Ale przynajmniej zapomniałam o Piotrku. Ponownie wzięłam piłkę i zaczęłam serwować. Używałam całej siły. Spróbowałam zaserwować z wyskoku. I to był błąd. Nie dość, że wyskok mi nie poszedł, to piłka ledwo doleciała do siatki. Opadłam na ziemię i zaczęłam płakać.
- Nic na siłę. - podszedł do mnie brat.
-Ale mi nic nie wychodzi. Wszystko się wali.
- Nie poddawaj się. - usiadł koło mnie i objął ramieniem.
Nic nie mówił i bardzo dobrze, bo cisza jest mi potrzebna. Oparłam głowę o jego ramię. Co by teraz zrobił Arek ? Pewnie by wstał i walczył dalej. Ale ja tego nie zrobię. Nie mam na nic siły. Straciłam podparcie jakim był Piotrek. Drzwi do hali się otworzyły. Do środka weszło stado dwumetrowców.
- Ooo jak słodko. - westchnął Igła.
- Też chcesz ? - wyciągnęłam do niego rękę.
Podbiegł do mnie i przytulił się.
- Ja też chcę ! - jęknął Zati
- To chodź.
I tak każdy po kolei. Kurek nawet Piotrka zmusił do tego wyczynu. Na halę wszedł trener, który kazał chłopakom się rozgrzewać. Zajęłam miejsce koło sztabu i wpatrywałam się w podłogę. Nie chciałam Go ujrzeć. W ogóle nie chciałam tam siedzieć, ale to moja praca. Chyba jednak z niej zrezygnuję. Nie chcę się tak męczyć. Wolę być na kasie w biedronce, niż patrzeć na niego. Akurat siatkarze się rozciągali. Podeszłam do Ziomka. Wykonywał skłony. Kucnęłam za nim i zaczęłam go popychać.
- Rezygnuję z pracy. - oznajmiłam
- O czym ty gadasz ? - zdziwił się.
- Ja dłużej tu nie wytrzymam. Nie mogę znieść jego obecności. Cierpię przez niego.
- Nie rób tego. - szepnął
- Ja muszę, przepraszam. - dałam mu buziaka w policzek i odeszłam.
- Chłopaki zbiórka ! - krzyknął trener.
Wszyscy ustawili się w jednej linii. Zebrałam się na odwagę i zabrałam głos.
- Trenerze, możemy porozmawiać ?
Spotkałam się ze smutnym spojrzeniem brata. Serce mi pękło.
- Dobrze, chodź. - wziął mnie na bok. - O co chodzi ?
- No bo... - zaczęłam i znowu ujrzałam Ziomka. - No bo zapomniałam z pokoju papierów chłopaków. Czy mogłabym pójść ?
- No dobrze. - westchnął - Wszystko w porządku ?
- Tak... znaczy nie. - powiedziałam prawdę.
Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Tak. przytulił mnie. Jak ojciec, którego mi bardzo brakowało. Oderwałam się od niego i wyszłam z sali. Nie zrezygnowałam. Zrobiłam to dla Łukasza.Nie chciałam go skrzywdzić. I dzięki tej pracy będę przy nim blisko. Wzięłam z pokoju potrzebne papiery i wyszłam na korytarz.
- Hej piękna. - usłyszałam za sobą.
- Hej brzydalu. - wytknęłam do niego język
- Aleś ty miła. - westchnął i mnie przytulił
- No wiesz, zmęczona jestem.
- Nie myśl o nim. Wiem, że co jest trudno, ale próbuj. Bądź silna.- poczochrał moje włosy.
- Spróbuję. - wymusiłam uśmiech. - A teraz muszę lecieć,bo trening mają.
- Dobrze. Ale później się spotkamy ? - zapytał
- Oj Wojtek, Wojtek. - westchnęłam- Niech ci będzie. - dałam mu buziaka i poszłam na halę.
Zaczęłam przeglądać te papiery. Trochę było do ogarnięcia.
- Uwaga ! - usłyszałam i po chwili poczułam jak wielki ciężar spada na mnie.
Upadłam na ziemię i zostałam przygnieciona. Poczułam wielki ból w nodze, którą miałam kontuzjowaną.
- Przepraszam, ja nie chciałem. - zszedł ze mnie Piotrek.
Z bólu leciały mi łzy. Wszyscy się do mnie zbiegli.
- Emilka, co jest ? - zapytał przestraszony Ziomek.
- Moja noga. - jęknęłam
- Tu cię boli ? - doktor przycisnął kostkę
- Tak. - syknęłam
Spotkałam się ze smutnym spojrzeniem Piotrka. Stał sam z boku. Wiedziałam, że tego nie chciał.
- Piotrek, weź ją do mojego gabinetu. - obwieścił doktor
- Ja ją wezmę. - podniósł mnie Winiar
- Dziękuję. - szepnęłam i przytuliłam się do niego.
- Zawsze do dyspozycji. - uśmiechnął się.
W czasie drogi panowała cisza. Tylko jak mnie posadził to mu podziękowałam. Doktor zaczął oglądać moją nogę.
- Jest lekko podkręcona. - obwieścił po chwili.
- Ufff, ale ulga. - zaśmiałam się. - Da mi pan jakąś maść ?
- Jasne, jasne. Tylko pamiętaj, nie jestem żaden pan. Przejdźmy na ty.
- Dobrze.
Wręczył mi maść i żel chłodzący.
- Zawołałam jakiegoś chłopaka, żeby cię zaniósł. - oznajmił
- Nie, nie trzeba. Zadzwonię do Wojtka. - uśmiechnęłam się.
Wyciągnęłam telefon i wystukałam tekst: Przyjdź na salę. :* Teraz. Powoli doczłapałam się do sali. Ziomek na mój widok uśmiechnął się. Puściłam mu oczko i usiadłam na krześle.
- Jak noga ? - zapytał Antiga
- Lekko podkręcona.
- Dobrze, że nic poważnego. - uśmiechnął się- Możesz iść do pokoju. Znaczy, weź sobie któregoś chłopaka, żeby cię zaniósł.
- Wojtek zaraz po mnie przyjdzie. - obwieściłam - Jutro jedziemy na basen ?
- Tak, jedziesz też ? - zapytał
- Raczej nie, ale jeszcze jutro dam znać.
- Okej.
Na sale wszedł Włodarczyk. Podszedł do mnie i dał buziaka.
- Co się stało w nogę ? - zaniepokoił się
- A podkręciłam lekko. Taka ze mnie niezdara, że na prostej drodze złapałam kontuzję. - zaśmiałam się.
- Nie mów, że to ty tak sobie zrobiłaś, bo to jest moja wina. - powiedział Piotr.
- Nie wiń się za to. Ja nie patrzyłam co się dzieje i weszłam ci w drogę. - rzekłam
- Ale to ja nie odpuściłem i wpadłem na ciebie.
- A ja ciebie nie zobaczyłam.
- Ale to moja wina ! To przeze mnie cierpisz ! - wycedził
Podeszłam do niego i przytuliłam się. Chciałam, żeby wiedział, że mu wybacza, i żeby się nie obwiniał.
- Wybaczam ci. - szepnęłam i poszłam do Wojtka.
Wziął mnie na barana i wyniósł mnie z hali. Przytuliłam się do niego, bo mi tego brakowało. Zostaliśmy u niego w pokoju. Wojtek dostarczył mi tyle radości, że zapomniałam o wszystkich problemach. Było pełno śmiechu z naszych wspólnych wspomnień. Oczywiście nie odbyło się bez selfie, które wylądowały na Instagramie. Czekaliśmy na komentarze, które będą na pewno. I po 5 min już był. ,,To twoja dziewczyna ?!" Wojtek ma dziewczynę ?! Ładna z was para.
- No widać jakie hotki są w Polsce. - westchnęłam
- O patrz, jedyna mądra. ,, Przecież to dziewczyna Piotrka Nowakowskiego" - przeczytał
- Nie jest mądra, bo ja nie jestem z Piotrem. - szepnęłam
- Przepraszam. - przytulił mnie
- Już 20, będę szła. - obwieściłam i wyszłam
Postałam sms od Łukasza Chodź do mnie. Skierowałam się do jego pokoju. Zapukałam i usłyszałam ,,proszę". Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Jak noga ? - zapytał
- No boli jeszcze, ale już mniej. - uśmiechnęłam się
- Nie zrezygnowałaś z pracy.
- No nie. Specjalnie dla ciebie.
- Nie musisz tego robić dla mnie. Jeśli chcesz to odejdź. Ja cię nie zmuszam.
- Łukasz, ja go kocham i nic tego nie zmieni. Nie mogę ciągle go unikać.- po policzku poleciała mi łza.
- Mała, nie płacz. - przytulił mnie. - Wszystko będzie dobrze.
- Ja już nigdy z nim nie będę. - stwierdziłam
- Mała: Never Say Never - pocałował mnie w czoło.
- Idę się przejść. Jak coś będę na rynku koło fontanny. - oznajmiłam i opuściłam jego pokoju.
Kulejąc pokonywałam kolejne metry spalskich chodników. Było tak cicho. Po kilku minutach dotarłam do celu. Usiadłam na kamiennej ściance fontanny. Wszystkie wspomnienia wróciły. To właśnie tu zapoczątkowaliśmy nasz związek.
Przebrałam się w dresy. Zmęczona położyłam się na łóżku. Dostałam sms. Podniosłam telefon. Od Piotrka:,, Możemy spotkać się za 10 min na rynku ?". Odpisałam mu ,,Tak". Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju.
Rynek był piękny o 22. Podeszłam do podświetlonej fontanny.
- Hej, możemy porozmawiać ? - zapytał
- Jasne.
- Wiem, że cię skrzywdziłem. Powiedziałaś, że mnie lubisz. Nie sądziłem, że mi wybaczysz. Przepraszam. - rzekł
- Więc jak teraz będzie ? - zapytałam
- Tak jak być powinno. - rzekł i złączył nasze wargi.
Zaplotłam ręce na jego szyi. Oderwałam się od niego i chlusnęłam go wodą. Ten podniósł mnie i wrzucił do fontanny. Pociągnęłam go za sobą. Oboje teraz byliśmy cali mokrzy.
- Wracamy ? - zapytałam
Pokiwał głową i wyciągnął mnie. Szliśmy do hotelu trzymając się za ręce.
Uśmiechnęłam się do siebie, ale i tak łza poleciała.
Rynek był piękny o 22. Podeszłam do podświetlonej fontanny.
- Hej, możemy porozmawiać ? - zapytał
- Jasne.
- Wiem, że cię skrzywdziłem. Powiedziałaś, że mnie lubisz. Nie sądziłem, że mi wybaczysz. Przepraszam. - rzekł
- Więc jak teraz będzie ? - zapytałam
- Tak jak być powinno. - rzekł i złączył nasze wargi.
Zaplotłam ręce na jego szyi. Oderwałam się od niego i chlusnęłam go wodą. Ten podniósł mnie i wrzucił do fontanny. Pociągnęłam go za sobą. Oboje teraz byliśmy cali mokrzy.
- Wracamy ? - zapytałam
Pokiwał głową i wyciągnął mnie. Szliśmy do hotelu trzymając się za ręce.
Uśmiechnęłam się do siebie, ale i tak łza poleciała.
- Nie uważasz, że trochę jest zimno ? - usłyszałam męski głos
Teraz poczułam, że cała się trzęsę z zimna.
- Zostawiłaś ją u mnie. - wręczył mi bluzę - Będzie rzucała się w oczy, bo z Polski. - westchnęłam - Ale dzięki Ziomek. - przytuliłam go
- Dobra, to ja idę. - uśmiechnął się i ruszył w swoją stronę.
Oczami Łukasza
Emi poszła na spacer. Wziąłem laptopa i włączyłem skype. Dawno nie widziałem Agnieszki. Jak zwykle jej nie było. Zdenerwowany wyłączyłem laptopa i położyłem się. Coś mnie uwierało w plecy. Podniosłem się i wyciągnąłem bluzę. Trochę taka mała jak na siatkarzy. Czyli Emilki. Postanowiłem jej zanieść, bo na zewnątrz jest chłodno. Założyłem buty, bluzę i wziąłem bluzę Emilki. Na korytarzu wpadłem na Piotrka.
- Gdzie tak śpieszno ? - zaśmiał się
- Idę do mojej siostry, która jest załamana. Kocha takiego jednego, ale ON z nią zerwał, bo ona pomagała koledze w problemach. Ona nadal bardzo go kocha. Ja chciałabym żeby byli razem i szczęśliwi. Idę zanieść jej bluzę, bo siedzi sama na RYNKU koło FONTANNY. - obwieściłem mu i wyszedłem z hotelu.
- Gdzie tak śpieszno ? - zaśmiał się
- Idę do mojej siostry, która jest załamana. Kocha takiego jednego, ale ON z nią zerwał, bo ona pomagała koledze w problemach. Ona nadal bardzo go kocha. Ja chciałabym żeby byli razem i szczęśliwi. Idę zanieść jej bluzę, bo siedzi sama na RYNKU koło FONTANNY. - obwieściłem mu i wyszedłem z hotelu.
Oczami Emilki
Dlaczego życie musi być taki skomplikowane ? Chcesz pomóc innemu, a drugi z tobą zrywa, bo jest zazdrosny. Mimo to ja go dalej kocham. Nie potrafię o nim zapomnieć. Położyłam się na ściance fontanny i zamknęłam oczy. Dałam się porwać myślą poświęconym właśnie jemu. Jego uśmiech, jego dotyk. Ciarki przechodziły mnie po ciele. Poczułam na twarzy jakieś smyranie. Podniosłam powieki i ujrzałam pięknego słonecznika.
- Ja chciałem cię przeprosić. - zaczął
- To nie twoja wina. - westchnęłam
- Nie mówię o nodze. Byłem głupi, że z tobą zerwałem. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Jesteś jedyną dziewczyną, która zaakceptowała mnie takiego jakim jestem. Znosiłaś moje humorki, akceptowałaś moje skrycie w sobie. Kochałaś mnie. - łza słynęła mu po policzku. - Przepraszam. Wybaczysz mi ?
Popatrzyłam w jego pełne nadziei oczy.
- Mogę Ci wybaczyć. - przerwałam ciszę.
- A czy... - zawahał się. - Będziemy znowu razem ? Dasz mi ostatnią szansę ?
Popatrzyłam na słonecznika.
- Ja chyba nie mogę. - szepnęłam
- To twoja decyzja. - wyszeptał. - Będę szedł.
Co ja zrobiłam ? Kocham go, a jednak zrezygnowałam.
- Piotrek.
Odwrócił się. Był smutny i to bardzo.
- Zapomniałeś o czymś. - wyciągnęłam rękę ze słonecznikiem.
- To dla ciebie. - wymusił uśmiech i poszedł.
- Piotrek ! Nie chodziło mi o kwiatka. - uśmiechnęłam się.
Niepewnie podszedł do mnie.
- Kocham cię wariacie. - zaśmiałam się i przytuliłam się do niego.
- Już nigdy cię nie opuszczę. Będzie tylko lepiej. Prawda ?
- Mam taką nadzieję. - mocniej go przytuliłam. - Dasz mi buziaka ?
- A mogę ?
- Zawsze.
Pochylił się i złożył pocałunek na moich ustach.
- I co teraz ? - zapytałam
- Zapraszam cię na... - zamyślił się
- Na co ? - dopytywałam
- A na co masz ochotę ?
- Ma wieczór z tobą.
- No to... O ! Już wiem ! Jest tutaj festyn. Chodźmy. - złączył nasze dłonie i pociągnął mnie za sobą. - Oj, przepraszam, zapomniałem o nodze. - pocałował mnie w czoło.
Spokojnie wędrowaliśmy w stronę parku. Byłam szczęśliwa i to bardzo. Nie żałuję, że dałam mu kolejną szansę. Po chwili doszliśmy do parku pełnego ludzi. Na scenie był jakiś kabaret. Dostrzegłam wolne krzesło.
- Siadaj. - rzekł Pit
- Nie, ty siadaj. - naciskałam na niego
- No chyba nie, siadaj.
- Ty siadaj. - pociągnęłam - Chcesz się kłócić ?
Tylko westchnął i posłusznie usiadł. Zarzuciłam rękę na jego kark i usiadłam na jego kolanach. Kątem oka dostrzegłam, że środkowy się uśmiecha.
Kabaret był naprawdę dobry. Cały czas się śmiałam. Rozśmieszona popatrzyłam na Piotra. Wpatrywał się we mnie tymi swoimi pięknymi oczami. Nie śmiał się, miał poważną minę. Mina mi zrzedła. Ale on lekko się uśmiechnął. Musnęłam jego wargi moimi i przytuliłam się do niego.
- Wracajmy. - szepnęłam mu.
- Masz mnie już dość ? - zapytał
- Nie, chcę po prostu wrócić do domu, aby odpocząć.
- Odpocząć ode mnie. - westchnął
- Nie, Piotrek ! Chcę położyć, bo noga mnie boli. Chciałam z tobą poleżeć. Ale jak wolisz tu siedzieć to proszę bardzo. - powiedziałam zdenerwowana o zaczęłam iść w stronę ośrodka.
Chłopak podbiegł do mnie i złapał za rękę.
- Przepraszam cię skarbie.
- Miało być lepiej. - łzy zbierały mi się do oczu.
- No i będzie. Przepraszam. - pocałował mnie w czoło. - Chodźmy już. Albo nie, wskakuj na barana. - puścił mi oczko.
- Kocham cię. - dałam mu buziaka i weszłam na jego plecy.
Po 5 minutach byliśmy na miejscu, a Piotrek nie wydawał żadnych oznak zmęczenia.
- Dobra, bo się zajedziesz. Takiego kloca nosić przez całą drogę. - oznajmiłam.
- Weź przestań, to była czysta przyjemność. - uśmiechnął się szatańsko. - Do ciebie czy do mnie ?
- Do mnie. - puściłam mu oczko, wszedł do windy i postawił mnie.
Objęłam go w pasie i przytuliłam się do niego. Objął mnie ramieniem i pocałował w głowę. Winda się otworzyła. Na korytarzu były pustki. Wyszliśmy trzymając się za ręce. Wyciągnęłam klucz i włożyłam go do zamka.
- Zaraz wracam. - oznajmił i podszedł do drzwi obok.
Oczami Łukasza.
Leżałem sobie na łóżku. W pokoju byłem sam, bo Igła gdzieś sobie poszedł. Wziąłem sobie jakąś książkę do czytania. Gdy zacząłem czytać, rozległo się pukanie do drzwi. Niechętnie wstałem i otworzyłem drzwi. Ujrzałem smutnego Piotrka.
- Wiesz co ? - zaczął - Znowu miałeś rację. - po tych słowach przytulił się do mnie.
Byłem zaskoczony tą sytuacją. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Z pokoju wyszła Emilka. Na nasz widok uśmiechnęła się.
- Moje miśki. - westchnęła i przyłączyła się do tulenia.
- Czyli zabierasz mi ją ? - zwróciłem się do Pita.
- W połowie. - zaśmiał się
- Umowa stoi. - poklepałem go po ramieniu. - Dobra, lećcie już się sobą nacieszyć.
- Pa. - Emilka dała mi buziaka i poszli do pokoju.
Oczami Emilki
Usiadłam na łóżku i pociągnęłam za sobą środkowego. Wtuliłam się w jego tors. Tego brakowało mi bardzo. Czułam się bezpiecznie. Jeździł swoją dłonią po moich plecach, co wywoływało u mnie przyjemne dreszcze.
- Będę szedł. - pocałował mnie w głowę i wstał
Złapałam go za rękę i przyciągnęłam do siebie. Nasze wargi się złączyły.
- Dobranoc. - uśmiechnął się.
- Dobranoc. - odpowiedziałam, a on wyszedł
Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Szybko się wykąpałam i poszłam spać.
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale szkoła szkoła i jeszcze raz szkoła....