piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 54

*** WAŻNA INFORMACJA POD ROZDZIAŁEM !!! ***

- I co ? - zapytał Pit
- A co byś chciał ? - uśmiechnęłam się
- No nie wiem... Chyba dziecko.
- To przepraszam, jeszcze nie teraz.
- No i dupa. Nie będę chrzestnym. - rzekł Ziomek
- I tak byś nie był. - powiedział Piotr
- Taa jasne. - westchnął brat.
- No jasne. Myślisz, że pozwolę na takiego ojca chrzestnego ? - prychnął Nowakowski.
- Emilka. - chrząknął Łukasz
- Piotrek, ty dobrze wiesz, że Łukasz będzie chrzestnym. I tego nie zmienisz. - powiedziałam stanowczo.
- Ale ja nie chcę, żeby on był. Nie pozwolę.
- Czyli załatwione. Ty nie będziesz ojcem, a Łukasz chrzestnym. Dziecka nigdy nie będzie i po kłopocie. - powiedziałam zdenerwowana.
- Emi ja nie muszę być chrzestnym. - obwieścił brat. - Bądźcie szczęśliwi.
- Ja będę szczęśliwa, jak będziesz chrzestnym. A teraz nara, idę spać.
       Wzięłam długi kąpiel, ale i tak nie pomogła mi się odprężyć. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Nie wytrzymywałam już tej sytuacji. Jestem totalnie załamana. Do pokoju wszedł mój chłopak. Położył się i oparł brodę o moje ramię.
- Nie płacz. - potarł mnie po ręce.
- Piotrek, ja już nie wytrzymuję. Nie mogę znieść tego co tu się dzieje. Ja nie daję rady. - wydukałam.
Przytulił mnie od tyłu. Czułam jego oddech na mojej szyi.
- Przytul się.- zachęcił.
Odwróciłam się w jego stronę i wtuliłam się w jego tors. Poczułam się lepiej. Jego objęcia mnie uspakajają. Zaczął delikatnie całować mnie po głowie.
- Jutro Ewelina przywiezie mi Dawida. Będę się nim opiekował przez 2 dni. Pojedź ze mną. - powiedział
- Muszę się zastanowić. A teraz dobranoc. - rzekłam.
Długo nie mogłam zasnąć. Ciągle w głowie miałam Łukasza. Po długich rozmyślaniach zasnęłam.
       Obudziłam się bez Piotrka. Zeszłam na dół, bo tam słyszałam jakieś głosy. Był tam brat ze spakowaną torbą.
- Łukasz, co robisz ? - zapytałam
- Wyjeżdżam, na zawsze. Nie mogę żyć w takim traktowaniu. Podziękuj jemu. - wskazał na mojego chłopaka. - Przepraszam. Wojtek, jedziemy.
Oboje wyszli z domu. Wybiegłam za nimi, ale zatrzymałam się na schodkach, bo byłam na boso.
- Łukasz ! - krzyknęłam z płaczem.
- Emilka. - głos Piotrka wyrwał mnie ze snu.
Przestraszona rozglądałam się po pokoju.
- Już spokojnie. - uspokajał mnie chłopak.
Rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedział środkowy.
Do pokoju wszedł Łukasz.
- Coś się stało ? - zapytał brat.
- Nie, wszystko okej. - oznajmił Pit.
Ziomek westchnął i zaczął wychodzić.
- Łukasz. - zatrzymałam go.
Wygrzebałam się z kołdry. Podeszłam do niego i mocno się przytuliłam. Pogłaskał mnie po głowie i pocałował w czoło.
- Dobranoc. - szepnął i wrócił do siebie.
Położyłam się i odwróciłam się tyłem do chłopaka. Po chwili zasnęłam.
      Obudziłam się bez Piotrka. Zeszłam na dół, bo tam słyszałam głosy. Strasznie się bałam, bo wszystko było jak we śnie. I rzeczywiście, był tam brat z torbą.
- Łukasz, co robisz ? - zapytałam podenerwowana.
- Szykuję się do wyjazdu. Zaraz z Wojtkiem jedziemy. Bo ty chyba do Piotrka jedziesz, nie ?
- Tak. Ale do Spały jedziemy razem. Dzień wcześniej wrócę do Bełka po rzeczy i jedziemy razem. - obwieściłam.
Poszłam się ubrać. Gotowa zeszłam na dół. Moje rzeczy były spakowane. Pożegnałam się z chłopakami. Poszliśmy do garażu po samochody.
       Po 10 min byliśmy w Rzeszowie. Weszliśmy do mieszkania Piotrka.
- Mamy dla siebie 2 godziny, bo małego musimy odebrać z przedszkola. - obwieścił Pit.
Podeszłam do niego  i czule pocałował. Zaczął ściągać moją koszulkę.
- Piotrek. - syknęłam - Mówiłam, dziecka nie będzie.
Westchnął tylko i przytulił mnie. Wyswobodziłam się z jego objęć i poszłam na kanapę. Wygodnie usiadłam i włączyłam telewizor. Chłopak usiadł koło mnie i objął ramieniem.
        Zostało 30 min do odbioru Dawidka. Zaczął dzwonić telefon Pita. Poszłam do pokoju, przebrać się. Postawiłam na bluzę i spodnie. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam smutnego Pitera.
-Musisz iść sama. Ja muszę jechać do klubu, bo mamy turniej młodzieży. Miał być kto inny, ale się rozchorował. Poradzisz sobie sama ?
- Jasne. - uśmiechnęłam się.
- Podwieźć cię ? - zaproponował
- Nie, przejdę się. Tylko mi wytłumacz, gdzie mam iść. - uśmiechnęłam się.
Wszystko mi objaśnił. Ubrałam się i wyszliśmy razem.
- Wpadnijcie na chwilę. - powiedział
- Może. - zaśmiałam się i pocałowałam go.
Ruszyłam w moją stronę. Niby byłam sporo razy w Rzeszowie, ale w ogóle go nie znałam. Czułam się tak dziwnie idąc ulicami. Raczej bym nie chciała tu mieszkać. Wolę jednak Bełchatów. Doszłam do przedszkola. Budynek był mały. Weszłam do środka. Dzieci kończyły rysować. Dawidek tak słodko wyglądał. Do środka weszło kilka mam. Słyszałam jak obgadywały mnie.
- O popatrz, jakaś nowa. Toż to anorektyczka. Jak tak można ? - szeptały
Poczułam się dziwnie. Chłopiec skończył rysować i z kartką podbiegł do mnie.
- Cześć. - wzięłam go na ręce i pocałowałam
- To dla ciebie. - wręczył mi rysunek. - To ty z tatą i ze mną. - oznajmił.
- Tatą ? - zdziwiłam się
- Tak mówię na wujcia Piotrka. - zachichotał.- A na ciebie mogę mówić mamo, a ty na mnie synku ? - wystawił swoje ząbki.
- No dobra. - zaśmiałam się.- Leć po swoje rzeczy. - postawiłam go.
Podeszła do mnie przedszkolanka.
- Grzeczny był dzisiaj ? - zapytałam
- Tak. Najgrzeczniejszy ze wszystkich. Ładnie pracował. - oznajmiła
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i złapałam za rękę malca, który przybiegł do mnie.
- Do widzenia. - krzyknął i wyszliśmy.
Bardzo wesoły chłopczyk.
- Za to, że byłeś grzeczny, później pójdziemy na plac zabaw, dobrze ?
- Super ! - ucieszył się. - A gdzie tato ? Miał mnie odebrać.
- Tato jest na turnieju. Jak  chcesz możemy pójść.
Pokiwał twierdząco. Mały całą drogę opowiadał mi o przedszkolu. Mówił o jego kolegach, o zajęciach i o zabawach. Byłam pełna podziwu, że dziecko może tyle mówić. To taki wspaniałe uczucie iść z dzieckiem za rękę. Trzymasz małą rączkę. Coś pięknego. Ale ja sobie obiecałam, że nie będę miała dziecka. To wszystko przez chłopaków... Nie wiem o co się kłócą. Wytrzymać się nie da. Nie rozumieli,  że mnie tym ranią... Doszliśmy do mieszkania. Mały zdjął plecaczek i ładnie położył koło szafki.
- To ja szybko sprawdzę coś na internecie i idziemy do taty, okej ? - powiedziałam
Mały uśmiechnął się i pokiwał głową.
- To ja ci włączę bajki.
Podeszłam do telewizora i włączyłam go pilotem. Przełączyłam na bajki. Mały zaciekawiony wpatrywał się w ekran. Nagle zaczęła lecieć głośna muzyka. Nie słyszałam nic po za nią. Ahh ci sąsiedzi....
- Mamo, nic nie słyszę.- jęczał mały.
- Czekaj. - westchnęłam
Wyszłam z mieszkania i podeszłam pod drzwi, zza których wydobywała się muzyka. Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył chłopak. Był gdzieś w moim wieku.
- No hej mała. - oparł się o futrynę.
- Cześć. Możesz ściszyć muzykę ? Mały bajek nie może oglądać. - rzekłam
- No oczywiście, że mogę. Ale ja w tedy chcę całusa. - poruszał brwiami.
- Zapomnij. - westchnęłam - Przyciszysz to czy nie ?
- To zależy od ciebie.
- To nie, nara. - warknęłam i odeszłam.
Wróciłam do mieszkania lekko zdenerwowana.
- Dobra mały, idziemy.- oznajmiłam.
Podbiegł do mnie i złapał za rękę.
      Mały całą drogę oglądał się za siebie.
- Mamo. Ten pan cały czas za nami idzie i się zbliża. - powiedział przestraszony mały.
Obejrzałam się za siebie. To byłe ten sąsiad. Uśmiechnął się szeroko. Dobrze, że hala była blisko. Spokojnie weszliśmy do niej. W środku było pełno nastolatek. Czułam się nieswojo. Mały zobaczył Piotrka. Puścił moją dłoń i pobiegł do niego. Cichy wziął go na ręce i dał mu buziaka. Z uśmiechem doszłam do nich. Piotrek objął mnie ramieniem i czule pocałował.
- Co się stało, że przyszliście ? - zapytał
- A mały mi ciągle marudził, że tato po niego miał przyjść. - westchnęłam
- Przepraszam synu. To może za to, na obiad pójdziemy do Mc'Donalda ?
Mały zrobił duże oczy i zaczął się cieszyć. Z Piotrkiem mieliśmy ubaw.
- Możemy zostać z tobą do końca ? - zapytałam
Nie chciałam wracać sama z małym. Bałam się tego sąsiada. A jeśli to jakiś wariat...
- Pewnie.- posłał mi najpiękniejszy uśmiech.
- Kocham cię. - przytuliłam się do niego. - I ciebie też. - przytuliłam Dawida.
- Ja chcę piłkę. - rzekł mały
- To poczekaj tu. - powiedział Pit i postawił małego na ziemię.
Podszedł do kosza z piłkami i wziął jedną. Przyniósł nam.
- Lecę do dzieciaków. Przyjdę zaraz. - oznajmił Cichy i poszedł.
Zaczęłam "odbijać" z małym. Ale i tak jak na 5latka szło mu bardzo dobrze. Ciągle się z nim śmiałam. Zaczął się jakiś mecz. Usiedliśmy z małym na trybunach. Ciekawy to on nie był. Z dwóch drużyn, tylko 2 osoby potrafiły grać. Jedna rozgrywająca, a druga nie miała pozycji. Kibicowałam drużynie, w której były te dziewczyny. Dawidek dostrzegł swojego kolegę i poszedł do niego. Zostałam sama. Weszłam na internet. Przeglądając Facebooka natchnęłam się na posta jednej stronki siatkarskiej (założona przez fanów). Dowiedziałam się z niego, że jestem w ciąży. Westchnęłam i przeglądałam dalej. A tam co ? Wszystkie stronki o tym pisały. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Podszedł Piotrek i pochylił się nad moim telefonem, aby zobaczyć co czytam.
- Z czego się śmiejesz ? - zapytał
Dałam mu telefon. Uśmiechnął się.
- Gratuluję. - zaśmiał się. - Chodź, wystawisz mi parę razy.
- Niee. - opierałam się
- No chodź.- nie mogłam oprzeć się jego oczom.
Wstałam i poszłam z nim na drugie boisko. Od razu kilka dziewczyn przyszło patrzeć. Jak ja dawno nie grałam... Piotrek odbił piłkę, wyskoczyłam i nagrałam. Piotrek zaatakował z całą siłą.
- Głupi jesteś ? - zapytałam
- O co ci chodzi ?
- Dzieci tu są. - rzekłam,
- Przepraszam. - podszedł do mnie i przytulił.
      Po Mc'Donaldzie poszliśmy na plac zabaw. Młody szalał, a ja z Pitem siedzieliśmy na ławce. Wspominałam nasze pierwsze spotkanie. Ja w szpitalu po wybudzeniu, a on przyjechał z kolegami. Gdy wszedł di sali, od razu się zakochałam. Cieszyłam się, że w tedy został ze mną.
       Kładliśmy się do spania. Mały bał się spać sam, więc wzięłyśmy go do siebie. Był między nami. Nie uśmiechało mi się to, bo nie miałam się do kogo przytulić. Gdy mały zasnął, poszłam do Pita. Zaczęliśmy się całować.
- Co wy robicie ? - zapytał mały.
- Nic, śpij. - powiedziałam
- To wróć tu.
Niechętnie wyszłam z objęć chłopaka i położyłam się koło małego. Nie miałam już na nic ochoty, więc zasnęłam...






Zastanawiam się nad tym czy nie usunąć blogów.... Być może następny rozdział będzie ostatnim....

6 komentarzy:

  1. Jak zawsze rozdział świetny! Tylko nie kończ pisać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział...Rozkosz :D Jak usuniesz bloga...nawet jednego, to się więcej do ciebie nie odezwę... I tak wiem...groźby są karalne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Ale jak to usunąć? Pewnie masz swoje sprawy i powody ale to bedzie wielka szkoda :( jeszcze to przemysl :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ejejeje tylko nie usuwaj blogów. Proszę! Są świetne i na prawdę nie wiem co Ci się w nim nie podoba :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :* (mam nadzieje ze nie ostatni )

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny jak zawsze :) Nie kończ pisania

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie próbuj usuwać bloga ! Rozdział genialny :D

    OdpowiedzUsuń