- Chodźmy na spacer. - zaproponowałam
Wstaliśmy z Piotrkiem i poszliśmy się ubierać.
- Gdzie idziecie ? - zapytał brat.
- Na spacer. - obwieściłam
- Yhym.- westchnął i usiadł na kanapie.
- Chodź z nami. - rzekłam
- Nie, nie, idźcie sami.
- No Ziomek, chodź Nie będziesz sam siedział.
- Okej. - uśmiechnął się.
Spacerowaliśmy po parku. Wieczór był ciepły. Nie wiedziałam co mam zrobić z rękoma. Prawą ręką ujęłam dłoń Piotrka i splotłam nasze dłonie. Popatrzył się na mnie i uśmiechnął się. Przystanął i złapał mnie za ręce. Zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Gdy dzieliły już na centymetry, wsadziłam w przestrzeń dłoń.
- Ej co to miało być ? - zapytał
- Nie przy ludziach.- zaśmiałam się.
- Osz ty, - zaczął mnie gilgotać.
Wyrwałam się z jego objęć i zaczęłam uciekać.
- Łukasz ratuj ! - krzyczałam.
Piotrek leciał za mną i był coraz bliżej. Jakie ja mam szanse w uciekaniu ? pomyślałam. Pit zaraz mnie dopadł i zaczął gilgotać. Zwijałam się ze śmiechu. Położył mnie na łopatki tym gilgotaniem. Usiadł na mnie i szykował się, aby dalej mnie torturować.
- Piotrek przestań. - krzyczałam śmiejąc się.
- A dostanę buziaka ? - zapytał
- Chodź tu. - złapałam go za kurtkę i przyciągnęłam go do siebie.
- Debil - powiedziałam
- Słucham ?
- Debil - powtórzyłam. Chciał coś powiedzieć, ale mu przeszkodziłam.- Debil, ale mój. Mój kochany debil.
Łukasz doszedł do nas. Był zamyślony.
- Czemu mi nie pomogłeś ? - zapytałam
- Mam ograniczone ruchy. - zaśmiał się.
- No dobra. Chodźcie debile.
Zbliżaliśmy się do mojej ulubionej ławki.
- Siadamy ? - zapytałam
Moi towarzysze przytaknęli. Tak jak zawsze, Ziomek po prawej, ja po środku, a Piotrek... po lewej. Łukasz odchrząknął. Wiedziałam o co mu chodzi. Zawsze gdy siadaliśmy na tej ławce, nie pozwalałam nikomu siadać na miejscu Arka. Nie ważne czy to buł tato, mama czy Paweł. Nikt nie mógł tu siadać. Ale przy Piotrku czułam się jak przy moim przyjacielu. Jeszcze tak samo siedział. Przytuliłam się do niego i poczułam Arka. Mimo iż Gołaś nie był moim chłopakiem, objawia się w moim chłopaku. Popatrzyłam na niedaleko stojącą kwiaciarnię. Była malutka jak kiosk, ale kwiaty miała piękne kwiaty. Zawsze gdy tu siedzieliśmy Arek mówił: Zaraz wracam i szedł do niej aby kupić dla mnie czerwoną różę. Ta pani jak widziała, że przyszliśmy na ławkę szykowała kwiatka. Piotrek nagle się zerwał.
- Zaraz wracam. - rzekł i poszedł w stronę kwiaciarni.
Przytuliłam się do brata.
- Cieszę się, że tu przyszliśmy. - szepnął
- Ja też. Przy Piotrku czuję się jak przy Arku. Wszystko robi tak samo jak on. A ja nigdy nie opowiadałam o zachowaniu Arkadiusza. - rzekłam
- Też czuję Arka. - westchnął
Wrócił uśmiechnięty Pit. Wręczył mi czerwoną różę
- Dziękuję. - powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek. Tak dziękowałam Arkowi.
Siedzieliśmy w ciszy. Wpatrywałam się w gwiazdy. Wspominałam czasy z dzieciństwa. Lubiłam wieczorami wychodzić z Łukaszem na dwór i oglądać gwiazdy. Najczęściej zasypialiśmy i rodzicie przenosili nas do łóżek. Ciszę przerwał Łukasz.
- Arek, idziemy na piwo ?
Piotrek zmieszany popatrzył na mnie. Szturchnęłam brata łokciem.
- O sorry Piotrek, ale przypominasz mi go.
- Spoko. Mogę iść. A ty Emi ?
- Ja nie idę. Pójdę do domu.
- To jak idziemy ? - zapytał Ziomek
- Czekaj jeszcze chwilę. Trzeba pobyć na świeżym powietrzu. - westchnął Pit
Normalnie jak Arek. Teraz wiedziałam, że Arkadiusz jest przy mnie. Dotrzymał słowa. Zawsze mogę na niego liczyć. Jeden telefon i zaraz jest koło mnie. Mój przyjaciel jednak żyje, ale w moim Piotrku.
W końcu wstaliśmy i ruszyliśmy do celu.
- To ja idę do domu. - rzekłam
- Uważaj na siebie. - powiedział Łukasz i poszli.
Siedziałam przed zdjęciami w koszulce Arka. Uśmiechałam się na widok tych fotografii. Zaczął dzwonić telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Gabryśki.
- No hej Gabi. Co tam ?
- Jesteś genialna. Będzie mały Antoś !
- O matko, jak się cieszę. Gratuluję wam.
- A wy z Pitem jak tam ?
- Dobrze. Właśnie z Łukaszem poszli na piwo.
- Yhym. Dobra ja muszę kończyć. Pa
- No pa.
Poszłam na balkon i popatrzyłam na gwiazdy. Ten widok działał na mnie kojąco. Oparłam głowę o ścianę i zasnęłam.
Piszcie co ma być w następnym rozdziale :)
piątek, 21 lutego 2014
czwartek, 20 lutego 2014
Rozdział 31
- Cześć ! - krzyknęłam
- Hej. - uśmiechnął się. - Nie przeszkadzam ?
- Nie, nie. Wchodź.
- Dzięki. Jestem tu przejazdem i pomyślałem, że wpadnę w odwiedziny.
- Bardzo dobrze zrobiłeś. Coś do picia ?
- Nie dziękuję. Co tam u ciebie ?
- A wszystko dobrze.
- Cześć Krzysiek - wszedł Piotrek.
- Cześć, cześć Piotrek. - podali sobie ,,sztamę"
Rozmowa była wesoła. Krzysiek opowiadał o treningach i konkursach. Gdy zaczął mówić o bezpieczeństwie zamyśliłam się. Moje myśli krążyły wokół Arka. To on był moim pierwszym prawdziwym przyjacielem. To przy nim czułam się tak inaczej. Czułam się, że jestem z właściwą osobą. Jego jedno słowo powodowało, że uśmiechałam się nawet gdy byłam w dołku. A teraz ? Nie mam takiej osoby. On był tą jedyną osobą na świecie. Ale Bóg mi go zabrał. W jednej minucie moje życie się zmieniło.
- Co o tym sądzisz Emi ? - z zamyśleń wyrwał mnie Biegun.
- Przepraszam, co ? - zapytałam
- A nie ważne. Będę jechał. Mama się będzie martwiła. - westchnął
- No dobra, ale wpadnij kiedyś. - rzekłam.
- Wpadnę na pewno. - uśmiechnął się.
Pożegnaliśmy się. Poszłam do łóżka. Przykryłam się kołdrą. Piotrek przyszedł i położył się koło mnie.
- Dobranoc piękna. - szepnął
- Dobranoc misiaczku.
Mijały godziny a ja nie mogłam zasnąć. Myślałam ciągle o Arku. Ciągle czułam, że on żyje, że mogę z nim porozmawiać. Zeszłam cicho z łóżka i poszłam na balkon. Bełchatów w nocy wyglądał pięknie. Przypomina mu się jak kiedyś tu siedziałam z moim przyjacielem. Po raz pierwszy przyjechał zobaczyć mieszkanie Łukasza. W tedy byłam też smutna. On do mnie podszedł. Pamiętaj, zawsze do mnie dzwoń, kiedy masz problem. Wiem, że szybciej zejdę z tego świata bo starszy jestem, ale to jeszcze trochę. Dzwoń zawsze, a ja zawsze odsłucham twoją wiadomość i ci pomogę. Obiecuję. Zaczęłam płakać. On był moim bratem a Ziomek tatą. Zawsze gdy płakałam on opierał swoją brodę na mojej głowie i szeptał: Co jest ? Mi możesz powiedzieć. Nie mogłam opanować płaczu. Jeszcze do tego było chłodno. Nagle poczułam jak ktoś kładzie swoją brodę na mojej głowie i szepcze:
- Co jest ? Mi możesz powiedzieć.
Wstałam jak oparzona i odwróciłam się do tej osoby.
- Piotrek. - szepnęłam i wtuliłam się w niego.
- Co się stało ?
- Ja chcę do Arka. - szepnęłam
- Chcesz jechać na jego grób ? - zapytał
- Tak. Albo nie. Albo... sama nie wiem.
- To kiedyś pojedziemy. A teraz chodź spać.
Kompletnie się nie wyspałam. Piotrek ma kolejny dzień wolny. Został u nas. Właśnie jestem na meczu. Pierwszego seta przegrałyśmy i to sporo. Teraz jest koniec drugiego seta. Wynik 24-12 dla przeciwniczek. Dostaję piłkę. Niestety łapie mnie blok i piłka wpada w boisko. Opadłam na ziemię. Schowałam twarz w ręce. Nic mi dzisiaj nie wychodziło. Kątem oka zobaczyłam, że ludzie patrzą się na mnie. Nie przejmowałam się tym. Mam jeszcze 9 min przerwy. Wstałam ze łzami w oczach, popatrzyłam na trybuny i poszłam na ławkę. Założyłam bluzę i poszłam do kwadratu rezerwowych. Nie chciałam grać. Trener musi to zaakceptować. Śledziłam wzrokiem ludzi, aż w końcu stanęłam na moim chłopaku. Patrzył się na mnie pytająco. Spuściłam tylko wzrok. Do końca przerwy zostały 3 min. Trener nie wie, że nie gram. Poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie i przyciąga do siebie.
- Czemu nie grasz ? - zapytał
- Bo nie chcę. Wystarczająco piłek zepsułam. - westchnęłam.
- Ej no. Kochanie nie łam się. Wygracie jeszcze. Wierzę w ciebie.
- Dzięki, ale nie.
- Idź, graj. Arek by chciał żebyś grała. Byłby z ciebie dumny. Idź graj.
- Dobra. - jęknęłam - Idę.
- Jestem z ciebie dumny. Kocham cię. - po tych słowach złączył nasze wargi.
Ściągnęłam bluzę i poszłam na parkiet ze łzami w oczach. Popatrzyłam na publiczność. Moją uwagę przykuł jeden chłopak. Przecież to... Arek ! Wpatrywał się we mnie. Szeroko się uśmiechnęłam do niego i zaczęłam grać.
P zaciętym meczu wygrałyśmy 3:2. Byłam bardzo zadowolona. Chciałam podejść do przyjaciela, ale już go nie było.
Jeszcze tylko praca i dom pomyślałam wchodząc na halę. Byłam padnięta. Prosto po meczu musiałam tu przyjechać. Siedziałam nieprzytomna.
- O widzę, że ktoś zmęczony. Idź do domu. - rzekł trener
- Nie, nie zostanę.
- Idź. Nie będziesz potrzebna. Dzisiaj lekki trening.
- Dziękuję.
Szłam Bełchatowskimi chodnikami. Ulice były dość puste. Parę osób spacerowało po parku. Jeden chłopak siedział na ławce. Była to moja ulubiona. Zawsze tam siedzieliśmy z Arkiem i Ziomkiem. Arek po lewej z założoną lewą nogą, ja po środku, a Ziomek po prawej z wyciągniętą ręką na oparciu. Ten chłopak siedział tak jak Arek. Przypatrzyłam się dokładniej. Przecież to on. Zwiększyłam tępo. Przyszedł mi sms. Wyciągnęłam telefon i przystanęłam, aby go odczytać. Od Pawła: Nie ładnie tak uciekać z pracy. Odpisałam: Nie uciekłam tylko trener mi kazał iść do domu :* Popatrzyłam na ławkę. Nie było go. Zasmuciłam się. Ktoś mnie mijał, może on ? Odwróciłam się. Nie dostrzegłam jego sylwetki. Nagle wpadłam na kogoś. Torebka poleciała mi na ziemię i prawie cała zawartość wypadła z niej. Zaczęłam zbierać. Chłopak również. Wziął do ręki zdjęcie, na którym była nasza trójka: Arek, Łukasz i ja. Podał mi je. Wszystko już spakowałam. Wstałam i popatrzyłam się na niego. Szeroko się uśmiechnął i odszedł. Ruszyłam w stronę domu. Przecież to był Arek ! Odwróciłam się, ale jego już nie było.
Wparowałam do domu. Łukasz już był.
- Chłopaki, nie uwierzycie ! Widziałam Arka ! - oboje się na mnie popatrzyli
- Młoda... - zaczął brat
- Naprawdę ! Nawet pomagał mi zbierać rzeczy.
Patrzyli jak na debila.
- Ale ja przysięgam, to był on !
- Kurwa uspokój się. On nie żyje i nie zmienisz tego ! Skończ już sobie wyobrażać, że go widzisz ! On nie żyje ! - wydarł się Piotrek i poszedł do pokoju.
Łzy napłynęły mi do oczu. Podeszłam do brata. Wtuliłam się w niego. Zaczął mnie głaskać po głowie.
- Idź się przebierz, a ja zrobię coś do picia.
Poszłam do pokoju. Zastałam tam Piotrka.
- Przepraszam, że tak na ciebie nawrzeszczałem. - powiedział
- Nie to ja przepraszam. Masz rację. - usiadłam koło niego i oparłam głowę na jego ramieniu.
I jak ? Może być ? Piszcie co byście chcieli, aby było w następnym rozdziale :)
Zapraszam na moje konta:
https://twitter.com/emiemi99
http://instagram.com/emiemi99
http://ask.fm/Loggiebear89
https://twitter.com/emiemi99
http://instagram.com/emiemi99
http://ask.fm/Loggiebear89
wtorek, 18 lutego 2014
Rozdział 30
W końcu przyszedł ten dzień. Mogę powrócić na boisko. Z dobrym humorem zeszłam z łóżka. Piotrek jeszcze spał. Wyglądał tak słodko. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie sałatkę. Po pysznym śniadaniu wzięłam ubrania i założyłam je. Miałam czarne rurki i zieloną bluzę. Szybko spakowałam potrzebne mi rzeczy. Popatrzyłam na zegarek. 11.42. Dzisiaj trening mam wcześnie. Poszłam do sypialni i złożyłam pocałunek na Piotrka policzku. Nałożyłam na siebie kurtkę i buty. Wyszłam na dwór. Było ciepło jak na luty. Słońce mocno świeciło. Dobrze, że miałam okulary przeciwsłoneczne. Nałożyłam je na nos i ruszyłam w stronę samochodu.
- Emilka ! - usłyszałam męski głos.
Odwróciłam się w stronę, z której ktoś mnie wołał. W moją stronę biegł Paweł z Wojtkiem.
- Cześć. - przywitałam się z nimi.
- A ty gdzie się wybierasz ? - zapytał Paweł
- Na trening. - wyszczerzyłam się
- O już w końcu możesz grać. - uśmiechnął się Wojtek - To my cię odprowadzimy. - poruszał brwiami
- Nie, nie. Pojadę samochodem.
- No wiesz co. Myślałem, że moja siostra to nie wygodna dupa, ale się myliłem. - westchnął Paweł
- No dobra. Mamy 15 min.
Droga na halę była zabawna. Chłopaki co minutę mieli jakieś kolejne pomysły. Ciągle się śmialiśmy, a mijający nas ludzie patrzyli się na nas jak na debili.
Stanęliśmy przed halą. Popatrzyłam na zegarek.
- Ja was debile zabije ! - krzyknęłam i biegiem rzuciłam się do budynku.
Usłyszałam tylko jak się śmieją. Została mi tylko minuta. Wpadłam do szatni jak oparzona. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam strój. W ekspresowym tempie przebrałam się. Nałożyłam na kostkę stabilizator, a potem buty. Szybko wbiegłam na salę. Zobaczyłam, że dziewczyny już biegają, a trener rozmawia s Pawłem i Wojtkiem.
- To my zostaniemy. - usłyszałam z ust chłopaków i poszli na trybuny.
Podeszłam do trenera.
- Co tak późno ? - zapytał
- Przepraszam.
- No trudno. Za karę 10 kółek, czyli razem 30. Więc bierz się do roboty. - obwieścił.
Wkurzyłam się na chłopaków. Dziewczyny w ich obecności ćwiczyły dokładnie i popisywały się. Przebiegałam koło trybun, na których siedzą.
- O a co to karne kółka ? Jaka szkoda. - powiedział sarkastycznie Włodi.
Zdenerwowana pokazałam im środkowego palca. Dziewczyny krzywo się na mnie popatrzyły.
Po przebiegnięciu danego dystansu, zaczęłam się rozciągać. Gdy robiłam skłony Paweł zaczął krzyczeć:
- Głębsze te skłony rób !
Znowu pokazałam im palca.
- Powiem Piotrkowi.
Moja reakcja się nie zmieniła.
- Bo powiem Łukaszowi !
- Zamkniesz się ?! - zapytałam i poszłam po piłkę.
Reszta treningu była w miarę spokojna. Gdy mieliśmy końcowe rozciąganie chłopaki podbiegi i zabrali mi buta.
- No chłopaki proszę was. - jęknęłam
Zaczęli sobie nim rzucać. Paweł cisnął go z całą siłą. Wojtek go nie złapał i poleciał na narzędzia konserwatora. Włodarczyk pobiegł po niego.
- Ej będziesz miała wywietrzniki. - zaśmiał się. - Paweł ma takiego cela, że poleciał na noże.
Zmierzyłam go wzrokiem.
- Piotruś kupi nowe. - wyszczerzył się Zatorski
Podeszłam do przyjmującego i wzięłam buta. Miał pełno dziur.
- Jak się przebiorę jedziemy na zakupy i kupujesz mi buty. - obwieściłam Pawłowi.
- Dobra dziewczyny do szatni ! - krzyknął trener. - Emilka zostań proszę.
Gdy wszystkie dziewczyny wyszły zaczął.
- Masz genialne rozegranie po tak długiej przerwie. Przepraszam. Chłopaki możecie wyjść ?
- Już idziemy . - odpowiedzieli i wyszli.
- Także masz genialne rozegranie, ale jutro jest bardzo ważny mecz.
- Tak wiem i pan nie wie czy dam radę, więc nie wyjdę na boisko.
- A gdzie tam, nie, panie. Weronika ostatnio doznała kontuzji i mamy słaby środek. Więc cię przesunę na środek, a Sylwia będzie podstawową rozgrywającą. Chociaż ren jeden mecz.
- No dobrze,
- Dziękuję, możesz iść.
Wchodząc do szatni wszystkie patrzyły się na mnie.
- I co ? Grasz na środku ? - zapytała Sylwia
- Tak
Wszystkie zaczęły się cieszyć.
Byliśmy na zakupach. Musiałam sobie kupić 3 pary butów. Na trening, na mecz i do pracy. Miałam wybrane już na mecz i na trening. Jeszcze tylko do pracy. Zdecydowałam się na asics'y.
- To ja zapłacę za te na trening. - rzekł Paweł
- Nie, nie trzeba.
- No zapłacę, to ja ci zniszczyłem poprzednie. - wyciągnął pieniądze i podał mi je.
- Dzięki . - dałam mu buziaka w policzek.
Wróciłam padnięta do domu.
- Cześć kochanie. - podszedł do mnie Pit. - Co tam masz ?
- Buty.
- Trzy pary ? - zapytał
- No. Na trening, na mecz i do pracy.
- Yhym. A jakieś fajnie przynajmniej ?
- I to jak. - wyszczerzyłam się. - Cześć Łukaszku. - dałam bratu buziaka.
- No cześć. Siadaj do stołu, obiad gotowy.
- O jak fajnie.
- Do czego masz te ? - zapytał Pit
- Na mecz.
- Miałem takie .
- Wiem, dlatego je wzięłam. Te zielone są na trening a asics'y do pracy.
Niestety po obiedzie nie miałam dużo czasu. Musiałam iść do pracy.
- Ja będę jechał. - rzekł Pit.
- No trudno. Pa. - wpiłam się w jego wargi.
Chłopaki ciężko trenowali. Dzisiaj kamerowali ich trening. W pewnym momencie podeszli do mnie.
- Możemy prosić o wywiad ? - zapytał dziennikarz.
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się.
- Jak pani czuje się w pracy ?
- Bardzo dobrze. Chłopacy są mili i bardzo miło się z nimi współpracuje.
- A czy wyczerpująca jest pani praca ?
- No trochę jest, ale mam siły więc nie jest mi ciężko.
- A no tak ma pani siłę. Trenowała pani na bracie. Bo ma pani brata, prawda ?
- Tak. Nawet trzech. - zaśmiałam się.
- O proszę. Wszyscy znają tylko jednego.
- Łukasza ? Mam jeszcze Pawła i Wojtka. Ale siły nie mam, bo biłam się z bratem, ale dlatego że trenuję. Gram w siatkę w 3 lidze.
- O gratulujemy. No dobrze, dziękujemy za wywiad. Powodzenia.
- Dziękuję.
Później na treningu grałam z chłopakami. Ubaw był wielki. Po grze masowałam Nicolasa i Facundo. Naprawdę fajni faceci.
Wróciłam do domu.
- Piotrek. Miałeś jechać. - pisnęłam
- Tak, ale zostałem. Jutro pojadę. Obiecałaś mi coś.
- A no tak. To chodź. A gdzie Łukasz ?
- Pojechał do rodziców, więc jesteśmy sami. - rzekł i zaczął mnie całować.
Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju.
- Wreszcie się doczekałeś. Trochę długo cię trzymałam. - rzekłam ściągając mu koszulkę.
Całował mnie namiętnie.
- Wreszcie cię mam. - szepnął
Byłam już prawie naga, gdy rozbrzmiał się dzwonek do drzwi.
- I chuj. - westchnął.
Piotrek się zdenerwował. Szybko się ubrałam. Piotrek siedział na łóżku. Poszłam otworzyć drzwi. Nacisnęłam klamkę, a tam....
No właśnie kto ? Piszcie w komentarzach kto się pojawi :D Może ktoś zgadnie ;)
Dziękuję za 7 tysi :D
- Emilka ! - usłyszałam męski głos.
Odwróciłam się w stronę, z której ktoś mnie wołał. W moją stronę biegł Paweł z Wojtkiem.
- Cześć. - przywitałam się z nimi.
- A ty gdzie się wybierasz ? - zapytał Paweł
- Na trening. - wyszczerzyłam się
- O już w końcu możesz grać. - uśmiechnął się Wojtek - To my cię odprowadzimy. - poruszał brwiami
- Nie, nie. Pojadę samochodem.
- No wiesz co. Myślałem, że moja siostra to nie wygodna dupa, ale się myliłem. - westchnął Paweł
- No dobra. Mamy 15 min.
Droga na halę była zabawna. Chłopaki co minutę mieli jakieś kolejne pomysły. Ciągle się śmialiśmy, a mijający nas ludzie patrzyli się na nas jak na debili.
Stanęliśmy przed halą. Popatrzyłam na zegarek.
- Ja was debile zabije ! - krzyknęłam i biegiem rzuciłam się do budynku.
Usłyszałam tylko jak się śmieją. Została mi tylko minuta. Wpadłam do szatni jak oparzona. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam strój. W ekspresowym tempie przebrałam się. Nałożyłam na kostkę stabilizator, a potem buty. Szybko wbiegłam na salę. Zobaczyłam, że dziewczyny już biegają, a trener rozmawia s Pawłem i Wojtkiem.
- To my zostaniemy. - usłyszałam z ust chłopaków i poszli na trybuny.
Podeszłam do trenera.
- Co tak późno ? - zapytał
- Przepraszam.
- No trudno. Za karę 10 kółek, czyli razem 30. Więc bierz się do roboty. - obwieścił.
Wkurzyłam się na chłopaków. Dziewczyny w ich obecności ćwiczyły dokładnie i popisywały się. Przebiegałam koło trybun, na których siedzą.
- O a co to karne kółka ? Jaka szkoda. - powiedział sarkastycznie Włodi.
Zdenerwowana pokazałam im środkowego palca. Dziewczyny krzywo się na mnie popatrzyły.
Po przebiegnięciu danego dystansu, zaczęłam się rozciągać. Gdy robiłam skłony Paweł zaczął krzyczeć:
- Głębsze te skłony rób !
Znowu pokazałam im palca.
- Powiem Piotrkowi.
Moja reakcja się nie zmieniła.
- Bo powiem Łukaszowi !
- Zamkniesz się ?! - zapytałam i poszłam po piłkę.
Reszta treningu była w miarę spokojna. Gdy mieliśmy końcowe rozciąganie chłopaki podbiegi i zabrali mi buta.
- No chłopaki proszę was. - jęknęłam
Zaczęli sobie nim rzucać. Paweł cisnął go z całą siłą. Wojtek go nie złapał i poleciał na narzędzia konserwatora. Włodarczyk pobiegł po niego.
- Ej będziesz miała wywietrzniki. - zaśmiał się. - Paweł ma takiego cela, że poleciał na noże.
Zmierzyłam go wzrokiem.
- Piotruś kupi nowe. - wyszczerzył się Zatorski
Podeszłam do przyjmującego i wzięłam buta. Miał pełno dziur.
- Jak się przebiorę jedziemy na zakupy i kupujesz mi buty. - obwieściłam Pawłowi.
- Dobra dziewczyny do szatni ! - krzyknął trener. - Emilka zostań proszę.
Gdy wszystkie dziewczyny wyszły zaczął.
- Masz genialne rozegranie po tak długiej przerwie. Przepraszam. Chłopaki możecie wyjść ?
- Już idziemy . - odpowiedzieli i wyszli.
- Także masz genialne rozegranie, ale jutro jest bardzo ważny mecz.
- Tak wiem i pan nie wie czy dam radę, więc nie wyjdę na boisko.
- A gdzie tam, nie, panie. Weronika ostatnio doznała kontuzji i mamy słaby środek. Więc cię przesunę na środek, a Sylwia będzie podstawową rozgrywającą. Chociaż ren jeden mecz.
- No dobrze,
- Dziękuję, możesz iść.
Wchodząc do szatni wszystkie patrzyły się na mnie.
- I co ? Grasz na środku ? - zapytała Sylwia
- Tak
Wszystkie zaczęły się cieszyć.
Byliśmy na zakupach. Musiałam sobie kupić 3 pary butów. Na trening, na mecz i do pracy. Miałam wybrane już na mecz i na trening. Jeszcze tylko do pracy. Zdecydowałam się na asics'y.
- To ja zapłacę za te na trening. - rzekł Paweł
- Nie, nie trzeba.
- No zapłacę, to ja ci zniszczyłem poprzednie. - wyciągnął pieniądze i podał mi je.
- Dzięki . - dałam mu buziaka w policzek.
Wróciłam padnięta do domu.
- Cześć kochanie. - podszedł do mnie Pit. - Co tam masz ?
- Buty.
- Trzy pary ? - zapytał
- No. Na trening, na mecz i do pracy.
- Yhym. A jakieś fajnie przynajmniej ?
- I to jak. - wyszczerzyłam się. - Cześć Łukaszku. - dałam bratu buziaka.
- No cześć. Siadaj do stołu, obiad gotowy.
- O jak fajnie.
- Do czego masz te ? - zapytał Pit
- Na mecz.
- Miałem takie .
- Wiem, dlatego je wzięłam. Te zielone są na trening a asics'y do pracy.
Niestety po obiedzie nie miałam dużo czasu. Musiałam iść do pracy.
- Ja będę jechał. - rzekł Pit.
- No trudno. Pa. - wpiłam się w jego wargi.
Chłopaki ciężko trenowali. Dzisiaj kamerowali ich trening. W pewnym momencie podeszli do mnie.
- Możemy prosić o wywiad ? - zapytał dziennikarz.
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się.
- Jak pani czuje się w pracy ?
- Bardzo dobrze. Chłopacy są mili i bardzo miło się z nimi współpracuje.
- A czy wyczerpująca jest pani praca ?
- No trochę jest, ale mam siły więc nie jest mi ciężko.
- A no tak ma pani siłę. Trenowała pani na bracie. Bo ma pani brata, prawda ?
- Tak. Nawet trzech. - zaśmiałam się.
- O proszę. Wszyscy znają tylko jednego.
- Łukasza ? Mam jeszcze Pawła i Wojtka. Ale siły nie mam, bo biłam się z bratem, ale dlatego że trenuję. Gram w siatkę w 3 lidze.
- O gratulujemy. No dobrze, dziękujemy za wywiad. Powodzenia.
- Dziękuję.
Później na treningu grałam z chłopakami. Ubaw był wielki. Po grze masowałam Nicolasa i Facundo. Naprawdę fajni faceci.
Wróciłam do domu.
- Piotrek. Miałeś jechać. - pisnęłam
- Tak, ale zostałem. Jutro pojadę. Obiecałaś mi coś.
- A no tak. To chodź. A gdzie Łukasz ?
- Pojechał do rodziców, więc jesteśmy sami. - rzekł i zaczął mnie całować.
Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju.
- Wreszcie się doczekałeś. Trochę długo cię trzymałam. - rzekłam ściągając mu koszulkę.
Całował mnie namiętnie.
- Wreszcie cię mam. - szepnął
Byłam już prawie naga, gdy rozbrzmiał się dzwonek do drzwi.
- I chuj. - westchnął.
Piotrek się zdenerwował. Szybko się ubrałam. Piotrek siedział na łóżku. Poszłam otworzyć drzwi. Nacisnęłam klamkę, a tam....
No właśnie kto ? Piszcie w komentarzach kto się pojawi :D Może ktoś zgadnie ;)
Dziękuję za 7 tysi :D
piątek, 14 lutego 2014
Rozdział 29
Jechaliśmy z Cichym do Bełchatowa. Jak na razie byliśmy
parą. Złapałam go za rękę.
- Kochanie, proszę nie jedź tam. - szepnął
- Piotrek, proszę cię. Rozmawialiśmy o tym.
- Ale ja nie wytrzymam tyle bez ciebie. Dobra nic już nie
mówię.
Dojechaliśmy na miejsce. Wyszłam z samochodu i weszłam do budynku.
Szybko weszłam po schodach i zapukałam do drzwi. Po chwili Łukasz otworzył.
- Łukasz ! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego.
- No cześć siostrzyczko ! - mocno mnie przytulił. - Dlaczego nas
opuszczasz ?
- Muszę pracować. A że tam mnie przyjęli to muszę jechać.
Wchodząc do środka zobaczyłam na kanapie dziewczynę. Była to
Agnieszka. Dalej żywiłam do niej nienawiść.
- Hej. - powiedziała
Popatrzyłam tylko na nią i poszłam do pokoju. Wyciągnęłam walizkę
i zaczęłam się pakowa.
- Dlaczego tak traktujesz Agnieszkę ? - zapytał brat
- Będę tęskniła. - rzuciłam się na niego.
- Ja też. Ale dlaczego zmieniasz temat ?
- Ponieważ dalej pamiętam co mi zrobiła.
- Może czas przebaczyć ?
- Nie wiem. Przemyślę to.
Pakowanie dobiegło końca. Wzięłam walizkę i zaczęłam się ubierać.
Mocno przytuliłam się do brata.
- Kocham cię braciszku. - szepnęłam - będę tęskniła
- Też cię kocham. Będę tęsknił.
- To cześć Łukasz. Cześć Agnieszka.
Wyszłam z Piotrkiem.
Dojechaliśmy na stację kolejową. Do odjazdu mojego pociągu zostało
5 min. Ostatnie minuty z Piotrkiem.
- Będę tęsknił. Wracaj szybko. - powiedziawszy to złączył nasze
wargi.
- Kocham cię. Muszę już iść.
Wsiadłam do pociągu. Zajęłam swoje miejsce. Nagle ktoś zasłonił mi oczy.
- Spokojnie. Teraz wstaniesz i wyjdziesz z nami z pociągu. - usłyszałam niski gruby głos.
Posłusznie wykonałam polecenia. Prowadzili mnie w niewiadome miejsce.
- Teraz dzwonisz do Wrocławia i rezygnujesz z pracy. - rzekł - O nic nie pytaj. Słyszałem twoją rozmowę z chłopakiem.
Podał mi telefon. Przybliżyłam do ucha. Zrezygnowałam z pracy. Teraz wsiadaliśmy do samochodu.
Podróż trwała kilka minut.
- A teraz tu podpiszesz.
Dał mi do ręki długopis. Zrobił szparę w opasce i mocno przybliżył twarz, żebym nic nie widziała. Przestraszona podpisałam. Poczułam jak mnie puszcza i wybiega.
- Jest ! Chłopaki mamy nową fizjoterapeutkę ! - wrzasnął
Znam ten głos. Ściągnęłam opaskę z oczu. Nikogo nie było. Szybko podeszłam do drzwi. Rozbrzmiały się gwizdy i oklaski. Przede mną stała drużyna Skry. Zaczęłam się śmiać.
- Witamy nowego członka klubu. - podszedł trener.
Szeroko się uśmiechnęłam.
- A na przywitanie od każdego dostaniesz przytulasa. Patrzę kto nie daje. Kto nie da, tego czeka surowa kara. - obwieścił trener.
Jako pierwszy podbiegł Paweł. Było dużo śmiechu. Na końcu został Wojtek. Popatrzył się na mnie. Patrzyłam na niego z niechęcią.
- Ja nie mogę. - powiedział Włodarczyk do Falasci.
- Za karę 60 kółek i 20 pompek. - rzekł trener.
Szkoda mi go. Podeszłam do niego i przytuliłam się. Nie pewnie objął mnie.
- Przepraszam. - szepnął
Odsunęłam się od niego. Patrzył na mnie przepraszająco. Zignorowałam go i poszłam na środek hali.
- Przepraszam ! Czy mogę coś powiedzieć ? - krzyknęłam
Gdy się uspokoili i patrzyli na mnie zaczęłam:
- Bardzo wam dziękuję, za tą pracę. Lepszej nie mogłam dostać. Bardzo wam dziękuję !
- Bardzo wam dziękuję, za tą pracę. Lepszej nie mogłam dostać. Bardzo wam dziękuję !
- To dla nas zaszczyt. - uśmiechnął się Mariusz
- Jeszcze raz dziękuję.
- No dobra. Koniec na dziś. - krzyknął trener - Przebierać się i do domu.
Dostałam harmonogramy i papiery. Postanowiłam poczekać na Pawła na dworze. Stojąc na świeżym powietrzu myślałam o moim szczęściu. Wymarzony brat, chłopaki i wymarzona praca. Do tego wspaniali przyjaciele.
- Emilka ja cię bardzo przepraszam. Proszę, wybacz mi. - z zamyśleń wyrwał mnie Włodarczyk.
- Dalej marnujesz czas ? - zapytałam
- No proszę. Ja tylko chciałem, żebyś była moją siostrą. Mieć kogoś, do kogo zawsze mogę się przytulić, z kim mogę pogadać. Wiesz, że jestem jedynakiem. Przepraszam.
- I nie mogłeś tego powiedzieć od razu ? - serce zaczęło mi mięknąć.
- Bałem się. Ale wybacz mi proszę.
- Nie.
- To chociaż przyjmij to. - wyciągnął do mnie pudełko.
Wzięłam do ręki. I Phone 4s.
- Nie mogę.
- Ale to przeze mnie rozwaliłaś telefon. Proszę przyjmij.
- Nie mogę, za drogi.
- To wybacz mi. - szepnął
Serce mi pękło. Rzuciłam się na niego. Mocno wtuliłam się w jego tors. Zamknął mnie mocno w objęciach.
- Dziękuję siostrzyczko. - wyszeptał - Weź ten telefon.
- Dobra, ale coś w zamian.
- Coś się wymyśli.
Z hali wyszedł Paweł.
- To co jedziemy na zakupy a potem do mnie. - zwrócił się do mnie.
- No ołkej. - rzekłam
- Mogę z wami ? - zapytał Wojtek
- Zati popatrzył na mnie.
- No pewnie. - powiedziałam
Uśmiechnął się szeroko i ruszyliśmy do samochodu.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
Byłam wyczerpana po zakupach. Chłopaki robili coś do jedzenia, a ja postanowiłam zadzwonić do Piotrka. Włączyłam laptopa. Zobaczyłam, że Pit jest na skype. Zadzwoniłam.
- No w końcu. Martwiliśmy się o ciebie. - rzekł
- Oj sorki. Ale poznawałam ludzi.
- I jak tam współlokatorki ?
- Dobrze. Nie mam ich. - obwieściłam
- O jak fajnie. - powiedział brat.
- Ta, ale mam współlokatorów. - zaśmiałam się.
Piterowi mina zrzedła.
- A mogę ich poznać ? - zapytał
- Jasne. - obwieściłam - Chłopaki chodźcie tu na chwilę.
Przyszli i stanęli tak, że nie było widać ich głów.
- Możecie niżej ? - zapytał Łukasz.
Obniżyli się. Zaczęłam się śmiać.
- O wy mendy małe. Gdzie ty jesteś ?
- U Pawła.
- Szybko jej nie oddamy, bo jedzenie nie gotowe. Mogę ją przywieść za jakąś godzinę ? - rzekł Paweł.
- No dobra. Kończymy pa. - powiedział Pit.
- No pa. - rozłączyłam się.
Po pysznym jedzeniu chłopaki mnie odwieźli. Pierwsze co zrobiłam po wejściu do mieszkania to wtuliłam się w Piotrka.
- Co ty tu robisz ? - zapytał
- Mieszkam ?
- Ale przecież masz prace we Wrocławiu.
- Nie. Mam inną. - uśmiechnęłam się.
- Jaką ? - zapytał Ziomek.
- Fizjo Skry. - krzyknęłam
- Naprawdę ? - zadowolił się Pit.
- Tak i to dzięki tobie. A teraz idę spać. - rzekłam.
Zmęczona poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Szybko się ubrałam i poszłam do łóżka.
- Piotruś, chodź do mnie ! - krzyknęłam.
- Tylko tam spokojnie. - zaśmiała się Agnieszka.
Przyszedł chłopak i położył się koło mnie.
- Dziękuję. - szepnęłam i wtuliłam się w niego.
- A wszystko to, bo ciebie kocham. - zaczął szeptać.
- Nie, wolę Zawsze tam gdzie ty.
Zaczął śpiewać szeptem hymn MŚ 2014. Miał taki kojący głos, że po chwili zasnęłam.
Rozdział z okazji walentynek. Wszystkim życzę miłego dnia :)
wtorek, 4 lutego 2014
Rozdział 28
Piotrek był kochany. Zrobił mi śniadanie do łóżka. Co chciałam zrobić to on mnie wyręczał. Wczoraj nawet zadzwonił do Łukasza i o wszystkim powiedział. Dlatego dzisiaj miałam godzinną pogawędkę ze starszym kochanym braciszkiem.
Piotrek zrobił także pyszny obiad. Kapuśniak, a na drugie danie ziemniaki z mięsem.
- Kotek, mam dla ciebie bilet na mecz. - wręczył mi tekturkę
- Dziękuję, ale chyba nie pójdę. Nie mam na nic siły. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- No nic się nie stało. Nie zmuszę cię do tego. Rozumiem to. Choroba to nie przelewki.
- Jeszcze raz przepraszam. To jak, za ile wybaczenie ?
- 2 z języczkiem, 3 buziaki, 2 w policzek i jeden w.... - uśmiechnął się. - w brzuch.
Podeszłam do niego i usiadłam okrakiem na jego kolanach. Prawą rękę zanurzyłam w jego włosach a drugą trzymałam na jego szyi.
- Musisz mnie zmusić, żebym otworzył buzię i oddał ci mojego języka. - obwieścił
Zaczęłam go całować. Nic, dalej na swoim. Wiedziałam co pomoże. Ściągnęłam bluzę i koszulkę. Uśmiechnął się i "udostępnił" swój język. Wiedziałam, że zadziała. Oderwałam się. Teraz 3 pojedyncze, jeden w prawy policzek, drugi w lewy. Podniosłam jego koszulkę i złożyłam pocałunek.
- Dobra to ja jadę. Trzymaj kciuki. - dał mi buziaka i zniknął na korytarzu.
Włączyłam telewizor na meczu Skry. Mięli piłkę meczową. Pewnie zdobyli ten punkt. Mariusz został MVP, a chłopaki super choreografię wymyślili. Wszyscy zostają "postrzeleni" przez Maria. Popatrzyłam na zegarek. Godzina do rozpoczęcia meczu z Resovi. Mam wyrzuty sumienia, że nie pojechałam. Ale jak teraz wyjdę i złapię autobus, to na Podpromiu powinnam być 15 min przed meczem. Szybko wzięłam bilet i bluzę. Ubrałam się w ekspresowym tempie i wybiegłam z domu. Na szczęście zdążyłam na autobus. W autokarze wybrałam nr do Pawła.
- Hallo ?
- Gratuluję meczu. - rzekłam
- O dziękuję. Znaczy dziękujemy.
- Daj Mariusza.
- Hallo ?
- No Mariuszku gratuluję statuetki. - zaśmiałam się.
- Kto mówi ? - zapytał
- No wiesz co. Nie poznajesz mnie ? Zawiodłam się na tobie.
- O Emilka to ty. Przepraszam. Dobra muszę kończyć. Pa !
Rozłączył się. Akurat dojechałam na miejsce. Popatrzyłam na zegarek. Jeszcze 14 min.
Weszłam na halę. Wyciągnęłam bilet i odbiłam go. Szybko podążyłam na moje miejsce. One jest moim ulubionym. Usiadłam i popatrzyłam na boisko. Właśnie prezentowali pierwsze szóstki.
Mecz był dobry w wykonaniu Rzeszowian. Piotrek grał genialnie i nie zdziwiło mnie, że został MVP.
Przyszedł czas na autografy. Miałam w torebce plik zdjęć Piotrka. Wzięłam jedno i podeszłam do bandy. Podpisywał kartki i robił zdjęcia nie patrząc komu. Przyszedł czas na mnie. Podpisał mi zdjęcie.
- A mogę zdjęcie z rąsi ? - zapytałam
- Yhy - rzucił
- A możesz ty zrobić ? Bo ma krótkie ręce ?
Wziął ode mnie telefon i zrobił. Odszedł kawałek.
- A mogę dostać buziaka ? - zapytałam.
Dziewczyny patrzyły zaciekawione na niego. Nic nie odpowiedział.
- Schorowana przychodzę na twój mecz, a ty co ? - powiedziałam i odeszłam.
OCZAMI PIOTRKA
Rozdawałem autografy. Jedna dziewczyna poprosiła o zdjęcie z rąsi. Mówiła do mnie na ty. Ciegawe od kiedy jesteśmy na ty....
- A mogę dostać buziaka ? - zapytała
Co za pytanie ?
- Schorowana przychodzę na twój mecz, a ty co ? - powiedziała
W sumie czemu nie ? Jeden buziak w policzek nic nie zrobi.
- Która to chce buziaka ? - zapytałem
- Poszła tam. - pokazała jedna.
Popatrzyłem w tamtą stronę. Kurde przecież to Emilka. Jak ja jej nie poznałem ?
- Przepraszam. - powiedziałem i przeszedłem przez bandę.
Podbiegłem do niej i poklepałem w ramię. Wszystkie oczy były skierowane na nas. Odwróciła się. Złapałem jej twarz i załączyłem nasze wargi w namiętnym pocałunku. Większość zaczęła bić brawa.
- Przepraszam, że cię nie poznałem. - szepnąłem
Przytuliła się do mnie. Posadziłem ją na krzesełku i kucnąłem przed nią.
- Jak się czujesz ? - zapytałem
- Zimno mi. Przytulisz ?
Mocno ją przytuliłem.
- Gratuluję meczu. - powiedziała
- Dziękuję.- pocałowałem ją.- Dobra idę dać autografy. Czekasz czy jedziesz ?
- Poczekam na ciebie.
Dałem jej buziaka i poszedłem do fanów.
- Młody przynieś mi bluzę, ok ? - rzekłem do chłopaka, który zbierał piłki.
Pobiegł po nią. Po krótkiej chwili stał z niż koło mnie.
- Zanieś ją tej dziewczynie. Ok ? - wskazałem na Emi.
- Ok. - uśmiechnął się i pobiegł
OCZAMI EMILKI
Przybiegł do mnie chłopiec i wręczył bluzę.
- To od Pana Piotrka. - rzekł
- Och dziękuję. - uśmiechnęłam się.
Założyłam ją. Wisiała na mnie jak na wieszaku.
Po powrocie do domu położyłam się do łóżka. Zaczął dzwonić telefon.
- Hallo ? - odebrałam
- Cześć Emilka. Jesteś w domu ? - zapytała Gabryśka.
- Nie. Jestem u Piotrka w Rzeszowie.
- Naprawdę ? To fajnie, bo ja też. Kuba miał mecz i z nim przyjechałam. Możemy się spotkać ?
- Wiesz co, ja chora jestem. Możesz przyjść do Piotrka ?
- Ok. Zaraz będę.
Rozłączyła się. Poszłam do salonu i ogarnęłam wszystkie rzeczy.
- Piotruś, zaraz przyjdzie Gabryśka. - obwieściłam
- Okej.
- Będziemy siedzieć w pokoju. Także tak jakby nas nie będzie. - uśmiechnęłam się.
- Dobra. Odpalam laptopa, wchodzę na Kwejk i odcinam się od rzeczywistości. - zaśmiał się.
Poszłam do kuchni i wzięłam sok i ciasteczka. Zaniosłam to do pokoju. Zadzwonił dzwonek. Popatrzyłam na Piotrka. Dalej siedział. Szybko poszłam otworzyć.
- Cześć Gabi. - przytuliłam się do niej. - Wchodź.
- Cześć. Musimy pogadać. - westchnęła. - Cześć Pit.
Nie odpowiedział.
- Nie przejmuj się. Powiedziałam, że nas tu nie ma. Dobra, chodź do pokoju.
Weszłyśmy do pokoju. Usiadła smutna na łóżku.
- Co się dzieje ? - zapytałam
- Pokłóciłam się z Kubą. I nie chcący złamałam mu nos. Wszystko przez to, że on nie chce mieć Antosia. Ja bardzo bym chciała mieć dziecko, a on nie. Mówi, że nie będzie miał czasu na dziecko. A ja myślę, że to najlepszy czas dla mnie. Zdenerwowałam się i poszłam do pokoju. Trzasnęłam drzwiami, a że ona tam stał to dostał drzwiami i złamał mu się nos.
- Więc chcesz mieć dziecko, a on nie bo nie będzie miał czasu ? - zapytałam
- No, a ja chcę mieć dziecko. Kiedyś może być za późno.
- Musisz jeszcze z nim na spokojnie porozmawiać.
- A twój Piotrek co sądzi o dziecku ?
- Nie wiem, nie pytałam go. Ale sprawdzimy. - rzekłam .
Wstałam powoli i weszłam do salonu. Piotrek siedział przed laptopem.
- Matko Piotrek ! Ty nosisz okulary ?! - zdziwiłam się
- No, ale tylko do laptopa i TV. Nie mam żadnej wady. One zapobiegają wadzie. - obwieścił
- Nigdy cię w nich nie widziałam. Słodko wyglądasz.
- A co to. Z Gabryśką nie gadasz ?
- Kuba do niej zadzwonił. - usiadłam koło niego. - Zróbmy sobie dzidziusia.
- Co ?
- Chcę mieć dziecko.
- Okej.
Pocałowałam go.
- Ale może poczekajmy do września. Jak już będzie po MŚ. Bo teraz jak będziesz w ciąży to wykluczy cię z pracy. I kto będzie mnie masował ?
- No racja. Dziękuję. - pocałowałam go. - Słodki jesteś w okularach. Też sobie takie kupię.
- Dobra, skończyłam. - weszła Gabryśka.
Poszłam do pokoju. Usiadłam koło niej.
- Ale masz fajnie. - westchnęła
Rozbrzmiał się dzwonek do drzwi. Piotrek poszedł otworzyć. W drzwiach stał Kuba. Szybko przymknęłam drzwi.
- Stary, musimy pogadać. Potrzebuję rady. - westchnął
Popatrzyłam na Gabryśkę. Była smutna.
- Pokłóciłem się z Gabi. Bo ona chce mieć dziecko. A ja trochę się boję mieć dziecko, boję się, że będę złym tatą. Powiedziałem jej, że nie będę miał czasu, ale ja spanikowałem. - powiedział
- No stary. Ty będziesz genialnym ojce, Jesteś w dobrym wieku jak i Gabryśka. Mówię ci, nie bój się. Działaj zaraz.
- Tylko, że ona gdzieś poszła, bo się pokłóciliśmy. - posmutniał. - Ej ty nosisz okulary ?
- Nie.
Gabryśka wybiegła z pokoju i rzuciła się na Kubę.
- Wracamy do domu. - rzekła i pociągnęła go za sobą
Podeszłam do Piotrka. Objął mnie ramieniem,
- Muszę ci coś powiedzieć. - zaczęłam.- Dostałam pracę w klinice.
- O gratuluję. - uśmiechnął się. - A gdzie ?
- We Wrocławiu. - szepnęłam.
Mina mu zrzedła.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że szukasz pracy ? Znaleźlibyśmy coś bliżej. - mówił zdenerwowany - To już nigdy się nie będziemy widywać. Wiesz, że związki na odległość nie mają sensu ?
- To co, z nami koniec ? - zapytałam
- Tak chyba będzie najlepiej . Nie chcę cierpieć. A może tam poznasz kogoś innego. I w tedy też byłby z nami koniec. - rzek i wyszedł na dwór.
Łzy leciały mi po policzkach. Bał się, że go zostawię ? Jak on może ? Obiecał, że mnie nie opuści. Usiadłam pod kanapą i schowałam twarz w dłonie.
OCZAMI PIOTRKA
Ja nie chcę jej stracić. Ale związki na odległość nie mają sensu. Prędzej czy później któreś znajdzie kogoś innego. Zero spotkań, bo ja jestem siatkarzem i wiele czasu nie mam. Z Rzeszowa do Wrocławia jest spora odległość. Potrzebowałem pomocy. Wybrałem numer.
- Hallo ? - usłyszałem
- Stary, potrzebuję pomocy.
- Co się stało ? - zapytał
- Emilka dostała pracę we Wrocławiu. Ja nie chcę jej stracić. Zresztą ty chyba też nie. Chcesz z nią widywać się raz na kilka miesięcy ?
- Kurde. Coś wymyślę z chłopakami. Właśnie jesteśmy na zebraniu zespołu. Powiem chłopakom. Dobra kończę. Nara.
Wróciłem do mieszkania. Emi płakała siedząc pod kanapą. Usiadłem koło niej i objąłem ramieniem.
- Przepraszam, ale nie chcę cię stracić. Nie wyobrażam sobie, że mam cię widywać raz na kilka miesięcy. Proszę, nie jedź tam. Znajdziemy coś innego.
- Przepraszam, że nie powiedziałam o tym.
- Zostań - szepnąłem wtulając się w nią.
Specjalnie dla Gabryśki :) Proszę o komentarze !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Piotrek zrobił także pyszny obiad. Kapuśniak, a na drugie danie ziemniaki z mięsem.
- Kotek, mam dla ciebie bilet na mecz. - wręczył mi tekturkę
- Dziękuję, ale chyba nie pójdę. Nie mam na nic siły. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- No nic się nie stało. Nie zmuszę cię do tego. Rozumiem to. Choroba to nie przelewki.
- Jeszcze raz przepraszam. To jak, za ile wybaczenie ?
- 2 z języczkiem, 3 buziaki, 2 w policzek i jeden w.... - uśmiechnął się. - w brzuch.
Podeszłam do niego i usiadłam okrakiem na jego kolanach. Prawą rękę zanurzyłam w jego włosach a drugą trzymałam na jego szyi.
- Musisz mnie zmusić, żebym otworzył buzię i oddał ci mojego języka. - obwieścił
Zaczęłam go całować. Nic, dalej na swoim. Wiedziałam co pomoże. Ściągnęłam bluzę i koszulkę. Uśmiechnął się i "udostępnił" swój język. Wiedziałam, że zadziała. Oderwałam się. Teraz 3 pojedyncze, jeden w prawy policzek, drugi w lewy. Podniosłam jego koszulkę i złożyłam pocałunek.
- Dobra to ja jadę. Trzymaj kciuki. - dał mi buziaka i zniknął na korytarzu.
Włączyłam telewizor na meczu Skry. Mięli piłkę meczową. Pewnie zdobyli ten punkt. Mariusz został MVP, a chłopaki super choreografię wymyślili. Wszyscy zostają "postrzeleni" przez Maria. Popatrzyłam na zegarek. Godzina do rozpoczęcia meczu z Resovi. Mam wyrzuty sumienia, że nie pojechałam. Ale jak teraz wyjdę i złapię autobus, to na Podpromiu powinnam być 15 min przed meczem. Szybko wzięłam bilet i bluzę. Ubrałam się w ekspresowym tempie i wybiegłam z domu. Na szczęście zdążyłam na autobus. W autokarze wybrałam nr do Pawła.
- Hallo ?
- Gratuluję meczu. - rzekłam
- O dziękuję. Znaczy dziękujemy.
- Daj Mariusza.
- Hallo ?
- No Mariuszku gratuluję statuetki. - zaśmiałam się.
- Kto mówi ? - zapytał
- No wiesz co. Nie poznajesz mnie ? Zawiodłam się na tobie.
- O Emilka to ty. Przepraszam. Dobra muszę kończyć. Pa !
Rozłączył się. Akurat dojechałam na miejsce. Popatrzyłam na zegarek. Jeszcze 14 min.
Weszłam na halę. Wyciągnęłam bilet i odbiłam go. Szybko podążyłam na moje miejsce. One jest moim ulubionym. Usiadłam i popatrzyłam na boisko. Właśnie prezentowali pierwsze szóstki.
Mecz był dobry w wykonaniu Rzeszowian. Piotrek grał genialnie i nie zdziwiło mnie, że został MVP.
Przyszedł czas na autografy. Miałam w torebce plik zdjęć Piotrka. Wzięłam jedno i podeszłam do bandy. Podpisywał kartki i robił zdjęcia nie patrząc komu. Przyszedł czas na mnie. Podpisał mi zdjęcie.
- A mogę zdjęcie z rąsi ? - zapytałam
- Yhy - rzucił
- A możesz ty zrobić ? Bo ma krótkie ręce ?
Wziął ode mnie telefon i zrobił. Odszedł kawałek.
- A mogę dostać buziaka ? - zapytałam.
Dziewczyny patrzyły zaciekawione na niego. Nic nie odpowiedział.
- Schorowana przychodzę na twój mecz, a ty co ? - powiedziałam i odeszłam.
OCZAMI PIOTRKA
Rozdawałem autografy. Jedna dziewczyna poprosiła o zdjęcie z rąsi. Mówiła do mnie na ty. Ciegawe od kiedy jesteśmy na ty....
- A mogę dostać buziaka ? - zapytała
Co za pytanie ?
- Schorowana przychodzę na twój mecz, a ty co ? - powiedziała
W sumie czemu nie ? Jeden buziak w policzek nic nie zrobi.
- Która to chce buziaka ? - zapytałem
- Poszła tam. - pokazała jedna.
Popatrzyłem w tamtą stronę. Kurde przecież to Emilka. Jak ja jej nie poznałem ?
- Przepraszam. - powiedziałem i przeszedłem przez bandę.
Podbiegłem do niej i poklepałem w ramię. Wszystkie oczy były skierowane na nas. Odwróciła się. Złapałem jej twarz i załączyłem nasze wargi w namiętnym pocałunku. Większość zaczęła bić brawa.
- Przepraszam, że cię nie poznałem. - szepnąłem
Przytuliła się do mnie. Posadziłem ją na krzesełku i kucnąłem przed nią.
- Jak się czujesz ? - zapytałem
- Zimno mi. Przytulisz ?
Mocno ją przytuliłem.
- Gratuluję meczu. - powiedziała
- Dziękuję.- pocałowałem ją.- Dobra idę dać autografy. Czekasz czy jedziesz ?
- Poczekam na ciebie.
Dałem jej buziaka i poszedłem do fanów.
- Młody przynieś mi bluzę, ok ? - rzekłem do chłopaka, który zbierał piłki.
Pobiegł po nią. Po krótkiej chwili stał z niż koło mnie.
- Zanieś ją tej dziewczynie. Ok ? - wskazałem na Emi.
- Ok. - uśmiechnął się i pobiegł
OCZAMI EMILKI
Przybiegł do mnie chłopiec i wręczył bluzę.
- To od Pana Piotrka. - rzekł
- Och dziękuję. - uśmiechnęłam się.
Założyłam ją. Wisiała na mnie jak na wieszaku.
Po powrocie do domu położyłam się do łóżka. Zaczął dzwonić telefon.
- Hallo ? - odebrałam
- Cześć Emilka. Jesteś w domu ? - zapytała Gabryśka.
- Nie. Jestem u Piotrka w Rzeszowie.
- Naprawdę ? To fajnie, bo ja też. Kuba miał mecz i z nim przyjechałam. Możemy się spotkać ?
- Wiesz co, ja chora jestem. Możesz przyjść do Piotrka ?
- Ok. Zaraz będę.
Rozłączyła się. Poszłam do salonu i ogarnęłam wszystkie rzeczy.
- Piotruś, zaraz przyjdzie Gabryśka. - obwieściłam
- Okej.
- Będziemy siedzieć w pokoju. Także tak jakby nas nie będzie. - uśmiechnęłam się.
- Dobra. Odpalam laptopa, wchodzę na Kwejk i odcinam się od rzeczywistości. - zaśmiał się.
Poszłam do kuchni i wzięłam sok i ciasteczka. Zaniosłam to do pokoju. Zadzwonił dzwonek. Popatrzyłam na Piotrka. Dalej siedział. Szybko poszłam otworzyć.
- Cześć Gabi. - przytuliłam się do niej. - Wchodź.
- Cześć. Musimy pogadać. - westchnęła. - Cześć Pit.
Nie odpowiedział.
- Nie przejmuj się. Powiedziałam, że nas tu nie ma. Dobra, chodź do pokoju.
Weszłyśmy do pokoju. Usiadła smutna na łóżku.
- Co się dzieje ? - zapytałam
- Pokłóciłam się z Kubą. I nie chcący złamałam mu nos. Wszystko przez to, że on nie chce mieć Antosia. Ja bardzo bym chciała mieć dziecko, a on nie. Mówi, że nie będzie miał czasu na dziecko. A ja myślę, że to najlepszy czas dla mnie. Zdenerwowałam się i poszłam do pokoju. Trzasnęłam drzwiami, a że ona tam stał to dostał drzwiami i złamał mu się nos.
- Więc chcesz mieć dziecko, a on nie bo nie będzie miał czasu ? - zapytałam
- No, a ja chcę mieć dziecko. Kiedyś może być za późno.
- Musisz jeszcze z nim na spokojnie porozmawiać.
- A twój Piotrek co sądzi o dziecku ?
- Nie wiem, nie pytałam go. Ale sprawdzimy. - rzekłam .
Wstałam powoli i weszłam do salonu. Piotrek siedział przed laptopem.
- Matko Piotrek ! Ty nosisz okulary ?! - zdziwiłam się
- No, ale tylko do laptopa i TV. Nie mam żadnej wady. One zapobiegają wadzie. - obwieścił
- Nigdy cię w nich nie widziałam. Słodko wyglądasz.
- A co to. Z Gabryśką nie gadasz ?
- Kuba do niej zadzwonił. - usiadłam koło niego. - Zróbmy sobie dzidziusia.
- Co ?
- Chcę mieć dziecko.
- Okej.
Pocałowałam go.
- Ale może poczekajmy do września. Jak już będzie po MŚ. Bo teraz jak będziesz w ciąży to wykluczy cię z pracy. I kto będzie mnie masował ?
- No racja. Dziękuję. - pocałowałam go. - Słodki jesteś w okularach. Też sobie takie kupię.
- Dobra, skończyłam. - weszła Gabryśka.
Poszłam do pokoju. Usiadłam koło niej.
- Ale masz fajnie. - westchnęła
Rozbrzmiał się dzwonek do drzwi. Piotrek poszedł otworzyć. W drzwiach stał Kuba. Szybko przymknęłam drzwi.
- Stary, musimy pogadać. Potrzebuję rady. - westchnął
Popatrzyłam na Gabryśkę. Była smutna.
- Pokłóciłem się z Gabi. Bo ona chce mieć dziecko. A ja trochę się boję mieć dziecko, boję się, że będę złym tatą. Powiedziałem jej, że nie będę miał czasu, ale ja spanikowałem. - powiedział
- No stary. Ty będziesz genialnym ojce, Jesteś w dobrym wieku jak i Gabryśka. Mówię ci, nie bój się. Działaj zaraz.
- Tylko, że ona gdzieś poszła, bo się pokłóciliśmy. - posmutniał. - Ej ty nosisz okulary ?
- Nie.
Gabryśka wybiegła z pokoju i rzuciła się na Kubę.
- Wracamy do domu. - rzekła i pociągnęła go za sobą
Podeszłam do Piotrka. Objął mnie ramieniem,
- Muszę ci coś powiedzieć. - zaczęłam.- Dostałam pracę w klinice.
- O gratuluję. - uśmiechnął się. - A gdzie ?
- We Wrocławiu. - szepnęłam.
Mina mu zrzedła.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że szukasz pracy ? Znaleźlibyśmy coś bliżej. - mówił zdenerwowany - To już nigdy się nie będziemy widywać. Wiesz, że związki na odległość nie mają sensu ?
- To co, z nami koniec ? - zapytałam
- Tak chyba będzie najlepiej . Nie chcę cierpieć. A może tam poznasz kogoś innego. I w tedy też byłby z nami koniec. - rzek i wyszedł na dwór.
Łzy leciały mi po policzkach. Bał się, że go zostawię ? Jak on może ? Obiecał, że mnie nie opuści. Usiadłam pod kanapą i schowałam twarz w dłonie.
OCZAMI PIOTRKA
Ja nie chcę jej stracić. Ale związki na odległość nie mają sensu. Prędzej czy później któreś znajdzie kogoś innego. Zero spotkań, bo ja jestem siatkarzem i wiele czasu nie mam. Z Rzeszowa do Wrocławia jest spora odległość. Potrzebowałem pomocy. Wybrałem numer.
- Hallo ? - usłyszałem
- Stary, potrzebuję pomocy.
- Co się stało ? - zapytał
- Emilka dostała pracę we Wrocławiu. Ja nie chcę jej stracić. Zresztą ty chyba też nie. Chcesz z nią widywać się raz na kilka miesięcy ?
- Kurde. Coś wymyślę z chłopakami. Właśnie jesteśmy na zebraniu zespołu. Powiem chłopakom. Dobra kończę. Nara.
Wróciłem do mieszkania. Emi płakała siedząc pod kanapą. Usiadłem koło niej i objąłem ramieniem.
- Przepraszam, ale nie chcę cię stracić. Nie wyobrażam sobie, że mam cię widywać raz na kilka miesięcy. Proszę, nie jedź tam. Znajdziemy coś innego.
- Przepraszam, że nie powiedziałam o tym.
- Zostań - szepnąłem wtulając się w nią.
Specjalnie dla Gabryśki :) Proszę o komentarze !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
niedziela, 2 lutego 2014
Rozdział 27
- Co się dzieje ? -zapytał Igła
- Oj, nie ważne Igła. - westchnął Pit - Po co tu przyjechałeś ?
- Bo dzisiaj jest impreza u mnie i dostaliście zaproszenie. - uśmiechnął się. - Początek o 18.
- My się trochę spóźnimy, bo kino. Ale przyjdziemy. - rzekł
- No dobra. Ja lecę, bo dzieci płaczą. Do zobaczenia.
- Narka.
Zostaliśmy sami. Dalej trwaliśmy w przytulasku. Pogłaskał mnie po plecach.
- Dobra, chodź coś zjeść. - powiedział
- Dalej byłam w niego wtulona. Tak mi było przyjemnie. Pocałował mnie w głowę i rzekł:
- No chodź moja kruszynko.
Gdy zobaczył, że nie mam zamiaru się ruszyć, wziął mnie na ręce i zaniósł do kuchni. Posadził mnie na blacie, ale ja nie miałam zamiaru go puścić.
- Kochanie nie przejmuj się. Będzie dobrze. Zobaczysz. - powiedział, patrząc na mnie z czułością.
- Piotrek, obiecaj mi coś. - szepnęłam - Nie opuszczaj mnie nigdy.
- Obiecuję. Kocham cię.
Popatrzyłam się i złączyłam nasze wargi. Nasze języki tańczyły energicznie.
- Kocham cię. - wyszeptałam, wtulając się w jego tors.
- Ja ciebie też. Dobra jedz coś, bo mi schudniesz.
- No dobra. Ale ty mi coś zrób. - westchnęłam
- Okej. A na co ma ochotę mój misiaczek ?
- Na ciebie. - wyszczerzyłam się.
Słodko się uśmiechnął.
- Ja jestem nie dobry. - zaśmiał się
- No nie jesteś dobry. Ty jesteś wspaniały.
- Ej, co ty chcesz ?
- Ciebie.
-Mogą być kanapki z kapustą pekińską i ogórkiem ? - zapytał
Nie odpowiedziałam, bo zmienił temat.
- Dobra, jak ci nie pasuje, nie moja sprawa. Robię to co mi się chce. - westchnął
Zsunęłam się z szafki i poszłam do łazienki ubrać się.
- To co, już mnie nie kochasz ? - zapytał
Nie odpowiedziałam mu. Powinien wiedzieć, że go kocham najmocniej na świecie.
Ten dzień Piotrek miał wolny. Siedzieliśmy w domu i oglądaliśmy Tv. Leciały głupie filmy, dlatego co chwilę całowaliśmy się.
- No to szykuj się do kina. - rzekł Pit wstając
- Dobra.- westchnęłam i poszłam do pokoju. Wzięłam lepsze ubrania i przebrałam się. Poszłam do łazienki. Miałam nawet własną półeczkę na kosmetyki. Zrobiłam lekki makijaż. Po 10 min byłam gotowa. Wyszłam z łazienki, a tam stoi już gotowy Pit. Był ubrany w koszulę, ciemne jeansy i buty zimowe. Na mój widok uśmiechnął się.
- Gotowa ? - zapytał
- Jasne.
Ubrałam buty i kurtkę. Wyszliśmy na korytarz. Pit stanął i powiedział:
- Wskakuj na barana. Nie będziesz schodziła po schodach.
Wdrapałam się na jego plecy. Zbiegł za mną po schodach bez problemu.
Podróż samochodem przebiegła szybko, ponieważ ulice były mało tłoczne.
Piotrek kupił bilety i popcorn z coca-colą. Mało osób było w kinie. U nas na sali z nami było 10 osób. Zajęliśmy swoje miejsca. Oparłam głowę o jego ramię.
Komedia była taka sobie. Podobnie jak Pit nie zjadłam ani jednego popcornu. Wzięliśmy cały, będzie na później. Uświadomiłam sobie, że bardzo ale to bardzo rzadko trzymamy się za ręce. Splotłam nasze dłonie. Chłopak uśmiechnął się.
- Pójdziemy tylko jeszcze do jednego sklepu. - rzekł
Szliśmy przez całą galerię, aż w końcu dotarliśmy na miejsce. Był to sklep Resovi.
- Dzień dobry. - uśmiechnęła się młoda dziewczyna.
Widać, że jego fanka. Ciągle się tylko szczerzy.
- Dzień dobry. - odpowiedział
- W czymś pomóc ? - zapytała
- Nie, nie trzeba. Dziewczyna ma coś sobie wybrać. - powiedział - No kochanie, wybieraj coś.
- Ja chcę tą bluzę. - oznajmiłam .
- Którą ?
- Tą. - wskazałam na jedną.
- Ok. Bierzemy ją.
Stanęliśmy przed drzwiami Igły. Słychać było pełno głosów. Drzwi się otworzyły. Stał w nich gospodarz.
- Siemka. Wchodźcie.
Weszliśmy. Było tam pełno osób. Siatkarze, których nie znam i ich partnerki. Ganiało taż kilka dzieci. Złapałam Pita za rękę, bo czułam się nieswojo. Wszyscy się dziwnie na mnie patrzyli. Piotrek usiadł na kanapie a ja koło niego.
- Piotrek, ja chcę z tond jechać. - szepnęłam
- Dlaczego ?
- Bo wszyscy się na mnie dziwnie patrzą.
- Oj nie przesadzaj. Czekaj idę po jakieś picie.
Wstał i poszedł. Zaczął dzwonić mi telefon. Poszłam do łazienki, bo tam było ciszej.
- Hallo ?
- Emilka, przepraszam cię bardzo. - usłyszałam.
- Teraz ? Teraz do mnie dzwonisz, jak jesteś już nikim w moim życiu ? - zapytałam.
- Ale to wszystko przez ciebie. Wiesz, że zniszczyłaś mi życie ?! To wszystko przez ciebie ! Dziękuję ci bardzo !
- Prze ze mnie ? A kto bał się przyznać, że mnie kocha ? No kto ?
- Bałem się.
- A mnie to już nie obchodzi. Wiesz, że byłeś mi bratem ? Kochałam cię jak własnego brata, a ty co ?
Rozłączył się. Wybiegłam z łazienki. Nigdzie nie mogłam znaleźć Piotrka, wiec wybiegłam z mieszkania. Nie wiedziałam gdzie mam iść. Kroczyłam przed siebie. Dostrzegłam plac zabaw. Poszłam na ten plac i weszłam do drewnianego domku. Podciągnęłam kolana pd brodę i schowałam twarz w dłoniach. Zaczęłam płakać. Nie miałam już siły. Położyłam się na podłodze i zasnęłam.
OCZAMI PIOTRKA
Wróciłem do salonu z napojem. Emilki nie było.
- Gdzie Emilka ? - zapytałem Krzyśka.
- Nie wiem. Telefon jej dzwonił i poszła do łazienki.
Szybko tam pobiegłem. Nie było jej.
- Widziałeś Emi ? - zapytałem Fabiana.
- Ta. Wybiegła ze łzami w oczach. - odparł.
Wiem kto do niej dzwonił. Pobiegłem do Krzyśka. Wziąłem go na stronę.
- Musisz mi pomóc. Emi przed chwilą wybiegła na dwór ze łzami w oczach. Musimy ją jakoś znaleźć. - mówiłem podenerwowany.
- Dobra stary, idziemy. - załapał za kurtkę i wybiegł
- Ja pójdę tu a ty tam. Spotkamy się kolo placu zabaw. - obwieścił
Rozglądałem się dookoła. Wybrałem jej nr. Miała wyłączony telefon, bo od razu poczta się włączała. Wszedłem do jakiegoś sklepiku.
- Przepraszam. Czy widziała pani tą dziewczynę ? - zapytałem kasjerki pokazując jej zdjęcie na komórce.
- Nie, niestety nie. - odparła
Wychodziłem ze sklepu, kiedy sprzedawczyni zapytała:
- Miała czarną kurtkę i kulała ?
- Tak.
- To jakieś 5 min temu poszła tam. - wskazała
- Dziękuję bardzo. - rzekłem wybiegając.
Było już ciemno. Martwiłem się o nią. Doszedłem do tego placu zabaw. Igła wyłaniał się zza drzew. Rozglądałem się dookoła. Nagle tak jakby coś się poruszyło w domku na placu.
- Co jest ? - zapytał Krzysiek
- Tam coś jest. - powiedziałem
- Ja nic nie widzę. Daj spokój, masz już zwidy.
Pewnie tak.
- Pojedziemy do ciebie. Jak tam jej nie będzie to idziemy na policję. - oznajmił
Pobiegliśmy do samochodu. Jechałem bardzo szybko.
- Pit trochę wolniej, bo nas roztrzaskasz.
Nie słuchałem go. Dojechaliśmy na miejsce. Szybko otworzyłem drzwi. Nie było jej. Ciągle nie dawał mi spokoju ten plac zabaw.
- Wiem gdzie jest. - oznajmiłem i wybiegłem z domu.
Podjechaliśmy pod plac zabaw. Szybko wbiegłem po kładce do góry i znalazłem ją w domku. Leżała tam. Szybko do niej podszedłem. Spała.
- Emilka. Obudź się. - szturchałem ją.
Powoli otworzyła oczy. Popatrzyła na mnie, usiadła i buchnęła płaczem. Igła tylko siedział, bo nie wiedział o co chodzi. Pocałowałem ją w głowę.
OCZAMI EMILKI
Obudził mnie jeden z dwóch najpiękniejszych głosów na świecie. Popatrzyłam na niego. Usiadłam i przypomniał mi się Wojtek. Na to wspomnienie buchnęłam płaczem. Piotruś przytulił mnie do siebie. Jego dotyk działam na mnie jak lekarstwo.
- Wiem, że ten pajac cie zranił, ale masz mnie i przyjaciół, którzy cię kochają i zawsze będą z tobą. - powiedział Pit.
- Ale on był dla mnie jak brat. Tak samo jak Paweł. - szepnęłam
- Pamiętaj o tym, On nie jest wart twojej przyjaźni i nie martw się. Masz dookoła siebie ludzi, którzy zawsze staną za tobą murem.
- Emi, masz kochanego chłopaka. - rzekł Igła, głaskając mnie po plecach.
- Chodź jedziemy do domu, bo będziesz chora. - powiedział Pit.
Wstałam powoli i zeszłam na ziemię. Weszłam do auta.
- Igła, dawaj podwiozę cię. - krzyknął Pit.
Wsiadł do pojazdu.
- Słodka z was para.
- Dzięki. Piotrek zimno mi. - powiedziałam.
Ściągnął swoją kurtkę i wręczył mi. Podkręcił ogrzewanie.
- Dziękuję. - dałam mu buziaka.
Uśmiechnął się. Włączyłam telefon. 10 nieodebranych połączeń. 5 od Piotrka, 4 od Igły i 1 od Wojtka. Dojechaliśmy pod mieszkanie Krzyśka.
- To pa Krzysiu. - rzekłam.
- No dzięki. Pa. - pomachał nam.
Przez całą drogę była cisza. Mimo iż miałam na sobie dwie kurtki i ogrzewanie było na maxa było mi zimno.
Szybko wbiegłam po schodach i wparowałam do mieszkania. Ściągnęłam buty i kurtki i poszłam po kołdrę. Położyłam się na kanapie pod ciepłą kołdrą. Przyszedł do mnie Pit. Pogłaskał mnie po twarzy i rzekł:
- Hej uśmiechnij się, popatrz na mnie. Kocham cię całym sercem i duszą, nigdy cię nie opuszczę. Nigdy nie pozwolę, żebyś płakała przez chłopaka, który nie docenia tak wspaniałej osoby jak ty. Kocham cię bardzo mocno i pamiętaj o tym.
- Dziękuję ci. Nie będę o nim myślała. Kocham cię.
Uśmiechnął się i położył rękę na moim czole.
- Ty masz gorączkę. - obwieścił. - Czekaj, zrobię ci theraflu.
- Nie, nie idź. Połóż się koło mnie. - jęknęłam.
Przewrócił oczami i położył się koło mnie.
- Dziękuję ci za wszystko. - szepnęłam
- Od tego jestem. Cieplej ci już ?
- Nie. Ale buziak nie zaszkodzi. - zaśmiałam się
- Nie bo mnie zarazisz.
- No ej. Chora jestem i należy mi się.
- Chora jesteś
- Taki z ciebie chłopak ? Tak ? To spadaj z pod mojej kołdry.
- Tak jakby to moja kołdra. Moje mieszkanie.
- Tak ? To ja sobie idę. Nie wiem gdzie. Jak twoje mieszkanie to twoje.
- No dobra wygrałaś. Dawaj tego dziuba.
- Z języczkiem ? - poruszałam brwiami
- Nie.
- Dobra to idę.
- Dobra, dobra. Co tylko chcesz - pisnął - Mogę zacząć ?
- Yhym
- A mogę się na tobie położyć ? Bo za mała kanapa na dwie osoby.
- A możesz mnie w końcu pocałować ?
Wstał, wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Położył mnie i zaczął namiętnie całować. W końcu doszedł języczek. Po jakiejś minucie całowania nie miałam siły.
- Idę spać. Gorączka mnie dopadła.
- To miłych snów. Niech ci się przyśnię - pocałował mnie.
- A zostaniesz ze mną ?
- Oczywiście. Jestem na każde twoje zawołanie. Zapamiętaj.
Wtuliłam się w jego tors. Nadal było zimno. Czułam, że jestem bardzo słaba, poddałam się i odpłynęłam.
Dłuższy rozdział :)
Dziękuję Jarskiemu, za pomoc w napisaniu tego rozdziału. Pomysł na rozdział i czułe słowa Pita to sprawka Gabryśki :) Także dziękujcie też jej za rozdziała. Komentujcie :) !!
Jeszcze raz dzięki Jarski ! :*
- Oj, nie ważne Igła. - westchnął Pit - Po co tu przyjechałeś ?
- Bo dzisiaj jest impreza u mnie i dostaliście zaproszenie. - uśmiechnął się. - Początek o 18.
- My się trochę spóźnimy, bo kino. Ale przyjdziemy. - rzekł
- No dobra. Ja lecę, bo dzieci płaczą. Do zobaczenia.
- Narka.
Zostaliśmy sami. Dalej trwaliśmy w przytulasku. Pogłaskał mnie po plecach.
- Dobra, chodź coś zjeść. - powiedział
- Dalej byłam w niego wtulona. Tak mi było przyjemnie. Pocałował mnie w głowę i rzekł:
- No chodź moja kruszynko.
Gdy zobaczył, że nie mam zamiaru się ruszyć, wziął mnie na ręce i zaniósł do kuchni. Posadził mnie na blacie, ale ja nie miałam zamiaru go puścić.
- Kochanie nie przejmuj się. Będzie dobrze. Zobaczysz. - powiedział, patrząc na mnie z czułością.
- Piotrek, obiecaj mi coś. - szepnęłam - Nie opuszczaj mnie nigdy.
- Obiecuję. Kocham cię.
Popatrzyłam się i złączyłam nasze wargi. Nasze języki tańczyły energicznie.
- Kocham cię. - wyszeptałam, wtulając się w jego tors.
- Ja ciebie też. Dobra jedz coś, bo mi schudniesz.
- No dobra. Ale ty mi coś zrób. - westchnęłam
- Okej. A na co ma ochotę mój misiaczek ?
- Na ciebie. - wyszczerzyłam się.
Słodko się uśmiechnął.
- Ja jestem nie dobry. - zaśmiał się
- No nie jesteś dobry. Ty jesteś wspaniały.
- Ej, co ty chcesz ?
- Ciebie.
-Mogą być kanapki z kapustą pekińską i ogórkiem ? - zapytał
Nie odpowiedziałam, bo zmienił temat.
- Dobra, jak ci nie pasuje, nie moja sprawa. Robię to co mi się chce. - westchnął
Zsunęłam się z szafki i poszłam do łazienki ubrać się.
- To co, już mnie nie kochasz ? - zapytał
Nie odpowiedziałam mu. Powinien wiedzieć, że go kocham najmocniej na świecie.
Ten dzień Piotrek miał wolny. Siedzieliśmy w domu i oglądaliśmy Tv. Leciały głupie filmy, dlatego co chwilę całowaliśmy się.
- No to szykuj się do kina. - rzekł Pit wstając
- Dobra.- westchnęłam i poszłam do pokoju. Wzięłam lepsze ubrania i przebrałam się. Poszłam do łazienki. Miałam nawet własną półeczkę na kosmetyki. Zrobiłam lekki makijaż. Po 10 min byłam gotowa. Wyszłam z łazienki, a tam stoi już gotowy Pit. Był ubrany w koszulę, ciemne jeansy i buty zimowe. Na mój widok uśmiechnął się.
- Gotowa ? - zapytał
- Jasne.
Ubrałam buty i kurtkę. Wyszliśmy na korytarz. Pit stanął i powiedział:
- Wskakuj na barana. Nie będziesz schodziła po schodach.
Wdrapałam się na jego plecy. Zbiegł za mną po schodach bez problemu.
Podróż samochodem przebiegła szybko, ponieważ ulice były mało tłoczne.
Piotrek kupił bilety i popcorn z coca-colą. Mało osób było w kinie. U nas na sali z nami było 10 osób. Zajęliśmy swoje miejsca. Oparłam głowę o jego ramię.
Komedia była taka sobie. Podobnie jak Pit nie zjadłam ani jednego popcornu. Wzięliśmy cały, będzie na później. Uświadomiłam sobie, że bardzo ale to bardzo rzadko trzymamy się za ręce. Splotłam nasze dłonie. Chłopak uśmiechnął się.
- Pójdziemy tylko jeszcze do jednego sklepu. - rzekł
Szliśmy przez całą galerię, aż w końcu dotarliśmy na miejsce. Był to sklep Resovi.
- Dzień dobry. - uśmiechnęła się młoda dziewczyna.
Widać, że jego fanka. Ciągle się tylko szczerzy.
- Dzień dobry. - odpowiedział
- W czymś pomóc ? - zapytała
- Nie, nie trzeba. Dziewczyna ma coś sobie wybrać. - powiedział - No kochanie, wybieraj coś.
- Ja chcę tą bluzę. - oznajmiłam .
- Którą ?
- Tą. - wskazałam na jedną.
- Ok. Bierzemy ją.
Stanęliśmy przed drzwiami Igły. Słychać było pełno głosów. Drzwi się otworzyły. Stał w nich gospodarz.
- Siemka. Wchodźcie.
Weszliśmy. Było tam pełno osób. Siatkarze, których nie znam i ich partnerki. Ganiało taż kilka dzieci. Złapałam Pita za rękę, bo czułam się nieswojo. Wszyscy się dziwnie na mnie patrzyli. Piotrek usiadł na kanapie a ja koło niego.
- Piotrek, ja chcę z tond jechać. - szepnęłam
- Dlaczego ?
- Bo wszyscy się na mnie dziwnie patrzą.
- Oj nie przesadzaj. Czekaj idę po jakieś picie.
Wstał i poszedł. Zaczął dzwonić mi telefon. Poszłam do łazienki, bo tam było ciszej.
- Hallo ?
- Emilka, przepraszam cię bardzo. - usłyszałam.
- Teraz ? Teraz do mnie dzwonisz, jak jesteś już nikim w moim życiu ? - zapytałam.
- Ale to wszystko przez ciebie. Wiesz, że zniszczyłaś mi życie ?! To wszystko przez ciebie ! Dziękuję ci bardzo !
- Prze ze mnie ? A kto bał się przyznać, że mnie kocha ? No kto ?
- Bałem się.
- A mnie to już nie obchodzi. Wiesz, że byłeś mi bratem ? Kochałam cię jak własnego brata, a ty co ?
Rozłączył się. Wybiegłam z łazienki. Nigdzie nie mogłam znaleźć Piotrka, wiec wybiegłam z mieszkania. Nie wiedziałam gdzie mam iść. Kroczyłam przed siebie. Dostrzegłam plac zabaw. Poszłam na ten plac i weszłam do drewnianego domku. Podciągnęłam kolana pd brodę i schowałam twarz w dłoniach. Zaczęłam płakać. Nie miałam już siły. Położyłam się na podłodze i zasnęłam.
OCZAMI PIOTRKA
Wróciłem do salonu z napojem. Emilki nie było.
- Gdzie Emilka ? - zapytałem Krzyśka.
- Nie wiem. Telefon jej dzwonił i poszła do łazienki.
Szybko tam pobiegłem. Nie było jej.
- Widziałeś Emi ? - zapytałem Fabiana.
- Ta. Wybiegła ze łzami w oczach. - odparł.
Wiem kto do niej dzwonił. Pobiegłem do Krzyśka. Wziąłem go na stronę.
- Musisz mi pomóc. Emi przed chwilą wybiegła na dwór ze łzami w oczach. Musimy ją jakoś znaleźć. - mówiłem podenerwowany.
- Dobra stary, idziemy. - załapał za kurtkę i wybiegł
- Ja pójdę tu a ty tam. Spotkamy się kolo placu zabaw. - obwieścił
Rozglądałem się dookoła. Wybrałem jej nr. Miała wyłączony telefon, bo od razu poczta się włączała. Wszedłem do jakiegoś sklepiku.
- Przepraszam. Czy widziała pani tą dziewczynę ? - zapytałem kasjerki pokazując jej zdjęcie na komórce.
- Nie, niestety nie. - odparła
Wychodziłem ze sklepu, kiedy sprzedawczyni zapytała:
- Miała czarną kurtkę i kulała ?
- Tak.
- To jakieś 5 min temu poszła tam. - wskazała
- Dziękuję bardzo. - rzekłem wybiegając.
Było już ciemno. Martwiłem się o nią. Doszedłem do tego placu zabaw. Igła wyłaniał się zza drzew. Rozglądałem się dookoła. Nagle tak jakby coś się poruszyło w domku na placu.
- Co jest ? - zapytał Krzysiek
- Tam coś jest. - powiedziałem
- Ja nic nie widzę. Daj spokój, masz już zwidy.
Pewnie tak.
- Pojedziemy do ciebie. Jak tam jej nie będzie to idziemy na policję. - oznajmił
Pobiegliśmy do samochodu. Jechałem bardzo szybko.
- Pit trochę wolniej, bo nas roztrzaskasz.
Nie słuchałem go. Dojechaliśmy na miejsce. Szybko otworzyłem drzwi. Nie było jej. Ciągle nie dawał mi spokoju ten plac zabaw.
- Wiem gdzie jest. - oznajmiłem i wybiegłem z domu.
Podjechaliśmy pod plac zabaw. Szybko wbiegłem po kładce do góry i znalazłem ją w domku. Leżała tam. Szybko do niej podszedłem. Spała.
- Emilka. Obudź się. - szturchałem ją.
Powoli otworzyła oczy. Popatrzyła na mnie, usiadła i buchnęła płaczem. Igła tylko siedział, bo nie wiedział o co chodzi. Pocałowałem ją w głowę.
OCZAMI EMILKI
Obudził mnie jeden z dwóch najpiękniejszych głosów na świecie. Popatrzyłam na niego. Usiadłam i przypomniał mi się Wojtek. Na to wspomnienie buchnęłam płaczem. Piotruś przytulił mnie do siebie. Jego dotyk działam na mnie jak lekarstwo.
- Wiem, że ten pajac cie zranił, ale masz mnie i przyjaciół, którzy cię kochają i zawsze będą z tobą. - powiedział Pit.
- Ale on był dla mnie jak brat. Tak samo jak Paweł. - szepnęłam
- Pamiętaj o tym, On nie jest wart twojej przyjaźni i nie martw się. Masz dookoła siebie ludzi, którzy zawsze staną za tobą murem.
- Emi, masz kochanego chłopaka. - rzekł Igła, głaskając mnie po plecach.
- Chodź jedziemy do domu, bo będziesz chora. - powiedział Pit.
Wstałam powoli i zeszłam na ziemię. Weszłam do auta.
- Igła, dawaj podwiozę cię. - krzyknął Pit.
Wsiadł do pojazdu.
- Słodka z was para.
- Dzięki. Piotrek zimno mi. - powiedziałam.
Ściągnął swoją kurtkę i wręczył mi. Podkręcił ogrzewanie.
- Dziękuję. - dałam mu buziaka.
Uśmiechnął się. Włączyłam telefon. 10 nieodebranych połączeń. 5 od Piotrka, 4 od Igły i 1 od Wojtka. Dojechaliśmy pod mieszkanie Krzyśka.
- To pa Krzysiu. - rzekłam.
- No dzięki. Pa. - pomachał nam.
Przez całą drogę była cisza. Mimo iż miałam na sobie dwie kurtki i ogrzewanie było na maxa było mi zimno.
Szybko wbiegłam po schodach i wparowałam do mieszkania. Ściągnęłam buty i kurtki i poszłam po kołdrę. Położyłam się na kanapie pod ciepłą kołdrą. Przyszedł do mnie Pit. Pogłaskał mnie po twarzy i rzekł:
- Hej uśmiechnij się, popatrz na mnie. Kocham cię całym sercem i duszą, nigdy cię nie opuszczę. Nigdy nie pozwolę, żebyś płakała przez chłopaka, który nie docenia tak wspaniałej osoby jak ty. Kocham cię bardzo mocno i pamiętaj o tym.
- Dziękuję ci. Nie będę o nim myślała. Kocham cię.
Uśmiechnął się i położył rękę na moim czole.
- Ty masz gorączkę. - obwieścił. - Czekaj, zrobię ci theraflu.
- Nie, nie idź. Połóż się koło mnie. - jęknęłam.
Przewrócił oczami i położył się koło mnie.
- Dziękuję ci za wszystko. - szepnęłam
- Od tego jestem. Cieplej ci już ?
- Nie. Ale buziak nie zaszkodzi. - zaśmiałam się
- Nie bo mnie zarazisz.
- No ej. Chora jestem i należy mi się.
- Chora jesteś
- Taki z ciebie chłopak ? Tak ? To spadaj z pod mojej kołdry.
- Tak jakby to moja kołdra. Moje mieszkanie.
- Tak ? To ja sobie idę. Nie wiem gdzie. Jak twoje mieszkanie to twoje.
- No dobra wygrałaś. Dawaj tego dziuba.
- Z języczkiem ? - poruszałam brwiami
- Nie.
- Dobra to idę.
- Dobra, dobra. Co tylko chcesz - pisnął - Mogę zacząć ?
- Yhym
- A mogę się na tobie położyć ? Bo za mała kanapa na dwie osoby.
- A możesz mnie w końcu pocałować ?
Wstał, wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Położył mnie i zaczął namiętnie całować. W końcu doszedł języczek. Po jakiejś minucie całowania nie miałam siły.
- Idę spać. Gorączka mnie dopadła.
- To miłych snów. Niech ci się przyśnię - pocałował mnie.
- A zostaniesz ze mną ?
- Oczywiście. Jestem na każde twoje zawołanie. Zapamiętaj.
Wtuliłam się w jego tors. Nadal było zimno. Czułam, że jestem bardzo słaba, poddałam się i odpłynęłam.
Dłuższy rozdział :)
Dziękuję Jarskiemu, za pomoc w napisaniu tego rozdziału. Pomysł na rozdział i czułe słowa Pita to sprawka Gabryśki :) Także dziękujcie też jej za rozdziała. Komentujcie :) !!
Jeszcze raz dzięki Jarski ! :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)