poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 57

      Obudziłam się i na mojej twarzy zawitał uśmiech. Dziś jedziemy do Spały. Tam spędzę z siatkarzami 4 miesiące. Będzie się działo. Zeszłam z łóżka i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Pomyślałam o naleśnikach. Zaczęłam robić ciasto. Zapomniałam, że Ziomek spał. Przyszedł do kuchni.
- Nie dasz ludziom pospać. - uśmiechnął się. 
- Przepraszam.- dałam mu buziaka i przytuliłam się. 
- Czyżby naleśniki ? - zapytał
- Tak. Możesz zacząć smażyć ? Muszę do kibelka. 
- No dobra. - westchnął i wziął się do smażenia. 
Poszłam do pokoju i wzięłam ciuchy. Następnie udałam się do łazienki i załatwiłam sprawy. Ubrana i uczesana wróciłam do brata. Tam stała sterta naleśników, którymi rozkoszował się Łukasz.
- Aż tak długo byłam w łazience ? - zapytałam
- A nie widać ? - zaśmiał się
- Przepraszam. - zrobiłam smutną minę
- Oj nic się nie stało. Siadaj i jedz.
        Po śniadaniu zaczęłam się pakować. Musiałam wziąć różniste ubrania. Poskładane ciuchy wkładałam do walizki. Bałam się, że na jednej walizce się nie skończy. Na dnie szuflady leżały rzeczy Arka. Wzięłam koszulkę meczową i uśmiechnęłam się. Był taki szczęśliwy, gdy ją nosił. Ile ja bym dała, żeby go zobaczyć... Spakowałam tą koszulkę oraz dwie jego osobiste. Leżało też jego zdjęcie. Zrobiłam mu je po wygranym meczu. Szedł do mnie uśmiechnięty, a ja to uwieczniłam. Była też fotografia po moim wygranym turnieju, po którym Arek zrobił sobie ze mną zdjęcie. Je również spakowałam. Była też koszulka Łukasza z przed kilku lat. Na nią też się pokusiłam. Do pokoju wszedł brat. Usiadł na łóżku i przyglądał się moim czynnością. Z szuflady wyciągnęłam zdjęcie, na którym był Ziomek z miesięczną mną na rękach. Bardzo słodkie to zdjęcie. Pokazałam je bratu. Zaczął się śmiać i przytulił mnie.
- Od zawsze na siebie skazani. - westchnął - Gotowa ?
- Tak, jasne. - uśmiechnęłam się.
Wzięłam walizkę i wyszłam do przedpokoju. Ubrałam szpilki od niepamiętnej chwili.
- A ty coś się tak wystroiła ? - zapytał brat
- W samochodzie ci opowiem.
Rzeczywiście się wystroiłam.Ubrałam się jak prawdziwa jędza sekretarska. Taka, która uważa się za najlepszą i na wszystkich patrzy z góry. Założyłam czarne, eleganckie spodnie, do tego białą bluzkę i na to czarny żakiet. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a makijaż zrobię w samochodzie. Przyznam, że trudno się schodzi po schodach z walizką jeśli jesteś w szpilkach. Ale udało mi się i byłam z siebie dumna. Przed autem stał rozbawiony Łukasz. Otworzył bagażnik i wrzucił moją walizkę. Wsiadłam do środka i ściągnęłam buty.
- Co nie wygodnie w takich bucikach ? - śmiał się
- Nie, dlaczego ? No dobra, masz mnie.
- To po co tak się wypindrzyłaś ?
- Zrobię chłopakom kawał. Jeszcze się wymaluję i mnie nie poznają. Mogę się założyć. Nawet Piotrek mnie nie pozna. - obwieściłam.
Wyciągnęłam kosmetyki i zaczęłam się malować. Usta na mocną czerwień, rzęsy pokryłam tuszem, a brwi zarysowałam kredką. Po godzinie byłam wymalowana.
- Wow siostra, nawet ja cię nie poznaję. Ale wolę cię normalną. - oznajmił
Reszta drogi była spokojna i bez niespodzianek. Uśmiechnęłam się na widok naszego hotelu. To tu spotkało mnie szczęście. To tu mam prawdziwą rodzinę. Ziomek zaparkował i wysiadł.
- Ty wejdź pierwszy, a po chwili wejdę ja, żeby nie było. - powiedziałam mój plan.
- Okej. To ja lecę.
Stałam na parkingu z walizką jak ten bezdomny. Odprowadzałam wzrokiem brata do wejścia. Mam nadzieję, że mi się uda. Łukasz zniknął w budynku, a ja musiałam jeszcze trochę poczekać. A jak Łukasz mnie wyda ? W tedy się na nim jakoś zemszczę. Po chwili rozmyślania postanowiłam, że już wejdę. Wyciągnęłam telefon i udawałam, że coś na nim robię. Pewnie przekroczyłam próg hotelu. Poczułam, że wszyscy skierowali wzrok na mnie. Ciężko mi było zachować powagę, dlatego nie odrywałam wzroku od telefonu.
- Kto to ? - słyszałam szepty.
- Twój klucz. - wyciągnął do mnie rękę Antiga.
Kiwnęłam głową i wzięłam kluczyk.
- Kto to ? - szeptali dalej
- To wasza fizjoterapeutka. - rzekł trener
- A co z Emilką ? - pisnął Igła
- Koniec gadania. Kontynuując... - Stefan mnie nie wydał.
Szybko przeszłam korytarz i weszłam na schody. Ściągnęłam szpilki i wbiegłam po schodach. Szybko odnalazłam mój pokój i wpadłam do niego. Wyciągnęłam luźne rzeczy i szybko się w nie przebrałam. Zmyłam makijaż i po 5 min byłam gotowa. Zeszłam uśmiechnięta na dół i weszłam drugą stroną na spotkanie. Stali dalej w szeregu, tak jak przy moim wejściu. Stanęłam na końcu koło Ziomka.
- Emilka ! - krzyknął Igła i podbiegł do mnie.
- Później. - powiedziałam
Ze spuszczoną głową wrócił na swoje miejsce.
- A więc, za pół godziny jedziemy na badania. Nie chcę żadnych spóźnień. Możecie iść. - obwieścił Antiga
Wpadłam w ramiona Krzyśka.
- Ale ty urosłaś. - zaśmiał się.
- Moja kolej. - wyrwał mnie Winiar i mocno przytulił
- Misiek. - też się do niego przytuliłam
- Nie wiesz jak tęskniłem. - westchnął
- Ja też tęskniłam.
I tak ze wszystkimi, których znałam.
- Rafał jestem. - podszedł do mnie siatkarz z najpiękniejszymi kościami policzkowymi.
- Emilka. - uścisnęłam jego dłoń.
- Jesteś wysoka jak na dziewczynę. - uśmiechnął się.
- Mam to po Łukaszu. - zaśmiałam się.
- Aaaa czyli Ziomek to twój brat ?
- Tak.
- Dobra, nie zatrzymuję  cię. - posłał piękny uśmiech i odszedł.
Prawie wszyscy się rozeszli. Postanowiłam pójść do mojego pokoju. Przed drzwiami na przeciwko mojej stał plecak. Było to podejrzane. Podeszłam do niego i otworzyłam. W środku były słodycze. Podzielone były woreczkach. Na karteczkach były podpisy: Igła, Kuraś, Kubi, Winiar, Arnold i Możdżon. Zrobię im następnego psikusa. Zabrałam wszystkie słodycze do pokoju i schowałam za zasłoną. W kieszeni miałam pełno papierków po smakołykach. Wygrzebałam karteczkę i napisałam na niej: Były smaczne. Dzięki chłopaki :* :* Papierki i karteczkę wrzuciłam do plecaka. Miałam tyle wolnego czasu, że postanowiłam wziąć prysznic. Strumienie ciepłej wody spływały po moim ciele. Odprężało mnie to. Po kilku minutach zakręciłam wodę. Wzięłam ręcznik i wyszłam po ciuchy. Leżały tylko majtki oraz biustonosz. A gdzie reszta ubrań ? Weszłam do pokoju, a tam nie było mojej walizki. No pięknie, chłopaki się zemścili. Założyłam bieliznę i owinęłam się ręcznikiem. Uchyliłam lekko drzwi i zobaczyłam czy nikt nie idzie. Szybko przebiegłam do pokoju Rafała i Mateusza. Zapukałam. Po chwili otworzył Buszek. Szybko wślizgnęłam się do ich pokoju.
- Potrzebuję twojej pomocy. - zaczęłam- Debile zemścili się na mnie i zabrali mi ubrania. Mam jedynie bieliznę. Pomożesz mi ? - zrobiłam błagalną minę.
- No jasne. A co mam zrobić ? - uśmiechnął się.
- Pójdziesz do Ziomka i zapytasz się czy ma zielone spodenki i czarną koszulkę. Tylko nie mów, że dla mnie. Dokładnie mi chodzi o takie. - pokazałam mu na telefonie.
- Okej. - wyszedł na korytarz.
Czułam się dziwnie w samym ręczniku. W dodatku w pokoju chłopaków.
- O, cześć Mateusz. - lekko się uśmiechnęłam
- Cześć. Widzę, że wszyscy cię tu lubią.
- No może nie wszyscy. - zaśmiałam się.
Do pokoju wszedł Buszu. Miał te rzeczy, o które prosiłam.
-  Dziękuję. - dałam mu buziaka w policzek i wyszłam.
Spokojnie ubrałam się w moim pokoju i poszłam pod drzwi przeciwnego pokoju. Zapukałam i otworzył Kurek.
- Czego ? Fajne ciuchy. - zaczął się nabijać.
- Bardzo śmieszne. Proszę cię, tylko nie rób nic z moimi koszulkami, są dla mnie ważne. - prosiłam. - A tak po za tym. Jest Piotrek ?
- Ta, ale on ci nie pomoże.
- Nawet o tym nie myślałam. - przyznałam
- Piter, masz gościa. - Kurek zniknął w pokoju, a na jego miejsce przyszedł Nowakowski.
- Cześć. - przywitał się.
- Cześć. Chodź na słówko. - weszłam do mojego pokoju.
Drzwi się zamknęły, a ja się odwróciłam i wskoczyłam na Pita. Zatopiłam usta w jego.
- Kocham cię. - przytuliłam się do niego.
- A ja ciebie. - pogłaskał mnie.
- Nie jadę chyba z wami na badania. - powiedziałam
- Czemu ? Samego mnie tam puścisz ?
- Będziesz z kolegami. Po co ci ja potrzebna ?
- No jedź. - prosił
- Nie przekonujesz mnie.
- No proszę. - zaczął całować mnie po szyi.
- No dobra, dobra. - pociągnęłam go na łóżko.
Położył się koło mnie a ja wtuliłam się w jego tors. Szkoda, że mamy tak mało okazji, żeby tak leżeć. Nie miałam ochoty rozmawiać. Chciałam tylko leżeć z chłopakiem mojego życia. Niestety musieliśmy już iść. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i założyłam buty. Piotrek poszedł do swojego pokoju, aby się ubrać. W tych ciuchach wyglądałam jak debil, ale cóż... innych nie miałam. Zeszłam na dół i dołączyłam do grupki siatkarzy. Oczywiście zmierzyli mnie wzrokiem i stwierdzili, że fajnie wyglądam. Podziękowałam im i dołączyłam się do rozmowy. Dyskutowali na temat samochodów. Co jakiś wymienili to ja mówiłam, że jest do dupy, a oni po chwili rozmowy przyznawali mi rację. Nadszedł trener i wraz z nim poszliśmy do autobusu. Wszyscy pchali się do tylnego wejścia. Ja byłam mądra i poszłam przodem. Szybko pobiegłam na tyły i rozwaliłam się na miejscu Kurka.
- No chyba o czymś nie wiesz. - usłyszałam go nad sobą.
Wyciągnął mnie z foteli i postawił na środku przejścia.
- Będziecie coś chcieli. - warknęłam. - Dupki. - dodałam na odchodne.
- No Emi. - usłyszałam Piotrka.
Poszłam na sam przód. Położyłam się na siedzeniach i wyciągnęłam telefon. Zrobiłam sobie selfie i wrzuciłam na instagrama. Trochę nudziłam się. Na szczęście drugi fizjoterapeuta zaczął ze mną rozmawiać. Bardzo go lubiłam. Był uprzejmy oraz z poczuciem humoru. Droga szybko mi minęła. Wyszliśmy z autobusu i trzymałam się z dala od siatkarzy. Chciałam pokazać im, że potrafię postawić na swoim.
- Emilka, podejdź tu. - zawołał Antiga.
Niestety musiałam zbliżyć się do siatkarzy. Trener wytłumaczył nam wszystko co dotyczyło badań. Po przemowie Stefana, chłopaki zaczęli gadać o jakiś śmieciach. Piotrek podszedł do mnie i uśmiechnięty, objął mnie. Wyglądało to tak.

- Myślisz, że ci wybaczę ? - zapytałam
Wszyscy siatkarze skupili się na nas.
- Nie myślę. Ja to wiem. - puścił mi oczko Pit.
Podniosłam brew do góry. Zbliżył się do mnie i złączył nasze wargi. Odsunęłam się od niego i odeszłam.
- Co ty chłopie robisz ?! - zdenerwował się Bartek.
Teraz będzie wyżywał się na Piotrku, a Nowakowski oczywiście się nie postawi. Wróciłam do nich i wystartowałam do Kurka.
- Zostaw Pita w spokoju ! Wolny kraj, może robić co chce, a ty nie masz do tego interesu ! - warknęłam
- Wow, luzik kochana. A mi dasz buziaka ? - uśmiechnął się
- Coś mi sugerujesz ? - zdenerwowałam się
- Nie no co ty. Mówię sobie o tak. - powiedział z sarkazmem.
Zabolały mnie te słowa. Stanęły mi łzy w oczach. Odeszłam od nich i wyciągnęłam telefon.
- Halo ? - usłyszałam
- Wojtek, ja już nie chcę tu być. - zaczęłam z szlochem
- Emi, co się stało ? - zaniepokoił się
- Brakuje mi Ciebie. Przyjedź tu, proszę.
- Nie mogę. Naprawdę. Przepraszam.
- No proszę, Wojtuś.- błagałam
- Nie dam rady.
- To ja kończę. - rozłączyłam się.
Dobiegł do mnie Łukasz.
- Nie przejmuj się nim. - przytulił mnie.
Oderwałam się od niego.
- Nie życzę sobie, żeby Kurek gadał, że jestem dziwką ! - krzyknęłam, wskazując na sprawcę.
- No brawo Kurek. - powiedział zdenerwowany Piotrek i podszedł do mnie.
Mocno się do niego przytuliłam. Zaczął głaskać mnie po głowie.
- Kocham Cię. - szepnęłam
- Ja Ciebie też.
Popatrzyłam się na niego. Posyłał mi najpiękniejszy uśmiech. Uczyniłam to samo i pocałowałam go.
- Idziemy. - złapałam go za rękę, a drugą Ziomka.
- Wyglądamy jak debile. - stwierdził Łukasz.
- Bo nimi jesteśmy. - powiedział Pit
Zaczęliśmy się śmiać. To naprawdę musiało wyglądać dziwnie. Przed wejściem puściliśmy nasze dłonie i weszliśmy. Były pustki.
- A gdzie reszta ? - zapytał trener
- Nie wiem. - powiedzieliśmy równocześnie i zaczęliśmy się śmiać.
- No dobra. Macie tu papiery do wypełnienia. - wręczył im kartki.
Usiedli na krzesełkach i zaczęli pisać. Usiadłam koło nich i zaczęłam bawić się moimi włosami. Nudziło mi się, mimo iż byliśmy tam dopiero 2 min. Do środka weszli pozostali siatkarze. Spuściłam wzrok i wpatrywałam się w moje buty. Nie chciałam widzieć Kurka. Ktoś usiadł koło mnie i objął ramieniem. Popatrzyłam na niego. Uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy. Przytuliłam się do niego.
- Muszę iść po papiery. - wstał
- Paweł, ja idę na dwór. - oznajmiłam
Wyszłam na dwór. Nikomu nie mówiłam, ale mam poważny problem. Od ostatniej kontuzji, mobilność mojego stawu skokowego opadła i to bardzo. W ostatnim meczu miałam tylko jeden blok, ponieważ reszta kończyła się niepowodzeniem. Wszystkie piłki przechodziły nad moimi dłoniami. Chciałam skoczyć wyżej, ale nie mogłam. To mnie dobijało. Do tego bardzo szybko mnie bolała. Na dworze zaczęłam skakać. PO dwóch podskokach zrezygnowałam. Skakałam jak dziecko. Usiadłam na ławce i wzięłam głęboki oddech. Łzy zaczęły napływać mi do oczu. Szybko pomrugałam, aby żadna nie spłynęła. "Ogarnęłam się" i wróciłam do chłopaków. Wszyscy wypełniali jakieś papiery.
          Po paru godzinach wróciliśmy do hotelu. Mieliśmy odebrać nasze stroje. Ledwo co doniosłam to wszystko do pokoju. Nudziło mi się, więc postanowiłam się przejść. Przed hotelem siedział Mateusz.
- Ty palisz ? - zapytałam, gdy zobaczyłam biały "patyczek" w jego ustach.
- Ta, rekreacyjnie. - zaśmiał się. - Chcesz ? - podał mi paczkę.
- Nie, dziękuję. Jak po badaniach ?
- A bardzo dobrze. - zaśmiał się. - A ty jak się czujesz ?
- Do dupy. Ale jest spoko.
- A gdzie się wybierasz ?
- Do sklepu. Chcesz coś ?
- Będziesz tak miła i weźmiesz mi paczkę papierosów ? Bo mi tak nie wypada tu kupować. - westchnął
- Jasne.
Spała była mało tłoczna. Lubiłam po niej spacerować Zrobiłam potrzebne zakupy i poszłam na rynek. Jednak w nocy jest tu ładniej. Przeszłam koło fontanny, która zdziałała cud. To tu Zaczął się mój związek z Piotrkiem. To jest magiczne miejsce. Musiałam wracać, bo zaraz jest obiad.
Do ośrodka wróciłam truchtem. Poszłam do Mateusza i dałam mu papierosy. Podziękował i przytulił mnie. Na korytarzu spotkałam Winiara.
- Na obiad. - objął mnie ramieniem i ciągnął na stołówkę.
- Dobra. - westchnęłam
Poszliśmy razem na obiad. Zajęłam miejsce koło Ziomka. Nałożyłam sobie małą porcję i wróciłam do stołu. Jak zwykle było pełno śmiechu.
Szłam korytarzem kiedy na kogoś wpadłam.
- Oj, przepraszam. - usłyszałam
- Nic się nie... - urwałam - Krzysiek !
Przytuliłam się do niego.
- Jak dawno cię nie widziałem. - powiedział
- Biegun, ale ty urosłeś. - zaśmiałam się.
- Ty też. Macie tu zgrupowanie, jak my ?
- Tak. Właśnie z obiadu wracamy.
- A ja mam teraz trening. Zobaczymy się później. Pa
- Pa.
Zadowolona wróciłam do pokoju. Zmęczona opadłam na łóżko. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Było już tak przyjemnie, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę.
Moje powieki nadal były ciężkie. Nie chciało mu się wstawać.
- Ej, nie śpimy. - usłyszałam.
Otworzyłam oczy i od razu się ożywiłam.
-  Wojtek ! - rzuciłam się na niego.
- Cześć. - przytulił mnie.
- Miałeś nie przyjeżdżać.
- Taa, ale tak ładnie poprosiłaś. Zostaję tylko na 4 dni, bo potem lecę do USA. - oznajmił
- Dobre i to. - uśmiechnęłam się.
- Przyszedłem się tylko przywitać. Teraz idę spać, bo jestem wyczerpany po podróży. Całą noc nie spałem i już padam. Później przyjdę. - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Położyłam się i zamknęłam oczy. Znowu pukanie do drzwi.
- Proszę ! - powiedziałam zdenerwowana.
Do pokoju wszedł Piotrek.
- Chodź do mnie. - rzekł
- Nie. - powiedziałam stanowczo.
- No chodź. Kurka nie ma.
- No dobra. - złapałam go za rękę i wyszliśmy.
Usiadłam na jego łóżku i pociągnęłam go za sobą.
- Idziemy spać. - oznajmiłam.
Położyliśmy się i objęliśmy. Po kilku minutach zasnęliśmy.
 

- Wstawać ! - obudził nas krzyk.
Otworzyłam oczy i ujrzałam Kurka.
- Przepraszam cię. Ja nie chciałem tego powiedzieć. To nie tak miało być. - mówił
- Dobra, skończ już. Masz szczęście, że cię lubię. - uśmiechnęłam się.
Wybaczyłam mu, bo to mój przyjaciel. Piotrek usiadł i pocałował mnie.
- Za 5 minut trening. - zaśmiał się Bartek.
Szybko zerwałam się z łóżka.
- Oddasz mi moje ciuchy ? - zapytałam.
- Tam stoi walizka. - wskazał.
- Dzięki. - wzięłam ją i pobiegłam do mojego pokoju.
Przebrałam się w reprezentacyjny dres i pobiegłam na halę.
       Trening przebiegł pomyślnie, a ja do masowania dostałam: Łukasza, Igłę, Winiara, Mariusza i Mateusza. Przyjmowałam ich w moim gabinecie. Zabiegi szły szybko. Bardzo polubiłam Mikę. Dużo żartowaliśmy i rozmawialiśmy. Gdy Mateusz był u mnie w gabinecie, wszedł Piotrek. Widziałam, że trochę się zdenerwował.
Po wizycie poszłam do chłopaka. Był w dobrym humorze. Nie pytał o Mateusza i bardzo dobrze. Zaprosiłam go do pokoju jak i kilku innych siatkarzy. Graliśmy w karty i było pełno śmiechu. Koło 21 wszyscy wrócili do swoich pokoi.













5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) czekam na dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale długi rozdział :) Super bardzo mi sie podoba :) czekam prędko na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mam ogromny szacunek do tego jak napisałaś tego bloga 2 dni czytałam go podziwiam Ciebie za to najbardziej się uśmiałam na 51 rozdziale i chętnie czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za tak mile slowa :)
      Zapraszam na drugiego bloga: wstan-wyprostowany-nawet.blogspot.com :)

      Usuń