piątek, 29 sierpnia 2014

Liebster award

Dziękuję bardzo za nominację od Siatkareczka24 (pozasiatka.blogspot.com).
Jest to dla mnie mega wyróżnienie i dziękuję za docenienie mojej pracy :)
A to moje odpowiedzi:
1. Od kiedy interesujesz się siatkówką ?
Już jakieś 7 lat :) Może i więcej :D
2. Jacy/jaki są/jest twoi/twój ulubieni/ulubiony siatkarze/siatkarz..?
Mariusz Wlazły, Łukasz Żygadło, Piotr Nowakowski, Arek Gołaś, Wojtek Włodarczyk i Nicolas Uriarte
3. Jaki mecz zapamiętasz na zawszę..?
Skra - Olsztyn na którym byłam oraz Polska - Bułgaria 24.09.13r. kiedy to nasi kochani panowie przegrali... Były to moje urodziny...
4. Czy byłaś na jakimś meczu na żywo ? Jak tak to gdzie, kiedy....?
PGE Skra Bełchatów - Indykpol AZS UWM Olsztyn  w Bełchatowie 15.01.2011r.
Słowacja - Łotwa we Wrocławiu 17.05.2014r.
Polska - Macedonia we Wrocławiu 17.05.2014r.
5. Kłos czy Wrona ?
Nie potrafię wybrać :)
6. Jakie masz uczucia po wysłuchaniu hymnu MŚ Polska 2014
Mam łzy w oczach :) Bardzo mi się podoba :)
7. Ulubiony komentator z Polsatu to... ?
Hmmm. Para Tomasz Swędrowski i Wojciech Drzyzga :)
8. Film "Drużyna" na TAK czy NIE ?
Wielkie TAK !
9. czy będziesz na jakiś meczach MŚ ?
Owszem :)
Wenezuela - Kamerun
Polska - Australia
Polska - Argentyna
Serbia - Kamerun (chyba)
10. Ulubiony klub
Skra Bełchatów <3
11. Na kogo "stawiasz los" na Mundialu ?
Polska ! <3




Oto blogi, które nominuję:
1. http://kazdapasja.blogspot.com/
2. http://siatkarskazazdrosc.blogspot.com/
3. http://kilkaoddechow.blogspot.com/
4. http://siatkarskie-uczucie.blogspot.com/


Oto pytania:
1. Jaki jest Twój ulubiony klub siatkarski ?
2. Trenujesz siatkówkę ?
3. Jaki inny sport oprócz siatkówki cię interesuje ?
4. Twój ulubiony rozgrywający to... ?
5. Byłaś na jakimś meczu na żywo ? Jak tak to jakim ? :)
6. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga ?
7. Ile masz lat ?
8. Jaki masz rozmiar buta ?
9. Jacy/jaki są/jest twoi/twój ulubieni/ulubiony siatkarze/siatkarz..?
10. Czy wywieszasz flagę Polski na czas trwania MŚ ? :)
11. Masz Cyfrowy Polsat ? :D



poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 57

      Obudziłam się i na mojej twarzy zawitał uśmiech. Dziś jedziemy do Spały. Tam spędzę z siatkarzami 4 miesiące. Będzie się działo. Zeszłam z łóżka i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Pomyślałam o naleśnikach. Zaczęłam robić ciasto. Zapomniałam, że Ziomek spał. Przyszedł do kuchni.
- Nie dasz ludziom pospać. - uśmiechnął się. 
- Przepraszam.- dałam mu buziaka i przytuliłam się. 
- Czyżby naleśniki ? - zapytał
- Tak. Możesz zacząć smażyć ? Muszę do kibelka. 
- No dobra. - westchnął i wziął się do smażenia. 
Poszłam do pokoju i wzięłam ciuchy. Następnie udałam się do łazienki i załatwiłam sprawy. Ubrana i uczesana wróciłam do brata. Tam stała sterta naleśników, którymi rozkoszował się Łukasz.
- Aż tak długo byłam w łazience ? - zapytałam
- A nie widać ? - zaśmiał się
- Przepraszam. - zrobiłam smutną minę
- Oj nic się nie stało. Siadaj i jedz.
        Po śniadaniu zaczęłam się pakować. Musiałam wziąć różniste ubrania. Poskładane ciuchy wkładałam do walizki. Bałam się, że na jednej walizce się nie skończy. Na dnie szuflady leżały rzeczy Arka. Wzięłam koszulkę meczową i uśmiechnęłam się. Był taki szczęśliwy, gdy ją nosił. Ile ja bym dała, żeby go zobaczyć... Spakowałam tą koszulkę oraz dwie jego osobiste. Leżało też jego zdjęcie. Zrobiłam mu je po wygranym meczu. Szedł do mnie uśmiechnięty, a ja to uwieczniłam. Była też fotografia po moim wygranym turnieju, po którym Arek zrobił sobie ze mną zdjęcie. Je również spakowałam. Była też koszulka Łukasza z przed kilku lat. Na nią też się pokusiłam. Do pokoju wszedł brat. Usiadł na łóżku i przyglądał się moim czynnością. Z szuflady wyciągnęłam zdjęcie, na którym był Ziomek z miesięczną mną na rękach. Bardzo słodkie to zdjęcie. Pokazałam je bratu. Zaczął się śmiać i przytulił mnie.
- Od zawsze na siebie skazani. - westchnął - Gotowa ?
- Tak, jasne. - uśmiechnęłam się.
Wzięłam walizkę i wyszłam do przedpokoju. Ubrałam szpilki od niepamiętnej chwili.
- A ty coś się tak wystroiła ? - zapytał brat
- W samochodzie ci opowiem.
Rzeczywiście się wystroiłam.Ubrałam się jak prawdziwa jędza sekretarska. Taka, która uważa się za najlepszą i na wszystkich patrzy z góry. Założyłam czarne, eleganckie spodnie, do tego białą bluzkę i na to czarny żakiet. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a makijaż zrobię w samochodzie. Przyznam, że trudno się schodzi po schodach z walizką jeśli jesteś w szpilkach. Ale udało mi się i byłam z siebie dumna. Przed autem stał rozbawiony Łukasz. Otworzył bagażnik i wrzucił moją walizkę. Wsiadłam do środka i ściągnęłam buty.
- Co nie wygodnie w takich bucikach ? - śmiał się
- Nie, dlaczego ? No dobra, masz mnie.
- To po co tak się wypindrzyłaś ?
- Zrobię chłopakom kawał. Jeszcze się wymaluję i mnie nie poznają. Mogę się założyć. Nawet Piotrek mnie nie pozna. - obwieściłam.
Wyciągnęłam kosmetyki i zaczęłam się malować. Usta na mocną czerwień, rzęsy pokryłam tuszem, a brwi zarysowałam kredką. Po godzinie byłam wymalowana.
- Wow siostra, nawet ja cię nie poznaję. Ale wolę cię normalną. - oznajmił
Reszta drogi była spokojna i bez niespodzianek. Uśmiechnęłam się na widok naszego hotelu. To tu spotkało mnie szczęście. To tu mam prawdziwą rodzinę. Ziomek zaparkował i wysiadł.
- Ty wejdź pierwszy, a po chwili wejdę ja, żeby nie było. - powiedziałam mój plan.
- Okej. To ja lecę.
Stałam na parkingu z walizką jak ten bezdomny. Odprowadzałam wzrokiem brata do wejścia. Mam nadzieję, że mi się uda. Łukasz zniknął w budynku, a ja musiałam jeszcze trochę poczekać. A jak Łukasz mnie wyda ? W tedy się na nim jakoś zemszczę. Po chwili rozmyślania postanowiłam, że już wejdę. Wyciągnęłam telefon i udawałam, że coś na nim robię. Pewnie przekroczyłam próg hotelu. Poczułam, że wszyscy skierowali wzrok na mnie. Ciężko mi było zachować powagę, dlatego nie odrywałam wzroku od telefonu.
- Kto to ? - słyszałam szepty.
- Twój klucz. - wyciągnął do mnie rękę Antiga.
Kiwnęłam głową i wzięłam kluczyk.
- Kto to ? - szeptali dalej
- To wasza fizjoterapeutka. - rzekł trener
- A co z Emilką ? - pisnął Igła
- Koniec gadania. Kontynuując... - Stefan mnie nie wydał.
Szybko przeszłam korytarz i weszłam na schody. Ściągnęłam szpilki i wbiegłam po schodach. Szybko odnalazłam mój pokój i wpadłam do niego. Wyciągnęłam luźne rzeczy i szybko się w nie przebrałam. Zmyłam makijaż i po 5 min byłam gotowa. Zeszłam uśmiechnięta na dół i weszłam drugą stroną na spotkanie. Stali dalej w szeregu, tak jak przy moim wejściu. Stanęłam na końcu koło Ziomka.
- Emilka ! - krzyknął Igła i podbiegł do mnie.
- Później. - powiedziałam
Ze spuszczoną głową wrócił na swoje miejsce.
- A więc, za pół godziny jedziemy na badania. Nie chcę żadnych spóźnień. Możecie iść. - obwieścił Antiga
Wpadłam w ramiona Krzyśka.
- Ale ty urosłaś. - zaśmiał się.
- Moja kolej. - wyrwał mnie Winiar i mocno przytulił
- Misiek. - też się do niego przytuliłam
- Nie wiesz jak tęskniłem. - westchnął
- Ja też tęskniłam.
I tak ze wszystkimi, których znałam.
- Rafał jestem. - podszedł do mnie siatkarz z najpiękniejszymi kościami policzkowymi.
- Emilka. - uścisnęłam jego dłoń.
- Jesteś wysoka jak na dziewczynę. - uśmiechnął się.
- Mam to po Łukaszu. - zaśmiałam się.
- Aaaa czyli Ziomek to twój brat ?
- Tak.
- Dobra, nie zatrzymuję  cię. - posłał piękny uśmiech i odszedł.
Prawie wszyscy się rozeszli. Postanowiłam pójść do mojego pokoju. Przed drzwiami na przeciwko mojej stał plecak. Było to podejrzane. Podeszłam do niego i otworzyłam. W środku były słodycze. Podzielone były woreczkach. Na karteczkach były podpisy: Igła, Kuraś, Kubi, Winiar, Arnold i Możdżon. Zrobię im następnego psikusa. Zabrałam wszystkie słodycze do pokoju i schowałam za zasłoną. W kieszeni miałam pełno papierków po smakołykach. Wygrzebałam karteczkę i napisałam na niej: Były smaczne. Dzięki chłopaki :* :* Papierki i karteczkę wrzuciłam do plecaka. Miałam tyle wolnego czasu, że postanowiłam wziąć prysznic. Strumienie ciepłej wody spływały po moim ciele. Odprężało mnie to. Po kilku minutach zakręciłam wodę. Wzięłam ręcznik i wyszłam po ciuchy. Leżały tylko majtki oraz biustonosz. A gdzie reszta ubrań ? Weszłam do pokoju, a tam nie było mojej walizki. No pięknie, chłopaki się zemścili. Założyłam bieliznę i owinęłam się ręcznikiem. Uchyliłam lekko drzwi i zobaczyłam czy nikt nie idzie. Szybko przebiegłam do pokoju Rafała i Mateusza. Zapukałam. Po chwili otworzył Buszek. Szybko wślizgnęłam się do ich pokoju.
- Potrzebuję twojej pomocy. - zaczęłam- Debile zemścili się na mnie i zabrali mi ubrania. Mam jedynie bieliznę. Pomożesz mi ? - zrobiłam błagalną minę.
- No jasne. A co mam zrobić ? - uśmiechnął się.
- Pójdziesz do Ziomka i zapytasz się czy ma zielone spodenki i czarną koszulkę. Tylko nie mów, że dla mnie. Dokładnie mi chodzi o takie. - pokazałam mu na telefonie.
- Okej. - wyszedł na korytarz.
Czułam się dziwnie w samym ręczniku. W dodatku w pokoju chłopaków.
- O, cześć Mateusz. - lekko się uśmiechnęłam
- Cześć. Widzę, że wszyscy cię tu lubią.
- No może nie wszyscy. - zaśmiałam się.
Do pokoju wszedł Buszu. Miał te rzeczy, o które prosiłam.
-  Dziękuję. - dałam mu buziaka w policzek i wyszłam.
Spokojnie ubrałam się w moim pokoju i poszłam pod drzwi przeciwnego pokoju. Zapukałam i otworzył Kurek.
- Czego ? Fajne ciuchy. - zaczął się nabijać.
- Bardzo śmieszne. Proszę cię, tylko nie rób nic z moimi koszulkami, są dla mnie ważne. - prosiłam. - A tak po za tym. Jest Piotrek ?
- Ta, ale on ci nie pomoże.
- Nawet o tym nie myślałam. - przyznałam
- Piter, masz gościa. - Kurek zniknął w pokoju, a na jego miejsce przyszedł Nowakowski.
- Cześć. - przywitał się.
- Cześć. Chodź na słówko. - weszłam do mojego pokoju.
Drzwi się zamknęły, a ja się odwróciłam i wskoczyłam na Pita. Zatopiłam usta w jego.
- Kocham cię. - przytuliłam się do niego.
- A ja ciebie. - pogłaskał mnie.
- Nie jadę chyba z wami na badania. - powiedziałam
- Czemu ? Samego mnie tam puścisz ?
- Będziesz z kolegami. Po co ci ja potrzebna ?
- No jedź. - prosił
- Nie przekonujesz mnie.
- No proszę. - zaczął całować mnie po szyi.
- No dobra, dobra. - pociągnęłam go na łóżko.
Położył się koło mnie a ja wtuliłam się w jego tors. Szkoda, że mamy tak mało okazji, żeby tak leżeć. Nie miałam ochoty rozmawiać. Chciałam tylko leżeć z chłopakiem mojego życia. Niestety musieliśmy już iść. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i założyłam buty. Piotrek poszedł do swojego pokoju, aby się ubrać. W tych ciuchach wyglądałam jak debil, ale cóż... innych nie miałam. Zeszłam na dół i dołączyłam do grupki siatkarzy. Oczywiście zmierzyli mnie wzrokiem i stwierdzili, że fajnie wyglądam. Podziękowałam im i dołączyłam się do rozmowy. Dyskutowali na temat samochodów. Co jakiś wymienili to ja mówiłam, że jest do dupy, a oni po chwili rozmowy przyznawali mi rację. Nadszedł trener i wraz z nim poszliśmy do autobusu. Wszyscy pchali się do tylnego wejścia. Ja byłam mądra i poszłam przodem. Szybko pobiegłam na tyły i rozwaliłam się na miejscu Kurka.
- No chyba o czymś nie wiesz. - usłyszałam go nad sobą.
Wyciągnął mnie z foteli i postawił na środku przejścia.
- Będziecie coś chcieli. - warknęłam. - Dupki. - dodałam na odchodne.
- No Emi. - usłyszałam Piotrka.
Poszłam na sam przód. Położyłam się na siedzeniach i wyciągnęłam telefon. Zrobiłam sobie selfie i wrzuciłam na instagrama. Trochę nudziłam się. Na szczęście drugi fizjoterapeuta zaczął ze mną rozmawiać. Bardzo go lubiłam. Był uprzejmy oraz z poczuciem humoru. Droga szybko mi minęła. Wyszliśmy z autobusu i trzymałam się z dala od siatkarzy. Chciałam pokazać im, że potrafię postawić na swoim.
- Emilka, podejdź tu. - zawołał Antiga.
Niestety musiałam zbliżyć się do siatkarzy. Trener wytłumaczył nam wszystko co dotyczyło badań. Po przemowie Stefana, chłopaki zaczęli gadać o jakiś śmieciach. Piotrek podszedł do mnie i uśmiechnięty, objął mnie. Wyglądało to tak.

- Myślisz, że ci wybaczę ? - zapytałam
Wszyscy siatkarze skupili się na nas.
- Nie myślę. Ja to wiem. - puścił mi oczko Pit.
Podniosłam brew do góry. Zbliżył się do mnie i złączył nasze wargi. Odsunęłam się od niego i odeszłam.
- Co ty chłopie robisz ?! - zdenerwował się Bartek.
Teraz będzie wyżywał się na Piotrku, a Nowakowski oczywiście się nie postawi. Wróciłam do nich i wystartowałam do Kurka.
- Zostaw Pita w spokoju ! Wolny kraj, może robić co chce, a ty nie masz do tego interesu ! - warknęłam
- Wow, luzik kochana. A mi dasz buziaka ? - uśmiechnął się
- Coś mi sugerujesz ? - zdenerwowałam się
- Nie no co ty. Mówię sobie o tak. - powiedział z sarkazmem.
Zabolały mnie te słowa. Stanęły mi łzy w oczach. Odeszłam od nich i wyciągnęłam telefon.
- Halo ? - usłyszałam
- Wojtek, ja już nie chcę tu być. - zaczęłam z szlochem
- Emi, co się stało ? - zaniepokoił się
- Brakuje mi Ciebie. Przyjedź tu, proszę.
- Nie mogę. Naprawdę. Przepraszam.
- No proszę, Wojtuś.- błagałam
- Nie dam rady.
- To ja kończę. - rozłączyłam się.
Dobiegł do mnie Łukasz.
- Nie przejmuj się nim. - przytulił mnie.
Oderwałam się od niego.
- Nie życzę sobie, żeby Kurek gadał, że jestem dziwką ! - krzyknęłam, wskazując na sprawcę.
- No brawo Kurek. - powiedział zdenerwowany Piotrek i podszedł do mnie.
Mocno się do niego przytuliłam. Zaczął głaskać mnie po głowie.
- Kocham Cię. - szepnęłam
- Ja Ciebie też.
Popatrzyłam się na niego. Posyłał mi najpiękniejszy uśmiech. Uczyniłam to samo i pocałowałam go.
- Idziemy. - złapałam go za rękę, a drugą Ziomka.
- Wyglądamy jak debile. - stwierdził Łukasz.
- Bo nimi jesteśmy. - powiedział Pit
Zaczęliśmy się śmiać. To naprawdę musiało wyglądać dziwnie. Przed wejściem puściliśmy nasze dłonie i weszliśmy. Były pustki.
- A gdzie reszta ? - zapytał trener
- Nie wiem. - powiedzieliśmy równocześnie i zaczęliśmy się śmiać.
- No dobra. Macie tu papiery do wypełnienia. - wręczył im kartki.
Usiedli na krzesełkach i zaczęli pisać. Usiadłam koło nich i zaczęłam bawić się moimi włosami. Nudziło mi się, mimo iż byliśmy tam dopiero 2 min. Do środka weszli pozostali siatkarze. Spuściłam wzrok i wpatrywałam się w moje buty. Nie chciałam widzieć Kurka. Ktoś usiadł koło mnie i objął ramieniem. Popatrzyłam na niego. Uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy. Przytuliłam się do niego.
- Muszę iść po papiery. - wstał
- Paweł, ja idę na dwór. - oznajmiłam
Wyszłam na dwór. Nikomu nie mówiłam, ale mam poważny problem. Od ostatniej kontuzji, mobilność mojego stawu skokowego opadła i to bardzo. W ostatnim meczu miałam tylko jeden blok, ponieważ reszta kończyła się niepowodzeniem. Wszystkie piłki przechodziły nad moimi dłoniami. Chciałam skoczyć wyżej, ale nie mogłam. To mnie dobijało. Do tego bardzo szybko mnie bolała. Na dworze zaczęłam skakać. PO dwóch podskokach zrezygnowałam. Skakałam jak dziecko. Usiadłam na ławce i wzięłam głęboki oddech. Łzy zaczęły napływać mi do oczu. Szybko pomrugałam, aby żadna nie spłynęła. "Ogarnęłam się" i wróciłam do chłopaków. Wszyscy wypełniali jakieś papiery.
          Po paru godzinach wróciliśmy do hotelu. Mieliśmy odebrać nasze stroje. Ledwo co doniosłam to wszystko do pokoju. Nudziło mi się, więc postanowiłam się przejść. Przed hotelem siedział Mateusz.
- Ty palisz ? - zapytałam, gdy zobaczyłam biały "patyczek" w jego ustach.
- Ta, rekreacyjnie. - zaśmiał się. - Chcesz ? - podał mi paczkę.
- Nie, dziękuję. Jak po badaniach ?
- A bardzo dobrze. - zaśmiał się. - A ty jak się czujesz ?
- Do dupy. Ale jest spoko.
- A gdzie się wybierasz ?
- Do sklepu. Chcesz coś ?
- Będziesz tak miła i weźmiesz mi paczkę papierosów ? Bo mi tak nie wypada tu kupować. - westchnął
- Jasne.
Spała była mało tłoczna. Lubiłam po niej spacerować Zrobiłam potrzebne zakupy i poszłam na rynek. Jednak w nocy jest tu ładniej. Przeszłam koło fontanny, która zdziałała cud. To tu Zaczął się mój związek z Piotrkiem. To jest magiczne miejsce. Musiałam wracać, bo zaraz jest obiad.
Do ośrodka wróciłam truchtem. Poszłam do Mateusza i dałam mu papierosy. Podziękował i przytulił mnie. Na korytarzu spotkałam Winiara.
- Na obiad. - objął mnie ramieniem i ciągnął na stołówkę.
- Dobra. - westchnęłam
Poszliśmy razem na obiad. Zajęłam miejsce koło Ziomka. Nałożyłam sobie małą porcję i wróciłam do stołu. Jak zwykle było pełno śmiechu.
Szłam korytarzem kiedy na kogoś wpadłam.
- Oj, przepraszam. - usłyszałam
- Nic się nie... - urwałam - Krzysiek !
Przytuliłam się do niego.
- Jak dawno cię nie widziałem. - powiedział
- Biegun, ale ty urosłeś. - zaśmiałam się.
- Ty też. Macie tu zgrupowanie, jak my ?
- Tak. Właśnie z obiadu wracamy.
- A ja mam teraz trening. Zobaczymy się później. Pa
- Pa.
Zadowolona wróciłam do pokoju. Zmęczona opadłam na łóżko. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Było już tak przyjemnie, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę.
Moje powieki nadal były ciężkie. Nie chciało mu się wstawać.
- Ej, nie śpimy. - usłyszałam.
Otworzyłam oczy i od razu się ożywiłam.
-  Wojtek ! - rzuciłam się na niego.
- Cześć. - przytulił mnie.
- Miałeś nie przyjeżdżać.
- Taa, ale tak ładnie poprosiłaś. Zostaję tylko na 4 dni, bo potem lecę do USA. - oznajmił
- Dobre i to. - uśmiechnęłam się.
- Przyszedłem się tylko przywitać. Teraz idę spać, bo jestem wyczerpany po podróży. Całą noc nie spałem i już padam. Później przyjdę. - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Położyłam się i zamknęłam oczy. Znowu pukanie do drzwi.
- Proszę ! - powiedziałam zdenerwowana.
Do pokoju wszedł Piotrek.
- Chodź do mnie. - rzekł
- Nie. - powiedziałam stanowczo.
- No chodź. Kurka nie ma.
- No dobra. - złapałam go za rękę i wyszliśmy.
Usiadłam na jego łóżku i pociągnęłam go za sobą.
- Idziemy spać. - oznajmiłam.
Położyliśmy się i objęliśmy. Po kilku minutach zasnęliśmy.
 

- Wstawać ! - obudził nas krzyk.
Otworzyłam oczy i ujrzałam Kurka.
- Przepraszam cię. Ja nie chciałem tego powiedzieć. To nie tak miało być. - mówił
- Dobra, skończ już. Masz szczęście, że cię lubię. - uśmiechnęłam się.
Wybaczyłam mu, bo to mój przyjaciel. Piotrek usiadł i pocałował mnie.
- Za 5 minut trening. - zaśmiał się Bartek.
Szybko zerwałam się z łóżka.
- Oddasz mi moje ciuchy ? - zapytałam.
- Tam stoi walizka. - wskazał.
- Dzięki. - wzięłam ją i pobiegłam do mojego pokoju.
Przebrałam się w reprezentacyjny dres i pobiegłam na halę.
       Trening przebiegł pomyślnie, a ja do masowania dostałam: Łukasza, Igłę, Winiara, Mariusza i Mateusza. Przyjmowałam ich w moim gabinecie. Zabiegi szły szybko. Bardzo polubiłam Mikę. Dużo żartowaliśmy i rozmawialiśmy. Gdy Mateusz był u mnie w gabinecie, wszedł Piotrek. Widziałam, że trochę się zdenerwował.
Po wizycie poszłam do chłopaka. Był w dobrym humorze. Nie pytał o Mateusza i bardzo dobrze. Zaprosiłam go do pokoju jak i kilku innych siatkarzy. Graliśmy w karty i było pełno śmiechu. Koło 21 wszyscy wrócili do swoich pokoi.













niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 56

          I jak się jedzie ? Dostałam sms od chłopka. A nawet dobrze, ale szkoda, że bez Ciebie :* A czemu ty nie śpisz ? Jest już 2 w nocy. Po chwili przyszła odpowiedź. Bo myślę o Tobie :* Do Bełchatowa było jeszcze tylko 2 km. Zaczęłam się szykować. Wzięłam torbę i podeszłam do drzwi. Zaczął dzwonić mój telefon. Na wyświetlaczu wyskoczyło zdjęcie Pita. Odebrałam:
- No co misiek ?
- Tęsknię za Tobą. Kiedy będziesz na miejscu ? - zapytał
- No właśnie wychodzę z pociągu. - oznajmiłam.
- O to super.
- Kurde. - rzuciłam
- Co się stało ?
- Zapomniałam zadzwonić do Ziomka, żeby po mnie przyjechał. Także kotek, muszę kończyć. Miłych snów.
- Dziękuję. Papa. - rozłączyłam się.
Szybko wybrałam numer brata. Po kilku sygnałach usłyszałam zaspany głos Łukasza.
- Słucham.
- No bo wiesz kochany braciszku, mam taką prośbę... - zaczęłam
- Taaa...
- Przyjedziesz po mnie na dworzec ?
- Kiedy ? - zapytał
- Teraz.
- To żeś wymyśliła. Daj mi 5 minut. - rozłączył się.
Usiadłam na ławce koło jakiegoś chłopaka. Trochę się bałam. Byłam z nim sama na dworcu. Żadnych innych ludzi, przerażająca cisza. A jak to jakiś morderca albo bandyta ? Milion myśli przemknęło mi przez głowę. Gdzie ten Ziomek ? - myślałam.
- O Emilka, co tu robisz ? - chłopak odwrócił się do mnie.
No ładnie. To ten kochany sąsiad Piotrka. Gdzie nie pójdę lub pojadę on tam jest...
- Przyjechałam do domu i czekam na brata. - powiedziałam. - A ty ?
- Przyjechałem do kolegi i na niego czekam. - uśmiechnął się.
Nasza rozmowa toczyła się dalej. Był taki... miły. Całkiem inny niż w poprzednich spotkaniach. Chyba go polubiłam... Przynajmniej czas mi szybciej mijał. Zobaczyłam, że na dworzec weszła długa, chuda postać. Wiedziałam, że to mój braciszek. Uśmiechnięta wstałam i podeszłam do niego. Był jeszcze zaspany.
- Obudziłam cię ? - zapytałam
- Nieeee oczywiście Emilka, że nikt nie śpi o 3 - rzekł sarkastycznie Kamil.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra, my lecimy. Cześć.
Poszliśmy z bratem do jego samochodu. Zajęłam miejsce pasażera.
Całą drogę nikt nie podjął rozmowy. Weszłam do mieszkania i ściągnęłam buty. Łukasz stanął koło mnie i patrzył się na mnie.
- Przepraszam. - szepnęłam i spuściłam głowę.
Czułam się przy nim dziwnie. Tak jakoś... nieswojo. Nie wiem co mi się stało. Kiedyś to bym z nim żartowała, rozmawiała. A teraz stoję spięta. Jakbym go nie znała.
- Łukasz, mogę cię przytulić ? - zapytałam niepewnie.
- Jasne. - uśmiechnął się i zamknął mnie w swoim uścisku.
              Obudziły mnie promienie słońca. Przeciągnęłam się i poszłam do łazienki. Po porannym rytuale poszłam do kuchni. Był tam Ziomek, który konsumował kanapki.
- Siadaj i jedz. - oznajmił z uśmiechem.
Zajęłam miejsce na przeciwko. Wzięłam kanapkę i zjadłam ją. Nadal czułam się nieswojo. Bałam się na niego spojrzeć.
- Co się stało ?  -zapytał
- Nic.
- Jak to nic ? Przecież widzę. Jesteś cała spięta. Boisz się mnie ?
W jego oczach zobaczyłam smutek.
- Dlaczego miałabym się ciebie bać ? - westchnęłam - Wszystko jest w porządku.
- Nie jest.Wczoraj ze mną nie rozmawiałaś. Zapytałaś się czy możesz mnie przytulić. Ty nie jesteś już moją kochaną siostrzyczką. Straciłem ją. Bardzo mi jej brakuje. Brakuje mi jej uśmiechu, jej przytulasów. Ale i tak nadal cię kocham. Jesteś moją siostrą i zawsze nią będziesz. Tylko że teraz inną. - łza popłynęła mu po policzku i poszedł do swojego pokoju.
A jednak to zauważył... Bardzo go zraniłam. Jest mi bardzo głupio. Szybko ubrałam się i wzięłam telefon. W salonie siedział Łukasz i oglądał telewizor. Popłynęła mi łza. Ubrałam buty i wzięłam bluzę.
- Gdzie idziesz ? - zapytał brat
Bez słowa wyszłam z mieszkania. Zbiegłam ze schodów i pobiegłam do parku. Musiałam wszystko przemyśleć. Zajęłam moją ulubioną ławkę.
- Przeproś go i bądź jak dawniej. - usłyszałam męski głos.
Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Co się ze mną dzieje. Jakieś omamy mam.
- Nie bój się mnie. - poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem.
Otworzyłam oczy. Koło mnie siedział... Arek. Zaczęłam płakać. Przytulił mnie mocniej i otarł moje łzy.
- Tęsknię za Tobą. - szepnęłam
- Ja za Tobą też. Ale spotkamy się jeszcze. A teraz głowa do góry, piękny uśmiech i idź do Łukasza.
Wstałam, "ogarnęłam się" i chciałam iść, kiedy zadzwonił mój telefon. Był to prezes Piechocki.
- Halo. - odebrałam
- Dzień dobry Pani Emilko. Musi Pani przyjść na halę w tej chwili. Bardzo ważna sprawa.
- No dobrze, zaraz będę. - oznajmiłam.
Chciałam się pożegnać z Arkiem, ale już go nie było. Szybkim krokiem kierowałam się na halę. O co mu mogło chodzić ? Może mnie wywalą.
Podenerwowana weszłam na halę. Było tam kilka zawodników Skry i prezes oraz kilku zawodników Resovii i ich prezes.
- Dzień dobry. - przywitałam się.
- Mamy dla pani propozycję. Praca u nas na cały etat. Płaca większa o 3 razy większa niż tu. Zapewniamy pani mieszkanie. To jak ? - przemówił ich prezes.
Popatrzyłam na skrzatów. Byli smutni. Spojrzałam na Piotrka. Uśmiechał się, z resztą jak inni Resoviacy. Bardzo dobra oferta. Do tego była bym cały czas z Piotrkiem.
- To gdzie mam podpisać ? - zapytałam.
- Zapraszam. - poszliśmy do kantorka.
Popatrzyłam na umowę. Wszystko było jasne. Leżała również umowa Skry. Nachyliłam się nad Resovią i wzięłam długopis do ręki.
Wyszłam z kantorka na salę. Resoviacy bardzo się cieszyli. Podeszłam do nich.
- W końcu będziemy razem. - pocałował mnie Piotrek
Przytuliłam się do niego.
- No to chłopcy jedziemy. - rzekł prezes
Ruszyliśmy w stronę wyjścia. Zatrzymałam się w drzwiach.
-Co jest ? - zapytał Pit
- Ja z wami nie jadę. - szepnęłam i poszłam do skrzatów.
- O przypomniała sobie o nas. - powiedział z ironią Kłos.
- Ej chłopaki, ale ja nigdzie nie jadę. - oznajmiłam
Podbiegł do mnie Wojtek i zaczął kręcić w powietrzu. Cieszyli się jak małe dzieci. Nie mogłabym opuścić tych chłopaków.
- To co, lecimy na Bełchatów ? - zaproponował Karol
-Ja nie mogę. Muszę iść do Ziomka. - obwieściłam.- Do jutra. -pożegnałam się ze wszystkimi.
       Doszłam do domu i byłam przygotowana na przeprosiny Łukasza. Weszłam do mieszkania i ściągnęłam buty. Brat siedział na kanapie. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do niego.
- Przepraszam. - szepnęłam
Popatrzył na mnie obojętnie i przeniósł wzrok na telewizor. Łza spłynęłam mi po policzku i poszłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Usłyszałam dzwonek telefonu. Odebrałam.
-Hallo ?
- No cześć Emilka. Gdzie ty jesteś ? Za godzinę mamy mecz. Mam nadzieję, że nie zapomniałaś. - usłyszałam Sylwię.
No pięknie. Jak ja mogłam zapomnieć.
- Nie no co ty. Właśnie wsiadam do samochodu. - skłamałam
- No to ruchy. - rozłączyła się.
Wzięłam torbę i zaczęłam się pakować. Poszło mi to szybko.
-Jadę na mecz. - oznajmiłam bratu.
        Dojechałam szybko. W szatni przebieranie poszło mi ekspresowo. Weszłam na salę na rozgrzewkę. Widziałam, że trener nie był zadowolony. W pierwszej szóstce to ja już nie będę.
Zaczął się mecz. Myliłam się co do decyzji trenera. Wyszłam jako podstawowa rozgrywająca. Początek seta był dla nas dobry. Końcówka się zepsuła. 25:25. Nasze serwy. Aśka zaserwowała, a one przyjęły. Rozgrywająca dała na lewe skrzydło i atakuje. Nasze odebrały. Piłka doleciała do mnie i kiwnęła. Wszystko by było dobrze, gdy by nie to, że kiwka była w aut. Było mi bardzo głupio. Chciałam zapaść się pod ziemię. Ale jeszcze nic straconego. One zaserwowały, a my przyjęłyśmy i wyprowadziłyśmy atak. Z trudnością odebrały i piłka była przechodząca. Podskoczyłam i zaatakowała. Gdy bym zrobiła to chwilę później piłka weszła by w boisko. Załamałam się. Podeszłam do krzesełek i wzięłam bluzę. Nie będę już grała. Przeze mnie przegrałyśmy seta. Zaczęłam iść w stronę wyjścia. Ktoś złapał mnie za rękę
- Gdzie ty idziesz ?! Chcesz się tak szybko poddać ?! Tak, najlepiej pokazać jakim jest się tchórzem. - krzyczał na mnie.
- Ale ja nie mogę. Ja nie dam rady.
- Nie dasz, bo jesteś tchórzem ! - wrzasnął i odszedł.
Ma rację. Jestem tchórzem. Ale zmienię to. Pokażę mu, że jestem silna ! Wróciłam do zespołu i ściągnęłam bluzę. Byłam skoncentrowana.
Dalszy mecz poszedł mi dobrze. Wygrałyśmy z nimi 3:1, a ja zostałam MVP. Bardzo się cieszyłam, że mogłam mu pokazać, że jednak potrafię. Ale on odwrócił się ode mnie. Cieszyłam się z dziewczynami. Skakałyśmy jak głupie.
- Gratuluję siostrzyczko. - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się do niego i przytuliłam. Nie ukrywam, że poleciałam mi łza.
- Nie miło jak na mnie krzyczysz. - stwierdziłam
- Wiem, ale jedynie to mogło cię zatrzymać. Chciałaś mi dokopać i pokazać, że nie jesteś tchórzem i ci się udało. Ale to było celowe. - puścił mi oczko.
- O ty mendo. - zaczęłam się śmiać. - Czekaj chwilę, idę się przebrać.
         Pojechaliśmy z Ziomkiem do kawiarni. Zamówiliśmy po kawie i cieście. W sumie to Łukasz zamówił, bo "stawiał" za wygrany mecz. Brakowało mi Ziomka i to bardzo.
W domu siedzieliśmy na kanapie i rozmawialiśmy. Dzięki temu znowu czułam się przy nim jak dawniej.



Przepraszam za taką przerwę, ale byłam nad morzem i nie miałam jak dodać. Podoba się ?