- Więc, mam dla Pani złą wiadomość. Smutno mi to mówić, ale.... Poroniła Pani.
Nie rozumiałam tego, co usłyszałam. Zszokowała mnie ta wiadomość.
- Ale jak to poroniłam ? - po chwili wydusiłam z siebie.
- Najwidoczniej nie szczędziła się Pani. - oznajmił
- To ja byłam w ciąży ? - zszokowana opadłam na krzesło
- Nie planowała Pani ciąży ? To był drugi miesiąc.
Pokręciłam przecząco głową. Właśnie teraz do mnie dotarło, że przeze mnie to dziecko straciło życie. Pojedyncza łza słynęła mi po policzku.
- Ale jak to możliwe ? - popatrzyłam na lekarza - Przecież robiłam test i był negatywny.
- Ten test ? - wyciągnął z szuflady opakowanie.
Potwierdziłam, że to ten. Oznajmił mi, że one są wadliwe i często nie pokazują pozytywnych wyników.
- Zrobimy szybki zabieg i będzie Pani wolna.
Rzeczywiście, zabieg nie trwał nawet 10 min. Ze łzami w oczach wyszłam z gabinetu. Ludzie patrzyli się na mnie. Piotrek wstał i podał mi bluzę. Złapałam go za rękę i szybko wyszliśmy z kliniki.
- Co się stało ? - zapytał na zewnątrz
- Poroniłam. - zaczęłam płakać.
- Co ? To ty byłaś w ciąży ? - nie dowierzał - Matko, Emi. Nic się nie stało. Nie twoja wina. Nie wiedziałaś tego. - przytulił mnie.
- Co ty gadasz ?! Zabiłam twoje dziecko ! Tak strasznie chciałeś je mieć, a teraz mówisz, że nic się nie stało ?!
- Emilka, przestań.- chciał mnie przytulić, ale zaczęłam go okładać pięciami.
Z samochodu wysiadł Ziomek i podbiegł do mnie. Zamknął mnie w swoich ramionach.
- Co się stało ? - był zdezorientowany
Zapadła cisza. Mi trudno było o tym mówić, a Piotrek najwidoczniej nie chciał mówić.
- Emilka poroniła. - w końcu się odezwał.
Łukasz przytulił mnie mocniej.
- Wsiadajcie do samochodu. - rzekł
Usiadłam z tyłu. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy. Podróż powrotna strasznie mi się dłużyła. Jak brat zaparkował pod ośrodkiem, od razu wyskoczyłam z auta i pobiegłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Byłam w ciąży, nosiłam nasze dziecko. Zabiłam je. Poczułam jak ktoś gładzi moje włosy.
- Ziomek, zostaw mnie samą, proszę. - jęknęłam
- Skoro chcesz. - westchnął, pocałował mnie w głowę i wyszedł.
Sama na sam z myślami. To było dobre. Nagle ktoś wpadł do mojego pokoju.
- Emi sprawa jest. - usłyszałam. - Ej, mała, co się stało ?
Usiadł koło mnie i przytulił.
- Powiesz mi ?
- Paweł... - zaczęłam - Ja poroniłam.
Zrobił wielkie oczy. Mocniej zamknął mnie w swoim uścisku.
- Jesteś moim braciszkiem ? - zapytałam
- No jasne. - odpowiedział bez wahania. - Gdzie jest Piotrek ?
Wzruszyłam tylko ramionami.
- Czemu nie ma go przy tobie ? - dopytywał
- Bo ja nie chcę. Nie chcę mu się pokazywać na oczy. Zabiłam jego dziecko. - szlochałam.- On tak bardzo chciał je mieć, a ja to zepsułam.
- Nie mów tak. On cię kocha i na pewno tak nie myśli.
- Zati, zostaw mnie proszę samą.
- Dobra. - westchnął i wyszedł.
Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Zabiłam dziecko. Tylko ta myśl krążyła mi po głowie. Miałam już tego dość. Zdenerwowana wstałam, zamknęłam pokój i szybkim krokiem opuściłam ośrodek. Mam już dość tego wszystkiego.
OCZAMI ŁUKASZA
W końcu mogę normalnie porozmawiać z Igłą. Chociaż dalej mnie martwi stan Emilki. Krzysiek chyba coś zobaczył.
- Ziomek, co jest ? - zapytał
Nie wiem czy mogę mu powiedzieć. Wiem, że mogę mu zaufać, ale nie jestem pewien czy Emilka by chciała.
- Bo wiesz...- zacząłem. - To jest delikatna sprawa. Wiem, że mogę ci zaufać. Emilka była dzisiaj u lekarza. - zawahałem się. - I się dowiedziała, że była w ciąży...
- Co to znaczy była ?
- Poroniła...- szepnąłem
- To straszne.
Zapadła cisza. Nadal myślałem, czy dobrze zrobiłem. Za to mogę stać się niedobrym bratem.
Rozległo się pukanie do drzwi. Niechętnie wstałem i poszedłem otworzyć. Moim oczom ukazał się smutny Pit.
- Ty nie u Emilki ? - zapytałem
- Nie. Jest na mnie wściekła. Nie odbiera telefonu, nie odpowiada na sms'y. Nie będę na nią naciskał. - obwieścił.
- Chodź pójdziemy razem. Krzysiek, idę do Emilki. - oznajmiłem przyjacielowi i zamknąłem drzwi.
Mimo iż Pit jest Cichy i nie okazuje emocji, teraz było widać, że jest smutny. Nie dziwię się... To jest bardzo ciężka sprawa. W milczeniu doszliśmy do celu. Zapukałem do drzwi. Nic. Znowu zapukałem. Dalej nic. Przestraszeni zaczęliśmy walić w drzwi i wołać Emilkę. Pit wyciągnął telefon i zaczął do niej dzwonić. Zza drzwi wydobywał się dzwonek telefonu siostry. W tedy byliśmy nieźle przestraszeni.
- Cześć. - przywitał się Mateusz. - Yyy Emilka przed chwilą wychodziła z ośrodka. Była jakaś taka dziwna... - obwieścił.
Popatrzyłem na Pita. On patrzył na mnie. Bez słowa rzuciliśmy się do wyjścia. Nigdzie jej nie widzieliśmy.
- Piotrek, wiem.
Na 99 % byłem pewien, że tam poszła. Przez całą drogę nikt się nie odezwał. Oboje byliśmy bardzo przejęci. Kilka minut później byliśmy na miejscu.
- Wchodzimy ? - zapytał
Kiwnąłem głową i weszliśmy do środka. Kamień spadł mi z serca, gdy zobaczyłem siostrę siedzącą w pierwszej ławce wraz z Tomkiem. Po cichu zajęliśmy miejsce z tyłu. Wiedziałem, że tu będzie. Zawsze w ciężkich chwilach chodziła do kościoła. Bardzo dobrze zrobiła. Rozmowa z Tomkiem dobrze jej zrobi.
OCZAMI EMILKI
Poszłam do kościoła z nadzieją, że spotkam tam Tomka. Gdy weszłam do środka i ujrzałam jego postać, ucieszyłam się i od razu dosiadłam się do niego.
- Co się stało ? - zapytał, widząc mój stan.
- Zabiłam dziecko. - szepnęłam
Za bardzo nie wiedział co powiedzieć.
- Poroniłam. - ciągnęłam dalej. - Byłam dzisiaj u lekarza, bo ostatnio brzuch mnie bolał. No i okazało się, że byłam w drugim miesiącu ciąży. Lekarz powiedział, że to przez moje niedbanie. Gdybym poszła wcześniej może by to dziecko żyło. Najgorsze jest to, że Piotrek bardzo chciał je mieć. Teraz pewnie mnie nienawidzi. W sumie ja sama się nienawidzę.
- Emilka nie możesz tak mówić. - powiedział stanowczo. - Nie twoja wina, nie wiedziałaś o tym. A Piotrek na pewno dalej cię kocha i nie ma ci tego za złe.
- Ale to moja wina !
Tomek to bardzo opanowany człowiek. Na początku za bardzo nie chciałam go słuchać. Lecz po chwili zrozumiałam jego słowa. Jest on wspaniałym człowiekiem. Ta rozmowa była bardzo mi potrzebna. Wszystko mi wytłumaczył i czułam się teraz lepiej. Myślę, że to było lepsze niż wizyta u psychologa. Po 30 minutach nasza rozmowa się zakończyła.
- Dziękuję ci. - przytuliłam się do niego.
- Bardzo się cieszę, że pomogłem. - uśmiechnął się. - Będę się o was modlił. I mam nadzieję, że poznam twojego partnera.
- Dziękuję jeszcze raz. Na pewno poznasz. - uśmiechnęłam się. - Będę już szła.
- Odprowadzę cię kawałek.
Wyszliśmy z ławki i szliśmy do wyjścia. Z ostatniej ławki wyszedł Łukasz z Piotrkiem. Przystanęłam, bo nie byłam pewna co do Piotrka. Ziomek uśmiechnął się do mnie i przytulił mnie. Po chwili oderwałam się od niego. Niepewnie popatrzyłam na Nowakowskiego.
- Do mnie się nie przytulisz ? - zapytał
- A mogę ?
- No a czemu nie ? Wiem, że jesteś na mnie zdenerwowana, ale ja dalej cię kocham. Przepraszam.
- To ja cię przepraszam. - mocno się do niego przytuliłam.
- A więc to ten Piotrek. - zaśmiał się Tomek.
- Piotrek to jest Tomek, mój kuzyn. Jest franciszkaninem. Tomek to jest Piotrek, mój chłopak i jest siatkarzem.
Podali sobie dłonie.
- No to ja będę leciał. - obwieścił kuzyn - Siema.
Zaczęliśmy się śmiać i opuściliśmy kościół.
W dobrym humorze wróciliśmy do ośrodka. Od razu poszliśmy na obiad.
Po posiłku wróciłam do pokoju. Wygodnie położyłam się na łóżku i wzięłam telefon. Obdzwoniłam dużo osób. Lecz nielicznym powiedziałam o poronieniu... Najdłużej rozmawiałam z Wojtkiem. Tak mi go brakowało. Po godzinnym dzwonieniu postanowiłam odpocząć. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Moją ciszę przerwał telefon.
- Hallo.. - odebrałam
- Emi... możesz wyjść na chwilę na dwór ? Chcę cię pożegnać. - usłyszałam
- Zaraz będę. - rzekłam i rozłączyłam się.
Niechętnie zwlekłam się z łóżka i założyłam buty. Popatrzyłam w lustro. Szybko poprawiłam fryzurę i wyszłam z pokoju. Na korytarzu nie spotkałam nikogo.
Na dworze była cała kadra skoczków narciarskich. Nigdzie nie widziałam Krzyśka. Postanowiłam się kogoś zapytać o niego. Podeszłam do jednego i poklepałam go po ramieniu.
- Przepraszam... - zaczęłam
- Chcesz zdjęcie ? - zaśmiał się.
- Nie. W sumie to z chęcią. - uśmiechnęłam się.
Wyciągnęłam telefon i zrobiliśmy sobie selfi.
- Emilka ! - usłyszałam za sobą
- Krzysiu. - uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego.
- Widzę, że zdjęcia już zrobione. - śmiał się
- Szukałam ciebie, a że to jedyna okazja zrobić zdjęcie z Mistrzem Olimpijskim no to wykorzystałam ją.
- Mam pomysł. - rzekł. - Chłopaki, robimy sobie zdjęcie z Emilką ! - krzyknął
Wszyscy się zgodzili i ustawili w grupie. Wyciągnęłam telefon przed siebie i zaczęłam robić zdjęcia. Było pełno śmiechu. Pożegnałam się z Krzyśkiem i wróciłam do pokoju. Może teraz sobie odpocznę. Położyłam się i zamknęłam oczy. Po paru minutach zasnęłam....
Obudził mnie dźwięk sms'a. Niechętnie otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Wzięłam telefon i popatrzyłam na godz. Była 20. Odczytałam wiadomość. Wszystko ok ? od Pituś. Tak, tak, zasnęło mi się. :* wysłałam mu odpowiedź. Hmmm przydałoby się pójść powiedzieć Antidze o moim problemie.... Zwlekłam się z łóżka i wyszłam na korytarz. Odszukałam pokój trenera i zapukałam. Po chwili otworzył mi Stefan.
- Tak ? - uśmiechnął się
- Mogę wejść ?
- Jasne.
Wpuścił mnie do środka i weszłam. Wskazał miejsce, żebym usiadła.
- Coś się stało ?
- Tak. Byłam dzisiaj u lekarza i... - zawahałam się. - I dowiedziałam się, że poroniłam.
- To straszne. - westchnął. - Weź sobie kilka dni wolnego. Tak będzie najlepiej.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko.- Aha i jeszcze jedna prośba. Możesz powiedzieć o tym chłopakom jutro na treningu ? Nie chcę nic przed nimi ukrywać.
- Jeśli tak chcesz, to niema sprawy.
- Dziękuję.-posłałam mu uśmiech- Dobranoc.
- Dobranoc.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju chłopaka. Zapukałam do drzwi. "proszę" usłyszałam. Weszłam do środka.
- Cześć Bartek. - przywitałam się.- Gdzie Piotrek ?
- Bierze prysznic. - oznajmił - Siadaj, zaraz wyjdzie. - uśmiechnął się.
Usiadłam na łóżku Nowakowskiego. Wygodnie oparłam się o ścianę i wyczekiwałam. Kurek rozmawiał z kimś na laptopie. Więc nie chciałam mu przeszkadzać.
Czas mijał, a Piotrka dalej nie było.
- Ile jeszcze ? - westchnęłam
- Normalka. - zaśmiał się Bartek
- Jesteś z jakąś dziewczyną ?! - usłyszałam w laptopie.
- Tak. To dziewczyna Pita. - obrócił laptopa w moją stronę. - Natalia to Emilka, Emilka to Natalia.
- Cześć. - pomachałam jej
Odwzajemniła gest. Robiłam się śpiąca, więc położyłam się na łóżku. Powieki stawały się coraz cięższe. Walczyłam z tym. Lecz nie miałam na tyle sił i zasnęłam.
OCZAMI BARTKA
Rozmawiałem ze swoją dziewczyną przez skype. Emilka dalej czekała na Piotrka. Widać było po niej, że jest nieźle wykończona. Po jakiś 10 min wyszedł Pit.
- Emilka ? - zapytał
Popatrzyłem na nią.
- Zasnęła. Tyle na ciebie czekała, że tak się znudziła. -zaśmiałem się
- Trzeba było mnie zawołać. - jęknął
Są taką słodką parą. Bardzo do siebie pasują.
OCZAMI PIOTRKA
Zasnęła na moim łóżku. I co ja mam teraz zrobić...? Chyba odniosę ją do jej pokoju. Albo nie, bo jeszcze ją obudzę. Wziąłem koc i delikatnie przykryłem Emilkę. Dałem jej buziaka w czoło. Tak mi jej jest szkoda. Dlaczego musiało to nas spotkać ?? Jest mi bardzo ciężko. Mimo iż nie widać tego po mnie, ja też cierpię. To jest na prawdę beznadziejna sytuacja. Usiadłem na skraju łóżka i popatrzyłem na Kurka. Wpatrywał się we mnie.
- Teraz gadaj. Widzę, że coś się stało. - rzekł
- Wiesz, że byłbym ojcem ?
- Ale...? - ciągnął mnie za język
- Ale Emilka poroniła. - szepnąłem
- O ja cię, stary. - zasmucił się
Podszedł do mnie i przytulił mnie.
- Będzie dobrze. Jeszcze nie jedne małe Nowakowskie bąble będą. - uśmiechnął się
- Dzięki. - wymusiłem uśmiech.
- Idę się myć. - oznajmił i poszedł do toalety.
Westchnąłem tylko i położyłem się koło dziewczyny. Przytuliłem ją od tyłu i po chwili zasnąłem...
I jak ?