Obudziłam się i poczułam smyranie po policzku. Uśmiechnięta popatrzyłam do góry. Moim oczom ukazał się uśmiechnięty Pit.
- Obudziłem cię ? Przepraszam. - rzekł
- Nie, nie. Cześć kochanie. - powiedziałam i złożyłam buziaka na jego ustach.
- Cześć. - zaczął całować mnie po szyi.
Poczułam, że jest mi nie dobrze.
- Piotrek, puść mnie. - nakazałam
Nie posłuchał mnie.
- Piotrek puść mnie ! - podniosłam głos.
Tym razem posłuchał. Szybko wyplątałam się z kołdry i pobiegłam do łazienki. Otworzyłam muszlę i zwymiotowałam. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Uklęknęłam przed muszlą, bo wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Do łazienki wszedł Cichy.
- Piotrek, wyjdź. - szepnęłam
Podszedł do mnie i kucnął. Złapał moje włosy i trzymał z tyłu.
- Nie musisz tu siedzieć i się na to patrzeć. - oznajmiłam.
- Nie muszę, ale chcę. Kocham Cię. - zaczął jeździć dłonią po moich plecach.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam wstawać.
- Już mi lepiej. - oznajmiłam.
Podeszłam do zlewu i przepłukałam jamę ustną. Chłopak złapał mnie w pasie i pocałował.
- Jakieś zatrucie ? - zapytał
- Nie wiem. Ale raczej nie, bo nic takiego nie jadłam.
- A możliwe, że.... ? - zaczął
Zobaczyłam błysk w jego oczach. Trochę się przestraszyłam.
- Nie wiem Piotrek. - szepnęłam
Podciągnął moją koszulkę i pocałował mnie w brzuch. Splotłam nasze ręce i wyszliśmy z łazienki. Powędrowaliśmy do kuchni.
- To ty kochanie coś lekkiego musisz jeść. - powiedział. - To co robimy ?
- Mam ochotę na ryż. - powiedziałam i wzięłam się za gotowanie.
Nowakowski przytulił mnie od tyłu i położył ręce na moim brzuchu.
- Idź się połóż, ja ci ugotuję. - szepnął mi do ucha.
- Poradzę sobie. - westchnęłam
- Ale ja się o ciebie boję księżniczko. Proszę, idź się połóż, a ja zrobię śniadanko.
- Dziękuję. - odwróciłam się i złączyłam nasze wargi.
Poszłam do salonu i położyłam się na kanapie. Skuliłam się w kłębek i złapałam się za brzuch. Bardzo możliwe jest to, że myśli Piotrka są prawdziwe. Ale nie chciałam dopuścić tej myśli do siebie. Nie chciałam na razie dziecka. Oby to było tylko zatrucie. Ciągle rozmyślałam, co takiego mogłam zjeść. Robiło mi się zimno. Podeszłam do szafek i zaczęłam szukać koca.
- A ty czemu nie leżysz ? - przytulił mnie chłopak.
- Zimno mi i szukam koca. - obwieściłam
Środkowy podszedł do jednej szafki i wyciągnął koc.
- Kładź się. - nakazał mi
Posłusznie wykonałam jego polecenie. Otulił mnie kocem i pocałował w czoło. Uśmiechnęłam się i podziękowałam mu. Puścił mi oczko i poszedł do kuchni. Na oparciu kanapy leżała jakaś bluza. Wzięłam ją i założyłam. Do salonu wszedł Piter z dwoma talerzami.
- Bardzo proszę. - wręczył mi jedną porcję.
- Dziękuję. Kochany jesteś. - pocałowałam go.- Smacznego.
- Dziękuję i wzajemnie.
Zaczęliśmy konsumować śniadanie. Nie chciało mi się jeść, ale zmusiłam się.
- Dziękuję. - rzekłam po skończeniu ryżu.
- Na zdrówko. - uśmiechnął się i wziął ode mnie talerz.
Położyłam się wygodnie i zamknęłam oczy. Poczułam na policzku czyjeś usta. Delikatnie uśmiechnęłam się i podniosłam.
- Siadaj. - zleciłam chłopakowi.
Wykonał moje polecenie, a ja położyłam głowę na jego kolanach. Gładził mnie po brzuchu i głowie.
- Kocham cię. - powiedziałam
- Ja ciebie też. - uśmiechnął się
- Ja ciebie bardziej.
- Nie, ja ciebie bardziej.
- A ja rzygam tęczą. - zaśmiał się Włodarczyk.
- Cześć Włodi. - wyciągnęłam rękę, aby przybić mu tz. ,,żółwika".
- Siemanko. - podszedł i przybił.- Cześć Piter.
- Cześć, cześć.
- Co jedliście na śniadanie ? - zapytał przyjmujący.
- Ryż. Jest tam jeszcze dla ciebie. - oznajmił środkowy.
- Okej. - Wojtek zniknął w kuchni.
Piotrek gładził moje włosy. Było mi przyjemnie, nie patrząc na ból brzucha. Do pokoju wszedł brat. Patrzył na nas. W jego spojrzeniu widziałam złość. Podszedł do mnie i wyciągnął ręce. Uczyniłam to samo, a on złapał mnie pod pachami i wyciągnął.
- Cześć moja księżniczko. - dał mi buziaka w policzek.
- Cześć braciszku. - zaplotłam nogi wokół jego pasa i przytuliłam się.
Kątem oka zobaczyłam, że Łukasz patrzy się na Piotrka jakby miał go zabić.
- Łukasz. - chciałam go zapytać o co chodzi, ale ugryzłam się w język. - W kuchni jest ryż dla ciebie.
- Okej. Dzięki. - dał mi buziaka.
- Ale to Piotrek zrobił. - szepnęłam
- Trudni, najwyżej zwymiotuję. - uśmiechnął się
- Od razu zesrasz się. - powiedział Piotr.
- Zamknij się. - warknął Ziomek.
- Bo ?
- Dobra, z gówniarzem nie będę się ujadał.
Zaskoczyły mnie te słowa.
- Puść mnie ! Myślałam, że jesteś moim bratem ! - powiedziałam wściekła.
Postawił mnie na ziemi. Ze łzami w oczach kierowałam się na schody.
- I kurwa co zrobiłeś ? - wycedził zdenerwowany Piotrek.
- A ty kurwa też nic nie gadaj, bo sam nie jesteś lepszy ! - wskazując na chłopaka palcem, wrzasnęłam
Wbiegłam po schodach i poszłam do pokoju. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Szybko się ubrałam i zdenerwowana wyszłam na dwór. Usłyszałam za sobą tylko Łukasza, który pyta gdzie idę. Nie odpowiedziałam. Poszłam za domek. Usiadłam pod ścianą i zaczęłam płakać. Mój chłopak z moim bratem się nie cierpią. Tylko dlaczego ? Strasznie mnie to bolało. Usłyszałam, że wyszli z domu.
- Ty Piotrek idziesz za domek, a ty Wojtek tam. - słyszałam Łukasza.
- Nie, ja pójdę za domek. - rzekł Włodi.
- Dobra, jak coś dzwonimy.
Słyszałam jak Włodarczyk jest coraz bliżej. Usiadł koło mnie i objął ramieniem.
- Proszę, nie dzwoń do nich. - szepnęłam
- Dobra, spoko. Jesteś tu, dlatego że oni się kłócą ?
- Yhym. Tylko co się stało ? Mało co się nie pozabijają.
- Przejdzie im. - pocieszał mnie. - Chcesz zostać sama ?
Nic nie odpowiedziałam. Wstał i popatrzył się na mnie,
- Wojtek ? - szepnęłam
Odwrócił się do mnie.
- Przytulisz mnie ?
Uśmiechnął się i usiadł. Mocno zamknął mnie w uścisku.
- Obiecaj, że zawsze będę mogła na ciebie liczyć. - powiedziałam
- Obiecuję. - pocałował mnie w czoło. - Chodź do środka, chłodno jest.
Podał mi rękę i wstałam. Weszłam do środka i od razu się położyłam.
- Co jest ? - zapytał
- Od rana brzuch mnie boli. Rano nawet rzygałam. - obwieściłam.
- Kurczę. Co ty w ciąży jesteś ? - zaśmiał się
- Być może. - szepnęłam
Zrobił wielkie oczy. Przykrył mnie kocem i usiadł koło kanapy. Zaczął gładzić moje włosy. Było tak miło, że po chwili zasnęłam.
Obudziłam się w moim pokoju. Brzuch mnie dalej bolał, ale już mniej. Powoli wstałam i wyszłam na korytarz. Przechodząc koło pokoju brata, zobaczyłam go, siedzącego na łóżku ze spuszczoną głową. Był smutny i to bardzo. Przystanęłam na chwilkę. Popatrzył w moją stronę.
- Przytulisz ? - zapytał
Dalej byłam na niego wkurzona, ale postanowiłam to zrobić z dobroci. Podeszłam do niego i lekko przytuliłam. Oparł głowę o moje ramię i mocno przytulił. Nic sobie z tego nie robiłam, ale po chwili wymiękłam. Przytuliłam go mocno i zaczęłam głaskać po głowie. Oderwał się ode mnie i popatrzył mi w oczy. Z jego ust wydobyło się jedno, ciche przepraszam. Był szczęśliwy. Zawiesiłam się na jego szyi i nie miałam zamiaru puszczać.
- Puść mnie. - zaśmiał się.
Dodatkowo zaplotłam nogi o jego pas.
- Puść mnie. - śmiał się.
Nie słuchałam go. Podszedł do łóżka i położył mnie, ale ja się nie puszczałam. Pociągnęłam go, a on poleciał na mnie. Zaczęłam się śmiać. Leżał na mnie i patrzył z góry. Złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam go. Jego twarz była tylko kilka centymetrów od mojej. Popatrzyłam w jego oczy. Śmiały się. Zbliżyłam moje usta do jego, ale w ostatniej chwili odsunęłam je i pocałowałam go w policzek. Ten nie został mi dłużny i zaczął całować mnie po twarzy. Zaczął mnie jeszcze gilgotać. Śmiałam się na cały dom.
- Ziomek, przestań ! . - wydusiłam ze śmiechem.
O dziwo posłuchał mnie. Puściłam go, a on położył się koło mnie.
- Kocham cie braciszku. - szepnęłam
- Ja ciebie też. - pocałował mnie w czoło. - Muszę iść do kibelka.
Wstał i poszedł. Nie chciało mu się samej leżeć, a że burczało mi w brzuchu, zeszłam na dół. Słyszałam obcy głos. Weszłam do salonu.
- Igła ! - krzyknęłam i pobiegłam do niego.
- O moja ulubienica ! - zaśmiał sie i przytulił mnie. - Aleś urosła. Jesteś prawie jak ja.
- Mam to po bracie.- puściłam mu oczko. - Ziomek, chodź tu !
Po chwili pojawił się brat.
- O Igła. - ucieszył się.
Podszedł do niego. Chcieli sobie podać ręce, ale zrezygnowali i przytulili się.
(Wyglądało to mniej więcej tak)
Wyglądało to słodko. Są najlepszymi przyjaciółmi i nic to nie zmieni. Ziomek często z nim rozmawia przez telefon lub skype. Bardzo długo się nie widzieli. Poszłam do kuchni coś zjeść. Zrobiłam sobie kanapkę. Podszedł do mnie Piotr i przytulił mnie.
- Zostaw mnie. - warknęłam
- No Emilka, proszę cię. - westchnął
- Nie. Łukasz to mój brat i nie pozwolę go tak traktować. Wiem, że też powiedział parę słów za dużo, ale mnie mnie przerosił !
- Ale ja cię kocham.
- Nowakowski puść mnie ! - krzyknęłam
Poddał się. Wyszłam z kuchni i poszłam do mojego pokoju. Usiadłam na parapecie i zaczęłam myśleć. Moje rozmyślania przerwał otwierające się drzwi.
- Mogę ? - zapytał
- Tak, wchodź. - wymusiłam uśmiech.
Usiadł na łóżku i zaczął rozmowę.
Bardzo dużo mi pomogła. Tego potrzebowałam- szczerej rozmowy.
- Dziękuję Igła. - przytuliłam go.
- Do usług. - uśmiechnął się.
Zeszliśmy na dół.
- Kto idzie ze mną na spacer do sklepu ? - zapytałam
Wszyscy byli chętni.
Wszyscy szli wesoło, oprócz Pita. Szedł z boku, sam. Podeszłam do niego i zatrzymałam go. Odczekałam chwilę, aby reszta odeszła. Popatrzyłam w jego oczy. Były przepełnione smutkiem.
- Zrozumiałem mój błąd, przepraszam. - przerwał ciszę.
Stałam i wpatrywałam się w niego.
- Powiesz coś ? - zapytał
Położyłam rękę na jego szyi i namiętnie go pocałowałam. Gdy oderwaliśmy się od siebie, splotłam nasze ręce i dogoniliśmy pozostałych.
Doszliśmy do wioski. Zobaczyłam, że jest apteka.Weszłam do niej.
- Dzień dobry. Proszę test ciążowy. - rzekłam
Aptekarka podała mi. Zapłaciłam i wyszłam.
Gdy wracaliśmy podeszła do nas nastolatka.
- Mogę prosić o zdjęcie ? - zapytała
Zgodzili się.
- Ale pani też. - zwróciła się do mnie.
Wróciliśmy do domu. Gdy ściągałam buty, dałam bratu mój zakup do potrzymania.
- Emilka ? Czy ty.... - urwał
- Nie wiem. Cały czas mnie brzuch boli. Takie są podejrzenia. - powiedziałam i wzięłam od niego pudełko.
Od razu skierowałam się do łazienki. Wyciągnęłam biły plastik i zrobiłam co trzeba. Czekanie na wynik doprowadzało mnie do szału. W końcu przyszedł czas. Spojrzałam w odpowiednie miejsce i zeszłam na dół do wszystkich.
- I co ? - zapytał Pit.
Przepraszam za długą nieobecność....
I jak podoba się ? Jak myślicie jaki będzie wynik ? :)
A teraz nie związane z rozdziałem.
Dzisiaj urodziny ma Masło !! Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń oraz jasnego i jaskrawego życia jak twoje okulary na zdjęciu ! :* :)
wtorek, 24 czerwca 2014
piątek, 13 czerwca 2014
Rozdział 52
Obudziłam się w objęciach Wojtka. Popatrzyłam na niego. Słodko wyglądał podczas snu. Wyswobodziłam się z jego uścisku. Kobieta patrzyła na nas z uśmiechem. Odwzajemniłam gest i wyszłam z przedziału ,,rozprostować kości".
Po korytarzach było można chodzić swobodnie, bo było bardzo mało pasażerów. Przy okienku stała mała dziewczynka. Wycierała łzy i cicho szlochała. Podeszłam do niej.
- Co się stało ? - zapytałam
- Nie wiem, gdzie jest moja mamusia. - wydukała
- Oj, to chodź, poszukamy razem.- wyciągnęłam do niej dłoń.
Niepewnie podała mi ją.
- Jak masz na imię ? - zapytałam
- Karolinka. - obwieściła wycierając łzy. - A pani ?
- Emilka. - uśmiechnęłam się
Mocno zaciskając moją dłoń, rozglądała się po przedziałach. A ja nie wiedziałam kogo mam szukać. Nie wiem jak wyglądają jej rodzice. Przechodziłyśmy koło sklepiku. Podeszłam do niego i wzięłam 10 lizaków. Kucnęłam koło niej.
- Masz tu 5 lizaków. Jeśli będziesz się bała, weź jednego. On ci pomoże. - wręczyłam jej słodycze.
- Dziękuję bardzo. - uśmiechnęła się. - Teraz się nie boję, bo jestem z tobą. A ty jesteś wysooooka i miła.
- Dziękuję. Chodź, szukamy dalej. A ile ty masz lat ?
- 5.
Szukałyśmy dalej. Po kilku minutowej szukaninie, znalazłyśmy jej rodziców. Okazało się, że mają przedział koło nas. Mama była zapłakana, a taty nie było, bo ją szukał.
Wróciłam do mojego przedziału. Wojtek już nie spał.
- Zaraz wysiadamy. - obwieścił biorąc torbę.
Podeszłam do półki i wzięłam bagaż. Pociąg się zatrzymał. Wyszłam na stację. Była bardzo mała i pusta. Chyba rzadko używana.
Wyszliśmy na ulicę jakiejś wioski. Było spokojnie, cicho i pięknie. Nigdy tu nie byłam. Włodarczyk mi coś opowiadał, ale w ogóle go nie słuchałam. Chyba się o coś zapytał, bo popatrzył na mnie. Patrzyłam się nadal przed siebie.
- Dalej jesteś obrażona ? - zapytał
Nic nie odpowiedziałam. Usłyszałam za sobą głos dziecka. Odwróciłam się. Była to mała blondyneczka ze sprężynami na głowie. To była Karolinka, ta z pociągu.
- Hejo mała. - uśmiechnęłam się
- Ceśc. Ja tu mieskam. A ty cio tu jobis ? - zapytała wesoła
- A przyjechałam z bratem na wycieczkę.
- O to mose się spotkamy kjedyś. Ja muse biec do mamsi. - oznajmiła i pobiegła.
Weszliśmy do lasu. Szliśmy wydeptanymi drużkami. Nie wiedziałam w jakim celu tu idziemy. Robiło się coraz gęściej i ciemniej. Co chwilę potykałam się o coś. Nagle zza drzew wyłoniła się wielka polana, a na niej drewniany domek. Było tu pięknie.
- Tu będziemy przez kilka dni. - burknął Włodi.
Ruszyłam w stronę domku. Trawa była zieloniutka i mięciutka. Przyjmujący otworzył drzwi i wszedł do środka. Poszłam za nim. W środku było jasno, nowocześnie i przytulnie. Byłam okropnie zmęczona.
- Tu jest twój pokój. - oznajmił przyjmujący, otwierając drzwi.
Weszłam do niego. Był duży. Było w nim duże łóżko, okno z widokiem na..... las i kilka szafek. Położyłam torbę i wygrzebałam z niej piżamę czyli koszulkę Piotrka i krótkie spodenki. Odszukałam łazienki. Wzięłam długą kąpiel.
Po kąpieli wróciłam do ,,mojej" sypialni. Gdy tam szłam, minęłam kilka drzwi. Dużo jest tu pokoi. Położyłam się na wygodnym łóżku i zasnęłam.
Obudziłam się w czyiś objęciach. Co ten Wojtek robi ? Szybko wyrwałam się z objęć i zeszłam z łóżka. Popatrzyłam się na łóżko. Leżał tam .... Piotrek !
- Co się stało ? - zapytał zaspany.
- Przestraszyłam się. - uśmiechnęłam się
Mocno się do niego przytuliłam.
- Stęskniłam się. - szepnęłam
- Ja tak samo. - westchnął
Uśmiechnął się do mnie i namiętnie pocałował.
- Dobra, idziemy dalej spać, bo dopiero jest 5,00.- obwieściłam.
- No dobra.
Wtuliłam się w jego tors. Nie mogłam zasnąć, bo dopadły mnie rozmyślenia. Przy Piotrku czułam się jak przy Arku. Bardzo chciałabym wrócić do tamtych czasów, kiedy był on. Przy nim czułam się bezpiecznie. Pomagał mi lekcjach jak i w problemach. Częstochowa stała się moim drugim domem, bo gdy Ziomek wyjeżdżał, Arek się mną opiekował. Mimo iż nie miał dużo czasu, zawsze znajdywał dla mnie chwilę. Ale gdyby wróciły tamte czasy, co by było z Piotrkiem ? Nie byłoby go, nie byłoby moich przyjaciół i wspaniałej pracy. Ale on by był....
Popatrzyłam na zegarek. Na rozmyśleniach spędziłam 4 godziny. Już na pewno nie zasnę. Na szafce leżał jakiś laptop. Wzięłam go na kolana i uruchomiłam. Weszłam na ask'a. Dużo pytań dotyczyło mojego Fanpage. Prosili, abym założyła. Po chwili namysłu postanowiłam założyć.
Po chwili był gotowy. Mój pierwszy post to zdjęcie z karteczką To naprawdę ja :). Jako drugie było zdjęcie śpiącego Pita.
Zeszłam do salonu. Zastałam tam Wojtka.
- Hej. - przywitał się
Miałam już odpowiedzieć, kiedy przypomniałam sobie, że jestem na niego obrażona. Bez słowa usiadłam na kanapie. Przyjmujący westchnął i wyciągnął telefon.
- Cześć. - usłyszałam niski, gruby głos.
Popatrzyłam się na schody.
- Łukasz ! - krzyknęłam i pobiegłam do niego.
Mocno się przytuliłam. Zaczęły mi lecieć łzy.
- Czemu płaczesz ? - pogłaskał mnie po głowie.
- Tęskniłam. Brakowało mi cię. - szepnęłam.
- Też tęskniłem. - mocniej go przytuliłam. - Dobra, nie płacz. Już jestem przy tobie.
Otarł kciukiem moją łzę.
- Chodź, zrobimy śniadanie. - pogłaskał mnie po plecach.
- Nie. - jęknęłam
- No chodź. - zachęcił mnie i dał buziaka w policzek.
- No dobra. - uśmiechnęłam się i ruszyłam do kuchni.
- To na co ma ochotę moja księżniczka ? - zapytał
- Hmmm.... tosty.
- No to do roboty.
Po chwili śniadanie było gotowe. Zaniosłam wszystko do salonu i postawiłam na stół. Usiedliśmy wszyscy i wzięliśmy się do jedzenia. Zjadłam tylko jednego tosta, ponieważ więcej nie mogłam.
- A tak w ogóle, to skąd wykombinowaliście ten domek ? - zapytałam
- Emmm kupiliśmy. - obwieścił brat.
- Taaa... A kto jest właścicielem ? - zaśmiałam się
- No Piotrek, Wojtek, Igła i ja. Ty też możesz. - obwieścił brat.
- Taa i jeszcze będę musiała się dokładać. Nie, dziękuję. - westchnęłam
- Nie musisz, wystarczy, że będziesz sprzątała. - rzekł Wojtek.
- No dobra. To wy tu sobie jedźcie, a ja idę się ubrać. - puściłam im oczko.
Weszłam do pokoju i wyjrzałam przez okno. Gdy zobaczyłam co się dzieje za oknem, ze łzami zbiegłam bardzo szybko na dół. Wtuliłam się w Piotrka.
- Co się stało ? - zapytał
- No bo wyjrzałam przez okno, a tam... No wiecie. Chłop na banie i jazda. - wydukałam
- Ojjj , biedactwo moje. - śmiał się Piotrek, przytulając mnie.
- Ej to nie jest śmieszne. - jęknęłam.- Mam już do tego uraz.
- Spokojnie. To po co tam patrzyłaś ?! - warknął
- Taki z ciebie chłopak ?! Będziesz coś chciał ! - wrzasnęłam i pobiegłam na górę.
Weszłam do pokoju obok mojego. Usiadłam w kącie, za łóżkiem, że nie było mnie widać. Podciągnęłam nogi i oparłam brodę o kolana. Dlaczego on tak mnie potraktował ? Zamiast mnie pocieszyć, to on mnie opieprza. Jeszcze zobaczyłam to całkiem przypadkowo.
Do pokoju wszedł Łukasz. Podszedł do szafki i zaczął w niej grzebać. Wstał i miał ściągać koszulkę, kiedy odwrócił się w moją stronę. Podszedł do mnie i usiadł. Objął mnie ramieniem i mocno przytulił.
- Czemu on mnie tak potraktował ? - zapytałam
- Też bym chciał wiedzieć. - westchnął
- Mogę tu zostać ?
- Oczywiście kochana. - pocałował mnie w głowę i wstał.
Ściągnął swoją koszulkę.
- Ziomek, ale ty jesteś chudy. - przeraziłam się
Uśmiechną się do mnie i założył nowy T-shirt.
- Idziesz ze mną na dwór ? - zapytał
Pokiwałam głową i wyciągnęłam do niego ręce. Podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Weszłam do mojego pokoju i szybko się ubrałam. Dołączyłam do brata. Zeszliśmy na dół.
- Co podglądałaś dalej ? Fajny facet ? - zapytał Pit.
Oczy zaczęły mnie piec.
- Słuchaj gnoju. Nie będziesz tak mówił do mojej siostry. Nie będziesz zarzucał jej takich rzeczy. Ogarnij się trochę i zastanów się następnym razem za nim coś powiesz. Gnój zasrany. - zdenerwowany Ziomek, powiedział mu to w twarz.
Objął mnie ramieniem, i wyszliśmy.
- Nie będzie obrażał mojej kochanej siostry. - westchnął
- Dziękuję. - szepnęłam.
- Od tego jestem.
Usiedliśmy na schodkach przed domkiem. Oparłam głowę o jego ramię.
- Czemu jesteś smutny ? - zapytałam
- Bo ty jesteś smutna. - westchnął
- Nie przejmuj się mną. I uśmiechnij się, bo w smutku ci nie do twarzy.
- Jak mam być uśmiechnięty, skoro ty jesteś smutna ? Uśmiechnę się, gdy ty się uśmiechniesz. - oznajmił.
Automatycznie kąciki ust powędrowały do góry. W tedy on obdarował mnie najpiękniejszym uśmiechem.
- Może pójdziemy coś pooglądać ? - zapytałam
Ziomek kiwnął głową i pomógł mi wstać. Weszliśmy do domku. Wygodnie usiadłam na kanapie, a koło mnie brat. Włączył telewizor i przełączył na Polsat Sport. Leciał tenis. Z Łukaszem lubiliśmy ten sport. Nagle poczułam na moim policzku czyjeś usta. Koło mnie przeszedł Piotrek. Złapałam brata za nogę i przysunęłam się do niego. Objął mnie ramieniem i przytulił.
Mecz zakończył się Djokovica, z czego bardzo się cieszyłam ,jak i Łukasz. (to nasz ulubiony tenisista).
- Może pójdziemy na spacer ? - zaproponował brat.
Przystałam na jego propozycję. Gdy wychodziliśmy, przyłączyli się do nas chłopaki. Cały czas szłam przy bracie. Pozwiedzaliśmy wioskę, w której byliśmy na wycieczce. Podeszłam do znaku z nazwą miejscowości. Wyciągnęłam telefon i zawołałam Ziomka. Zrobiliśmy sobie selfie i dołączyli do nas chłopaki. Wrzuciłam od razu to zdjęcie na Facebook'a. Z dopiskiem Pozdrowienia z Przewrotnego :)
Po godzinnym spacerze wróciliśmy do domu.
Cały dzień spędziłam z Ziomkiem.
Stałam przed oknem i wkładałam włosy do snu. Ktoś mnie złapał w pasie. Szybko się wyrwałam i odwróciłam.
- Co się stało ? - zapytał
- I ty się jeszcze pytasz ? - szepnęłam
Podszedł do mnie i chciał przytulić, ale zaczęłam się wyrywać.
- Zostaw mnie ! - krzyczałam.
Uderzyłam w niego, ale on złapał moje ręce i przytulił mnie. Poddałam się. Wtuliłam się w niego.
- Przepraszam. - szepnął i pocałował mnie.
Opadłam na łóżko i pociągnęłam go za sobą. Zaczęłam dłonią jeździć po jego torsie. Był taki umięśniony. Składał pocałunki na moich ustach. Po chwili zasnęłam w objęciach mojego ukochanego.
Przepraszam za taką przerwę. Mam nadzieję, że mi wybaczycie
Po korytarzach było można chodzić swobodnie, bo było bardzo mało pasażerów. Przy okienku stała mała dziewczynka. Wycierała łzy i cicho szlochała. Podeszłam do niej.
- Co się stało ? - zapytałam
- Nie wiem, gdzie jest moja mamusia. - wydukała
- Oj, to chodź, poszukamy razem.- wyciągnęłam do niej dłoń.
Niepewnie podała mi ją.
- Jak masz na imię ? - zapytałam
- Karolinka. - obwieściła wycierając łzy. - A pani ?
- Emilka. - uśmiechnęłam się
Mocno zaciskając moją dłoń, rozglądała się po przedziałach. A ja nie wiedziałam kogo mam szukać. Nie wiem jak wyglądają jej rodzice. Przechodziłyśmy koło sklepiku. Podeszłam do niego i wzięłam 10 lizaków. Kucnęłam koło niej.
- Masz tu 5 lizaków. Jeśli będziesz się bała, weź jednego. On ci pomoże. - wręczyłam jej słodycze.
- Dziękuję bardzo. - uśmiechnęła się. - Teraz się nie boję, bo jestem z tobą. A ty jesteś wysooooka i miła.
- Dziękuję. Chodź, szukamy dalej. A ile ty masz lat ?
- 5.
Szukałyśmy dalej. Po kilku minutowej szukaninie, znalazłyśmy jej rodziców. Okazało się, że mają przedział koło nas. Mama była zapłakana, a taty nie było, bo ją szukał.
Wróciłam do mojego przedziału. Wojtek już nie spał.
- Zaraz wysiadamy. - obwieścił biorąc torbę.
Podeszłam do półki i wzięłam bagaż. Pociąg się zatrzymał. Wyszłam na stację. Była bardzo mała i pusta. Chyba rzadko używana.
Wyszliśmy na ulicę jakiejś wioski. Było spokojnie, cicho i pięknie. Nigdy tu nie byłam. Włodarczyk mi coś opowiadał, ale w ogóle go nie słuchałam. Chyba się o coś zapytał, bo popatrzył na mnie. Patrzyłam się nadal przed siebie.
- Dalej jesteś obrażona ? - zapytał
Nic nie odpowiedziałam. Usłyszałam za sobą głos dziecka. Odwróciłam się. Była to mała blondyneczka ze sprężynami na głowie. To była Karolinka, ta z pociągu.
- Hejo mała. - uśmiechnęłam się
- Ceśc. Ja tu mieskam. A ty cio tu jobis ? - zapytała wesoła
- A przyjechałam z bratem na wycieczkę.
- O to mose się spotkamy kjedyś. Ja muse biec do mamsi. - oznajmiła i pobiegła.
Weszliśmy do lasu. Szliśmy wydeptanymi drużkami. Nie wiedziałam w jakim celu tu idziemy. Robiło się coraz gęściej i ciemniej. Co chwilę potykałam się o coś. Nagle zza drzew wyłoniła się wielka polana, a na niej drewniany domek. Było tu pięknie.
- Tu będziemy przez kilka dni. - burknął Włodi.
Ruszyłam w stronę domku. Trawa była zieloniutka i mięciutka. Przyjmujący otworzył drzwi i wszedł do środka. Poszłam za nim. W środku było jasno, nowocześnie i przytulnie. Byłam okropnie zmęczona.
- Tu jest twój pokój. - oznajmił przyjmujący, otwierając drzwi.
Weszłam do niego. Był duży. Było w nim duże łóżko, okno z widokiem na..... las i kilka szafek. Położyłam torbę i wygrzebałam z niej piżamę czyli koszulkę Piotrka i krótkie spodenki. Odszukałam łazienki. Wzięłam długą kąpiel.
Po kąpieli wróciłam do ,,mojej" sypialni. Gdy tam szłam, minęłam kilka drzwi. Dużo jest tu pokoi. Położyłam się na wygodnym łóżku i zasnęłam.
Obudziłam się w czyiś objęciach. Co ten Wojtek robi ? Szybko wyrwałam się z objęć i zeszłam z łóżka. Popatrzyłam się na łóżko. Leżał tam .... Piotrek !
- Co się stało ? - zapytał zaspany.
- Przestraszyłam się. - uśmiechnęłam się
Mocno się do niego przytuliłam.
- Stęskniłam się. - szepnęłam
- Ja tak samo. - westchnął
Uśmiechnął się do mnie i namiętnie pocałował.
- Dobra, idziemy dalej spać, bo dopiero jest 5,00.- obwieściłam.
- No dobra.
Wtuliłam się w jego tors. Nie mogłam zasnąć, bo dopadły mnie rozmyślenia. Przy Piotrku czułam się jak przy Arku. Bardzo chciałabym wrócić do tamtych czasów, kiedy był on. Przy nim czułam się bezpiecznie. Pomagał mi lekcjach jak i w problemach. Częstochowa stała się moim drugim domem, bo gdy Ziomek wyjeżdżał, Arek się mną opiekował. Mimo iż nie miał dużo czasu, zawsze znajdywał dla mnie chwilę. Ale gdyby wróciły tamte czasy, co by było z Piotrkiem ? Nie byłoby go, nie byłoby moich przyjaciół i wspaniałej pracy. Ale on by był....
Popatrzyłam na zegarek. Na rozmyśleniach spędziłam 4 godziny. Już na pewno nie zasnę. Na szafce leżał jakiś laptop. Wzięłam go na kolana i uruchomiłam. Weszłam na ask'a. Dużo pytań dotyczyło mojego Fanpage. Prosili, abym założyła. Po chwili namysłu postanowiłam założyć.
Po chwili był gotowy. Mój pierwszy post to zdjęcie z karteczką To naprawdę ja :). Jako drugie było zdjęcie śpiącego Pita.
Zeszłam do salonu. Zastałam tam Wojtka.
- Hej. - przywitał się
Miałam już odpowiedzieć, kiedy przypomniałam sobie, że jestem na niego obrażona. Bez słowa usiadłam na kanapie. Przyjmujący westchnął i wyciągnął telefon.
- Cześć. - usłyszałam niski, gruby głos.
Popatrzyłam się na schody.
- Łukasz ! - krzyknęłam i pobiegłam do niego.
Mocno się przytuliłam. Zaczęły mi lecieć łzy.
- Czemu płaczesz ? - pogłaskał mnie po głowie.
- Tęskniłam. Brakowało mi cię. - szepnęłam.
- Też tęskniłem. - mocniej go przytuliłam. - Dobra, nie płacz. Już jestem przy tobie.
Otarł kciukiem moją łzę.
- Chodź, zrobimy śniadanie. - pogłaskał mnie po plecach.
- Nie. - jęknęłam
- No chodź. - zachęcił mnie i dał buziaka w policzek.
- No dobra. - uśmiechnęłam się i ruszyłam do kuchni.
- To na co ma ochotę moja księżniczka ? - zapytał
- Hmmm.... tosty.
- No to do roboty.
Po chwili śniadanie było gotowe. Zaniosłam wszystko do salonu i postawiłam na stół. Usiedliśmy wszyscy i wzięliśmy się do jedzenia. Zjadłam tylko jednego tosta, ponieważ więcej nie mogłam.
- A tak w ogóle, to skąd wykombinowaliście ten domek ? - zapytałam
- Emmm kupiliśmy. - obwieścił brat.
- Taaa... A kto jest właścicielem ? - zaśmiałam się
- No Piotrek, Wojtek, Igła i ja. Ty też możesz. - obwieścił brat.
- Taa i jeszcze będę musiała się dokładać. Nie, dziękuję. - westchnęłam
- Nie musisz, wystarczy, że będziesz sprzątała. - rzekł Wojtek.
- No dobra. To wy tu sobie jedźcie, a ja idę się ubrać. - puściłam im oczko.
Weszłam do pokoju i wyjrzałam przez okno. Gdy zobaczyłam co się dzieje za oknem, ze łzami zbiegłam bardzo szybko na dół. Wtuliłam się w Piotrka.
- Co się stało ? - zapytał
- No bo wyjrzałam przez okno, a tam... No wiecie. Chłop na banie i jazda. - wydukałam
- Ojjj , biedactwo moje. - śmiał się Piotrek, przytulając mnie.
- Ej to nie jest śmieszne. - jęknęłam.- Mam już do tego uraz.
- Spokojnie. To po co tam patrzyłaś ?! - warknął
- Taki z ciebie chłopak ?! Będziesz coś chciał ! - wrzasnęłam i pobiegłam na górę.
Weszłam do pokoju obok mojego. Usiadłam w kącie, za łóżkiem, że nie było mnie widać. Podciągnęłam nogi i oparłam brodę o kolana. Dlaczego on tak mnie potraktował ? Zamiast mnie pocieszyć, to on mnie opieprza. Jeszcze zobaczyłam to całkiem przypadkowo.
Do pokoju wszedł Łukasz. Podszedł do szafki i zaczął w niej grzebać. Wstał i miał ściągać koszulkę, kiedy odwrócił się w moją stronę. Podszedł do mnie i usiadł. Objął mnie ramieniem i mocno przytulił.
- Czemu on mnie tak potraktował ? - zapytałam
- Też bym chciał wiedzieć. - westchnął
- Mogę tu zostać ?
- Oczywiście kochana. - pocałował mnie w głowę i wstał.
Ściągnął swoją koszulkę.
- Ziomek, ale ty jesteś chudy. - przeraziłam się
Uśmiechną się do mnie i założył nowy T-shirt.
- Idziesz ze mną na dwór ? - zapytał
Pokiwałam głową i wyciągnęłam do niego ręce. Podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Weszłam do mojego pokoju i szybko się ubrałam. Dołączyłam do brata. Zeszliśmy na dół.
- Co podglądałaś dalej ? Fajny facet ? - zapytał Pit.
Oczy zaczęły mnie piec.
- Słuchaj gnoju. Nie będziesz tak mówił do mojej siostry. Nie będziesz zarzucał jej takich rzeczy. Ogarnij się trochę i zastanów się następnym razem za nim coś powiesz. Gnój zasrany. - zdenerwowany Ziomek, powiedział mu to w twarz.
Objął mnie ramieniem, i wyszliśmy.
- Nie będzie obrażał mojej kochanej siostry. - westchnął
- Dziękuję. - szepnęłam.
- Od tego jestem.
Usiedliśmy na schodkach przed domkiem. Oparłam głowę o jego ramię.
- Czemu jesteś smutny ? - zapytałam
- Bo ty jesteś smutna. - westchnął
- Nie przejmuj się mną. I uśmiechnij się, bo w smutku ci nie do twarzy.
- Jak mam być uśmiechnięty, skoro ty jesteś smutna ? Uśmiechnę się, gdy ty się uśmiechniesz. - oznajmił.
Automatycznie kąciki ust powędrowały do góry. W tedy on obdarował mnie najpiękniejszym uśmiechem.
- Może pójdziemy coś pooglądać ? - zapytałam
Ziomek kiwnął głową i pomógł mi wstać. Weszliśmy do domku. Wygodnie usiadłam na kanapie, a koło mnie brat. Włączył telewizor i przełączył na Polsat Sport. Leciał tenis. Z Łukaszem lubiliśmy ten sport. Nagle poczułam na moim policzku czyjeś usta. Koło mnie przeszedł Piotrek. Złapałam brata za nogę i przysunęłam się do niego. Objął mnie ramieniem i przytulił.
Mecz zakończył się Djokovica, z czego bardzo się cieszyłam ,jak i Łukasz. (to nasz ulubiony tenisista).
- Może pójdziemy na spacer ? - zaproponował brat.
Przystałam na jego propozycję. Gdy wychodziliśmy, przyłączyli się do nas chłopaki. Cały czas szłam przy bracie. Pozwiedzaliśmy wioskę, w której byliśmy na wycieczce. Podeszłam do znaku z nazwą miejscowości. Wyciągnęłam telefon i zawołałam Ziomka. Zrobiliśmy sobie selfie i dołączyli do nas chłopaki. Wrzuciłam od razu to zdjęcie na Facebook'a. Z dopiskiem Pozdrowienia z Przewrotnego :)
Po godzinnym spacerze wróciliśmy do domu.
Cały dzień spędziłam z Ziomkiem.
Stałam przed oknem i wkładałam włosy do snu. Ktoś mnie złapał w pasie. Szybko się wyrwałam i odwróciłam.
- Co się stało ? - zapytał
- I ty się jeszcze pytasz ? - szepnęłam
Podszedł do mnie i chciał przytulić, ale zaczęłam się wyrywać.
- Zostaw mnie ! - krzyczałam.
Uderzyłam w niego, ale on złapał moje ręce i przytulił mnie. Poddałam się. Wtuliłam się w niego.
- Przepraszam. - szepnął i pocałował mnie.
Opadłam na łóżko i pociągnęłam go za sobą. Zaczęłam dłonią jeździć po jego torsie. Był taki umięśniony. Składał pocałunki na moich ustach. Po chwili zasnęłam w objęciach mojego ukochanego.
Przepraszam za taką przerwę. Mam nadzieję, że mi wybaczycie
Subskrybuj:
Posty (Atom)