Wracałam po porannym treningu chłopaków. Jak na razie nie mają dużego wycisku. Antiga musi poznać chłopaków i teraz przyjrzeć się ich predyspozycją. Mi osobiście z każdym dobrze się pracuje.
- Emilka, zaczekaj ! - usłyszałam za sobą
Zatrzymałam się i odwróciłam w jego kierunku. Na sam widok uśmiechnęłam się.
- Czemu nie poczekałaś ? - zapytał ze smutną miną
- Nie wiem sama. Jakaś nieobecna dzisiaj jestem. - westchnęłam
- No chodź tu. - przyciągnął mnie do siebie, dał buziaka i przytulił. - Mimi, co jest ?
- Nic. - szepnęłam. - Nie opuszczaj mnie, proszę.
- Obiecuję ci, że zawsze będę przy tobie. - mocniej mnie przytulił
- Cześć. - szybko przeszedł Paweł.
- Paaaweeeeeł. - zawołałam
- Co się stało ? - zatrzymał się
Podeszłam do niego i przytuliłam się mocno. On niechętnie mnie objął.
- Muszę zadzwonić, przepraszam. - oznajmił i odszedł.
- Idziesz do mnie ? - zapytałam
- Później wpadnę.
- No dobra. - westchnęłam
Podeszłam do niego i dałam buziaka. W cale nie byłam z tego zadowolona i nie ukrywałam tego.
- No Emilka nie bądź zła.
- Idź już sobie. - rzekłam i weszłam do pokoju.
Najchętniej bym teraz pojechała do domu. Nie podoba mi się tu. Mimo iż jestem blisko Łukasza, Piotrka, Pawła, no i innych to jest mi tu źle. Z nikim nie rozmawiam, nikt mnie nie odwiedza. Często się nudzę i nie mam nic do roboty. U Ziomka siedzę często, no ale ileż można. On zawsze mnie pocieszy i rozweseli. Kurde, muszę powypełniać papiery. Wzięłam telefon, słuchawki i poszłam do gabinetu.
Usiadłam przy biurku i zaczęłam wypełniać papiery. Zegarek wskazywał godzinę 12. A spoko, dwie godzinki i będzie po wszystkim.
Godziny mijały, a ja nadal nad tym siedziałam. Literki mi się zjeżdżały, cyfry mieszały. Oczopląsu dostawałam, ale uparcie dążyłam do tego, aby to skończyć za jednym razem. Kręgosłup tak mnie bolał, że nie mogłam się ruszyć. Do tego byłam głodna, bo jeszcze nic nie jadłam. Cały dzień ciągnęłam na śniadaniu, czyli 3 kanapkach.
OCZAMI PIOTRKA
Zmęczony po drugim treningu przemierzam hotelowy korytarz. Przez ten cały czas Emilka się do mnie nie odzywała. Ba nie odzywała, bo nawet jej nie widziałem. Trochę głupio zrobiłem, nie zostając z nią wtedy. Jak zwykle awantury muszą być przeze mnie, a niby taki cichy jestem...
Akurat koło mnie szedł Ziomek.
- Łukasz, potrzebuję pomocy. - zwróciłem się do niego.
- Słucham. - lekko się uśmiechnął
- Bo, tak jakby się z Emilką pokłóciliśmy. I to przeze mnie. Chciała, żebym poszedł do niej, ale ja odmówiłem, a ona się zdenerwowała, no i poszła sobie. I do tej pory jej nie widziałem.
- W gabinecie. - uśmiechnął się.
- Dzięki. - szeroko się uśmiechnąłem, ale zaraz mina mi zrzedła. - Tylko, że ja nie wiem, jak zacząć z nią rozmawiać czy coś. - westchnąłem
- Wejdź tam, po prostu. - dał mi rade
- Jesteś genialny. Dziękuję ci. - poklepałem go po ramieniu i pobiegłem do pokoju.
Zostawiłem tam torbę, szybko przemyłem twarz i ruszyłem do gabinetu.
OCZAMI EMILKI
Moje uzupełnianie, przerwało mi pukanie do drzwi.
- Proszę. - krzyknęłam
Do środka wszedł Piotr. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Po raz pierwszy od dłuższego czasu wstałam z krzesła i podeszłam do chłopaka. Wtuliłam się w jego tors.
- Kiedy kończysz ? - zapytał
- Zaraz, został mi jeszcze jakiś jeden siatarzyk. - zaśmiałam się.
- To zostaw go sobie na jutro. A tak w ogóle, to ile tu już siedzisz ?
Popatrzyłam na zegarek. No nieźle.
- 5 godzin. - uśmiechnęłam się
- Zwariowałaś ? Pewnie jesteś zmęczona. - objął mnie ramieniem. - Chodź już stąd, musisz odpocząć.
- No Piotruś, ja tylko uzupełnię tego ostatniego. To tylko pięć minut, naprawdę.
- Dobra, ale zostaję tu z tobą. - pocałował mnie w czoło.
Powróciłam na swoje wcześniejsze stanowisko.
- O proszę, niejaki Pan Nowakowski. - zaśmiałam się
- Kto to w ogóle jest ? - prychnął
- Nie wiem, jakiś palant co myśli, że potrafi grać i udaje się za fajnego. - mlasknęłam
- Ej. - oburzył się.
- Ponoć go nie znasz. - rzekłam
- Serio tak o mnie myślisz ? - zapytał
- yyyyy... no wiesz....
- Dzięki. - westchnął
- No Piter, nie obrażaj się. Przecież wiesz, że jesteś najwspanialszy na świecie. - popatrzyłam na niego
- No bez przesady. - uśmiechnął się
- Fakt, trochę przesadziłam.
- No ej. - zmarszczył się.
Zaczęłam się śmiać. A on leżał obrażony na kozetce. Podeszłam do niego i dałam buziaka.
- Kochany jesteś.
- Kończysz już ? - zapytał
- No chwila, chwila. - przysiadłam się do biurka
Po 5 minutach wszystko było zrobione.
- No w końcu mogę z tobą spędzić czas. - uśmiechnął się.
- Nie do końca.
- Jak to ?
- Bo mam jeszcze chłopaków do masowania. Ale to potrwa tylko półgodziny.
- A kogo masujesz ?
- Ziomka i Igłę.
- No dobra. To ja idę. - dał mi buziaka i wyszedł
Ziomek był pierwszy. Wypytywał mnie o sytuację z Piotrkiem. Wszystko mu opowiedziałam. Jak zwykle dawał dobre rady. Jest bardzo kochany, bo troszczy się o mój związek i chce nam pomagać. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Nie wiem co bym bez niego zrobiła.
Igła opowiadał mi o swojej rodzinie. Bardzo byli z sobą zżyci. Wspominaliśmy też Arka. Kilka razy w moich oczach stanęły łzy.
Po robocie wróciłam do pokoju i wyłożyłam się na łóżku. Nic mi się nie chciało. Pukanie do drzwi.
- Proszę. - jęknęłam
Do środka wszedł chłopak. W ręku trzymał jakąś reklamówkę.
- Porywam cię. - poruszał brwiami i zwlókł mnie z łóżka.
- Nie mam siły. - marudziłam
- Przestań.
Posadził mnie na krześle i zaczął ubierać mi buty. Zaczęłam się śmiać. Po chwili byłam ubrana. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy na korytarz. Piotrek mnie ciągnął, bo mi strasznie się nie chciało iść. Gdy byliśmy na dworze, poddałam się i zaczęłam iść normalnie. Bo wiedziałam, że nie mam z nim szans. Prowadził mnie w stronę lasu.
- Gdzie idziemy ? - zapytałam
- Zobaczysz. - uśmiechnął się
- Głodna jestem. - westchnęłam
Nie zareagował na to. Szliśmy wzdłuż leśnej ścieżki. Nie wiedziałam dokąd on mnie prowadzi. Wolałam nie zaczynać pytać, bo by to się źle skończyło.
Po paru minutach wyszliśmy na polankę. Znajdowało się tak jeziorko. Było tam pięknie. Chłopak rozścielił koc, usadowił się na nim i pociągnął mnie za sobą.
- Proszę. - wręczył mi kanapki
- Jaki ty kochany jesteś. - dałam mu buziaka
Szybko spałaszowałam przygotowane przez chłopaka pyszne kanapki. Położyliśmy się na kocu.
- Emi...- zaczął
- Tak ?
- Bo ja bym chciał mieć dziecko. - szybko powiedział
- To fajnie.
- No ale z tobą.
- Może kiedyś. - uśmiechnęłam się.
- Ale ja bym chciał już teraz. Później może być już za późno. Myślę, że teraz jest odpowiedni moment.
- Nie sądzisz, że za krótko się znamy ?- zapytałam
- Myślę, że nie. Ale widzę, że nie chcesz mieć dziecka. - westchnął
- Chcę, ale jeszcze nie teraz. Mam teraz pracę i to bardzo dobrą. Ale obiecuję ci, że będziemy je mieć. Nawet niejedno. - dałam mu buziaka. - Będziemy mieć synka, który będzie siatkarzem. Będzie tak samo dobry jak jego tatuś.
- A jak będzie miał na imię ?
- Arek oczywiście. I jeszcze jakoś na drugie, tylko jak... Może Wojtek, albo Paweł. Hmmm albo Łukasz, albo nie Filip. A może jednak nie...
- Ej ej ej, przystopuj. Najpierw musi być dziecko, aby wymyślać imię. Mam pomysł. Ja wymyślę drugie imię, ok ?
- Zgoda. Czyli jak będzie miał na imię ?
- Zdecyduję, jak będzie. - dał mi buziaka.
Nagle zaczął mnie boleć strasznie brzuch. Syknęłam i zwinęłam się w "kulkę".
- Co jest ? - zapytał
- Brzuch mnie strasznie boli. - jęknęłam
- W którym miejscu ?
- W podbrzuszu. - oznajmiłam
Pomógł mi wstać. Szybko spakował koc i wziął mnie na ręce. Szybkim tempem doniósł mnie do ośrodka. Delikatnie położył mnie na łóżku.
- Zawołam doktora. - rzekł
- Nie, nie trzeba, już mi lepiej. - oznajmiłam
- Na pewno ?
- Tak, tak. Siadaj koło mnie.
Jak powiedziałam tak zrobił. Zaczął gładzić mnie po głowie. Było mi przyjemnie. Moje powieki stawały się coraz cięższe. I po chwili zasnęłam.
Obudziłam się z potwornym bólem brzucha. Zwlekłam się z łóżka i wygrzebałam z szuflady tabletki przeciw bólowe. Wzięłam dwie i połknęłam je. Wzięłam laptopa i zaczęłam szukać w pobliżu ginekologa. Po chwili odnalazłam jakiegoś i od razu zadzwoniłam. Gdy usłyszałam głos mężczyzny od razu zaczęłam tłumaczyć jaki mam problem. Nie za bardzo chciał się zgodzić, ale po zaoferowaniu pewnej sumy pieniędzy, uległ moim prośbą. Miałam u niego zgłosić się za godzinę. Szybko ubrałam się i uczesałam. Poszłam do Piotrka i poinformowałam go o moim wyjeździe. Zdecydował, że pojedzie ze mną. Udałam się do Ziomka, aby zaoferować mu jazdę z nami. Chciałam mieć go przy sobie. Bez zastanowienia przyjął moje zaproszenie. Po 10 minutach byliśmy już w drodze. Stresowałam się bardzo, bo nie wiedziałam co mi dolega.
- Wszystko będzie dobrze. - rzekł do mnie Piotrek na korytarzu przychodni.
Ziomek został w samochodzie, bo nie chciał robić tłoku. Oparłam głowę o ramię Piotrka.
Po 10 minutach czekania, przyszła moja kolej. Niepewnie weszłam do gabinetu. Za biurkiem siedział starszy mężczyzna.
- Dzień dobry. - przywitałam się.
- Dzień dobry. Pani Emilia ?
- Tak.
- Proszę dokładnie powiedzieć, co się Pani dzieje.
Zaczęłam mu wszystko dokładnie tłumaczyć.
- Zapraszam na fotel. - wskazał na mebel.
Położyłam się na nim i podciągnęłam koszulkę do góry. Lekarz nałożył żel na mój brzuch i zaczął jeździć po nim jeździć. Uważnie wpatrywał się w monitorek. Po dłuższej chwili odłożył urządzenie i podał mi chusteczkę. Ściągnął rękawiczki i zasiadł za swoim biurkiem.
- Więc, mam dla Pani złą wiadomość. Smutno mi to mówić, ale....
Beznadziejny ten rozdział, przepraszam...
sobota, 6 grudnia 2014
czwartek, 27 listopada 2014
Rozdział 60
Jest noc. Chcę spać, lecz nie mogę. Ciągle czuję czyjąś obecność i strasznie się boję. Przecież jestem w pokoju sama. Biorę głęboki wdech i odwracam się w stronę pokoju. Moim oczom ukazuje się jakaś postać. Przestraszyłam się, ale po chwili dostrzegłam, że to Ziomek. Uspokoiłam się, lecz gdy zobaczyłam co trzyma, strach powrócił. W jego dłoniach widniał... pistolet. Brat był spokojny. Przyglądał się mojej osobie bardzo poważnie. Niepokoiło mnie trochę to zachowanie. Nagle jego twarz zaczęła się przeobrażać w jakiegoś potwora. Zaczął wrzeszczeć. Podniósł rękę i strzelił we mnie.
Ocknęłam się. Strasznie się bałam. Schowałam się pod kołdrę i próbowałam zasnąć. Ale moje starania były na nic. Przestraszona wyciągnęłam rękę z pod kołdry i odszukałam nią telefonu na szafce. Szybko wybrałam numer mojego chłopaka i zadzwoniłam do niego. Po kilku sygnałach odebrał.
- Halo ? - usłyszałam zaspany, cichy głos Piotrka.
- Chodź do mnie, proszę. - szepnęłam
- Co się stało ? - Nowakowski się ożywił.
- Boję się. Chodź do mnie.
- Zaraz będę. - oznajmił i rozłączył się.
Przestraszona leżałam pod kołdrą. Każdy szmer zaprawiał mnie o zawał. Czułam się jak dziecko. Usłyszałam, że drzwi się otwierają. Na początku się przestraszyłam.
- Piotrek, to ty ? - zapytałam
- Tak. Gdzie ty jesteś ?
- Pod kołdrą.
Poczułam jak siada na skraju łóżka. Powoli wynurzyłam się z pod kołdry i ujrzałam środkowego. Nachylił się nade mną i złożył pocałunek na moich ustach. Położył się koło mnie a ja wtuliłam się w jego tors. Jeździł swoją dłonią po moich plecach. Czułam jego oddech na głowie. Mocno zacisnęłam go w moich ramionach. Nie chciałam, żeby gdzieś szedł.
Pobudka w ramionach mężczyzny życia to coś wspaniałego. Po otworzeniu oczu, ujrzałam śpiącego Pita. Był taki słodki. Podparłam się na łokciach i musnęłam ustami jego policzek. Uśmiechnął się i powoli podniósł powieki.
- Witaj kochanie. - przywitał się
- Witaj.
- Jak się spało ? - zapytał
- Bardzo przyjemnie. Mogłabym tak zawsze. - uśmiechnęłam się
- O proszę. - poruszał brwiami i usadowił się nade mną.
Popatrzyłam w jego śmiejące się oczy. Zbliżył się do mnie i zaczął całować. Zanurzyłam dłonie w jego włosach i zaczęłam za nie ciągnąć. Ten w odwecie zaczął mnie gilgotać. Zaczęłam się śmiać i wierzgać. Nagle ktoś wszedł do pokoju. Była to grupka wielkoludów, a mianowicie: Igłą, Paweł, Wojtek, Winiar i Wlazły.
- Pukać nie nauczyli ? - zapytałam
- No może nauczyli, ale my tu w ważnej sprawie. - rzekł Igła
- A nie mówiłem, że tu jest. - prawie że krzyknął Winiar.
- Powiecie o co wam chodzi ? - popatrzyłam na nich
- No bo Kurek zaczął panikować, ponieważ Piotrek wyszedł w nocy niby na chwilę. I on strasznie się martwił, bo go do tej pory nie ma. Więc postanowiliśmy go poszukać. Rozdzieliliśmy się na 3 grupy i ruszyliśmy. No Winiar tak sobie pomyślał, że może jednak się pogodziliście i no wiecie. A my wszyscy też mieliśmy taką nadzieję, wiec tu przyszliśmy. - powiedział z przejęciem Krzysiek.
Popatrzyliśmy się z Piotrkiem na siebie i buchnęliśmy śmiechem.
- Matko, wy jesteście razem ! - pisnął Michał i rzucił się na nas.
- Yyyy nie. - zaprotestowałam
- To dlaczego on siedzi na tobie ? - wtrącił się Zati
- Bo się całowaliśmy. - oznajmiłam.- I nam przeszkodziliście w tej pięknej chwili. - zgromiłam ich spojrzeniem.
- No dobra, dobra już idziemy. Narka bachorki. - pożegnał się z nami Igła i cała grupka wyszła.
Przytuliłam się do chłopaka. Chcę, żeby było już tak na zawsze.
- Za pół godziny jest śniadanie. Lecę się ubrać i spotkamy się na stołówce. - pocałował mnie i opuścił mój pokój.
Postanowiłam pójść w jego ślady i zacząć się ubierać. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam bieliznę. Z szafy wzięłam dres z reprezentacji. Stawiając kolejny krok poczułam ból. No tak, zapomniałam o mojej kontuzji. Powoli doczłapałam się do łazienki.
Po porannej toalecie wzięłam telefon i wyszłam z pokoju. Powoli pokonywałam drogę do stołówki. Nikt nie szedł, żadnej żywej duszy. Czyżby wszyscy byli już na śniadaniu ? To zaraz wszystko się okaże. Weszłam na stołówkę i tam zastałam wszystkich wielkoludów. Nie było wolnego miejsca. Do tego nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Nawet Piotr. Był pochłonięty rozmową z Kurkiem.
Po śniadaniu złapałam Antigę.
- Trenerze, ja chyba nie będę jechała na basen. - obwieściłam
- No dobrze. Jak nie czujesz się na siłach, to nie zmuszam. - uśmiechnął się i odszedł.
Weszłam do mojego pokoju i rozłożyłam się na łóżku. Przymknęłam powieki i rozkoszowałam się ciszą oraz spokojem. Ale ta przyjemność nie trwała długo. Rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę. - westchnęłam
Do środka wszedł Nowakowski. Uśmiechnęłam się na jego widok.
- Zaraz jedziemy. - usiadł koło mnie.
- Ja nie jadę.
- Dlaczego ?
- Nie mam ochoty.
- No Emiiiiiiiiii. - zrobił błagalną minę. - Puścisz mnie samego ? A jak będą tam jakieś dziewczyny ? Albo coś mi się stanie ?
- Nie jęcz mi tu. Nie przekonasz mnie.
- Foch. Wychodzę. - jak powiedział tak zrobił.
Wyjrzałam przez okno. Cała reprezentacja stała już pod autobusem. I co ja będę robiła sama tyle czasu ? Jednak z nimi pojadę. Zamknęłam pokój i jak najszybciej udałam się do windy. Na dole byłam szybko. Kulejąca wyczłapałam się na dwór. Autobus ruszał. Machnęłam do kierowcy, żeby się zatrzymał. Na szczęście zobaczył mnie i się zatrzymał. Otworzył mi tylne drzwi i weszłam do środka. Stanęłam i rozglądałam się za wolnym miejscem. Nagle autobus ruszył, a mi grunt usunął się z pod nóg i poleciałam do tyłu. Na szczęście wylądowałam na czyiś kolanach. Był to Piotrek. Wszystkie oczy były skierowane na nas. Popatrzyłam na środkowego. Był zdezorientowany. Podniosłam się z jego kolan, a on za mną. Usiadł na wolnych miejscach i posadził mnie na swoich kolanach.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka.
- Uuuuuu. - zaczęły się huki i oklaski w autobusie.
Zaczęliśmy się z Nowakowskim śmiać. Kocham go takiego. Jego rozpromieniona twarz zawsze dodawała mi radości, sprawiała, że robiło się ciepło na sercu.
- Mówiłem wam że będą razem. Czyli wychodzi na to, że wygrałem zakład. Dawać mi tu kasę - cieszył się Winiarski.
-Ej ej, ja też obstawiałem tak jak ty. - obwieścił Łukasz.
- A no fakt. Czyli po połowie. - zaczęli rozporządzać pieniędzmi.
- No i może jeszcze będziecie obstawiać kiedy weźmiemy ślub ? - zaśmiałam się
Wszyscy spojrzeli na mnie z pod byka. Czułam się bardzo dziwnie. Puściłam Piotrkowi pytające spojrzenie.
- Jak ty nas dobrze znasz. - westchnął Igła.
- Ja obstawiam lipiec ! - krzyknął Winiar.
- Ta i może frytki do tego ? - zapytałam
- Za rok oczywiście. - puścił mi oczko.
- Ja tak samo jak Michałek. - obwieścił Ziomek.
- I ja, i ja też ! - ożywił się Zati.
Padały różne terminy, ale już nikt nie dał na ten sam co poprzednia trójka. Igła zapisywał wszystkie obstawienia.
- A ja obstawiam, że nie wezmą ślubu. - odezwał się Bartman.
- Ten jak zwykle musi być inny. - zaśmiał się Kurek.
W tak pogodnej atmosferze spędziliśmy całą podróż na basen.
Siedziałam w szatni na ławce pod szafką. Nie widziałam chłopaków, bo szafki oddzielały mnie od nich. Nie przebierałam się, bo nie wzięłam stroju. Po drugie nie miałam ochoty na pływanie. Było mi smutno. Ze spuszczoną głową, siedziałam już jakieś 10 min. Poczułam jak ktoś kładzie dłoń na moim kolanie i kuca przede mną.
- Co jest ? - zapytał
- A nic. Tak sobie rozmyślam. - uśmiechnęłam się
- Mogę cię przytulić ?
- Głupie pytanie.
Zamknął mnie w swoich silnych ramionach.
- Czemu pytasz o takie rzeczy ? Przecież jesteś moim chłopakiem. - zapytałam
- Sam nie wiem. Chyba nie chcę popełnić błędu. - westchnął
- Kocham cię. - złożyłam pocałunek na jego czole. - Chodź, bo wszyscy już poszli.
Krążyłam między basenami. Chłopaki jak zwykle się wygłupiali. Szłam wzdłuż basenu i byłam wpatrzona w krajobraz za oknem. Nagle poczułam czyjąś rękę na kostce. Pociągnął mnie i wpadłam do basenu. Nie byłam na to gotowa. Zachłysnęłam się wodą i zaczęłam się dusić. Nie mogłam wypłynąć, nic nie mogłam zrobić. Byłam coraz słabsza i przybliżałam się dna. Ktoś złapał mnie za rękę i wyciągnął mnie z basenu. Zaczęłam mocno kaszleć. Próbowałam złapać oddech.
- Przepraszam, to nie tak miało być. - tłumaczył się Kurek.
Tak, to on wciągnął mnie do basenu. Lecz on mnie nie uratował. Zrobił to mój kochany brat.
- Wszystko dobrze ? - zapytał z troską Łukasz.
Ciężko sapiąc, kiwnęłam potwierdzająco głową. Podbiegł do mnie Nowakowski. Wypytywał się mnie co zaszło, lecz ja nie miałam zamiaru opowiadać. Wyręczył mnie Ziomek. Chłopak mnie przytulił i pomógł wstać. Zaprowadził mnie do szatni i otulił kocem.
Do ośrodka wróciliśmy po 14. Chłopaki resztę dnia mają wolną. Nie chciało mi się z nimi siedzieć. Wyszłam z hotelu i rozkoszowałam się świeżym powietrzem. Pogoda nie była za ciekawa. Niebo było szare, jakby miało zaraz padać. Na ławce dostrzegłam chudziutkiego chłopaka. Wyciągnęłam telefon i wybrałam nr do Krzyśka.
- Hej ! - przywitał mnie wesoło.
- Hej młody. Co robisz ? - zapytałam
- A siedzę sobie.
- To fajnie. - rozłączyłam się.
Podeszłam do ławki i zasłoniłam chłopakowi oczy. Chwila ciszy.
- Emi ! - krzyknął radośnie
Odsłoniłam jego oczy i przytuliłam się do niego.
- Idziemy się przejść ? - zaproponowałam
- Jasne. - uśmiechnął się i ruszyliśmy w stronę lasu.
Czas z Krzyśkiem był wspaniały. Pełno w nim pozytywnej energii. Zaraża nią wszystkich dookoła. Brakowało mi innego towarzystwa niż siatkarze. Cieszę się, że w tedy rozwaliła mi się w sklepie reklamówka i wypadły mi pomidory. Dzięki temu mam tak wspaniałego przyjaciela. Spacerowaliśmy po lesie już jakąś godzinę.
- Muszę już wracać. - zasmucił się.
- Ej, głowa do góry. Jeszcze nie raz się spotkamy. - poczochrałam jego włosy.
- Racja. - zaczął się śmiać. - Idziesz do hotelu ?
- Nie, jeszcze przejdę się po Spale.
- To do zobaczenia. - przytuliłam się do niego.
Każde poszło w swoją stronę. Wyciągnęłam telefon i wybrałam nr do mamy. Nie odbierała. Zadzwoniłam do taty. Po dwóch sygnałach usłyszałam jego głos.
- Cześć córeczko.
- Cześć tatuśko. Jak tam u was ?
- A bardzo dobrze. To ty dzwoniłaś do mamy ?
- Tak. - westchnęłam.- Wiesz, że mnie to bardzo boli.
- Na pewno córciu. Niestety muszę już kończyć. Do usłyszenia. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - oznajmiłam
Robiło się coraz chłodniej. Byłam daleko od hotelu. Zaczął mocno lać deszcz. No patrz. Dostrzegłam w pobliżu kościół. Tak szybko jak mogłam udałam się do niego. Na szczęście był otwarty. Weszłam do niego i zajęłam miejsce w ławce, blisko ołtarza. Bolało mnie to, że własna matka mnie tak odrzuciła. Nie wiem dlaczego tak postąpiła i to jeszcze w tak ciężkim dla mnie okresie. Zaczęłam płakać. Lubiłam przychodzić do kościoła kiedy miałam zły okres, problemy. W tedy mogłam się wypłakać i znaleźć pocieszenie u Pana Boga. Ktoś usiadł koło mnie.
- Czemu płaczesz ? - usłyszałam obcy, męski głos.
Popatrzyłam się na mężczyznę. Miał na sobie czarny habit. Taki jak noszą franciszkanie. Przypatrzyłam się jego twarzy. Zdawała mi się znajoma. Był młody.
- Moja mama... - zaczęłam - Odtrąciła mnie. W bardzo ciężkim dla mnie okresie. 5 lat temu miałam bardzo poważny wypadek. Potrącił mnie samochód. Byłam w śpiączce przez 5 lat. Wybudziłam się w październiku. W tedy rodzina była kochająca, często u mnie bywali. A teraz ? Ona się do mnie nie odzywa, jedynie tato.
- A co na to Łukasz ? - zapytał
- Łukasz ? Łukasz za bardzo nie chce....- przerwałam. - Zaraz, zaraz. Przecież ja nic nie mówiłam o Łukaszu. Skąd ojciec wie ?
- Ja bym nigdy nie zapomniał o mojej kochanej kuzynce. - zaśmiał się
Zaczęłam sobie wszystko układać w głowie. Ze wszystkich zakątków umysłu próbowałam przywołać wspomnienia rodziny.
- Tomek ! - ożywiłam się i przytuliłam do niego. - Co ty tu robisz ?
- A zatrzymaliśmy się tu na kilka dni. Miło się widzieć.
- Ciebie też. Matko to już 5 lat. Tak długo cię nie widziałam.
- Ja cię widziałem ostatnio, jakoś w sierpniu. Jak miałem tylko czas, to odwiedzałem cię w szpitalu.
- Dziękuję ci. - przytuliłam się do niego. - Chyba muszę wracać.
Wyszliśmy z ławki i podążaliśmy do wyjścia. Reszta ojców uśmiechała się do mnie.
- Do zobaczenia ! - pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę ośrodka.
W pokoju przebrałam się w suche rzeczy. Była godzina 17. Żaden chłopak mnie nie odwiedzał. W ogóle była jakoś tak cicho. Zaczął dzwonić mój telefon. Paweł.
- No. - odebrałam
- Idziesz z nami pograć ?
- Nie mogę, mam ograniczone ruchy. - zaśmiałam się
- Oj no dawaj. Będziesz sędziowała.
- Dobra. Gdzie jesteście ?
- Na sali. - zaczął się śmiać.
- Zaraz będę. - rozłączyłam się.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam koszulkę wraz ze spodenkami. Szybko się przebrałam i wyszłam z pokoju.
OCZAMI PIOTRKA
Siedzieliśmy na sali. Nie mieliśmy nic do roboty, więc postanowiliśmy sobie pograć. Na razie odbijaliśmy o tak przez siatkę. Otworzyły się drzwi od sali i weszła grupa mężczyzn w czarnych habitach. Przestaliśmy grać i patrzyliśmy na nich.
- Przepraszamy. Ale powiedzieli nam, że sala jest wolna i możemy przyjść pograć. To my już nie będziemy przeszkadzać i pójdziemy.
- Nie, nie. Proszę zostać. To my tu przyszliśmy nie pytając o zgodę. Proszę zostać. My pójdziemy. - obwieściłem
- A może jakiś wspólny meczyk ? - zaproponował któryś z przybyłych.
- A bardzo chętnie. - zgodziliśmy się.
- Nie wiedziałem, że księża grają. - zaśmiałem się.
- My jesteśmy ojcami. A tak dokładnie franciszkanami konwentualnymi. A teraz idziemy się przebrać. - oznajmił jeden i poszli do szatni.
- To oni potrafią grać ? - zaśmiał się Zati
- No jak tu przychodzą, to chyba tak.
Po kilku minutach byli gotowi. Zaczęliśmy od normalnego odbijania.
OCZAMI EMILKI
Przed salą wyciągnęłam telefon i otworzyłam listę ostatnio słuchanych piosenek. Chciałam zrobić super wejście z piosenką. Ostatnia jaką słuchałam to Arka Noego - Franek. Otworzyłam drzwi i zaczęłam krzyczeć:
- Franek pamiętasz, jak byłeś mały. Nieźle podobno narozrabiałeś. Daj nam Franciszku, słowa zachęty. Jak narozrabiać, by stać się świętym !
Popatrzyłam się na chłopaków. Od razu się zarumieniłam i zawstydziłam. Po drugiej stronie siatki stali jacyś inni faceci, którzy teraz się na mnie patrzyli.
- Ładna piosenka. - zaśmiał się jeden.
Poznawałam ten głos. To Tomek. No ładnie nasi grali z franciszkanami. Z opuszczoną głową podeszłam do słupka i zarządziłam początek meczu. Ojcowie naprawdę dobrze grali. Było dużo śmiechu. Toczyła się zawzięta akcja. Jedni i drudzy się niesamowicie bronili. Piłka była po stronie siatkarzy. Łukasz rozegrał piłkę, a Kurek zaatakował. Był minimalny aut, a on myślał, że boisko. Siatkarze zaczęli się cieszyć. Lecz ja pokazałam punkt dla ojców.
- Ej co jesz ?! Przecież boisko było ! Co ty ślepa jesteś ?! Z takim sędziowaniem to sobie możesz do pójść do d... - w ostatniej chwili zatrzymał się.
- Taki cwaniak ? To ty sędziuj, a ja pogram.
- Dobra.
No i zamieniliśmy się stanowiskami. Moja gra była ograniczona ze względu na nogę. Stałam pod siatką i czekałam na serw od ojców. Poczułam jak ktoś nadepnął mi na nogę.
- Sorry. - padło to ze strony ojca Tomasza
Zaczęłam się śmiać na cały głos. Usiadłam na podłogę i próbowałam się uspokoić
- Ja nie mogę z nimi grać. - wydusiłam z siebie.
- No, na szczęście koniec meczu. - podeszli do mnie wszyscy.
- To my idziemy. - obwieścili franciszkanie.
- Ja też. Nara.
Wróciłam do pokoju i od razu poszłam się kąpać.
Po odświeżeniu położyłam się do łóżka. Wzięłam telefon i wystukałam Dobranoc kochanie. i wysłałam. Na odpowiedź nie doczekałam się, bo szybko zasnęłam.
Przepraszam za taką przerwę, ale mam dużoooooo nauki. W przyszłym tygodniu próbne testy i jest niezły zapiernicz.
Ocknęłam się. Strasznie się bałam. Schowałam się pod kołdrę i próbowałam zasnąć. Ale moje starania były na nic. Przestraszona wyciągnęłam rękę z pod kołdry i odszukałam nią telefonu na szafce. Szybko wybrałam numer mojego chłopaka i zadzwoniłam do niego. Po kilku sygnałach odebrał.
- Halo ? - usłyszałam zaspany, cichy głos Piotrka.
- Chodź do mnie, proszę. - szepnęłam
- Co się stało ? - Nowakowski się ożywił.
- Boję się. Chodź do mnie.
- Zaraz będę. - oznajmił i rozłączył się.
Przestraszona leżałam pod kołdrą. Każdy szmer zaprawiał mnie o zawał. Czułam się jak dziecko. Usłyszałam, że drzwi się otwierają. Na początku się przestraszyłam.
- Piotrek, to ty ? - zapytałam
- Tak. Gdzie ty jesteś ?
- Pod kołdrą.
Poczułam jak siada na skraju łóżka. Powoli wynurzyłam się z pod kołdry i ujrzałam środkowego. Nachylił się nade mną i złożył pocałunek na moich ustach. Położył się koło mnie a ja wtuliłam się w jego tors. Jeździł swoją dłonią po moich plecach. Czułam jego oddech na głowie. Mocno zacisnęłam go w moich ramionach. Nie chciałam, żeby gdzieś szedł.
Pobudka w ramionach mężczyzny życia to coś wspaniałego. Po otworzeniu oczu, ujrzałam śpiącego Pita. Był taki słodki. Podparłam się na łokciach i musnęłam ustami jego policzek. Uśmiechnął się i powoli podniósł powieki.
- Witaj kochanie. - przywitał się
- Witaj.
- Jak się spało ? - zapytał
- Bardzo przyjemnie. Mogłabym tak zawsze. - uśmiechnęłam się
- O proszę. - poruszał brwiami i usadowił się nade mną.
Popatrzyłam w jego śmiejące się oczy. Zbliżył się do mnie i zaczął całować. Zanurzyłam dłonie w jego włosach i zaczęłam za nie ciągnąć. Ten w odwecie zaczął mnie gilgotać. Zaczęłam się śmiać i wierzgać. Nagle ktoś wszedł do pokoju. Była to grupka wielkoludów, a mianowicie: Igłą, Paweł, Wojtek, Winiar i Wlazły.
- Pukać nie nauczyli ? - zapytałam
- No może nauczyli, ale my tu w ważnej sprawie. - rzekł Igła
- A nie mówiłem, że tu jest. - prawie że krzyknął Winiar.
- Powiecie o co wam chodzi ? - popatrzyłam na nich
- No bo Kurek zaczął panikować, ponieważ Piotrek wyszedł w nocy niby na chwilę. I on strasznie się martwił, bo go do tej pory nie ma. Więc postanowiliśmy go poszukać. Rozdzieliliśmy się na 3 grupy i ruszyliśmy. No Winiar tak sobie pomyślał, że może jednak się pogodziliście i no wiecie. A my wszyscy też mieliśmy taką nadzieję, wiec tu przyszliśmy. - powiedział z przejęciem Krzysiek.
Popatrzyliśmy się z Piotrkiem na siebie i buchnęliśmy śmiechem.
- Matko, wy jesteście razem ! - pisnął Michał i rzucił się na nas.
- Yyyy nie. - zaprotestowałam
- To dlaczego on siedzi na tobie ? - wtrącił się Zati
- Bo się całowaliśmy. - oznajmiłam.- I nam przeszkodziliście w tej pięknej chwili. - zgromiłam ich spojrzeniem.
- No dobra, dobra już idziemy. Narka bachorki. - pożegnał się z nami Igła i cała grupka wyszła.
Przytuliłam się do chłopaka. Chcę, żeby było już tak na zawsze.
- Za pół godziny jest śniadanie. Lecę się ubrać i spotkamy się na stołówce. - pocałował mnie i opuścił mój pokój.
Postanowiłam pójść w jego ślady i zacząć się ubierać. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam bieliznę. Z szafy wzięłam dres z reprezentacji. Stawiając kolejny krok poczułam ból. No tak, zapomniałam o mojej kontuzji. Powoli doczłapałam się do łazienki.
Po porannej toalecie wzięłam telefon i wyszłam z pokoju. Powoli pokonywałam drogę do stołówki. Nikt nie szedł, żadnej żywej duszy. Czyżby wszyscy byli już na śniadaniu ? To zaraz wszystko się okaże. Weszłam na stołówkę i tam zastałam wszystkich wielkoludów. Nie było wolnego miejsca. Do tego nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Nawet Piotr. Był pochłonięty rozmową z Kurkiem.
Po śniadaniu złapałam Antigę.
- Trenerze, ja chyba nie będę jechała na basen. - obwieściłam
- No dobrze. Jak nie czujesz się na siłach, to nie zmuszam. - uśmiechnął się i odszedł.
Weszłam do mojego pokoju i rozłożyłam się na łóżku. Przymknęłam powieki i rozkoszowałam się ciszą oraz spokojem. Ale ta przyjemność nie trwała długo. Rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę. - westchnęłam
Do środka wszedł Nowakowski. Uśmiechnęłam się na jego widok.
- Zaraz jedziemy. - usiadł koło mnie.
- Ja nie jadę.
- Dlaczego ?
- Nie mam ochoty.
- No Emiiiiiiiiii. - zrobił błagalną minę. - Puścisz mnie samego ? A jak będą tam jakieś dziewczyny ? Albo coś mi się stanie ?
- Nie jęcz mi tu. Nie przekonasz mnie.
- Foch. Wychodzę. - jak powiedział tak zrobił.
Wyjrzałam przez okno. Cała reprezentacja stała już pod autobusem. I co ja będę robiła sama tyle czasu ? Jednak z nimi pojadę. Zamknęłam pokój i jak najszybciej udałam się do windy. Na dole byłam szybko. Kulejąca wyczłapałam się na dwór. Autobus ruszał. Machnęłam do kierowcy, żeby się zatrzymał. Na szczęście zobaczył mnie i się zatrzymał. Otworzył mi tylne drzwi i weszłam do środka. Stanęłam i rozglądałam się za wolnym miejscem. Nagle autobus ruszył, a mi grunt usunął się z pod nóg i poleciałam do tyłu. Na szczęście wylądowałam na czyiś kolanach. Był to Piotrek. Wszystkie oczy były skierowane na nas. Popatrzyłam na środkowego. Był zdezorientowany. Podniosłam się z jego kolan, a on za mną. Usiadł na wolnych miejscach i posadził mnie na swoich kolanach.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka.
- Uuuuuu. - zaczęły się huki i oklaski w autobusie.
Zaczęliśmy się z Nowakowskim śmiać. Kocham go takiego. Jego rozpromieniona twarz zawsze dodawała mi radości, sprawiała, że robiło się ciepło na sercu.
- Mówiłem wam że będą razem. Czyli wychodzi na to, że wygrałem zakład. Dawać mi tu kasę - cieszył się Winiarski.
-Ej ej, ja też obstawiałem tak jak ty. - obwieścił Łukasz.
- A no fakt. Czyli po połowie. - zaczęli rozporządzać pieniędzmi.
- No i może jeszcze będziecie obstawiać kiedy weźmiemy ślub ? - zaśmiałam się
Wszyscy spojrzeli na mnie z pod byka. Czułam się bardzo dziwnie. Puściłam Piotrkowi pytające spojrzenie.
- Jak ty nas dobrze znasz. - westchnął Igła.
- Ja obstawiam lipiec ! - krzyknął Winiar.
- Ta i może frytki do tego ? - zapytałam
- Za rok oczywiście. - puścił mi oczko.
- Ja tak samo jak Michałek. - obwieścił Ziomek.
- I ja, i ja też ! - ożywił się Zati.
Padały różne terminy, ale już nikt nie dał na ten sam co poprzednia trójka. Igła zapisywał wszystkie obstawienia.
- A ja obstawiam, że nie wezmą ślubu. - odezwał się Bartman.
- Ten jak zwykle musi być inny. - zaśmiał się Kurek.
W tak pogodnej atmosferze spędziliśmy całą podróż na basen.
Siedziałam w szatni na ławce pod szafką. Nie widziałam chłopaków, bo szafki oddzielały mnie od nich. Nie przebierałam się, bo nie wzięłam stroju. Po drugie nie miałam ochoty na pływanie. Było mi smutno. Ze spuszczoną głową, siedziałam już jakieś 10 min. Poczułam jak ktoś kładzie dłoń na moim kolanie i kuca przede mną.
- Co jest ? - zapytał
- A nic. Tak sobie rozmyślam. - uśmiechnęłam się
- Mogę cię przytulić ?
- Głupie pytanie.
Zamknął mnie w swoich silnych ramionach.
- Czemu pytasz o takie rzeczy ? Przecież jesteś moim chłopakiem. - zapytałam
- Sam nie wiem. Chyba nie chcę popełnić błędu. - westchnął
- Kocham cię. - złożyłam pocałunek na jego czole. - Chodź, bo wszyscy już poszli.
Krążyłam między basenami. Chłopaki jak zwykle się wygłupiali. Szłam wzdłuż basenu i byłam wpatrzona w krajobraz za oknem. Nagle poczułam czyjąś rękę na kostce. Pociągnął mnie i wpadłam do basenu. Nie byłam na to gotowa. Zachłysnęłam się wodą i zaczęłam się dusić. Nie mogłam wypłynąć, nic nie mogłam zrobić. Byłam coraz słabsza i przybliżałam się dna. Ktoś złapał mnie za rękę i wyciągnął mnie z basenu. Zaczęłam mocno kaszleć. Próbowałam złapać oddech.
- Przepraszam, to nie tak miało być. - tłumaczył się Kurek.
Tak, to on wciągnął mnie do basenu. Lecz on mnie nie uratował. Zrobił to mój kochany brat.
- Wszystko dobrze ? - zapytał z troską Łukasz.
Ciężko sapiąc, kiwnęłam potwierdzająco głową. Podbiegł do mnie Nowakowski. Wypytywał się mnie co zaszło, lecz ja nie miałam zamiaru opowiadać. Wyręczył mnie Ziomek. Chłopak mnie przytulił i pomógł wstać. Zaprowadził mnie do szatni i otulił kocem.
Do ośrodka wróciliśmy po 14. Chłopaki resztę dnia mają wolną. Nie chciało mi się z nimi siedzieć. Wyszłam z hotelu i rozkoszowałam się świeżym powietrzem. Pogoda nie była za ciekawa. Niebo było szare, jakby miało zaraz padać. Na ławce dostrzegłam chudziutkiego chłopaka. Wyciągnęłam telefon i wybrałam nr do Krzyśka.
- Hej ! - przywitał mnie wesoło.
- Hej młody. Co robisz ? - zapytałam
- A siedzę sobie.
- To fajnie. - rozłączyłam się.
Podeszłam do ławki i zasłoniłam chłopakowi oczy. Chwila ciszy.
- Emi ! - krzyknął radośnie
Odsłoniłam jego oczy i przytuliłam się do niego.
- Idziemy się przejść ? - zaproponowałam
- Jasne. - uśmiechnął się i ruszyliśmy w stronę lasu.
Czas z Krzyśkiem był wspaniały. Pełno w nim pozytywnej energii. Zaraża nią wszystkich dookoła. Brakowało mi innego towarzystwa niż siatkarze. Cieszę się, że w tedy rozwaliła mi się w sklepie reklamówka i wypadły mi pomidory. Dzięki temu mam tak wspaniałego przyjaciela. Spacerowaliśmy po lesie już jakąś godzinę.
- Muszę już wracać. - zasmucił się.
- Ej, głowa do góry. Jeszcze nie raz się spotkamy. - poczochrałam jego włosy.
- Racja. - zaczął się śmiać. - Idziesz do hotelu ?
- Nie, jeszcze przejdę się po Spale.
- To do zobaczenia. - przytuliłam się do niego.
Każde poszło w swoją stronę. Wyciągnęłam telefon i wybrałam nr do mamy. Nie odbierała. Zadzwoniłam do taty. Po dwóch sygnałach usłyszałam jego głos.
- Cześć córeczko.
- Cześć tatuśko. Jak tam u was ?
- A bardzo dobrze. To ty dzwoniłaś do mamy ?
- Tak. - westchnęłam.- Wiesz, że mnie to bardzo boli.
- Na pewno córciu. Niestety muszę już kończyć. Do usłyszenia. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - oznajmiłam
Robiło się coraz chłodniej. Byłam daleko od hotelu. Zaczął mocno lać deszcz. No patrz. Dostrzegłam w pobliżu kościół. Tak szybko jak mogłam udałam się do niego. Na szczęście był otwarty. Weszłam do niego i zajęłam miejsce w ławce, blisko ołtarza. Bolało mnie to, że własna matka mnie tak odrzuciła. Nie wiem dlaczego tak postąpiła i to jeszcze w tak ciężkim dla mnie okresie. Zaczęłam płakać. Lubiłam przychodzić do kościoła kiedy miałam zły okres, problemy. W tedy mogłam się wypłakać i znaleźć pocieszenie u Pana Boga. Ktoś usiadł koło mnie.
- Czemu płaczesz ? - usłyszałam obcy, męski głos.
Popatrzyłam się na mężczyznę. Miał na sobie czarny habit. Taki jak noszą franciszkanie. Przypatrzyłam się jego twarzy. Zdawała mi się znajoma. Był młody.
- Moja mama... - zaczęłam - Odtrąciła mnie. W bardzo ciężkim dla mnie okresie. 5 lat temu miałam bardzo poważny wypadek. Potrącił mnie samochód. Byłam w śpiączce przez 5 lat. Wybudziłam się w październiku. W tedy rodzina była kochająca, często u mnie bywali. A teraz ? Ona się do mnie nie odzywa, jedynie tato.
- A co na to Łukasz ? - zapytał
- Łukasz ? Łukasz za bardzo nie chce....- przerwałam. - Zaraz, zaraz. Przecież ja nic nie mówiłam o Łukaszu. Skąd ojciec wie ?
- Ja bym nigdy nie zapomniał o mojej kochanej kuzynce. - zaśmiał się
Zaczęłam sobie wszystko układać w głowie. Ze wszystkich zakątków umysłu próbowałam przywołać wspomnienia rodziny.
- Tomek ! - ożywiłam się i przytuliłam do niego. - Co ty tu robisz ?
- A zatrzymaliśmy się tu na kilka dni. Miło się widzieć.
- Ciebie też. Matko to już 5 lat. Tak długo cię nie widziałam.
- Ja cię widziałem ostatnio, jakoś w sierpniu. Jak miałem tylko czas, to odwiedzałem cię w szpitalu.
- Dziękuję ci. - przytuliłam się do niego. - Chyba muszę wracać.
Wyszliśmy z ławki i podążaliśmy do wyjścia. Reszta ojców uśmiechała się do mnie.
- Do zobaczenia ! - pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę ośrodka.
W pokoju przebrałam się w suche rzeczy. Była godzina 17. Żaden chłopak mnie nie odwiedzał. W ogóle była jakoś tak cicho. Zaczął dzwonić mój telefon. Paweł.
- No. - odebrałam
- Idziesz z nami pograć ?
- Nie mogę, mam ograniczone ruchy. - zaśmiałam się
- Oj no dawaj. Będziesz sędziowała.
- Dobra. Gdzie jesteście ?
- Na sali. - zaczął się śmiać.
- Zaraz będę. - rozłączyłam się.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam koszulkę wraz ze spodenkami. Szybko się przebrałam i wyszłam z pokoju.
OCZAMI PIOTRKA
Siedzieliśmy na sali. Nie mieliśmy nic do roboty, więc postanowiliśmy sobie pograć. Na razie odbijaliśmy o tak przez siatkę. Otworzyły się drzwi od sali i weszła grupa mężczyzn w czarnych habitach. Przestaliśmy grać i patrzyliśmy na nich.
- Przepraszamy. Ale powiedzieli nam, że sala jest wolna i możemy przyjść pograć. To my już nie będziemy przeszkadzać i pójdziemy.
- Nie, nie. Proszę zostać. To my tu przyszliśmy nie pytając o zgodę. Proszę zostać. My pójdziemy. - obwieściłem
- A może jakiś wspólny meczyk ? - zaproponował któryś z przybyłych.
- A bardzo chętnie. - zgodziliśmy się.
- Nie wiedziałem, że księża grają. - zaśmiałem się.
- My jesteśmy ojcami. A tak dokładnie franciszkanami konwentualnymi. A teraz idziemy się przebrać. - oznajmił jeden i poszli do szatni.
- To oni potrafią grać ? - zaśmiał się Zati
- No jak tu przychodzą, to chyba tak.
Po kilku minutach byli gotowi. Zaczęliśmy od normalnego odbijania.
OCZAMI EMILKI
Przed salą wyciągnęłam telefon i otworzyłam listę ostatnio słuchanych piosenek. Chciałam zrobić super wejście z piosenką. Ostatnia jaką słuchałam to Arka Noego - Franek. Otworzyłam drzwi i zaczęłam krzyczeć:
- Franek pamiętasz, jak byłeś mały. Nieźle podobno narozrabiałeś. Daj nam Franciszku, słowa zachęty. Jak narozrabiać, by stać się świętym !
Popatrzyłam się na chłopaków. Od razu się zarumieniłam i zawstydziłam. Po drugiej stronie siatki stali jacyś inni faceci, którzy teraz się na mnie patrzyli.
- Ładna piosenka. - zaśmiał się jeden.
Poznawałam ten głos. To Tomek. No ładnie nasi grali z franciszkanami. Z opuszczoną głową podeszłam do słupka i zarządziłam początek meczu. Ojcowie naprawdę dobrze grali. Było dużo śmiechu. Toczyła się zawzięta akcja. Jedni i drudzy się niesamowicie bronili. Piłka była po stronie siatkarzy. Łukasz rozegrał piłkę, a Kurek zaatakował. Był minimalny aut, a on myślał, że boisko. Siatkarze zaczęli się cieszyć. Lecz ja pokazałam punkt dla ojców.
- Ej co jesz ?! Przecież boisko było ! Co ty ślepa jesteś ?! Z takim sędziowaniem to sobie możesz do pójść do d... - w ostatniej chwili zatrzymał się.
- Taki cwaniak ? To ty sędziuj, a ja pogram.
- Dobra.
No i zamieniliśmy się stanowiskami. Moja gra była ograniczona ze względu na nogę. Stałam pod siatką i czekałam na serw od ojców. Poczułam jak ktoś nadepnął mi na nogę.
- Sorry. - padło to ze strony ojca Tomasza
Zaczęłam się śmiać na cały głos. Usiadłam na podłogę i próbowałam się uspokoić
- Ja nie mogę z nimi grać. - wydusiłam z siebie.
- No, na szczęście koniec meczu. - podeszli do mnie wszyscy.
- To my idziemy. - obwieścili franciszkanie.
- Ja też. Nara.
Wróciłam do pokoju i od razu poszłam się kąpać.
Po odświeżeniu położyłam się do łóżka. Wzięłam telefon i wystukałam Dobranoc kochanie. i wysłałam. Na odpowiedź nie doczekałam się, bo szybko zasnęłam.
Przepraszam za taką przerwę, ale mam dużoooooo nauki. W przyszłym tygodniu próbne testy i jest niezły zapiernicz.
piątek, 17 października 2014
Rozdział 59
Idę Spalskimi chodnikami wczesnym rankiem. Mimo to promienie słoneczne pieszczą moją twarz. Przeszłam koło hotelu. Nagle poczułam okropny ból w okolicy serca. Położyłam tam dłoń i przykucnęłam. Moja dłoń była cała we krwi. Popatrzyłam na koszulkę. Z zielonego zmieniała kolor na czerwony. Byłam coraz słabsza. Robiło się ciemniej, a ja tkwiłam w jednym miejscu. Nastała noc, a ja upadłam. Czułam, że to już koniec. Przed moimi oczami ukazał się... słonecznik. Złapałam go i wstałam. Czułam się świetnie. Nie było już śladu po tych wydarzeniach.
Obudził mnie ten koszmarny sen. Nie mam pojęcia co to mogło być. Popatrzyłam na zegarek. Zostało 10 min do śniadania. Budzik mnie nie obudził. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do szafki po ubrania. Wzięłam bieliznę oraz dresowe spodnie, koszulkę oraz jakąś bluzę. Popędziłam do łazienki i tam się ubrałam. Moje włosy nie były posłuszne i nie chciały się ułożyć. Jednak po długiej walce, udało się. Do śniadania została niecała minuta. Wyszłam na korytarz, a tam zastałam Piotrka.
- Hej. - przywitałam się miło
No ładnie Żygadło. Zapomniałaś, że z wami koniec. Jak zwykle musiałaś zawalić. Chłopak szedł dalej, bez odpowiedzi.
- Co, teraz będziesz udawał, że się nie znamy ? - nie dawałam za wygraną.
Odwrócił się zaskoczony.
- Nie, znaczy... bo... dlaczego.... czemu...- zaczął się słodko jąkać.
- Dobra, skończ już. - westchnęłam i ruszyłam w stronę stołówki.
Dziwnie się czułam w jego obecności. Nie chciałam dać po sobie tego poznać. Teraz najchętniej bym go przytuliła. Ale to by było głupie.
Weszłam na stołówkę i zastałam tam wszystkich siatkarzy. Wzięłam sobie mleko z płatkami. Zajęłam wolny stolik. Wolałam siedzieć sama. Do mojego stolika dosiadł się Ziomek.
- Przeszkadzam ? - zapytała
- Nie. Ty nigdy nie przeszkadzasz. - wymusiłam lekki uśmiech.
Nie miałam serca go odsyłać. On mi zawsze pomagał.
- Jak się trzymasz ? - zapytał
- A dobrze. Wpadłam na niego jak wyszłam z pokoju. Wyrwało mi się "hej". Nie potrafię trzymać języka za zębami. - westchnęłam
- Ty go kochasz. - stwierdził.- Ale głowa do góry, masz mnie. - zaśmiał się.
Do stolika przysiadł się Winiar.
- Cześć Ziomki. - uśmiechnął się.- Mogę tu zostać ?
- Jasne. Ty możesz zawsze. Jesteś moim kochanym przyjacielem. Ufam ci i mówię o wszystkim. - rzekłam
Mocno mnie przytulił i dał buziaka w czoło.
- Komu jeszcze ufasz ? - zapytał
- Łukaszowi, Igle, Mariuszowi, Pawłowi i Wojtkowi.
Jak na zawołanie, wymienione osoby pojawiły się koło mnie.
- Mi ufasz ? - pisnął Krzysiek
- Tak Krzysiu.
- O jak miło. - uśmiechnął się. - Ale nie słyszałem Pita.
- Igła... Ja z nim nie jestem. - szepnęłam i spuściłam głowę,
- Współczuję mała. - westchnął Mariusz. - A teraz jedzmy, bo głodny jestem.
Wszyscy zaczęli konsumować swoje śniadania. Wysłałam Wlazłemu dziękujące spojrzenie. Puścił mi oczko i zaczął jeść. Kolejne wspomnienia wróciły. Jego dotyk, jego pocałunki. Ten doprowadzający mnie do szaleństwa wzrok. Uśmiech, który często w sobie skrywa. Brat mnie do siebie przyciągnął i przytulił. Zorientowałam się, że łzy spływały mi po policzku. Szybko je otarłam i wzięłam się do jedzenia.
- Cześć wszystkim ! - do jadalni weszła.... Sabina !
Wszyscy jej chórkiem odpowiedzieli "cześć". Podszedł do niej Marcin i dali sobie buziaka.
- Mamy dla was zaproszenia na nasz ślub. - oznajmiła.
Wszyscy zaczęli bić brawo. Wyczytywali siatkarzy.
- Emilka i Piotrek. - usłyszałam
Popatrzyłam na Nowakowskiego. Miał spuszczoną głowę.
- Ja już nie jestem z Piotrkiem. - powiedziałam na głos. - Daj mu to zaproszenie, a ja przyczepię się do Ziomka.
W sali zapanowała cisza. Wszystkie oczy były zwrócone to na mnie to na Piotrka. Nie mogłam wytrzymać tego napięcia. Wstałam i pośpiesznie opuściłam stołówkę. Poszłam do swojego pokoju i wzięłam koszulkę Arka. Założyłam ją i wzięłam buty do gry. Poszłam na halę. Tam mogę być sama i wyżyć się na piłce. Wzięłam jedną z koszyka i zaserwowałam. Piłka wpadła w siatkę. Tak następna i następna. Załamałam się. Zaczęłam robić ćwiczenia na skok i zwiększenie mobilności. Noga mnie bardzo bolała i odmawiała posłuszeństwa. Cierpiałam z tego powodu. Ale przynajmniej zapomniałam o Piotrku. Ponownie wzięłam piłkę i zaczęłam serwować. Używałam całej siły. Spróbowałam zaserwować z wyskoku. I to był błąd. Nie dość, że wyskok mi nie poszedł, to piłka ledwo doleciała do siatki. Opadłam na ziemię i zaczęłam płakać.
- Nic na siłę. - podszedł do mnie brat.
-Ale mi nic nie wychodzi. Wszystko się wali.
- Nie poddawaj się. - usiadł koło mnie i objął ramieniem.
Nic nie mówił i bardzo dobrze, bo cisza jest mi potrzebna. Oparłam głowę o jego ramię. Co by teraz zrobił Arek ? Pewnie by wstał i walczył dalej. Ale ja tego nie zrobię. Nie mam na nic siły. Straciłam podparcie jakim był Piotrek. Drzwi do hali się otworzyły. Do środka weszło stado dwumetrowców.
- Ooo jak słodko. - westchnął Igła.
- Też chcesz ? - wyciągnęłam do niego rękę.
Podbiegł do mnie i przytulił się.
- Ja też chcę ! - jęknął Zati
- To chodź.
I tak każdy po kolei. Kurek nawet Piotrka zmusił do tego wyczynu. Na halę wszedł trener, który kazał chłopakom się rozgrzewać. Zajęłam miejsce koło sztabu i wpatrywałam się w podłogę. Nie chciałam Go ujrzeć. W ogóle nie chciałam tam siedzieć, ale to moja praca. Chyba jednak z niej zrezygnuję. Nie chcę się tak męczyć. Wolę być na kasie w biedronce, niż patrzeć na niego. Akurat siatkarze się rozciągali. Podeszłam do Ziomka. Wykonywał skłony. Kucnęłam za nim i zaczęłam go popychać.
- Rezygnuję z pracy. - oznajmiłam
- O czym ty gadasz ? - zdziwił się.
- Ja dłużej tu nie wytrzymam. Nie mogę znieść jego obecności. Cierpię przez niego.
- Nie rób tego. - szepnął
- Ja muszę, przepraszam. - dałam mu buziaka w policzek i odeszłam.
- Chłopaki zbiórka ! - krzyknął trener.
Wszyscy ustawili się w jednej linii. Zebrałam się na odwagę i zabrałam głos.
- Trenerze, możemy porozmawiać ?
Spotkałam się ze smutnym spojrzeniem brata. Serce mi pękło.
- Dobrze, chodź. - wziął mnie na bok. - O co chodzi ?
- No bo... - zaczęłam i znowu ujrzałam Ziomka. - No bo zapomniałam z pokoju papierów chłopaków. Czy mogłabym pójść ?
- No dobrze. - westchnął - Wszystko w porządku ?
- Tak... znaczy nie. - powiedziałam prawdę.
Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Tak. przytulił mnie. Jak ojciec, którego mi bardzo brakowało. Oderwałam się od niego i wyszłam z sali. Nie zrezygnowałam. Zrobiłam to dla Łukasza.Nie chciałam go skrzywdzić. I dzięki tej pracy będę przy nim blisko. Wzięłam z pokoju potrzebne papiery i wyszłam na korytarz.
- Hej piękna. - usłyszałam za sobą.
- Hej brzydalu. - wytknęłam do niego język
- Aleś ty miła. - westchnął i mnie przytulił
- No wiesz, zmęczona jestem.
- Nie myśl o nim. Wiem, że co jest trudno, ale próbuj. Bądź silna.- poczochrał moje włosy.
- Spróbuję. - wymusiłam uśmiech. - A teraz muszę lecieć,bo trening mają.
- Dobrze. Ale później się spotkamy ? - zapytał
- Oj Wojtek, Wojtek. - westchnęłam- Niech ci będzie. - dałam mu buziaka i poszłam na halę.
Zaczęłam przeglądać te papiery. Trochę było do ogarnięcia.
- Uwaga ! - usłyszałam i po chwili poczułam jak wielki ciężar spada na mnie.
Upadłam na ziemię i zostałam przygnieciona. Poczułam wielki ból w nodze, którą miałam kontuzjowaną.
- Przepraszam, ja nie chciałem. - zszedł ze mnie Piotrek.
Z bólu leciały mi łzy. Wszyscy się do mnie zbiegli.
- Emilka, co jest ? - zapytał przestraszony Ziomek.
- Moja noga. - jęknęłam
- Tu cię boli ? - doktor przycisnął kostkę
- Tak. - syknęłam
Spotkałam się ze smutnym spojrzeniem Piotrka. Stał sam z boku. Wiedziałam, że tego nie chciał.
- Piotrek, weź ją do mojego gabinetu. - obwieścił doktor
- Ja ją wezmę. - podniósł mnie Winiar
- Dziękuję. - szepnęłam i przytuliłam się do niego.
- Zawsze do dyspozycji. - uśmiechnął się.
W czasie drogi panowała cisza. Tylko jak mnie posadził to mu podziękowałam. Doktor zaczął oglądać moją nogę.
- Jest lekko podkręcona. - obwieścił po chwili.
- Ufff, ale ulga. - zaśmiałam się. - Da mi pan jakąś maść ?
- Jasne, jasne. Tylko pamiętaj, nie jestem żaden pan. Przejdźmy na ty.
- Dobrze.
Wręczył mi maść i żel chłodzący.
- Zawołałam jakiegoś chłopaka, żeby cię zaniósł. - oznajmił
- Nie, nie trzeba. Zadzwonię do Wojtka. - uśmiechnęłam się.
Wyciągnęłam telefon i wystukałam tekst: Przyjdź na salę. :* Teraz. Powoli doczłapałam się do sali. Ziomek na mój widok uśmiechnął się. Puściłam mu oczko i usiadłam na krześle.
- Jak noga ? - zapytał Antiga
- Lekko podkręcona.
- Dobrze, że nic poważnego. - uśmiechnął się- Możesz iść do pokoju. Znaczy, weź sobie któregoś chłopaka, żeby cię zaniósł.
- Wojtek zaraz po mnie przyjdzie. - obwieściłam - Jutro jedziemy na basen ?
- Tak, jedziesz też ? - zapytał
- Raczej nie, ale jeszcze jutro dam znać.
- Okej.
Na sale wszedł Włodarczyk. Podszedł do mnie i dał buziaka.
- Co się stało w nogę ? - zaniepokoił się
- A podkręciłam lekko. Taka ze mnie niezdara, że na prostej drodze złapałam kontuzję. - zaśmiałam się.
- Nie mów, że to ty tak sobie zrobiłaś, bo to jest moja wina. - powiedział Piotr.
- Nie wiń się za to. Ja nie patrzyłam co się dzieje i weszłam ci w drogę. - rzekłam
- Ale to ja nie odpuściłem i wpadłem na ciebie.
- A ja ciebie nie zobaczyłam.
- Ale to moja wina ! To przeze mnie cierpisz ! - wycedził
Podeszłam do niego i przytuliłam się. Chciałam, żeby wiedział, że mu wybacza, i żeby się nie obwiniał.
- Wybaczam ci. - szepnęłam i poszłam do Wojtka.
Wziął mnie na barana i wyniósł mnie z hali. Przytuliłam się do niego, bo mi tego brakowało. Zostaliśmy u niego w pokoju. Wojtek dostarczył mi tyle radości, że zapomniałam o wszystkich problemach. Było pełno śmiechu z naszych wspólnych wspomnień. Oczywiście nie odbyło się bez selfie, które wylądowały na Instagramie. Czekaliśmy na komentarze, które będą na pewno. I po 5 min już był. ,,To twoja dziewczyna ?!" Wojtek ma dziewczynę ?! Ładna z was para.
- No widać jakie hotki są w Polsce. - westchnęłam
- O patrz, jedyna mądra. ,, Przecież to dziewczyna Piotrka Nowakowskiego" - przeczytał
- Nie jest mądra, bo ja nie jestem z Piotrem. - szepnęłam
- Przepraszam. - przytulił mnie
- Już 20, będę szła. - obwieściłam i wyszłam
Postałam sms od Łukasza Chodź do mnie. Skierowałam się do jego pokoju. Zapukałam i usłyszałam ,,proszę". Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Jak noga ? - zapytał
- No boli jeszcze, ale już mniej. - uśmiechnęłam się
- Nie zrezygnowałaś z pracy.
- No nie. Specjalnie dla ciebie.
- Nie musisz tego robić dla mnie. Jeśli chcesz to odejdź. Ja cię nie zmuszam.
- Łukasz, ja go kocham i nic tego nie zmieni. Nie mogę ciągle go unikać.- po policzku poleciała mi łza.
- Mała, nie płacz. - przytulił mnie. - Wszystko będzie dobrze.
- Ja już nigdy z nim nie będę. - stwierdziłam
- Mała: Never Say Never - pocałował mnie w czoło.
- Idę się przejść. Jak coś będę na rynku koło fontanny. - oznajmiłam i opuściłam jego pokoju.
Kulejąc pokonywałam kolejne metry spalskich chodników. Było tak cicho. Po kilku minutach dotarłam do celu. Usiadłam na kamiennej ściance fontanny. Wszystkie wspomnienia wróciły. To właśnie tu zapoczątkowaliśmy nasz związek.
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale szkoła szkoła i jeszcze raz szkoła....
Obudził mnie ten koszmarny sen. Nie mam pojęcia co to mogło być. Popatrzyłam na zegarek. Zostało 10 min do śniadania. Budzik mnie nie obudził. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do szafki po ubrania. Wzięłam bieliznę oraz dresowe spodnie, koszulkę oraz jakąś bluzę. Popędziłam do łazienki i tam się ubrałam. Moje włosy nie były posłuszne i nie chciały się ułożyć. Jednak po długiej walce, udało się. Do śniadania została niecała minuta. Wyszłam na korytarz, a tam zastałam Piotrka.
- Hej. - przywitałam się miło
No ładnie Żygadło. Zapomniałaś, że z wami koniec. Jak zwykle musiałaś zawalić. Chłopak szedł dalej, bez odpowiedzi.
- Co, teraz będziesz udawał, że się nie znamy ? - nie dawałam za wygraną.
Odwrócił się zaskoczony.
- Nie, znaczy... bo... dlaczego.... czemu...- zaczął się słodko jąkać.
- Dobra, skończ już. - westchnęłam i ruszyłam w stronę stołówki.
Dziwnie się czułam w jego obecności. Nie chciałam dać po sobie tego poznać. Teraz najchętniej bym go przytuliła. Ale to by było głupie.
Weszłam na stołówkę i zastałam tam wszystkich siatkarzy. Wzięłam sobie mleko z płatkami. Zajęłam wolny stolik. Wolałam siedzieć sama. Do mojego stolika dosiadł się Ziomek.
- Przeszkadzam ? - zapytała
- Nie. Ty nigdy nie przeszkadzasz. - wymusiłam lekki uśmiech.
Nie miałam serca go odsyłać. On mi zawsze pomagał.
- Jak się trzymasz ? - zapytał
- A dobrze. Wpadłam na niego jak wyszłam z pokoju. Wyrwało mi się "hej". Nie potrafię trzymać języka za zębami. - westchnęłam
- Ty go kochasz. - stwierdził.- Ale głowa do góry, masz mnie. - zaśmiał się.
Do stolika przysiadł się Winiar.
- Cześć Ziomki. - uśmiechnął się.- Mogę tu zostać ?
- Jasne. Ty możesz zawsze. Jesteś moim kochanym przyjacielem. Ufam ci i mówię o wszystkim. - rzekłam
Mocno mnie przytulił i dał buziaka w czoło.
- Komu jeszcze ufasz ? - zapytał
- Łukaszowi, Igle, Mariuszowi, Pawłowi i Wojtkowi.
Jak na zawołanie, wymienione osoby pojawiły się koło mnie.
- Mi ufasz ? - pisnął Krzysiek
- Tak Krzysiu.
- O jak miło. - uśmiechnął się. - Ale nie słyszałem Pita.
- Igła... Ja z nim nie jestem. - szepnęłam i spuściłam głowę,
- Współczuję mała. - westchnął Mariusz. - A teraz jedzmy, bo głodny jestem.
Wszyscy zaczęli konsumować swoje śniadania. Wysłałam Wlazłemu dziękujące spojrzenie. Puścił mi oczko i zaczął jeść. Kolejne wspomnienia wróciły. Jego dotyk, jego pocałunki. Ten doprowadzający mnie do szaleństwa wzrok. Uśmiech, który często w sobie skrywa. Brat mnie do siebie przyciągnął i przytulił. Zorientowałam się, że łzy spływały mi po policzku. Szybko je otarłam i wzięłam się do jedzenia.
- Cześć wszystkim ! - do jadalni weszła.... Sabina !
Wszyscy jej chórkiem odpowiedzieli "cześć". Podszedł do niej Marcin i dali sobie buziaka.
- Mamy dla was zaproszenia na nasz ślub. - oznajmiła.
Wszyscy zaczęli bić brawo. Wyczytywali siatkarzy.
- Emilka i Piotrek. - usłyszałam
Popatrzyłam na Nowakowskiego. Miał spuszczoną głowę.
- Ja już nie jestem z Piotrkiem. - powiedziałam na głos. - Daj mu to zaproszenie, a ja przyczepię się do Ziomka.
W sali zapanowała cisza. Wszystkie oczy były zwrócone to na mnie to na Piotrka. Nie mogłam wytrzymać tego napięcia. Wstałam i pośpiesznie opuściłam stołówkę. Poszłam do swojego pokoju i wzięłam koszulkę Arka. Założyłam ją i wzięłam buty do gry. Poszłam na halę. Tam mogę być sama i wyżyć się na piłce. Wzięłam jedną z koszyka i zaserwowałam. Piłka wpadła w siatkę. Tak następna i następna. Załamałam się. Zaczęłam robić ćwiczenia na skok i zwiększenie mobilności. Noga mnie bardzo bolała i odmawiała posłuszeństwa. Cierpiałam z tego powodu. Ale przynajmniej zapomniałam o Piotrku. Ponownie wzięłam piłkę i zaczęłam serwować. Używałam całej siły. Spróbowałam zaserwować z wyskoku. I to był błąd. Nie dość, że wyskok mi nie poszedł, to piłka ledwo doleciała do siatki. Opadłam na ziemię i zaczęłam płakać.
- Nic na siłę. - podszedł do mnie brat.
-Ale mi nic nie wychodzi. Wszystko się wali.
- Nie poddawaj się. - usiadł koło mnie i objął ramieniem.
Nic nie mówił i bardzo dobrze, bo cisza jest mi potrzebna. Oparłam głowę o jego ramię. Co by teraz zrobił Arek ? Pewnie by wstał i walczył dalej. Ale ja tego nie zrobię. Nie mam na nic siły. Straciłam podparcie jakim był Piotrek. Drzwi do hali się otworzyły. Do środka weszło stado dwumetrowców.
- Ooo jak słodko. - westchnął Igła.
- Też chcesz ? - wyciągnęłam do niego rękę.
Podbiegł do mnie i przytulił się.
- Ja też chcę ! - jęknął Zati
- To chodź.
I tak każdy po kolei. Kurek nawet Piotrka zmusił do tego wyczynu. Na halę wszedł trener, który kazał chłopakom się rozgrzewać. Zajęłam miejsce koło sztabu i wpatrywałam się w podłogę. Nie chciałam Go ujrzeć. W ogóle nie chciałam tam siedzieć, ale to moja praca. Chyba jednak z niej zrezygnuję. Nie chcę się tak męczyć. Wolę być na kasie w biedronce, niż patrzeć na niego. Akurat siatkarze się rozciągali. Podeszłam do Ziomka. Wykonywał skłony. Kucnęłam za nim i zaczęłam go popychać.
- Rezygnuję z pracy. - oznajmiłam
- O czym ty gadasz ? - zdziwił się.
- Ja dłużej tu nie wytrzymam. Nie mogę znieść jego obecności. Cierpię przez niego.
- Nie rób tego. - szepnął
- Ja muszę, przepraszam. - dałam mu buziaka w policzek i odeszłam.
- Chłopaki zbiórka ! - krzyknął trener.
Wszyscy ustawili się w jednej linii. Zebrałam się na odwagę i zabrałam głos.
- Trenerze, możemy porozmawiać ?
Spotkałam się ze smutnym spojrzeniem brata. Serce mi pękło.
- Dobrze, chodź. - wziął mnie na bok. - O co chodzi ?
- No bo... - zaczęłam i znowu ujrzałam Ziomka. - No bo zapomniałam z pokoju papierów chłopaków. Czy mogłabym pójść ?
- No dobrze. - westchnął - Wszystko w porządku ?
- Tak... znaczy nie. - powiedziałam prawdę.
Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Tak. przytulił mnie. Jak ojciec, którego mi bardzo brakowało. Oderwałam się od niego i wyszłam z sali. Nie zrezygnowałam. Zrobiłam to dla Łukasza.Nie chciałam go skrzywdzić. I dzięki tej pracy będę przy nim blisko. Wzięłam z pokoju potrzebne papiery i wyszłam na korytarz.
- Hej piękna. - usłyszałam za sobą.
- Hej brzydalu. - wytknęłam do niego język
- Aleś ty miła. - westchnął i mnie przytulił
- No wiesz, zmęczona jestem.
- Nie myśl o nim. Wiem, że co jest trudno, ale próbuj. Bądź silna.- poczochrał moje włosy.
- Spróbuję. - wymusiłam uśmiech. - A teraz muszę lecieć,bo trening mają.
- Dobrze. Ale później się spotkamy ? - zapytał
- Oj Wojtek, Wojtek. - westchnęłam- Niech ci będzie. - dałam mu buziaka i poszłam na halę.
Zaczęłam przeglądać te papiery. Trochę było do ogarnięcia.
- Uwaga ! - usłyszałam i po chwili poczułam jak wielki ciężar spada na mnie.
Upadłam na ziemię i zostałam przygnieciona. Poczułam wielki ból w nodze, którą miałam kontuzjowaną.
- Przepraszam, ja nie chciałem. - zszedł ze mnie Piotrek.
Z bólu leciały mi łzy. Wszyscy się do mnie zbiegli.
- Emilka, co jest ? - zapytał przestraszony Ziomek.
- Moja noga. - jęknęłam
- Tu cię boli ? - doktor przycisnął kostkę
- Tak. - syknęłam
Spotkałam się ze smutnym spojrzeniem Piotrka. Stał sam z boku. Wiedziałam, że tego nie chciał.
- Piotrek, weź ją do mojego gabinetu. - obwieścił doktor
- Ja ją wezmę. - podniósł mnie Winiar
- Dziękuję. - szepnęłam i przytuliłam się do niego.
- Zawsze do dyspozycji. - uśmiechnął się.
W czasie drogi panowała cisza. Tylko jak mnie posadził to mu podziękowałam. Doktor zaczął oglądać moją nogę.
- Jest lekko podkręcona. - obwieścił po chwili.
- Ufff, ale ulga. - zaśmiałam się. - Da mi pan jakąś maść ?
- Jasne, jasne. Tylko pamiętaj, nie jestem żaden pan. Przejdźmy na ty.
- Dobrze.
Wręczył mi maść i żel chłodzący.
- Zawołałam jakiegoś chłopaka, żeby cię zaniósł. - oznajmił
- Nie, nie trzeba. Zadzwonię do Wojtka. - uśmiechnęłam się.
Wyciągnęłam telefon i wystukałam tekst: Przyjdź na salę. :* Teraz. Powoli doczłapałam się do sali. Ziomek na mój widok uśmiechnął się. Puściłam mu oczko i usiadłam na krześle.
- Jak noga ? - zapytał Antiga
- Lekko podkręcona.
- Dobrze, że nic poważnego. - uśmiechnął się- Możesz iść do pokoju. Znaczy, weź sobie któregoś chłopaka, żeby cię zaniósł.
- Wojtek zaraz po mnie przyjdzie. - obwieściłam - Jutro jedziemy na basen ?
- Tak, jedziesz też ? - zapytał
- Raczej nie, ale jeszcze jutro dam znać.
- Okej.
Na sale wszedł Włodarczyk. Podszedł do mnie i dał buziaka.
- Co się stało w nogę ? - zaniepokoił się
- A podkręciłam lekko. Taka ze mnie niezdara, że na prostej drodze złapałam kontuzję. - zaśmiałam się.
- Nie mów, że to ty tak sobie zrobiłaś, bo to jest moja wina. - powiedział Piotr.
- Nie wiń się za to. Ja nie patrzyłam co się dzieje i weszłam ci w drogę. - rzekłam
- Ale to ja nie odpuściłem i wpadłem na ciebie.
- A ja ciebie nie zobaczyłam.
- Ale to moja wina ! To przeze mnie cierpisz ! - wycedził
Podeszłam do niego i przytuliłam się. Chciałam, żeby wiedział, że mu wybacza, i żeby się nie obwiniał.
- Wybaczam ci. - szepnęłam i poszłam do Wojtka.
Wziął mnie na barana i wyniósł mnie z hali. Przytuliłam się do niego, bo mi tego brakowało. Zostaliśmy u niego w pokoju. Wojtek dostarczył mi tyle radości, że zapomniałam o wszystkich problemach. Było pełno śmiechu z naszych wspólnych wspomnień. Oczywiście nie odbyło się bez selfie, które wylądowały na Instagramie. Czekaliśmy na komentarze, które będą na pewno. I po 5 min już był. ,,To twoja dziewczyna ?!" Wojtek ma dziewczynę ?! Ładna z was para.
- No widać jakie hotki są w Polsce. - westchnęłam
- O patrz, jedyna mądra. ,, Przecież to dziewczyna Piotrka Nowakowskiego" - przeczytał
- Nie jest mądra, bo ja nie jestem z Piotrem. - szepnęłam
- Przepraszam. - przytulił mnie
- Już 20, będę szła. - obwieściłam i wyszłam
Postałam sms od Łukasza Chodź do mnie. Skierowałam się do jego pokoju. Zapukałam i usłyszałam ,,proszę". Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Jak noga ? - zapytał
- No boli jeszcze, ale już mniej. - uśmiechnęłam się
- Nie zrezygnowałaś z pracy.
- No nie. Specjalnie dla ciebie.
- Nie musisz tego robić dla mnie. Jeśli chcesz to odejdź. Ja cię nie zmuszam.
- Łukasz, ja go kocham i nic tego nie zmieni. Nie mogę ciągle go unikać.- po policzku poleciała mi łza.
- Mała, nie płacz. - przytulił mnie. - Wszystko będzie dobrze.
- Ja już nigdy z nim nie będę. - stwierdziłam
- Mała: Never Say Never - pocałował mnie w czoło.
- Idę się przejść. Jak coś będę na rynku koło fontanny. - oznajmiłam i opuściłam jego pokoju.
Kulejąc pokonywałam kolejne metry spalskich chodników. Było tak cicho. Po kilku minutach dotarłam do celu. Usiadłam na kamiennej ściance fontanny. Wszystkie wspomnienia wróciły. To właśnie tu zapoczątkowaliśmy nasz związek.
Przebrałam się w dresy. Zmęczona położyłam się na łóżku. Dostałam sms. Podniosłam telefon. Od Piotrka:,, Możemy spotkać się za 10 min na rynku ?". Odpisałam mu ,,Tak". Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju.
Rynek był piękny o 22. Podeszłam do podświetlonej fontanny.
- Hej, możemy porozmawiać ? - zapytał
- Jasne.
- Wiem, że cię skrzywdziłem. Powiedziałaś, że mnie lubisz. Nie sądziłem, że mi wybaczysz. Przepraszam. - rzekł
- Więc jak teraz będzie ? - zapytałam
- Tak jak być powinno. - rzekł i złączył nasze wargi.
Zaplotłam ręce na jego szyi. Oderwałam się od niego i chlusnęłam go wodą. Ten podniósł mnie i wrzucił do fontanny. Pociągnęłam go za sobą. Oboje teraz byliśmy cali mokrzy.
- Wracamy ? - zapytałam
Pokiwał głową i wyciągnął mnie. Szliśmy do hotelu trzymając się za ręce.
Uśmiechnęłam się do siebie, ale i tak łza poleciała.
Rynek był piękny o 22. Podeszłam do podświetlonej fontanny.
- Hej, możemy porozmawiać ? - zapytał
- Jasne.
- Wiem, że cię skrzywdziłem. Powiedziałaś, że mnie lubisz. Nie sądziłem, że mi wybaczysz. Przepraszam. - rzekł
- Więc jak teraz będzie ? - zapytałam
- Tak jak być powinno. - rzekł i złączył nasze wargi.
Zaplotłam ręce na jego szyi. Oderwałam się od niego i chlusnęłam go wodą. Ten podniósł mnie i wrzucił do fontanny. Pociągnęłam go za sobą. Oboje teraz byliśmy cali mokrzy.
- Wracamy ? - zapytałam
Pokiwał głową i wyciągnął mnie. Szliśmy do hotelu trzymając się za ręce.
Uśmiechnęłam się do siebie, ale i tak łza poleciała.
- Nie uważasz, że trochę jest zimno ? - usłyszałam męski głos
Teraz poczułam, że cała się trzęsę z zimna.
- Zostawiłaś ją u mnie. - wręczył mi bluzę - Będzie rzucała się w oczy, bo z Polski. - westchnęłam - Ale dzięki Ziomek. - przytuliłam go
- Dobra, to ja idę. - uśmiechnął się i ruszył w swoją stronę.
Oczami Łukasza
Emi poszła na spacer. Wziąłem laptopa i włączyłem skype. Dawno nie widziałem Agnieszki. Jak zwykle jej nie było. Zdenerwowany wyłączyłem laptopa i położyłem się. Coś mnie uwierało w plecy. Podniosłem się i wyciągnąłem bluzę. Trochę taka mała jak na siatkarzy. Czyli Emilki. Postanowiłem jej zanieść, bo na zewnątrz jest chłodno. Założyłem buty, bluzę i wziąłem bluzę Emilki. Na korytarzu wpadłem na Piotrka.
- Gdzie tak śpieszno ? - zaśmiał się
- Idę do mojej siostry, która jest załamana. Kocha takiego jednego, ale ON z nią zerwał, bo ona pomagała koledze w problemach. Ona nadal bardzo go kocha. Ja chciałabym żeby byli razem i szczęśliwi. Idę zanieść jej bluzę, bo siedzi sama na RYNKU koło FONTANNY. - obwieściłem mu i wyszedłem z hotelu.
- Gdzie tak śpieszno ? - zaśmiał się
- Idę do mojej siostry, która jest załamana. Kocha takiego jednego, ale ON z nią zerwał, bo ona pomagała koledze w problemach. Ona nadal bardzo go kocha. Ja chciałabym żeby byli razem i szczęśliwi. Idę zanieść jej bluzę, bo siedzi sama na RYNKU koło FONTANNY. - obwieściłem mu i wyszedłem z hotelu.
Oczami Emilki
Dlaczego życie musi być taki skomplikowane ? Chcesz pomóc innemu, a drugi z tobą zrywa, bo jest zazdrosny. Mimo to ja go dalej kocham. Nie potrafię o nim zapomnieć. Położyłam się na ściance fontanny i zamknęłam oczy. Dałam się porwać myślą poświęconym właśnie jemu. Jego uśmiech, jego dotyk. Ciarki przechodziły mnie po ciele. Poczułam na twarzy jakieś smyranie. Podniosłam powieki i ujrzałam pięknego słonecznika.
- Ja chciałem cię przeprosić. - zaczął
- To nie twoja wina. - westchnęłam
- Nie mówię o nodze. Byłem głupi, że z tobą zerwałem. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Jesteś jedyną dziewczyną, która zaakceptowała mnie takiego jakim jestem. Znosiłaś moje humorki, akceptowałaś moje skrycie w sobie. Kochałaś mnie. - łza słynęła mu po policzku. - Przepraszam. Wybaczysz mi ?
Popatrzyłam w jego pełne nadziei oczy.
- Mogę Ci wybaczyć. - przerwałam ciszę.
- A czy... - zawahał się. - Będziemy znowu razem ? Dasz mi ostatnią szansę ?
Popatrzyłam na słonecznika.
- Ja chyba nie mogę. - szepnęłam
- To twoja decyzja. - wyszeptał. - Będę szedł.
Co ja zrobiłam ? Kocham go, a jednak zrezygnowałam.
- Piotrek.
Odwrócił się. Był smutny i to bardzo.
- Zapomniałeś o czymś. - wyciągnęłam rękę ze słonecznikiem.
- To dla ciebie. - wymusił uśmiech i poszedł.
- Piotrek ! Nie chodziło mi o kwiatka. - uśmiechnęłam się.
Niepewnie podszedł do mnie.
- Kocham cię wariacie. - zaśmiałam się i przytuliłam się do niego.
- Już nigdy cię nie opuszczę. Będzie tylko lepiej. Prawda ?
- Mam taką nadzieję. - mocniej go przytuliłam. - Dasz mi buziaka ?
- A mogę ?
- Zawsze.
Pochylił się i złożył pocałunek na moich ustach.
- I co teraz ? - zapytałam
- Zapraszam cię na... - zamyślił się
- Na co ? - dopytywałam
- A na co masz ochotę ?
- Ma wieczór z tobą.
- No to... O ! Już wiem ! Jest tutaj festyn. Chodźmy. - złączył nasze dłonie i pociągnął mnie za sobą. - Oj, przepraszam, zapomniałem o nodze. - pocałował mnie w czoło.
Spokojnie wędrowaliśmy w stronę parku. Byłam szczęśliwa i to bardzo. Nie żałuję, że dałam mu kolejną szansę. Po chwili doszliśmy do parku pełnego ludzi. Na scenie był jakiś kabaret. Dostrzegłam wolne krzesło.
- Siadaj. - rzekł Pit
- Nie, ty siadaj. - naciskałam na niego
- No chyba nie, siadaj.
- Ty siadaj. - pociągnęłam - Chcesz się kłócić ?
Tylko westchnął i posłusznie usiadł. Zarzuciłam rękę na jego kark i usiadłam na jego kolanach. Kątem oka dostrzegłam, że środkowy się uśmiecha.
Kabaret był naprawdę dobry. Cały czas się śmiałam. Rozśmieszona popatrzyłam na Piotra. Wpatrywał się we mnie tymi swoimi pięknymi oczami. Nie śmiał się, miał poważną minę. Mina mi zrzedła. Ale on lekko się uśmiechnął. Musnęłam jego wargi moimi i przytuliłam się do niego.
- Wracajmy. - szepnęłam mu.
- Masz mnie już dość ? - zapytał
- Nie, chcę po prostu wrócić do domu, aby odpocząć.
- Odpocząć ode mnie. - westchnął
- Nie, Piotrek ! Chcę położyć, bo noga mnie boli. Chciałam z tobą poleżeć. Ale jak wolisz tu siedzieć to proszę bardzo. - powiedziałam zdenerwowana o zaczęłam iść w stronę ośrodka.
Chłopak podbiegł do mnie i złapał za rękę.
- Przepraszam cię skarbie.
- Miało być lepiej. - łzy zbierały mi się do oczu.
- No i będzie. Przepraszam. - pocałował mnie w czoło. - Chodźmy już. Albo nie, wskakuj na barana. - puścił mi oczko.
- Kocham cię. - dałam mu buziaka i weszłam na jego plecy.
Po 5 minutach byliśmy na miejscu, a Piotrek nie wydawał żadnych oznak zmęczenia.
- Dobra, bo się zajedziesz. Takiego kloca nosić przez całą drogę. - oznajmiłam.
- Weź przestań, to była czysta przyjemność. - uśmiechnął się szatańsko. - Do ciebie czy do mnie ?
- Do mnie. - puściłam mu oczko, wszedł do windy i postawił mnie.
Objęłam go w pasie i przytuliłam się do niego. Objął mnie ramieniem i pocałował w głowę. Winda się otworzyła. Na korytarzu były pustki. Wyszliśmy trzymając się za ręce. Wyciągnęłam klucz i włożyłam go do zamka.
- Zaraz wracam. - oznajmił i podszedł do drzwi obok.
Oczami Łukasza.
Leżałem sobie na łóżku. W pokoju byłem sam, bo Igła gdzieś sobie poszedł. Wziąłem sobie jakąś książkę do czytania. Gdy zacząłem czytać, rozległo się pukanie do drzwi. Niechętnie wstałem i otworzyłem drzwi. Ujrzałem smutnego Piotrka.
- Wiesz co ? - zaczął - Znowu miałeś rację. - po tych słowach przytulił się do mnie.
Byłem zaskoczony tą sytuacją. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Z pokoju wyszła Emilka. Na nasz widok uśmiechnęła się.
- Moje miśki. - westchnęła i przyłączyła się do tulenia.
- Czyli zabierasz mi ją ? - zwróciłem się do Pita.
- W połowie. - zaśmiał się
- Umowa stoi. - poklepałem go po ramieniu. - Dobra, lećcie już się sobą nacieszyć.
- Pa. - Emilka dała mi buziaka i poszli do pokoju.
Oczami Emilki
Usiadłam na łóżku i pociągnęłam za sobą środkowego. Wtuliłam się w jego tors. Tego brakowało mi bardzo. Czułam się bezpiecznie. Jeździł swoją dłonią po moich plecach, co wywoływało u mnie przyjemne dreszcze.
- Będę szedł. - pocałował mnie w głowę i wstał
Złapałam go za rękę i przyciągnęłam do siebie. Nasze wargi się złączyły.
- Dobranoc. - uśmiechnął się.
- Dobranoc. - odpowiedziałam, a on wyszedł
Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Szybko się wykąpałam i poszłam spać.
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale szkoła szkoła i jeszcze raz szkoła....
poniedziałek, 1 września 2014
Rozdział 58
Jako budzik miałam ustawione Happy. I to był wielki błąd. Wstałam jak oparzona i nie wiedziałam co się działo. Wzięłam telefon i szybko wyłączyłam budzik. Przeciągnęłam się i podeszłam do szafy po ciuchy. Wzięłam reprezentacyjny dres i poszłam do łazienki. Tam się ubrałam, zrobiłam makijaż oraz ubrałam. Pełna radości i energii wyszłam z toalety i postanowiłam odwiedzić moich kolegów. Podeszłam pod drzwi i zapukałam. Po chwili otworzył Mateusz.
- Cześć. - przytuliłam się do niego
- O hej. - odwzajemnił gest. - Wchodź.
Zrobiłam tak jak powiedział. Usiadłam na łóżku i zaczęłam z nim rozmawiać. Bardzo ich polubiłam. Potrafili mnie zawsze rozśmieszyć. Zawsze jak do nich przychodziłam, mieli dla mnie czas. Zaufałam im i czułam się przy nich bezpiecznie. Wiedziałam, że mogłam im się zwierzać ze wszystkiego, z resztą oni też.
Nasza rozmowa trochę się przedłużyła, bo gadaliśmy 2 godziny.
- Za 5 minut śniadanie, ja będę się zbierała. - oznajmiłam i wyszłam.
Zobaczyłam, że drwi do mojego pokoju są lekko uchylone. Niepewnie weszłam do środka. Był tam mój chłopak.
- Hej. - przywitałam się z nim.
- Gdzie byłaś ? - zapytał
- U Mateusza, a co ? - chciałam się do niego przytulić, ale on się odsunął
- No jasne, a gdzie indziej mogłaś być ? - prychnął
- O co ci chodzi ?- zapytałam zdenerwowana.
- Ciągle do niego latasz ! Nie masz nawet czasu dla mnie ! Pierwsze co to Mateuszek. Godzinami u niego siedzisz, a mną nawet się nie zainteresujesz ! Nie chcę myśleć co wy tam robicie... Niedługo mu do łóżka wejdziesz, albo i nawet już wlazłaś ! - krzyknął
Nie wierzyłam, że to powiedział.
- Tak, już mu wlazłam ! Z każdym z reprezentacji już to robiłam ! A najlepiej było z Łukaszem i Gumą !
- Z nami koniec ! - wrzasnął
Te słowa mnie zabolały. Zaczęły mi lecieć łzy. Nie wierzyłam, że to zrobił.
- Jesteś totalnym idiotą. - wydukałam i z płaczem wyleciałam na korytarz.
Oczywiście musiałam wpaść na Winiara.
- Co jest ? - zapytał mnie
Bez słowa go wyminęłam i biegłam dalej. Podeszłam pod jedne drzwi. Zapukałam i od razu weszłam. Zastałam tam Wojtka w samym ręczniku.
- Emi. - westchnął i mnie przytulił.
Wystukał coś na telefonie i rzucił go na łóżko.
- On ze mną zerwał. - szepnęłam
- Że co ?! - pisnął. - Już dobrze, nie płacz. - zaczął gładzić mnie po włosach.
Nagle ktoś wpadł do pokoju. Pewnie nie za fajnie wyglądał widok mnie płaczącej, do tego tuliłam się do prawie nagiego Włodiego. Poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu. Odwróciłam się i ujrzałam Pawła.
Mocno się do niego przytuliłam. Włodarczyk poszedł do łazienki, a my położyliśmy się na łóżku. Cieszyłam się z tego, że o nic nie pytał. Była cisza i to mnie bardzo cieszyło. Znaczy nie było ciszy, bo ja cały czas płakałam. Chłopak mojego życia mnie zostawił. W sumie on miał rację. Zaniedbałam go ostatnio. Szkoda, że na to znalazł takie rozwiązanie, a nie spokojną rozmowę. Kiedyś było lepiej. Byliśmy nierozłączni, szczęśliwi. Ile ja bym dała, żeby znowu tak było. Tylko to z mojego powodu, go straciłam. W mojej kieszeni poczułam wibracje. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że dostałam sms od brata. Odczytałam go. Jak coś nie idę na śniadanie, bo nie czuję się dobrze. Nie martw się mną :) Smacznego ;* Właśnie śniadanie.
- Chłopaki, wy musicie iść na śniadanie. - zwlekłam się z łóżka.
- Wcale nie. - zaprzeczył Zati
- Wcale tak. Idźcie coś zjeść, a ja pójdę do Ziomka, bo źle się czuje. - obwieściłam.
Wyszliśmy na korytarz. Dostałam od nich buziaka i rozeszliśmy się w swoje strony. Szłam ze spuszczoną głową, bo wyglądałam okropnie. Modliłam się, aby nikogo nie spotkać. Wlekłam się po tym korytarzu, jak bym była ranna. Przecież byłam zraniona i to okropnie. Nic tak nie boli jak utrata bliskiej osoby. W końcu dotarłam do celu. Zapukałam do drzwi, a po chwili usłyszałam: Proszę. Nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Łukasz leżał z laptopem na kolanach.
- Co się stało ? - wstał od razu na mój widok.
- On mnie zostawił. - wydukałam i wybuchłam płaczem.
Zamknął mnie w swoich ramionach. Mój kochany starszy braciszek. Mam cholerne szczęście, że to on właśnie jest moim bratem. Lepiej być nie mogło.
- Nie płacz. Będzie dobrze. Masz dookoła tylu wspaniałych ludzi, którzy zawsze z tobą będą. Głowa do góry i piękny uśmiech proszę. - smynął mnie palcem po nosie.
- To prawda, mam Ciebie. - rzekłam i uśmiechnęłam się. - Połóż się, źle się czujesz.
- Dobra, jeżeli ty koło mnie. - wyszczerzył się.
- Zgoda.
Położyłam się koło mojego braciszka. Wziął laptopa i zaczął przeglądać Facebook'a. Miał kochanych kibiców. Przysyłali mu miłe słowa, co powodowało u mnie wzruszenie. Wzięłam jego telefon i zaczęłam przeglądać. zdjęcia.
- Jak miło widzieć cię tak uśmiechniętą. - dał mi buziaka.
Było pełno naszych selfie. Mieliśmy takie głupie miny, że zaczęłam się śmiać na głos. Tak przesuwałam, przesuwałam, aż w końcu natchnęłam się na to zdjęcie. A mianowicie: Ja w szpitalu cała uśmiechnięta. A dlaczego ? Bo siedzi koło mnie Piotrek... Było pełno takich zdjęć oraz parę nagrań. Uśmiechnęłam się do telefonu na te wspomnienia. W tedy on był moim przyjacielem. Ja się w nim zakochałam od pierwszego wejrzenia. On z resztą chyba też byłe we mnie zakochany, co przypieczętował nasz związek. No właśnie BYŁ... Łzy napłynęły mi do oczu. Bądź silna Emilka, bądź silna ! powtarzałam sobie w myślach. Szybko mrugnęłam parę razy, żeby się powstrzymać. Niestety jedna słona kropla popłynęła mi po policzku. Brat to dostrzegł i przytulił mnie. Ja jednak się poddałam i zaczęłam wytarzać więcej łez.
- Ja go nadal kocham. - szepnęłam
- Wiem. - westchnął.
- Wracają ze śniadania. - zaczęłam wycierać łzy.
Do pokoju wparował Ignaczak.
- O moja ulubienica. - przytulił się ze mną.
- Mój ulubiony... - przerwałam
- No kto ? - dopytywał
- Yyy kamerzysta. - zaśmiałam się. - Lecę do siebie. A o 12 widzimy się w autobusie. - puściłam im oczko i wyszłam.
Oczywiście na korytarzu musiałam wpaść na Nowakowskiego. Pragnęłam go przytulić, ale to było niemożliwe. Szybko przeszłam koło niego i zamknęłam się w pokoju. Opadłam na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Potrzebowałam być sama. Przemyśleć to wszystko na spokojnie.
Pukanie do drzwi. Nawet się nie ruszyłam.
- Jedziemy już ! - usłyszałam głos Ziomka.
Szybko się zerwałam z łóżka i pobiegłam do drzwi.
- No przecież wiem. - wyszłam z nim na korytarz.
Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Jak miło było na dworze. A szczególnie z Łukaszem. Wsiadłam do autobusu tylnym wyjściem. Chciałam usiąść z bratem, ale Kurek pociągnął mnie za sobą. Usiadłam koło niego. Przyszedł Piotrek i zajął swoje miejsce, czyli przed Bartkiem. Nie chciałam tam siedzieć, więc wstałam. Siuraś złapał mnie za rękę.
- A ty gdzie ? - zapytał
- Do przodu. - oznajmiłam
- O nie, nie. Siedzisz z nami.
- Kurek puść mnie. - jęknęłam.
- Nie. Co nie chcesz siedzieć koło twojego kochanego Piotrusia ? - wyszczerzył zęby.
- Kurek puść mnie ! - krzyknęłam
Mina mu zrzedł i posłuchał mnie. Szybko poszłam do Łukasza. Uśmiechnął się szeroko i puścił oczko. Oparłam głowę o jego ramię o zamknęłam oczy. Chyba zrezygnuję z tej pracy. Nie potrafię żyć koło niego. Tak mi go strasznie brakuje. Ziomek zaczął opowiadać śmieszne nasze wspomnienia. Oderwałam się od rzeczywistości. Oboje byliśmy bardzo rozbawieni. Chciałam też Nowakowskiemu pokazać, że się nim nie przejmuję i wspaniale się czuję. Na zewnątrz tak było... bo w środku to wielka rozpacz. W pewnym momencie śmiechu popatrzyłam na niego. Wpatrywał się we mnie. Szybko przeniosłam wzrok na brata.
- On się cały czas na mnie patrzy. - stwierdziłam.
Łukasz odwrócił głowę i popatrzył. Przytaknął mi, ale zaraz zaczął żartować. Właśnie za to go kocham. Całą drogę czułam na sobie wzrok środkowego. Nie czułam się z tym dobrze.
Wysiadłam z autobusu i czekałam na Ziomka. Podszedł do mnie Winiar i wziął mnie na bok.
- Co się dzieje ? - zapytał
- Nie jestem z Piotrkiem. - walnęłam prosto z mostu.
Przytulił mnie i pocałował w głowę.
- Będzie dobrze. - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. - Wymasujesz mnie po treningu ?
- Jasne. - zaśmiałam się. - A teraz chodź, bo spóźnisz się na ten trening.
- Kto pierwszy ten lepszy. - obwieścił
Zaczęliśmy biec. Popychałam go, żeby zwolnił, ale on się nie dał. Złapałam go za koszulkę i mocno szarpnęłam. Zwolnił. Ja to wykorzystałam i pierwsza wbiegłam do budynku. W korytarzu przepychałam się między chłopakami. Przebiegałam koło Piotrka i ktoś złapał mnie za rękę. Tak to był on.
- Puść mnie. - szarpałam się z nim.
Reszta patrzyła się na nas i nie wiedziała co robić. Winiar podbiegł do nas.
- Puść ją. - warknął.
Środkowy posłuchał się Miśka, a ja zaczęłam biec.
- Ej, to niesprawiedliwe ! - zaczął mnie gonić Misiek.
Zaczęłam się śmiać na głos. Do sali było jeszcze jakieś 5 metrów. Pokonałam tą odległość i wygrałam.
- Haha wygrałam ! - krzyknęłam
- Uratowałem cię. - uśmiechnął się
- Dziękuję. -przytuliłam się do niego.
Na salę weszli pozostali zawodnicy. W sumie to nie wiem, dlaczego dzisiaj tutaj jest trening. Chłopaki zaczęli się rozgrzewać, a ja wdałam się w rozmowę z drugim fizjoterapeutą.
Wróciliśmy do hotelu dopiero wieczorem. Wszyscy byli kompletnie wyczerpani. W odwiedziny przyszedł do mnie Paweł z Wojtkiem. Chcieli zobaczyć jak się trzymam. No niestety nie trzymam się i powiedziałam im to. Bardzo cierpię. Na każdym kroku go spotykam. Chyba jednak zrezygnuję z pracy. Tak będzie lepiej dla mnie i dla niego. Jutro złożę rezygnację.
Jak tam po pierwszym dniu w szkole ?? Ja się bardzo cieszę, że zobaczyłam moją kochaną klasę <33
A już jutro mecz !! Wrocku przybywam ! :D
- Cześć. - przytuliłam się do niego
- O hej. - odwzajemnił gest. - Wchodź.
Zrobiłam tak jak powiedział. Usiadłam na łóżku i zaczęłam z nim rozmawiać. Bardzo ich polubiłam. Potrafili mnie zawsze rozśmieszyć. Zawsze jak do nich przychodziłam, mieli dla mnie czas. Zaufałam im i czułam się przy nich bezpiecznie. Wiedziałam, że mogłam im się zwierzać ze wszystkiego, z resztą oni też.
Nasza rozmowa trochę się przedłużyła, bo gadaliśmy 2 godziny.
- Za 5 minut śniadanie, ja będę się zbierała. - oznajmiłam i wyszłam.
Zobaczyłam, że drwi do mojego pokoju są lekko uchylone. Niepewnie weszłam do środka. Był tam mój chłopak.
- Hej. - przywitałam się z nim.
- Gdzie byłaś ? - zapytał
- U Mateusza, a co ? - chciałam się do niego przytulić, ale on się odsunął
- No jasne, a gdzie indziej mogłaś być ? - prychnął
- O co ci chodzi ?- zapytałam zdenerwowana.
- Ciągle do niego latasz ! Nie masz nawet czasu dla mnie ! Pierwsze co to Mateuszek. Godzinami u niego siedzisz, a mną nawet się nie zainteresujesz ! Nie chcę myśleć co wy tam robicie... Niedługo mu do łóżka wejdziesz, albo i nawet już wlazłaś ! - krzyknął
Nie wierzyłam, że to powiedział.
- Tak, już mu wlazłam ! Z każdym z reprezentacji już to robiłam ! A najlepiej było z Łukaszem i Gumą !
- Z nami koniec ! - wrzasnął
Te słowa mnie zabolały. Zaczęły mi lecieć łzy. Nie wierzyłam, że to zrobił.
- Jesteś totalnym idiotą. - wydukałam i z płaczem wyleciałam na korytarz.
Oczywiście musiałam wpaść na Winiara.
- Co jest ? - zapytał mnie
Bez słowa go wyminęłam i biegłam dalej. Podeszłam pod jedne drzwi. Zapukałam i od razu weszłam. Zastałam tam Wojtka w samym ręczniku.
- Emi. - westchnął i mnie przytulił.
Wystukał coś na telefonie i rzucił go na łóżko.
- On ze mną zerwał. - szepnęłam
- Że co ?! - pisnął. - Już dobrze, nie płacz. - zaczął gładzić mnie po włosach.
Nagle ktoś wpadł do pokoju. Pewnie nie za fajnie wyglądał widok mnie płaczącej, do tego tuliłam się do prawie nagiego Włodiego. Poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu. Odwróciłam się i ujrzałam Pawła.
Mocno się do niego przytuliłam. Włodarczyk poszedł do łazienki, a my położyliśmy się na łóżku. Cieszyłam się z tego, że o nic nie pytał. Była cisza i to mnie bardzo cieszyło. Znaczy nie było ciszy, bo ja cały czas płakałam. Chłopak mojego życia mnie zostawił. W sumie on miał rację. Zaniedbałam go ostatnio. Szkoda, że na to znalazł takie rozwiązanie, a nie spokojną rozmowę. Kiedyś było lepiej. Byliśmy nierozłączni, szczęśliwi. Ile ja bym dała, żeby znowu tak było. Tylko to z mojego powodu, go straciłam. W mojej kieszeni poczułam wibracje. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że dostałam sms od brata. Odczytałam go. Jak coś nie idę na śniadanie, bo nie czuję się dobrze. Nie martw się mną :) Smacznego ;* Właśnie śniadanie.
- Chłopaki, wy musicie iść na śniadanie. - zwlekłam się z łóżka.
- Wcale nie. - zaprzeczył Zati
- Wcale tak. Idźcie coś zjeść, a ja pójdę do Ziomka, bo źle się czuje. - obwieściłam.
Wyszliśmy na korytarz. Dostałam od nich buziaka i rozeszliśmy się w swoje strony. Szłam ze spuszczoną głową, bo wyglądałam okropnie. Modliłam się, aby nikogo nie spotkać. Wlekłam się po tym korytarzu, jak bym była ranna. Przecież byłam zraniona i to okropnie. Nic tak nie boli jak utrata bliskiej osoby. W końcu dotarłam do celu. Zapukałam do drzwi, a po chwili usłyszałam: Proszę. Nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Łukasz leżał z laptopem na kolanach.
- Co się stało ? - wstał od razu na mój widok.
- On mnie zostawił. - wydukałam i wybuchłam płaczem.
Zamknął mnie w swoich ramionach. Mój kochany starszy braciszek. Mam cholerne szczęście, że to on właśnie jest moim bratem. Lepiej być nie mogło.
- Nie płacz. Będzie dobrze. Masz dookoła tylu wspaniałych ludzi, którzy zawsze z tobą będą. Głowa do góry i piękny uśmiech proszę. - smynął mnie palcem po nosie.
- To prawda, mam Ciebie. - rzekłam i uśmiechnęłam się. - Połóż się, źle się czujesz.
- Dobra, jeżeli ty koło mnie. - wyszczerzył się.
- Zgoda.
Położyłam się koło mojego braciszka. Wziął laptopa i zaczął przeglądać Facebook'a. Miał kochanych kibiców. Przysyłali mu miłe słowa, co powodowało u mnie wzruszenie. Wzięłam jego telefon i zaczęłam przeglądać. zdjęcia.
- Jak miło widzieć cię tak uśmiechniętą. - dał mi buziaka.
Było pełno naszych selfie. Mieliśmy takie głupie miny, że zaczęłam się śmiać na głos. Tak przesuwałam, przesuwałam, aż w końcu natchnęłam się na to zdjęcie. A mianowicie: Ja w szpitalu cała uśmiechnięta. A dlaczego ? Bo siedzi koło mnie Piotrek... Było pełno takich zdjęć oraz parę nagrań. Uśmiechnęłam się do telefonu na te wspomnienia. W tedy on był moim przyjacielem. Ja się w nim zakochałam od pierwszego wejrzenia. On z resztą chyba też byłe we mnie zakochany, co przypieczętował nasz związek. No właśnie BYŁ... Łzy napłynęły mi do oczu. Bądź silna Emilka, bądź silna ! powtarzałam sobie w myślach. Szybko mrugnęłam parę razy, żeby się powstrzymać. Niestety jedna słona kropla popłynęła mi po policzku. Brat to dostrzegł i przytulił mnie. Ja jednak się poddałam i zaczęłam wytarzać więcej łez.
- Ja go nadal kocham. - szepnęłam
- Wiem. - westchnął.
- Wracają ze śniadania. - zaczęłam wycierać łzy.
Do pokoju wparował Ignaczak.
- O moja ulubienica. - przytulił się ze mną.
- Mój ulubiony... - przerwałam
- No kto ? - dopytywał
- Yyy kamerzysta. - zaśmiałam się. - Lecę do siebie. A o 12 widzimy się w autobusie. - puściłam im oczko i wyszłam.
Oczywiście na korytarzu musiałam wpaść na Nowakowskiego. Pragnęłam go przytulić, ale to było niemożliwe. Szybko przeszłam koło niego i zamknęłam się w pokoju. Opadłam na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Potrzebowałam być sama. Przemyśleć to wszystko na spokojnie.
Pukanie do drzwi. Nawet się nie ruszyłam.
- Jedziemy już ! - usłyszałam głos Ziomka.
Szybko się zerwałam z łóżka i pobiegłam do drzwi.
- No przecież wiem. - wyszłam z nim na korytarz.
Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Jak miło było na dworze. A szczególnie z Łukaszem. Wsiadłam do autobusu tylnym wyjściem. Chciałam usiąść z bratem, ale Kurek pociągnął mnie za sobą. Usiadłam koło niego. Przyszedł Piotrek i zajął swoje miejsce, czyli przed Bartkiem. Nie chciałam tam siedzieć, więc wstałam. Siuraś złapał mnie za rękę.
- A ty gdzie ? - zapytał
- Do przodu. - oznajmiłam
- O nie, nie. Siedzisz z nami.
- Kurek puść mnie. - jęknęłam.
- Nie. Co nie chcesz siedzieć koło twojego kochanego Piotrusia ? - wyszczerzył zęby.
- Kurek puść mnie ! - krzyknęłam
Mina mu zrzedł i posłuchał mnie. Szybko poszłam do Łukasza. Uśmiechnął się szeroko i puścił oczko. Oparłam głowę o jego ramię o zamknęłam oczy. Chyba zrezygnuję z tej pracy. Nie potrafię żyć koło niego. Tak mi go strasznie brakuje. Ziomek zaczął opowiadać śmieszne nasze wspomnienia. Oderwałam się od rzeczywistości. Oboje byliśmy bardzo rozbawieni. Chciałam też Nowakowskiemu pokazać, że się nim nie przejmuję i wspaniale się czuję. Na zewnątrz tak było... bo w środku to wielka rozpacz. W pewnym momencie śmiechu popatrzyłam na niego. Wpatrywał się we mnie. Szybko przeniosłam wzrok na brata.
- On się cały czas na mnie patrzy. - stwierdziłam.
Łukasz odwrócił głowę i popatrzył. Przytaknął mi, ale zaraz zaczął żartować. Właśnie za to go kocham. Całą drogę czułam na sobie wzrok środkowego. Nie czułam się z tym dobrze.
Wysiadłam z autobusu i czekałam na Ziomka. Podszedł do mnie Winiar i wziął mnie na bok.
- Co się dzieje ? - zapytał
- Nie jestem z Piotrkiem. - walnęłam prosto z mostu.
Przytulił mnie i pocałował w głowę.
- Będzie dobrze. - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. - Wymasujesz mnie po treningu ?
- Jasne. - zaśmiałam się. - A teraz chodź, bo spóźnisz się na ten trening.
- Kto pierwszy ten lepszy. - obwieścił
Zaczęliśmy biec. Popychałam go, żeby zwolnił, ale on się nie dał. Złapałam go za koszulkę i mocno szarpnęłam. Zwolnił. Ja to wykorzystałam i pierwsza wbiegłam do budynku. W korytarzu przepychałam się między chłopakami. Przebiegałam koło Piotrka i ktoś złapał mnie za rękę. Tak to był on.
- Puść mnie. - szarpałam się z nim.
Reszta patrzyła się na nas i nie wiedziała co robić. Winiar podbiegł do nas.
- Puść ją. - warknął.
Środkowy posłuchał się Miśka, a ja zaczęłam biec.
- Ej, to niesprawiedliwe ! - zaczął mnie gonić Misiek.
Zaczęłam się śmiać na głos. Do sali było jeszcze jakieś 5 metrów. Pokonałam tą odległość i wygrałam.
- Haha wygrałam ! - krzyknęłam
- Uratowałem cię. - uśmiechnął się
- Dziękuję. -przytuliłam się do niego.
Na salę weszli pozostali zawodnicy. W sumie to nie wiem, dlaczego dzisiaj tutaj jest trening. Chłopaki zaczęli się rozgrzewać, a ja wdałam się w rozmowę z drugim fizjoterapeutą.
Wróciliśmy do hotelu dopiero wieczorem. Wszyscy byli kompletnie wyczerpani. W odwiedziny przyszedł do mnie Paweł z Wojtkiem. Chcieli zobaczyć jak się trzymam. No niestety nie trzymam się i powiedziałam im to. Bardzo cierpię. Na każdym kroku go spotykam. Chyba jednak zrezygnuję z pracy. Tak będzie lepiej dla mnie i dla niego. Jutro złożę rezygnację.
Jak tam po pierwszym dniu w szkole ?? Ja się bardzo cieszę, że zobaczyłam moją kochaną klasę <33
A już jutro mecz !! Wrocku przybywam ! :D
piątek, 29 sierpnia 2014
Liebster award
Dziękuję bardzo za nominację od Siatkareczka24 (pozasiatka.blogspot.com).
Jest to dla mnie mega wyróżnienie i dziękuję za docenienie mojej pracy :)
A to moje odpowiedzi:
1. Od kiedy interesujesz się siatkówką ?
Już jakieś 7 lat :) Może i więcej :D
2. Jacy/jaki są/jest twoi/twój ulubieni/ulubiony siatkarze/siatkarz..?
Mariusz Wlazły, Łukasz Żygadło, Piotr Nowakowski, Arek Gołaś, Wojtek Włodarczyk i Nicolas Uriarte
3. Jaki mecz zapamiętasz na zawszę..?
Skra - Olsztyn na którym byłam oraz Polska - Bułgaria 24.09.13r. kiedy to nasi kochani panowie przegrali... Były to moje urodziny...
4. Czy byłaś na jakimś meczu na żywo ? Jak tak to gdzie, kiedy....?
PGE Skra Bełchatów - Indykpol AZS UWM Olsztyn w Bełchatowie 15.01.2011r.
Słowacja - Łotwa we Wrocławiu 17.05.2014r.
Polska - Macedonia we Wrocławiu 17.05.2014r.
5. Kłos czy Wrona ?
Nie potrafię wybrać :)
6. Jakie masz uczucia po wysłuchaniu hymnu MŚ Polska 2014
Mam łzy w oczach :) Bardzo mi się podoba :)
7. Ulubiony komentator z Polsatu to... ?
Hmmm. Para Tomasz Swędrowski i Wojciech Drzyzga :)
8. Film "Drużyna" na TAK czy NIE ?
Wielkie TAK !
9. czy będziesz na jakiś meczach MŚ ?
Owszem :)
Wenezuela - Kamerun
Polska - Australia
Polska - Argentyna
Serbia - Kamerun (chyba)
10. Ulubiony klub
Skra Bełchatów <3
11. Na kogo "stawiasz los" na Mundialu ?
Polska ! <3
Oto blogi, które nominuję:
1. http://kazdapasja.blogspot.com/
2. http://siatkarskazazdrosc.blogspot.com/
3. http://kilkaoddechow.blogspot.com/
4. http://siatkarskie-uczucie.blogspot.com/
Oto pytania:
1. Jaki jest Twój ulubiony klub siatkarski ?
2. Trenujesz siatkówkę ?
3. Jaki inny sport oprócz siatkówki cię interesuje ?
4. Twój ulubiony rozgrywający to... ?
5. Byłaś na jakimś meczu na żywo ? Jak tak to jakim ? :)
6. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga ?
7. Ile masz lat ?
8. Jaki masz rozmiar buta ?
9. Jacy/jaki są/jest twoi/twój ulubieni/ulubiony siatkarze/siatkarz..?
10. Czy wywieszasz flagę Polski na czas trwania MŚ ? :)
11. Masz Cyfrowy Polsat ? :D
Jest to dla mnie mega wyróżnienie i dziękuję za docenienie mojej pracy :)
A to moje odpowiedzi:
1. Od kiedy interesujesz się siatkówką ?
Już jakieś 7 lat :) Może i więcej :D
2. Jacy/jaki są/jest twoi/twój ulubieni/ulubiony siatkarze/siatkarz..?
Mariusz Wlazły, Łukasz Żygadło, Piotr Nowakowski, Arek Gołaś, Wojtek Włodarczyk i Nicolas Uriarte
3. Jaki mecz zapamiętasz na zawszę..?
Skra - Olsztyn na którym byłam oraz Polska - Bułgaria 24.09.13r. kiedy to nasi kochani panowie przegrali... Były to moje urodziny...
4. Czy byłaś na jakimś meczu na żywo ? Jak tak to gdzie, kiedy....?
PGE Skra Bełchatów - Indykpol AZS UWM Olsztyn w Bełchatowie 15.01.2011r.
Słowacja - Łotwa we Wrocławiu 17.05.2014r.
Polska - Macedonia we Wrocławiu 17.05.2014r.
5. Kłos czy Wrona ?
Nie potrafię wybrać :)
6. Jakie masz uczucia po wysłuchaniu hymnu MŚ Polska 2014
Mam łzy w oczach :) Bardzo mi się podoba :)
7. Ulubiony komentator z Polsatu to... ?
Hmmm. Para Tomasz Swędrowski i Wojciech Drzyzga :)
8. Film "Drużyna" na TAK czy NIE ?
Wielkie TAK !
9. czy będziesz na jakiś meczach MŚ ?
Owszem :)
Wenezuela - Kamerun
Polska - Australia
Polska - Argentyna
Serbia - Kamerun (chyba)
10. Ulubiony klub
Skra Bełchatów <3
11. Na kogo "stawiasz los" na Mundialu ?
Polska ! <3
Oto blogi, które nominuję:
1. http://kazdapasja.blogspot.com/
2. http://siatkarskazazdrosc.blogspot.com/
3. http://kilkaoddechow.blogspot.com/
4. http://siatkarskie-uczucie.blogspot.com/
Oto pytania:
1. Jaki jest Twój ulubiony klub siatkarski ?
2. Trenujesz siatkówkę ?
3. Jaki inny sport oprócz siatkówki cię interesuje ?
4. Twój ulubiony rozgrywający to... ?
5. Byłaś na jakimś meczu na żywo ? Jak tak to jakim ? :)
6. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga ?
7. Ile masz lat ?
8. Jaki masz rozmiar buta ?
9. Jacy/jaki są/jest twoi/twój ulubieni/ulubiony siatkarze/siatkarz..?
10. Czy wywieszasz flagę Polski na czas trwania MŚ ? :)
11. Masz Cyfrowy Polsat ? :D
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
Rozdział 57
Obudziłam się i na mojej twarzy zawitał uśmiech. Dziś jedziemy do Spały. Tam spędzę z siatkarzami 4 miesiące. Będzie się działo. Zeszłam z łóżka i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Pomyślałam o naleśnikach. Zaczęłam robić ciasto. Zapomniałam, że Ziomek spał. Przyszedł do kuchni.
- Nie dasz ludziom pospać. - uśmiechnął się.
- Przepraszam.- dałam mu buziaka i przytuliłam się.
- Czyżby naleśniki ? - zapytał
- Tak. Możesz zacząć smażyć ? Muszę do kibelka.
- No dobra. - westchnął i wziął się do smażenia.
Poszłam do pokoju i wzięłam ciuchy. Następnie udałam się do łazienki i załatwiłam sprawy. Ubrana i uczesana wróciłam do brata. Tam stała sterta naleśników, którymi rozkoszował się Łukasz.
- Aż tak długo byłam w łazience ? - zapytałam
- A nie widać ? - zaśmiał się
- Przepraszam. - zrobiłam smutną minę
- Oj nic się nie stało. Siadaj i jedz.
Po śniadaniu zaczęłam się pakować. Musiałam wziąć różniste ubrania. Poskładane ciuchy wkładałam do walizki. Bałam się, że na jednej walizce się nie skończy. Na dnie szuflady leżały rzeczy Arka. Wzięłam koszulkę meczową i uśmiechnęłam się. Był taki szczęśliwy, gdy ją nosił. Ile ja bym dała, żeby go zobaczyć... Spakowałam tą koszulkę oraz dwie jego osobiste. Leżało też jego zdjęcie. Zrobiłam mu je po wygranym meczu. Szedł do mnie uśmiechnięty, a ja to uwieczniłam. Była też fotografia po moim wygranym turnieju, po którym Arek zrobił sobie ze mną zdjęcie. Je również spakowałam. Była też koszulka Łukasza z przed kilku lat. Na nią też się pokusiłam. Do pokoju wszedł brat. Usiadł na łóżku i przyglądał się moim czynnością. Z szuflady wyciągnęłam zdjęcie, na którym był Ziomek z miesięczną mną na rękach. Bardzo słodkie to zdjęcie. Pokazałam je bratu. Zaczął się śmiać i przytulił mnie.
- Od zawsze na siebie skazani. - westchnął - Gotowa ?
- Tak, jasne. - uśmiechnęłam się.
Wzięłam walizkę i wyszłam do przedpokoju. Ubrałam szpilki od niepamiętnej chwili.
- A ty coś się tak wystroiła ? - zapytał brat
- W samochodzie ci opowiem.
Rzeczywiście się wystroiłam.Ubrałam się jak prawdziwa jędza sekretarska. Taka, która uważa się za najlepszą i na wszystkich patrzy z góry. Założyłam czarne, eleganckie spodnie, do tego białą bluzkę i na to czarny żakiet. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a makijaż zrobię w samochodzie. Przyznam, że trudno się schodzi po schodach z walizką jeśli jesteś w szpilkach. Ale udało mi się i byłam z siebie dumna. Przed autem stał rozbawiony Łukasz. Otworzył bagażnik i wrzucił moją walizkę. Wsiadłam do środka i ściągnęłam buty.
- Co nie wygodnie w takich bucikach ? - śmiał się
- Nie, dlaczego ? No dobra, masz mnie.
- To po co tak się wypindrzyłaś ?
- Zrobię chłopakom kawał. Jeszcze się wymaluję i mnie nie poznają. Mogę się założyć. Nawet Piotrek mnie nie pozna. - obwieściłam.
Wyciągnęłam kosmetyki i zaczęłam się malować. Usta na mocną czerwień, rzęsy pokryłam tuszem, a brwi zarysowałam kredką. Po godzinie byłam wymalowana.
- Wow siostra, nawet ja cię nie poznaję. Ale wolę cię normalną. - oznajmił
Reszta drogi była spokojna i bez niespodzianek. Uśmiechnęłam się na widok naszego hotelu. To tu spotkało mnie szczęście. To tu mam prawdziwą rodzinę. Ziomek zaparkował i wysiadł.
- Ty wejdź pierwszy, a po chwili wejdę ja, żeby nie było. - powiedziałam mój plan.
- Okej. To ja lecę.
Stałam na parkingu z walizką jak ten bezdomny. Odprowadzałam wzrokiem brata do wejścia. Mam nadzieję, że mi się uda. Łukasz zniknął w budynku, a ja musiałam jeszcze trochę poczekać. A jak Łukasz mnie wyda ? W tedy się na nim jakoś zemszczę. Po chwili rozmyślania postanowiłam, że już wejdę. Wyciągnęłam telefon i udawałam, że coś na nim robię. Pewnie przekroczyłam próg hotelu. Poczułam, że wszyscy skierowali wzrok na mnie. Ciężko mi było zachować powagę, dlatego nie odrywałam wzroku od telefonu.
- Kto to ? - słyszałam szepty.
- Twój klucz. - wyciągnął do mnie rękę Antiga.
Kiwnęłam głową i wzięłam kluczyk.
- Kto to ? - szeptali dalej
- To wasza fizjoterapeutka. - rzekł trener
- A co z Emilką ? - pisnął Igła
- Koniec gadania. Kontynuując... - Stefan mnie nie wydał.
Szybko przeszłam korytarz i weszłam na schody. Ściągnęłam szpilki i wbiegłam po schodach. Szybko odnalazłam mój pokój i wpadłam do niego. Wyciągnęłam luźne rzeczy i szybko się w nie przebrałam. Zmyłam makijaż i po 5 min byłam gotowa. Zeszłam uśmiechnięta na dół i weszłam drugą stroną na spotkanie. Stali dalej w szeregu, tak jak przy moim wejściu. Stanęłam na końcu koło Ziomka.
- Emilka ! - krzyknął Igła i podbiegł do mnie.
- Później. - powiedziałam
Ze spuszczoną głową wrócił na swoje miejsce.
- A więc, za pół godziny jedziemy na badania. Nie chcę żadnych spóźnień. Możecie iść. - obwieścił Antiga
Wpadłam w ramiona Krzyśka.
- Ale ty urosłaś. - zaśmiał się.
- Moja kolej. - wyrwał mnie Winiar i mocno przytulił
- Misiek. - też się do niego przytuliłam
- Nie wiesz jak tęskniłem. - westchnął
- Ja też tęskniłam.
I tak ze wszystkimi, których znałam.
- Rafał jestem. - podszedł do mnie siatkarz z najpiękniejszymi kościami policzkowymi.
- Emilka. - uścisnęłam jego dłoń.
- Jesteś wysoka jak na dziewczynę. - uśmiechnął się.
- Mam to po Łukaszu. - zaśmiałam się.
- Aaaa czyli Ziomek to twój brat ?
- Tak.
- Dobra, nie zatrzymuję cię. - posłał piękny uśmiech i odszedł.
Prawie wszyscy się rozeszli. Postanowiłam pójść do mojego pokoju. Przed drzwiami na przeciwko mojej stał plecak. Było to podejrzane. Podeszłam do niego i otworzyłam. W środku były słodycze. Podzielone były woreczkach. Na karteczkach były podpisy: Igła, Kuraś, Kubi, Winiar, Arnold i Możdżon. Zrobię im następnego psikusa. Zabrałam wszystkie słodycze do pokoju i schowałam za zasłoną. W kieszeni miałam pełno papierków po smakołykach. Wygrzebałam karteczkę i napisałam na niej: Były smaczne. Dzięki chłopaki :* :* Papierki i karteczkę wrzuciłam do plecaka. Miałam tyle wolnego czasu, że postanowiłam wziąć prysznic. Strumienie ciepłej wody spływały po moim ciele. Odprężało mnie to. Po kilku minutach zakręciłam wodę. Wzięłam ręcznik i wyszłam po ciuchy. Leżały tylko majtki oraz biustonosz. A gdzie reszta ubrań ? Weszłam do pokoju, a tam nie było mojej walizki. No pięknie, chłopaki się zemścili. Założyłam bieliznę i owinęłam się ręcznikiem. Uchyliłam lekko drzwi i zobaczyłam czy nikt nie idzie. Szybko przebiegłam do pokoju Rafała i Mateusza. Zapukałam. Po chwili otworzył Buszek. Szybko wślizgnęłam się do ich pokoju.
- Potrzebuję twojej pomocy. - zaczęłam- Debile zemścili się na mnie i zabrali mi ubrania. Mam jedynie bieliznę. Pomożesz mi ? - zrobiłam błagalną minę.
- No jasne. A co mam zrobić ? - uśmiechnął się.
- Pójdziesz do Ziomka i zapytasz się czy ma zielone spodenki i czarną koszulkę. Tylko nie mów, że dla mnie. Dokładnie mi chodzi o takie. - pokazałam mu na telefonie.
- Okej. - wyszedł na korytarz.
Czułam się dziwnie w samym ręczniku. W dodatku w pokoju chłopaków.
- O, cześć Mateusz. - lekko się uśmiechnęłam
- Cześć. Widzę, że wszyscy cię tu lubią.
- No może nie wszyscy. - zaśmiałam się.
Do pokoju wszedł Buszu. Miał te rzeczy, o które prosiłam.
- Dziękuję. - dałam mu buziaka w policzek i wyszłam.
Spokojnie ubrałam się w moim pokoju i poszłam pod drzwi przeciwnego pokoju. Zapukałam i otworzył Kurek.
- Czego ? Fajne ciuchy. - zaczął się nabijać.
- Bardzo śmieszne. Proszę cię, tylko nie rób nic z moimi koszulkami, są dla mnie ważne. - prosiłam. - A tak po za tym. Jest Piotrek ?
- Ta, ale on ci nie pomoże.
- Nawet o tym nie myślałam. - przyznałam
- Piter, masz gościa. - Kurek zniknął w pokoju, a na jego miejsce przyszedł Nowakowski.
- Cześć. - przywitał się.
- Cześć. Chodź na słówko. - weszłam do mojego pokoju.
Drzwi się zamknęły, a ja się odwróciłam i wskoczyłam na Pita. Zatopiłam usta w jego.
- Kocham cię. - przytuliłam się do niego.
- A ja ciebie. - pogłaskał mnie.
- Nie jadę chyba z wami na badania. - powiedziałam
- Czemu ? Samego mnie tam puścisz ?
- Będziesz z kolegami. Po co ci ja potrzebna ?
- No jedź. - prosił
- Nie przekonujesz mnie.
- No proszę. - zaczął całować mnie po szyi.
- No dobra, dobra. - pociągnęłam go na łóżko.
Położył się koło mnie a ja wtuliłam się w jego tors. Szkoda, że mamy tak mało okazji, żeby tak leżeć. Nie miałam ochoty rozmawiać. Chciałam tylko leżeć z chłopakiem mojego życia. Niestety musieliśmy już iść. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i założyłam buty. Piotrek poszedł do swojego pokoju, aby się ubrać. W tych ciuchach wyglądałam jak debil, ale cóż... innych nie miałam. Zeszłam na dół i dołączyłam do grupki siatkarzy. Oczywiście zmierzyli mnie wzrokiem i stwierdzili, że fajnie wyglądam. Podziękowałam im i dołączyłam się do rozmowy. Dyskutowali na temat samochodów. Co jakiś wymienili to ja mówiłam, że jest do dupy, a oni po chwili rozmowy przyznawali mi rację. Nadszedł trener i wraz z nim poszliśmy do autobusu. Wszyscy pchali się do tylnego wejścia. Ja byłam mądra i poszłam przodem. Szybko pobiegłam na tyły i rozwaliłam się na miejscu Kurka.
- No chyba o czymś nie wiesz. - usłyszałam go nad sobą.
Wyciągnął mnie z foteli i postawił na środku przejścia.
- Będziecie coś chcieli. - warknęłam. - Dupki. - dodałam na odchodne.
- No Emi. - usłyszałam Piotrka.
Poszłam na sam przód. Położyłam się na siedzeniach i wyciągnęłam telefon. Zrobiłam sobie selfie i wrzuciłam na instagrama. Trochę nudziłam się. Na szczęście drugi fizjoterapeuta zaczął ze mną rozmawiać. Bardzo go lubiłam. Był uprzejmy oraz z poczuciem humoru. Droga szybko mi minęła. Wyszliśmy z autobusu i trzymałam się z dala od siatkarzy. Chciałam pokazać im, że potrafię postawić na swoim.
- Emilka, podejdź tu. - zawołał Antiga.
Niestety musiałam zbliżyć się do siatkarzy. Trener wytłumaczył nam wszystko co dotyczyło badań. Po przemowie Stefana, chłopaki zaczęli gadać o jakiś śmieciach. Piotrek podszedł do mnie i uśmiechnięty, objął mnie. Wyglądało to tak.
- Myślisz, że ci wybaczę ? - zapytałam
Wszyscy siatkarze skupili się na nas.
- Nie myślę. Ja to wiem. - puścił mi oczko Pit.
Podniosłam brew do góry. Zbliżył się do mnie i złączył nasze wargi. Odsunęłam się od niego i odeszłam.
- Co ty chłopie robisz ?! - zdenerwował się Bartek.
Teraz będzie wyżywał się na Piotrku, a Nowakowski oczywiście się nie postawi. Wróciłam do nich i wystartowałam do Kurka.
- Zostaw Pita w spokoju ! Wolny kraj, może robić co chce, a ty nie masz do tego interesu ! - warknęłam
- Wow, luzik kochana. A mi dasz buziaka ? - uśmiechnął się
- Coś mi sugerujesz ? - zdenerwowałam się
- Nie no co ty. Mówię sobie o tak. - powiedział z sarkazmem.
Zabolały mnie te słowa. Stanęły mi łzy w oczach. Odeszłam od nich i wyciągnęłam telefon.
- Halo ? - usłyszałam
- Wojtek, ja już nie chcę tu być. - zaczęłam z szlochem
- Emi, co się stało ? - zaniepokoił się
- Brakuje mi Ciebie. Przyjedź tu, proszę.
- Nie mogę. Naprawdę. Przepraszam.
- No proszę, Wojtuś.- błagałam
- Nie dam rady.
- To ja kończę. - rozłączyłam się.
Dobiegł do mnie Łukasz.
- Nie przejmuj się nim. - przytulił mnie.
Oderwałam się od niego.
- Nie życzę sobie, żeby Kurek gadał, że jestem dziwką ! - krzyknęłam, wskazując na sprawcę.
- No brawo Kurek. - powiedział zdenerwowany Piotrek i podszedł do mnie.
Mocno się do niego przytuliłam. Zaczął głaskać mnie po głowie.
- Kocham Cię. - szepnęłam
- Ja Ciebie też.
Popatrzyłam się na niego. Posyłał mi najpiękniejszy uśmiech. Uczyniłam to samo i pocałowałam go.
- Idziemy. - złapałam go za rękę, a drugą Ziomka.
- Wyglądamy jak debile. - stwierdził Łukasz.
- Bo nimi jesteśmy. - powiedział Pit
Zaczęliśmy się śmiać. To naprawdę musiało wyglądać dziwnie. Przed wejściem puściliśmy nasze dłonie i weszliśmy. Były pustki.
- A gdzie reszta ? - zapytał trener
- Nie wiem. - powiedzieliśmy równocześnie i zaczęliśmy się śmiać.
- No dobra. Macie tu papiery do wypełnienia. - wręczył im kartki.
Usiedli na krzesełkach i zaczęli pisać. Usiadłam koło nich i zaczęłam bawić się moimi włosami. Nudziło mi się, mimo iż byliśmy tam dopiero 2 min. Do środka weszli pozostali siatkarze. Spuściłam wzrok i wpatrywałam się w moje buty. Nie chciałam widzieć Kurka. Ktoś usiadł koło mnie i objął ramieniem. Popatrzyłam na niego. Uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy. Przytuliłam się do niego.
- Muszę iść po papiery. - wstał
- Paweł, ja idę na dwór. - oznajmiłam
Wyszłam na dwór. Nikomu nie mówiłam, ale mam poważny problem. Od ostatniej kontuzji, mobilność mojego stawu skokowego opadła i to bardzo. W ostatnim meczu miałam tylko jeden blok, ponieważ reszta kończyła się niepowodzeniem. Wszystkie piłki przechodziły nad moimi dłoniami. Chciałam skoczyć wyżej, ale nie mogłam. To mnie dobijało. Do tego bardzo szybko mnie bolała. Na dworze zaczęłam skakać. PO dwóch podskokach zrezygnowałam. Skakałam jak dziecko. Usiadłam na ławce i wzięłam głęboki oddech. Łzy zaczęły napływać mi do oczu. Szybko pomrugałam, aby żadna nie spłynęła. "Ogarnęłam się" i wróciłam do chłopaków. Wszyscy wypełniali jakieś papiery.
Po paru godzinach wróciliśmy do hotelu. Mieliśmy odebrać nasze stroje. Ledwo co doniosłam to wszystko do pokoju. Nudziło mi się, więc postanowiłam się przejść. Przed hotelem siedział Mateusz.
- Ty palisz ? - zapytałam, gdy zobaczyłam biały "patyczek" w jego ustach.
- Ta, rekreacyjnie. - zaśmiał się. - Chcesz ? - podał mi paczkę.
- Nie, dziękuję. Jak po badaniach ?
- A bardzo dobrze. - zaśmiał się. - A ty jak się czujesz ?
- Do dupy. Ale jest spoko.
- A gdzie się wybierasz ?
- Do sklepu. Chcesz coś ?
- Będziesz tak miła i weźmiesz mi paczkę papierosów ? Bo mi tak nie wypada tu kupować. - westchnął
- Jasne.
Spała była mało tłoczna. Lubiłam po niej spacerować Zrobiłam potrzebne zakupy i poszłam na rynek. Jednak w nocy jest tu ładniej. Przeszłam koło fontanny, która zdziałała cud. To tu Zaczął się mój związek z Piotrkiem. To jest magiczne miejsce. Musiałam wracać, bo zaraz jest obiad.
Do ośrodka wróciłam truchtem. Poszłam do Mateusza i dałam mu papierosy. Podziękował i przytulił mnie. Na korytarzu spotkałam Winiara.
- Na obiad. - objął mnie ramieniem i ciągnął na stołówkę.
- Dobra. - westchnęłam
Poszliśmy razem na obiad. Zajęłam miejsce koło Ziomka. Nałożyłam sobie małą porcję i wróciłam do stołu. Jak zwykle było pełno śmiechu.
Szłam korytarzem kiedy na kogoś wpadłam.
- Oj, przepraszam. - usłyszałam
- Nic się nie... - urwałam - Krzysiek !
Przytuliłam się do niego.
- Jak dawno cię nie widziałem. - powiedział
- Biegun, ale ty urosłeś. - zaśmiałam się.
- Ty też. Macie tu zgrupowanie, jak my ?
- Tak. Właśnie z obiadu wracamy.
- A ja mam teraz trening. Zobaczymy się później. Pa
- Pa.
Zadowolona wróciłam do pokoju. Zmęczona opadłam na łóżko. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Było już tak przyjemnie, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę.
Moje powieki nadal były ciężkie. Nie chciało mu się wstawać.
- Ej, nie śpimy. - usłyszałam.
Otworzyłam oczy i od razu się ożywiłam.
- Wojtek ! - rzuciłam się na niego.
- Cześć. - przytulił mnie.
- Miałeś nie przyjeżdżać.
- Taa, ale tak ładnie poprosiłaś. Zostaję tylko na 4 dni, bo potem lecę do USA. - oznajmił
- Dobre i to. - uśmiechnęłam się.
- Przyszedłem się tylko przywitać. Teraz idę spać, bo jestem wyczerpany po podróży. Całą noc nie spałem i już padam. Później przyjdę. - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Położyłam się i zamknęłam oczy. Znowu pukanie do drzwi.
- Proszę ! - powiedziałam zdenerwowana.
Do pokoju wszedł Piotrek.
- Chodź do mnie. - rzekł
- Nie. - powiedziałam stanowczo.
- No chodź. Kurka nie ma.
- No dobra. - złapałam go za rękę i wyszliśmy.
Usiadłam na jego łóżku i pociągnęłam go za sobą.
- Idziemy spać. - oznajmiłam.
Położyliśmy się i objęliśmy. Po kilku minutach zasnęliśmy.
- Wstawać ! - obudził nas krzyk.
Otworzyłam oczy i ujrzałam Kurka.
- Przepraszam cię. Ja nie chciałem tego powiedzieć. To nie tak miało być. - mówił
- Dobra, skończ już. Masz szczęście, że cię lubię. - uśmiechnęłam się.
Wybaczyłam mu, bo to mój przyjaciel. Piotrek usiadł i pocałował mnie.
- Za 5 minut trening. - zaśmiał się Bartek.
Szybko zerwałam się z łóżka.
- Oddasz mi moje ciuchy ? - zapytałam.
- Tam stoi walizka. - wskazał.
- Dzięki. - wzięłam ją i pobiegłam do mojego pokoju.
Przebrałam się w reprezentacyjny dres i pobiegłam na halę.
Trening przebiegł pomyślnie, a ja do masowania dostałam: Łukasza, Igłę, Winiara, Mariusza i Mateusza. Przyjmowałam ich w moim gabinecie. Zabiegi szły szybko. Bardzo polubiłam Mikę. Dużo żartowaliśmy i rozmawialiśmy. Gdy Mateusz był u mnie w gabinecie, wszedł Piotrek. Widziałam, że trochę się zdenerwował.
Po wizycie poszłam do chłopaka. Był w dobrym humorze. Nie pytał o Mateusza i bardzo dobrze. Zaprosiłam go do pokoju jak i kilku innych siatkarzy. Graliśmy w karty i było pełno śmiechu. Koło 21 wszyscy wrócili do swoich pokoi.
- Aż tak długo byłam w łazience ? - zapytałam
- A nie widać ? - zaśmiał się
- Przepraszam. - zrobiłam smutną minę
- Oj nic się nie stało. Siadaj i jedz.
Po śniadaniu zaczęłam się pakować. Musiałam wziąć różniste ubrania. Poskładane ciuchy wkładałam do walizki. Bałam się, że na jednej walizce się nie skończy. Na dnie szuflady leżały rzeczy Arka. Wzięłam koszulkę meczową i uśmiechnęłam się. Był taki szczęśliwy, gdy ją nosił. Ile ja bym dała, żeby go zobaczyć... Spakowałam tą koszulkę oraz dwie jego osobiste. Leżało też jego zdjęcie. Zrobiłam mu je po wygranym meczu. Szedł do mnie uśmiechnięty, a ja to uwieczniłam. Była też fotografia po moim wygranym turnieju, po którym Arek zrobił sobie ze mną zdjęcie. Je również spakowałam. Była też koszulka Łukasza z przed kilku lat. Na nią też się pokusiłam. Do pokoju wszedł brat. Usiadł na łóżku i przyglądał się moim czynnością. Z szuflady wyciągnęłam zdjęcie, na którym był Ziomek z miesięczną mną na rękach. Bardzo słodkie to zdjęcie. Pokazałam je bratu. Zaczął się śmiać i przytulił mnie.
- Od zawsze na siebie skazani. - westchnął - Gotowa ?
- Tak, jasne. - uśmiechnęłam się.
Wzięłam walizkę i wyszłam do przedpokoju. Ubrałam szpilki od niepamiętnej chwili.
- A ty coś się tak wystroiła ? - zapytał brat
- W samochodzie ci opowiem.
Rzeczywiście się wystroiłam.Ubrałam się jak prawdziwa jędza sekretarska. Taka, która uważa się za najlepszą i na wszystkich patrzy z góry. Założyłam czarne, eleganckie spodnie, do tego białą bluzkę i na to czarny żakiet. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a makijaż zrobię w samochodzie. Przyznam, że trudno się schodzi po schodach z walizką jeśli jesteś w szpilkach. Ale udało mi się i byłam z siebie dumna. Przed autem stał rozbawiony Łukasz. Otworzył bagażnik i wrzucił moją walizkę. Wsiadłam do środka i ściągnęłam buty.
- Co nie wygodnie w takich bucikach ? - śmiał się
- Nie, dlaczego ? No dobra, masz mnie.
- To po co tak się wypindrzyłaś ?
- Zrobię chłopakom kawał. Jeszcze się wymaluję i mnie nie poznają. Mogę się założyć. Nawet Piotrek mnie nie pozna. - obwieściłam.
Wyciągnęłam kosmetyki i zaczęłam się malować. Usta na mocną czerwień, rzęsy pokryłam tuszem, a brwi zarysowałam kredką. Po godzinie byłam wymalowana.
- Wow siostra, nawet ja cię nie poznaję. Ale wolę cię normalną. - oznajmił
Reszta drogi była spokojna i bez niespodzianek. Uśmiechnęłam się na widok naszego hotelu. To tu spotkało mnie szczęście. To tu mam prawdziwą rodzinę. Ziomek zaparkował i wysiadł.
- Ty wejdź pierwszy, a po chwili wejdę ja, żeby nie było. - powiedziałam mój plan.
- Okej. To ja lecę.
Stałam na parkingu z walizką jak ten bezdomny. Odprowadzałam wzrokiem brata do wejścia. Mam nadzieję, że mi się uda. Łukasz zniknął w budynku, a ja musiałam jeszcze trochę poczekać. A jak Łukasz mnie wyda ? W tedy się na nim jakoś zemszczę. Po chwili rozmyślania postanowiłam, że już wejdę. Wyciągnęłam telefon i udawałam, że coś na nim robię. Pewnie przekroczyłam próg hotelu. Poczułam, że wszyscy skierowali wzrok na mnie. Ciężko mi było zachować powagę, dlatego nie odrywałam wzroku od telefonu.
- Kto to ? - słyszałam szepty.
- Twój klucz. - wyciągnął do mnie rękę Antiga.
Kiwnęłam głową i wzięłam kluczyk.
- Kto to ? - szeptali dalej
- To wasza fizjoterapeutka. - rzekł trener
- A co z Emilką ? - pisnął Igła
- Koniec gadania. Kontynuując... - Stefan mnie nie wydał.
Szybko przeszłam korytarz i weszłam na schody. Ściągnęłam szpilki i wbiegłam po schodach. Szybko odnalazłam mój pokój i wpadłam do niego. Wyciągnęłam luźne rzeczy i szybko się w nie przebrałam. Zmyłam makijaż i po 5 min byłam gotowa. Zeszłam uśmiechnięta na dół i weszłam drugą stroną na spotkanie. Stali dalej w szeregu, tak jak przy moim wejściu. Stanęłam na końcu koło Ziomka.
- Emilka ! - krzyknął Igła i podbiegł do mnie.
- Później. - powiedziałam
Ze spuszczoną głową wrócił na swoje miejsce.
- A więc, za pół godziny jedziemy na badania. Nie chcę żadnych spóźnień. Możecie iść. - obwieścił Antiga
Wpadłam w ramiona Krzyśka.
- Ale ty urosłaś. - zaśmiał się.
- Moja kolej. - wyrwał mnie Winiar i mocno przytulił
- Misiek. - też się do niego przytuliłam
- Nie wiesz jak tęskniłem. - westchnął
- Ja też tęskniłam.
I tak ze wszystkimi, których znałam.
- Rafał jestem. - podszedł do mnie siatkarz z najpiękniejszymi kościami policzkowymi.
- Emilka. - uścisnęłam jego dłoń.
- Jesteś wysoka jak na dziewczynę. - uśmiechnął się.
- Mam to po Łukaszu. - zaśmiałam się.
- Aaaa czyli Ziomek to twój brat ?
- Tak.
- Dobra, nie zatrzymuję cię. - posłał piękny uśmiech i odszedł.
Prawie wszyscy się rozeszli. Postanowiłam pójść do mojego pokoju. Przed drzwiami na przeciwko mojej stał plecak. Było to podejrzane. Podeszłam do niego i otworzyłam. W środku były słodycze. Podzielone były woreczkach. Na karteczkach były podpisy: Igła, Kuraś, Kubi, Winiar, Arnold i Możdżon. Zrobię im następnego psikusa. Zabrałam wszystkie słodycze do pokoju i schowałam za zasłoną. W kieszeni miałam pełno papierków po smakołykach. Wygrzebałam karteczkę i napisałam na niej: Były smaczne. Dzięki chłopaki :* :* Papierki i karteczkę wrzuciłam do plecaka. Miałam tyle wolnego czasu, że postanowiłam wziąć prysznic. Strumienie ciepłej wody spływały po moim ciele. Odprężało mnie to. Po kilku minutach zakręciłam wodę. Wzięłam ręcznik i wyszłam po ciuchy. Leżały tylko majtki oraz biustonosz. A gdzie reszta ubrań ? Weszłam do pokoju, a tam nie było mojej walizki. No pięknie, chłopaki się zemścili. Założyłam bieliznę i owinęłam się ręcznikiem. Uchyliłam lekko drzwi i zobaczyłam czy nikt nie idzie. Szybko przebiegłam do pokoju Rafała i Mateusza. Zapukałam. Po chwili otworzył Buszek. Szybko wślizgnęłam się do ich pokoju.
- Potrzebuję twojej pomocy. - zaczęłam- Debile zemścili się na mnie i zabrali mi ubrania. Mam jedynie bieliznę. Pomożesz mi ? - zrobiłam błagalną minę.
- No jasne. A co mam zrobić ? - uśmiechnął się.
- Pójdziesz do Ziomka i zapytasz się czy ma zielone spodenki i czarną koszulkę. Tylko nie mów, że dla mnie. Dokładnie mi chodzi o takie. - pokazałam mu na telefonie.
- Okej. - wyszedł na korytarz.
Czułam się dziwnie w samym ręczniku. W dodatku w pokoju chłopaków.
- O, cześć Mateusz. - lekko się uśmiechnęłam
- Cześć. Widzę, że wszyscy cię tu lubią.
- No może nie wszyscy. - zaśmiałam się.
Do pokoju wszedł Buszu. Miał te rzeczy, o które prosiłam.
- Dziękuję. - dałam mu buziaka w policzek i wyszłam.
Spokojnie ubrałam się w moim pokoju i poszłam pod drzwi przeciwnego pokoju. Zapukałam i otworzył Kurek.
- Czego ? Fajne ciuchy. - zaczął się nabijać.
- Bardzo śmieszne. Proszę cię, tylko nie rób nic z moimi koszulkami, są dla mnie ważne. - prosiłam. - A tak po za tym. Jest Piotrek ?
- Ta, ale on ci nie pomoże.
- Nawet o tym nie myślałam. - przyznałam
- Piter, masz gościa. - Kurek zniknął w pokoju, a na jego miejsce przyszedł Nowakowski.
- Cześć. - przywitał się.
- Cześć. Chodź na słówko. - weszłam do mojego pokoju.
Drzwi się zamknęły, a ja się odwróciłam i wskoczyłam na Pita. Zatopiłam usta w jego.
- Kocham cię. - przytuliłam się do niego.
- A ja ciebie. - pogłaskał mnie.
- Nie jadę chyba z wami na badania. - powiedziałam
- Czemu ? Samego mnie tam puścisz ?
- Będziesz z kolegami. Po co ci ja potrzebna ?
- No jedź. - prosił
- Nie przekonujesz mnie.
- No proszę. - zaczął całować mnie po szyi.
- No dobra, dobra. - pociągnęłam go na łóżko.
Położył się koło mnie a ja wtuliłam się w jego tors. Szkoda, że mamy tak mało okazji, żeby tak leżeć. Nie miałam ochoty rozmawiać. Chciałam tylko leżeć z chłopakiem mojego życia. Niestety musieliśmy już iść. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i założyłam buty. Piotrek poszedł do swojego pokoju, aby się ubrać. W tych ciuchach wyglądałam jak debil, ale cóż... innych nie miałam. Zeszłam na dół i dołączyłam do grupki siatkarzy. Oczywiście zmierzyli mnie wzrokiem i stwierdzili, że fajnie wyglądam. Podziękowałam im i dołączyłam się do rozmowy. Dyskutowali na temat samochodów. Co jakiś wymienili to ja mówiłam, że jest do dupy, a oni po chwili rozmowy przyznawali mi rację. Nadszedł trener i wraz z nim poszliśmy do autobusu. Wszyscy pchali się do tylnego wejścia. Ja byłam mądra i poszłam przodem. Szybko pobiegłam na tyły i rozwaliłam się na miejscu Kurka.
- No chyba o czymś nie wiesz. - usłyszałam go nad sobą.
Wyciągnął mnie z foteli i postawił na środku przejścia.
- Będziecie coś chcieli. - warknęłam. - Dupki. - dodałam na odchodne.
- No Emi. - usłyszałam Piotrka.
Poszłam na sam przód. Położyłam się na siedzeniach i wyciągnęłam telefon. Zrobiłam sobie selfie i wrzuciłam na instagrama. Trochę nudziłam się. Na szczęście drugi fizjoterapeuta zaczął ze mną rozmawiać. Bardzo go lubiłam. Był uprzejmy oraz z poczuciem humoru. Droga szybko mi minęła. Wyszliśmy z autobusu i trzymałam się z dala od siatkarzy. Chciałam pokazać im, że potrafię postawić na swoim.
- Emilka, podejdź tu. - zawołał Antiga.
Niestety musiałam zbliżyć się do siatkarzy. Trener wytłumaczył nam wszystko co dotyczyło badań. Po przemowie Stefana, chłopaki zaczęli gadać o jakiś śmieciach. Piotrek podszedł do mnie i uśmiechnięty, objął mnie. Wyglądało to tak.
- Myślisz, że ci wybaczę ? - zapytałam
Wszyscy siatkarze skupili się na nas.
- Nie myślę. Ja to wiem. - puścił mi oczko Pit.
Podniosłam brew do góry. Zbliżył się do mnie i złączył nasze wargi. Odsunęłam się od niego i odeszłam.
- Co ty chłopie robisz ?! - zdenerwował się Bartek.
Teraz będzie wyżywał się na Piotrku, a Nowakowski oczywiście się nie postawi. Wróciłam do nich i wystartowałam do Kurka.
- Zostaw Pita w spokoju ! Wolny kraj, może robić co chce, a ty nie masz do tego interesu ! - warknęłam
- Wow, luzik kochana. A mi dasz buziaka ? - uśmiechnął się
- Coś mi sugerujesz ? - zdenerwowałam się
- Nie no co ty. Mówię sobie o tak. - powiedział z sarkazmem.
Zabolały mnie te słowa. Stanęły mi łzy w oczach. Odeszłam od nich i wyciągnęłam telefon.
- Halo ? - usłyszałam
- Wojtek, ja już nie chcę tu być. - zaczęłam z szlochem
- Emi, co się stało ? - zaniepokoił się
- Brakuje mi Ciebie. Przyjedź tu, proszę.
- Nie mogę. Naprawdę. Przepraszam.
- No proszę, Wojtuś.- błagałam
- Nie dam rady.
- To ja kończę. - rozłączyłam się.
Dobiegł do mnie Łukasz.
- Nie przejmuj się nim. - przytulił mnie.
Oderwałam się od niego.
- Nie życzę sobie, żeby Kurek gadał, że jestem dziwką ! - krzyknęłam, wskazując na sprawcę.
- No brawo Kurek. - powiedział zdenerwowany Piotrek i podszedł do mnie.
Mocno się do niego przytuliłam. Zaczął głaskać mnie po głowie.
- Kocham Cię. - szepnęłam
- Ja Ciebie też.
Popatrzyłam się na niego. Posyłał mi najpiękniejszy uśmiech. Uczyniłam to samo i pocałowałam go.
- Idziemy. - złapałam go za rękę, a drugą Ziomka.
- Wyglądamy jak debile. - stwierdził Łukasz.
- Bo nimi jesteśmy. - powiedział Pit
Zaczęliśmy się śmiać. To naprawdę musiało wyglądać dziwnie. Przed wejściem puściliśmy nasze dłonie i weszliśmy. Były pustki.
- A gdzie reszta ? - zapytał trener
- Nie wiem. - powiedzieliśmy równocześnie i zaczęliśmy się śmiać.
- No dobra. Macie tu papiery do wypełnienia. - wręczył im kartki.
Usiedli na krzesełkach i zaczęli pisać. Usiadłam koło nich i zaczęłam bawić się moimi włosami. Nudziło mi się, mimo iż byliśmy tam dopiero 2 min. Do środka weszli pozostali siatkarze. Spuściłam wzrok i wpatrywałam się w moje buty. Nie chciałam widzieć Kurka. Ktoś usiadł koło mnie i objął ramieniem. Popatrzyłam na niego. Uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy. Przytuliłam się do niego.
- Muszę iść po papiery. - wstał
- Paweł, ja idę na dwór. - oznajmiłam
Wyszłam na dwór. Nikomu nie mówiłam, ale mam poważny problem. Od ostatniej kontuzji, mobilność mojego stawu skokowego opadła i to bardzo. W ostatnim meczu miałam tylko jeden blok, ponieważ reszta kończyła się niepowodzeniem. Wszystkie piłki przechodziły nad moimi dłoniami. Chciałam skoczyć wyżej, ale nie mogłam. To mnie dobijało. Do tego bardzo szybko mnie bolała. Na dworze zaczęłam skakać. PO dwóch podskokach zrezygnowałam. Skakałam jak dziecko. Usiadłam na ławce i wzięłam głęboki oddech. Łzy zaczęły napływać mi do oczu. Szybko pomrugałam, aby żadna nie spłynęła. "Ogarnęłam się" i wróciłam do chłopaków. Wszyscy wypełniali jakieś papiery.
Po paru godzinach wróciliśmy do hotelu. Mieliśmy odebrać nasze stroje. Ledwo co doniosłam to wszystko do pokoju. Nudziło mi się, więc postanowiłam się przejść. Przed hotelem siedział Mateusz.
- Ty palisz ? - zapytałam, gdy zobaczyłam biały "patyczek" w jego ustach.
- Ta, rekreacyjnie. - zaśmiał się. - Chcesz ? - podał mi paczkę.
- Nie, dziękuję. Jak po badaniach ?
- A bardzo dobrze. - zaśmiał się. - A ty jak się czujesz ?
- Do dupy. Ale jest spoko.
- A gdzie się wybierasz ?
- Do sklepu. Chcesz coś ?
- Będziesz tak miła i weźmiesz mi paczkę papierosów ? Bo mi tak nie wypada tu kupować. - westchnął
- Jasne.
Spała była mało tłoczna. Lubiłam po niej spacerować Zrobiłam potrzebne zakupy i poszłam na rynek. Jednak w nocy jest tu ładniej. Przeszłam koło fontanny, która zdziałała cud. To tu Zaczął się mój związek z Piotrkiem. To jest magiczne miejsce. Musiałam wracać, bo zaraz jest obiad.
Do ośrodka wróciłam truchtem. Poszłam do Mateusza i dałam mu papierosy. Podziękował i przytulił mnie. Na korytarzu spotkałam Winiara.
- Na obiad. - objął mnie ramieniem i ciągnął na stołówkę.
- Dobra. - westchnęłam
Poszliśmy razem na obiad. Zajęłam miejsce koło Ziomka. Nałożyłam sobie małą porcję i wróciłam do stołu. Jak zwykle było pełno śmiechu.
Szłam korytarzem kiedy na kogoś wpadłam.
- Oj, przepraszam. - usłyszałam
- Nic się nie... - urwałam - Krzysiek !
Przytuliłam się do niego.
- Jak dawno cię nie widziałem. - powiedział
- Biegun, ale ty urosłeś. - zaśmiałam się.
- Ty też. Macie tu zgrupowanie, jak my ?
- Tak. Właśnie z obiadu wracamy.
- A ja mam teraz trening. Zobaczymy się później. Pa
- Pa.
Zadowolona wróciłam do pokoju. Zmęczona opadłam na łóżko. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Było już tak przyjemnie, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę.
Moje powieki nadal były ciężkie. Nie chciało mu się wstawać.
- Ej, nie śpimy. - usłyszałam.
Otworzyłam oczy i od razu się ożywiłam.
- Wojtek ! - rzuciłam się na niego.
- Cześć. - przytulił mnie.
- Miałeś nie przyjeżdżać.
- Taa, ale tak ładnie poprosiłaś. Zostaję tylko na 4 dni, bo potem lecę do USA. - oznajmił
- Dobre i to. - uśmiechnęłam się.
- Przyszedłem się tylko przywitać. Teraz idę spać, bo jestem wyczerpany po podróży. Całą noc nie spałem i już padam. Później przyjdę. - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Położyłam się i zamknęłam oczy. Znowu pukanie do drzwi.
- Proszę ! - powiedziałam zdenerwowana.
Do pokoju wszedł Piotrek.
- Chodź do mnie. - rzekł
- Nie. - powiedziałam stanowczo.
- No chodź. Kurka nie ma.
- No dobra. - złapałam go za rękę i wyszliśmy.
Usiadłam na jego łóżku i pociągnęłam go za sobą.
- Idziemy spać. - oznajmiłam.
Położyliśmy się i objęliśmy. Po kilku minutach zasnęliśmy.
- Wstawać ! - obudził nas krzyk.
Otworzyłam oczy i ujrzałam Kurka.
- Przepraszam cię. Ja nie chciałem tego powiedzieć. To nie tak miało być. - mówił
- Dobra, skończ już. Masz szczęście, że cię lubię. - uśmiechnęłam się.
Wybaczyłam mu, bo to mój przyjaciel. Piotrek usiadł i pocałował mnie.
- Za 5 minut trening. - zaśmiał się Bartek.
Szybko zerwałam się z łóżka.
- Oddasz mi moje ciuchy ? - zapytałam.
- Tam stoi walizka. - wskazał.
- Dzięki. - wzięłam ją i pobiegłam do mojego pokoju.
Przebrałam się w reprezentacyjny dres i pobiegłam na halę.
Trening przebiegł pomyślnie, a ja do masowania dostałam: Łukasza, Igłę, Winiara, Mariusza i Mateusza. Przyjmowałam ich w moim gabinecie. Zabiegi szły szybko. Bardzo polubiłam Mikę. Dużo żartowaliśmy i rozmawialiśmy. Gdy Mateusz był u mnie w gabinecie, wszedł Piotrek. Widziałam, że trochę się zdenerwował.
Po wizycie poszłam do chłopaka. Był w dobrym humorze. Nie pytał o Mateusza i bardzo dobrze. Zaprosiłam go do pokoju jak i kilku innych siatkarzy. Graliśmy w karty i było pełno śmiechu. Koło 21 wszyscy wrócili do swoich pokoi.
niedziela, 17 sierpnia 2014
Rozdział 56
I jak się jedzie ? Dostałam sms od chłopka. A nawet dobrze, ale szkoda, że bez Ciebie :* A czemu ty nie śpisz ? Jest już 2 w nocy. Po chwili przyszła odpowiedź. Bo myślę o Tobie :* Do Bełchatowa było jeszcze tylko 2 km. Zaczęłam się szykować. Wzięłam torbę i podeszłam do drzwi. Zaczął dzwonić mój telefon. Na wyświetlaczu wyskoczyło zdjęcie Pita. Odebrałam:
- No co misiek ?
- Tęsknię za Tobą. Kiedy będziesz na miejscu ? - zapytał
- No właśnie wychodzę z pociągu. - oznajmiłam.
- O to super.
- Kurde. - rzuciłam
- Co się stało ?
- Zapomniałam zadzwonić do Ziomka, żeby po mnie przyjechał. Także kotek, muszę kończyć. Miłych snów.
- Dziękuję. Papa. - rozłączyłam się.
Szybko wybrałam numer brata. Po kilku sygnałach usłyszałam zaspany głos Łukasza.
- Słucham.
- No bo wiesz kochany braciszku, mam taką prośbę... - zaczęłam
- Taaa...
- Przyjedziesz po mnie na dworzec ?
- Kiedy ? - zapytał
- Teraz.
- To żeś wymyśliła. Daj mi 5 minut. - rozłączył się.
Usiadłam na ławce koło jakiegoś chłopaka. Trochę się bałam. Byłam z nim sama na dworcu. Żadnych innych ludzi, przerażająca cisza. A jak to jakiś morderca albo bandyta ? Milion myśli przemknęło mi przez głowę. Gdzie ten Ziomek ? - myślałam.
- O Emilka, co tu robisz ? - chłopak odwrócił się do mnie.
No ładnie. To ten kochany sąsiad Piotrka. Gdzie nie pójdę lub pojadę on tam jest...
- Przyjechałam do domu i czekam na brata. - powiedziałam. - A ty ?
- Przyjechałem do kolegi i na niego czekam. - uśmiechnął się.
Nasza rozmowa toczyła się dalej. Był taki... miły. Całkiem inny niż w poprzednich spotkaniach. Chyba go polubiłam... Przynajmniej czas mi szybciej mijał. Zobaczyłam, że na dworzec weszła długa, chuda postać. Wiedziałam, że to mój braciszek. Uśmiechnięta wstałam i podeszłam do niego. Był jeszcze zaspany.
- Obudziłam cię ? - zapytałam
- Nieeee oczywiście Emilka, że nikt nie śpi o 3 - rzekł sarkastycznie Kamil.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra, my lecimy. Cześć.
Poszliśmy z bratem do jego samochodu. Zajęłam miejsce pasażera.
Całą drogę nikt nie podjął rozmowy. Weszłam do mieszkania i ściągnęłam buty. Łukasz stanął koło mnie i patrzył się na mnie.
- Przepraszam. - szepnęłam i spuściłam głowę.
Czułam się przy nim dziwnie. Tak jakoś... nieswojo. Nie wiem co mi się stało. Kiedyś to bym z nim żartowała, rozmawiała. A teraz stoję spięta. Jakbym go nie znała.
- Łukasz, mogę cię przytulić ? - zapytałam niepewnie.
- Jasne. - uśmiechnął się i zamknął mnie w swoim uścisku.
Obudziły mnie promienie słońca. Przeciągnęłam się i poszłam do łazienki. Po porannym rytuale poszłam do kuchni. Był tam Ziomek, który konsumował kanapki.
- Siadaj i jedz. - oznajmił z uśmiechem.
Zajęłam miejsce na przeciwko. Wzięłam kanapkę i zjadłam ją. Nadal czułam się nieswojo. Bałam się na niego spojrzeć.
- Co się stało ? -zapytał
- Nic.
- Jak to nic ? Przecież widzę. Jesteś cała spięta. Boisz się mnie ?
W jego oczach zobaczyłam smutek.
- Dlaczego miałabym się ciebie bać ? - westchnęłam - Wszystko jest w porządku.
- Nie jest.Wczoraj ze mną nie rozmawiałaś. Zapytałaś się czy możesz mnie przytulić. Ty nie jesteś już moją kochaną siostrzyczką. Straciłem ją. Bardzo mi jej brakuje. Brakuje mi jej uśmiechu, jej przytulasów. Ale i tak nadal cię kocham. Jesteś moją siostrą i zawsze nią będziesz. Tylko że teraz inną. - łza popłynęła mu po policzku i poszedł do swojego pokoju.
A jednak to zauważył... Bardzo go zraniłam. Jest mi bardzo głupio. Szybko ubrałam się i wzięłam telefon. W salonie siedział Łukasz i oglądał telewizor. Popłynęła mi łza. Ubrałam buty i wzięłam bluzę.
- Gdzie idziesz ? - zapytał brat
Bez słowa wyszłam z mieszkania. Zbiegłam ze schodów i pobiegłam do parku. Musiałam wszystko przemyśleć. Zajęłam moją ulubioną ławkę.
- Przeproś go i bądź jak dawniej. - usłyszałam męski głos.
Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Co się ze mną dzieje. Jakieś omamy mam.
- Nie bój się mnie. - poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem.
Otworzyłam oczy. Koło mnie siedział... Arek. Zaczęłam płakać. Przytulił mnie mocniej i otarł moje łzy.
- Tęsknię za Tobą. - szepnęłam
- Ja za Tobą też. Ale spotkamy się jeszcze. A teraz głowa do góry, piękny uśmiech i idź do Łukasza.
Wstałam, "ogarnęłam się" i chciałam iść, kiedy zadzwonił mój telefon. Był to prezes Piechocki.
- Halo. - odebrałam
- Dzień dobry Pani Emilko. Musi Pani przyjść na halę w tej chwili. Bardzo ważna sprawa.
- No dobrze, zaraz będę. - oznajmiłam.
Chciałam się pożegnać z Arkiem, ale już go nie było. Szybkim krokiem kierowałam się na halę. O co mu mogło chodzić ? Może mnie wywalą.
Podenerwowana weszłam na halę. Było tam kilka zawodników Skry i prezes oraz kilku zawodników Resovii i ich prezes.
- Dzień dobry. - przywitałam się.
- Mamy dla pani propozycję. Praca u nas na cały etat. Płaca większa o 3 razy większa niż tu. Zapewniamy pani mieszkanie. To jak ? - przemówił ich prezes.
Popatrzyłam na skrzatów. Byli smutni. Spojrzałam na Piotrka. Uśmiechał się, z resztą jak inni Resoviacy. Bardzo dobra oferta. Do tego była bym cały czas z Piotrkiem.
- To gdzie mam podpisać ? - zapytałam.
- Zapraszam. - poszliśmy do kantorka.
Popatrzyłam na umowę. Wszystko było jasne. Leżała również umowa Skry. Nachyliłam się nad Resovią i wzięłam długopis do ręki.
Wyszłam z kantorka na salę. Resoviacy bardzo się cieszyli. Podeszłam do nich.
- W końcu będziemy razem. - pocałował mnie Piotrek
Przytuliłam się do niego.
- No to chłopcy jedziemy. - rzekł prezes
Ruszyliśmy w stronę wyjścia. Zatrzymałam się w drzwiach.
-Co jest ? - zapytał Pit
- Ja z wami nie jadę. - szepnęłam i poszłam do skrzatów.
- O przypomniała sobie o nas. - powiedział z ironią Kłos.
- Ej chłopaki, ale ja nigdzie nie jadę. - oznajmiłam
Podbiegł do mnie Wojtek i zaczął kręcić w powietrzu. Cieszyli się jak małe dzieci. Nie mogłabym opuścić tych chłopaków.
- To co, lecimy na Bełchatów ? - zaproponował Karol
-Ja nie mogę. Muszę iść do Ziomka. - obwieściłam.- Do jutra. -pożegnałam się ze wszystkimi.
Doszłam do domu i byłam przygotowana na przeprosiny Łukasza. Weszłam do mieszkania i ściągnęłam buty. Brat siedział na kanapie. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do niego.
- Przepraszam. - szepnęłam
Popatrzył na mnie obojętnie i przeniósł wzrok na telewizor. Łza spłynęłam mi po policzku i poszłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Usłyszałam dzwonek telefonu. Odebrałam.
-Hallo ?
- No cześć Emilka. Gdzie ty jesteś ? Za godzinę mamy mecz. Mam nadzieję, że nie zapomniałaś. - usłyszałam Sylwię.
No pięknie. Jak ja mogłam zapomnieć.
- Nie no co ty. Właśnie wsiadam do samochodu. - skłamałam
- No to ruchy. - rozłączyła się.
Wzięłam torbę i zaczęłam się pakować. Poszło mi to szybko.
-Jadę na mecz. - oznajmiłam bratu.
Dojechałam szybko. W szatni przebieranie poszło mi ekspresowo. Weszłam na salę na rozgrzewkę. Widziałam, że trener nie był zadowolony. W pierwszej szóstce to ja już nie będę.
Zaczął się mecz. Myliłam się co do decyzji trenera. Wyszłam jako podstawowa rozgrywająca. Początek seta był dla nas dobry. Końcówka się zepsuła. 25:25. Nasze serwy. Aśka zaserwowała, a one przyjęły. Rozgrywająca dała na lewe skrzydło i atakuje. Nasze odebrały. Piłka doleciała do mnie i kiwnęła. Wszystko by było dobrze, gdy by nie to, że kiwka była w aut. Było mi bardzo głupio. Chciałam zapaść się pod ziemię. Ale jeszcze nic straconego. One zaserwowały, a my przyjęłyśmy i wyprowadziłyśmy atak. Z trudnością odebrały i piłka była przechodząca. Podskoczyłam i zaatakowała. Gdy bym zrobiła to chwilę później piłka weszła by w boisko. Załamałam się. Podeszłam do krzesełek i wzięłam bluzę. Nie będę już grała. Przeze mnie przegrałyśmy seta. Zaczęłam iść w stronę wyjścia. Ktoś złapał mnie za rękę
- Gdzie ty idziesz ?! Chcesz się tak szybko poddać ?! Tak, najlepiej pokazać jakim jest się tchórzem. - krzyczał na mnie.
- Ale ja nie mogę. Ja nie dam rady.
- Nie dasz, bo jesteś tchórzem ! - wrzasnął i odszedł.
Ma rację. Jestem tchórzem. Ale zmienię to. Pokażę mu, że jestem silna ! Wróciłam do zespołu i ściągnęłam bluzę. Byłam skoncentrowana.
Dalszy mecz poszedł mi dobrze. Wygrałyśmy z nimi 3:1, a ja zostałam MVP. Bardzo się cieszyłam, że mogłam mu pokazać, że jednak potrafię. Ale on odwrócił się ode mnie. Cieszyłam się z dziewczynami. Skakałyśmy jak głupie.
- Gratuluję siostrzyczko. - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się do niego i przytuliłam. Nie ukrywam, że poleciałam mi łza.
- Nie miło jak na mnie krzyczysz. - stwierdziłam
- Wiem, ale jedynie to mogło cię zatrzymać. Chciałaś mi dokopać i pokazać, że nie jesteś tchórzem i ci się udało. Ale to było celowe. - puścił mi oczko.
- O ty mendo. - zaczęłam się śmiać. - Czekaj chwilę, idę się przebrać.
Pojechaliśmy z Ziomkiem do kawiarni. Zamówiliśmy po kawie i cieście. W sumie to Łukasz zamówił, bo "stawiał" za wygrany mecz. Brakowało mi Ziomka i to bardzo.
W domu siedzieliśmy na kanapie i rozmawialiśmy. Dzięki temu znowu czułam się przy nim jak dawniej.
Przepraszam za taką przerwę, ale byłam nad morzem i nie miałam jak dodać. Podoba się ?
- No co misiek ?
- Tęsknię za Tobą. Kiedy będziesz na miejscu ? - zapytał
- No właśnie wychodzę z pociągu. - oznajmiłam.
- O to super.
- Kurde. - rzuciłam
- Co się stało ?
- Zapomniałam zadzwonić do Ziomka, żeby po mnie przyjechał. Także kotek, muszę kończyć. Miłych snów.
- Dziękuję. Papa. - rozłączyłam się.
Szybko wybrałam numer brata. Po kilku sygnałach usłyszałam zaspany głos Łukasza.
- Słucham.
- No bo wiesz kochany braciszku, mam taką prośbę... - zaczęłam
- Taaa...
- Przyjedziesz po mnie na dworzec ?
- Kiedy ? - zapytał
- Teraz.
- To żeś wymyśliła. Daj mi 5 minut. - rozłączył się.
Usiadłam na ławce koło jakiegoś chłopaka. Trochę się bałam. Byłam z nim sama na dworcu. Żadnych innych ludzi, przerażająca cisza. A jak to jakiś morderca albo bandyta ? Milion myśli przemknęło mi przez głowę. Gdzie ten Ziomek ? - myślałam.
- O Emilka, co tu robisz ? - chłopak odwrócił się do mnie.
No ładnie. To ten kochany sąsiad Piotrka. Gdzie nie pójdę lub pojadę on tam jest...
- Przyjechałam do domu i czekam na brata. - powiedziałam. - A ty ?
- Przyjechałem do kolegi i na niego czekam. - uśmiechnął się.
Nasza rozmowa toczyła się dalej. Był taki... miły. Całkiem inny niż w poprzednich spotkaniach. Chyba go polubiłam... Przynajmniej czas mi szybciej mijał. Zobaczyłam, że na dworzec weszła długa, chuda postać. Wiedziałam, że to mój braciszek. Uśmiechnięta wstałam i podeszłam do niego. Był jeszcze zaspany.
- Obudziłam cię ? - zapytałam
- Nieeee oczywiście Emilka, że nikt nie śpi o 3 - rzekł sarkastycznie Kamil.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra, my lecimy. Cześć.
Poszliśmy z bratem do jego samochodu. Zajęłam miejsce pasażera.
Całą drogę nikt nie podjął rozmowy. Weszłam do mieszkania i ściągnęłam buty. Łukasz stanął koło mnie i patrzył się na mnie.
- Przepraszam. - szepnęłam i spuściłam głowę.
Czułam się przy nim dziwnie. Tak jakoś... nieswojo. Nie wiem co mi się stało. Kiedyś to bym z nim żartowała, rozmawiała. A teraz stoję spięta. Jakbym go nie znała.
- Łukasz, mogę cię przytulić ? - zapytałam niepewnie.
- Jasne. - uśmiechnął się i zamknął mnie w swoim uścisku.
Obudziły mnie promienie słońca. Przeciągnęłam się i poszłam do łazienki. Po porannym rytuale poszłam do kuchni. Był tam Ziomek, który konsumował kanapki.
- Siadaj i jedz. - oznajmił z uśmiechem.
Zajęłam miejsce na przeciwko. Wzięłam kanapkę i zjadłam ją. Nadal czułam się nieswojo. Bałam się na niego spojrzeć.
- Co się stało ? -zapytał
- Nic.
- Jak to nic ? Przecież widzę. Jesteś cała spięta. Boisz się mnie ?
W jego oczach zobaczyłam smutek.
- Dlaczego miałabym się ciebie bać ? - westchnęłam - Wszystko jest w porządku.
- Nie jest.Wczoraj ze mną nie rozmawiałaś. Zapytałaś się czy możesz mnie przytulić. Ty nie jesteś już moją kochaną siostrzyczką. Straciłem ją. Bardzo mi jej brakuje. Brakuje mi jej uśmiechu, jej przytulasów. Ale i tak nadal cię kocham. Jesteś moją siostrą i zawsze nią będziesz. Tylko że teraz inną. - łza popłynęła mu po policzku i poszedł do swojego pokoju.
A jednak to zauważył... Bardzo go zraniłam. Jest mi bardzo głupio. Szybko ubrałam się i wzięłam telefon. W salonie siedział Łukasz i oglądał telewizor. Popłynęła mi łza. Ubrałam buty i wzięłam bluzę.
- Gdzie idziesz ? - zapytał brat
Bez słowa wyszłam z mieszkania. Zbiegłam ze schodów i pobiegłam do parku. Musiałam wszystko przemyśleć. Zajęłam moją ulubioną ławkę.
- Przeproś go i bądź jak dawniej. - usłyszałam męski głos.
Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Co się ze mną dzieje. Jakieś omamy mam.
- Nie bój się mnie. - poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem.
Otworzyłam oczy. Koło mnie siedział... Arek. Zaczęłam płakać. Przytulił mnie mocniej i otarł moje łzy.
- Tęsknię za Tobą. - szepnęłam
- Ja za Tobą też. Ale spotkamy się jeszcze. A teraz głowa do góry, piękny uśmiech i idź do Łukasza.
Wstałam, "ogarnęłam się" i chciałam iść, kiedy zadzwonił mój telefon. Był to prezes Piechocki.
- Halo. - odebrałam
- Dzień dobry Pani Emilko. Musi Pani przyjść na halę w tej chwili. Bardzo ważna sprawa.
- No dobrze, zaraz będę. - oznajmiłam.
Chciałam się pożegnać z Arkiem, ale już go nie było. Szybkim krokiem kierowałam się na halę. O co mu mogło chodzić ? Może mnie wywalą.
Podenerwowana weszłam na halę. Było tam kilka zawodników Skry i prezes oraz kilku zawodników Resovii i ich prezes.
- Dzień dobry. - przywitałam się.
- Mamy dla pani propozycję. Praca u nas na cały etat. Płaca większa o 3 razy większa niż tu. Zapewniamy pani mieszkanie. To jak ? - przemówił ich prezes.
Popatrzyłam na skrzatów. Byli smutni. Spojrzałam na Piotrka. Uśmiechał się, z resztą jak inni Resoviacy. Bardzo dobra oferta. Do tego była bym cały czas z Piotrkiem.
- To gdzie mam podpisać ? - zapytałam.
- Zapraszam. - poszliśmy do kantorka.
Popatrzyłam na umowę. Wszystko było jasne. Leżała również umowa Skry. Nachyliłam się nad Resovią i wzięłam długopis do ręki.
Wyszłam z kantorka na salę. Resoviacy bardzo się cieszyli. Podeszłam do nich.
- W końcu będziemy razem. - pocałował mnie Piotrek
Przytuliłam się do niego.
- No to chłopcy jedziemy. - rzekł prezes
Ruszyliśmy w stronę wyjścia. Zatrzymałam się w drzwiach.
-Co jest ? - zapytał Pit
- Ja z wami nie jadę. - szepnęłam i poszłam do skrzatów.
- O przypomniała sobie o nas. - powiedział z ironią Kłos.
- Ej chłopaki, ale ja nigdzie nie jadę. - oznajmiłam
Podbiegł do mnie Wojtek i zaczął kręcić w powietrzu. Cieszyli się jak małe dzieci. Nie mogłabym opuścić tych chłopaków.
- To co, lecimy na Bełchatów ? - zaproponował Karol
-Ja nie mogę. Muszę iść do Ziomka. - obwieściłam.- Do jutra. -pożegnałam się ze wszystkimi.
Doszłam do domu i byłam przygotowana na przeprosiny Łukasza. Weszłam do mieszkania i ściągnęłam buty. Brat siedział na kanapie. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do niego.
- Przepraszam. - szepnęłam
Popatrzył na mnie obojętnie i przeniósł wzrok na telewizor. Łza spłynęłam mi po policzku i poszłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Usłyszałam dzwonek telefonu. Odebrałam.
-Hallo ?
- No cześć Emilka. Gdzie ty jesteś ? Za godzinę mamy mecz. Mam nadzieję, że nie zapomniałaś. - usłyszałam Sylwię.
No pięknie. Jak ja mogłam zapomnieć.
- Nie no co ty. Właśnie wsiadam do samochodu. - skłamałam
- No to ruchy. - rozłączyła się.
Wzięłam torbę i zaczęłam się pakować. Poszło mi to szybko.
-Jadę na mecz. - oznajmiłam bratu.
Dojechałam szybko. W szatni przebieranie poszło mi ekspresowo. Weszłam na salę na rozgrzewkę. Widziałam, że trener nie był zadowolony. W pierwszej szóstce to ja już nie będę.
Zaczął się mecz. Myliłam się co do decyzji trenera. Wyszłam jako podstawowa rozgrywająca. Początek seta był dla nas dobry. Końcówka się zepsuła. 25:25. Nasze serwy. Aśka zaserwowała, a one przyjęły. Rozgrywająca dała na lewe skrzydło i atakuje. Nasze odebrały. Piłka doleciała do mnie i kiwnęła. Wszystko by było dobrze, gdy by nie to, że kiwka była w aut. Było mi bardzo głupio. Chciałam zapaść się pod ziemię. Ale jeszcze nic straconego. One zaserwowały, a my przyjęłyśmy i wyprowadziłyśmy atak. Z trudnością odebrały i piłka była przechodząca. Podskoczyłam i zaatakowała. Gdy bym zrobiła to chwilę później piłka weszła by w boisko. Załamałam się. Podeszłam do krzesełek i wzięłam bluzę. Nie będę już grała. Przeze mnie przegrałyśmy seta. Zaczęłam iść w stronę wyjścia. Ktoś złapał mnie za rękę
- Gdzie ty idziesz ?! Chcesz się tak szybko poddać ?! Tak, najlepiej pokazać jakim jest się tchórzem. - krzyczał na mnie.
- Ale ja nie mogę. Ja nie dam rady.
- Nie dasz, bo jesteś tchórzem ! - wrzasnął i odszedł.
Ma rację. Jestem tchórzem. Ale zmienię to. Pokażę mu, że jestem silna ! Wróciłam do zespołu i ściągnęłam bluzę. Byłam skoncentrowana.
Dalszy mecz poszedł mi dobrze. Wygrałyśmy z nimi 3:1, a ja zostałam MVP. Bardzo się cieszyłam, że mogłam mu pokazać, że jednak potrafię. Ale on odwrócił się ode mnie. Cieszyłam się z dziewczynami. Skakałyśmy jak głupie.
- Gratuluję siostrzyczko. - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się do niego i przytuliłam. Nie ukrywam, że poleciałam mi łza.
- Nie miło jak na mnie krzyczysz. - stwierdziłam
- Wiem, ale jedynie to mogło cię zatrzymać. Chciałaś mi dokopać i pokazać, że nie jesteś tchórzem i ci się udało. Ale to było celowe. - puścił mi oczko.
- O ty mendo. - zaczęłam się śmiać. - Czekaj chwilę, idę się przebrać.
Pojechaliśmy z Ziomkiem do kawiarni. Zamówiliśmy po kawie i cieście. W sumie to Łukasz zamówił, bo "stawiał" za wygrany mecz. Brakowało mi Ziomka i to bardzo.
W domu siedzieliśmy na kanapie i rozmawialiśmy. Dzięki temu znowu czułam się przy nim jak dawniej.
Przepraszam za taką przerwę, ale byłam nad morzem i nie miałam jak dodać. Podoba się ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)