sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 64

Ogłoszenie !!
Zapraszam na moje inne blogi:
stan-wyprostowany-nawet.blogspot.com
we-are-the-heroes.blogspot.com

Oraz pragnę złożyć życzenia mojej kochanej Gabi :* Najlepszego ! <3




     Jak ten czas szybko leci... Jeszcze niedawno zaczynało się majowe zgrupowanie, a tu już 21 września czyli dzień finału Mistrzostw Świata.
     Zgrupowanie było fantastyczne. Z resztą Eliminacje do Mistrzostw Europy również. Nasza drużyna zajęła pierwsze miejsce w grupie, więc zakwalifikowała się do dalszych rozgrywek. Na tych rozrywkach poznałam macedońskoch siatkarzy. Bardzo ich polubiłam.
Po eliminacjach znowu zgrupowanie. Lecz chwile po tym zaczęła się Liga Światowa. Dzięki tym rozgrywką pozwiedzałam trochę świata. Najpierw lecieliśmy do Brazylii, zaraz po niej do Włoch. Po makaroniarzach powrót do Polski, lecz później wylot do Iranu.
Niestety w LŚ nam nie poszło...
No i kolejne zgrupowanie...
Był też memoriał Wagnera. A po memoriale wolne ! 9 dni, ale zawsze to coś.
Na urlop Piotrel zabrał mnie do Grecji. Z nami był jeszcze Paweł ze swoją nową dziewczyną Agnieszką. Było tam pięknie. Oczywiście była też mega zabawa. Wspólny czas dobrze nam zrobił. Spędziłam tam wspaniałe chwile z moim chłopakiem. Było cudownie.
      Teraz podenerwowana siedzę na ławce sztabu. Mecz Polska - Brazylia o złoto. Stan 2 : 1 w setach i 24:22 w 4 secie. Nasi odebrali zagrywkę. Mika dokładnie dograł Zagumnemu. Guma wystawił do Wlazłego, a Mario wbił gwoździa. Koniec ! Wygraliśmy ! Zerwałam się z krzesełka i pobiegłam do chłopaków. Wpadłam w ramiona Pita.
- Gratulacje ! - krzyknęłam
- Dziękuję ! - dał mi buziaka
Poszliśmy do cieszącego się kółeczka. Wszyscy skakali z radości. Bo długim cieszeniu się chłopcy poszli do szatni, a ja na trybuny do Ziomka.
- Zrobili to. - przytuliłam się do niego.
- Jestem z nich dumny. - uśmiechnął się
Usiadłam koło niego i zaczęliśmy gawędzić.
Po jakiś 30min. zeszliśmy na parkiet, gdzie było już roztawione podium. Najpierw były wręczane nagrody indywidualne. Kłos był jednym z dwóch najlepszych środkowych. Za to Mariusz został najlepszym atakującym oraz MVP mistrzostw ! Zaraz po tym reprezentacje zajmowały swoje stopnie. Niemcy 3 miejsce, Brazyliczyjcy 2, a pierwsze oczywiście POLACY ! Coś pięknego jak słychać hymn we własnym kraju. Też cudowny widok zadowolonych chłopaków.
Podszedł do mnie Nowakowski z piłką. Uśmiechnął się i klęknął przede mną.
- Emilko, kocham Cię. Czy zostaniesz moją żoną ? - zapytał
Przyłożyłam dłonie do twarzy. Nie wierzyłam, że to zrobił.
- Tak ! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego.
- Masz tu narazie piłkę, bo to było tak na spontanie. - uśmiechnął się
- Nie trzeba. - pocałowałam go.
- Gratuluję. - przytulił mnie Łukasz.
- A muszę Ci coś powiedzieć. - zwróciłam się do Pita. - Jestem w ciąży.
Ten szeroko się uśmiechnął i zaczął mną kręcić w powietrzu.
- Pit będzie tatą ! A Emi mamą ! - krzyknął Ziomek i zaczęły się oklaski.
- Ale kiedy ? - zapytał Piotrek
- Pamiętasz Grecje ? - zapytałam z uśmiechem.



Przepraszam za tak długą przerwę.
Podoba się ?

piątek, 3 lipca 2015

Rozdział 63

Obudziłam się w objęciach Nowakowskiego. Co ja tutaj robię ? A no tak... Przyszłam do Piotrka i zasnęłam. Nie jest zły, że poroniłam, a przecież to jego dziecko... Znowu zaczęłam płakać. Jakoś nie potrafię sobie z tą myślą poradzić. Tłumię to wszystko w sobie. E końcu muszę się komuś wygadać, komuś kto mnie zrozumie.
- Emi, nie płacz. - pocałował mnie chłopak. - Nie myśl o tym.
- Nie potrafię Piotrek. Nie potrafię. - szlochałam. - Gdy już myślę, że wszystko mam za sobą, to jednak wraca. Jest mi cholernie ciężko. Nie wiem jak przez to przejdę.
- Przejdziemy przez to razem. - uśmiechnął się. - A teraz głowa do góry, bądź dzielna jak Ziomek i pokonaj wszystkie myśli.
- Dziękuję. - wytarłam łzy i uśmiechnęłam się.
- No i to jest mój ulubiony widok.
- Przecież wyglądam okropnie. Dopiero co ryczałam, a ty mi mówisz, że to twój ulubiony widok ?
- A idź ty mój wariacie. - poczochrał mnie po włosach.
Zaczęłam swoją zemstę i też zaczęłam bawić się jego włosami. Ten nie został mi dłużny i zaczął mnie gilgotać.
- Ej Nowakowski, wara ode mnie. - powiedziałam poważnie.
Wystawił mi język i dalej gilgotał. Śmiałam się na cały głos, wierzgając po łóżku. Prosiłam go, aby przestał, ale to było na nic. Byłam bezradna w tej sytuacji.
- Piotruś, proszę cię. - udało mi się powiedzieć.
- Lubię jak mówisz do mnie Piotruś. - uśmiechnął się, a ja go pocałowałam.
- Gorzej wam ? - jęknął Kurek - Spać ludziom nie dacie.
- Oj nie marudź. - puściłam mu oczko. - Dobra, będę leciała do siebie.
Zeszłam z łóżka, ale Piotrek złapał mnie za rękę. Pociągnęłam go, żeby wstał. Zrobił to i mnie przytulił.
- Idę. - westchnęłam
- Kocham cię. - szepnął mi na ucho.
- Ja ciebie też. A teraz bywaj. - poklepałam go po plecach i wyszłam.
Na korytarzy zastałam Antigę.
- Dzisiaj masz wolne, więc na trening nie przychodź. - oznajmił, a ja przytaknęłam i weszłam do pokoju.
Patrząc na ten pokój, wracały do mnie wspaniałe wspomnienia. Ten dzień, w którym wszystko się zaczęło. Po okropnych przejściach Piotrek ożywił mój świat. Przez długi czas nie odzywaliśmy się do siebie, byliśmy zrażeni. Ale chyba opłacało się tyle czekać. Teraz mam cudownego chłopaka, który jest na każde zawołanie. Do tego byłam z nim w ciąży. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Poszłam do szafy i wyciągnęłam z niej dres reprezentacyjny. Czułam się nieświeżo, więc postanowiłam wziąć prysznic.
          Uśmiechnięta weszłam na stołówkę. Widziałam po twarzach chłopaków, że są lekko zdziwieni moim humorem. Ale to chyba dobrze, nie ? Z szerokim uśmiechem dosiadłam się do stolika, przy którym siedział Piotrek, Zati, Kurek, Ziomek i Igła.
- Jak pięknie dziś wyglądamy. - posłał mi uśmiech brat.
- Tak jak zawsze. - westchnęłam
- Czy to efekty odwiedzin pewnego, wysokiego, przymulonego i cichego chłopaka ? - poruszał brwiami Igła
- Nie wiem o kim mówisz.
- No jak to nie ? O Piotrusiu naszym kochanym.
- Przymulony to ty zaraz możesz być. - warknął Pit
- Proszę z szacunkiem odnosić się do starszych. - rzek Krzysiek - Ale nam się Piotruś rozbrykał. Jeszcze niedawno taki  cichy a tu proszę.
- Zostaw ty mi go w spokoju. - zaśmiałam się i objęłam Nowakowskiego - Dobra, ja idę po mleko z musli, a wy sobie rozmawiajcie.
Podeszłam do stolika i przygotowywałam sobie posiłek.
- Witam Panią. - Podszedł uśmiechnięty Winiar
- A witam Pana.
- Ale ty jesteś podobna do brata.
- Yyy nie ?
- Jesteś i to bardzo. - puścił mi oczko
- Chyba nie wiesz jak mój brat wygląda. - zaczęłam się śmiać
- A dasz wiarę, że wiem. Dobra, smacznego życzę. - westchnął i odszedł do stolika.
Wracając do stolika zauważyłam, że Piotrek jest jakiś nieobecny. Podeszłam do niego i zanurzyłam dłoń w jego gęstych włosach.
- Co nic nie jesz ? - zapytałam
- Jem, jem. - uśmiechnął się i kontynuował spożywanie posiłku.
          Po śniadaniu chwila wolnego na przetrawienie posiłku, więc postanowiłam odwiedzić Mateusza i Rafała. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Nic, żadnego odzewu. Zapukałam jeszcze raz. Tym razem drzwi się otworzyły i stanął w nich Mateusz. Uśmiechnął się i gestem zaprosił mnie do środka. Zastałam tam leżącego Rafała. Jak mnie zobaczył od razy usiadł i poklepał miejsce koło siebie. Przystałam na jego propozycję i usiadłam koło niego. Czułam się się dziwnie, bo żaden się nie odzywał.
- Dobra, o co wam chodzi ? - nie wytrzymałam
Ci tylko popatrzyli na siebie i podnieśli brwi. W końcu Buszu wziął kartkę i zaczął coś pisać. Po chwili dał mi ją. Sprawdzamy, który dłużej wytrzyma bez mówienia :) 
- O  matko, macie zabawy. - westchnęłam - To ja idę, nie będę wam przeszkadzała.
Podeszłam do drzwi  i rzuciłam na odchodne: Przecież to wiadome, że wygra Mateusz. I wyszłam.
O dziwo nikogo nie spotkałam na korytarzu. Weszłam do swojego pokoju i opadłam na łóżko. Nawet minuta nie minęła, a już ktoś dobijał się do moich drzwi. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo już ktoś wszedł do środka. Chciałam zobaczyć, kto to śmie zakłócać mój spokój, ale ten ktoś był sprytniejszy i zasłonił mi oczy. Odszukałam rękę jego głowy. Gdy natchnęłam się na nią, przejechałam dłonią po jego włosach i już wiedziałam kto to.
- Zaraz masz trening. - westchnęłam
Żadnej odpowiedzi nie usłyszałam.
- Piotrek, wiem że to ty. - zaśmiałam się
I w tej chwili odsłonił mi oczy i zobaczyłam jego uśmiech.
- Ty masz wolne ? - zapytał
- Tak. Cały dzień w łóżku. Jak super. - uśmiechnęłam się
- Tak sama ?
- Nie mam wyjścia. - zaczęłam się śmiać.
- Dobra, muszę lecieć. - dał mi buziaka - I grzecznie mi tu. - Ze śmiechem opuścił mój pokój.
No i zostałam sama... W sumie już dobrze się czuję... Chyba pójdę na ten trening i sama to powiem chłopakom. Poszłam do łazienki i z pomocą lustra związałam włosy w kucyka. Już prawie byłam gotowa, tylko jeszcze do założenia zostały mi buty i można iść.
        Kiedy już podążałam w stronę hali, nie spotkałam nikogo. Wszyscy już byli na treningu. Gdy byłam przed drzwiami przystanęłam i wzięłam głęboki oddech. Spokojne, oni są jak rodzina powtarzałam sobie w myślach. Odważyłam się i weszłam do środka. Chłopski stali w zbiórce i słyszałam jak Stefan powiedział, że mam wolne. Lecz kiedy mnie zobaczył, przerwał swoje przemówienie.
- Emilka, przecież masz wolne. - skierował się do mnie.
- Ja go już nie potrzebuję. - uśmiechnęłam się. - Chłopaki muszę wam coś powiedzieć...
Chwila niepewności. Popatrzyłam na Piotrka, który posłał mi zachęcające spojrzenie.
- Bo ostatnio byłam u lekarza i dowiedziałam się, że... poroniłam. - poczułam ulgę jak to powiedziałam.
Na sali była niezręczna cisza. Nikt nie wiedział co ma zrobić.
- Ale nie martwcie się, wszystko jest okej. - uśmiechnęłam się
Widziałam tylko jak Rafał poklepał Piotrka.
- Dobra Panowie, rozgrzewka ! - krzyknął trener i zaczęli biegać.
               Dzień leciał na treningach. Wieczorem, kiedy chłopacy mieli wolne, wybrałam się na spacer. Była ładna pogoda, więc chodzenie było przyjemne. W pewnym momencie zaczął dzwonić mój telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz i wyskoczył numer nieznany. Przeciągnęłam palcem zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Słucham.
Słyszałam tylko czyjś oddech i po chwili rozłączył się. Wydawało mi się to dziwną sprawą, ale doszłam do wniosku, że chłopacy robią sobie żarty. Niczym się nie przejmując spacerowałam sobie dalej. Nagle za sobą usłyszałam jakiegoś mężczyznę, który woła moje imię. Odwróciłam się i ujrzałam chłopaka w moim wieku, no może trochę starszego, który szedł w moją stronę. Nie wiedziałam kto to. Po raz pierwszy go widzę. Z szerokim uśmiechem podszedł do mnie i przytulił mnie.
- Co ty robisz ?! - krzyknęłam i odepchnęłam go.
- Jak to co ? Witam się z tobą.
- Przepraszam, my się znamy ?
- Ej chłopie, masz jakiś problem ?! - zapytał go Winiar, który przyszedł z grupką siatkarzy w tym Łukasz i Piotrek.
- Nie, nie mam. Witam się tylko z moją dziewczyną. - uśmiechnął się
- Przepraszam co ? - pisnęłam - Ja cię chłopie nawet nie znam !
- Jak to nie. Przecież byliśmy tacy szczęśliwi. A teraz udajesz, że mnie nie znasz ? Smutne.
Byłam zszokowana. Nie wiedziałam co mam myśleć.
- Tu mam dowód. - wyciągnął zdjęcie i pokazał jak się całujemy. - o proszę. - pokazywał nam wspólne zdjęcia.
Popatrzyłam na Piotrka. Na jego twarzy widniał ból.
- Mikołaj daj jej spokój. - z tłumu wyłonił się brat.
- O cześć Łukasz. Ale przecież nie miałeś żadnych przeciwwskazań, żebym był z twoją siostrą. Nawet cieszyłeś się, że jesteśmy razem.
- Chłopie, to było 6 lat temu ! Jesteś kompletnym idiotą ! Gdzie byłeś przez te 6 lat ?! Wiesz, że była w śpiączce przez 5 lat ?! Ani razu cię nie widziałem w szpitalu! A teraz proszę cię, zostaw nas w spokoju. To już koniec. Ona jest szczęśliwa z kim innym, bez ciebie. - Ziomek mnie bronił.
Ja nie wiedziałam co się dzieje. Z głową pełną myśli zaczęłam iść dalej. Zaczęłam wszystko analizować. Czyli on był moim chłopakiem przed wypadkiem. Z czego Łukasz mówił, nie interesował się moim stanem przez 6 lat... Mikołaj... w ogóle go nie pamiętam. Nic, pustka... Ktoś złapał moją dłoń, pociągnął do siebie i zamknął w swoich ramionach.
- Piotrek ja nic nie wiedziałam o nim. - szepnęłam
- Ale ja nic nie powiedziałem. - pocałował mnie w głowę. - Idziemy się przejść ?
Pokiwałam twierdząco głową i podeszliśmy do chłopaków.
- Idziecie z nami ? - przytaknęli i ruszyliśmy przed siebie.
              Przed zaśnięciem analizowałam wszystkie wydarzenia, które dzisiaj miały miejsce. Skąd ten Mikołaj miał mój numer ? Co mu się stało, że po 6 latach myśli, że do niego wrócę. Ale jednak szkoda mi go. Z czego wiem, byłam z nim szczęśliwa. Wzięłam telefon i odnalazłam jego numer. Przepraszam, ale ja naprawdę nic nie pamiętam. i wysłałam tę wiadomość. Oczywiście nie mogłam zasnąć z całych tych emocji.





Przepraszam za tak długą przerwę. Mam nadzieję, że podoba się :)

środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 62

- Więc, mam dla Pani złą wiadomość. Smutno mi to mówić, ale.... Poroniła Pani.
Nie rozumiałam tego, co usłyszałam. Zszokowała mnie ta wiadomość.
- Ale jak to poroniłam ? - po chwili wydusiłam z siebie.
- Najwidoczniej nie szczędziła się Pani. - oznajmił
- To ja byłam w ciąży ? - zszokowana opadłam na krzesło
- Nie planowała Pani ciąży ? To był drugi miesiąc.
Pokręciłam przecząco głową. Właśnie teraz do mnie dotarło, że przeze mnie to dziecko straciło życie. Pojedyncza łza słynęła mi po policzku.
- Ale jak to możliwe ? - popatrzyłam na lekarza - Przecież robiłam test i był negatywny.
- Ten test ? - wyciągnął z szuflady opakowanie.
Potwierdziłam, że to ten. Oznajmił mi, że one są wadliwe i często nie pokazują pozytywnych wyników.
- Zrobimy szybki zabieg i będzie Pani wolna.
        Rzeczywiście, zabieg nie trwał nawet 10 min. Ze łzami w oczach wyszłam z gabinetu. Ludzie patrzyli się na mnie. Piotrek wstał i podał mi bluzę. Złapałam go za rękę i szybko wyszliśmy z kliniki.
- Co się stało ? - zapytał na zewnątrz
- Poroniłam. - zaczęłam płakać.
- Co ? To ty byłaś w ciąży ? - nie dowierzał - Matko, Emi. Nic się nie stało. Nie twoja wina. Nie wiedziałaś tego. - przytulił mnie.
- Co ty gadasz ?! Zabiłam twoje dziecko ! Tak strasznie chciałeś je mieć, a teraz mówisz, że nic się nie stało ?!
- Emilka, przestań.- chciał mnie przytulić, ale zaczęłam go okładać pięciami.
Z samochodu wysiadł Ziomek i podbiegł do mnie. Zamknął mnie w swoich ramionach.
- Co się stało ? - był zdezorientowany
Zapadła cisza. Mi trudno było o tym mówić, a Piotrek najwidoczniej nie chciał mówić.
- Emilka poroniła. - w końcu się odezwał.
Łukasz przytulił mnie mocniej.
- Wsiadajcie do samochodu. - rzekł
Usiadłam z tyłu. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy. Podróż powrotna strasznie mi się dłużyła. Jak brat zaparkował pod ośrodkiem, od razu wyskoczyłam z auta i pobiegłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Byłam w ciąży, nosiłam nasze dziecko. Zabiłam je. Poczułam jak ktoś gładzi moje włosy.
- Ziomek, zostaw mnie samą, proszę. - jęknęłam
- Skoro chcesz. - westchnął, pocałował mnie w głowę i wyszedł.
Sama na sam z myślami. To było dobre. Nagle ktoś wpadł do mojego pokoju.
- Emi sprawa jest. - usłyszałam. - Ej, mała, co się stało ?
Usiadł koło mnie i przytulił.
- Powiesz mi ?
- Paweł... - zaczęłam - Ja poroniłam.
Zrobił wielkie oczy. Mocniej zamknął mnie w swoim uścisku.
- Jesteś moim braciszkiem ? - zapytałam
- No jasne. - odpowiedział bez wahania. - Gdzie jest Piotrek ?
Wzruszyłam tylko ramionami.
- Czemu nie ma go przy tobie ? - dopytywał
- Bo ja nie chcę. Nie chcę mu się pokazywać na oczy. Zabiłam jego dziecko. - szlochałam.- On tak bardzo chciał je mieć, a ja to zepsułam.
- Nie mów tak. On cię kocha i na pewno tak nie myśli.
- Zati, zostaw mnie proszę samą.
- Dobra. - westchnął i wyszedł.
Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Tylko ta myśl krążyła mi po głowie. Miałam już tego dość. Zdenerwowana wstałam, zamknęłam pokój i szybkim krokiem opuściłam ośrodek. Mam już dość tego wszystkiego.




 OCZAMI ŁUKASZA


       W końcu mogę normalnie porozmawiać z Igłą. Chociaż dalej mnie martwi stan Emilki. Krzysiek chyba coś zobaczył.
- Ziomek, co jest ? - zapytał
Nie wiem czy mogę mu powiedzieć. Wiem, że mogę mu zaufać, ale nie jestem pewien czy Emilka by chciała.
- Bo wiesz...- zacząłem. - To jest delikatna sprawa. Wiem, że mogę ci zaufać. Emilka była dzisiaj u lekarza. - zawahałem się. - I się dowiedziała, że była w ciąży...
- Co to znaczy była ?
- Poroniła...- szepnąłem
- To straszne.
Zapadła cisza. Nadal myślałem, czy dobrze zrobiłem. Za to mogę stać się niedobrym bratem.
Rozległo się pukanie do drzwi. Niechętnie wstałem i poszedłem otworzyć. Moim oczom ukazał się smutny Pit.
- Ty nie u Emilki ? - zapytałem
- Nie. Jest na mnie wściekła. Nie odbiera telefonu, nie odpowiada na sms'y. Nie będę na nią naciskał. - obwieścił.
- Chodź pójdziemy razem. Krzysiek, idę do Emilki. - oznajmiłem przyjacielowi i zamknąłem drzwi.
Mimo iż Pit jest Cichy i nie okazuje emocji, teraz było widać, że jest smutny. Nie dziwię się... To jest bardzo ciężka sprawa. W milczeniu doszliśmy do celu. Zapukałem do drzwi. Nic. Znowu zapukałem. Dalej nic. Przestraszeni zaczęliśmy walić w drzwi i wołać Emilkę. Pit wyciągnął telefon i zaczął do niej dzwonić. Zza drzwi wydobywał się dzwonek telefonu siostry. W tedy byliśmy nieźle przestraszeni.
- Cześć. - przywitał się Mateusz.  - Yyy Emilka przed chwilą wychodziła z ośrodka. Była jakaś taka dziwna... - obwieścił.
Popatrzyłem na Pita. On patrzył na mnie. Bez słowa rzuciliśmy się do wyjścia. Nigdzie jej nie widzieliśmy.
- Piotrek, wiem.
Na 99 % byłem pewien, że tam poszła. Przez całą drogę nikt się nie odezwał. Oboje byliśmy bardzo przejęci. Kilka minut później byliśmy na miejscu.
- Wchodzimy ? - zapytał
Kiwnąłem głową i weszliśmy do środka. Kamień spadł mi z serca, gdy zobaczyłem siostrę siedzącą w pierwszej ławce wraz z Tomkiem. Po cichu zajęliśmy miejsce z tyłu. Wiedziałem, że tu będzie. Zawsze w ciężkich chwilach chodziła do kościoła. Bardzo dobrze zrobiła. Rozmowa z Tomkiem dobrze jej zrobi.



OCZAMI EMILKI

      Poszłam do kościoła z nadzieją, że spotkam tam Tomka. Gdy weszłam do środka i ujrzałam jego postać, ucieszyłam się i od razu dosiadłam się do niego.
- Co się stało ? - zapytał, widząc mój stan.
- Zabiłam dziecko. - szepnęłam
Za bardzo nie wiedział co powiedzieć.
- Poroniłam. - ciągnęłam dalej. - Byłam dzisiaj u lekarza, bo ostatnio brzuch mnie bolał. No i okazało się, że byłam w drugim miesiącu ciąży. Lekarz powiedział, że to przez moje niedbanie. Gdybym poszła wcześniej może by to dziecko żyło. Najgorsze jest to, że Piotrek bardzo chciał je mieć. Teraz pewnie mnie nienawidzi. W sumie ja sama się nienawidzę.
- Emilka nie możesz tak mówić. - powiedział stanowczo. - Nie twoja wina, nie wiedziałaś o tym. A Piotrek na pewno dalej cię kocha i nie ma ci tego za złe.
- Ale to moja wina !
Tomek to bardzo opanowany człowiek. Na początku za bardzo nie chciałam go słuchać. Lecz po chwili zrozumiałam jego słowa. Jest on wspaniałym człowiekiem. Ta rozmowa była bardzo mi potrzebna. Wszystko mi wytłumaczył i czułam się teraz lepiej. Myślę, że to było lepsze niż wizyta u psychologa. Po 30 minutach nasza rozmowa się zakończyła.
- Dziękuję ci. - przytuliłam się do niego.
- Bardzo się cieszę, że pomogłem. - uśmiechnął się. - Będę się o was modlił. I mam nadzieję, że poznam twojego partnera.
- Dziękuję jeszcze raz. Na pewno poznasz. - uśmiechnęłam się. - Będę już szła.
- Odprowadzę cię kawałek.
Wyszliśmy z ławki i szliśmy do wyjścia. Z ostatniej ławki wyszedł Łukasz z Piotrkiem. Przystanęłam, bo nie byłam pewna co do Piotrka. Ziomek uśmiechnął się do mnie i przytulił mnie. Po chwili oderwałam się od niego. Niepewnie popatrzyłam na Nowakowskiego.
- Do mnie się nie przytulisz ? - zapytał
- A mogę ?
- No a czemu nie ? Wiem, że jesteś na mnie zdenerwowana, ale ja dalej cię kocham. Przepraszam.
- To ja cię przepraszam. - mocno się do niego przytuliłam.
- A więc to ten Piotrek. - zaśmiał się Tomek.
- Piotrek to jest Tomek, mój kuzyn. Jest franciszkaninem. Tomek to jest Piotrek, mój chłopak i jest siatkarzem.
Podali sobie dłonie.
- No to ja będę leciał. - obwieścił kuzyn - Siema.
Zaczęliśmy się śmiać i opuściliśmy kościół.
W dobrym humorze wróciliśmy do ośrodka. Od razu poszliśmy na obiad.
        Po posiłku wróciłam do pokoju. Wygodnie położyłam się na łóżku i wzięłam telefon. Obdzwoniłam dużo osób. Lecz nielicznym powiedziałam o poronieniu... Najdłużej rozmawiałam z Wojtkiem. Tak mi go brakowało. Po godzinnym dzwonieniu postanowiłam odpocząć. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Moją ciszę przerwał telefon.
- Hallo.. - odebrałam
- Emi... możesz wyjść na chwilę na dwór ? Chcę cię pożegnać. - usłyszałam
- Zaraz będę. - rzekłam i rozłączyłam się.
Niechętnie zwlekłam się z łóżka i założyłam buty. Popatrzyłam w lustro. Szybko poprawiłam fryzurę i wyszłam z pokoju. Na korytarzu nie spotkałam nikogo.
Na dworze była cała kadra skoczków narciarskich. Nigdzie nie widziałam Krzyśka. Postanowiłam się kogoś zapytać o niego. Podeszłam do jednego i poklepałam go po ramieniu.
- Przepraszam... - zaczęłam
- Chcesz zdjęcie ? - zaśmiał się.
- Nie. W sumie to z chęcią. - uśmiechnęłam się.
Wyciągnęłam telefon i zrobiliśmy sobie selfi.
- Emilka ! - usłyszałam za sobą
- Krzysiu. - uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego.
- Widzę, że zdjęcia już zrobione. - śmiał się
- Szukałam ciebie, a że to jedyna okazja zrobić zdjęcie z Mistrzem Olimpijskim no to wykorzystałam ją.
- Mam pomysł. - rzekł. - Chłopaki, robimy sobie zdjęcie z Emilką ! - krzyknął
Wszyscy się zgodzili i ustawili w grupie. Wyciągnęłam telefon przed siebie i zaczęłam robić zdjęcia. Było pełno śmiechu. Pożegnałam się z Krzyśkiem i wróciłam do pokoju. Może teraz sobie odpocznę. Położyłam się i zamknęłam oczy. Po paru minutach zasnęłam....
             Obudził mnie dźwięk sms'a. Niechętnie otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Wzięłam telefon i popatrzyłam na godz. Była 20. Odczytałam wiadomość. Wszystko ok ? od Pituś. Tak, tak, zasnęło mi się. :* wysłałam mu odpowiedź. Hmmm przydałoby się pójść powiedzieć Antidze o moim problemie.... Zwlekłam się z łóżka i wyszłam na korytarz. Odszukałam pokój trenera i zapukałam. Po chwili otworzył mi Stefan.
- Tak ? - uśmiechnął się
- Mogę wejść ?
- Jasne.
Wpuścił mnie do środka i weszłam. Wskazał miejsce, żebym usiadła.
- Coś się stało ?
- Tak. Byłam dzisiaj u lekarza i... - zawahałam się. - I dowiedziałam się, że poroniłam.
- To straszne. - westchnął. - Weź sobie kilka dni wolnego. Tak będzie najlepiej.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko.- Aha i jeszcze jedna prośba. Możesz powiedzieć o tym chłopakom jutro na treningu ? Nie chcę nic przed nimi ukrywać.
- Jeśli tak chcesz, to niema sprawy.
- Dziękuję.-posłałam mu uśmiech- Dobranoc.
- Dobranoc.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju chłopaka. Zapukałam do drzwi. "proszę" usłyszałam. Weszłam do środka.
- Cześć Bartek. - przywitałam się.- Gdzie Piotrek ?
- Bierze prysznic. - oznajmił - Siadaj, zaraz wyjdzie. - uśmiechnął się.
Usiadłam na łóżku Nowakowskiego. Wygodnie oparłam się o ścianę i wyczekiwałam. Kurek rozmawiał z kimś na laptopie. Więc nie chciałam mu przeszkadzać.
Czas mijał, a Piotrka dalej nie było.
- Ile jeszcze ? - westchnęłam
- Normalka. - zaśmiał się Bartek
- Jesteś z jakąś dziewczyną ?! - usłyszałam w laptopie.
- Tak. To dziewczyna Pita. - obrócił laptopa w moją stronę. - Natalia to Emilka, Emilka to Natalia.
- Cześć. - pomachałam jej
Odwzajemniła gest. Robiłam się śpiąca, więc położyłam się na łóżku. Powieki stawały się coraz cięższe. Walczyłam z tym. Lecz nie miałam  na tyle sił i zasnęłam.



OCZAMI BARTKA
    Rozmawiałem ze swoją dziewczyną przez skype. Emilka dalej czekała na Piotrka. Widać było po niej, że jest nieźle wykończona. Po jakiś 10 min wyszedł Pit.
- Emilka ? - zapytał
Popatrzyłem na nią.
- Zasnęła. Tyle na ciebie czekała, że tak się znudziła. -zaśmiałem się
- Trzeba było mnie zawołać. - jęknął
Są taką słodką parą. Bardzo do siebie pasują.




OCZAMI PIOTRKA

   Zasnęła na moim łóżku. I co ja mam teraz zrobić...? Chyba odniosę ją do jej pokoju. Albo nie, bo jeszcze ją obudzę. Wziąłem koc i delikatnie przykryłem Emilkę. Dałem jej buziaka w czoło. Tak mi jej jest szkoda. Dlaczego musiało to nas spotkać ?? Jest mi bardzo ciężko. Mimo iż nie widać tego po mnie, ja też cierpię. To jest na prawdę beznadziejna sytuacja. Usiadłem na skraju łóżka i popatrzyłem na Kurka. Wpatrywał się we mnie.
- Teraz gadaj. Widzę, że coś się stało. - rzekł
- Wiesz, że byłbym ojcem ?
- Ale...? - ciągnął mnie za język
- Ale Emilka poroniła. - szepnąłem
- O ja cię, stary. - zasmucił się
Podszedł do mnie i przytulił mnie.
- Będzie dobrze. Jeszcze nie jedne małe Nowakowskie bąble będą. - uśmiechnął się
- Dzięki. - wymusiłem uśmiech.
- Idę się myć. - oznajmił i poszedł do toalety.
Westchnąłem tylko i położyłem się koło dziewczyny. Przytuliłem ją od tyłu i po chwili zasnąłem...







I jak ?