czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 55

Dlaczego dzieci do szkoły muszą chodzić tak wcześnie ? Gimnazjum i liceum to rozumiem, ale takie małe przedszkolaki... Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Szybko ubrałam się i uczesałam. Poszłam do pokoju.
- Dawidek, wstawaj. - szturchnęłam go lekko.
Powoli otworzył oczka i zaczął się rozglądać.
- Cześć. - przywitał się i wyciągnął rączki.
Mocno go przytuliłam i wyjęłam z łóżka.
- Tato niech jeszcze śpi. - rzekłam i poszliśmy do pokoju.
- Ja chcę siusiu. - oznajmił mały.
- No to leć. - zaśmiałam się.
Podreptał do łazienki. Wybrałam mu ubranka. Podeszłam do drzwi łazienki i zapukałam.
- Mogę wejść ? - zapytałam
- Yhym. - odpowiedział
Weszłam z ubrankami do łazienki. Mały stał przed umywalkami i próbował dostać do kranu. Wzięłam go na ręce i umyłam jego ręce i buzię. Następnie ubrałam go. Poszliśmy do salonu.
- Chcesz bajki ? - zapytałam
Pokiwał głową. Włączyłam telewizor o dałam na kanał dziecięcy.
- Tato też ma z nami iść. - oznajmił mały.
Poszłam do sypialni i usiadłam na skraju łóżka.
- Piotrek, wstawaj. - szturchnęłam go.
Otworzył oczy i przeciągnął się.
- Cześć piękna. - usiadł koło mnie.
- Brzydalu, Dawid chce, żebyś ty też go odprowadził.- powiedziałam i poszłam do kuchni.
Wyciągnęłam z lodówki parówki i wrzuciłam je do garnczka z wodą. Podszedł do mnie Piotrek i przytulił od tyłu.
- Nie dałaś mi buziaka na powitanie. - szepnął.
- A ty mi.
- No weź. Ty mi dasz to ja dam tobie.
Odwróciłam się do niego, dałam buziaka w policzek i powróciłam do poprzedniej czynności - krojenie chleba. Chłopak zaczął całować mnie po czyi. Odwróciłam się do niego.
- Co chcesz ? - zapytałam
- Dać ci buziaka. - uśmiechnął się.
Nastawiłam policzek. To nic nie dało, bo jego usta poczułam na moich. Przygryzł moją wargę i nic nie mogłam zrobić. Popatrzyłam się na niego. Uśmiechnął się. Położyłam rękę na jego głowie i przyciągnęłam ją do siebie. Czule go pocałowałam.
- Kocham cię misiek.  - przytuliłam się do niego.
- Ja ciebie też.
- Dobra, parówy się gotują. Idź się ubierz.
Zaczęłam wyciągać parówki. Dałam każdemu na talerz i zaniosłam do pokoju.
        Po śniadaniu wyszliśmy z mieszkania i wsiedliśmy do samochodu.
- Mama, włącz piosenkę. - rzekł mały.
Włączyłam jakąś piosenkę. Po chwili byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy i zaprowadziliśmy malca.
 - Dzień dobry. - przywitaliśmy się z przedszkolanką.
- Dzień dobry.
- Przyjdziecie później po mnie ? - zapytał Dawid.
- No pewnie. - Piotrek wziął go na ręce i pocałował.
- Miłej nauki. - podeszłam do niego i dałam buziaka.
Chłopiec pobiegł do reszty dzieci. Złapałam Pita za rękę i wyszliśmy.
- To co teraz robimy ? - zapytał
- Jedziemy do galerii i mi coś kupisz. - pocałowałam go.
- No jasne. - prychnął
- Jeżeli mnie kochasz to pojedziemy. A jak nie to z nami koniec. - rzekłam
- Ej to szantaż ! - pisnął Pit. - Ale dla ciebie wszystko.- przytulił mnie.
- Ale najpierw pojedziemy do domu.
- Okej, wsiadaj. - otworzył mi drzwi.
Uśmiechnięta weszłam do środka. Piotrek wsiadł do samochodu, a ja mu dałam buziaka. Uśmiechnął się i ruszyliśmy.
      Po chwili byliśmy pod jego blokiem. Nie lubiłam chodzić po schodach. Wlekłam się po nich, a Pit się ze mnie śmiał. W końcu dotarliśmy na górę.
- O cześć Piotrek.- z mieszkania wyszedł jego sąsiad.
No nie, to ten głupek.
- Siemka. - podali sobie dłonie.
- Co tam ?
- A spoko. Właśnie jest u mnie dziewczyna. - uśmiechnął się
- Oooo a my się chyba znamy. - zaśmiał się
- Wal się. - westchnęłam.- Dasz mi te klucze ?
Podał wręczył mu klucze. Pośpiesznie weszłam do środka. Skorzystałam z toalety. Potem poszłam do pokoju po portfel. Chłopaka dalej nie byłam. Lekko zdenerwowana wyszłam na korytarz.
- Jedziemy ? - zapytałam
- Tak, tak, tylko jeszcze kasę wezmę. - puścił mi oczko.
- Jedziecie do galerii ? - zapytał sąsiad.
- Tak. - rzucił Pit
- A mogę zabrać się z wami ?
Piotrek po patrzył na mnie. Byłam już mega wkurzona.
-Jasne.- oznajmił Cichy. - Idę po portfel.
- Co tam ? - odezwał się do mnie Kamil
- Nic. - warknęłam
- Kochasz Piotrka ?
- Nie, jestem z nim tylko, bo jest sławny. - powiedziałam sarkastycznie.
- Nie wiem jak można tak okłamywać faceta. - westchnął
Wyszedł Piotrek. Zeszliśmy na dwór. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Przez całą drogę milczałam. Nie mogłam znieść obecności Kamila. Gdy dojechaliśmy bardzo się ucieszyłam. Wysiadłam i poczekałam na Cichego. Podszedł do mnie o pocałował. Splotłam nasze dłonie i weszliśmy do galerii.
- Matko, ja zawsze chciałam dostać takiego miśka. - westchnęłam, gdy zobaczyłam za szybą pluszaka.
- Poczekasz chwilkę ? - zapytał
Pokiwałam głową. Obok było stoisko z książkami. Zaczęłam je przeglądać. Może jakaś ciekawa będzie. Same jakieś romanse i miłości. Ja wolę jednak jakieś z akcją. Ktoś poklepał mnie po ramieniu. Odwróciłam się w jego stronę. Stał tam uśmiechnięty Pit z tym pluszakiem. Wyciągnął go do mnie.
- Proszę bejbe.
- Dziękuję misiaku. - wzięłam go i przytuliłam się do Piotrka.
- Zapraszam moje miśki na kawkę. - zaśmiał się.
Splotłam nasze dłonie i ruszyliśmy. Byłam szczęśliwa. Ten wolny tydzień to spełnienie marzeń. Piotrek jest siatkarzem i cały  rok spędza na treningach. Ciągle jest w wyjazdach. A teraz jest przy mnie. Praca jako fizjoterapeutka to dar od Boga. Codziennie będę przy bracie i chłopaku. Ale będą przy mnie także moi najlepsi przyjaciele. W sumie to rodzina. Tylko, że nie będzie Wojtka. To mnie najbardziej dobija. Doszliśmy do kawiarenki. Usiedliśmy przy stoliku.
- Wybieraj. - podał mi kartę chłopak.
- Co podać ? - podszedł do nas kelner.
- Ja poproszę kawę rozpuszczalną. - oznajmiłam
- A ja kawę rozpuszczalną i dwa kawałki orzechowca. - rzekł Piotrek
- Ej misiek, bo mi tu przytyjesz. - zaśmiałam się.
- I w tedy nie będziesz mnie chciała ? - posmutniał.
- Piotrek...- westchnęłam- Przecież wiesz, że kocham cię najmocniej. Nic tego nie zmieni. Nie obchodzi mnie jak wyglądasz. Ja cię kocham. Masz przecudowny charakter i jesteś kochany.
- Czyli jestem brzydki i kochasz mnie tylko za charakter ? - szepnął Pit.
- Matko Nowakowski. - po policzku poleciała mi łza.
Wstałam i pośpiesznym krokiem opuściłam kawiarenkę. Ze spuszczoną głową mijałam ludzi. Wpadłam na kogoś.
- Emi proszę, nie płacz. - przytulił mnie.- Kocham cię. Chciałem się z tobą tylko podroczyć. Wracajmy na kawę.
- Jestem cała rozmazana. - westchnęłam. - Masz chusteczkę ?
Podał mi biały prostokącik. Wtarłam oczy i przytuliłam się do niego. Objął mnie ramieniem i wróciliśmy.
- Przepraszam cię. - Nachylił się nas stolikiem i pocałował mnie.
Uśmiechnęłam się lekko. Kelner przyniósł nasze zamówienia. Piotrek oddał mi jeden kawałek ciasta.
- Marnie wyglądasz. - zaśmiał się
- Dziękuję.
Przy kawie śmialiśmy się. Brakowało mi tego. Brakowało mi uśmiechniętego Cichego. To był taki piękny obraz.
- Dzisiaj jedziesz. - zasmucił się.
- No tak. Ale w Spale będziemy razem.
- Musisz jechać ?
- Tak. Obiecałam Łukaszowi. A z resztą chcę z nim spędzić trochę czasu. Ostatnio nie miałam z nim dobrego kontaktu. - oznajmiłam
- Rozumiem. To co idziemy ?
Kiwnęłam głową i wstałam. Chłopak zostawił pieniądze koło rachunku. Popatrzył się na mnie i zaczął się śmiać.
- Co ? -zapytałam
- Jesteś brudna z ciasta.
- Gdzie ?
Nic nie powiedział, tylko zaczął mnie całować. Po chwili oderwał się ode mnie i uśmiechnął się.
- Już.
- Dziękuję.
Złapałam chłopaka za rękę i ruszyliśmy przed siebie. Popatrzyłam się na mojego miśka. Była taki słodki i mięciutki.
- No proszę, Państwo Nowakowscy. - usłyszałam.
Przed nami stał Krzysiek ze swoim synem.
- Krzysiu. - uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
- Cześć. - podałam młodemu rękę.- Emilka jestem.
- Sebastian. - uśmiechnął się. - Musisz być fajną ciocią. Chodzisz z wujkiem Piotrkiem i już cię lubię.
- Oooo dziękuję. - uśmiechnęłam się.
- To Piotruś taki romantico i kupił ci misia ? - zaśmiał się Ignaczak.
- Tak i bardzo mi się podoba. A wy co, na zakupy się wybraliście ? - powiedziałam
- Tak, młodemu trzeba jakąś bluzkę kupić. To co, my was nie zatrzymujemy. Narka.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z galerii.
     Wróciliśmy do domu. Wygonie usiadłam na kanapie.
- Kochanie, muszę jechać do klubu. Przepraszam. Pójdziesz po Dawida ?
- No dobra. - westchnęłam
- Dziękuję. Pa. - pocałował mnie i wyszedł.
Usiadłam przed telewizorem i zaczęłam oglądać jakiś serial.
Czas mi tak szybko minął, że zapomniałam o Dawidzie. Miałam tylko 5 min. Szybko się ubrałam i wybiegłam z domu. Nie miałam samochodu, więc musiałam biec. Śpieszyłam się jak nigdy. Do przedszkola dobiegłam na czas. Weszłam do środka i zobaczyłam uśmiechniętego Dawidka. Przybiegł do mnie i dał mi buziaka.
Wzięłam go na ręce i przytuliłam.
- Idziemy ? - zapytałam
Kiwnął głową i wyszliśmy. Zadowoleni pokonywaliśmy rzeszowskie chodniki. Wróciliśmy do domu i zastaliśmy tam Piotrka.
- Nie rozbierajcie się. Wychodzimy. - oznajmił
Poszliśmy do samochodu. Wyjechaliśmy z Rzeszowa. Jechaliśmy w niewiadomym mi kierunku.
- Gdzie jedziemy ? - zapytałam
- Niespodzianka. - uśmiechnął się
Po jakimś czasie wjechaliśmy do lasu. Zostawił samochód na poboczu. Wyciągnął z bagażnika koszyk i ruszyliśmy w danym kierunku. Po chwili przed nami stało jeziorko.
- Ale tu ślicznieeee.- oznajmił mały.
Poszliśmy na brzeg i rozłożyliśmy koc.
Było tu znakomicie. Przez prę godzin bawiliśmy się. Kiedy zrobiło się chłodno rozpaliliśmy ognisko. Mały był zadowolony. Z resztą ja tak samo. Usiadłam po między nogami Piotrka i oparłam się o jego tors. Dawidek zasnął na kocu.
- Chyba się zmęczył. - zaśmiałam się.
- To co, wracamy ?
Przystaliśmy na jego propozycję.
Do domu wróciliśmy po 21.
- O 23 ma pociąg do Bełchatowa. - westchnęłam.
- Zawiozę cię na dworzec.
- Dziękuję. - pocałowałam go.
On nie przerywał. Pocałunki stawały się bardziej namiętne. Piotrek wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Zaczęłam ściągać jego koszulkę, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Super. - burknął Pit i poszedł otworzyć. Ułożyłam włosy i wyszłam. Zastałam tam rodziców Dawida.
- Cześć. - przywitałam się.
- Przepraszamy, że tak późno.
- Nic się nie stało. I tak nie idziemy spać, bo jadę o 23 do domu. - rzekłam
Zostali jeszcze na chwilę. Zagadaliśmy się, że wyszli dopiero po 22. Szybko musiałam się spakować. Po spakowaniu wyszliśmy z mieszkania i pojechaliśmy na dworzec.
- Będę tęsknił. - szepnął i przytulił mnie.
- Ale to tylko jeden dzień.- zaśmiałam się.
- Ale i tak będę tęsknił.
- Ja tak samo. - pocałowałam go. - Muszę iść.
Weszłam do pociągu i pomachałam chłopakowi. Odwzajemnił mój gest. Zajęłam swoje miejsce i usiadłam.


Przepraszam za taką przerwę...  Podoba się ??

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 54

*** WAŻNA INFORMACJA POD ROZDZIAŁEM !!! ***

- I co ? - zapytał Pit
- A co byś chciał ? - uśmiechnęłam się
- No nie wiem... Chyba dziecko.
- To przepraszam, jeszcze nie teraz.
- No i dupa. Nie będę chrzestnym. - rzekł Ziomek
- I tak byś nie był. - powiedział Piotr
- Taa jasne. - westchnął brat.
- No jasne. Myślisz, że pozwolę na takiego ojca chrzestnego ? - prychnął Nowakowski.
- Emilka. - chrząknął Łukasz
- Piotrek, ty dobrze wiesz, że Łukasz będzie chrzestnym. I tego nie zmienisz. - powiedziałam stanowczo.
- Ale ja nie chcę, żeby on był. Nie pozwolę.
- Czyli załatwione. Ty nie będziesz ojcem, a Łukasz chrzestnym. Dziecka nigdy nie będzie i po kłopocie. - powiedziałam zdenerwowana.
- Emi ja nie muszę być chrzestnym. - obwieścił brat. - Bądźcie szczęśliwi.
- Ja będę szczęśliwa, jak będziesz chrzestnym. A teraz nara, idę spać.
       Wzięłam długi kąpiel, ale i tak nie pomogła mi się odprężyć. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Nie wytrzymywałam już tej sytuacji. Jestem totalnie załamana. Do pokoju wszedł mój chłopak. Położył się i oparł brodę o moje ramię.
- Nie płacz. - potarł mnie po ręce.
- Piotrek, ja już nie wytrzymuję. Nie mogę znieść tego co tu się dzieje. Ja nie daję rady. - wydukałam.
Przytulił mnie od tyłu. Czułam jego oddech na mojej szyi.
- Przytul się.- zachęcił.
Odwróciłam się w jego stronę i wtuliłam się w jego tors. Poczułam się lepiej. Jego objęcia mnie uspakajają. Zaczął delikatnie całować mnie po głowie.
- Jutro Ewelina przywiezie mi Dawida. Będę się nim opiekował przez 2 dni. Pojedź ze mną. - powiedział
- Muszę się zastanowić. A teraz dobranoc. - rzekłam.
Długo nie mogłam zasnąć. Ciągle w głowie miałam Łukasza. Po długich rozmyślaniach zasnęłam.
       Obudziłam się bez Piotrka. Zeszłam na dół, bo tam słyszałam jakieś głosy. Był tam brat ze spakowaną torbą.
- Łukasz, co robisz ? - zapytałam
- Wyjeżdżam, na zawsze. Nie mogę żyć w takim traktowaniu. Podziękuj jemu. - wskazał na mojego chłopaka. - Przepraszam. Wojtek, jedziemy.
Oboje wyszli z domu. Wybiegłam za nimi, ale zatrzymałam się na schodkach, bo byłam na boso.
- Łukasz ! - krzyknęłam z płaczem.
- Emilka. - głos Piotrka wyrwał mnie ze snu.
Przestraszona rozglądałam się po pokoju.
- Już spokojnie. - uspokajał mnie chłopak.
Rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedział środkowy.
Do pokoju wszedł Łukasz.
- Coś się stało ? - zapytał brat.
- Nie, wszystko okej. - oznajmił Pit.
Ziomek westchnął i zaczął wychodzić.
- Łukasz. - zatrzymałam go.
Wygrzebałam się z kołdry. Podeszłam do niego i mocno się przytuliłam. Pogłaskał mnie po głowie i pocałował w czoło.
- Dobranoc. - szepnął i wrócił do siebie.
Położyłam się i odwróciłam się tyłem do chłopaka. Po chwili zasnęłam.
      Obudziłam się bez Piotrka. Zeszłam na dół, bo tam słyszałam głosy. Strasznie się bałam, bo wszystko było jak we śnie. I rzeczywiście, był tam brat z torbą.
- Łukasz, co robisz ? - zapytałam podenerwowana.
- Szykuję się do wyjazdu. Zaraz z Wojtkiem jedziemy. Bo ty chyba do Piotrka jedziesz, nie ?
- Tak. Ale do Spały jedziemy razem. Dzień wcześniej wrócę do Bełka po rzeczy i jedziemy razem. - obwieściłam.
Poszłam się ubrać. Gotowa zeszłam na dół. Moje rzeczy były spakowane. Pożegnałam się z chłopakami. Poszliśmy do garażu po samochody.
       Po 10 min byliśmy w Rzeszowie. Weszliśmy do mieszkania Piotrka.
- Mamy dla siebie 2 godziny, bo małego musimy odebrać z przedszkola. - obwieścił Pit.
Podeszłam do niego  i czule pocałował. Zaczął ściągać moją koszulkę.
- Piotrek. - syknęłam - Mówiłam, dziecka nie będzie.
Westchnął tylko i przytulił mnie. Wyswobodziłam się z jego objęć i poszłam na kanapę. Wygodnie usiadłam i włączyłam telewizor. Chłopak usiadł koło mnie i objął ramieniem.
        Zostało 30 min do odbioru Dawidka. Zaczął dzwonić telefon Pita. Poszłam do pokoju, przebrać się. Postawiłam na bluzę i spodnie. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam smutnego Pitera.
-Musisz iść sama. Ja muszę jechać do klubu, bo mamy turniej młodzieży. Miał być kto inny, ale się rozchorował. Poradzisz sobie sama ?
- Jasne. - uśmiechnęłam się.
- Podwieźć cię ? - zaproponował
- Nie, przejdę się. Tylko mi wytłumacz, gdzie mam iść. - uśmiechnęłam się.
Wszystko mi objaśnił. Ubrałam się i wyszliśmy razem.
- Wpadnijcie na chwilę. - powiedział
- Może. - zaśmiałam się i pocałowałam go.
Ruszyłam w moją stronę. Niby byłam sporo razy w Rzeszowie, ale w ogóle go nie znałam. Czułam się tak dziwnie idąc ulicami. Raczej bym nie chciała tu mieszkać. Wolę jednak Bełchatów. Doszłam do przedszkola. Budynek był mały. Weszłam do środka. Dzieci kończyły rysować. Dawidek tak słodko wyglądał. Do środka weszło kilka mam. Słyszałam jak obgadywały mnie.
- O popatrz, jakaś nowa. Toż to anorektyczka. Jak tak można ? - szeptały
Poczułam się dziwnie. Chłopiec skończył rysować i z kartką podbiegł do mnie.
- Cześć. - wzięłam go na ręce i pocałowałam
- To dla ciebie. - wręczył mi rysunek. - To ty z tatą i ze mną. - oznajmił.
- Tatą ? - zdziwiłam się
- Tak mówię na wujcia Piotrka. - zachichotał.- A na ciebie mogę mówić mamo, a ty na mnie synku ? - wystawił swoje ząbki.
- No dobra. - zaśmiałam się.- Leć po swoje rzeczy. - postawiłam go.
Podeszła do mnie przedszkolanka.
- Grzeczny był dzisiaj ? - zapytałam
- Tak. Najgrzeczniejszy ze wszystkich. Ładnie pracował. - oznajmiła
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i złapałam za rękę malca, który przybiegł do mnie.
- Do widzenia. - krzyknął i wyszliśmy.
Bardzo wesoły chłopczyk.
- Za to, że byłeś grzeczny, później pójdziemy na plac zabaw, dobrze ?
- Super ! - ucieszył się. - A gdzie tato ? Miał mnie odebrać.
- Tato jest na turnieju. Jak  chcesz możemy pójść.
Pokiwał twierdząco. Mały całą drogę opowiadał mi o przedszkolu. Mówił o jego kolegach, o zajęciach i o zabawach. Byłam pełna podziwu, że dziecko może tyle mówić. To taki wspaniałe uczucie iść z dzieckiem za rękę. Trzymasz małą rączkę. Coś pięknego. Ale ja sobie obiecałam, że nie będę miała dziecka. To wszystko przez chłopaków... Nie wiem o co się kłócą. Wytrzymać się nie da. Nie rozumieli,  że mnie tym ranią... Doszliśmy do mieszkania. Mały zdjął plecaczek i ładnie położył koło szafki.
- To ja szybko sprawdzę coś na internecie i idziemy do taty, okej ? - powiedziałam
Mały uśmiechnął się i pokiwał głową.
- To ja ci włączę bajki.
Podeszłam do telewizora i włączyłam go pilotem. Przełączyłam na bajki. Mały zaciekawiony wpatrywał się w ekran. Nagle zaczęła lecieć głośna muzyka. Nie słyszałam nic po za nią. Ahh ci sąsiedzi....
- Mamo, nic nie słyszę.- jęczał mały.
- Czekaj. - westchnęłam
Wyszłam z mieszkania i podeszłam pod drzwi, zza których wydobywała się muzyka. Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył chłopak. Był gdzieś w moim wieku.
- No hej mała. - oparł się o futrynę.
- Cześć. Możesz ściszyć muzykę ? Mały bajek nie może oglądać. - rzekłam
- No oczywiście, że mogę. Ale ja w tedy chcę całusa. - poruszał brwiami.
- Zapomnij. - westchnęłam - Przyciszysz to czy nie ?
- To zależy od ciebie.
- To nie, nara. - warknęłam i odeszłam.
Wróciłam do mieszkania lekko zdenerwowana.
- Dobra mały, idziemy.- oznajmiłam.
Podbiegł do mnie i złapał za rękę.
      Mały całą drogę oglądał się za siebie.
- Mamo. Ten pan cały czas za nami idzie i się zbliża. - powiedział przestraszony mały.
Obejrzałam się za siebie. To byłe ten sąsiad. Uśmiechnął się szeroko. Dobrze, że hala była blisko. Spokojnie weszliśmy do niej. W środku było pełno nastolatek. Czułam się nieswojo. Mały zobaczył Piotrka. Puścił moją dłoń i pobiegł do niego. Cichy wziął go na ręce i dał mu buziaka. Z uśmiechem doszłam do nich. Piotrek objął mnie ramieniem i czule pocałował.
- Co się stało, że przyszliście ? - zapytał
- A mały mi ciągle marudził, że tato po niego miał przyjść. - westchnęłam
- Przepraszam synu. To może za to, na obiad pójdziemy do Mc'Donalda ?
Mały zrobił duże oczy i zaczął się cieszyć. Z Piotrkiem mieliśmy ubaw.
- Możemy zostać z tobą do końca ? - zapytałam
Nie chciałam wracać sama z małym. Bałam się tego sąsiada. A jeśli to jakiś wariat...
- Pewnie.- posłał mi najpiękniejszy uśmiech.
- Kocham cię. - przytuliłam się do niego. - I ciebie też. - przytuliłam Dawida.
- Ja chcę piłkę. - rzekł mały
- To poczekaj tu. - powiedział Pit i postawił małego na ziemię.
Podszedł do kosza z piłkami i wziął jedną. Przyniósł nam.
- Lecę do dzieciaków. Przyjdę zaraz. - oznajmił Cichy i poszedł.
Zaczęłam "odbijać" z małym. Ale i tak jak na 5latka szło mu bardzo dobrze. Ciągle się z nim śmiałam. Zaczął się jakiś mecz. Usiedliśmy z małym na trybunach. Ciekawy to on nie był. Z dwóch drużyn, tylko 2 osoby potrafiły grać. Jedna rozgrywająca, a druga nie miała pozycji. Kibicowałam drużynie, w której były te dziewczyny. Dawidek dostrzegł swojego kolegę i poszedł do niego. Zostałam sama. Weszłam na internet. Przeglądając Facebooka natchnęłam się na posta jednej stronki siatkarskiej (założona przez fanów). Dowiedziałam się z niego, że jestem w ciąży. Westchnęłam i przeglądałam dalej. A tam co ? Wszystkie stronki o tym pisały. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Podszedł Piotrek i pochylił się nad moim telefonem, aby zobaczyć co czytam.
- Z czego się śmiejesz ? - zapytał
Dałam mu telefon. Uśmiechnął się.
- Gratuluję. - zaśmiał się. - Chodź, wystawisz mi parę razy.
- Niee. - opierałam się
- No chodź.- nie mogłam oprzeć się jego oczom.
Wstałam i poszłam z nim na drugie boisko. Od razu kilka dziewczyn przyszło patrzeć. Jak ja dawno nie grałam... Piotrek odbił piłkę, wyskoczyłam i nagrałam. Piotrek zaatakował z całą siłą.
- Głupi jesteś ? - zapytałam
- O co ci chodzi ?
- Dzieci tu są. - rzekłam,
- Przepraszam. - podszedł do mnie i przytulił.
      Po Mc'Donaldzie poszliśmy na plac zabaw. Młody szalał, a ja z Pitem siedzieliśmy na ławce. Wspominałam nasze pierwsze spotkanie. Ja w szpitalu po wybudzeniu, a on przyjechał z kolegami. Gdy wszedł di sali, od razu się zakochałam. Cieszyłam się, że w tedy został ze mną.
       Kładliśmy się do spania. Mały bał się spać sam, więc wzięłyśmy go do siebie. Był między nami. Nie uśmiechało mi się to, bo nie miałam się do kogo przytulić. Gdy mały zasnął, poszłam do Pita. Zaczęliśmy się całować.
- Co wy robicie ? - zapytał mały.
- Nic, śpij. - powiedziałam
- To wróć tu.
Niechętnie wyszłam z objęć chłopaka i położyłam się koło małego. Nie miałam już na nic ochoty, więc zasnęłam...






Zastanawiam się nad tym czy nie usunąć blogów.... Być może następny rozdział będzie ostatnim....