Gdy się obudził dałam mu buziaka w policzek.
- Jak się czujesz ? - zapytał przeciągając się.
- Chcę stąd jechać. - powiedziałam.- Za godzinę mamy pociąg do Bełchatowa. Więc trzeba się zbierać. - rzekłam.
Wstałam i wyciągnęłam ubrania. Otworzyłam drzwi łazienki. Przed lustrem stał Piotr. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę pokoju. Złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i dałam mu plaskacza.
- Spieprzaj z mojego życia ! Nienawidzę cię ! Spieprzyłeś moje życie ! Jesteś totalnym idiotą ! - wywrzeszczałam mu w twarz.
- Ja nie wiem co ty sobie myślałaś. Że jesteśmy razem ?! Ty takie rzeczy sobie wmówiłaś ! - wrzasnął.
Wbiegając do pokoju wpadałam na brata. Runęliśmy na ziemię.
- Matko nic ci nie jest ? - zapytałam przerażona.
- Nie wszystko spoko. A tobie nic nie jest ? - rzekł brat.
Zaczęłam płakać. Przytulił mnie. Wstałam i pozbierałam swoje ubrania. Poszłam do toalety. Zamknęłam się i stanęłam przed lustrem. Wyglądałam okropnie. Oczy czerwone, wory pod oczami. Wyglądałam jak potwór. Ubrałam się i wzięłam się za makijaż. Zrobiłam lekki makijaż bo nie miałam na nic ochoty. Włosy związałam w kucyk. Popatrzyłam na telefon. O kurna mamy tylko 5o min. Jeszcze Ziomek nie jest gotowy. Wyleciałam z łazienki jak oparzona.
- Łukasz ubieraj się ! - krzyknęłam.
Wbiegłam do pokoju i zaczęłam pakować się. Poszłam do pokoju brata. Zaczęłam pakować jego rzeczy. Gdy pakowałam Ziomka, zadzwonił jego telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz. Agnieszka. Pomyślałam, że odbiorę.
- Hallo. - zaczęłam.
- Przepraszam ty nie jesteś Łukasz. Gdzie on jest ? - zapytała zaniepokojona.
- W łazience, ubiera się.- rzekłam.
- Dlaczego odebrałaś jego telefon ? - zapytała.
- Bo pakuję jego rzeczy i telefon był obok. - obwieściłam.
- Jak on mógł. On mnie zdradza ! - wyszeptała załamana żona Łukasza.
- Agnieszka spokojnie. Jestem jego siostrą. To ja Emilka. - zaśmiałam się.
- O matko. Ale mi stracha narobiłaś. - zaśmiała się.
- Dobra daję ci Łukasza. Trzymaj się. - rzekłam.
Oddałam telefon bratu i wyszłam. Zaczęłam zakładać buty. Poszłam po torbę, którą zarzuciłam na ramię. Łukasz wygramolił się z pokoju i podszedł do drzwi. Otworzył je i przepuścił mnie. Wyszłam na korytarz. Łza spływała mi po policzku.
Dojechaliśmy do stacji kolejowej. Do odjazdu naszego pociągu zostało 5 min. Pobiegłam szybko do kasy po bilety.
Podróż pociągiem przebiegła szybko. Na stacji czekał na nas Mariusz.
- Cześć. - rzuciłam się na niego. - Dzięki, że przyjechałeś.
- Hej. Jak tam było ? - zapytał.
- Możemy jechać ? - zapytałam.
Wziął moją torbę i ruszyliśmy do jego samochodu.
Weszłam do mojego mieszkania i uśmiechnęłam się.
- Zostaniesz u nas ? - zaproponował Łukasz.
- Nie za 2 godz. mam mecz. Może przyjdziecie ? - zapytał Mariusz.
- Ja nie. Nie mam siły, sorki. Ale Emi pewnie pójdzie. - rzekł Ziomek.
- No tak obiecałam. - westchnęłam.
- To do zobaczyska na meczu. - rzekł.
Pomachałam mu.
Przypomniałam sobie o obietnicy jednego fizjoterapeuty. Jak skończyłam studium powiedział: ,, Masz zapewnioną u nas prace. Będziesz potrzebowała pracy to przyjdź. Zawszę cię przyjmę."
Pomyślałam, że po drodze na mecz wstąpię do kliniki i będę ubiegała się o prace. Znalazłam swoje papiery. Schowałam je do torebki i zaczęłam się ubierać. Miałam na sobie koszulkę skry, szalik miałam w torebce z aparatem.
Powiedziałam o wszystkim Łukaszowi. Życzył mi powodzenia.
Szłam chodnikami Bełchatowa. Było ciepło, ale słońce było za chmurami.
Weszłam do kliniki. Poszłam do pokoju fizjoterapeuty. Przedstawiłam się i opowiedziałam o sobie. Jego odpowiedź:
- Pani Emilko. Wiem, że obiecałem pani pracę. Ale nie ma mowy o tym, żeby pracowała u nas fizjoterapeutka, która była 5 lat w śpiączce !
Wyszłam z kliniki załamana. Poszłam do parku. Usiadłam na trawie pod jakimś drzewem. Podciągnęłam kolana pod brodę i schowałam twarz w dłoniach. Wiele łez spływało po moich policzkach.
- Przepraszam, nic ci nie jest ? - usłyszałam czyjś głos. Nie był to Polak. Był Włochem, albo Francuzem.
- Mogę jakoś pomóc ? - zapytał.
- Możesz jak masz znajomości. - zaczęłam.- Nie mam szczęścia. 5 lat temu miałam wypadek. Zapadłam w śpiączkę. Dopiero miesiąc temu wybudziłam się. Zyskałam nowego przyjaciela, który wczoraj mnie zostawił. Obiecano mi prace jako fizjoterapeutka w klinice, ale nie dano mi jej, ponieważ byłam w śpiączce. I całe moje życie jest do dupy. Mam jedynie mojego brata, który mnie wspiera. Więc masz jakieś znajomości ?
Popatrzyłam na niego. Był to...... Stephan Antiga !
- O matko. Stephan. - wyszeptałam.
Zaśmiał się i zaczął:
- Tak dobrze się składa, że mam znajomości. Wiesz... Może chciałabyś pracować w reprezentacji ?
Popatrzyłam na niego. Przytuliłam się na niego.
- Naprawdę? Oczywiście, że chcę. Ale zaraz zaraz. A co z Aleksandrem Bieleckim i doktorem Sową ? - zapytałam.
- Spokojnie. Będziesz ich pomocniczką. - zaśmiał się. - Idziesz na mecz ?
Pokiwałam potwierdzająco głową. Pomógł mi wstać i ruszyliśmy w stronę hali. Rozmawialiśmy o mojej pracy. Nie wiem nawet kiedy doszliśmy do hali.
- Ja muszę iść do szatni. Także zgrupowanie jest za 2 tygodnie w środę, więc widzę cię na nim. - rzekł.
Pomachałam mu. Weszłam na halę i zajęłam swoje miejsce.
Mecz skończył się. Skra wygrała z Olsztynem 3:0.
Wróciłam do domu dobrym humorem.
- I jak pracujesz w klinice ? - zapytał brat.
- Nie. Nie przyjęli mnie przez śpiączkę. - rzekłam.
- Oj mała, szkoda. Miałem taką nadzieję. A to świnie, obiecali co pracę. - mówił.
- To dobrze, że mnie nie przyjęli. Mam inną pracę. - zaśmiałam się.
Mecz skończył się. Skra wygrała z Olsztynem 3:0.
Wróciłam do domu dobrym humorem.
- I jak pracujesz w klinice ? - zapytał brat.
- Nie. Nie przyjęli mnie przez śpiączkę. - rzekłam.
- Oj mała, szkoda. Miałem taką nadzieję. A to świnie, obiecali co pracę. - mówił.
- To dobrze, że mnie nie przyjęli. Mam inną pracę. - zaśmiałam się.
- Jaką ? - aż pisnął.
Będę fizjoterapeutką Polskiej Reprezentacji w Siatkówce Mężczyzn. - uśmiechnęłam się.
Zrobił duże oczy. Podszedł do mnie i przytulił.
Resztę wieczoru spędziłam w pokoju. Zaczęłam płakać, bo zaczynało mi się wszystko przypominać. O nie, przecież on gra w reprezentacji. Ale nie zrezygnuję przez tego debila. Nie poddam się tak łatwo.
Przepraszam, że taki nudny. Ale wiecie 2 rozdziały w 1 dzień...
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. Do następnego.
Będę fizjoterapeutką Polskiej Reprezentacji w Siatkówce Mężczyzn. - uśmiechnęłam się.
Zrobił duże oczy. Podszedł do mnie i przytulił.
Resztę wieczoru spędziłam w pokoju. Zaczęłam płakać, bo zaczynało mi się wszystko przypominać. O nie, przecież on gra w reprezentacji. Ale nie zrezygnuję przez tego debila. Nie poddam się tak łatwo.
Przepraszam, że taki nudny. Ale wiecie 2 rozdziały w 1 dzień...
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. Do następnego.
Świetny rozdział! Czekam na kolejne! Zapraszam również do mnie http://marzycielka12345.blogspot.com/ :)) Napisz u mnie na blogu jesli dodasz coś nowego :)
OdpowiedzUsuńŚwietny. Czekam na kolejne. :D
OdpowiedzUsuń