Oczami Łukasza
Obudziły mnie wpadające przez okno promienie słoneczne. Popatrzyłem na zegarek. 10:15. Przeciągnąłem się i wstałem. Otworzyłem drzwi i wyszedłem z pokoju. Pomyślałem, że miło by było przywitać siostrę. Wszedłem do jej pokoju, ale nikogo nie było. Zdziwiło mnie to. A pewnie jest w kuchni albo w łazience. Drzwi do łazienki były otwarte. Została kuchnia. Poszedłem zobaczyć co robi na śniadanie. Tam też jej nie było. Hmmm... trochę dziwne. Może poszła do sklepu. Pójdę zobaczyć co tam u Pita. Wszedłem do salonu i uśmiechnąłem się. Oni tak słodko wyglądali. Widać, że są zakochani, ale się tego wypierają. Trzeba ich przebudzić. Tylko jak ?? Już wiem.
Wziąłem parę poduszek, które leżały na ziemi. Oparłem się o kanapę, żeby się nie wywalić i zacząłem rzucać z całej siły. Zadziałało błyskawicznie.
- Ziomek ogarnij się !! - krzyknął cichy.
Akurat poduszki mi się skończyły.
- No wstajemy gołąbeczki. - Zaśmiałem się.
- Spieprzaj. - warknął Pit.
Popatrzyłem na siostrę. Patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem. Podszedłem do niej i złożyłem pocałunek na czole.
- Dobra, jako że jesteś dziewczyną łazienka jest twoja. - zaśmiałem się.
Wstała i pognała. Usiadłem na skraju kanapy. Popatrzyłem na Piotrka.
- Możemy pogadać ? - zapytałem.
- Jasne.- uśmiechnął się.
- Bo wiesz, że Emi jest dla mnie całym światem wraz z moją żoną. Nie pozwolę, żeby znowu jej się coś stało. Ale ty jesteś fajnym facetem. Wierzę tobie i wiem, że jej nie skrzywdzisz. Wy naprawdę do siebie pasujecie. Wyglądacie jak dwa zakochańce. - uśmiechnąłem się.
Patrzył na mnie, nie wiedząc co powiedzieć.
-Łukasz...
- Tak wiem, jesteście tylko przyjaciółmi. - przerwałem.
- Ja muszę dzisiaj jechać. Mam mecz. A dokładnie to za godzinę muszę wyjechać.
Oczami Emilki
Usłyszałam: ,, Za godzinę muszę wyjechać." Zebrały mi się łzy w oczach. Weszłam do pokoju. Patrzyli na mnie.
- Co się tak patrzycie ? No dobra, idę już robić śniadanie.
Poczłapałam do kuchni. Otworzyłam lodówkę. No super jest tylko ser żółty i masło. Wyciągnęłam te produkty i zaczęłam robić kanapki.
Dobra kanapki są i teraz coś do picia. Kakao. Wyciągnęłam potrzebne składniki i przygotowałam brązową ciecz.
- Piotrek, chodź mi pomóż to wziąć do pokoju ! - krzyknęłam.
Przyszedł smutny.
- Co mam wziąć ? - zapytał.
Wskazałam na dwa kubki. Wziął posłusznie i wyszedł. Byłam zdziwiona, że jest nie w humorze. Postawiłam talerz z kanapkami na szklanym stoliku. Rzucili się na jedzenie, jakby z tydzień nie jedli.
Oczami Łukasza
Śniadanie było pyszne. Musiałem pogadać z Piotrkiem na osobności.
- Piotrek, możesz mi pomóc powiesić zdjęcie ? - walnąłem.
- Przecież jesteś wysoki. Dasz radę. - powiedział.
Kurde złamał mnie.
- Ale mam złamaną nogę i nie mogę się wyciągnąć. - rzekłem.
- No dobra.
Poszliśmy do mojego pokoju. Nie wiedziałem jak mam zacząć rozmowę. Było to dla mnie ciężkie, ale musiałem.
- Piter. Ja wszystko widzę. Widzę, że szalejesz za Emilką. Widzę jak teraz cierpisz, bo musisz wyjechać. A no właśnie. Spaliście razem. Ja nie mam nic przeciwko temu, ale nie możesz się oszukiwać.
- Ziomek, słuchaj. Ja wiem, że ty starszy brat. To jest moja przyjaciółka i nic więcej. Tak cierpię, bo muszę wyjechać, ale to dlatego bo będę tęsknił. Spaliśmy razem, bo nie mogła spać i przyszła do mnie. To tylko przyjaźni ok ?
Nie wiedziałem co powiedzieć. Nie mogę narzucać się na ten związek. Popatrzyłem na niego. Był smutny. Przytuliłem go. Wiem, że było mu tego trzeba.
- Więc powiesisz mi to zdjęcie ? - zapytałem.
- Normalnie. Myślałem, że takie coś wymyśliłeś, żeby tylko być na osobności. - zaśmiał się.
Zacząłem się śmiać. Udało mi się z tym zdjęciem. Podałem mu fotografię. Poinstruowałem go, w którym miejscu ma powiesić.
- Jesteście wspaniałym rodzeństwem. - westchnął Pit.
Wpatrywał się w powieszone zdjęcie. Na nim widniały dwie postacie. Moja i siostry. Byliśmy uśmiechnięci.
- Dobra idę się pakować. - westchnął i wyszedł.
Oczami Piotrka
Podszedłem do torby, która była już spakowana.
- Emi nie musiałaś. - powiedziałem.
Podszedłem do niej i ucałowałem w czoło.
- Psytulisss... - zrobiła słodką minkę.
Wyciągnąłem ręce. Wtuliła się we mnie. Tyle bym dał, aby z nią zostać. Ale nie mogę zawieść drużyny.
- Dobra ja już będę jechał. - szepnąłem.
- Proszę nie jedź. - wyszeptała zaciskając mocniej ramiona.
Odsunąłem się i spojrzałem na nią. Otarłem z jej policzka spływającą łzę.
- Nie płacz, jutro przyjadę. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele się nie zostawiają. - westchnąłem.
Staliśmy taj jeszcze parę minut.
- Mówisz, że jutro przyjedziesz ? - zapytał Łukasz.
- No jeżeli tylko mogę. - powiedziałem.
- To ja mam pomysł. Pojedziemy sobie z tobą na meczyk. Później przenocujesz nas, no i jutro przyjedziemy z tobą. - uśmiechnął się.
Kurde normalnie genialny jest ten koleś.
- Spoko. Dawno nie miałem gości. - zaśmiałem się.
- Idę spakować rzeczy !! - krzyknęła Emi.
Podszedłem do Łukasza i przytuliłem go.
- Ziomek jesteś genialny, dziękuję. -szepnąłem.
- Robię to dla was. Piotrek kochasz ją. Znam cię bardzo dobrze i nie ukryjesz tego prze de mną. - westchnął. - Mam racje prawda ?
Uśmiechnąłem się do niego. Ale szybko mina mi zrzedła, gdy dotarło coś do mnie.
- Ale to miłość bez wzajemności. Ona mnie nie kocha. Ma nas tylko za przyjaciół. Mamy dobre relacje i nie chcę tego zniszczyć.
- Oj Piotrek Piotrek. Zakochany jesteś. - zaśmiał się.
Podszedłem do torby, bo nie chciałem pokazać mu mojej złości. Cholernie już mnie tym wkurzał. On nie ma swojego życia ?!
- Piotrek...
- Kurna zostaw mnie w spokoju !! Zajmij się swoim życiem !! - wrzasnąłem.
Stanęli jak wryci. Emilka patrzyła na mnie z przerażeniem.
- O co ci do cholery chodzi ?! Chciałem ci tylko powiedzieć, że jesteśmy gotowi i możemy jechać. - oznajmił zdenerwowany.
Złapałem torbę i ruszyłem w kierunku drzwi.
- Emi gdzie masz torbę ? - zapytałem.
- Ona ma rzeczy ze mną. - rzekł Ziomek.
Oczami Łukasza
Wsiadłem do samochodu. Położyłem nogę na resztę siedzeń.
- Braciszku mam usiąść z tobą z tyłu ? - zapytała Emi.
- Idź do przodu. Będę miał miejsce na nogę. - zaśmiałem się.
Jechaliśmy w milczeniu. Jedynie co zagłuszało ciszę to radio. - Emi... - przerwałem, bo zobaczyłem że śpi.
- ććć baranie. Nie widzisz że śpi ? - warknął Pit.
- Piotrek nie wiem co ci zrobiłem, że tak mnie traktujesz, ale przepraszam. Jest mi głupio. Nie umiem żyć w niezgodzie z tobą. Sorki. Sztama ? - wyciągnąłem rękę do przodu.
Patrzył przed siebie. Ręcę trzymał kurczowo na kierownicy. Cofałem rękę, gdy ją złapał.
- Sztama stary. - zaśmiał się.
Gadaliśmy teraz o reprezentacji. O trenerze, o powołaniach i o LŚ. Zwierzaliśmy się teraz ze wszystkiego.
- Piter muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego. - rzekłem.
Popatrzył na mnie lekko zaniepokojony.
- Ja, ja muszę siusiu. - powiedziałem z powagą.
Parsknął śmiechem, aż obudził Emilkę.
Oczami Emilki
Obudził mnie śmiech Pita. Popatrzyłam na chłopaków. Piter cały czerwony ze śmiechu, Łukasz poważny. Nie wiedziałam o co chodzi. Pit dochodził już do siebie. Złapał za komórkę i zaczął coś wystukiwać na ekranie.
- Sorki mama. - obwieścił.
Uśmiechnęłam się do niego.
Zaczęliśmy rozmawiać o powołaniach do reprezentacji.
- Emi muszę ci coś powiedzieć. - rzekł smutno.
- Chcesz siku ? - zapytałam.
- Nie nie, no co ty. Ale to bardzo ważne, więc słuchaj. Masz fajne barwy wojenne. - rzekł poważnie.
Opuściłam zasłonkę od słońca i otworzyłam lusterko. Miałam całą twarz pomazaną czerwoną szminką, czarną kredką i jakąś brązową mazią.
- Co to to brązowe ? - zapytałam z niepokojem.
- Jesteś teraz słodka jak czekoladka. - zaśmiał się cichy.
Zbliżył się do moje twarzy i pocałował mnie w miejsce na policzku, gdzie była czekolada.
- Ziomek, co to za czekolada ? Skąd ty ją masz ? - zapytał zdziwiony Pit.
- No nie wiem. Leżała u ciebie tu z tyłu to wziąłem.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra Łuki, leć bo nie chcę mieć żółtej plamy na siedzeniach. - westchnął Piotrek.
Wyszłam z auta i otworzyłam bratu drzwi. Dał mi buziaka i zaczął:
- Jesteś słodka. Lepiej idź się umyj, bo wyglądasz jak dziecko wojny. - zaśmiał się.
O cholera zapomniałam o tym. Ale jeszcze jedno.
- Chłopaki dawać cykniemy sobie zdjęcie. - rzuciłam.
Dałam Pitowi aparat, żeby naszej trójce zrobił zdjęcie z rąsi. Potem poprosiliśmy jakiegoś pana, aby pyknął nam focie.
Po sesji poszłam z Łukaszem do toalety. Ciężko schodziły ,,barwy wojenne" z mojej twarzy. Po jakiś 5 min. udało mi się wszystko zmyć. Wyszłam uśmiechnięta z toalety. Zrobiło mi się smutno na widok ziomka stojącego na środku parkingu bez kul, bo Pit z nimi biegnie w stronę samochodu. Poszłam drugą stroną. Piotrek mnie nie widział, więc wykorzystałam to. Patrzył w stronę Łukasza i wpadł na mnie. Kule wypadły mu z rąk. Podniosłam je szybko i pobiegłam do brata.
- Dzięki siora. - cmoknął.
Poszliśmy do Passata.
- No to jedziemy Piotrze. - rzekłam.
- Nie gadam z tobą. - rzekł "obrażony"
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Do następnego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz