Obudziłam się w wannie. Zastanowiłam się skąd ja się tutaj wzięłam. Miałam ogromny ból głowy. Podniosłam się z zrobiłam "skan łazienki". Zrobiłam wielkie oczy, gdy zobaczyłam Karola. Leżał na podłodze z głową w.... pralce !! Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Powoli wstałam i wyszłam z wanny. Pod stopami miałam coś miękkiego.
- O kurwa. Złaź ze mnie. - jęknął ktoś.
Popatrzyłam się na dół. Stałam na brzuchu Włodarczyka. Szybko z niego zeszłam. Poszłam zobaczyć co się dzieje w reszcie mieszkania. W salonie było pełno porozwalanych jakiś puszek, opakowań po chipsach, itp. Na kanapie leżał Nico i Facu. Na ścianie były wymioty Karola... Westchnęłam i poszłam do kuchni. Na stole leżał Andrzej. Był bez koszulki. Miał liczne napisy po imprezowe. Nalałam do czajnika dużo wody i postawiłam na gaz. Trzeba zrobić jakieś śniadanie. Podeszłam do lodówki i otworzyłam ją. Ze środka wyleciał wielki, pluszowy miś.
- Ja pieprze. - burknęłam
Nic nie było do jedzenia. Musiałam iść do sklepu. Wzięłam bluzę, portfel, założyłam trampki i wyszłam. Na dworze było ciepło i głośno. Głowa bolała mnie strasznie. Weszłam do sklepu. Wzięłam dwa chleby, 4 białe sery i dwa szczypiorki. Wzięłam jeszcze trzy wody. Zapłaciłam za zakupy i wyszłam na zewnątrz. Kurde, zapomniałam o tabletkach. Wróciłam do sklepu i wzięłam duże opakowanie tabletek.
Weszłam do domu. Wszyscy jeszcze spali. Poszłam do kuchni i rozpakowałam zakupy. Wzięłam się za robienie śniadania. Nigdy nie robiłam takiej ilości kanapek. Poukładałam je na dwóch talerzach. Do kubków dałam saszetki herbaty i zalałam je. Poszłam do łazienki i pochyliłam się nad Wojtkiem. Zaczęłam go szturchać.
- Wojtuś wstawaj. - mówiłam słodko.
Złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. Wylądowałam na nim.
- Głupku. - zaśmiałam się. - Dobra, wstawaj, śniadanie już jest.
- Nie, tak fajnie się z Tobą leży. - szepnął
- Ehhhhh.... Wstawaj. - dałam mu buziaka w policzek.
- Ale mnie łeb boli. Mam kaca. - westchnął i zaczął się podnosić. - O kurwa, to Karol dowalił. Budzimy go ?
- Czekaj, obudzę wszystkich.
Poszłam do sypialni i obudziłam Argentyńczyków. Wymamrotali coś i usiedli. Poszłam do Wronki. Poszturchałam go i po chwili już nie spał.
- A gdzie Zati, Aleksa i Maciek ? - zapytałam
- Nie wiem. Może u Ciebie w pokoju. - westchnął Wronka.
Poszłam to sprawdzić. W moim łóżku leżał Muzaj i Brdjović. Obudziłam ich i poszłam szukać Pawła. Sprawdziłam pokój Łukasza, ale go tam też nie było. Gdzie on może być ?
- Ej no chłopaki, gdzie Paweł ? - zapytałam
Wzruszyli ramionami. Nagle okno balkonowe otworzyło się. Do środka wszedł libero.
- Kude, a ja cię szukam. - jęknęłam. - Dobra, chodźcie obudzić Karola. - zatarłam ręce.
Wszyscy poszliśmy do łazienki. Wzięłam po drodze lustrzankę, aby uwiecznić tą akcję. Wojtek kamerował swoim telefonem.
- Dobra Zati krzyczysz. - zleciłam
Zatorski podszedł do pralki i krzyknął do bębna.
- Co jest ?! - zerwał się Kłos i walnął głową.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Haha bardzo śmieszne. - westchnął. - Nie dość, że kac to jeszcze takie coś mim robicie.
- Taa, a kto mnie popisał ? - zapytał Andrzej.
W tym momencie popatrzył na mnie.
- Ej, to nie ja ! Ja poszłam spać pierwsza. Zasnęłam na kanapie, a obudziłam się w wannie. - zabójcze spojrzenie posłałam Włodarczykowi.
- Ja nic nie pamiętam. - rzekł - Głodny jestem.
- Chodźcie do kuchni. Są kanapki i herbata. - oznajmiłam
Dałam każdemu talerzyk i kubek z pomarańczową cieczą. Jedli, aż im się uszy trzęsły. Wszyscy byli zmarnowani. Była cisza jak nigdy. Po zakończeniu śniadania dałam każdemu tabletkę. Ucieszyli się bardzo.
- Muszę wracać do domu. - westchnął Wronka.
- No ja też. - powiedziała reszta równocześnie.
- To was odwiozę. - obwieściłam.
- To my najpierw. - rzekł Karol.
- No dobra. Nico pilnuj tu Facu i Aleksa. - puściłam mu oczko.
Chłopaki wariowali w samochodzie. Na szczęście nie miałam do nich daleko. Wysiedliśmy z samochodu.
- Dziękuję wam za ostatnią wspólną imprezkę. - rzekł Zati. - Będę tęsknił.
- Paweł... Ty zawsze możesz wpadać na imprezki. Zawsze będziesz jednym z nas. - powiedziałam i przytuliłam go. - Do zobaczenia. - dałam mu buziaka.
Podeszłam do środkowych i pożegnałam się z nimi. Podeszłam do Wojtka. Mocno się do niego przytuliłam.
- Zostań ze mną, proszę. - szepnęłam
- Muszę iść.
Przycisnęłam go mocniej do siebie.
- To pa. - pocałował mnie w głowę i odszedł.
Spuściłam głowę i nie ruszałam się z miejsca.
- Ehh no dobra. - podszedł do mnie Włodi.
Uśmiechnęłam się szeroko i wsiedliśmy do samochodu. Uruchomiłam silnik i ruszyliśmy. Lubiłam szybką jazdę, więc nie ściągałam nogi z gazu.
- Emi, zapnij pasy. - polecił Włodarczyk,
- Po co ?
- Jak to po co ? Zapnij je i koniec.
- Nie.
- Kurwa zapnij te pasy ! A jak nie to mnie wysadź ! - krzyknął.
- Ale po gówno mam zapinać, jak zaraz będziemy ?!
- I co, chcesz zginąć w wypadku ?! Chcesz zginąć w młodym wieku ?! Chcesz skończyć jak Arek ?! Zostawić rodzinę, przyjaciół, Piotrka ?! Zachowujesz się jak gówniarz ! A teraz mnie wypuść, bo ja mam dla kogo żyć i chcę jeszcze żyć.
Te słowa mnie zabolały. Zjechałam na pobocze. W oczach stanęły mi łzy. Mój przyjaciel wysiadł z samochodu. Wytarłam słoną kroplę z policzka. Uchyliłam drzwi i wzięłam głęboki oddech.
- Wojtek. - powiedziałam, idąc do chłopaka. - Wojtek, przepraszam. Czyli mam rozumieć, że z naszą przyjaźnią koniec ? - wydukałam
Nic go nic ruszało. Usiadłam na poboczu i schowałam twarz w dłonie. Przez moją głupotę straciłam brata. Ale on miał rację. Było mi tego trzeba. Nikt mi tego nie mówił. Zatrzymał się jakiś samochód. Wysiadła z niego kobieta około 40 letnia.
- Wszystko w porządku ? - zapytała podchodząc do mnie.
- Tak. - westchnęłam. - Znaczy nie.
Popatrzyłam się na kobietę. Wpatrywała się w Wojtka.
- Przepraszam, muszę coś powiedzieć córce. - podeszła do samochodu. - Córciu, tam jest Wojtek Włodarczyk.
Nastolatka pobiegła do przyjmującego. Odwrócił się w moją stronę. Spoglądał na mnie przepraszająco. Kiwnęłam do niego głową, aby wracał. Podpisał dziewczynie zdjęcie i przyszedł do mnie.
- Ja prowadzę. - oznajmił
- O nie mój kochany. Z kacykiem się nie prowadzi. - powiedziałam.
Wsiadając, od razu zapięłam pasy.
- Emilka, przepraszam za to co powiedziałem. - zaczął
- Nie, nie przepraszaj. Masz rację. W końcu musiał mi ktoś to powiedzieć. Dziękuję. - złożyłam pocałunek na policzku.
- Czyli wszystko ok ? - zapytał
- Oczywiście braciszku.
Podjechaliśmy pod mój blok.
- Czekaj. Idę tylko po chłopaków. - oznajmiłam i pobiegłam do budynku.
Mieszkanie było całe.
- Skończyła Ci się woda. - oznajmił Nico.
- Wypiliście mi 3 wody ? - pisnęłam
Kiwnęli głowami.
- Ehh no dobra. Chodźcie, jedziemy.
Odstawiliśmy chłopaków do domów. Pojechaliśmy do Wojtka. Brat mieszkał zaraz koło Karola i Andrzeja. Ale nie wołaliśmy ich, bo woleliśmy być sami. Moją uwagę zwróciła zapakowana torba.
- Jedziesz gdzieś ? - zapytałam
- Tak, jedziemy. - uśmiechnął się.
- Ooo, a z kim jedziesz ? - byłam ciekawa.
- Z Tobą. - wystawił swoje śnieżnobiałe zęby.
- Że niby gdzie ? - prychnęłam
- Niespodzianka. - puścił oczko. - A teraz chodź do salonu.
Usiadłam wygodnie na kanapie. Chłopak przyniósł wodę i dwie szklanki.
- Lubisz popcorn ? - zapytał
- Tak.
- A jak bardzo ?
- Tak jak Ciebie. - zaśmiałam się
Wybuchnął śmiechem i zniknął w kuchnie. Rozejrzałam się po mieszkaniu. Byłam tu parę razy, ale nie zwróciłam uwagi na świetny wystrój. Było tu nowocześnie, ale z umiarem i stylowo. Podeszłam do ściany ze zdjęciami. Jedno mi się bardzo podobało. Był na nim Wojtek ze swoim partnerem z plażówki. Byli uśmiechnięci od ucha do ucha. W dodatku partner trzymał Włodarczyka na plecach. Ściągnęłam je ze ściany i przyjrzałam mu się bliżej. Chyba po jakimś wygranym turnieju. Widać, że są zadowoleni z tego co robią. Podszedł do mnie Wojtek z miską popcornu.
- To Kamil ? - zapytałam
- Tak. Po wygranej Plaża Open. - uśmiechnął się- Dobra, idziemy grać.
- W co ?
- W fife. - poruszył brwiami i usiadł na kanapie.
Odwiesiłam zdjęcie i zajęłam miejsce koło przyjaciela. Wręczył mi pada i zaczęła się gra. Wybrałam Real Madryt. Pierwszy gwizdek i zaczął się mecz. Już w pierwszej minucie Wojtek strzelił mi gola. Mecz dobiegł końca. Przegrałam 6:0
- To co, rewanżyk ? - zaproponował
-Nie.
- Co boisz się, że znowu przegrasz ? -zaśmiał się
- No dobra. - westchnęłam
Kolejny mecz skończył się przegraną 8:0.
- Foch. - powiedziałam i skrzyżowałam ręce.
- No ej. Moja wina, że nie potrafisz grać ? - jęknął.
Wstałam z miejsca i założyłam buty. Obrażona na przyjmującego, wyszłam z mieszkania. Wyleciał za mną z torbą. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Całą podróż milczeliśmy.
W domu wzięłam się za sprzątanie. Śmieciami wypełniłam 3 worki.
- Emi, pakuj się. - zlecił mi Wojtek.
Przewróciłam oczami i poszłam do pokoju. Wyciągnęłam torbę i zaczęłam się pakować. Długo się zastanawiałam co wziąć. Wzięłam bluzę ze Skry od Nico i Resovi Piotrka.
- Dawaj, jedziemy. - przyszedł do mnie.
Wzięłam torbę i zaczęłam się ubierać. Zamknęłam mieszkanie i wyszłam na dwór.
- Jedziemy autobusem. - oznajmił. - Daj swoją torbę.
Nie zareagowałam. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Piotrka.
- Hejo bejbe.- usłyszałam.
- Hejo, co tam ? -zapytałam
- A wszystko dobrze. Bardzo tęsknię za Tobą. Kiedy przyjedziesz ?
- No nie wiem.... Wojtek mnie teraz na jakąś wycieczkę zabiera. Na kilka dni, więc nie wiem. - westchnęłam. - Tęsknię za Tobą.
- A gdzie jedziecie na tą wycieczkę ? - zapytał
- Myślisz, że mi powiedział ?
Doszliśmy na przystanek, autobus przyjechał po 5 minutach. Jechaliśmy na dworzec 10 min, a ja wciąż rozmawiałam z moim ukochanym.
Weszliśmy na peron i dopiero w tedy zakończyłam rozmowę.
- Ja pieprzę, ile można gadać przez telefon ? - jęknął Wojtek.
- Ile się chce. - odrzekłam obojętnie.
- Ej no, ty dalej jesteś na mnie obrażona ?
Wsunęłam okulary przeciwsłoneczne na nos i założyłam kaptur.
- Idziemy. - oznajmił i ruszył w stronę pociągu.
Poszłam za nim. Szukał jakiegoś wolnego przedziału. W końcu znaleźliśmy. Wrzuciliśmy nasze torby na półki nad naszymi głowami. Usiadłam na przeciwnym siedzeniu. Wybrałam numer.
- No hej kochana. W końcu się odzywasz. 5 razy dzwoniłem, ale ciągle było zajęte. - usłyszałam gruby, niski głos.
- No przepraszam, z Piotrkiem gadałam. - zaśmiałam się.
- Prze ponad pół godziny ? - zdziwił się
- No a co to.
- Kasy nie szkoda ?
- Nie. Mam darmowe rozmowy do niego. I do Ciebie też.
- O jak miło. Ale tak na serio. Tęsknię za Tobą. - westchnął
- Ja za Tobą też. Kiedy wracasz ?
- No nie wiem. Jak będę mógł. A co tam u mojej siostrzyczki ?
- A okej. Właśnie jadę pociągiem gdzieś. Wojtek mnie zabrał na wycieczkę.
Podobnie jak z chłopakiem, z Ziomkiem rozmawialiśmy ponad pół godziny.
Do naszego przedziału przyszła starsza pani. Przesiadłam się koło Włodarczyka. Oparłam się plecami o jego ramię.
- Ładna z was para. - uśmiechnęła się.- Tylko dlaczego pokłóciliście się ?
- To jest mój brat. - uśmiechnęłam się
Starsza pani zaczęła chichotać.
- To przepraszam. - uśmiechnęła się.
- Nic się nie stało. - odparłam przyjaźnie. - Daleko jeszcze ?- zwróciłam się do Włodiego.
- Jeszcze trochę.
- To ja idę spać.
Oparłam głowę o jego ramię. Objął mnie ramieniem. Było trochę niewygodnie, ale po kilku minutach zasnęłam....
Przepraszam za tak długa przerwę, ale szkoła. Do tego wczoraj moja wioska miała stan powodziowy... A że jestem w straży, to trzeba było czuwać.
Podoba się ? Jak myślicie, gdzie zabierze ją Wojtek ? :P
I taka mała prośba. Oni rzucają wszystko na jeden dźwięk syreny i biegną na ratunek. Teraz ty możesz im pomóc. Wystarczy poświęcić 3 minuty. Wystarczy, że wejdziesz na stronę: http://strazak.org.pl/index.php?mode=read&art=2348 i wejdziesz w link Ochotnicza Straż Pożarna w Zebrzydowie. Obejrzysz filmik do końca i to wszystko. Jako druhna z tego OSP proszę was o pomoc. To dla was nic wielkiego, a dla nas przyczyniacie się do wygranej konkursu. Z góry dziękuję ! Ze strażackimi pozdrowieniami, Emilka :)
środa, 28 maja 2014
piątek, 9 maja 2014
Rozdział 50
Kilko dni minęło. Dni mijały na treningach, więc nie było mowy o spotkaniu z Piotrkiem.
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Szybko zeszłam z łóżka i pobiegłam do salonu. Otworzyłam drzwi. Mój gość zlustrował mnie od góry do dołu. No tak... Byłam w spodenkach i koszulce Piotrka. Uśmiechnęłam się do niego.
- Cześć.- przytuliłam się do niego.- Wchodź do środka.
Poszliśmy do salonu.
- Co tam u was ? - zapytałam
- A dobrze. Będą bliźnięta, z czego bardzo się cieszę.
- Haha dwa małe rudzielce. - zaśmiałam się.
- No i fajnie. Kiedy do nas przyjedziesz ? - zapytał.
- Nie wiem. - rzekłam.- Przepraszam, ale idę się ubrać.
Szybko pobiegłam do sypialni i wzięłam ciuchy. Poszłam do łazienki i przebrałam się. Wróciłam do gościa. Wypytywał mnie o Piotrka. Wszystko mu opowiedziałam. Był zdziwiony, że się kłócimy. Kuba też szedł na mecz, także poszliśmy razem.
Przed halą stała Gabryśka.
- Ja muszę iść.- oznajmiłam i minęłam ją.
Podeszłam pod szatnię. Po krótkiej chwili wyszedł Resoviak - Veres.
- Możesz zawołać Piotrka ? - zapytałam
- Yyyy dobra..- powiedział. - Piotrek, jakaś fanka do Ciebie. - krzyknął
Wyszedł mój chłopak. Wyszczerzyłam się i podeszłam do niego. Zaplątałam ręce na jego szyi, a on położył ręce na moich biodrach. Zbliżyłam swoją twarz do mojej i wpił się w moje wargi. Całował mnie coraz namiętniej.
- Ej nie przy ludziach, proszę. - jęknął Igła.
- Cześć Krzysiu. - przytuliłam się do niego. - My z Piotrkiem się kochamy.
- Wiem. - uśmiechnął się i poszedł.
Podeszłam do chłopaka i przytuliłam się do niego. Oparł głowę o moją. Mój świat się zatrzymał. Ta chwila była cudowna... z resztą jak każda inna spędzona z moja miłością. Z przemyśleń wyrwał mnie chłopak.
- Dobra, muszę iść. - westchnął
- Idę z Tobą. - uśmiechnęłam się i splotłam nasze dłonie.
Weszliśmy na salę, gdzie reszta zawodników rozgrzewała się.
- zdrajca ! - krzyknął Włodi
Wystawiłam mu język. Przytuliłam się do chłopaka i poszłam do mojej drużyny.
No i mecz był zacięty. Było wiele emocji. Końcówka trzeciego seta. Trener ściągnął Stephana. Podeszłam do niego i przytuliłam się. Skrzaty nie mogły zakończyć tego meczu. Zagrywkę miał Rzeszów. Serwis i.... aut !! Skra została mistrzem !! Przytuliłam się z każdym ze sztabu. Pobiegłam do naszych cieszących się chłopaków. Skakaliśmy ze szczęścia. To była piękna chwila. Zobaczyłam Pawła. Płakał. Nie były to łzy szczęścia... To były łzy smutku.
Bełchatowianie poszli podziękować przeciwnikom za mecz. Wojtek pociągnął mnie za sobą. Przybijałam ,,piątki" pod siatką. Mijałam się z Pitem. Zatrzymał mnie i pocałował przez szparkę w siatce. Zaśmiałam się i poszłam do cieszących się chłopaków. W pewnym momencie Wojtek przerzucił mnie przez ramię i zaczął iść przez halę. Miał poważną minę. Doszliśmy do resoviaków. Przyjaciel wziął mnie na ręce i rzucił Piotrkowi.
- Idź do swojego Rzeszowa. - warknął i odszedł.
Popatrzyłam zdziwiona na Piotrka. Był zmieszany. Przytuliłam się do niego.
- Kocham Cię. - pocałował mnie i postawił. - O co mu chodziło ?
- A bo ja wiem. - westchnęłam
Do rozmowy zaprosił mnie Ignaczak. Oczywiście nie mógł się nagadać. Kątem oka zobaczyłam, że rozłożyli już podium. Podeszłam do mojej drużyny. Oznajmili, że robimy efektowne wejście, czyli fikołki. Wszyscy stali zadowoleni z wyjątkiem Pawła. Było mi go cholernie szkoda. Nie rozmawialiśmy, ale z chęcią bym go przytuliła. Przyszedł czas na przewroty w przód. Udało mi się. Weszliśmy na stopień. Byłam bardzo zadowolona. Dostaliśmy koszulki. Założyłam ją. Na mojej szyi zawisł złoty medal. Piękna chwila. Szli już z naszym trofeum. Mariusz zszedł i odbierał gratulacje. My wyciągnęliśmy ręce i buczeliśmy. Gadali i gadali. Aż w końcu odeszli i kapitan wyszedł na środek i podniósł trofeum do góry. Nasze ręce uniosły się i zaczęły lecieć żółte i czarne gwiazdki. Po chwili puchar przyszedł w moje ręce. ,,Pocałowałam" go i podałam dalej. Jeszcze chwilę postałam i ruszyłam do Piotrka. Zobaczył mnie i uśmiechnął się.
- Przepraszam, można wywiadzik ? - złapał mnie dziennikarz.
- Jasne.
- Jak Pani się czuje po takim sukcesie ? - zapytał
- No oczywiście jestem bardzo szczęśliwa. Cieszę się, że w małej części przyczyniłam się do tego. Chłopaki grali na wysokim poziomie. - rzekłam
- Jak Ci się pracowało z chłopakami ? - zapytał
- Oj wyśmienicie. Chłopcy są bardzo pozytywnymi ludźmi. Nigdy się z nimi nie nudziłam. To jest taka wielka rodzina. Do tego wspiera mnie mój chłopak, jak i brat. Także praca jest genialna.
- O to szczęściarz z niego.
- Czy ja wiem. - zaśmiałam się.
- No na pewno. A jest tu z tobą ?
- Oczywiście.
- Podobała Ci się gra Skry ?
- Oczywiście. Ale Rzeszów też grał bardzo dobrze. Stawiali bardzo duży opór. Resovia jest... - i przerwał mi krzyk za uchem.
Odwróciłam się. Włodi z Karolem skakali za mną i rzucali gwiazdkami.
- Znaleźliśmy Twoją zgubę. - rzekli i pchnęli Pita.
Zaśmiałam się i pocałowałam chłopaka.
- Widzę, że miłość kwitnie. Życzę szczęścia. Dziękuje za wywiad. - rzekł dziennikarz i odszedł.
Przyszedł fotograf i robił nam zdjęcia. Cały czas robiliśmy dziwne miny.
Zobaczyłam jak dziennikarz podchodzi do Pawła. Przysłuchałam się rozmowy.
- Odchodzę no.- oznajmił Paweł i ze łzami w oczach odszedł.
Podeszłam do niego i przytuliłam go. biedny płakał.
Resovia musiała jechać, więc pożegnałam się z chłopakiem.
Jeździliśmy po Bełchatowie. Było wielu kibiców. Wspaniały widok.
- Wojtek, obraziłeś się na mnie ? - zapytałam
Milczał.
- Dobra, możecie zrobić u mnie imprezkę. - oznajmiłam
- Czemu myślisz, że chodzi o imprezę ?- zapytał
- Hmmmm.
- Za dobrze mnie znasz. - zaśmiał się. - Chłopaki, impra u Emi ! - krzyknął
Przyjechaliśmy na zakupy. Siatkarze brali sporo trunków, chipsów oraz słodyczy. Wrzucali wszystko, co im wpadło pod rękę. Podjeżdżając pod kasę, kasjerka złapała się za głowę. Przy kasie staliśmy sporo czasu. Pani powiedziała sumę. Wszyscy wyciągnęliśmy portfele i zaczęliśmy wykładać banknoty. Kasjerka była cała czerwona ze śmiechu.
Weszliśmy do mieszkania i wszystko rozłożyliśmy.
- Kiedy będzie reszta ? - zapytałam
Jak na razie był Wojtek, Zati, Karol i Andrzej.
- Zaraz.
I rzeczywiście. Reszta zjawiła się po chwili. Zaczęła się impreza. Alkohol lał się strumieniami. Śmiesznie jak zawsze.
Zaczęliśmy grać w butelkę. Zadania i pytania były zabójcze.
- No Maciusiu, pytanie czy wyzwanie ? - zapytałam
- Czekaj, czekaj. - rzekł i pobiegł do łazienki.
- No to Muzaj z głowy. - zaśmiał się Karol.
- Może koniec gry ? - zaproponowałam
Wszyscy przytaknęli. Czułam, że chłopaki nieźle mnie urządzili. Usiadłam na kanapie.
- Uwaga ! - krzyknął Karol
Popatrzyłam na niego. Chłopak nie wytrzymał i ,, puścił pawia" na ścianę.
- Ja pierdolę. - westchnęłam i zamknęłam oczy.
Nigdy tyle nie wypiłam. Oparłam głowę o poduszkę i zasnęłam.
Proszę o waszą pomoc... Moja jednostka bierze udział w konkursie i potrzebuje jak najwięcej odsłon. Więc bardzo was proszę, wejdźcie na ten link po niżej. Dla was to kilka minut dla nas jeden krok bliżej wygranej. Z góry dziękuję :*
https://www.youtube.com/watch?v=SWuCKTtiWGU&feature=youtu.be
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Szybko zeszłam z łóżka i pobiegłam do salonu. Otworzyłam drzwi. Mój gość zlustrował mnie od góry do dołu. No tak... Byłam w spodenkach i koszulce Piotrka. Uśmiechnęłam się do niego.
- Cześć.- przytuliłam się do niego.- Wchodź do środka.
Poszliśmy do salonu.
- Co tam u was ? - zapytałam
- A dobrze. Będą bliźnięta, z czego bardzo się cieszę.
- Haha dwa małe rudzielce. - zaśmiałam się.
- No i fajnie. Kiedy do nas przyjedziesz ? - zapytał.
- Nie wiem. - rzekłam.- Przepraszam, ale idę się ubrać.
Szybko pobiegłam do sypialni i wzięłam ciuchy. Poszłam do łazienki i przebrałam się. Wróciłam do gościa. Wypytywał mnie o Piotrka. Wszystko mu opowiedziałam. Był zdziwiony, że się kłócimy. Kuba też szedł na mecz, także poszliśmy razem.
Przed halą stała Gabryśka.
- Ja muszę iść.- oznajmiłam i minęłam ją.
Podeszłam pod szatnię. Po krótkiej chwili wyszedł Resoviak - Veres.
- Możesz zawołać Piotrka ? - zapytałam
- Yyyy dobra..- powiedział. - Piotrek, jakaś fanka do Ciebie. - krzyknął
Wyszedł mój chłopak. Wyszczerzyłam się i podeszłam do niego. Zaplątałam ręce na jego szyi, a on położył ręce na moich biodrach. Zbliżyłam swoją twarz do mojej i wpił się w moje wargi. Całował mnie coraz namiętniej.
- Ej nie przy ludziach, proszę. - jęknął Igła.
- Cześć Krzysiu. - przytuliłam się do niego. - My z Piotrkiem się kochamy.
- Wiem. - uśmiechnął się i poszedł.
Podeszłam do chłopaka i przytuliłam się do niego. Oparł głowę o moją. Mój świat się zatrzymał. Ta chwila była cudowna... z resztą jak każda inna spędzona z moja miłością. Z przemyśleń wyrwał mnie chłopak.
- Dobra, muszę iść. - westchnął
- Idę z Tobą. - uśmiechnęłam się i splotłam nasze dłonie.
Weszliśmy na salę, gdzie reszta zawodników rozgrzewała się.
- zdrajca ! - krzyknął Włodi
Wystawiłam mu język. Przytuliłam się do chłopaka i poszłam do mojej drużyny.
No i mecz był zacięty. Było wiele emocji. Końcówka trzeciego seta. Trener ściągnął Stephana. Podeszłam do niego i przytuliłam się. Skrzaty nie mogły zakończyć tego meczu. Zagrywkę miał Rzeszów. Serwis i.... aut !! Skra została mistrzem !! Przytuliłam się z każdym ze sztabu. Pobiegłam do naszych cieszących się chłopaków. Skakaliśmy ze szczęścia. To była piękna chwila. Zobaczyłam Pawła. Płakał. Nie były to łzy szczęścia... To były łzy smutku.
Bełchatowianie poszli podziękować przeciwnikom za mecz. Wojtek pociągnął mnie za sobą. Przybijałam ,,piątki" pod siatką. Mijałam się z Pitem. Zatrzymał mnie i pocałował przez szparkę w siatce. Zaśmiałam się i poszłam do cieszących się chłopaków. W pewnym momencie Wojtek przerzucił mnie przez ramię i zaczął iść przez halę. Miał poważną minę. Doszliśmy do resoviaków. Przyjaciel wziął mnie na ręce i rzucił Piotrkowi.
- Idź do swojego Rzeszowa. - warknął i odszedł.
Popatrzyłam zdziwiona na Piotrka. Był zmieszany. Przytuliłam się do niego.
- Kocham Cię. - pocałował mnie i postawił. - O co mu chodziło ?
- A bo ja wiem. - westchnęłam
Do rozmowy zaprosił mnie Ignaczak. Oczywiście nie mógł się nagadać. Kątem oka zobaczyłam, że rozłożyli już podium. Podeszłam do mojej drużyny. Oznajmili, że robimy efektowne wejście, czyli fikołki. Wszyscy stali zadowoleni z wyjątkiem Pawła. Było mi go cholernie szkoda. Nie rozmawialiśmy, ale z chęcią bym go przytuliła. Przyszedł czas na przewroty w przód. Udało mi się. Weszliśmy na stopień. Byłam bardzo zadowolona. Dostaliśmy koszulki. Założyłam ją. Na mojej szyi zawisł złoty medal. Piękna chwila. Szli już z naszym trofeum. Mariusz zszedł i odbierał gratulacje. My wyciągnęliśmy ręce i buczeliśmy. Gadali i gadali. Aż w końcu odeszli i kapitan wyszedł na środek i podniósł trofeum do góry. Nasze ręce uniosły się i zaczęły lecieć żółte i czarne gwiazdki. Po chwili puchar przyszedł w moje ręce. ,,Pocałowałam" go i podałam dalej. Jeszcze chwilę postałam i ruszyłam do Piotrka. Zobaczył mnie i uśmiechnął się.
- Przepraszam, można wywiadzik ? - złapał mnie dziennikarz.
- Jasne.
- Jak Pani się czuje po takim sukcesie ? - zapytał
- No oczywiście jestem bardzo szczęśliwa. Cieszę się, że w małej części przyczyniłam się do tego. Chłopaki grali na wysokim poziomie. - rzekłam
- Jak Ci się pracowało z chłopakami ? - zapytał
- Oj wyśmienicie. Chłopcy są bardzo pozytywnymi ludźmi. Nigdy się z nimi nie nudziłam. To jest taka wielka rodzina. Do tego wspiera mnie mój chłopak, jak i brat. Także praca jest genialna.
- O to szczęściarz z niego.
- Czy ja wiem. - zaśmiałam się.
- No na pewno. A jest tu z tobą ?
- Oczywiście.
- Podobała Ci się gra Skry ?
- Oczywiście. Ale Rzeszów też grał bardzo dobrze. Stawiali bardzo duży opór. Resovia jest... - i przerwał mi krzyk za uchem.
Odwróciłam się. Włodi z Karolem skakali za mną i rzucali gwiazdkami.
- Znaleźliśmy Twoją zgubę. - rzekli i pchnęli Pita.
Zaśmiałam się i pocałowałam chłopaka.
- Widzę, że miłość kwitnie. Życzę szczęścia. Dziękuje za wywiad. - rzekł dziennikarz i odszedł.
Przyszedł fotograf i robił nam zdjęcia. Cały czas robiliśmy dziwne miny.
Zobaczyłam jak dziennikarz podchodzi do Pawła. Przysłuchałam się rozmowy.
- Odchodzę no.- oznajmił Paweł i ze łzami w oczach odszedł.
Podeszłam do niego i przytuliłam go. biedny płakał.
Resovia musiała jechać, więc pożegnałam się z chłopakiem.
Jeździliśmy po Bełchatowie. Było wielu kibiców. Wspaniały widok.
- Wojtek, obraziłeś się na mnie ? - zapytałam
Milczał.
- Dobra, możecie zrobić u mnie imprezkę. - oznajmiłam
- Czemu myślisz, że chodzi o imprezę ?- zapytał
- Hmmmm.
- Za dobrze mnie znasz. - zaśmiał się. - Chłopaki, impra u Emi ! - krzyknął
Przyjechaliśmy na zakupy. Siatkarze brali sporo trunków, chipsów oraz słodyczy. Wrzucali wszystko, co im wpadło pod rękę. Podjeżdżając pod kasę, kasjerka złapała się za głowę. Przy kasie staliśmy sporo czasu. Pani powiedziała sumę. Wszyscy wyciągnęliśmy portfele i zaczęliśmy wykładać banknoty. Kasjerka była cała czerwona ze śmiechu.
Weszliśmy do mieszkania i wszystko rozłożyliśmy.
- Kiedy będzie reszta ? - zapytałam
Jak na razie był Wojtek, Zati, Karol i Andrzej.
- Zaraz.
I rzeczywiście. Reszta zjawiła się po chwili. Zaczęła się impreza. Alkohol lał się strumieniami. Śmiesznie jak zawsze.
Zaczęliśmy grać w butelkę. Zadania i pytania były zabójcze.
- No Maciusiu, pytanie czy wyzwanie ? - zapytałam
- Czekaj, czekaj. - rzekł i pobiegł do łazienki.
- No to Muzaj z głowy. - zaśmiał się Karol.
- Może koniec gry ? - zaproponowałam
Wszyscy przytaknęli. Czułam, że chłopaki nieźle mnie urządzili. Usiadłam na kanapie.
- Uwaga ! - krzyknął Karol
Popatrzyłam na niego. Chłopak nie wytrzymał i ,, puścił pawia" na ścianę.
- Ja pierdolę. - westchnęłam i zamknęłam oczy.
Nigdy tyle nie wypiłam. Oparłam głowę o poduszkę i zasnęłam.
Proszę o waszą pomoc... Moja jednostka bierze udział w konkursie i potrzebuje jak najwięcej odsłon. Więc bardzo was proszę, wejdźcie na ten link po niżej. Dla was to kilka minut dla nas jeden krok bliżej wygranej. Z góry dziękuję :*
https://www.youtube.com/watch?v=SWuCKTtiWGU&feature=youtu.be
niedziela, 4 maja 2014
Rozdział 49
Zasnęłam koło 4. Niestety mój sen nie trwał długo. O 6.45 obudziło mnie pukanie do drzwi.
- Proszę. - burknęłam
- Cześć Emi. Zapomniałaś o śniadaniu ? - zapytał Włodi.
- Nie. Jest przecież o 7. - powiedziałam
- No, a jest 6.46
- Osz kurna... No bo zasnęłam dopiero o 4. - westchnęłam
- Ubieraj się, a nie dramatyzujesz. - on wie jak pocieszyć.
Zwlekłam się z łóżka i poszłam po ciuchy. Szybko się ubrałam i wyszłam do przyjaciela. Położył rękę na moich barkach i ruszyliśmy. Cały czas się do mnie uśmiechał. Dobrze, że jeszcze mam go, bo tak to nie wiem jakbym funkcjonowała. Wszyscy już byli na stołówce. Usiadłam przy stoliku z Karolem, Andrzejem, Wojtkiem, no i Pawłem. Zjadłam tylko kanapkę, bo na nic więcej nie miałam ochoty. Chłopaki coś mi wciskali, ale nic nie przyjęłam. Widać, że tylko Paweł, Włodi i Mariusz wiedzą co się dzieje. Ciągle mnie wypytywali, czemu jestem smutna, itp. W pewnym momencie nie wytrzymałam.
- Nie jestem z Piotrkiem, okej ? - wstałam i wrzasnęłam
Wybiegłam ze stołówki, Zaczęłam płakać. Przybiegł do mnie Włodarczyk. Nic nie mówił, tylko mnie przytulił.
- Chodź do pokoju. - szepnął.
Poszliśmy do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku. Nakazałam to samo chłopakowi. Wtuliłam się w niego. Po chwili uspokoiłam się i zasnęłam.
Obudził mnie męski głos. Był to mój przyjaciel.
- Za godzinę mecz. - uśmiechnął się.
Że co ? Przespałam cały dzień. Jest 15. Szybko się ogarnęłam i poszliśmy.
Na hali starałam się nie zwracać uwagi na Piotrka. Długo nie musiałam się męczyć, bo nasi wygrali 3:0. I znowu Mariusz został MVP.
Gdy wchodziliśmy do autobusy, postanowiłam wyjaśnić wszystko z Piotrkiem.
- Idę na Rzeszów. - oznajmiłam i poszłam na przystanek.
Przyjechałam do Nowakowskiego. Niestety nikogo nie zastałam w mieszkaniu. Postanowiłam pojechać do jego rodziców. Po 20 min byłam w Żyradowie. Zaczął padać deszcz. Nie przejęłam się tym i szłam spokojnie. Doszłam do ich domu. Zapukałam do drzwi. Otworzyła jego mama.
- Jest Piotrek ? - zapytałam
- Tak, wejdź. Jest w salonie. - oznajmiła.
Cała mokra weszłam do środka. Chłopak oglądał telewizor.
- Cześć.- przywitałam się
- Co ty tu robisz ? - zdziwił się
- Ja chciałam Cię przeprosić. Widziałeś, co widziałeś. Nie zamierzam się tłumaczyć, bo to chore. Możemy porozmawiać ?
- No dobra. - westchnął
Rozmawialiśmy przez godzinę. Raczej krzyczeliśmy.
- Dobra, ja idę. - oznajmiłam i wstałam
- No co ty. Nigdzie nie idziesz w taki deszcz. - rzekł
Jego mam przyniosła mi suche ubrania. Przebrałam się i usiadłam na kanapie. Podciągnęłam nogi pod brodę .W takiej pozycji spędziłam 4 godziny. Co chwilę łzy mi płynęły.
- Nie płacz, bo i tak nic nie zmienisz. - powiedział Pit.
Jeszcze bateria mis się rozładowała i nie mogłam zadzwonić do chłopaków.
Przyszedł czas na sen. Były chłopak ustąpił mi łóżka, a on położył się na ziemi. Nie mogłam zasnąć. Położyłam się koło Nowakowskiego. Po chwili namysłu, przytuliłam się do niego. Po krótkim czasie zasnęłam.
Obudziłam się na łóżku. Piotrka nie było. Poszłam do łazienki i ubrałam się. Popatrzyłam na zegarek. 11.13.
- Piotrek, a mogę Cię ostatni raz przytulić ? - zapytałam
Rozłożył ramiona. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Już nigdy nie poczuję tych perfum. Kolejny raz straciłam Arka...
- To ja idę. - powiedziałam i wyszłam.
Znowu padało. Ale to co. Opuściłam posesję Nowakowskich.
- Poczekaj ! Zapomniałaś czegoś ! - krzyknął Pit.
Zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę. Podszedł i wręczył mi moją gumę do włosów.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się i ruszyłam.
- Jeszcze czegoś. - oznajmił
- Czego ? - próbowałam sobie przypomnieć.
- Mnie. - uśmiechnął się, podszedł i złączył nasze wargi. - Nie potrafię bez Ciebie żyć. - rzekł i wróciliśmy do domu.
Mocno się do niego przytuliłam. Wspaniały jest. Popatrzyłam na zegarek.
- Kurde, do wyjazdu mam 20 min. - powiedziałam
- Odwiozę Cię do hotelu. - rzekł i wziął kluczyki.
Jechał bardzo szybko. Z Pita telefonu zadzwoniłam do Wojtka i kazałam mu mnie spakować i oddać mój klucz. Bałam się, że nie zdążę. A jak tak się stanie, to nie pojadę do Bełka., bo kierowca na nikogo nie czeka.
Przyjechałam na miejsce. Piotrek zajechał wyjazd naszemu kierowcy. Wysiadłam z samochodu.
- Ej, a buziak ? - krzyknął
Otworzył szybę i musnęłam jego wargi.
- Pa. - powiedziałam i odeszłam.
Kierowca musiał otworzyć drzwi. Weszłam do środka.
- Jaki fart. - zaśmiał się Karol
- Czy to był Piotrek ? - zapytał Włodi
- Yhym. - przytaknęłam.
- Szalony. - zaśmiał się Wrona.
Usiadłam koło Wojtka.
- Dziękuję. - dałam mu buziaka w policzek
- Za co ? - zapytał
- Za wszystko.
- Ty chyba coś chcesz. - zaśmiał się.
- Niee. czemu ? - powiedziałam. - Albo, masz coś do jedzenia ? Jestem głodna.
Wszyscy popatrzyli się na Włodarczyka. Chłopak spuścił głowę. Po chwili z kieszeni wyciągnął batonika i wręczył mi go.
- O ty chamie ! A mi to nie dałeś ! - zaczęły się krzyki.
- Dziękuję. - dałam buziaka w policzek. - I dlatego jesteś moim bratem .- uśmiechnęłam się.
Wróciliśmy do Bełchatowa. Szybko pojechałam do domu i zalogowałam się na skype. Rozmawiałam z bratem. Był zadowolony. Cały dzień oglądałam TV. Potem rozmawiałam z Piotrkiem.
Nie wiem po czym, ale byłam bardzo zmęczona. Szybko poszłam spać bo o 20.
Kolejny nie udany :( Przepraszam, ale wiecie, dzisiaj moje święto, bo jest dzień strażaka :)
- Proszę. - burknęłam
- Cześć Emi. Zapomniałaś o śniadaniu ? - zapytał Włodi.
- Nie. Jest przecież o 7. - powiedziałam
- No, a jest 6.46
- Osz kurna... No bo zasnęłam dopiero o 4. - westchnęłam
- Ubieraj się, a nie dramatyzujesz. - on wie jak pocieszyć.
Zwlekłam się z łóżka i poszłam po ciuchy. Szybko się ubrałam i wyszłam do przyjaciela. Położył rękę na moich barkach i ruszyliśmy. Cały czas się do mnie uśmiechał. Dobrze, że jeszcze mam go, bo tak to nie wiem jakbym funkcjonowała. Wszyscy już byli na stołówce. Usiadłam przy stoliku z Karolem, Andrzejem, Wojtkiem, no i Pawłem. Zjadłam tylko kanapkę, bo na nic więcej nie miałam ochoty. Chłopaki coś mi wciskali, ale nic nie przyjęłam. Widać, że tylko Paweł, Włodi i Mariusz wiedzą co się dzieje. Ciągle mnie wypytywali, czemu jestem smutna, itp. W pewnym momencie nie wytrzymałam.
- Nie jestem z Piotrkiem, okej ? - wstałam i wrzasnęłam
Wybiegłam ze stołówki, Zaczęłam płakać. Przybiegł do mnie Włodarczyk. Nic nie mówił, tylko mnie przytulił.
- Chodź do pokoju. - szepnął.
Poszliśmy do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku. Nakazałam to samo chłopakowi. Wtuliłam się w niego. Po chwili uspokoiłam się i zasnęłam.
Obudził mnie męski głos. Był to mój przyjaciel.
- Za godzinę mecz. - uśmiechnął się.
Że co ? Przespałam cały dzień. Jest 15. Szybko się ogarnęłam i poszliśmy.
Na hali starałam się nie zwracać uwagi na Piotrka. Długo nie musiałam się męczyć, bo nasi wygrali 3:0. I znowu Mariusz został MVP.
Gdy wchodziliśmy do autobusy, postanowiłam wyjaśnić wszystko z Piotrkiem.
- Idę na Rzeszów. - oznajmiłam i poszłam na przystanek.
Przyjechałam do Nowakowskiego. Niestety nikogo nie zastałam w mieszkaniu. Postanowiłam pojechać do jego rodziców. Po 20 min byłam w Żyradowie. Zaczął padać deszcz. Nie przejęłam się tym i szłam spokojnie. Doszłam do ich domu. Zapukałam do drzwi. Otworzyła jego mama.
- Jest Piotrek ? - zapytałam
- Tak, wejdź. Jest w salonie. - oznajmiła.
Cała mokra weszłam do środka. Chłopak oglądał telewizor.
- Cześć.- przywitałam się
- Co ty tu robisz ? - zdziwił się
- Ja chciałam Cię przeprosić. Widziałeś, co widziałeś. Nie zamierzam się tłumaczyć, bo to chore. Możemy porozmawiać ?
- No dobra. - westchnął
Rozmawialiśmy przez godzinę. Raczej krzyczeliśmy.
- Dobra, ja idę. - oznajmiłam i wstałam
- No co ty. Nigdzie nie idziesz w taki deszcz. - rzekł
Jego mam przyniosła mi suche ubrania. Przebrałam się i usiadłam na kanapie. Podciągnęłam nogi pod brodę .W takiej pozycji spędziłam 4 godziny. Co chwilę łzy mi płynęły.
- Nie płacz, bo i tak nic nie zmienisz. - powiedział Pit.
Jeszcze bateria mis się rozładowała i nie mogłam zadzwonić do chłopaków.
Przyszedł czas na sen. Były chłopak ustąpił mi łóżka, a on położył się na ziemi. Nie mogłam zasnąć. Położyłam się koło Nowakowskiego. Po chwili namysłu, przytuliłam się do niego. Po krótkim czasie zasnęłam.
Obudziłam się na łóżku. Piotrka nie było. Poszłam do łazienki i ubrałam się. Popatrzyłam na zegarek. 11.13.
- Piotrek, a mogę Cię ostatni raz przytulić ? - zapytałam
Rozłożył ramiona. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Już nigdy nie poczuję tych perfum. Kolejny raz straciłam Arka...
- To ja idę. - powiedziałam i wyszłam.
Znowu padało. Ale to co. Opuściłam posesję Nowakowskich.
- Poczekaj ! Zapomniałaś czegoś ! - krzyknął Pit.
Zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę. Podszedł i wręczył mi moją gumę do włosów.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się i ruszyłam.
- Jeszcze czegoś. - oznajmił
- Czego ? - próbowałam sobie przypomnieć.
- Mnie. - uśmiechnął się, podszedł i złączył nasze wargi. - Nie potrafię bez Ciebie żyć. - rzekł i wróciliśmy do domu.
Mocno się do niego przytuliłam. Wspaniały jest. Popatrzyłam na zegarek.
- Kurde, do wyjazdu mam 20 min. - powiedziałam
- Odwiozę Cię do hotelu. - rzekł i wziął kluczyki.
Jechał bardzo szybko. Z Pita telefonu zadzwoniłam do Wojtka i kazałam mu mnie spakować i oddać mój klucz. Bałam się, że nie zdążę. A jak tak się stanie, to nie pojadę do Bełka., bo kierowca na nikogo nie czeka.
Przyjechałam na miejsce. Piotrek zajechał wyjazd naszemu kierowcy. Wysiadłam z samochodu.
- Ej, a buziak ? - krzyknął
Otworzył szybę i musnęłam jego wargi.
- Pa. - powiedziałam i odeszłam.
Kierowca musiał otworzyć drzwi. Weszłam do środka.
- Jaki fart. - zaśmiał się Karol
- Czy to był Piotrek ? - zapytał Włodi
- Yhym. - przytaknęłam.
- Szalony. - zaśmiał się Wrona.
Usiadłam koło Wojtka.
- Dziękuję. - dałam mu buziaka w policzek
- Za co ? - zapytał
- Za wszystko.
- Ty chyba coś chcesz. - zaśmiał się.
- Niee. czemu ? - powiedziałam. - Albo, masz coś do jedzenia ? Jestem głodna.
Wszyscy popatrzyli się na Włodarczyka. Chłopak spuścił głowę. Po chwili z kieszeni wyciągnął batonika i wręczył mi go.
- O ty chamie ! A mi to nie dałeś ! - zaczęły się krzyki.
- Dziękuję. - dałam buziaka w policzek. - I dlatego jesteś moim bratem .- uśmiechnęłam się.
Wróciliśmy do Bełchatowa. Szybko pojechałam do domu i zalogowałam się na skype. Rozmawiałam z bratem. Był zadowolony. Cały dzień oglądałam TV. Potem rozmawiałam z Piotrkiem.
Nie wiem po czym, ale byłam bardzo zmęczona. Szybko poszłam spać bo o 20.
Kolejny nie udany :( Przepraszam, ale wiecie, dzisiaj moje święto, bo jest dzień strażaka :)
sobota, 3 maja 2014
Rozdział 48
Budzik dzwonił niemiłosiernie. Zdenerwowana wyłączyłam go. Przeciągnęłam się i podeszłam do szafki. Wyciągnęłam z niej mój ulubiony dres, czyli ze Skry, w którym będę jechać. Wzięłam jeszcze bieliznę i poszłam się ubrać. Po porannej toalecie przyszedł czas na śniadanie. Zrobiłam kanapki z ogórkiem i szczypiorkiem, a do picia herbatę. Dokładnie przeżuwałam każdy kęs. Popatrzyłam na zegarek. Jeszcze 20 min do odjazdu. Zaczęłam powoli się zbierać. Wzięłam walizkę i zamknęłam mieszkanie.
Ranek był ciepły, bo wystarczyła mi koszulka Skry, bluza Skry i długie spodnie Skry. Włodi wprowadził mi taki nawyk, że jak mam przy bluzie kaptur, to muszę go założyć. I tak teraz zrobiłam. Po kilkuminutowej przechadzce dotarłam na miejsce. Byli prawie wszyscy.
- Moja krew ! - usłyszałam Włodarczyka.
Szeroko się do niego uśmiechnęłam. Dałam moją walizkę do bagażnika. Potem przyszedł czas na przywitania. Wsiedliśmy do autobusu. Zajęłam miejsce z przodu koło sztabu. Założyłam słuchawki i oparłam głowę o szybę. Puściłam muzykę na fula. Moje przemyślenia przerwała poduszka, którą dostałam w głowę. Odwróciłam się w stronę tyłów.
- Chodź do nas. - machnął do mnie Karol.
Przewróciłam oczami i wstałam.
- Ale weź poduszkę.- rzekł Daniel.
Westchnęłam i wzięłam ją. Przeszłam na tyły. Musiałam siedzieć z kimś. Nie wiem dlaczego, ale powędrowałam do Wojtka. Zrobił wielkie oczy i zrobił mi miejsce.
- Co już koło kochanego braciszka nie mogę usiąść ? - zapytałam
- Nie.- powiedział Andrzej.
- Co zazdrosny jesteś ?
- Hahaha nie. - rzekł
- No weź się przyznaj. - śmiałam się
- No dobra. Jestem bardzo zazdrosny.... o Wojtka.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Wojtka to nie poruszyło i siedział z kamienną twarzą.
Po chwili uspokoili się. Położyłam nogi na przeciwnym siedzeniu, gdzie siedział Samiel. Oparłam się o Wojtka i zamknęłam oczy.
Ze snu wyrwał mnie śmiech. Zdezorientowana, rozglądałam się dookoła.
- O patrzcie kto wstał. - zaśmiał się Karol.
Popatrzyłam na Włodarczyka. Uśmiechnął się do mnie.
- Przepraszam. Przeze mnie było Ci nie wygonie. Idę do siebie. - oznajmiłam
- Nie, nie, zostań.-złapał mnie za rękę.- Proszę, zostań.
Uśmiechnęłam się i usiadłam. Zaczęliśmy rozmawiać. Nie zwracaliśmy uwagi na innych. Co chwilę się śmiałam.
- Patrzcie, mam delicję.- pokazał Karol.
- To co. - przerwałam moją godzinną rozmowę z Włodim.
- A może chcesz ? - zapytał
- Nie dzięki.
- Na pewno chcesz.
- To daj. - westchnęłam
- Takiemu grubasowi jak ty nigdy. - zaśmiał się.
Wkurzyłam się. Wstałam i zabrałam mu tą delicję.
- Ej to moja ostatnia ! - jęczał.- Nie zjesz jej.
- Owszem zjem. - powiedziałam
- Nie. Nie zrobisz tego.
- Zrobię.
- Bo pożałujesz.
- Aha, już się boję.
Zatrzymaliśmy się. Kłos wstał i zaczął mnie gonić. Kierowca otworzył drzwi, bo byliśmy na miejscu. Wyleciałam z autobusu i do hotelu. Tam w korytarzu zjadłam ciastko i wyszłam. Dopiero teraz zobaczyłam ilu tu stoi fanów.
- Kurde chłopaki. Ona zjadła. - oznajmił Paweł.
Wszyscy zrobili wielkie oczy.
- Dobre było. Co wy tacy zdziwieni ? - zapytałam
- Bo tylko kiedyś Zati się odważył mu zabrać i zjeść ciastko. Pożałował tego. Do tej pory ma uraz do ciastek. - skwitował Wlzały.
- Pfff. Ja się go nie boję. - oznajmiłam.
- Moja krew. - wrzasnął Włodi. - Załóż kaptur. - szepnął.
Wykonałam jego polecenie. Poszłam do bagażnika i wyciągnęłam walizkę. Zadowolona weszłam do hotelu. Wzięłam klucz do pokoju. Byłam po między Włodim a Karolem, a na przeciwko Mariusz. Oczywiście Włodarczyk ma pokój z Zatorskim, Karol z Andrzejem, a Wlazły z Danielem.
Położyłam się wygodnie na łóżku i zamknęłam oczy. Tak miło było odpocząć po podróży. Mój spokój przerwało pukanie do drzwi. Do pokoju wszedł Wojtek i Paweł.
- Emi, chodź do nas. - rzekł Zati.
- Kończę grochówkę o zaraz jestem u was ! - oznajmiłam
- Tak, lubię przez pokarm do serca.- powiedział Włodi.
- Wkładam kutię w pieroga i nie tylko na święta. - zaśmiałam się
- Widzę, że fajną muzykę słuchasz. - oznajmił Wojtek.- Dobra ja lecę, Zaraz przyjdźcie.
Wyszliśmy z libero na korytarz. W pewnym momencie Paweł przycisnął mnie do ściany i zamknął wyjście swoimi rękoma.
- Jesteś piękna. - szepnął.
Zaczęłam się śmiać. Szeptał mi miłe słówka. W pewnym momencie złączył nasze wargi. Nie mogła. Miałam Piotrka. Odsunęłam go od siebie.
- Paweł, ja mam Piotrka. - powiedziałam
Chciałam odejść, kiedy zobaczyłam Pita. Patrzył na mnie z bólem. Odwrócił się i poszedł. Opadłam na ziemię i zaczęłam płakać.
- Przepraszam. - powiedział Paweł i odszedł.
Ja dalej płakałam. Nie miałam ochoty na nic. Weszłam do pokoju i zaczęłam płakać. Musiałam się szybko ogarnąć, bo za 5 minut mamy trening. Wytarłam łzy i poszłam na salę. Podeszłam do trenera i powiedziałam o mojej sytuacji.
- Dobrze, możesz sobie dziś wziąć wolne. - oznajmił
- Zregenerujesz siły i odpoczniesz.- dośpiewał Włodi.
Uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju. Zadzwoniłam do Łukasza i wypłakałam mu się. Straciłam faceta mojego życia. Teraz moje życie nie ma sensu.
Smutna poszłam na mecz. Usiadłam na ławkę sztabu. Zobaczyłam, że Piotrek sam się rozgrzewa. Nasze spojrzenia spotkały się. Oczy miał przepełnione smutkiem. Spuściłam głowę. Mecz był długi, bo trwał 5 setów. Na szczęście nasi wygrali. Mariusz został zawodnikiem meczu. Do masowania dostałam Facundo, Wronkę i Mariusza. Ten ostatni zaczął mnie wypytywać co się stało. Wszystko mi opowiedziałam.
- Jeszcze będziecie razem. - powiedział na odchodne.
Do pokoju wszedł Włodarczyk. Pocieszał mnie i próbował rozweselić. Ale mnie nic nie rozśmieszało. A że on zna mnie bardzo dobrze, to zaczął śpiewać. Gdy mam doła, to śpiewanie zawsze zmienia mi humor. Przyjemnie mi się z nim śpiewało.
- Dobra. Idę spać. Dobranoc. - dał mi buziaka w policzek i wyszedł.
Nie mogłam spać. Przewracałam się z jednego boku na drugi. Co chwilę płakałam. Straciłam sens życia. Przez Pawła. To wszystko jego wina. Przecież wiedział, że jest tylko dla mnie bratem. Zachował się jak świnia....
Taki beznadziejny.
Ranek był ciepły, bo wystarczyła mi koszulka Skry, bluza Skry i długie spodnie Skry. Włodi wprowadził mi taki nawyk, że jak mam przy bluzie kaptur, to muszę go założyć. I tak teraz zrobiłam. Po kilkuminutowej przechadzce dotarłam na miejsce. Byli prawie wszyscy.
- Moja krew ! - usłyszałam Włodarczyka.
Szeroko się do niego uśmiechnęłam. Dałam moją walizkę do bagażnika. Potem przyszedł czas na przywitania. Wsiedliśmy do autobusu. Zajęłam miejsce z przodu koło sztabu. Założyłam słuchawki i oparłam głowę o szybę. Puściłam muzykę na fula. Moje przemyślenia przerwała poduszka, którą dostałam w głowę. Odwróciłam się w stronę tyłów.
- Chodź do nas. - machnął do mnie Karol.
Przewróciłam oczami i wstałam.
- Ale weź poduszkę.- rzekł Daniel.
Westchnęłam i wzięłam ją. Przeszłam na tyły. Musiałam siedzieć z kimś. Nie wiem dlaczego, ale powędrowałam do Wojtka. Zrobił wielkie oczy i zrobił mi miejsce.
- Co już koło kochanego braciszka nie mogę usiąść ? - zapytałam
- Nie.- powiedział Andrzej.
- Co zazdrosny jesteś ?
- Hahaha nie. - rzekł
- No weź się przyznaj. - śmiałam się
- No dobra. Jestem bardzo zazdrosny.... o Wojtka.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Wojtka to nie poruszyło i siedział z kamienną twarzą.
Po chwili uspokoili się. Położyłam nogi na przeciwnym siedzeniu, gdzie siedział Samiel. Oparłam się o Wojtka i zamknęłam oczy.
Ze snu wyrwał mnie śmiech. Zdezorientowana, rozglądałam się dookoła.
- O patrzcie kto wstał. - zaśmiał się Karol.
Popatrzyłam na Włodarczyka. Uśmiechnął się do mnie.
- Przepraszam. Przeze mnie było Ci nie wygonie. Idę do siebie. - oznajmiłam
- Nie, nie, zostań.-złapał mnie za rękę.- Proszę, zostań.
Uśmiechnęłam się i usiadłam. Zaczęliśmy rozmawiać. Nie zwracaliśmy uwagi na innych. Co chwilę się śmiałam.
- Patrzcie, mam delicję.- pokazał Karol.
- To co. - przerwałam moją godzinną rozmowę z Włodim.
- A może chcesz ? - zapytał
- Nie dzięki.
- Na pewno chcesz.
- To daj. - westchnęłam
- Takiemu grubasowi jak ty nigdy. - zaśmiał się.
Wkurzyłam się. Wstałam i zabrałam mu tą delicję.
- Ej to moja ostatnia ! - jęczał.- Nie zjesz jej.
- Owszem zjem. - powiedziałam
- Nie. Nie zrobisz tego.
- Zrobię.
- Bo pożałujesz.
- Aha, już się boję.
Zatrzymaliśmy się. Kłos wstał i zaczął mnie gonić. Kierowca otworzył drzwi, bo byliśmy na miejscu. Wyleciałam z autobusu i do hotelu. Tam w korytarzu zjadłam ciastko i wyszłam. Dopiero teraz zobaczyłam ilu tu stoi fanów.
- Kurde chłopaki. Ona zjadła. - oznajmił Paweł.
Wszyscy zrobili wielkie oczy.
- Dobre było. Co wy tacy zdziwieni ? - zapytałam
- Bo tylko kiedyś Zati się odważył mu zabrać i zjeść ciastko. Pożałował tego. Do tej pory ma uraz do ciastek. - skwitował Wlzały.
- Pfff. Ja się go nie boję. - oznajmiłam.
- Moja krew. - wrzasnął Włodi. - Załóż kaptur. - szepnął.
Wykonałam jego polecenie. Poszłam do bagażnika i wyciągnęłam walizkę. Zadowolona weszłam do hotelu. Wzięłam klucz do pokoju. Byłam po między Włodim a Karolem, a na przeciwko Mariusz. Oczywiście Włodarczyk ma pokój z Zatorskim, Karol z Andrzejem, a Wlazły z Danielem.
Położyłam się wygodnie na łóżku i zamknęłam oczy. Tak miło było odpocząć po podróży. Mój spokój przerwało pukanie do drzwi. Do pokoju wszedł Wojtek i Paweł.
- Emi, chodź do nas. - rzekł Zati.
- Kończę grochówkę o zaraz jestem u was ! - oznajmiłam
- Tak, lubię przez pokarm do serca.- powiedział Włodi.
- Wkładam kutię w pieroga i nie tylko na święta. - zaśmiałam się
- Widzę, że fajną muzykę słuchasz. - oznajmił Wojtek.- Dobra ja lecę, Zaraz przyjdźcie.
Wyszliśmy z libero na korytarz. W pewnym momencie Paweł przycisnął mnie do ściany i zamknął wyjście swoimi rękoma.
- Jesteś piękna. - szepnął.
Zaczęłam się śmiać. Szeptał mi miłe słówka. W pewnym momencie złączył nasze wargi. Nie mogła. Miałam Piotrka. Odsunęłam go od siebie.
- Paweł, ja mam Piotrka. - powiedziałam
Chciałam odejść, kiedy zobaczyłam Pita. Patrzył na mnie z bólem. Odwrócił się i poszedł. Opadłam na ziemię i zaczęłam płakać.
- Przepraszam. - powiedział Paweł i odszedł.
Ja dalej płakałam. Nie miałam ochoty na nic. Weszłam do pokoju i zaczęłam płakać. Musiałam się szybko ogarnąć, bo za 5 minut mamy trening. Wytarłam łzy i poszłam na salę. Podeszłam do trenera i powiedziałam o mojej sytuacji.
- Dobrze, możesz sobie dziś wziąć wolne. - oznajmił
- Zregenerujesz siły i odpoczniesz.- dośpiewał Włodi.
Uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju. Zadzwoniłam do Łukasza i wypłakałam mu się. Straciłam faceta mojego życia. Teraz moje życie nie ma sensu.
Smutna poszłam na mecz. Usiadłam na ławkę sztabu. Zobaczyłam, że Piotrek sam się rozgrzewa. Nasze spojrzenia spotkały się. Oczy miał przepełnione smutkiem. Spuściłam głowę. Mecz był długi, bo trwał 5 setów. Na szczęście nasi wygrali. Mariusz został zawodnikiem meczu. Do masowania dostałam Facundo, Wronkę i Mariusza. Ten ostatni zaczął mnie wypytywać co się stało. Wszystko mi opowiedziałam.
- Jeszcze będziecie razem. - powiedział na odchodne.
Do pokoju wszedł Włodarczyk. Pocieszał mnie i próbował rozweselić. Ale mnie nic nie rozśmieszało. A że on zna mnie bardzo dobrze, to zaczął śpiewać. Gdy mam doła, to śpiewanie zawsze zmienia mi humor. Przyjemnie mi się z nim śpiewało.
- Dobra. Idę spać. Dobranoc. - dał mi buziaka w policzek i wyszedł.
Nie mogłam spać. Przewracałam się z jednego boku na drugi. Co chwilę płakałam. Straciłam sens życia. Przez Pawła. To wszystko jego wina. Przecież wiedział, że jest tylko dla mnie bratem. Zachował się jak świnia....
Taki beznadziejny.
piątek, 2 maja 2014
Rozdział 47
Obudziłam się w objęciach Piotrka. Delikatnie wyswobodziłam się z jego ramion. Poszłam do łazienki. Nalałam do wiadra chłodnej wody. Po cichu wślizgnęłam się do sypialni i wylałam całą zawartość wiadra na śpiącego. Gwałtownie się obudził.
- Śmigus Dyngus.- zaśmiałam się.
Uśmiechnął się i podszedł do mnie. Położył dłonie na moich biodrach i złączył nasze wargi. Nie odrywając się, przeniósł mnie na łóżko. Czułam jego ciało na moim. Byłam już cała mokra.
- Dobra, głodny jestem. - wstał
Poszłam w jego ślady.
- Idę pierwszy do kibelka ! - krzyknął. - A ty robisz śniadanie.
- No dobra. - westchnęłam i poszłam do kuchni.
Postawiłam czajnik na kuchenkę i przyszykowałam kubki.
- Kochanie, chodź tu na chwilę. - usłyszałam
Niepewnie podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam. Stał przy lustrze. Mogłam wchodzić.
- Weź zobacz, czy mam coś na plecach, bo strasznie mnie swędzi. - rzekł
Podeszłam do niego i oglądałam jego plecy.
- Nic tu nie widzę. - oznajmiłam
- No trudno. - odwrócił się do mnie.
Jego oczy się śmiały. Złapał mnie w pasie i musnął moje wargi swoimi. Nagle mnie podniósł i wrzucił do wanny pełnej wody.
- Śmigus Dyngus. - uśmiechnął się.
Chciałam go wciągnąć, ale zadzwonił dzwonek do drzwi. Uśmiechnął się szeroko i poszedł.
- Śmigus dyngus. - usłyszałam głos nastolatki.
Nie wyjdę zobaczyć kto to, bo jestem cała mokra.
- Emilka, chodź tu ! - zawołał mnie.
Gdzie nie stanęłam, zostawały tam kałuże.
- No, więc nie zadzierajcie ze mną, bo skończycie tak. - powiedział kiedy wyszłam.
- Ciocia ! - krzyknęła Weronika.
- Cześć. Czekajcie chwilę, tylko się przebiorę.
Poszłam do pokoju po ciuchy. Po chwili byłam już sucha. Poszłam do gości. Piotrek robił kanapki, co mnie zdziwiło.
Chwilę posiedzieli i pojechali. Zaczęłam się pakować. Nie chciałam zostawiać Pita. No ale cóż. Praca czeka. Z resztą jutro tu wrócę.
- Gotowa ? - zapytał chłopak
- Tak.
Wziął moją torbę i zeszliśmy do samochodu. W czasie jazdy milczeliśmy. Na dworcu mocno się do niego przytuliłam. Nie chciałam po opuszczać. Zostały 2 min do odjazdu.
- Muszę iść. Kocham Cię. - musnęłam jego wargi.
- Ja Ciebie też. - po tych słowach, odeszłam.
Zajęłam swoje miejsce. Wyjrzałam przez okno. Stał tam jeszcze mój chłopak. Uśmiechnęłam się i pomachałam mu. Odwzajemnił gest.
Droga przeminęła szybko. Rozmawiałam z Łukaszem. Było mi smutno, bo nie został powołany do eliminacji ME 2015.
Z dworca wróciłam autobusem. Mało czasu zostało mi do treningu chłopaków. Szybko coś przekąsiłam, wzięłam torbę i pojechałam. Kiedy weszłam na halę, chłopacy byli jeszcze w szatni. Myślałam jak za jednym razem, mogę oblać wszystkich. Słyszałam jak zbierają się do wyjścia. Szybko pobiegłam za róg. Wyciągnęłam zapalniczkę. Gdy wszyscy znajdowali się na korytarzu, podłożyłam płomień pod czujnik. Od razu zaczęła lecieć woda z sufitu. Na szczęście tylko tu się włączyła.
- Kurwa, co jest ? - słyszałam ich.
- Śmigus dyngus. - wyszłam do nich i zaczęłam się śmiać.
- Osz ty..
- Coś nie tak ? - zapytałam. - Dobra na halę, bo się spóźnicie.
Z każdym się przywitałam i poszłam z nimi.
Chłopaki trenowali bardzo ciężko. W końcu jutro zaczyna się walka o Mistrza Polski.
Po treningu dostałam do masowania: Włodiego, Nicolasa, Samuela i Muzaja. Szybko się z nimi uwinęłam. Wyszłam na korytarz i zaczęłam pisać sms'a do Piotrka. Przebiegł koło mnie Muzaj i zabrał mi iPhona.
- Maciek oddawaj to ! - biegłam za nim.
Wbiegłam do ich szatni. Muzaj zatrzymał się jakieś 5 metrów dalej i zaczął się śmiać Coś mi nie pasowało. Dopiero teraz się zorientowałam gdzie jestem. Dookoła otaczały mnie prysznice.
- No to mam lipę. - westchnęłam.
I stało się. Włączyli wszystkie prysznice. Wszyscy zaczęli się śmiać. Po chwili wyłączyli wodę.
- No dobra, teraz dajecie mi ciuchy. - rzekłam
- Nie masz swoich ? - zapytał Plina.
- Nie, bo przyjechałam w dresie. - westchnęłam
- No to masz problem. - zaczął się śmiać Andrzej.
Zrobiłam smutną minę. Podeszłam do Wojtka.
- Wojtuś, proszę Cię. Daj mi coś na przebranie.
- O nie.
- No Wojtuś, proszę. - zrobiłam oczy jak kto ze Shreka.
- Ehh, dobra. Mam tylko bluzę. - wręczył mi ją.
- Dziękuję.- dałam mu buziaka w policzek.
Moją następną ofiarą był Nico. On zawsze mi pomoże.
- Nico... - zaczęłam
- Mam tylko koszulkę. - podał mi ją
- Dziękuję. - dałam mu buziaka.
- A ktoś ma spodnie ? - zapytałam
- Ja mam. - obwieścił Karol.
- Spadaj. Od Ciebie nigdy nie wezmę. - powiedziałam. - To samo od Andrzeja, Zatiego i Pliny.
- Ale jesteś. - jęknął Paweł.
- Masz. - rzucił mi Maciek
- Krótkie spodenki. Serio ? - zapytałam.
- Innych nie mam. - pisnął
Westchnęłam i wyszłam ze zdobyczami.
Szybko się przebrałam. Wszystko było na mnie duże. Wyszłam na parking.
- Fajna stylówa. -zaśmiał się Wlazły.
- Haha dzięki. - zaśmiałam się
- Ja chcę z Tobą zdjęcie. - krzyknął Włodi.
Podszedł do mnie i zaczął pozować. Po kilku zdjęciach dołączyli wszyscy. Pożegnałam się ze wszystkimi i pojechałam. Musiałam jeszcze wstąpić do sklepu, bo w lodówce pustka.
Gdy robiłam zakupy, wszyscy się dziwnie patrzyli. Pewnie przez ubranie.
Wróciłam do domu o zrobiłam kolacje. Siadłam na laptopie i zalogowałam się na Skype. Koleżanki zaprosiły mnie do konferencji, Tak się rozgadałyśmy, że zleciały 3 godziny.
- Dobra, dziewczyny muszę kończyć. Jutro rano wyjeżdżamy do Rzeszowa. Pa.- rozłączyłam się.
Jeszcze szybko weszłam na Facebooka. Moją uwagę przykuł post Karola na jego Fanpage'u. Taki tam śmigus dyngus z naszą fizjo. On całe zdarzenie nagrał. Od zabrania telefonu po moje wyjście ze zdobyczami. I dodał jeszcze zdjęcie końcowe. Ty nie masz czego dodawać ? skomentowałam.
Wyłączyłam laptopa i poszłam się myć. Po wieczornej toalecie zadzwoniłam do Piotrka. Chwilę porozmawialiśmy i poszłam spać.
Taki na szybko ;)
- Śmigus Dyngus.- zaśmiałam się.
Uśmiechnął się i podszedł do mnie. Położył dłonie na moich biodrach i złączył nasze wargi. Nie odrywając się, przeniósł mnie na łóżko. Czułam jego ciało na moim. Byłam już cała mokra.
- Dobra, głodny jestem. - wstał
Poszłam w jego ślady.
- Idę pierwszy do kibelka ! - krzyknął. - A ty robisz śniadanie.
- No dobra. - westchnęłam i poszłam do kuchni.
Postawiłam czajnik na kuchenkę i przyszykowałam kubki.
- Kochanie, chodź tu na chwilę. - usłyszałam
Niepewnie podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam. Stał przy lustrze. Mogłam wchodzić.
- Weź zobacz, czy mam coś na plecach, bo strasznie mnie swędzi. - rzekł
Podeszłam do niego i oglądałam jego plecy.
- Nic tu nie widzę. - oznajmiłam
- No trudno. - odwrócił się do mnie.
Jego oczy się śmiały. Złapał mnie w pasie i musnął moje wargi swoimi. Nagle mnie podniósł i wrzucił do wanny pełnej wody.
- Śmigus Dyngus. - uśmiechnął się.
Chciałam go wciągnąć, ale zadzwonił dzwonek do drzwi. Uśmiechnął się szeroko i poszedł.
- Śmigus dyngus. - usłyszałam głos nastolatki.
Nie wyjdę zobaczyć kto to, bo jestem cała mokra.
- Emilka, chodź tu ! - zawołał mnie.
Gdzie nie stanęłam, zostawały tam kałuże.
- No, więc nie zadzierajcie ze mną, bo skończycie tak. - powiedział kiedy wyszłam.
- Ciocia ! - krzyknęła Weronika.
- Cześć. Czekajcie chwilę, tylko się przebiorę.
Poszłam do pokoju po ciuchy. Po chwili byłam już sucha. Poszłam do gości. Piotrek robił kanapki, co mnie zdziwiło.
Chwilę posiedzieli i pojechali. Zaczęłam się pakować. Nie chciałam zostawiać Pita. No ale cóż. Praca czeka. Z resztą jutro tu wrócę.
- Gotowa ? - zapytał chłopak
- Tak.
Wziął moją torbę i zeszliśmy do samochodu. W czasie jazdy milczeliśmy. Na dworcu mocno się do niego przytuliłam. Nie chciałam po opuszczać. Zostały 2 min do odjazdu.
- Muszę iść. Kocham Cię. - musnęłam jego wargi.
- Ja Ciebie też. - po tych słowach, odeszłam.
Zajęłam swoje miejsce. Wyjrzałam przez okno. Stał tam jeszcze mój chłopak. Uśmiechnęłam się i pomachałam mu. Odwzajemnił gest.
Droga przeminęła szybko. Rozmawiałam z Łukaszem. Było mi smutno, bo nie został powołany do eliminacji ME 2015.
Z dworca wróciłam autobusem. Mało czasu zostało mi do treningu chłopaków. Szybko coś przekąsiłam, wzięłam torbę i pojechałam. Kiedy weszłam na halę, chłopacy byli jeszcze w szatni. Myślałam jak za jednym razem, mogę oblać wszystkich. Słyszałam jak zbierają się do wyjścia. Szybko pobiegłam za róg. Wyciągnęłam zapalniczkę. Gdy wszyscy znajdowali się na korytarzu, podłożyłam płomień pod czujnik. Od razu zaczęła lecieć woda z sufitu. Na szczęście tylko tu się włączyła.
- Kurwa, co jest ? - słyszałam ich.
- Śmigus dyngus. - wyszłam do nich i zaczęłam się śmiać.
- Osz ty..
- Coś nie tak ? - zapytałam. - Dobra na halę, bo się spóźnicie.
Z każdym się przywitałam i poszłam z nimi.
Chłopaki trenowali bardzo ciężko. W końcu jutro zaczyna się walka o Mistrza Polski.
Po treningu dostałam do masowania: Włodiego, Nicolasa, Samuela i Muzaja. Szybko się z nimi uwinęłam. Wyszłam na korytarz i zaczęłam pisać sms'a do Piotrka. Przebiegł koło mnie Muzaj i zabrał mi iPhona.
- Maciek oddawaj to ! - biegłam za nim.
Wbiegłam do ich szatni. Muzaj zatrzymał się jakieś 5 metrów dalej i zaczął się śmiać Coś mi nie pasowało. Dopiero teraz się zorientowałam gdzie jestem. Dookoła otaczały mnie prysznice.
- No to mam lipę. - westchnęłam.
I stało się. Włączyli wszystkie prysznice. Wszyscy zaczęli się śmiać. Po chwili wyłączyli wodę.
- No dobra, teraz dajecie mi ciuchy. - rzekłam
- Nie masz swoich ? - zapytał Plina.
- Nie, bo przyjechałam w dresie. - westchnęłam
- No to masz problem. - zaczął się śmiać Andrzej.
Zrobiłam smutną minę. Podeszłam do Wojtka.
- Wojtuś, proszę Cię. Daj mi coś na przebranie.
- O nie.
- No Wojtuś, proszę. - zrobiłam oczy jak kto ze Shreka.
- Ehh, dobra. Mam tylko bluzę. - wręczył mi ją.
- Dziękuję.- dałam mu buziaka w policzek.
Moją następną ofiarą był Nico. On zawsze mi pomoże.
- Nico... - zaczęłam
- Mam tylko koszulkę. - podał mi ją
- Dziękuję. - dałam mu buziaka.
- A ktoś ma spodnie ? - zapytałam
- Ja mam. - obwieścił Karol.
- Spadaj. Od Ciebie nigdy nie wezmę. - powiedziałam. - To samo od Andrzeja, Zatiego i Pliny.
- Ale jesteś. - jęknął Paweł.
- Masz. - rzucił mi Maciek
- Krótkie spodenki. Serio ? - zapytałam.
- Innych nie mam. - pisnął
Westchnęłam i wyszłam ze zdobyczami.
Szybko się przebrałam. Wszystko było na mnie duże. Wyszłam na parking.
- Fajna stylówa. -zaśmiał się Wlazły.
- Haha dzięki. - zaśmiałam się
- Ja chcę z Tobą zdjęcie. - krzyknął Włodi.
Podszedł do mnie i zaczął pozować. Po kilku zdjęciach dołączyli wszyscy. Pożegnałam się ze wszystkimi i pojechałam. Musiałam jeszcze wstąpić do sklepu, bo w lodówce pustka.
Gdy robiłam zakupy, wszyscy się dziwnie patrzyli. Pewnie przez ubranie.
Wróciłam do domu o zrobiłam kolacje. Siadłam na laptopie i zalogowałam się na Skype. Koleżanki zaprosiły mnie do konferencji, Tak się rozgadałyśmy, że zleciały 3 godziny.
- Dobra, dziewczyny muszę kończyć. Jutro rano wyjeżdżamy do Rzeszowa. Pa.- rozłączyłam się.
Jeszcze szybko weszłam na Facebooka. Moją uwagę przykuł post Karola na jego Fanpage'u. Taki tam śmigus dyngus z naszą fizjo. On całe zdarzenie nagrał. Od zabrania telefonu po moje wyjście ze zdobyczami. I dodał jeszcze zdjęcie końcowe. Ty nie masz czego dodawać ? skomentowałam.
Wyłączyłam laptopa i poszłam się myć. Po wieczornej toalecie zadzwoniłam do Piotrka. Chwilę porozmawialiśmy i poszłam spać.
Taki na szybko ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)