Jechaliśmy z Cichym do Bełchatowa. Jak na razie byliśmy
parą. Złapałam go za rękę.
- Kochanie, proszę nie jedź tam. - szepnął
- Piotrek, proszę cię. Rozmawialiśmy o tym.
- Ale ja nie wytrzymam tyle bez ciebie. Dobra nic już nie
mówię.
Dojechaliśmy na miejsce. Wyszłam z samochodu i weszłam do budynku.
Szybko weszłam po schodach i zapukałam do drzwi. Po chwili Łukasz otworzył.
- Łukasz ! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego.
- No cześć siostrzyczko ! - mocno mnie przytulił. - Dlaczego nas
opuszczasz ?
- Muszę pracować. A że tam mnie przyjęli to muszę jechać.
Wchodząc do środka zobaczyłam na kanapie dziewczynę. Była to
Agnieszka. Dalej żywiłam do niej nienawiść.
- Hej. - powiedziała
Popatrzyłam tylko na nią i poszłam do pokoju. Wyciągnęłam walizkę
i zaczęłam się pakowa.
- Dlaczego tak traktujesz Agnieszkę ? - zapytał brat
- Będę tęskniła. - rzuciłam się na niego.
- Ja też. Ale dlaczego zmieniasz temat ?
- Ponieważ dalej pamiętam co mi zrobiła.
- Może czas przebaczyć ?
- Nie wiem. Przemyślę to.
Pakowanie dobiegło końca. Wzięłam walizkę i zaczęłam się ubierać.
Mocno przytuliłam się do brata.
- Kocham cię braciszku. - szepnęłam - będę tęskniła
- Też cię kocham. Będę tęsknił.
- To cześć Łukasz. Cześć Agnieszka.
Wyszłam z Piotrkiem.
Dojechaliśmy na stację kolejową. Do odjazdu mojego pociągu zostało
5 min. Ostatnie minuty z Piotrkiem.
- Będę tęsknił. Wracaj szybko. - powiedziawszy to złączył nasze
wargi.
- Kocham cię. Muszę już iść.
Wsiadłam do pociągu. Zajęłam swoje miejsce. Nagle ktoś zasłonił mi oczy.
- Spokojnie. Teraz wstaniesz i wyjdziesz z nami z pociągu. - usłyszałam niski gruby głos.
Posłusznie wykonałam polecenia. Prowadzili mnie w niewiadome miejsce.
- Teraz dzwonisz do Wrocławia i rezygnujesz z pracy. - rzekł - O nic nie pytaj. Słyszałem twoją rozmowę z chłopakiem.
Podał mi telefon. Przybliżyłam do ucha. Zrezygnowałam z pracy. Teraz wsiadaliśmy do samochodu.
Podróż trwała kilka minut.
- A teraz tu podpiszesz.
Dał mi do ręki długopis. Zrobił szparę w opasce i mocno przybliżył twarz, żebym nic nie widziała. Przestraszona podpisałam. Poczułam jak mnie puszcza i wybiega.
- Jest ! Chłopaki mamy nową fizjoterapeutkę ! - wrzasnął
Znam ten głos. Ściągnęłam opaskę z oczu. Nikogo nie było. Szybko podeszłam do drzwi. Rozbrzmiały się gwizdy i oklaski. Przede mną stała drużyna Skry. Zaczęłam się śmiać.
- Witamy nowego członka klubu. - podszedł trener.
Szeroko się uśmiechnęłam.
- A na przywitanie od każdego dostaniesz przytulasa. Patrzę kto nie daje. Kto nie da, tego czeka surowa kara. - obwieścił trener.
Jako pierwszy podbiegł Paweł. Było dużo śmiechu. Na końcu został Wojtek. Popatrzył się na mnie. Patrzyłam na niego z niechęcią.
- Ja nie mogę. - powiedział Włodarczyk do Falasci.
- Za karę 60 kółek i 20 pompek. - rzekł trener.
Szkoda mi go. Podeszłam do niego i przytuliłam się. Nie pewnie objął mnie.
- Przepraszam. - szepnął
Odsunęłam się od niego. Patrzył na mnie przepraszająco. Zignorowałam go i poszłam na środek hali.
- Przepraszam ! Czy mogę coś powiedzieć ? - krzyknęłam
Gdy się uspokoili i patrzyli na mnie zaczęłam:
- Bardzo wam dziękuję, za tą pracę. Lepszej nie mogłam dostać. Bardzo wam dziękuję !
- Bardzo wam dziękuję, za tą pracę. Lepszej nie mogłam dostać. Bardzo wam dziękuję !
- To dla nas zaszczyt. - uśmiechnął się Mariusz
- Jeszcze raz dziękuję.
- No dobra. Koniec na dziś. - krzyknął trener - Przebierać się i do domu.
Dostałam harmonogramy i papiery. Postanowiłam poczekać na Pawła na dworze. Stojąc na świeżym powietrzu myślałam o moim szczęściu. Wymarzony brat, chłopaki i wymarzona praca. Do tego wspaniali przyjaciele.
- Emilka ja cię bardzo przepraszam. Proszę, wybacz mi. - z zamyśleń wyrwał mnie Włodarczyk.
- Dalej marnujesz czas ? - zapytałam
- No proszę. Ja tylko chciałem, żebyś była moją siostrą. Mieć kogoś, do kogo zawsze mogę się przytulić, z kim mogę pogadać. Wiesz, że jestem jedynakiem. Przepraszam.
- I nie mogłeś tego powiedzieć od razu ? - serce zaczęło mi mięknąć.
- Bałem się. Ale wybacz mi proszę.
- Nie.
- To chociaż przyjmij to. - wyciągnął do mnie pudełko.
Wzięłam do ręki. I Phone 4s.
- Nie mogę.
- Ale to przeze mnie rozwaliłaś telefon. Proszę przyjmij.
- Nie mogę, za drogi.
- To wybacz mi. - szepnął
Serce mi pękło. Rzuciłam się na niego. Mocno wtuliłam się w jego tors. Zamknął mnie mocno w objęciach.
- Dziękuję siostrzyczko. - wyszeptał - Weź ten telefon.
- Dobra, ale coś w zamian.
- Coś się wymyśli.
Z hali wyszedł Paweł.
- To co jedziemy na zakupy a potem do mnie. - zwrócił się do mnie.
- No ołkej. - rzekłam
- Mogę z wami ? - zapytał Wojtek
- Zati popatrzył na mnie.
- No pewnie. - powiedziałam
Uśmiechnął się szeroko i ruszyliśmy do samochodu.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
Byłam wyczerpana po zakupach. Chłopaki robili coś do jedzenia, a ja postanowiłam zadzwonić do Piotrka. Włączyłam laptopa. Zobaczyłam, że Pit jest na skype. Zadzwoniłam.
- No w końcu. Martwiliśmy się o ciebie. - rzekł
- Oj sorki. Ale poznawałam ludzi.
- I jak tam współlokatorki ?
- Dobrze. Nie mam ich. - obwieściłam
- O jak fajnie. - powiedział brat.
- Ta, ale mam współlokatorów. - zaśmiałam się.
Piterowi mina zrzedła.
- A mogę ich poznać ? - zapytał
- Jasne. - obwieściłam - Chłopaki chodźcie tu na chwilę.
Przyszli i stanęli tak, że nie było widać ich głów.
- Możecie niżej ? - zapytał Łukasz.
Obniżyli się. Zaczęłam się śmiać.
- O wy mendy małe. Gdzie ty jesteś ?
- U Pawła.
- Szybko jej nie oddamy, bo jedzenie nie gotowe. Mogę ją przywieść za jakąś godzinę ? - rzekł Paweł.
- No dobra. Kończymy pa. - powiedział Pit.
- No pa. - rozłączyłam się.
Po pysznym jedzeniu chłopaki mnie odwieźli. Pierwsze co zrobiłam po wejściu do mieszkania to wtuliłam się w Piotrka.
- Co ty tu robisz ? - zapytał
- Mieszkam ?
- Ale przecież masz prace we Wrocławiu.
- Nie. Mam inną. - uśmiechnęłam się.
- Jaką ? - zapytał Ziomek.
- Fizjo Skry. - krzyknęłam
- Naprawdę ? - zadowolił się Pit.
- Tak i to dzięki tobie. A teraz idę spać. - rzekłam.
Zmęczona poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Szybko się ubrałam i poszłam do łóżka.
- Piotruś, chodź do mnie ! - krzyknęłam.
- Tylko tam spokojnie. - zaśmiała się Agnieszka.
Przyszedł chłopak i położył się koło mnie.
- Dziękuję. - szepnęłam i wtuliłam się w niego.
- A wszystko to, bo ciebie kocham. - zaczął szeptać.
- Nie, wolę Zawsze tam gdzie ty.
Zaczął śpiewać szeptem hymn MŚ 2014. Miał taki kojący głos, że po chwili zasnęłam.
Rozdział z okazji walentynek. Wszystkim życzę miłego dnia :)
O super!! dobrze ze nie wyjechała :)
OdpowiedzUsuńI tak ma być :D Jakby wyjechała...Nie przeżyłabym :D Myślałam kurdę, że chcą Emilkę porwać i rządać okupu xDDD
OdpowiedzUsuń