Pierwsze co zrobiliśmy w Rzeszowie, to pojechaliśmy do mieszkania Piotrka. Jego mieszkanie było duże, przestronne i jasne. Jak dobrze policzyłam miał 3 pokoje, kuchnię, łazienkę i wielki salon. W salonie stała kanapa, a przed nią szklany stolik. Jakieś 4 metry od kanapy stał wielki plazmowy telewizor. Stały jakieś szafki. Na jasnoszarych ścianach wisiało kilka zdjęć. Rozglądałam się dookoła, bo czułam się nieswojo.
- Dobra, rzeczy spakowane. Teraz jeszcze kibelek. - rzekł Pit.
Popatrzyłam się na wchodzącego do łazienki cichego. Zostawił uchylone drzwi. Podeszłam do nich i zobaczyłam przesz szparę, czeszącego się palcami Pitera. Ziomek stanął za mną. Otworzyłam drzwi i powiedziałam:
- Mówił ci już ktoś, że jesteś ładny ?
- Tak. Mama i babcia. Uśmiechnął się - ale to kilkanaście lat temu. A co ?
Zaczęłam się śmiać. Łukasz też nie ukrywał swojej radości. Na szczęście widziałam twarz Pita w lustrze, w które patrzył się, aby dobrze ustawić włosy.
- A no to jeszcze trochę sobie poczekasz na takie słowa od dziewczyny. - rzuciłam.
Odwrócił się do mnie i rzekł:
- Mi nikt tego nie musi mówić, ja to wiem. - powiedział zaczesując włosy.
Parsknęliśmy z Ziomkiem śmiechem. Założył ręce na klatce piersiowej.
- Dobra, dobra, lecimy bo się spóźnię. - warknął
- To my idziemy ?? - zapytałam piszcząc.
- Noo. Taka mała rozgrzewka przed rozgrzewką. - wyszczerzył się. - Jakiś tylko 1 km.
- Ale przecież Łukasz chodzi o kulach ! - jęknęłam.
- Dobra spoko dam radę. Muszę też poćwiczyć ręce, bo później będzie kicha. A tak w ogóle to w środę ściągają mi gips, a dzisiaj sobota. - rzucił Łukasz.
Zarzuciłam na ramię torbę z aparatem i wyszłam. Włożyłam na nos okulary przeciwsłoneczne. Szłam koło Piotrka, bo nie znałam drogi szliśmy średnim tempem.
- Pokaż mi rękę. - rzekł do mnie Pit wyciągając swoją.
Podałam mu pewnie dłoń. Złapał ją i opuścił nasze splątane dłonie. Poczułam jak w brzuchu mam motylki. Wyrwałam moją dłoń.
- Piotrek proszę cię. - szepnęłam.
Popatrzyłam na Łukasza. Szedł rozglądając się dookoła. Przystanął. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego tors. Uśmiechnął się.
- Trochę się zmęczyłem. Idź ja dojdę do was. - rzekł.
- Nie ja zostaję z tobą. - powiedziałam stanowczo.
Pocałował mnie w czoło. Piotrek zatrzymał się jakieś 10 m przed nami. Popatrzyła na nas.
- Idziecie ? - zapytał.
Ziomek pokiwał głową potwierdzająco. Ruszyliśmy. Szliśmy jeszcze jakieś 2 min i zatrzymałam się.
- Daleko jeszcze ? - jęknęłam
- Hahahahahaha tu. - zaśmiał się Pit.
Popatrzyłam się przed siebie. Stała przede mną wielka hala. Wchodziło do niej wiele osób. Ruszyłam w stronę kasy. Przystanęłam przy okienku, Łukasz doszedł z Piotrkiem.
- Dzień dobry. Poproszę 2 bilety. - powiedziałam.
- Niestety, ale bilety zostały wyprzedane. - odpowiedziała kobieta.
Odwróciłam się do chłopaków ze smutną miną. Piter przesunął mnie i schylił się do okienka.
- Pani Jadziu, jak to nie ma dla mnie biletów ?! Ja tak panią bardzo proszę. Jak znajdzie pani te 2 bilety to załatwię Pani autograf i zdjęcie z Łukaszem Żygadło. - uśmiechnął się.
- No dobrze, ale są tylko po 50 zł. To kiedy dostanę obiecane mi rzeczy ?
- Ma pani karteczkę i długopis ? - zapytał brat.
Wyjrzała przez okienko. Zaczęła się śmiać. Dała kartkę i markera. Ziomek złożył swój autograf i ustawił się do zdjęcia.
Weszliśmy do środka.
- Dobra ja muszę iść do szatni. Wy wejdźcie na trybuny. - oznajmił Pit.
- Chodź z nami. Ja nie wiem jak tam się idzie. Piotruśśś proszęęę. - jęknęłam.
Przewrócił oczami. Pokazał palcem gdzie mamy iść. Splątałam moją dłoń z Piotrka. Pociągnęłam go za sobą.
- Prowadź. - wyszczerzyłam się.
Westchnął i ruszył. Weszliśmy na dużą halę. Nie było jeszcze dużo kibiców, bo jest jeszcze godzina do rozpoczęcia meczu. Szliśmy przez trybuny. Osoby koło których przechodziliśmy patrzyły się na nas.
- To tutaj. Podoba się ? - rzucił Pit.
Pokiwaliśmy potwierdzająco. Dałam mu buziaka w policzek.
- Dobra to ja lecę.
Zszedł na sam dół i przeszedł przez bandy reklamowe. Przebiegł po parkiecie i zniknął za drzwiami.
Usiadłam i przytuliłam się do brata. Objął mnie i przyciągnął do siebie.
- Matko, Fabian tu gra. - jęknęłam.- Ja nie chcę go oglądać. Nie lubię go. Ale robię to dla Piotrka. A ty go lubisz ?
Ziomek patrzył się przed siebie.
- Spoko nie musisz odpowiadać. - rzekłam.
Tuliłam się dalej. Było tal przyjemnie. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Co by było, gdybym się nie wybudziła ? Też bym była szczęśliwa. Byłabym z Arkiem koło Pana Boga. Czekałabym na mojego brata. Ale jednak zostałam przy nim.
Jest mi bliższy od rodziców, bo oni ciągle w delegacjach. Łukasz się mną opiekował i wychowywał. To on zaraził mnie miłością do siatkówki. Nawet nie poczułam jak łzy spływają mi po policzkach.
- Ej co jest ? Dlaczego płaczesz? - zapytał ocierając łzy.
- Dziękuję Panu Bogu za Ciebie. I dziękuję, Bogu za to, że pozwolił mi wrócić do ciebie. - wyszeptałam.
Przytulił mnie znowu. Usłyszałam jak zawodnicy wychodzą na rozgrzewkę. Chciałam porobić parę zdjęć, ale nie wiedziałam jak wyglądam.
- Łukasz jak wyglądam ? - zapytałam.
- Jak zawsze ślicznie. - uśmiechnął się.- ale masz lekko zaczerwienione oczy.
Posiedziałam jeszcze chwilę.
- Idę po popcorn. - rzekł Łukasz.
- Nie. Ty siedź. Ja pójdę. Ale ty za to porób kilka fotek. - puściłam mu oczko.
Wyjęłam z torebki portfel i ruszyłam. Idąc patrzyłam na rozgrzewających się siatkarzy. Nie było Piotrka. Zobaczyłam, że Igła patrzy w moją stronę. Uśmiechnęłam się lekko i weszłam w kogoś.
- Najmocniej przepraszam... - urwałam.
Przede mną stał rozbawiony Piotrek. Uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam dalej.
- Gdzie idziesz ? - zapytał
- Po popcorn. - rzuciłam.
- To idę z tobą.
Podbiegł do mnie i oparł swoją rękę o mój bark.
- Dlaczego płakałaś ? - zaczął.
Milczałam dalej. Przed nami stał sklepik. Sprzedawczyni popatrzyła się na Piotrka.
- Poproszę 2 duże popcorny. - powiedziałam.
Kobieta dała mi zamówione rzeczy.
- Daj poniosę. - obwieścił.
Oddałam mu paczki. Resztę drogi szliśmy w milczeniu. Piotrek oddał Łukaszowi popcorn i odszedł.
- I jak masz zdjęcia ? - zapytałam brata.
Pokiwał potwierdzająco. Usłyszałam, że ktoś do nas podchodzi. Był to Fabian.
- Cześć Ziomek. - wrzasnął. - Cześć jestem Fabian. A ty ? - zapytał.
- Sorry, ale idę robić zdjęcia. - odpowiedziałam.
Wzięłam szybko aparat i zeszłam do band. Po 5 min. robienia zdjęć wróciłam na miejsce.
Zaczął się mecz. Piotrek był w pierwszym składzie.
Szło im bardzo dobrze.
Mecz skończył się 3:0 dla Rzeszowa. Atmosfera jak zwykle genialna. Wyszliśmy prawie ostatni z hali. Pit już na nas czekał.
- To co idziemy. - oznajmił.
Szliśmy przez tłoczne ulice Rzeszowa. Każdy przemieszczał się bardzo szybko, tylko my szliśmy wolno. Od czasu do czasu ktoś na nas spojrzał. Jedna dziewczynka podeszła i poprosiła chłopaków o autografy. Zaproponowali jeszcze zdjęcie. Bardzo się ucieszyła. Ładnie podziękowała i odeszła.
- Fajne takie dzieciaki. - westchnął Łukasz.
- No to bierz Agę i ta dam. - wyszczerzyłam się.
Spuścił głowę i szedł. Głupio mi się zrobiło bo on nie lubi tego tematu.
- Łukasz przepraszam. Zapomniałam, że nie lubisz tego tematu. Przepraszam. - powiedziałam ze łzami w oczach.
Zatrzymał się i popatrzyła na mnie. Stał i wpatrywał się we mnie. Podeszłam do niego i wyszeptałam:
- Przepraszam.
Dałam mu buziaka w policzek. Chciałam odejść, gdy usłyszałam, że jego kule upadają na chodnik. Momentalnie się odwróciłam się w jego stronę. On zamknął mnie w swoich ramionach. Ludzie którzy przechodzili koło nas, albo się patrzyli, albo przystawali i patrzyli się.
- Idziecie, czy mam iść sam ? - krzyknął Piter.
Łukasz dał mi buziaka w czoło.
- Co tak mało ?! - krzyknął jakiś facet z tłumu.
- Bo to moja siostra. - Krzyknął śmiejący się Łukasz.
Podniosłam kule i wręczyłam je właścicielowi. Ruszyliśmy w stronę Piotrka. Teraz wszyscy się śmialiśmy.
- Matko daleko jeszcze ? Nogi mnie bolą. - jęknęłam.
- Jeszcze kawałek. Wskakuj na plecy.- obwieścił Pit.
Wskoczyłam na jego plecy i przytuliłam się. Zaciągnęłam się pięknymi perfumami cichego. Z zamyśleń wyrwał mnie Piotrek.
- No dobra złaź. Buziak się należy.
Staliśmy przed jego mieszkaniem.
- W domu ok ? - rzekłam.
Puścił mi oczko i otworzył drzwi. Weszłam jako pierwsza, bo śpieszyłam się do toalety.
- Idę zadzwonić do Agi. - usłyszałam brata.
Po toalecie poszłam cicho do salonu. Cichy leżał na kanapie i oglądał TV. Pomyślałam, że dam mu buziaka w policzek. Podeszłam do kanapy i nachyliłam się. W tym momencie Piotrek odwrócił się w moją stronę i nasze wargi złączyły się. Nie odrywając naszych warg, przerzucił mnie przez oparcie i położył pod siebie. Teraz czułam wielkie ciało na mnie. Nasze pocałunki były czułe. On był taki delikatny. Złapałam za jego głowę i przyciągnęłam do siebie.
"Matko to przecież mój przyjaciel"- pomyślałam. Oderwałam się od niego.
- Przepraszam. - wyszeptał.
Usiadłam na kanapę i podciągnęłam kolana pod brodę. Piotrek siedział ma drugim końcu kanapy. Przyszedł Łukasz.
- Co tam u Agnieszki ? - zapytałam.
- A w porządku. W sobotę będzie w domu, także jadę do Sulechowa. Jedziesz ze mną ? - obwieścił.
- Nie. Jedź sam. Już za dużo masz mnie na głowie. Musicie pobyć sami. - rzekłam.
Usiadł koło mnie i objął swoim ramieniem.
- Pójdę zrobić coś na kolację.- wstałam.
Podeszłam do lodówki i otworzyłam. Pusta.
- Dobra idę do sklepu. - krzyknęłam.
Wzięłam swoją bluzę z adidasa i wyszłam. Sklep był na przeciwko więc nie musiałam daleko iść. Weszłam do środka i ujrzałam Drzyzgę. "No nie znowu on".- jęknęłam w duchu. Szybko udałam się za inną półkę. Wzięłam z niej chleb. Udałam się do lodówki. Wyciągnęłam z niej masło i biały ser. Podeszłam do kasy i wyłożyłam na blat wybrane przez mnie produkty.
Otworzyłam drzwi po cichu, bo słyszałam jak chłopaki się kłócą.
- Do cholery ja jej nie kocham !! Ona nigdy, nie będzie moją dziewczyną !! Kocham inną. Nic nigdy do niej nie czułem ! To raczej ona do mnie się przywalała ! To ona mnie prowokowała! Nigdy nie było, jest i nie będzie nas ! Ona nic dla mnie nie znaczy !! - wywrzeszczał Piotrek.
Wyszłam po cichu z mieszkania. Uderzyła mnie fala bólu. Usiadłam na klatce schodowej. Jak to ja go prowokowałam ?! Ja się do niego przywalałam ?! Nic dla niego nie znaczę ? Co za debil ! Przynajmniej wiem, że nie będzie moim chłopakiem. Nie chcę go znać. Był moim najlepszym przyjacielem. No właśnie był bo teraz już nie jest. Nienawidzę go ! - wrzeszczałam w duchu.
Weszłam do mieszkania i poszłam do kuchni. Zrobiłam kanapki, które postawiłam na stoliku przed chłopakami. Poszłam do "mojego" pokoju. Położyłam się na łóżku i schowałam twarz w poduszkę. Łzy lały się litrami. Leżałam już tak parę godzin. Popatrzyłam na zegarek. 1 w nocy. Usłyszałam jak drzwi od mojego pokoju otwierają się. Ktoś przysiadł na krańcu łóżka i położył swą dłoń na moich plecach. Był to mój brat.
- Co jest mała ? - zapytał.
Odwróciłam się do niego.
- Nienawidzę go ! Ja chcę stąd jechać ! Nie chcę go znać ! - wyszeptałam.
Przytulił mnie do siebie;
- Więc słyszałaś. - westchnął.
Buchnęłam płaczem. Położyłam się na łóżku, bo nie chciałam zamoczyć mu koszulki. Wstał i szedł do drzwi.
- Zostań.- szepnęłam.
Położył się koło mnie. Przytuliłam się do niego. Zaczął gładzić moje włosy. Nie musiał mówić nic aby mnie uspokoić. Nie wiem kiedy zasnęłam.
Sorki za taką lipę, ale rozumiecie brak weny. CZYTASZ = KOMENTUJESZ. Zaraz powinien pojawić się nowy rozdział :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz