czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 11

          Obudziłam się w uścisku mężczyzny. Czułam się tak bezpiecznie. Co się wydarzyło w nocy ? Aha płakałam całą noc. I przyszedł on. Został ze mną. Otworzył oczy i uśmiechnął się. Odwzajemniłam się uśmiechem. 
- To co sami robimy śniadanie czy idziemy z nimi ? - zapytałam.
- Wolę z tobą.- zaśmiał się. 
- Ale w lodówce tylko światło. Trzeba pójść do sklepu.- obwieściłam. 
- No to ubieramy się i idziemy. - wstał z łóżka. 
Skrzywił się. 
- Kurna Łukasz zrozum to, że noga nie jest jeszcze sprawna. Możesz chodzić bez kul, ale bez przesady. - powiedziałam. 
Popatrzył błagalnymi oczkami. Wystawiłam język.
- Dobra, przemknij do swojego pokoju jaj ninja i ubierz się. Tylko pamiętaj, nikt cię nie może zobaczyć, bo cię na śniadanie zgarną.- rzekłam. 
Przewrócił oczami i wyszedł. Nagle wbiegł jak oparzony. 
- Kurde. Prawie mnie Kurek zauważył. - wyszeptał.
Podniosłam brew do góry. Wzięłam ubrania i weszłam do łazienki. W ekspresowym tempie załatwiłam łazienkowe sprawy. Wyszłam w tanecznym kroku. Brat siedział na fotelu uśmiechając się. Wzięłam plecak i skierowałam się do drzwi. Szliśmy po korytarzu. Nagle usłyszeliśmy kroki. Wpadliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Przyłożyłam ucho do drzwi. Przeszedł. Uchyliłam drzwi. Nikogo nie było. Zbiegliśmy po schodach. Wyszliśmy na dwór. Słońce świeciło, wiatru nie było i było cieplutko. Szliśmy chodnikami Spały. Podziwiałam tą jak że znaną miejscowość dla fanów siatkówki. 
- Uwielbiam tu wracać. Tu jest tak jakoś inaczej.- westchnął. - No właśnie. Zapomniałbym. Niedaleko naszego ośrodka jest las. Zawsze do niego chodzę, gdy mam gorsze dni. Można tam się wyciszyć.- rzekł. 
- To już wiem gdzie mogę chodzić. - zaśmiałam się. 
Weszliśmy do biedronki. Ludzie się na nas patrzyli. 
     Kupiliśmy sobie bułeczki, ser biały, pomidory, banany, jabłka, chipsy, wodę, monte i parę piw. Piwa daliśmy na same dno plecaka, żeby trener nie wyczaił. 
Wchodząc do hotelu, spotkaliśmy Igłę i Pawła. 
- Jakie kupiliście ? Warkę ? - zapytał Krzysiek. 
- Co ? My po śniadanko byliśmy.- rzekłam
- Oni znają ten numer. - zaśmiał się brat. 
Spuściłam głowę. Pociągnęłam za sobą Łukasza. Na korytarzu spotkaliśmy Antigę. 
- O witajcie. Widzę, że na zakupach byliście. No więc pokazujemy co mamy w plecaku. - rzekł. 
Łukasz ściągnął plecak i położył na ziemi. Rozpiął kieszeń plecaka. Antiga zaczął wyciągać rzeczy. Wyciągnął saszetkę z wysuszoną, zmieloną roślinką. 
- Czy to jest ta... no... maritunana ? - zapytał. 
- Nie to jest herbata. - uśmiechnęłam się. 
- Nie wierzę wam. Jak was przyłapię na paleniu pożałujecie. - rzekł. 
Zaczął wyciągać dalej. Teraz jeden woreczek oddzielał piwa. Nadszedł Kurek. Zobaczył co się dzieje. 
- Trenerze ! Paweł zleciał ze schodów ! - zaczął krzyczeć. 
Stephane wstał i podbiegł do niego. 
- Gdzie ? - zapytał.
Kurek zaprowadził go na miejsce. Paweł stał oparty o ścianę przed schodami. 
- Cześć trenerze ! - rzucił Paweł. 
- Przecież nic mu nie jest. Okłamałeś mnie ! - zbulwersował się Antiga.
- Wcale nie. - zaśmiał się Bartek i pchnął Zatiego. 
Zati poleciał na schody. Szybko kazałam Łukaszowi brać plecak i iść do pokoju, a ja pobiegłam do Pawła. 
- Nic ci nie jest ? - zapytałam zaniepokojona. 
- Debilu ! Pogrzało cię ?! - krzyknął  i zaczął gonić siurasia. 
Westchnęłam i wstałam. Poszłam do pokoju. Łukasz rozpakowywał zakupy. Uśmiechnęłam się szeroko. Podeszłam do brata. Wyciągnęłam z plecaka banany. Do pokoju wlecieli siuraś z Zatim. Kurek wszedł do szafy a Zator wziął mnie na ręce. Kazał objąć się udami w pasie. Posłuchałam go. Usiadł na łóżku i zatopił swoje wargi w moich. Do pokoju wszedł trener. 
- Upsss. Przepraszam. - powiedział i wyszedł.
Trudni było oderwać się od Pawła. Popatrzyłam na niego. Spuścił głowę. Wstałam i popatrzyłam na Łukasza. Miał kamienną minę. 
Chłopaki zaczęli się szturchać. 
- Ona jest moja ! Ja ją zabieram na bal ! - krzyknął siuraś.
- Spadaj ! Ona jest moja ! Ona ze mną idzie na imprezę. - wrzeszczał Paweł.
- E e e. Emi idzie ze mną, czy wam to się podoba czy nie. - obwieścił brat. 
- Ej chwila chwila. O czym wy gadacie ? - zapytałam.
Popatrzyli na mnie. 
- No o jutrzejszą imprezę, na którą idą wszyscy siatkarze ze sztabem. Każdy może mieć partnerkę. - rzekł Bartek. 
- Ja o niczym nie wiem. - rzuciłam. 
Rozległo się pukanie do drzwi. Chłopaki wskoczyli do szafy. Otworzyłam drzwi. 
- Jutro jest przyjęcie dla kadry. Idziesz tam. Możesz przyjść z partnerem. Aha sukienkę będziesz miała dzisiaj po południu. Także o 15.00 przyjdź do mnie do pokoju po sukienkę i po buty. - obwieścił Antiga. 
- Ołkej.- zaśmiałam się.
Uśmiechnął się i odszedł. Zamknęłam drzwi i podeszłam do szafy. Otworzyłam drzwiczki. Chłopaki byli ustawieni w dziwnych pozach. Wybuchnęłam śmiechem. 
- To jak, z kim idziesz ? - zapytał Kurek ruszając brwiami. 
Teraz każdy pokazywał na siebie. 
- Hmm mam pomysł. Wezmę waszą trójkę. - obwieściłam. 
- Zgoda. - powiedzieli jednocześnie. 
Podeszłam do brata, który kończył robić kanapki. Dałam mu buziaka w policzek. 
- To są moje kanapki. Trzeba było przyjść i mi pomóc, a nie migdalić się z Pawłem.- rzekł. 
Zrobiłam obrażoną minę. 
- Nie ni żartuję. - zaśmiał się. 
Przytuliłam się do niego. Przejechałam palcami po jego twarzy. 
- Ogól się.- rzekłam.
- Jutro. - zaśmiał się.
Wzięłam kanapkę. 
- To my idziemy. - rzekł Kurek wychodząc. 
Pomachałam im. Wzięłam kęsa. Kanapka była pyszna. 
     Po śniadaniu. przyszedł Paweł. Położył telefon na moim łóżku. Poszliśmy oglądać TV. Usłyszałam jak dostaje sms. Pobiegłam po jego komórkę. 
- Oddaj mi ! - powiedział.
Zaczęłam się z nim droczyć. Zaczął mnie gonić. Wybiegłam na korytarz. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Odwróciłam głowę do tyłu, aby zobaczyć czy Paweł mnie goni. Nie było go. Nagle wleciałam na kogoś i upadłam. Upadłam na prawy nadgarstek. Kiedyś miałam z nim problemy. Udało mi się ich pozbyć, ale czasami ból wracał. Teraz też wrócił. Popatrzyłam na mężczyznę. Był to Piotrek. Zdenerwowany wpatrywał się we mnie. Wyglądał tak, jakby miał mnie zabić. Nie wiedziałam co mam zrobić. 
- Piotrek. - wyszeptałam .
Jego mina złagodniała. Jakby był pod wpływem czaru i moje słowa go uwolniły. Odwrócił się i poszedł. Ja tak siedziałam na środku korytarza. Otworzyły się drzwi po mojej prawej stronie. Wyszedł Mariusz. 
- Co się stało ? - zapytał zaniepokojony.
- A nic. Upadłam na nadgarstek i teraz mnie boli. - powiedziałam.
- Czemu Piotrek ci nie pomógł ? Przecież dopiero co wyszedł ode mnie. - rzekł.
Patrzyłam się w podłogę. Nie wiedziałam czy mam mu o tym powiedzieć. Popatrzyłam na niego. 
- Pamiętasz jak z Pitem byliśmy nie rozłączni ? - zapytałam 
- Ta - stwierdził. 
- A pamiętasz jak przyjechałam z Rzeszowa ? - zapytałam. 
- Yhym. - mruknął. 
- No to właśnie w tedy wszystko runęło.  Zranił mnie niesamowicie. A co najgorsze ja nie wiem za co. Co ja mu zrobiłam. - szepnęłam. - Ale wiem, że to przez tą ciotę Fabiana ! - wrzasnęłam. 
Zrobił wielkie oczy. Na korytarz wyskoczyli wszyscy. Podbiegł do mnie Łukasz. Złapał mnie za rękę i podniósł. Podszedł do mnie Drzyzga.
- Nie życzę sobie, żeby ktoś mnie tak obrażał.- rzekł.- Czy ja zrobiłem coś nie tak ? - zaśmiał się, podnosząc brew. 
Nie wytrzymałam tego. Trzasnęłam go w twarz. Większość chłopaków syknęło. Zaczął do mnie startować, kiedy przyszedł Piotrek. 
- Zostaw ją. - rzekł Nowakowski 
Drzyzga patrzył ma niego z niedowierzaniem. Weszli do pokoju. Ja także poszłam do swojego. 
- Idę do siebie. - rzekł Łukasz. 
Kiwnęłam głową. Usiadłam na fotelu. Zaczęłam analizować co się wydarzyło. Piotrek stanął w mojej obronie. Coś z nim się dzieje. Popatrzyłam na zegarek. 13.16. Postanowiłam wziąć prysznic. Weszłam do łazienki i rozebrałam się. Relaksowałam się pod strumieniem ciepłej wody. Po ok. 20 min stania pod wodą \, wyszłam. Wiedziałam, że czegoś zapomniałam. Zapomniałam świeżych ubrań. Obwiązałam się ręcznikiem i wyszłam. Zobaczyłam teraz, że na fotelu siedzi Piotrek i wpatruje się we mnie. 
- Przyszedłem tylko powiedzieć, że obiad jest o 15.00. - obwieścił. 
- Ołkej. Dzięki. - rzekłam
Teraz sobie przypomniałam, że jestem w samym ręczniku. Szybko pobiegłam do szafy po ciuchy. 
- Ja już będę szedł. - powiedział. 
Pomachałam mu i wyszperałam bluzę. Piotrek przyszedł i powiedział mi o obiedzie ! Zmienił się. Zaraz zaraz. On mnie widział w samym ręczniku ! Zerknęłam na zegarek. 13.50. Wow szybko informują. Weszłam do łazienki i teraz zobaczyłam, że bluza jest z Resovi. No ładnie. Bluza Piotrka. Kiedyś zostawił ją u mnie w mieszkaniu. Ja rzuciłam ją do szafy. A teraz zamiast wziąć moją bluzę wzięłam jego. Muszę ją oddać. Ale nie mam żadnej bluzy i będę marznąć. Dobra idę. Ubrałam się i wyszłam z pokoju. Kierowałam się w stronę jego pokoju. Stanęłam przed drzwiami. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam. Otworzył mi uśmiechnięty Nowakowski. 
- Hej. Ładna bluza. - zaśmiał się.
- To twoja. Przyniosłam ci ją oddać, bo przez przypadek spakowałam ją zamiast mojej. - rzekłam, rozpinając bluzę. 
- Spoko, weź ją sobie bo zmarzniesz. No chyba, że masz inną bluzę. - obwieścił.
Uśmiechnęłam się i podziękowałam. Odeszłam z przed drzwi. Brakowało mi takiego Piotrka. Tak strasznie chciałam go przytulić. Odwróciłam się i podeszłam do jego drzwi. Zapukałam. Otworzył Piter. Przytuliłam się do niego i odeszłam. Uśmiechałam się pod nosem. Poszłam do pokoju trenera.
- To ja po sukienkę. - zaśmiałam się. 
- Już ci przynoszę. - rzekł. 
Zniknął za ścianą. Nosiło mnie na wszystkie strony. Przyszedł Antiga. 
Proszę. Powinna być dobra, ale jak coś to mów. - obwieścił.
Uśmiechnęłam się i odeszłam.
Stojąc pod drzwiami mojego pokoju usłyszałam muzykę. Weszłam do środka, a tam siwo. 
- Co tu się dzieje ? - krzyknęłam. 
Zobaczyłam: Pawła, Piotrka, Kubiaka i siurasia. 
- Co wy robicie ? - zapytałam. 
- Jak to co ?  Palimy marihuanę. Tą twoją, która leżała na szafce. - obwieścił Paweł. 
- To jest herbata.- zaśmiałam się. 
- Można i tak. - rzekł Kubiak. 
- A wy na obiad nie idziecie ? - zapytałam. 
- Idziemy. Właśnie wychodzimy. Idziesz z nami ? - zapytał Paweł.
Pokiwałam głową. Wstali ze swoich miejsc i kierowali się ku wyjściu. Pootwierałam okna bo cały pokój był w dymie z "marihuany".
     Przy stoliku siedziałam z Pitem, Zatim, Kurkiem i dzikiem. Atmosfera była genialna. 
pod koniec obiadu zaczęli rzucać się jedzeniem. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam kamerować. Dostałam ziemniakami. Schowałam telefon do kieszeni i zaczęłam rzucać. Zobaczyłam, że Ziomek robi zdjęcia. Podeszłam do niego i cyknął mi kilka zdjęć. 
Nastał czas na sprzątanie.
     Czas na trening. Pomyślałam, że trochę poćwiczę. 
- Trenerze mogę poćwiczyć z nimi ? - zapytałam. 
- Chłopaki mamy nowego zawodnika. Także pokazać ćwiczenia, a potem wypróbujemy go w grze ! - krzyknął 
Oczywiście podbiegł Paweł. Zaczął pokazywać mi ćwiczenia. Jakie to było ciężkie. Po ćwiczeniach przyszedł czas na meczyk. Byłam z Igłą, Wlzałym, Nowakowskim, Zagumnym, Winiarskim, Jaroszem. Gra była bardzo fajna. Zdobyłam kilka punktów.
     Po ciężkim treningu wzięłam długi prysznic. Odświeżona położyłam się do łóżka. Zasypiałam, gdy do pokoju wszedł Paweł, Kurek, Kubiak, Nowakowski, Wlzały, Igła i Winiar. 
- Co chcecie ? - wymamrotałam. 
- No bo ty masz piwo... - zaczął Igła. 
- Dolna szafka. - wskazałam palcem.
- Kochana jesteś. - rzekł Wlzały. 
Pootwierali piwa i usiedli. Nawet nie wie, co się działo bo zasnęłam.











Przepraszam za długą przerwę, ale wiecie szkoła. Ten rozdział jest z dedykacją dla Elizy :)
6 kom = nowy rozdział. Więc jak wam zależy komentujcie. Do następnego :D 

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 10

     Obudził mnie zapach gorącego kakao. Wstałam i poszłam do kuchni. Przy stoliku siedział Łukasz z żoną.Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej biały ser. Zrobiłam sobie kanapki i ruszyłam w stronę salonu.
- Emilka chodź do nas. Nie będziesz tak sama siedziała. - rzekł Łukasz. 

- Dziękuję, ale wolę być sama. - odrzekłam.
- Chodź, musimy porozmawiać. - powiedział.
- Nie mamy o czym. - wyszeptałam. 
- Proszę cię.- wyszeptał.
Usiadłam koło nich, bo widziałam w oczach brata, że mu na tym zależy. Wzięłam kęsa kanapki. Brat westchnął i zaczął:
- Ja cię bardzo przepraszam za wczoraj. Nie wiem gdzie byłaś, co się z tobą działo i z kim. Martwiłem się o ciebie.
- Tak właśnie widziałam. Fajny był film ?? Fajnie było beze mnie ? - zapytałam drżącym głosem.

Milczał. Wpatrywał się w kubek stojący przed nim. 
- Nie wiem Łukasz, co się z tobą dzieje. Brakuje mi tego starszego, kochanego brata. A może to tylko tak po to, żebym zajęła się tobą bo masz złamaną nogę, a twoja żona nie mogła. - szepnęłam. 
- Zrozum to ja jej dawno nie widziałem i chciałem z nią spędzić czas. Zrozum, że ty nie jesteś najważniejsza.- oznajmił. 
- Kurna Łukasz ja to wiem ! Nie jestem o nią zazdrosna ! Ale dlaczego tak się zachowujesz ?! Traktujesz mnie jak szmatę ! Skrzywdziłeś mnie ! Mam teraz tylko jedną osobę i ty nią nie jesteś. - wywrzeszczałam. 
Poszłam do swojego pokoju . Podeszłam do torby i sprawdziłam czy wszystko spakowałam. 
     Schowałam torbę do bagażnika. Czekałam chwilę na brata, który się żegnał. 
     Droga była sprzyjająca. Mało samochodów, żadnych wypadków.
Zaparkowałam blisko hotelu. Wyciągnęłam torbę i weszłam do środka. W recepcji otrzymałam kluczyk. Dowiedziałam się, że obok pokój ma Paweł. Szłam przez korytarz szybko, aby nikt mnie nie zobaczył. 


                             Oczami Pawła


     Rozsiadłem się wygodnie w hotelowym fotelu po długiej podróży. Wparował do mnie Kurek, Dziku i Nowakowski. 

- Ty widziałeś naszą masażystkę ? Ale dupa. - rzekł podekscytowany Kurek. - Masz szczęście, ma pokój koło ciebie. 
- Pewnie ma chłopaka. Ale na zwiady można pójść. - zaśmiałem się. 
Ruszyliśmy w stronę wyjścia, gdy do pokoju wszedł Igła. 
- Obiad.- obwieścił. 
- Nosz kurde. Dobra po obiedzie ją obczaimy.- obwieścił Pit.


                                                                         Oczami Emilki 


      Usłyszałam , że wszyscy już poszli na obiad. Postanowiłam pójść na halę trochę poćwiczyć. Przebrałam się w dresy, założyłam Asics'y i wyszłam. Na korytarzu spotkałam trenera. 
- O a co to na obiad się nie idzie ? - zapytał.
- Nie. Idę poćwiczyć. - zaśmiałam się.
- Masz 30 min, bo później my przyjdziemy.- powiedział. 
Uśmiechnęłam się. Zeszłam po schodach i kierowałam się korytarzem na halę. Weszłam na parkiet. Teraz poczułam się wolno, nie obchodziło mnie nic do o koła. Wzięłam piłkę z koszyka. Tak to to. Ale najpierw rozgrzewka.
Po 20 min rozgrzewki podeszłam do koszyka z piłkami. Wzięłam jedną. Usłyszałam, że ktoś idzie na halę. 



                            Oczami Pawła


     Otworzyliśmy drzwi. Szykowała się do serwu. Podrzuciła mikasę i wyskoczyła. Miała piękną figurę. A to uderzenie. Nie zwracała na nas uwagi. Ale miałem uczucie, że ją skądś znam. Tylko skąd ? Rzuciłem się w bieg. Chłopaki próbowali mnie powstrzymać, ale nie dałem się. 




                             Oczami Emilki


     Wybierałam piłkę, gdy uniosłam się do góry. Zaczęłam wirować. 
- Paweł puść mnie ! Przestań ! - zaczęłam krzyczeć. 
Posłusznie postawił mnie na parkiecie. Popatrzyłam na chłopaków. Dziku z Siurasiem się uśmiechali a Piotrka zamurowało. 
- Chłopaki ja odpadam.- rzekł Nowakowski. 
Popatrzyli na niego. On wyszedł z hali. Podeszłam do nich i podałam rękę.
- Cześć jestem Emilka. 
- No hej. Co tam mała ? - rzekł Siuraś. 
Zaczęłam się śmiać. 
- Sory nie szukam chłopaka. Mam dość chłopaków. - westchnęłam. 
Podszedł do mnie i zarzucił swoją rękę na moje barki i rzekł: 
- Nic nie bój. Będziemy przyjaciółmi. 
Zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek. 
- E e e Bartek zostaw moją dziewczynę. - warknął Paweł
- A co całowałeś ją ? - poruszał brwiami Bartek. 
Cisza. Zrzuciłam rękę siatkarza i poszłam na parkiet. Wzięłam piłkę i zaserwowałam.  Zaczęli gwizdać. Na salę weszli wszyscy pozostali zawodnicy. Podeszłam do Pawła.
- O wiedzę, że już zajęliście się nową masażystką. - zaśmiał się Stephane.- Proszę przedstaw się.
- Więc. Nazywam się Emilka Żygadło, mam 25 lat i będę waszą masażystką. 
Rękę do góry podniósł Rucek. 
- Tak jestem siostrą Łukasza.- uśmiechnęłam się. 
- No to chłopaki rozgrzewka i gramy.- krzyknął trener.- A ty siadasz gdzie sztab medyczny i zajmujesz się nogą brata.- zwrócił się do mnie. 
Doszłam na wskazane miejsce. Wyciągnęłam z torby potrzebne mi rzeczy. Ustawiłam nogę brata i zaczęłam masaż. 
Po wykonanej misji wzięłam aparat i usiadłam po turecku przy bocznej linii. Chłopaki grali rewelacyjnie. Byłam po stronie drużyny: Zagumny, Kurek, Zatorski, Wlazły, Nowakowski i Jarosz. Wygrywali. W pewnym momencie piłka leciała w moją stronę. Zati rzucił się na nią. Odbił piłkę i wylądował głową na moim kolanie. Zaczęłam się śmiać. Leżał dalej, pomimo tego, że akcja się toczyła. Właśnie stracili punkt. 
- Zator !! - zaczęli wszyscy jęczeć. 
- Przepraszam, ale uderzyłem się w głowę. - powiedział.
Wzięłam kolano i położyłam jego głowę ma ziemi. Popatrzyłam na jego oczy. Były ok. 
- Gdzie się uderzyłeś ? - zapytałam. 
Wskazał miejsce ręką. No tak będzie wielki guz. Poszłam po woreczek z lodem.
- Niestety Paweł nie może grać. - rzekłam. 
Dałam mu woreczek. Przyłożył w miejsce bólu. 
- Więc Pawle, umrzesz. - obwieściłam. 
Zaczął się śmiać. 
- Możesz iść do pokoju.- powiedział do mnie trener. 
- A ja ? - zapytał Zator.
- Ty też.
Wstaliśmy i wyszliśmy z hali. Całą drogę milczeliśmy. Gdy wchodziłam do pokoju Paweł rzekł:
- Wiesz, że ponoć obok mnie, ma pokój fajna dupa ? 

Zaśmiałam się i weszłam do pokoju. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam ubrania. Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic.
     Byłam w drodze do stołówki, kiedy dogonił mnie Kurek. 
- To jak. Kiedy pierwszy masażyk ? - poruszał brwiami 
- Dzisiaj po kolacji.- rzekłam. 
Weszliśmy na stołówkę. Wszyscy już byli. 
Nałożyłam sobie ziemniaki, kotleta i surówkę. Usiadłam przy stoliku z : Pawłem, Siurasiem no i Nowakowskim. Zajęłam krzesło na przeciwko niego. Spojrzałam na Piotrka. Tak chciałabym go przytulić, ale mam jeszcze tą nienawiść. Popatrzyła na mnie. Puściłam mu spojrzenie pełne żalu. Spuścił głowę i zaczął grzebać w jedzeniu. 
- Więc chłopaki. Ja będę pierwszym klientem naszej nowej masażystki. - zaśmiał się Kurek. 
- Czemu ty ? - pisnął Zati. 
- No właśnie czemu ty ? Dlaczego mamy stracić najlepszego zawodnika ? - warknął Piotrek. 
- Czy ty mi coś sugerujesz ?! - zapytałam.
- Nie nie nie. Ale przecież dziewczyna, która była w śpiączce 5 lat wie wszystko najlepiej. Mózgiem świata jest. - rzekł.
Wstałam zdenerwowana i szybkim krokiem wyszłam ze stołówki. Biegłam przez korytarze płacząc. W pokoju położyłam się na łóżku i płakałam. Usłyszałam pukanie do drzwi. 
- Emi wpuść mnie ! To ja Paweł. 
Chciałam być sama. Co ja mu takiego zrobiłam ? 
Ktoś wszedł do pokoju. Usiadł na końcu łóżka i pocałował mnie w policzek. 
- Kocham cię i zawsze będę cię kochał.- wyszeptał.











No to mamy kolejny rozdział :) Będzie 6 komentarzy to będzie następny rozdział :) Do następnego :D

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 9

     Za oknem szare niebo, z którego pada deszcz. Czułam się dokładnie tak samo. Podniosłam się z łóżka. Mój pokój wyglądał jak i całe mieszkanie tak jak po wojnie.
Poszłam do łazienki ubrać się.
Weszłam do salonu. Złapałam się za głowę. Wszedł brat z żoną.
- Cześć. Jak tam podobała się imprezka ? - zapytał.
- Fajnie było. Oprócz jednej rzeczy. - westchnęłam.
- Jakiej ?
- Piotrek z Fabianem tu byli. - szepnęłam.

- Ej młoda naprawdę nie wiem o co ci chodzi. Przecież oni spoko są. Tak się z nimi uśmiałem, że masakra. Wyluzuj. Fajni są.- rzekł.
- Fajni ? Fajni ? To już nie pamiętasz co mi zrobili ? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Kiedy to było ? A tak w ogóle co się z tobą dzieje ? - warknął.
- Co się ze mną dzieje ? To ty się zmieniłeś. Ja wiem dlaczego.- Teraz popatrzyłam na Agnieszkę.- Wiesz co żałosny jesteś ! Jesteś najgorszym bratem na świecie ! - wrzasnęłam.
Podeszłam do niego i złożyłam na jego twarzy plaskacza.

- Ej gówniaro ! - warknęła łapiąc mnie za nadgarstek Agnieszka.
Odepchnęłam ją i wybiegłam z mieszkania. Na korytarzu minęłam się z rodzicami. Nie zwróciłam na to uwagi.
Biegłam przed siebie. Prawie nic nie widziałam, bo łzy stały mi w oczach. Pobiegłam do parku. Usiadłam pod tym samym drzewem co w tedy. Deszcz zdążył mnie moczyć. Nie czułam zimna, nie czułam że jestem mokra. Niczym się nie przejmowałam. Ciągle czułam ból, który zadał mi brat. Teraz nie mam już nic, nikogo. Co ze mną jest nie tak ? Dlaczego wszyscy się ode mnie odwracają ? Najlepiej będzie jak zniknę. Wszyscy będą zadowoleni.
Co chwilę ktoś przechodził uliczką w parku. Teraz biegł jakiś chłopak. Popatrzył w moją stronę. Od razu spuściłam głowę w dół. Chyba pobiegł dalej. Myliłam się. Podbiegł do mnie i usiadł obok mnie.
- A teraz mów co się stało. - rzekł.
Pokręciłam głową.
- Ty cała mokra jesteś. Przeziębisz się. - obwieścił.
Teraz poczułam zimno. Zaczęłam się trząść. Poczułam jak zarzuca na mnie swoją bluzę. Przyciągnął mnie do siebie. Co to za facet ?

Popatrzyłam na jego twarz. Przecież to Paweł. Przytuliłam się do niego.
- Paweł.- zaczęłam.- Musimy porozmawiać. Jesteś cudownym facetem, ale ja nie mogę być z tobą. Nie jestem jeszcze gotowa. Boję się, że kolejna osoba mnie zrani. A tego nie chcę. Mam już tylko ciebie. - wyszeptałam.
- Rozumiem. Ale przyjaciółmi zostaniemy ? - zapytał.
- Zawsze. - odrzekłam .

- Na zawsze.- westchnął.- Dlaczego tylko mnie ?? A Łukasz ? zapytał. 
- Właśnie przez niego tu jestem. - szepnęłam. 
Nie pytał już o nic. Siedzieliśmy tak w milczeniu. Po paru minutach ciszy zaczął:
- Emi, mam do ciebie jedną prośbę. 
- tak ? - zapytałam.
- Mogę ostatni raz poczuć smak twoich warg ? - szepnął.
Przyciągnęłam jego twarz do mojej. Pocałował mnie czule. 

- A mogę zaprosić cię do kina ? - zapytał.
- Czemu nie. - zaśmiałam się.
- To chodźmy. - wstał.

- No co ty. W takim stanie ? Nie ma mowy. - rzekłam.
- To dawaj lecimy do ciebie. Potem zawieziesz mnie do mojej chatki. No i pojedziemy. - obwieścił.
Złapałam się jego ręki i wstałam. 

- To biegniemy. - zaśmiał się. 
Zaczęłam biec w stronę osiedla. Popychaliśmy się, śmialiśmy. Ludzi patrzyli na nas jak na debili.
Na klatce schodowej mało się nie pozabijaliśmy. Wparowaliśmy do mieszkania. Nasze śmiechy przerwał Łukasz.
- Gdzie byłaś ? - zapytał. 

- Co, nagle kochającym braciszkiem się stałeś ? - zadrwiłam.
- Emilka, jak ty się zachowujesz ?! - wrzasnęła mama.
- Tak jak powinnam !! A teraz przepraszam mam gościa. - zaśmiałam się.
Pociągnęłam Zatiego za sobą. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam ubrania.
- Poczekaj chwilę, pójdę się przebrać. No i wysuszyć włosy. - puściłam mu oczko. 

- Spoko. Przebieraj się tutaj. - zaśmiał się. 
Rzuciłam w niego poduszką. Pobiegłam do łazienki. Szybko się przebrałam i zaczęłam suszyć włosy. Po 10 min. włosy były suche. 
Weszłam do pokoju. Zatorski oglądał moje zdjęcia. Na mój widok uśmiechnął się i podszedł do mnie.
- Jedziemy.- szepnęłam mu do ucha.
Zaśmiałam się. Wyszłam z pokoju i zaczęłam ubierać buty. Wzięłam klucze i wyszłam z mieszkania.
Podchodząc do auta Paweł zadał pytanie:
- Mogę prowadzić ?? Nie jechałem jeszcze Passatem.
Zaczęłam się śmiać. Rzuciłam mu kluczyki i poszłam na miejsce pasażera.
Zator jechał szybko, ale bezpiecznie. Dojechaliśmy na miejsce. Było to niewielkie osiedle. Paweł złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Mieszkał na 2 piętrze. Weszłam do środka.

- Witam w moich skromnych progach. - rzekł.
Jego mieszkanie było wielkie. Czy wszyscy siatkarze mają takie wielkie mieszkania ?
- Więc czuj się jak u  siebie. - zaśmiał się.- Pójdę się przebrać. 

Weszłam do salonu. Był jasny. Na ścianach wisiały zdjęcia. Podeszłam bliżej. Na fotografiach widniał Paweł na meczach i chyba jego rodzice.
Wyszedł z łazienki. 

- I co podoba się ? - zapytał.
- Tak wielkieeee jest. - rzekłam. 
- Dobra jedziemy. - puścił oczko.
     Podeszliśmy do kas biletowych.
- Dzień dobry. 2 bilety na ,,Obecność" - rzekł Paweł.
- Proszę wybrać miejsca.- obwieściła kasjerka.
Zator pokazał gestem, żebym wybierała. Wybrałam na samym środku. Dała nam bilety. Zatorski zapłacił. 

- Dobra ja idę po popcorn.- rzuciłam. 
- Chciałaś by. Ja stawiam.- puścił oczko.- To co chcesz ? 
- Mamy zestaw.- rzekłam
Paweł podszedł do kolejki,a ja stanęłam dalej. Koło mnie zatrzymała się jakaś nastolatka. Miała koszulkę z napisem ,, I love Volleyball ". "Obczaiła" mnie całą i zmierzyła wzrokiem. Podniosłam brew. Ruszyła w stronę kolejki. Przystanęła przy Pawle. Puściła na ziemię chusteczkę. Schyliła się po nią. Paweł nic. Zati wziął zamówienie i przyszedł do mnie. Popatrzyłam na nią. Miała łzy w oczach. 
- Paweł. Ta młoda była dla mnie nie miła, ale weź jej daj autograf i zrób z nią zdjęcie. - rzekłam. 
Popatrzył na mnie. Podeszłam do tej dziewczyny. 
- Chodź na chwilę. - powiedziałam do niej. 
Nie pewnie poszła za mną. Doszłyśmy do Pawła. 
- Masz kartkę czy coś ? - zapytał.
Pokręciła smutno głową. Wygrzebałam z torebki jakąś kartkę i markera. Dałam libero. Podpisał ją. Dziewczyna dała mi aparat. Zrobiłam im kilka zdjęć.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się.

- Debilu, miał być mały zestaw. - jęknęłam. - Będziesz sam jadł te dwa zestawy. 
Dał mi buziaka w policzek i ruszył.
Do sali już można było wchodzić. Zajęliśmy swoje miejsca. 

- Pawełku, jak coś to mnie przytulisz ?? - zapytałam. 
- Jasne.
Teraz wszedł ktoś do sali. Jakieś cztery osoby. Rozpoznałam od razu te sylwetki. Łukasz, Agnieszka, mama i tata.
- Paweł, proszę zasłoń mnie. - szepnęłam. 

Popatrzył w ich stronę. Położył dłoń na mojej twarzy i przyciągnął do swojej. Teraz trwaliśmy w czułym pocałunku. 
- Poszli. - szepnęłam. 
Rozglądałam się. Siedzieli 2 rzędy wyżej. Zaczął się film. Złapałam dłoń Pawła. Uśmiechnął się. Oparłam głowę o jego ramię. 
     Film był dość straszny, dlatego przez cały horror trzymałam Zatiego za rękę. Gdy film się skończył szybko wyszliśmy z sali. 
     W samochodzie było śmiesznie, ale atmosferę zepsuł Paweł.
- Wiesz co Emi. Muszę ci coś powiedzieć. Jutro wyjeżdżam na zgrupowanie do Spały. Więc nie będzie mnie 4 dni. - westchnął.

Akurat dojechaliśmy na miejsce. Położyłam głowę na jego kolana. Patrzyłam się w jego twarz. Był zamyślony.
- Jakoś przeżyję. - zaśmiałam się. 

Wysiedliśmy z samochodu. Przytuliłam się do niego. 
- To pa. Będę dzwonił jak tylko będę mógł. - powiedział.
- Ok. Papa.
Wsiadłam do samochodu. 

W domu zaczęłam się pakować. Ale zrobię niespodziankę Pawłowi jak i innym zawodnikom. Do mojego pokoju wszedł Łukasz. 
- Mogę jutro zabrać się z tobą do Spały ? - zapytał.
- No.- odrzekłam obojętna. 
- Przepraszam. - wyszeptał i wyszedł. 











No więc takie wypociny :D Będzie 5 komentarzy piszę dalej :) Więc czy będzie kolejny rozdział zależy od was :D 

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 8

     - Młoda wstawaj. - szturchał mnie brat.- Już po 12. Pamiętasz, że na 14.10 mam do szpitala ?
-Yhym. I mam cię zawieść.- wymamrotałam.
Dochodził do mnie przyjemny zapach. Naleśniki ! Wstałam gwałtownie i spojrzałam na stolik. Nie myliłam się.
- Naprawdę ci się chciało ? - zapytałam.
- No co, chciałem być miły dla mojej kochanej siostry. - jęknął.
- Dobra gadaj co chcesz. - zaśmiałam się.
- Czy jak jestem miły to od razu coś chcę ? No dobra. Chcę abyś udzielała mi rehabilitacji.
- Spoko. Dla ciebie zawsze. - puściłam mu buziaka. - A tak w ogóle, dlaczego jestem w salonie ? - zapytałam.
- Bo oglądaliśmy filmy i zasnęłaś. A że mam złamaną nogę, to nie mogłem cię przenieść. - obwieścił.
Uśmiechnęłam się. Wzięłam słoik z dżemem jabłkowym. Posmarowałam naleśniki. Wzięłam kęsa. Moje podniebienie było w siódmym niebie.
- Yyyy to jest pyszne. Możesz jeszcze więcej rzeczy chcieć.- zaśmiałam się.
Zaczął się śmiać. Kochałam jego głos, jego śmiech. Był moim ulubionym dźwiękiem. Mój brat był ideałem.
- Ty mnie w ogóle słuchasz ? - zapytał.
- Przepraszam. Zamyśliłam się.
- No to mam nadzieję, że nie będziesz ze mnie zdzierała. Więc może być 5 zł za dzień? - rzucił.
- Co ?? Oszalałeś. Nie potrafiłabym wziąć od ciebie pieniędzy. Ty już spłaciłeś wszystko tym, że byłeś, jesteś i będziesz przy mnie. - obwieściłam.
- A kto powiedział, że będę przy tobie.- powiedział.
Położyłam się na łóżku i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Foch ! - rzekłam odwracając głowę w bok.
Poczułam jak wielkie ciało ląduje na mnie.
- Taka jesteś ?? - zaśmiał się.
Zaczął mnie gilgotać. Zaczęłam wierzgać po całym łóżku. Przypomniały mi się czasy z Piotrkiem. Zaczęły lecieć mi łzy, ale wyglądało to jakby ze śmiechu.
Już mnie brzuch bolał od śmiechu. Przestał mnie gilgotać i schylił się. Poczułam jego oddech na szyi. Złożył pocałunek na moim karku.
- Kocham cię. - szepnęłam.
Przytuliłam się do niego. Zaczęły spływać mi łzy po policzkach.
- Co mam zrobić, żebyś przestała o nim myśleć ? - zapytał.
- Nic, to moja wina. Po prostu ja nie mogę o nim zapomnieć. Kochałam go, a on mnie zranił.- westchnęłam.
Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Popatrzyłam na zegarek. O kurna 12.45. Zerwałam się i pobiegłam do łazienki. Zaczęłam się ubierać. "Niech to drzwi ścisną, zapomniałam biustonosza."
- Ziomuś kochanie. Proszę przynieś mi biustonosz.- krzyknęłam.
Po chwili drzwi leciutko się uchyliły. Włożył rękę i rzucił bielizną. Ułożyłam włosy i wyszłam.
- To co robimy dziką imprezę !! - krzyknęłam.
Podeszłam do wierzy stojącej w salonie. Nacisnęłam guzik a z głośników zaczęło lecieć ,, Miał być ślub" Moniki Brotki. Zaczęliśmy się śmiać.
- No dzika ta impreza.- zaśmiał się.
Przełączyłam dalej, a tam idealna muzyka. DVBBS, Borgeous - Tsunami. Zaczęłam wymachiwać rękoma. Podeszłam do brata i dałam mu buziaka. Został ślad ust z mojej szminki. Poszłam dalej tańczyć, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.


                             Oczami Łukasza


     Wstałem i poszedłem do drzwi. Przekręciłem zamek. Naszym gościem był.... no właśnie.... Agnieszka. Przytuliłem ją. Nasze wargi się złączyły. Tak dawno nie czułem smaku jej warg.
- A co to za buziak ? - zapytała wskazując na mój policzek.
- A no dzika impreza u nas jest jak słyszysz. - rzekłem - Chodź do salonu.
Emilka przemieszczała się po całym salonie.
- Widzę forma powróciła. - zaśmiała się żona.


                             Oczami Emilki


     Przestałam tańczyć, bo usłyszałam kobiecy głos. Popatrzyłam się w stronę Łukasza. Stała koło niego jakaś chuda, wysoka, blondynka. Uśmiechała się do mnie. "Kto to jest ?" Stałam i wpatrywałam się w nią. Popatrzyłam na brata. Złapał ją za rękę. "Pewnie jego żona. Tylko jak ona ma na imię ?"
- Matko Agnieszka przepraszam, ale nie pamiętam jak ty masz na imię.- powiedziałam.
Podnieśli jednocześnie lewą brew do góry. Zaczęłam się śmiać i podeszłam do niej. Przytuliłam się.
- A co ty tu robisz ? Miałaś być w sobotę. - rzekłam.
- Stęskniłam się za Łukaszem. A że dzisiaj ściągają mu gips to miałam wymówkę, żeby przyjechać. - obwieściła.
- Chcesz coś do picia ? - zapytałam.
- Jasne. Herbat poproszę. - uśmiechnęła się.
Poszłam do kuchni. Postawiłam czajnik na gazie. Wyciągnęłam kubek z szafki i wrzuciłam do niego saszetkę. Wskoczyłam na blat i usiadłam. Łukasz jest taki szczęśliwy przy niej. Są taką ładną parą. Przy najmniej on ma szczęście.
Woda zaczęła się gotować. Wyłączyłam gaz i zalałam herbatę. Zaniosłam kubek do salonu. Postawiłam na stoliku przed Agą. Poszłam do mojego pokoju, bo nie mogłam patrzeć na zakochańców.
I znowu. Fala bólu przeszyła moje ciało. W głowie wspomnienia. I jego twarz. Jego pocałunki. Usiadłam pod ścianą, schowałam twarz w ręce i zaczęłam płakać. Tak mi go brakuje. Tak bym chciała go przytulić, usłyszeć jego głos. Ale z drugiej strony nienawidziłam go, nie chciałam go znać. Skrzywdził mnie. Co się z nim stało ? Przecież było idealnie. Tylko po meczu się zmienił. No właśnie... Widziałam go tylko w towarzystwie Drzyzgi. O nie. Fabian chciał się zemścić za to, że go olałam. A jego dziewczyny nie olewają. To jego wina. Ale Piotrka też, bo jemu uwierzył, nie wiem w co ale go posłuchał. Za to go nienawidzę. Uwierzyła jakiemuś wypierdkowi niż mi. Przecież to ja ciągle przy nim byłam, ja mu pomagałam. No ale trudno . Debil zasrany.
Łzy spływały mi rzewnie. Głupie wspomnienia. Zaczął dzwonić mój telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz. Sabina. Nie odebrałam. Jaki ja teraz mam głos. Dzwonek. do drzwi. Dalej siedzę. Brat poszedł otworzyć. Otworzył się drzwi do mojego pokoju.
- Młoda masz gości. O kurna. - szepnął.
Podeszli do mnie. Ktoś mnie przytulił, ale nie rozpoznawałam kto to. Jakaś dziewczyna. Nie miałam zamiaru podnosić głowy, bo pewnie wyglądałam jak wywłoka. Usłyszałam jak Łukasza kule stukają w salonie. Czyli zostałam sama z tymi dziewczynami.
- Emi co się stało ? - usłyszałam znajomy głos.
To była Sabina.
- Nic.- wyszeptałam.
- Kochana powiedz nam. - rzekła druga.
Popatrzyłam na nią. To była Eliza. Przytuliłam się do niej.
- Więc co się stało ? Gadaj. - rzekła Sabina.
Opowiedziałam im całą historię. Łzy znowu napłynęły mi do oczu. Popatrzyłam która godzina. 13.20.
- Dziewczyny przepraszam, ale muszę jechać do szpitala. Przyjdźcie później na imprezkę. - rzuciłam.
- No to my idziemy. - powiedziała Eliza.- Pa.
Odprowadziłam je do drzwi.
Poszłam do łazienki, poprawić makijaż.
- My już wychodzimy ! - krzyknął Łukasz.
Wzięłam telefon i znalazłam numer do Pawła.
- Cześć Paweł. Mam do ciebie taką prośbę. Możesz kupić jakieś chipsy, ciasteczka, napoje i coś jeszcze na imprezę ? - zapytałam.
- Jasne. Dla ciebie wszystko.- zaśmiał się.
- Dziękuję ci. Kochany jesteś. - rozłączyłam się.
Wybiegłam z mieszkania. Małżeństwo stało już przy samochodzie. Otworzyłam drzwi. Wsiadłam za kierownicę. Przekręciłam kluczyk i ruszyliśmy.
     Weszliśmy do środka. Kierowaliśmy się w stronę recepcji. Łukasz załatwił wszystkie sprawy i mógł wchodzić.
Zostałam sama z Agnieszką. Trochę tak dziwnie się czułam. Dawno jej nie widziałam i z nią nie rozmawiałam. Rozbrzmiał mój telefon. Dzwonił Zati.
- Hej, co jest ? - zapytałam.
- No więc kupiłem dużo chipsów, ciastek, napoi nie tylko alkoholowych. - zaśmiał się.- A no i dużo żelków. Teraz jedziemy do ciebie. Więc ja wszystko rozłożę i przygotuję. O nic się nie martw. Aha kanapki też zrobię.
- Matko kochany jesteś. Dziękuję ci Pawełku. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.- rzekłam.
- Drobiazg.- zaśmiał się.
- Dobra już muszę kończyć. Ziomek wygodzi.- obwieściłam.
Schowałam telefon do kieszeni. Ziomek bez gipsu wyglądał lepiej. Wstałam i pobiegłam do niego.
- Debilu nie stawaj jeszcze na tą nogę. - rzekłam.
Pocałował mnie w czoło.
- To co wracamy. - rzucił.
- Czekaj, muszę jeszcze do toalety.- rzekłam.
Ruszyłam w kierunku toalety. Mam nadzieję, że tam jest zasięg. Musiałam skontaktować się z Zatorskim. Jest jedna kreska.
- Pawełku, a wszyscy już są ? - rzekłam
- Yhym, a co ? - zapytał
- Bo my już wracamy. Wszystko gotowe ? - zapytałam.
- Jasne. Ja bym się nie wyrobił ? - zaśmiał się.
- Dobra kończę pa.
Wyszłam z toalety. Czekali na mnie przy wyjściu. Wyszłam z budynku. Otworzyłam samochód i wsiadłam. Przez całą drogę nie odezwałam się słowem.
Wbiegłam szybko po schodach. Weszłam do mieszkania. Wszystkie oczy były zwrócone na mnie.
- Już idzie. - powiedziałam.
Stanęłam koło Pawła. Wszyscy wpatrywali się w drzwi. Klamka powędrowała w dół. Do środka weszła para.
- NIESPODZIANKA !! - krzyknęli wszyscy.
- Kurdę dziękuję wam. - rzekł.
Każdy podchodził do niego i rozmawiali. Poszłam do salonu. Na kanapie siedziały: Sabina, Eliza  i Gabryśka.
- Cześć dziewczyny ! - krzyknęłam
Przytuliłam każdą i usiadłam koło nich. Opowiadałyśmy każda po kolei co u nas słychać. Uśmiałam się jak nigdy. Wstałam i poszłam do stoliku, na którym stały smakołyki. Nalewałam do szklanki soku, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Zati poszedł otworzyć. Wzięłam szklankę i poszłam zobaczyć kto to. Zator otworzył drzwi. W progu stali Piotrek z Fabianem. Szklanka wypadła mi z dłoni i z hukiem rozbiła się. Większość osób popatrzyło na mnie. Piotrek prychnął i wszedł do środka. Poszłam do łazienki po szmatkę. Pozbierałam szkło i powycierałam rozlaną ciecz. "Co on tu robi ?" O matko sama go tu zaprosiłam. Wysłałam wiadomość całej grupie ,,siatkarze" a on też tam jest. Ale że wziął Fabiana." Ze łzami w oczach poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i zakryłam twarz w dłoniach. Przyszedł Paweł. Popatrzył na mnie i zamknął drzwi. Usiadł koło mnie.
- Co jest ? - zapytał.
- Wiesz co było między mną a Piotrkiem ? - zapytałam.
- Ta Ziomek mi wszystko opowiedział. - obwieścił.
- I ten debil ma czelność się tu pokazywać ! Jak ja go nienawidzę.- wyszeptałam.
Przytuliłam się do niego. Spojrzałam w jego oczy. Były przepełnione czułością i współczuciem. Nagle nasze wargi się złączyły. Był bardzo delikatny. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Dalej nasze języki tańczyły.
- Emi, nic ci nie jest ? - usłyszałam głos brata.
- Nie, przebieram się. - krzyknęłam.
- Ale dlaczego z Pawłem ? - zaśmiał się.
- Co ? - pisnęłam.
- Nie no żartuję. A nie wiesz gdzie on jest ? - zapytał.
- Gdzieś wychodził. Ale gdzie to nie wiem. - rzekłam.
- Ok. Dzięki.
Uśmiechnęłam się do Zatorskiego. Przyciągnęłam jego twarz do mojej. Nasze wargi znowu się złączyły.
- Dobra trzeba iść.- uśmiechnęłam się.
Wyszliśmy z pokoju. Stanęłam pod ścianą. Paweł stanął koło mnie i położył rękę na moich plecach. Przytuliłam się do niego. Dostrzegłam Piotrka, który wpatrywał się w nas. Nasze wzroki się spotkały. Odwrócił głowę w inną stronę.
- Dziękuję bardzo mojej kochanej siostrzyczce, która wszystko zorganizowała, mimo to że jest po przejściach.- teraz popatrzył na Nowakowskiego- Ale również Pawłowi, który jej pomagał.- obwieścił Łukasz.
- No to tańczymy ! - krzyknęłam i włączyłam muzykę.
Wszyscy zaczęli tańczyć. Co chwile tańczyłam z kimś innym. Nie było tu takich osób z którymi bym nie tańczyła. No z wyjątkiem dwóch panów.
Jako pierwsi wyszli dwaj Rzeszowiacy.
- Emilka ! Dziękuję za zaproszenie. - zaśmiał się Igła.
- Nie ma za co. No wiesz z Ziomkiem w jednym pokoju bywacie. A po za tym jesteś siatkarzem. - rzekłam
- Mogę prosić do tańca ? - zapytał.
- jasne.
Igła wywijał mną na wszystkie strony. Nagle podszedł Paweł.
- Ej stary kapciu zmiana. Teraz młody libero. - krzyknął
Krzysiek niechętnie odszedł. Złapałam Zatiego za ręce.
- Dasz buziaka ? - zapytał.
Pociągnęłam go za sobą do mojego pokoju. Opadliśmy na łóżko złączeni pocałunkiem. Usłyszeliśmy stukanie kul. Szybko usiedliśmy na podłodze. Wzięłam butelkę i dałam ją po między nas. Drzwi się otworzyły.
- Co wy robicie ? - zapytał.
- Gramy w butelkę. Nie widać ? - rzekłam.
- We dwoje ? - zmarszczył. - Ludzie gramy w butelkę ! - krzyknął
Nagle wszyscy się zbiegli. Usiedliśmy w kółku. Wzięłam butelkę i zakręciłam. Wypadło na Agnieszkę. 
- Pytanie czy wyzwanie ? - zapytałam.
- yyy wyzwanie.
- Musisz zjeść ten kawałek ciasta.- rzekłam
Dałam jej talerzyk ze sporym kawałkiem ciasta. Zrobiła wielkie oczy. Wzięła nie chętnie pierwszy kęs.
- Dobra gramy dalej.- obwieściłam.
Gra w butelkę się skończyła po jakiejś godzinie, bo wszyscy już poszli. Dlaczego ? Bo była już 1 w nocy. Jako ostatni poszedł Paweł. Popatrzyłam na mieszkanie. Jeden wielki bajzer.
- Jutro się posprząta. - powiedziałam.
- Tak. - powiedzieli jednocześnie Ziomek z żoną.













Sorki, że taka przerwa, ale to brak weny.
Ważna wiadomość.
Jak nie będzie komentarzy to kończę tego bloga. No nie ma sensu pisanie, które nie wiem czy się podoba czy nie. Jak teraz nie będzie 5 komentarzy to kończę bloga. 

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 7

Z dedykacją dla Sabiny :D


     
Popatrzyłam na zegarek. 6.02. No super całej nocy nie przespałam. Poszłam do łazienki. Gdy spojrzałam w lustro ujrzałam żywego trupa. Nie przejęłam się tym. Zmyłam czarne drogi tuszy, którymi płynęły łzy. Założyłam zwykłą koszulkę i spodnie dresowe. Na nos założyłam okulary przeciwsłoneczne. Wzięłam portfel i wyszłam z domu. Szłam w kierunku sklepu monopolowego.
Na półkach stały różnorodne alkohole. Wzięłam kilka pierwszych lepszych trunków i ruszyłam do kasy.
- To wszystko ? - zapytała kasjerka.
- Jeszcze paczkę papierosów. LM zielone.- rzekłam.
   Weszłam do domu. Łukasz jeszcze spał. Po cichu wślizgnęłam się do kuchni po szklankę i po zapałki.
W pokoju. topiłam smutki w alkoholu. Nie wiem jak smakowało, bo nie zwracałam na to uwagi. Wzięłam do ust papierosa. Nie był taki zły. Na półkach stały moje zdjęcia z..... no właśnie z Piotrkiem. Podeszłam do nich i i przewróciłam je. Nie wiem dlaczego rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.


                             Oczami Łukasza


     Obudził mnie telefon. Odebrałem.
-Hallo...- wymamrotałem.
- Siema Ziomek tu Zati. Zaraz u ciebie będę. Mam sprawę. - rozłączył się.
Wstałem i chciałem iść do łazienki, ale zobaczyłem, że jest zajęta. Dzwonek do drzwi. No super. Poczłapałem do drzwi.
- Siemka. - powiedział z uśmiechem Zati.
- No cześć. Sory że nie ubrany, ale łazienka zajęta. - zaśmiałem się.- wchodź.
Zati wszedł do mieszkania. Podążył do pokoju Emilki.
- Ej to nie ten pokój.- rzekłem.
Zobaczyłem co tam się dzieje. Porozwalane rzeczy. Pełno alkoholu i fajki.
- Wow impreza beze mnie ?!- jęknął Zator.
Stanąłem jak wryty. Nie wiem co ona robiła i kiedy. Wkurzyłem się na nią.
- Paweł chodź do salonu. - szepnąłem.
Usiadłem na fotelu. Emilka wyszła z łazienki.
- Emilka chodź tu. Mamy gościa. - krzyknąłem.
- Nie. - odpowiedziała.
- Kurna chodź tu. - wrzasnąłem.
- Ej koleś wyluzuj. - szepnął Paweł.
Przyszła do pokoju. Wstałem i poszedłem do łazienki. "Matko co ta dziewczyna wyprawia? Jeszcze wszystko Paweł widział." Ubrałem się i wyszedłem. Siedzieli w ciszy na kanapie.
- Ziomek, ja będę się już zbierał. - obwieścił Zatorski.
- Nie no, miałeś jakąś sprawę. Nie musisz iść. - rzekłem.
- Nie nie jednak muszę iść. Narka. - rzucił.
Prawie że wybiegł z mieszkania. Usiadłem na przeciwko siostry. DO oczu napłynęły mi łzy. Patrzyła na swoje ręce. Spojrzałem na nią oczami pełnymi żalu.
- Młoda co się z tobą dzieje ? Dlaczego to robisz ? - zapytałem.
Milczała. Ze spuszczoną głową siedziała na kanapie. Wstałem i poszedłem do jej pokoju. Przybiegła za mną.
- Wyjdź stąd ! - krzyknęła.
Zignorowałem jej słowa i zbierałem butelki alkoholu. Było parę spalonych papierosów. Szukałem paczki. Dostrzegłem ją w kieszeni siostry.
- Oddaj papierosy.- szepnąłem.
Niepewnie wyciągnęła paczkę. Wziąłem ją i schowałem do kieszeni.
- Co ty dziewczyno odwalasz ?! Przez jednego debila chcesz zniszczyć swoje życie ?! Ogarnij się !! Nie chcę cię stracić kolejny raz ! Ale teraz już na zawsze. Rycz ile chcesz, ale proszę cię nie pij i nie pal ! Proszę cię. Nie chcę cię stracić.
Stała i patrzyła na mnie ze łzami w oczach.
- No chodź.- wyciągnąłem ręce.
Wtuliła się w mój tors. Pocałowałem ją w głowę.
- Pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć. Nie rób takich głupstw. A teraz proszę cię, idź się myj bo walisz alkoholem i petami.
- A dasz buziaka ?? - zapytała.
- Zależy gdzie. - zaśmiałem się.
Podeszła do mnie i złapała moją twarz. Patrzyłem się dalej na nią.
- Schyl się. - szepnęła.
Pochyliłem się lekko i nasze wargi złączyły się krótkim buziakiem. Uśmiechnąłem się. Pobiegła do łazienki. Teraz posiadałem 5 butelek jakiegoś świństwa i paczkę papierosów. "Jak tego się pozbyć ?? Może imprezka. Nie. Po prostu wyrzucę do kosza." Poszedłem do kuchni po kosz. Wziąłem go do pokoju siostry. Teraz tylko było słychać obijające się o siebie szklane butelki. Wbiegła Emi.
- Co ty robisz ? - zapytała.
- No chyba nie myślałaś, że ci to zostawię. - zmarszczyłem się.
Przewróciła oczami.
- Posprzątaj tu.- rzekłem.
Wziąłem kosz i wyszedłem z mieszkania.
- Dzień dobry. Może pomogę Panu ? - wyszła sąsiadka.
No właśnie. Obok nas mieszka 16-to latka, która zakochała się we mnie. Popisuje się zawsze jak przechodzę.
- Nie trzeba, poradzę sobie. - uśmiechnąłem się.
- Ale jak to ? Przecież Pan o kulach chodzi i musi pan zejść po schodach niosąc kosz. - pisnęła.
- No dobra. - uśmiechnąłem się.
Wzięła śmietnik i zaczęła schodzić.
Na dworze było bardzo ciepło jak na październik.
- Dobra już sobie wyrzucę. Dziękuję yyyyy.... Jak ty masz na imię ? - rzuciłem.
- Ewelina.  - zaśmiała się.
- A no tak. Łukasz jestem. - wyciągnąłem rękę.
Uścisnęła moją rękę.
- Tak wiem. Łukasz Żygadło urodzony 2 sierpnia 1979r. w Sulechowie. Polski reprezentant w siatkówkę. Pozycja rozgrywający. Obecny klub Zenit Kazań. Mąż Agnieszki Żygadło - Szczepaniak. Brat...
- Dobra dobra. Wiem już wszystko. - przerwałem jej.- Mów do mnie Łukasz.
- ok.- rzekła i pobiegła.
Matko w końcu.

                           Oczami Emilki


     Wzięłam telefon do ręki. Poprzeglądałam kontakty. Wybrałam jeden. Przeciągnęłam palcem po ekranie. Dzwoni.
- Hallo, Łukasz ? - usłyszałam kobiecy głos.
- Nie. Tu Emilka. Cześć Sabina.- rzekłam
- O matko dziewczyno ty żyjesz ! - pisnęła.- Co tam u ciebie? Jak się czujesz?
- Jest dobrze. Znaczy jest do dupy. Mogę już normalnie wszystko robić. A co tam u ciebie ? Dalej szalejesz za Możdżonkiem ? - zapytałam.
Usłyszałam śmiech w telefonie.
- Tak. Jest boski w końcu to mój narzeczony. - zaśmiała się.
- Tak ?? Ojejku. Twoje marzenie się spełniło. Kiedy ślub ? - pisnęłam.
- Za pół roku.
- Ale masz super. A wiesz co tam u Elizy i Gabryśki ?- zapytałam.
- U Elizki spoko. Wczoraj z nią gadałam. Będziemy się spotykać jakoś nie długo. A Gabryśka... Strasznie się zmieniła od  kąd jest z Kubą. Ale to nie jarski ją zmienił tylko ona sama ma inne nastawienie do ludzi. - westchnęła. - Matko Emi przepraszam, ale muszę kończyć. Papa. Do następnego gadania.- rzekła.
-  No papa. Pozdrów Marcina.
- A ty  Łukasza. - rozłączyła się.
Tak fajnie było porozmawiać z przyjaciółką. Łukasz wszedł do domu.
- Mam nową koleżankę. - zaśmiał się.
- Ewelinę ? - zapytałam.
Pokiwał głową.
     Weszłam na halę.. Było 11 dziewczyn.
- Cześć. Mogę z wami pograć? - zapytałam.
- Jasne, tylko że potrzebujemy rozgrywającej. - odpowiedziała jedna.
- Dobrze się składa, bo grałam kiedyś jako rozgrywająca i mam brata rozgrywającego. - zaśmiałam się.
- To dawaj, przebieraj się.- obwieściła.
    Gra była genialna. Na boisku czułam się tak wolna. Na parkiecie zapominałam o całym świecie. Po długiej przerwie w grze szlo mi naprawdę bardzo dobrze. Dużo bloków było skutecznych. Serwy dobre, nawet jeden as serwisowy.
Po meczu zaczęłyśmy rozmawiać.
- Jesteś naprawdę dobra. Kto cię tak nauczył grać ? - zapytała Monika.
- Brat.- zaśmiałam się.
- A brat to rozgrywający tak ?
Kiwnęłam głową.
- Czyli dobry jest. A jak ma na imię ?
- Łukasz.- odrzekłam.
- Może jeszcze powiesz, że Łukasz Żygadło.- zaczęła się śmiać jedna.
- Skąd wiedziałaś ? - zapytałam.
Wszystkie przestały się śmiać.
- Ty weź nie kituj. Żarty się przy tobie trzymają. Każda wie, że to nie twój brat.- rzekła Monika.
Drzwi na halę się otworzyły. Stanął w nich Łukasz.
- Jak nie. - wyszczerzyłam się.
Wstałam i ruszyłam w kierunku brata.
- I jak pograła ? - krzyknął Łukasz.
- Jasne. Nie uwierzysz, grałam na rozegraniu. - zaśmiałam się.
- Moja krew. Dzięki dziewczyny, że zagrałyście z nią. - krzyknął.
Dałam mu buziaka w policzek i wyszliśmy.









Bardzo was proszę o komentarze :) Do następnego. P.S Mam nadzieję Sabina, że się podobało :D  

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 6

     Obudziłam się koło Łukasza.  Nie zasługuję na takiego brata.
Gdy się obudził dałam mu buziaka w policzek.
- Jak się czujesz ? - zapytał przeciągając się.
- Chcę stąd jechać. - powiedziałam.- Za godzinę mamy pociąg do Bełchatowa. Więc trzeba się zbierać. - rzekłam.
Wstałam i wyciągnęłam ubrania. Otworzyłam drzwi łazienki. Przed lustrem stał Piotr. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę pokoju. Złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i dałam mu plaskacza.
- Spieprzaj z mojego życia ! Nienawidzę cię ! Spieprzyłeś moje życie ! Jesteś totalnym idiotą ! - wywrzeszczałam mu w twarz.
- Ja nie wiem co ty sobie myślałaś. Że jesteśmy razem ?! Ty takie rzeczy sobie wmówiłaś ! - wrzasnął.
Wbiegając do pokoju wpadałam na brata. Runęliśmy na ziemię.
- Matko nic ci nie jest ? - zapytałam przerażona.
- Nie wszystko spoko. A tobie nic nie jest ? - rzekł brat.
Zaczęłam płakać. Przytulił mnie. Wstałam i pozbierałam swoje ubrania. Poszłam do toalety. Zamknęłam się i stanęłam przed lustrem. Wyglądałam okropnie. Oczy czerwone, wory pod oczami. Wyglądałam jak potwór. Ubrałam się i wzięłam się za makijaż. Zrobiłam lekki makijaż bo nie miałam na nic ochoty. Włosy związałam w kucyk. Popatrzyłam na telefon. O kurna mamy tylko 5o min. Jeszcze Ziomek nie jest gotowy. Wyleciałam z łazienki jak oparzona.
- Łukasz ubieraj się ! - krzyknęłam.
Wbiegłam do pokoju i zaczęłam pakować się. Poszłam do pokoju brata. Zaczęłam pakować jego rzeczy. Gdy pakowałam Ziomka, zadzwonił jego telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz. Agnieszka. Pomyślałam, że odbiorę.
- Hallo. - zaczęłam.
- Przepraszam ty nie jesteś Łukasz. Gdzie on jest ? - zapytała zaniepokojona.
- W łazience, ubiera się.- rzekłam.
- Dlaczego odebrałaś jego telefon ? - zapytała.
- Bo pakuję jego rzeczy i telefon był obok. - obwieściłam.
- Jak on mógł. On mnie zdradza ! - wyszeptała załamana żona Łukasza.
- Agnieszka spokojnie. Jestem jego siostrą. To ja Emilka. - zaśmiałam się.
- O matko. Ale mi stracha narobiłaś. - zaśmiała się.
- Dobra daję ci Łukasza. Trzymaj się. - rzekłam.
Oddałam telefon bratu i wyszłam. Zaczęłam zakładać buty. Poszłam po torbę, którą zarzuciłam na ramię. Łukasz wygramolił się z pokoju i podszedł do drzwi. Otworzył je i przepuścił mnie. Wyszłam na korytarz. Łza spływała mi po policzku.
     Dojechaliśmy do stacji kolejowej. Do odjazdu naszego pociągu zostało 5 min. Pobiegłam szybko do kasy po bilety.
     Podróż pociągiem przebiegła szybko. Na stacji czekał na nas Mariusz.
- Cześć. - rzuciłam się na niego. - Dzięki, że przyjechałeś.
- Hej. Jak tam było ? - zapytał.
- Możemy jechać ? - zapytałam.
  Wziął moją torbę i ruszyliśmy do jego samochodu.
      Weszłam do mojego mieszkania i uśmiechnęłam się.
- Zostaniesz u nas ? - zaproponował Łukasz.
- Nie za 2 godz. mam mecz. Może przyjdziecie ? - zapytał Mariusz.
- Ja nie. Nie mam siły, sorki. Ale Emi pewnie pójdzie. - rzekł Ziomek.
- No tak obiecałam. - westchnęłam.
- To do zobaczyska na meczu. - rzekł.
Pomachałam mu.
Przypomniałam sobie o obietnicy jednego fizjoterapeuty. Jak skończyłam studium powiedział: ,, Masz zapewnioną u nas prace. Będziesz potrzebowała pracy to przyjdź. Zawszę cię przyjmę."
Pomyślałam, że po drodze na mecz wstąpię do kliniki i będę ubiegała się o prace. Znalazłam swoje papiery. Schowałam je do torebki i zaczęłam się ubierać. Miałam na sobie koszulkę skry, szalik miałam w torebce z aparatem.
Powiedziałam o wszystkim Łukaszowi. Życzył mi powodzenia.
Szłam chodnikami Bełchatowa. Było ciepło, ale słońce było za chmurami.
Weszłam do kliniki. Poszłam do pokoju fizjoterapeuty. Przedstawiłam się i opowiedziałam o sobie. Jego odpowiedź:
- Pani Emilko. Wiem, że obiecałem pani pracę. Ale nie ma mowy o tym, żeby pracowała u nas fizjoterapeutka, która była 5 lat w śpiączce !
Wyszłam z kliniki załamana. Poszłam do parku. Usiadłam na trawie pod jakimś drzewem. Podciągnęłam kolana pod brodę i schowałam twarz w dłoniach. Wiele łez spływało po moich policzkach.
- Przepraszam, nic ci nie jest ? - usłyszałam czyjś głos. Nie był to Polak. Był Włochem, albo Francuzem.
- Mogę jakoś pomóc ? - zapytał.
- Możesz jak masz znajomości. - zaczęłam.- Nie mam szczęścia. 5 lat temu miałam wypadek. Zapadłam w śpiączkę. Dopiero miesiąc temu wybudziłam się. Zyskałam nowego przyjaciela, który wczoraj mnie zostawił. Obiecano mi prace jako fizjoterapeutka w klinice, ale nie dano mi jej, ponieważ byłam w śpiączce. I całe moje życie jest do dupy. Mam jedynie mojego brata, który mnie wspiera. Więc masz jakieś znajomości ?
Popatrzyłam na niego. Był to...... Stephan Antiga !
- O matko. Stephan. - wyszeptałam.
Zaśmiał się i zaczął:
- Tak dobrze się składa, że mam znajomości. Wiesz... Może chciałabyś pracować w reprezentacji ?
Popatrzyłam na niego. Przytuliłam się na niego.
- Naprawdę? Oczywiście, że chcę. Ale zaraz zaraz. A co z Aleksandrem Bieleckim i doktorem Sową ? - zapytałam.
- Spokojnie. Będziesz ich pomocniczką. - zaśmiał się. - Idziesz na mecz ?
Pokiwałam potwierdzająco głową. Pomógł mi wstać i ruszyliśmy w stronę hali. Rozmawialiśmy o mojej pracy. Nie wiem nawet kiedy doszliśmy do hali.
- Ja muszę iść do szatni. Także zgrupowanie jest za 2 tygodnie w środę, więc widzę cię na nim. - rzekł.
Pomachałam mu. Weszłam na halę i zajęłam swoje miejsce.
    Mecz skończył się. Skra wygrała z Olsztynem 3:0.
    Wróciłam do domu  dobrym humorem.
- I jak pracujesz w klinice ? - zapytał brat.
- Nie. Nie przyjęli mnie przez śpiączkę. - rzekłam.
- Oj mała, szkoda. Miałem taką nadzieję. A to świnie, obiecali co pracę. - mówił.
- To dobrze, że mnie nie przyjęli. Mam inną pracę. - zaśmiałam się.
- Jaką ? - aż pisnął.
Będę fizjoterapeutką Polskiej Reprezentacji w Siatkówce Mężczyzn. - uśmiechnęłam się.
Zrobił duże oczy. Podszedł do mnie i przytulił.
     Resztę wieczoru spędziłam w pokoju. Zaczęłam płakać, bo zaczynało mi się wszystko przypominać. O nie, przecież on gra w reprezentacji. Ale nie zrezygnuję przez tego debila. Nie poddam się tak łatwo.









Przepraszam, że taki nudny. Ale wiecie 2 rozdziały  w 1 dzień...
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. Do następnego.

Rozdział 5

      Pierwsze co zrobiliśmy w Rzeszowie, to pojechaliśmy do mieszkania Piotrka. Jego mieszkanie było duże, przestronne i jasne. Jak dobrze policzyłam miał 3 pokoje, kuchnię, łazienkę i wielki salon. W salonie stała kanapa, a przed nią szklany stolik. Jakieś 4 metry od kanapy stał wielki plazmowy telewizor. Stały jakieś szafki. Na jasnoszarych ścianach wisiało kilka zdjęć. Rozglądałam się dookoła, bo czułam się nieswojo.
- Dobra, rzeczy spakowane. Teraz jeszcze kibelek. - rzekł Pit.
Popatrzyłam się na wchodzącego do łazienki cichego. Zostawił uchylone drzwi. Podeszłam do nich i zobaczyłam przesz szparę, czeszącego się palcami Pitera. Ziomek stanął za mną. Otworzyłam drzwi i powiedziałam:
- Mówił ci już ktoś, że jesteś ładny ?
- Tak. Mama i babcia. Uśmiechnął się - ale to kilkanaście lat temu. A co ?
Zaczęłam się śmiać. Łukasz też nie ukrywał swojej radości. Na szczęście widziałam twarz Pita w lustrze, w które patrzył się, aby dobrze ustawić włosy.

- A no to jeszcze trochę sobie poczekasz na takie słowa od dziewczyny.  - rzuciłam.
Odwrócił się do mnie i rzekł:
- Mi nikt tego nie musi mówić, ja to wiem. - powiedział zaczesując włosy.
Parsknęliśmy z Ziomkiem śmiechem. Założył ręce na klatce piersiowej.
- Dobra, dobra, lecimy bo się spóźnię. - warknął
- To my idziemy ?? - zapytałam piszcząc.
- Noo. Taka mała rozgrzewka przed rozgrzewką. - wyszczerzył się. - Jakiś tylko 1 km.
- Ale przecież Łukasz chodzi o kulach ! - jęknęłam.
- Dobra spoko dam radę. Muszę też poćwiczyć ręce, bo później będzie kicha. A tak w ogóle to w środę ściągają mi gips, a dzisiaj sobota. - rzucił Łukasz.
Zarzuciłam na ramię torbę z aparatem i wyszłam. Włożyłam na nos okulary przeciwsłoneczne. Szłam koło Piotrka, bo nie znałam drogi szliśmy średnim tempem.
- Pokaż mi rękę. - rzekł do mnie Pit wyciągając swoją.
Podałam mu pewnie dłoń. Złapał ją i opuścił nasze splątane dłonie. Poczułam jak w brzuchu mam motylki. Wyrwałam moją dłoń.
- Piotrek proszę cię. - szepnęłam.
Popatrzyłam na Łukasza. Szedł rozglądając się dookoła. Przystanął. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego tors. Uśmiechnął się.
- Trochę się zmęczyłem. Idź ja dojdę do was. - rzekł.
- Nie ja zostaję z tobą. - powiedziałam stanowczo.
Pocałował mnie w czoło. Piotrek zatrzymał się jakieś 10 m przed nami. Popatrzyła na nas.
- Idziecie ? - zapytał.
Ziomek pokiwał głową potwierdzająco. Ruszyliśmy. Szliśmy jeszcze jakieś 2 min i zatrzymałam się.
- Daleko jeszcze ? - jęknęłam
- Hahahahahaha tu. - zaśmiał się Pit.
Popatrzyłam się przed siebie. Stała przede mną wielka hala. Wchodziło do niej wiele osób. Ruszyłam w stronę kasy. Przystanęłam przy okienku, Łukasz doszedł z Piotrkiem.
- Dzień dobry. Poproszę 2 bilety. - powiedziałam.
- Niestety, ale bilety zostały wyprzedane. - odpowiedziała kobieta.
Odwróciłam się do chłopaków ze smutną miną. Piter przesunął mnie i schylił się do okienka.
- Pani Jadziu, jak to nie ma dla mnie biletów ?! Ja tak panią bardzo proszę. Jak znajdzie pani te 2 bilety to załatwię Pani autograf i zdjęcie z Łukaszem Żygadło. - uśmiechnął się.
- No dobrze, ale są tylko po 50 zł. To kiedy dostanę obiecane mi rzeczy ?
- Ma pani karteczkę i długopis ? - zapytał brat.
Wyjrzała przez okienko. Zaczęła się śmiać. Dała kartkę i markera. Ziomek złożył swój autograf i ustawił się do zdjęcia.
Weszliśmy do środka.
- Dobra ja muszę iść do szatni. Wy wejdźcie na trybuny. - oznajmił Pit.
- Chodź z nami. Ja nie wiem jak tam się idzie. Piotruśśś proszęęę. - jęknęłam.
Przewrócił oczami. Pokazał palcem gdzie mamy iść. Splątałam moją dłoń z Piotrka. Pociągnęłam go za sobą.
- Prowadź. - wyszczerzyłam się.
Westchnął i ruszył. Weszliśmy na dużą halę. Nie było jeszcze dużo kibiców, bo jest jeszcze godzina do rozpoczęcia meczu. Szliśmy przez trybuny. Osoby koło których przechodziliśmy patrzyły się na nas.
- To tutaj. Podoba się ? - rzucił Pit.
Pokiwaliśmy potwierdzająco. Dałam mu buziaka w policzek.
- Dobra to ja lecę.
Zszedł na sam dół i przeszedł przez bandy reklamowe. Przebiegł po parkiecie i zniknął za drzwiami.
Usiadłam i przytuliłam się do brata. Objął mnie i przyciągnął do siebie.
- Matko, Fabian tu gra. - jęknęłam.- Ja nie chcę go oglądać. Nie lubię go. Ale robię to dla Piotrka. A ty go lubisz ?
Ziomek patrzył się przed siebie.
- Spoko nie musisz odpowiadać. - rzekłam.
Tuliłam się dalej. Było tal przyjemnie. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Co by było, gdybym się nie wybudziła ? Też bym była szczęśliwa. Byłabym z Arkiem koło Pana Boga. Czekałabym na mojego brata. Ale jednak zostałam przy nim.
Jest mi bliższy od rodziców, bo oni ciągle w delegacjach. Łukasz się mną opiekował i wychowywał. To on zaraził mnie miłością do siatkówki. Nawet nie poczułam jak łzy spływają mi po policzkach.
- Ej co jest ? Dlaczego płaczesz? - zapytał ocierając łzy.
- Dziękuję Panu Bogu za Ciebie. I dziękuję, Bogu za to, że pozwolił mi wrócić do ciebie. - wyszeptałam.
Przytulił mnie znowu. Usłyszałam jak zawodnicy wychodzą na rozgrzewkę. Chciałam porobić parę zdjęć, ale nie wiedziałam jak wyglądam.
- Łukasz jak wyglądam ? - zapytałam.
- Jak zawsze ślicznie. - uśmiechnął się.- ale masz lekko zaczerwienione oczy.
Posiedziałam jeszcze chwilę.
- Idę po popcorn. - rzekł Łukasz.
- Nie. Ty siedź. Ja pójdę. Ale ty za to porób kilka fotek. - puściłam mu oczko.
Wyjęłam z torebki portfel i ruszyłam. Idąc patrzyłam na rozgrzewających się siatkarzy. Nie było Piotrka. Zobaczyłam, że Igła patrzy w moją stronę. Uśmiechnęłam się lekko i weszłam w kogoś.
- Najmocniej przepraszam... - urwałam.
Przede mną stał rozbawiony Piotrek. Uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam dalej.
- Gdzie idziesz ? - zapytał
- Po popcorn. - rzuciłam.
- To idę z tobą.
Podbiegł do mnie i  oparł swoją rękę o mój bark.
- Dlaczego płakałaś ? - zaczął.
Milczałam dalej. Przed nami stał sklepik. Sprzedawczyni popatrzyła się na Piotrka.
- Poproszę 2 duże popcorny. - powiedziałam.
Kobieta dała mi zamówione rzeczy.

- Daj poniosę. - obwieścił.
Oddałam mu paczki. Resztę drogi szliśmy w milczeniu. Piotrek oddał Łukaszowi popcorn i odszedł.
- I jak masz zdjęcia ? - zapytałam brata.
Pokiwał potwierdzająco. Usłyszałam, że ktoś do nas podchodzi. Był to Fabian.
- Cześć Ziomek. - wrzasnął. - Cześć jestem Fabian. A ty ? - zapytał.
- Sorry, ale idę robić zdjęcia. - odpowiedziałam.
Wzięłam szybko aparat i zeszłam do band. Po 5 min. robienia zdjęć wróciłam na miejsce.
Zaczął się mecz. Piotrek był w pierwszym składzie.
Szło im bardzo dobrze.
Mecz skończył się 3:0 dla Rzeszowa. Atmosfera jak zwykle genialna. Wyszliśmy prawie ostatni z hali. Pit już na nas czekał.
- To co idziemy. - oznajmił.
Szliśmy przez tłoczne ulice Rzeszowa. Każdy przemieszczał się bardzo szybko, tylko my szliśmy wolno. Od czasu do czasu ktoś na nas spojrzał. Jedna dziewczynka podeszła i poprosiła chłopaków o autografy. Zaproponowali jeszcze zdjęcie. Bardzo się ucieszyła. Ładnie podziękowała i odeszła.
- Fajne takie dzieciaki. - westchnął Łukasz.
- No to bierz Agę i ta dam. - wyszczerzyłam się.
Spuścił głowę i szedł. Głupio mi się zrobiło bo on nie lubi tego tematu.
- Łukasz przepraszam. Zapomniałam, że nie lubisz tego tematu. Przepraszam. - powiedziałam ze łzami w oczach.
Zatrzymał się i popatrzyła na mnie. Stał i wpatrywał się we mnie. Podeszłam do niego i wyszeptałam:
- Przepraszam.
Dałam mu buziaka w policzek. Chciałam odejść, gdy usłyszałam, że jego kule upadają na chodnik. Momentalnie się odwróciłam się w jego stronę. On zamknął mnie w swoich ramionach. Ludzie którzy przechodzili koło nas, albo się patrzyli, albo przystawali i patrzyli się.
- Idziecie, czy mam iść sam ? - krzyknął Piter.
Łukasz dał mi buziaka w czoło.
- Co tak mało ?! - krzyknął jakiś facet z tłumu.
- Bo to moja siostra. - Krzyknął śmiejący się Łukasz.
Podniosłam kule i wręczyłam je właścicielowi. Ruszyliśmy w stronę Piotrka. Teraz wszyscy się śmialiśmy.
- Matko daleko jeszcze ? Nogi mnie bolą. - jęknęłam.
- Jeszcze kawałek. Wskakuj na plecy.- obwieścił Pit.
Wskoczyłam na jego plecy i przytuliłam się. Zaciągnęłam się pięknymi perfumami cichego. Z zamyśleń wyrwał mnie Piotrek.
- No dobra złaź. Buziak się należy.
Staliśmy przed jego mieszkaniem.
- W domu ok ? - rzekłam.
Puścił mi oczko i otworzył drzwi. Weszłam jako pierwsza, bo śpieszyłam się do toalety.
- Idę zadzwonić do Agi. - usłyszałam brata.
Po toalecie poszłam cicho do salonu. Cichy leżał na kanapie i oglądał TV. Pomyślałam, że dam mu buziaka w policzek. Podeszłam do kanapy i nachyliłam się. W tym momencie Piotrek odwrócił się w moją stronę i nasze wargi złączyły się. Nie odrywając naszych warg, przerzucił mnie przez oparcie i położył pod siebie. Teraz czułam wielkie ciało na mnie. Nasze pocałunki były czułe. On był taki delikatny. Złapałam za jego głowę i przyciągnęłam do siebie.
"Matko to przecież mój przyjaciel"- pomyślałam. Oderwałam się od niego.
- Przepraszam. - wyszeptał.
Usiadłam na kanapę i podciągnęłam kolana pod brodę. Piotrek siedział ma drugim końcu kanapy. Przyszedł Łukasz.
- Co tam u Agnieszki ? - zapytałam.
- A w porządku. W sobotę będzie w domu, także jadę do Sulechowa. Jedziesz ze mną ? - obwieścił.
- Nie. Jedź sam. Już za dużo masz mnie na głowie. Musicie pobyć sami. - rzekłam.
Usiadł koło mnie i objął swoim ramieniem.
- Pójdę zrobić coś na kolację.- wstałam.
Podeszłam do lodówki i otworzyłam. Pusta.
- Dobra idę do sklepu. - krzyknęłam.
Wzięłam swoją bluzę z adidasa i wyszłam. Sklep był na przeciwko więc nie musiałam daleko iść. Weszłam do środka i ujrzałam Drzyzgę. "No nie znowu on".- jęknęłam w duchu. Szybko udałam się za inną półkę. Wzięłam z niej chleb. Udałam się do lodówki. Wyciągnęłam z niej masło i biały ser. Podeszłam do kasy i wyłożyłam na blat wybrane przez mnie produkty.
Otworzyłam drzwi po cichu, bo słyszałam jak chłopaki się kłócą.
- Do cholery ja jej nie kocham !! Ona nigdy, nie będzie moją dziewczyną !! Kocham inną. Nic nigdy do niej nie czułem ! To raczej ona do mnie się przywalała ! To ona mnie prowokowała! Nigdy nie było, jest i nie będzie nas ! Ona nic dla mnie nie znaczy !! - wywrzeszczał Piotrek.
Wyszłam po cichu z mieszkania. Uderzyła mnie fala bólu. Usiadłam na klatce schodowej. Jak to ja go prowokowałam ?! Ja się do niego przywalałam ?! Nic dla niego nie znaczę ? Co za debil ! Przynajmniej wiem, że nie będzie moim chłopakiem. Nie chcę go znać. Był moim najlepszym przyjacielem. No właśnie był bo teraz już nie jest. Nienawidzę go ! - wrzeszczałam w duchu.
Weszłam do mieszkania i poszłam do kuchni. Zrobiłam kanapki, które postawiłam na stoliku przed chłopakami. Poszłam do "mojego" pokoju. Położyłam się na łóżku i schowałam twarz w poduszkę. Łzy lały się litrami. Leżałam już tak parę godzin. Popatrzyłam na zegarek. 1 w nocy. Usłyszałam jak drzwi od mojego pokoju otwierają się. Ktoś przysiadł na krańcu łóżka i położył swą dłoń na moich plecach. Był to mój brat.
- Co jest mała ? - zapytał.
Odwróciłam się do niego.
- Nienawidzę go ! Ja chcę stąd jechać ! Nie chcę go znać ! - wyszeptałam.
Przytulił mnie do siebie;
- Więc słyszałaś. - westchnął.
Buchnęłam płaczem. Położyłam się na łóżku, bo nie chciałam zamoczyć mu koszulki. Wstał i szedł do drzwi.
- Zostań.- szepnęłam.

Położył się koło mnie. Przytuliłam się do niego. Zaczął gładzić moje włosy. Nie musiał mówić nic  aby mnie uspokoić. Nie wiem kiedy zasnęłam.









Sorki za taką lipę, ale rozumiecie brak weny. CZYTASZ = KOMENTUJESZ. Zaraz powinien pojawić się nowy rozdział :D