poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 7

Z dedykacją dla Sabiny :D


     
Popatrzyłam na zegarek. 6.02. No super całej nocy nie przespałam. Poszłam do łazienki. Gdy spojrzałam w lustro ujrzałam żywego trupa. Nie przejęłam się tym. Zmyłam czarne drogi tuszy, którymi płynęły łzy. Założyłam zwykłą koszulkę i spodnie dresowe. Na nos założyłam okulary przeciwsłoneczne. Wzięłam portfel i wyszłam z domu. Szłam w kierunku sklepu monopolowego.
Na półkach stały różnorodne alkohole. Wzięłam kilka pierwszych lepszych trunków i ruszyłam do kasy.
- To wszystko ? - zapytała kasjerka.
- Jeszcze paczkę papierosów. LM zielone.- rzekłam.
   Weszłam do domu. Łukasz jeszcze spał. Po cichu wślizgnęłam się do kuchni po szklankę i po zapałki.
W pokoju. topiłam smutki w alkoholu. Nie wiem jak smakowało, bo nie zwracałam na to uwagi. Wzięłam do ust papierosa. Nie był taki zły. Na półkach stały moje zdjęcia z..... no właśnie z Piotrkiem. Podeszłam do nich i i przewróciłam je. Nie wiem dlaczego rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.


                             Oczami Łukasza


     Obudził mnie telefon. Odebrałem.
-Hallo...- wymamrotałem.
- Siema Ziomek tu Zati. Zaraz u ciebie będę. Mam sprawę. - rozłączył się.
Wstałem i chciałem iść do łazienki, ale zobaczyłem, że jest zajęta. Dzwonek do drzwi. No super. Poczłapałem do drzwi.
- Siemka. - powiedział z uśmiechem Zati.
- No cześć. Sory że nie ubrany, ale łazienka zajęta. - zaśmiałem się.- wchodź.
Zati wszedł do mieszkania. Podążył do pokoju Emilki.
- Ej to nie ten pokój.- rzekłem.
Zobaczyłem co tam się dzieje. Porozwalane rzeczy. Pełno alkoholu i fajki.
- Wow impreza beze mnie ?!- jęknął Zator.
Stanąłem jak wryty. Nie wiem co ona robiła i kiedy. Wkurzyłem się na nią.
- Paweł chodź do salonu. - szepnąłem.
Usiadłem na fotelu. Emilka wyszła z łazienki.
- Emilka chodź tu. Mamy gościa. - krzyknąłem.
- Nie. - odpowiedziała.
- Kurna chodź tu. - wrzasnąłem.
- Ej koleś wyluzuj. - szepnął Paweł.
Przyszła do pokoju. Wstałem i poszedłem do łazienki. "Matko co ta dziewczyna wyprawia? Jeszcze wszystko Paweł widział." Ubrałem się i wyszedłem. Siedzieli w ciszy na kanapie.
- Ziomek, ja będę się już zbierał. - obwieścił Zatorski.
- Nie no, miałeś jakąś sprawę. Nie musisz iść. - rzekłem.
- Nie nie jednak muszę iść. Narka. - rzucił.
Prawie że wybiegł z mieszkania. Usiadłem na przeciwko siostry. DO oczu napłynęły mi łzy. Patrzyła na swoje ręce. Spojrzałem na nią oczami pełnymi żalu.
- Młoda co się z tobą dzieje ? Dlaczego to robisz ? - zapytałem.
Milczała. Ze spuszczoną głową siedziała na kanapie. Wstałem i poszedłem do jej pokoju. Przybiegła za mną.
- Wyjdź stąd ! - krzyknęła.
Zignorowałem jej słowa i zbierałem butelki alkoholu. Było parę spalonych papierosów. Szukałem paczki. Dostrzegłem ją w kieszeni siostry.
- Oddaj papierosy.- szepnąłem.
Niepewnie wyciągnęła paczkę. Wziąłem ją i schowałem do kieszeni.
- Co ty dziewczyno odwalasz ?! Przez jednego debila chcesz zniszczyć swoje życie ?! Ogarnij się !! Nie chcę cię stracić kolejny raz ! Ale teraz już na zawsze. Rycz ile chcesz, ale proszę cię nie pij i nie pal ! Proszę cię. Nie chcę cię stracić.
Stała i patrzyła na mnie ze łzami w oczach.
- No chodź.- wyciągnąłem ręce.
Wtuliła się w mój tors. Pocałowałem ją w głowę.
- Pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć. Nie rób takich głupstw. A teraz proszę cię, idź się myj bo walisz alkoholem i petami.
- A dasz buziaka ?? - zapytała.
- Zależy gdzie. - zaśmiałem się.
Podeszła do mnie i złapała moją twarz. Patrzyłem się dalej na nią.
- Schyl się. - szepnęła.
Pochyliłem się lekko i nasze wargi złączyły się krótkim buziakiem. Uśmiechnąłem się. Pobiegła do łazienki. Teraz posiadałem 5 butelek jakiegoś świństwa i paczkę papierosów. "Jak tego się pozbyć ?? Może imprezka. Nie. Po prostu wyrzucę do kosza." Poszedłem do kuchni po kosz. Wziąłem go do pokoju siostry. Teraz tylko było słychać obijające się o siebie szklane butelki. Wbiegła Emi.
- Co ty robisz ? - zapytała.
- No chyba nie myślałaś, że ci to zostawię. - zmarszczyłem się.
Przewróciła oczami.
- Posprzątaj tu.- rzekłem.
Wziąłem kosz i wyszedłem z mieszkania.
- Dzień dobry. Może pomogę Panu ? - wyszła sąsiadka.
No właśnie. Obok nas mieszka 16-to latka, która zakochała się we mnie. Popisuje się zawsze jak przechodzę.
- Nie trzeba, poradzę sobie. - uśmiechnąłem się.
- Ale jak to ? Przecież Pan o kulach chodzi i musi pan zejść po schodach niosąc kosz. - pisnęła.
- No dobra. - uśmiechnąłem się.
Wzięła śmietnik i zaczęła schodzić.
Na dworze było bardzo ciepło jak na październik.
- Dobra już sobie wyrzucę. Dziękuję yyyyy.... Jak ty masz na imię ? - rzuciłem.
- Ewelina.  - zaśmiała się.
- A no tak. Łukasz jestem. - wyciągnąłem rękę.
Uścisnęła moją rękę.
- Tak wiem. Łukasz Żygadło urodzony 2 sierpnia 1979r. w Sulechowie. Polski reprezentant w siatkówkę. Pozycja rozgrywający. Obecny klub Zenit Kazań. Mąż Agnieszki Żygadło - Szczepaniak. Brat...
- Dobra dobra. Wiem już wszystko. - przerwałem jej.- Mów do mnie Łukasz.
- ok.- rzekła i pobiegła.
Matko w końcu.

                           Oczami Emilki


     Wzięłam telefon do ręki. Poprzeglądałam kontakty. Wybrałam jeden. Przeciągnęłam palcem po ekranie. Dzwoni.
- Hallo, Łukasz ? - usłyszałam kobiecy głos.
- Nie. Tu Emilka. Cześć Sabina.- rzekłam
- O matko dziewczyno ty żyjesz ! - pisnęła.- Co tam u ciebie? Jak się czujesz?
- Jest dobrze. Znaczy jest do dupy. Mogę już normalnie wszystko robić. A co tam u ciebie ? Dalej szalejesz za Możdżonkiem ? - zapytałam.
Usłyszałam śmiech w telefonie.
- Tak. Jest boski w końcu to mój narzeczony. - zaśmiała się.
- Tak ?? Ojejku. Twoje marzenie się spełniło. Kiedy ślub ? - pisnęłam.
- Za pół roku.
- Ale masz super. A wiesz co tam u Elizy i Gabryśki ?- zapytałam.
- U Elizki spoko. Wczoraj z nią gadałam. Będziemy się spotykać jakoś nie długo. A Gabryśka... Strasznie się zmieniła od  kąd jest z Kubą. Ale to nie jarski ją zmienił tylko ona sama ma inne nastawienie do ludzi. - westchnęła. - Matko Emi przepraszam, ale muszę kończyć. Papa. Do następnego gadania.- rzekła.
-  No papa. Pozdrów Marcina.
- A ty  Łukasza. - rozłączyła się.
Tak fajnie było porozmawiać z przyjaciółką. Łukasz wszedł do domu.
- Mam nową koleżankę. - zaśmiał się.
- Ewelinę ? - zapytałam.
Pokiwał głową.
     Weszłam na halę.. Było 11 dziewczyn.
- Cześć. Mogę z wami pograć? - zapytałam.
- Jasne, tylko że potrzebujemy rozgrywającej. - odpowiedziała jedna.
- Dobrze się składa, bo grałam kiedyś jako rozgrywająca i mam brata rozgrywającego. - zaśmiałam się.
- To dawaj, przebieraj się.- obwieściła.
    Gra była genialna. Na boisku czułam się tak wolna. Na parkiecie zapominałam o całym świecie. Po długiej przerwie w grze szlo mi naprawdę bardzo dobrze. Dużo bloków było skutecznych. Serwy dobre, nawet jeden as serwisowy.
Po meczu zaczęłyśmy rozmawiać.
- Jesteś naprawdę dobra. Kto cię tak nauczył grać ? - zapytała Monika.
- Brat.- zaśmiałam się.
- A brat to rozgrywający tak ?
Kiwnęłam głową.
- Czyli dobry jest. A jak ma na imię ?
- Łukasz.- odrzekłam.
- Może jeszcze powiesz, że Łukasz Żygadło.- zaczęła się śmiać jedna.
- Skąd wiedziałaś ? - zapytałam.
Wszystkie przestały się śmiać.
- Ty weź nie kituj. Żarty się przy tobie trzymają. Każda wie, że to nie twój brat.- rzekła Monika.
Drzwi na halę się otworzyły. Stanął w nich Łukasz.
- Jak nie. - wyszczerzyłam się.
Wstałam i ruszyłam w kierunku brata.
- I jak pograła ? - krzyknął Łukasz.
- Jasne. Nie uwierzysz, grałam na rozegraniu. - zaśmiałam się.
- Moja krew. Dzięki dziewczyny, że zagrałyście z nią. - krzyknął.
Dałam mu buziaka w policzek i wyszliśmy.









Bardzo was proszę o komentarze :) Do następnego. P.S Mam nadzieję Sabina, że się podobało :D  

2 komentarze:

  1. Ojejciujejciujeciu! Mega *.* Jaaaaram się <3 Ta akcja z fanką xD No i dzięki za posadkę w opowiadaniu :D Świetne, ale nie ładnie to tak pić Emilko :D Jeszcze raz dziękuję bardzo <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny <3 /G.

    OdpowiedzUsuń