piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 29

  Jechaliśmy z Cichym do Bełchatowa. Jak na razie byliśmy parą. Złapałam go za rękę. 
- Kochanie, proszę nie jedź tam. - szepnął
- Piotrek, proszę cię. Rozmawialiśmy o tym. 
- Ale ja nie wytrzymam tyle bez ciebie. Dobra nic już nie mówię. 
Dojechaliśmy na miejsce. Wyszłam z samochodu i weszłam do budynku. Szybko weszłam po schodach i zapukałam do drzwi. Po chwili Łukasz otworzył.
- Łukasz ! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego. 
- No cześć siostrzyczko ! - mocno mnie przytulił. - Dlaczego nas opuszczasz  ?
- Muszę pracować. A że tam mnie przyjęli to muszę jechać. 
Wchodząc do środka zobaczyłam na kanapie dziewczynę. Była to Agnieszka. Dalej żywiłam do niej nienawiść. 
- Hej. - powiedziała
Popatrzyłam tylko na nią i poszłam do pokoju. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakowa. 
- Dlaczego tak traktujesz Agnieszkę ? - zapytał brat 
- Będę tęskniła. - rzuciłam się na niego.
- Ja też. Ale dlaczego zmieniasz temat ? 
- Ponieważ dalej pamiętam co mi zrobiła.
- Może czas przebaczyć ?
- Nie wiem. Przemyślę to. 
Pakowanie dobiegło końca. Wzięłam walizkę i zaczęłam się ubierać. Mocno przytuliłam się do brata. 
- Kocham cię braciszku. - szepnęłam - będę tęskniła
- Też cię kocham. Będę tęsknił. 
- To cześć Łukasz. Cześć Agnieszka. 
Wyszłam z Piotrkiem. 
Dojechaliśmy na stację kolejową. Do odjazdu mojego pociągu zostało 5 min. Ostatnie minuty z Piotrkiem. 
- Będę tęsknił. Wracaj szybko. - powiedziawszy to złączył nasze wargi. 
- Kocham cię. Muszę już iść. 
Wsiadłam do pociągu. Zajęłam swoje miejsce. Nagle ktoś zasłonił mi oczy. 
- Spokojnie. Teraz wstaniesz i wyjdziesz z nami z pociągu. - usłyszałam niski gruby głos. 
Posłusznie wykonałam polecenia. Prowadzili mnie w niewiadome miejsce. 
- Teraz dzwonisz do Wrocławia i rezygnujesz z pracy. - rzekł - O nic nie pytaj. Słyszałem twoją rozmowę z chłopakiem. 
Podał mi telefon. Przybliżyłam do ucha. Zrezygnowałam z pracy. Teraz wsiadaliśmy do samochodu. 
Podróż trwała kilka minut. 
- A teraz tu podpiszesz. 
Dał mi do ręki długopis. Zrobił szparę w opasce i mocno przybliżył twarz, żebym nic nie widziała. Przestraszona podpisałam. Poczułam jak mnie puszcza i wybiega. 
- Jest ! Chłopaki mamy nową fizjoterapeutkę ! - wrzasnął
Znam ten głos. Ściągnęłam opaskę z oczu. Nikogo nie było. Szybko podeszłam do drzwi. Rozbrzmiały się gwizdy i oklaski. Przede mną stała drużyna Skry. Zaczęłam się śmiać. 
- Witamy nowego członka klubu. - podszedł trener. 
Szeroko się uśmiechnęłam.
- A na przywitanie od każdego dostaniesz przytulasa. Patrzę kto nie daje. Kto nie da, tego czeka surowa kara. - obwieścił trener. 
Jako pierwszy podbiegł Paweł. Było dużo śmiechu. Na końcu został Wojtek. Popatrzył się na mnie. Patrzyłam na niego z niechęcią. 
- Ja nie mogę. - powiedział Włodarczyk do Falasci. 
- Za karę 60 kółek i 20 pompek. - rzekł trener. 
Szkoda mi go. Podeszłam do niego i przytuliłam się. Nie pewnie objął mnie. 
- Przepraszam. - szepnął 
Odsunęłam się od niego. Patrzył na mnie przepraszająco. Zignorowałam go i poszłam na środek hali. 
- Przepraszam ! Czy mogę coś powiedzieć ? - krzyknęłam 
Gdy się uspokoili i patrzyli na mnie zaczęłam:
- Bardzo wam dziękuję, za tą pracę. Lepszej nie mogłam dostać. Bardzo wam dziękuję ! 
- To dla nas zaszczyt. - uśmiechnął się Mariusz
- Jeszcze raz dziękuję. 
- No dobra. Koniec na dziś. - krzyknął trener - Przebierać się i do domu. 
Dostałam harmonogramy i papiery. Postanowiłam poczekać na Pawła na dworze. Stojąc na świeżym powietrzu myślałam o moim szczęściu. Wymarzony brat, chłopaki i wymarzona praca. Do tego wspaniali przyjaciele. 
- Emilka ja cię bardzo przepraszam. Proszę, wybacz mi. - z zamyśleń wyrwał mnie Włodarczyk. 
- Dalej marnujesz czas ? - zapytałam
- No proszę. Ja tylko chciałem, żebyś była moją siostrą. Mieć kogoś, do kogo zawsze mogę się przytulić, z kim mogę pogadać. Wiesz, że jestem jedynakiem. Przepraszam. 
- I nie mogłeś tego powiedzieć od razu ? - serce zaczęło mi mięknąć. 
- Bałem się. Ale wybacz mi proszę. 
- Nie. 
- To chociaż przyjmij to. - wyciągnął do mnie pudełko. 
Wzięłam do ręki. I Phone 4s.
- Nie mogę. 
- Ale to przeze mnie rozwaliłaś telefon. Proszę przyjmij. 
- Nie mogę, za drogi. 
- To wybacz mi. - szepnął
Serce mi pękło. Rzuciłam się na niego. Mocno wtuliłam się w jego tors. Zamknął mnie mocno w objęciach. 
- Dziękuję siostrzyczko. - wyszeptał - Weź ten telefon. 
- Dobra, ale coś w zamian. 
- Coś się wymyśli. 
Z hali wyszedł Paweł. 
- To co jedziemy na zakupy a potem do mnie. - zwrócił się do mnie. 
- No ołkej. - rzekłam 
- Mogę z wami ? - zapytał Wojtek 
- Zati popatrzył na mnie. 
- No pewnie. - powiedziałam 
Uśmiechnął się szeroko i ruszyliśmy do samochodu. 

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ 

   Byłam wyczerpana po zakupach. Chłopaki robili coś do jedzenia, a ja postanowiłam zadzwonić do Piotrka. Włączyłam laptopa. Zobaczyłam, że Pit jest na skype. Zadzwoniłam. 
- No w końcu. Martwiliśmy się o ciebie. - rzekł
- Oj sorki. Ale poznawałam ludzi. 
- I jak tam współlokatorki ?
- Dobrze. Nie mam ich. - obwieściłam 
- O jak fajnie. - powiedział brat. 
- Ta, ale mam współlokatorów. - zaśmiałam się. 
Piterowi mina zrzedła. 
- A mogę ich poznać ? - zapytał
- Jasne. - obwieściłam - Chłopaki chodźcie tu na chwilę. 
Przyszli i stanęli tak, że nie było widać ich głów. 
- Możecie niżej ? - zapytał Łukasz. 
Obniżyli się. Zaczęłam się śmiać. 
- O wy mendy małe. Gdzie ty jesteś ? 
- U Pawła. 
- Szybko jej nie oddamy, bo jedzenie nie gotowe. Mogę ją przywieść za jakąś godzinę ? - rzekł Paweł. 
- No dobra. Kończymy pa. - powiedział Pit. 
- No pa. - rozłączyłam się. 
Po pysznym jedzeniu chłopaki mnie odwieźli. Pierwsze co zrobiłam po wejściu do mieszkania to wtuliłam się w Piotrka. 
- Co ty tu robisz ? - zapytał
- Mieszkam ?
- Ale przecież masz prace we Wrocławiu. 
- Nie. Mam inną. - uśmiechnęłam się. 
- Jaką ? - zapytał Ziomek. 
- Fizjo Skry. - krzyknęłam 
- Naprawdę ? -  zadowolił się Pit. 
- Tak i to dzięki tobie. A teraz idę spać. - rzekłam. 
     Zmęczona poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Szybko się ubrałam i poszłam do łóżka. 
- Piotruś, chodź do mnie ! - krzyknęłam. 
- Tylko tam spokojnie. - zaśmiała się Agnieszka. 
Przyszedł chłopak i położył się koło mnie. 
- Dziękuję. - szepnęłam i wtuliłam się w niego. 
- A wszystko to, bo ciebie kocham. - zaczął szeptać. 
- Nie, wolę Zawsze tam gdzie ty. 
Zaczął śpiewać szeptem hymn MŚ 2014. Miał taki kojący głos, że po chwili zasnęłam. 






Rozdział z okazji walentynek. Wszystkim życzę miłego dnia :) 


2 komentarze:

  1. O super!! dobrze ze nie wyjechała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak ma być :D Jakby wyjechała...Nie przeżyłabym :D Myślałam kurdę, że chcą Emilkę porwać i rządać okupu xDDD

    OdpowiedzUsuń