Jakże piękny dzień dziś nastał. Niedziela Zmartwychwstania. Wczoraj byliśmy z koszyczkiem w rzeszowskim kościele, a dzisiaj jedziemy do Żyradowa. Śniadanie wielkanocne zjemy u rodziców Piotrka.
Wchodziliśmy do kościoła bocznym wejściem. Piotrek za szybko się wyprostował i był tego skutek. Uderzył się głową o futrynę i był huk. Zaczęłam się bezdźwięcznie śmiać. Poszliśmy na tył świątyni, aby nie zasłaniać nikomu. W ławkach się nie mieściliśmy, więc musieliśmy stać.
- Jak główka ? - zapytałam
- Haha, bardzo śmieszne. - powiedział z sarkazmem.
Po mszy udaliśmy się do samochodu. Odczekaliśmy chwilę, żeby rodzice mogli wrócić do domu przed nami.
- No pokaż tą główkę. - rzekłam
Nachylił ją i zaczęłam szukać miejsca uderzenia.
- Jaki guz. Ojoj. - oznajmiłam i pocałowałam miejsce.
- Już nie boli. - uśmiechnął się- Dobra, jedziemy.
Stresowałam się przed tym spotkaniem. Jak na razie znałam tylko mamę. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej się denerwowałam. Ale próbowałam tego nie okazywać.
- No to jesteśmy. - obwieścił Pit.
- Ktoś jeszcze jest ? - zapytałam, zauważając jeszcze dwa samochody.
- Pewnie Ewelina i Damian.
- No ołkej. To chodźmy.
Wysiedliśmy z samochodu i złapałam chłopaka za rękę. Zadzwonił do drzwi. Po chwili otworzyła nam jakaś mała dziewczynka.
- Wuj...- zaczęła, ale Pit ją uciszył.
Weszliśmy do środka.
- Weronika, kto to przyszedł ? - usłyszałam głos z pokoju.
Mała weszła spokojnie do pomieszczenia i nic nie mówiła.
- Kto to był ?- pytali
- Dzień dobry. - uśmiechnął się Cichy, wchodząc do pokoju gdzie wszyscy siedzieli.
- A dzień dobry Piotrusiu. Ale niespodzianka. - rzuciła się na niego mama. - Witaj. - przytuliła się do mnie.
- No właśnie. To jest moja dziewczyna. Emilka jest z Bełchatowa. To jest mój tato. - wskazał na mężczyznę.
Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam.
- No to wychował tam Piotrka. - zaśmiał się
- Oczywiście.
- To jest mój brat Damian. To jego żona Iza. A to ich córki. Patrycja.- wskazał na starszą.- Ma 12 lat. A to Weronika. - pokazał dziewczynę, która otwierała nam drzwi.- Ma 6 lat.
Wydają się być miłymi ludźmi.
- A to jest Ewelina, moja siostra. To jej mąż Kacper i ich synek Dawid, który ma 6 lat.
Rodzinka była super. Wesoła, żartobliwa no i miła. Wydaje mi się, że zaakceptowali mnie.
- Przepraszam, ale muszę zadzwonić. - obwieściłam i wyszłam.
Moim pierwszym rozmówcą był oczywiście Łukasz. Zadowolony, bo Agnieszka jest u niego. Nawet chwilę z nią porozmawiałam. Później zatelefonowałam do każdego ze Skry. To był krótsze rozmowy. I na końcu napisałam sms'a do taty Wesołych świąt życzy Emilka z Piotrkiem. Po chwili telefon zaczął dzwonić.
- Hallo? - odebrałam
- No cześć córeczko. Co już nie możesz zadzwonić do rodziców ? - usłyszałam mamę.
- No przecież wysłałam sms'a.
- Pfff, sms'a. To jest totalny brak szacunku wobec nas !
- Mamo, proszę Cię. Gdybym nie miała szacunku, to nawet głupiego sms'a bym nie wysłała ! I mogłam tego nie robić ! Uniknęła bym tej rozmowy !
- Co za bezczelny gówniarz ! - wrzasnęła- Ty nie jesteś moją córką ! Nie tak Cię wychowałam !
Po tych słowach, łzy zaczęły mi spływa po policzkach.
- No tak, ty mnie nie wychowałaś. Mnie wychował Łukasz ! I bardzo dobrze !
Przybiegł do mnie chłopak.
- Nie chcę Cię znać ! - obwieściła i rozłączyła się.
Przytuliłam się do Piotrka.
- Ona powiedziała, że nie jestem jej córką i że nie chce mnie znać. - wydukałam.
Westchnął tylko i mocniej mnie przytulił. Po chwili stania, popatrzył na mnie.
- Już nie płacz. - otarł kciukami łzy.- Chodź do środka.
- Ale jak ja wyglądam ? - zapytałam
- Jak zwykle pięknie. - pocałował mnie i załapał za rękę.
Popatrzyłam na okno. Stała w nim moja przyszła teściowa. Szybko spuściłam wzrok. Przystanęłam.
- A co teraz sobie twoi o mnie pomyślą ? - zapytałam
- Że jesteś kochana i piękna. Tylko się uśmiechnij.- uśmiechnął się chłopak.
Zrobiłam sztuczny uśmiech. Złapał mnie w pasie i zaczął gilgotać. Śmiałam się na cały głos.
- Przestań !- krzyczałam
- Za buziaka. - przestał
- Nie
Znowu zaczął. Łzy leciały mi ze śmiechu.
- Dobra, dobra ! - obwieściłam
Odwróciłam się do niego. Dałam buziaka i zaczęłam biec do domu. Gonił mnie. Szybko wleciałam do pokoju i usiadłam na naszych miejscach.
- I tak Cię później dopadnę. - wszedł Piotrek.
- Ciocia, ja Cię obronię. - zwróciła się do mnie Weronika.
Zdziwiła mnie ta wypowiedź. Miło, że tak szybko się do mnie przekonała.
- Haha dziękuję. - zaśmiałam się.
Reszta pobytu minęła miło. Dzieciaki mówią na mnie ciocia, Chyba mnie polubili. Poszliśmy też na spacer. Poznałam okolice, w których wychowywał się Piotrek. Podczas przechadzki zadzwoniłam do koleżanek oraz do Siurasia i Igły. Jak zwykle wymyślali różne rzeczy. Koło 18 wróciliśmy do Rzeszowa.
Opadłam zmęczona na kanapę.
- Ale mnie dzieciaki wymęczyły. - zaśmiałam się
Usiadł koło mnie i zaczął całować. Pocałunki stawały się bardziej namiętne. Pita ręce jeździły po moich plecach. Koszulka szła do góry.
- Piter. - szepnęłam
Wstał i zdenerwowany poszedł do sypialni. Podciągnęłam nogi pod brodę. Może rzeczywiście przesadzam... I tak długo już wytrzymał. Tyle cierpiał. Poszłam do niego. Leżał twarzą w poduszkach. Usiadłam na jego plecach i zaczęłam masować. Po chwili ściągnęłam jego koszulkę. Składałam pocałunki na jego obojczyku. Odwrócił się i złączył nasze wargi. Po chwili nie mieliśmy już na sobie ubrań.
Po przyjemności leżeliśmy w łóżku.
- Kocham Cię.- szepnęłam
- Ja Ciebie też.
Położyłam głowę na jego torsie.
- Jutro jadę do Bełka. We wtorek wrócę ze Skrzatami.- oznajmiłam
- Ehhh no szkoda. Co robimy ?
- Idziemy spać. - zaśmiałam się i zamknęłam oczy.
Na sen nie musiałam długo czekać.
Wiem, że słaby, ale ostatnio nie mam weny :/ przepraszam
środa, 30 kwietnia 2014
środa, 23 kwietnia 2014
Rozdział 45
KILKA DNI PÓŹNIEJ
W końcu przyszedł ten upragniony dzień. Wychodzę ze szpitala. Została jeszcze godzina do otrzymywania wypisu. Z jednej strony chciałam wyjść, a z drugiej nie chciałam zostawiać tu samej Gosi. Ma bardzo miłych rodziców. Poznałam ją bardzo. Lubi Skrę i Resovię, ale bardziej tą drugą. Niedługo ma testy gimnazjalne. Musi wybrać jakieś liceum. I przymierza się na liceum sportowe.
- Pani Emilko, mam tu pani wypis. Jeszcze tylko podpis i jest pani wolna. - wszedł lekarz.
Podpisałam papiery i byłam wolna.
- Ktoś po panią przyjedzie ? - zapytał
- Nie, sama sobie poradzę.
- Dzień dobry, ja po Emilkę. - wszedł Paweł
- O dzień dobry. Pani Emilka już jest wolna. - rzekł lekarz i wyszedł
- To co, jedziemy. - uśmiechnął się libero.
- Czekaj chwilę. - podeszłam do Gosi. - Masz tu mój numer. Dzwoń jak coś.- dałam jej karteczkę- Wierzę, że dostaniesz się do tego liceum. Cześć.
- Dziękuję. Cześć.
Paweł wziął moją torbę i wyszliśmy.
- Jedziemy na chwilę do Ciebie, a potem bierzemy Cię z chłopakami na wycieczkę. - oznajmił
Dojechaliśmy do mnie. Jak miło wrócić do domu. Dzwonek do drzwi. Do środka weszli: Wojtek, Andrzej i Karol.
- Cześć. - przywitałam się z nimi.
- Emi, a ile ty masz koszulek meczowych ? - zapytał Włodi.
- Dużo. - zaśmiałam się. - Nie no, tam w kartonie są wszystkie. A teraz panowie przepraszam, idę do toalety.
Po wyjściu z łazienki chłopaki zaczęli się ubierać.
- Dobra jedziemy. - rzekł Karol i wziął mnie pod pachę.
- A gdzie jedziemy ? - zapytam
- Niespodzianka.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Droga mijała przyjemnie i wesoło. Z nimi nie da się nudzić. Nadal nie wiedziałam gdzie jedziemy. Robiliśmy sobie sweet focie i wrzucaliśmy na facebook'a. Po godzinie byłam zmęczona. Oparłam głowę o Pawła i zasnęłam.
Obudził mnie Karol swoim śpiewem.
- Spać się nie da. - zaśmiałam się.
- Przepraszam.
Zaczęliśmy wszyscy śpiewać. Po jednej piosence samochód się zatrzymał. Wyjrzałam przez okno. Byliśmy na... Podpromiu ! Wyszłam z samochodu.
- No to mecz jest za 30 min. - oznajmił Wrona- To co, idziemy do środka.
- Masz. - Włodarczyk wręczył mi koszulkę Piotrka. - Nie obrazisz się, że wziąłem z twojego pudełka ?
- Nie. Chłopaki ja jeszcze muszę do łazienki.
Weszłam do toalety i przebrałam koszulkę. Chłopaki czekali na mnie. Weszliśmy na halę. Mieli jeszcze rozgrzewkę. Zaprowadzili mnie na miejsce. Nie było tak źle.
- Kurczę. Nie powiedziałam Piotrkowi, że dzisiaj wychodzę. - westchnęłam
- To dobrze. - powiedział Karol.
Zaczął się mecz. Chłopaki co chwilę komentowali. Nie obyło się też bez zdjęć. Mecz był zacięty. Stan w rywalizacji wynosił 2;2. po ciężkim boju, Resovia wygrała 3:1 i awansowała do finału. Będą grać ze Skrą o pierwsze miejsce. I tak mam nadzieję, że Skra wygra. Po podziękowaniu drużyn, przeszłam prze bandę. Podeszłam do Piotrka. Stał do mnie tyłem. Słyszałam jak z Perłowskim rozmawiają o mnie.
- Chciałbym ją teraz przytulić. Nie widziałem jej od tygodnia. Biedna w szpitalu leży. - mówił Piotrek.
Popatrzyłam na Łukasza. Uśmiechał się do mnie.
- Co ty tak się śmiejesz ? - zapytał Pit i odwrócił się w moją stronę.
Rzuciłam się na niego i złączyłam nasze wargi.
- Co ty tu robisz ? - zapytał zadowolony.
- Przyjechałam kibicować. - zaśmiałam się.
- A szpital ?
- To już przeszłość.
Opuścił mnie na ziemię i pocałował.
- Ja idę się rozciągać. Czekasz na mnie ?
- Tak. Mam chłopaków, także będzie wesoło.
- Postaram się być jak najszybciej. - pocałował mnie i pobiegł.
Wróciłam do chłopaków. Tak jak mówiłam, nie nudziłam się. Ten czas szybko zleciał.
- Cześć chłopaki. Dzięki, że przyjechaliście. - przywitał się Pit. - To co , zapraszam do mnie.
U Cichego jak zwykle porządek. Chłopakom odwalało. Ale było super. Po godzinie zaczęli się zbierać.
- To my was zostawiamy. Emi zostajesz tu do świąt ? - zapytał Paweł
- Nie, jadę z wami. Nie mam żadnych ubrań.
- Jak to nie ? Przecież masz u mnie. - oznajmił Cichy.
- No i tu też masz. - podał mi torbę Andrzej.
- No to zostaję. Dzięki chłopaki. - przytuliłam ich.
- To miłej zabawy. - rzekł Karol i wyszli.
- To co robimy ? - zapytał chłopak
- Idziemy spać.
Po kąpieli poszłam do sypialni. Czekałam na kąpiącego się chłopaka. Po chwili przyszedł uśmiechnięty. Usiadł na łóżku i zaczął mnie całować. Tak mi tego brakowało. Położył rękę na moich plecach o przyciągnął do siebie.
- Auć. - syknęłam
- Przepraszam. - szepnął.
- Nic się nie stało. - oparłam głowę o jego tors.
- Na święta jedziemy do moich rodziców. - oznajmił.
- No dobra. - westchnęłam
Wtuliłam się w niego. Było tak przyjemnie. Jeździł dłonią po mich plecach. Zmęczona zasnęłam.
Taki byle jaki.
zapraszam na drugiego bloga http://stan-wyprostowany-nawet.blogspot.com/
Pozdrawiam :P
W końcu przyszedł ten upragniony dzień. Wychodzę ze szpitala. Została jeszcze godzina do otrzymywania wypisu. Z jednej strony chciałam wyjść, a z drugiej nie chciałam zostawiać tu samej Gosi. Ma bardzo miłych rodziców. Poznałam ją bardzo. Lubi Skrę i Resovię, ale bardziej tą drugą. Niedługo ma testy gimnazjalne. Musi wybrać jakieś liceum. I przymierza się na liceum sportowe.
- Pani Emilko, mam tu pani wypis. Jeszcze tylko podpis i jest pani wolna. - wszedł lekarz.
Podpisałam papiery i byłam wolna.
- Ktoś po panią przyjedzie ? - zapytał
- Nie, sama sobie poradzę.
- Dzień dobry, ja po Emilkę. - wszedł Paweł
- O dzień dobry. Pani Emilka już jest wolna. - rzekł lekarz i wyszedł
- To co, jedziemy. - uśmiechnął się libero.
- Czekaj chwilę. - podeszłam do Gosi. - Masz tu mój numer. Dzwoń jak coś.- dałam jej karteczkę- Wierzę, że dostaniesz się do tego liceum. Cześć.
- Dziękuję. Cześć.
Paweł wziął moją torbę i wyszliśmy.
- Jedziemy na chwilę do Ciebie, a potem bierzemy Cię z chłopakami na wycieczkę. - oznajmił
Dojechaliśmy do mnie. Jak miło wrócić do domu. Dzwonek do drzwi. Do środka weszli: Wojtek, Andrzej i Karol.
- Cześć. - przywitałam się z nimi.
- Emi, a ile ty masz koszulek meczowych ? - zapytał Włodi.
- Dużo. - zaśmiałam się. - Nie no, tam w kartonie są wszystkie. A teraz panowie przepraszam, idę do toalety.
Po wyjściu z łazienki chłopaki zaczęli się ubierać.
- Dobra jedziemy. - rzekł Karol i wziął mnie pod pachę.
- A gdzie jedziemy ? - zapytam
- Niespodzianka.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Droga mijała przyjemnie i wesoło. Z nimi nie da się nudzić. Nadal nie wiedziałam gdzie jedziemy. Robiliśmy sobie sweet focie i wrzucaliśmy na facebook'a. Po godzinie byłam zmęczona. Oparłam głowę o Pawła i zasnęłam.
Obudził mnie Karol swoim śpiewem.
- Spać się nie da. - zaśmiałam się.
- Przepraszam.
Zaczęliśmy wszyscy śpiewać. Po jednej piosence samochód się zatrzymał. Wyjrzałam przez okno. Byliśmy na... Podpromiu ! Wyszłam z samochodu.
- No to mecz jest za 30 min. - oznajmił Wrona- To co, idziemy do środka.
- Masz. - Włodarczyk wręczył mi koszulkę Piotrka. - Nie obrazisz się, że wziąłem z twojego pudełka ?
- Nie. Chłopaki ja jeszcze muszę do łazienki.
Weszłam do toalety i przebrałam koszulkę. Chłopaki czekali na mnie. Weszliśmy na halę. Mieli jeszcze rozgrzewkę. Zaprowadzili mnie na miejsce. Nie było tak źle.
- Kurczę. Nie powiedziałam Piotrkowi, że dzisiaj wychodzę. - westchnęłam
- To dobrze. - powiedział Karol.
Zaczął się mecz. Chłopaki co chwilę komentowali. Nie obyło się też bez zdjęć. Mecz był zacięty. Stan w rywalizacji wynosił 2;2. po ciężkim boju, Resovia wygrała 3:1 i awansowała do finału. Będą grać ze Skrą o pierwsze miejsce. I tak mam nadzieję, że Skra wygra. Po podziękowaniu drużyn, przeszłam prze bandę. Podeszłam do Piotrka. Stał do mnie tyłem. Słyszałam jak z Perłowskim rozmawiają o mnie.
- Chciałbym ją teraz przytulić. Nie widziałem jej od tygodnia. Biedna w szpitalu leży. - mówił Piotrek.
Popatrzyłam na Łukasza. Uśmiechał się do mnie.
- Co ty tak się śmiejesz ? - zapytał Pit i odwrócił się w moją stronę.
Rzuciłam się na niego i złączyłam nasze wargi.
- Co ty tu robisz ? - zapytał zadowolony.
- Przyjechałam kibicować. - zaśmiałam się.
- A szpital ?
- To już przeszłość.
Opuścił mnie na ziemię i pocałował.
- Ja idę się rozciągać. Czekasz na mnie ?
- Tak. Mam chłopaków, także będzie wesoło.
- Postaram się być jak najszybciej. - pocałował mnie i pobiegł.
Wróciłam do chłopaków. Tak jak mówiłam, nie nudziłam się. Ten czas szybko zleciał.
- Cześć chłopaki. Dzięki, że przyjechaliście. - przywitał się Pit. - To co , zapraszam do mnie.
U Cichego jak zwykle porządek. Chłopakom odwalało. Ale było super. Po godzinie zaczęli się zbierać.
- To my was zostawiamy. Emi zostajesz tu do świąt ? - zapytał Paweł
- Nie, jadę z wami. Nie mam żadnych ubrań.
- Jak to nie ? Przecież masz u mnie. - oznajmił Cichy.
- No i tu też masz. - podał mi torbę Andrzej.
- No to zostaję. Dzięki chłopaki. - przytuliłam ich.
- To miłej zabawy. - rzekł Karol i wyszli.
- To co robimy ? - zapytał chłopak
- Idziemy spać.
Po kąpieli poszłam do sypialni. Czekałam na kąpiącego się chłopaka. Po chwili przyszedł uśmiechnięty. Usiadł na łóżku i zaczął mnie całować. Tak mi tego brakowało. Położył rękę na moich plecach o przyciągnął do siebie.
- Auć. - syknęłam
- Przepraszam. - szepnął.
- Nic się nie stało. - oparłam głowę o jego tors.
- Na święta jedziemy do moich rodziców. - oznajmił.
- No dobra. - westchnęłam
Wtuliłam się w niego. Było tak przyjemnie. Jeździł dłonią po mich plecach. Zmęczona zasnęłam.
Taki byle jaki.
zapraszam na drugiego bloga http://stan-wyprostowany-nawet.blogspot.com/
Pozdrawiam :P
sobota, 19 kwietnia 2014
Rozdział 44
Nie mogłam spać, więc mój sen zakończył się o 7.00. Byłam sama i nie miałam co robić. Weszłam na iPhonie na ask'a. Ponad 100 pytań. Większość była ,,Szybko wracaj do zdrowia". Jedno pytanie brzmiało: Czemu nie jesteś z Pawłem ? ;( Tak razem słodko wyglądacie. Widziałam was razem. Gorąco pozdrawiam :*". Moja odpowiedź brzmiała: Bo jestem z Piotrkiem, a Paweł to mój przyjaciel :). Następne pytanie. Dodaj zdj z Ziomkiem, Piterem i Zatim. Wygrzebałam jakieś z galerii. Siedziałam po środku, w prawy policzek buziaka mi dawał Piotrek a w lewy Łukasz. Paweł stał za mną i robił rogi.
- Dzień dobry. - rzekł lekarz, wchodząc. - Już pani nie będzie sama.
Za nim pielęgniarka wwiozła dziewczynkę. Dali ją na łóżko jakieś 2 metry dalej. Podłączyli ją i wyszli. Była młoda.
- Cześć jestem Emilka. A ty ? - zaczęłam
- Gośka.
- Ile masz lat ?
- 15. - odparła.- Ma pani bardzo fajnego chłopaka.
- Lubisz siatkówkę ? - zapytałam
- Nie. Ja siatkówkę kocham. - uśmiechnęła się
- To tak jak ja.
Ktoś wszedł do sali. Odwróciłam się w stronę drzwi. Ujrzałam osoby, których najmniej się bym się spodziewała.
- Cześć córciu. -rzekła mama
- Cześć. Co wy tu robicie ?
- Przyjechaliśmy odwiedzić naszą córkę.
- Od kiedy tak wam na mnie zależy ?
- Oj nie przesadzaj. - usiadła- Dzwonił do Ciebie Łukasz ?
- Nie.
- Dlaczego ?
- Nie wiem. Pewnie ma trening.
W dalszej rozmowie atmosfera się nie poprawiła. Do sali wszedł Piotrek. Stanął przy drzwiach i zaczął ściągać kurtkę.
- Takiego chłopaka powinnaś sobie znaleźć. - patrzyła na Pita. - Taki przystojny i słodki. Może załatwić co go ?
- Nie mamo.
Chłopak zaczął iść w naszą stronę.
- Dzień dobry. - wyrwała mama.
- Dzień dobry. - uśmiechnął się i pocałował moją rodzicielkę w dłoń.
Podał także dłoń tacie. Na końcu podszedł do mnie i złączył nasze wargi.
- To dal Ciebie. - wręczył mi czerwoną różę.
- Dziękuję kochanie. - uśmiechnęłam się
- No Pawełku, jak Ci się żyje z naszą córką ? - zapytała
Czy ona zawsze musi mi robić na złość ?! Przecież wie, że on ma na imię Piotrek.
- On ma na imię Piotrek ! - warknęłam
- Emi spokojnie. Każdemu się zdarza. - powiedział Pit.
- Nie, nie będę spokojna ! Ona dokładnie wie, że masz na imię Piotrek ! Tylko jak zawsze chce mi robić na złość. Już nie pamiętasz pierwszego spotkania ?! Przecież ciągle gadała o Pawle, żeby nas skłócić. A że ja nic nie czuję do Pawła to ją to boli. - krzyknęłam - Wyjdź z stąd ! - rozkazałam jej
Dumna uniosła głowę i wyszła.
- Tato, przepraszam Cię, ale ty sam wiesz, że ona zawsze miała mnie gdzieś i we wszystkim utrudniała. Tylko Łukasz, Łukasz i Łukasz. - wyszeptałam ze łzami w oczach.
- Nic się nie stało. - pocałował mnie w czoło. - Nie będę wam przeszkadzał. A ty Piotrek nie przejmuj się moją żoną. Bądź z Emilką. Cześć dzieciaki.
- Pa.
Popatrzyłam na Piotrka. Był zamyślony. Położyłam się i bawiłam się palcami. Ciekawe o czym myśli... widziałam jak nastolatka patrzy się na nas.
- Piotrek. - powiedziałam
Żadnej reakcji z jego strony.
- Piotrek, Piotrek, Piotrek ! - zaśmiałam się
- Przepraszam, zamyśliłem się. Co chcesz ?
- To jest Gosia. - wskazałam na dziewczynę. - Mówi, że jesteś fajny.
- O jak miło. - uśmiechnął się.
Podszedł do niej i zaczęli rozmawiać. Ja wzięłam telefon i zadzwoniłam do brata. Opowiadał jak jest teraz w Rosji, jak mu się ćwiczy. Mówił, że jest w bardzo dobrej formie. Wypytywał mnie o wypadek i o zdrowie. Opowiedziałam mu wszystko i obwieściłam mu o dzisiejszym zajściu. Nie był zadowolony. Po chwili musiał kończyć, bo miał trening. Popatrzyłam na Piotrka i Gosię. Uśmiech z twarzy jej nie schodził. To cudowne, że jeden człowiek, potrafi sprawić, że dzień staje się lepszy.
- Emi, ona też lubi Skrę. - obwieścił
- No i to mi się podoba. - zaśmiałam się
- Ty jesteś ich fizjoterapeutką, prawda ? - zapytała
- Tak.
- A jaki jest Maciek Muzaj - zapytała
- Maciek jest...
- Siemanko. - przerwał mi krzyk.
Podskoczyłam ze strachu.
- Weź Maciek. Przestraszyłeś mnie. - powiedziałam
- Oj nie przesadzaj. Mnie się boisz ? Kochana. - przytulił mnie.
- Sam jesteś ?
- Nie, jeszcze kilka osób przyszło. Cześć Piotrek.
- Maciek, to jest Gosia. Twoja fanka nr 1. - pokazałam
- Siemka Gosiula. Co tam ? - zaczął z nią rozmawiać.
Do sali weszła cała drużyna Skry. Przywitałam się ze wszystkimi. To miłe z ich strony. Miło spędziłam czas. Nie mogli się nagadać.
- Czyli nie będzie Cię na dzisiejszym meczu ? - zapytał wychodzący Karol.
- Nie. Przepraszam.
I nastała cisza. Gosia zasnęła. Z Piotrkiem rozmawialiśmy szeptem. Jak zwykle wywołał uśmiech na mojej twarzy. W pewnym momencie wstał i wyszedł z sali. Co mu się stało ? O co mu chodzi ? Po 5 min wrócił z uśmiechem.
- Jedziemy na mecz. - obwieścił i zaczął się ubierać.
Pomógł mi się ubrać i pojechaliśmy. Na halę weszłam powoli. Było wiele kibiców jak zawsze. Łza popłynęła mi po policzku. Zatrzymałam się.
- Co się stało ? - zapytał Pit.
- Dziękuję Ci. - wtuliłam się w niego.
- Oj kochanie. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. A teraz chodź. - złapał mnie za rękę.
Zajęliśmy swoje miejsca i kibicowaliśmy. Skra grała bardzo dobrze, co potwierdza wynik 3:0. Dzięki tej wygranej, Skra przeszła do wielkiego finału. Zeszliśmy z Piotrkiem na parkiet i podeszłam do cieszących się chłopaków.
- Emilka !- przybiegł Paweł i Wojtek.- To dzięki tobie wygraliśmy.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i musiałam wrócić do szpitala.
Tam pożegnałam się z chłopakiem i pojechał. Po chwili dostałam sms'a. Dobranoc :* Pit. uśmiechnęłam się i odpisałam Dobranoc :*. Zadowolona z dnia zasnęłam.
Wesołych świąt, smacznego jajka, wesołego Alleluja i mokrego dyngusa :)
- Dzień dobry. - rzekł lekarz, wchodząc. - Już pani nie będzie sama.
Za nim pielęgniarka wwiozła dziewczynkę. Dali ją na łóżko jakieś 2 metry dalej. Podłączyli ją i wyszli. Była młoda.
- Cześć jestem Emilka. A ty ? - zaczęłam
- Gośka.
- Ile masz lat ?
- 15. - odparła.- Ma pani bardzo fajnego chłopaka.
- Lubisz siatkówkę ? - zapytałam
- Nie. Ja siatkówkę kocham. - uśmiechnęła się
- To tak jak ja.
Ktoś wszedł do sali. Odwróciłam się w stronę drzwi. Ujrzałam osoby, których najmniej się bym się spodziewała.
- Cześć córciu. -rzekła mama
- Cześć. Co wy tu robicie ?
- Przyjechaliśmy odwiedzić naszą córkę.
- Od kiedy tak wam na mnie zależy ?
- Oj nie przesadzaj. - usiadła- Dzwonił do Ciebie Łukasz ?
- Nie.
- Dlaczego ?
- Nie wiem. Pewnie ma trening.
W dalszej rozmowie atmosfera się nie poprawiła. Do sali wszedł Piotrek. Stanął przy drzwiach i zaczął ściągać kurtkę.
- Takiego chłopaka powinnaś sobie znaleźć. - patrzyła na Pita. - Taki przystojny i słodki. Może załatwić co go ?
- Nie mamo.
Chłopak zaczął iść w naszą stronę.
- Dzień dobry. - wyrwała mama.
- Dzień dobry. - uśmiechnął się i pocałował moją rodzicielkę w dłoń.
Podał także dłoń tacie. Na końcu podszedł do mnie i złączył nasze wargi.
- To dal Ciebie. - wręczył mi czerwoną różę.
- Dziękuję kochanie. - uśmiechnęłam się
- No Pawełku, jak Ci się żyje z naszą córką ? - zapytała
Czy ona zawsze musi mi robić na złość ?! Przecież wie, że on ma na imię Piotrek.
- On ma na imię Piotrek ! - warknęłam
- Emi spokojnie. Każdemu się zdarza. - powiedział Pit.
- Nie, nie będę spokojna ! Ona dokładnie wie, że masz na imię Piotrek ! Tylko jak zawsze chce mi robić na złość. Już nie pamiętasz pierwszego spotkania ?! Przecież ciągle gadała o Pawle, żeby nas skłócić. A że ja nic nie czuję do Pawła to ją to boli. - krzyknęłam - Wyjdź z stąd ! - rozkazałam jej
Dumna uniosła głowę i wyszła.
- Tato, przepraszam Cię, ale ty sam wiesz, że ona zawsze miała mnie gdzieś i we wszystkim utrudniała. Tylko Łukasz, Łukasz i Łukasz. - wyszeptałam ze łzami w oczach.
- Nic się nie stało. - pocałował mnie w czoło. - Nie będę wam przeszkadzał. A ty Piotrek nie przejmuj się moją żoną. Bądź z Emilką. Cześć dzieciaki.
- Pa.
Popatrzyłam na Piotrka. Był zamyślony. Położyłam się i bawiłam się palcami. Ciekawe o czym myśli... widziałam jak nastolatka patrzy się na nas.
- Piotrek. - powiedziałam
Żadnej reakcji z jego strony.
- Piotrek, Piotrek, Piotrek ! - zaśmiałam się
- Przepraszam, zamyśliłem się. Co chcesz ?
- To jest Gosia. - wskazałam na dziewczynę. - Mówi, że jesteś fajny.
- O jak miło. - uśmiechnął się.
Podszedł do niej i zaczęli rozmawiać. Ja wzięłam telefon i zadzwoniłam do brata. Opowiadał jak jest teraz w Rosji, jak mu się ćwiczy. Mówił, że jest w bardzo dobrej formie. Wypytywał mnie o wypadek i o zdrowie. Opowiedziałam mu wszystko i obwieściłam mu o dzisiejszym zajściu. Nie był zadowolony. Po chwili musiał kończyć, bo miał trening. Popatrzyłam na Piotrka i Gosię. Uśmiech z twarzy jej nie schodził. To cudowne, że jeden człowiek, potrafi sprawić, że dzień staje się lepszy.
- Emi, ona też lubi Skrę. - obwieścił
- No i to mi się podoba. - zaśmiałam się
- Ty jesteś ich fizjoterapeutką, prawda ? - zapytała
- Tak.
- A jaki jest Maciek Muzaj - zapytała
- Maciek jest...
- Siemanko. - przerwał mi krzyk.
Podskoczyłam ze strachu.
- Weź Maciek. Przestraszyłeś mnie. - powiedziałam
- Oj nie przesadzaj. Mnie się boisz ? Kochana. - przytulił mnie.
- Sam jesteś ?
- Nie, jeszcze kilka osób przyszło. Cześć Piotrek.
- Maciek, to jest Gosia. Twoja fanka nr 1. - pokazałam
- Siemka Gosiula. Co tam ? - zaczął z nią rozmawiać.
Do sali weszła cała drużyna Skry. Przywitałam się ze wszystkimi. To miłe z ich strony. Miło spędziłam czas. Nie mogli się nagadać.
- Czyli nie będzie Cię na dzisiejszym meczu ? - zapytał wychodzący Karol.
- Nie. Przepraszam.
I nastała cisza. Gosia zasnęła. Z Piotrkiem rozmawialiśmy szeptem. Jak zwykle wywołał uśmiech na mojej twarzy. W pewnym momencie wstał i wyszedł z sali. Co mu się stało ? O co mu chodzi ? Po 5 min wrócił z uśmiechem.
- Jedziemy na mecz. - obwieścił i zaczął się ubierać.
Pomógł mi się ubrać i pojechaliśmy. Na halę weszłam powoli. Było wiele kibiców jak zawsze. Łza popłynęła mi po policzku. Zatrzymałam się.
- Co się stało ? - zapytał Pit.
- Dziękuję Ci. - wtuliłam się w niego.
- Oj kochanie. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. A teraz chodź. - złapał mnie za rękę.
Zajęliśmy swoje miejsca i kibicowaliśmy. Skra grała bardzo dobrze, co potwierdza wynik 3:0. Dzięki tej wygranej, Skra przeszła do wielkiego finału. Zeszliśmy z Piotrkiem na parkiet i podeszłam do cieszących się chłopaków.
- Emilka !- przybiegł Paweł i Wojtek.- To dzięki tobie wygraliśmy.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i musiałam wrócić do szpitala.
Tam pożegnałam się z chłopakiem i pojechał. Po chwili dostałam sms'a. Dobranoc :* Pit. uśmiechnęłam się i odpisałam Dobranoc :*. Zadowolona z dnia zasnęłam.
Wesołych świąt, smacznego jajka, wesołego Alleluja i mokrego dyngusa :)
poniedziałek, 14 kwietnia 2014
Rozdział 43
Nie mogłam spać bo mnie wszystko bolało. Dopiero w krainę Morfeusza odpłynęłam o 5 rano.
Przebudziłam się i poczułam jak ktoś trzyma mnie za rękę. Otworzyłam oczy. Był to Paweł, miał opartą głowę o łóżko. Postanowiłam go wkręcić jak Piotrka.
- Kim pan jest ? - zapytałam
- O cześć Emilka. Nie wiesz kim jestem ? - zapytał smutny.
- Przepraszam, ale nie.
- To szkoda, ale też dobrze. Przynajmniej nie pamiętasz tych krzywd, które Ci wyrządziłem. To ja może odejdę i zapomnisz o mnie. - wstał i odszedł.
- Nie no Zati chodź tu. Dałeś się wkręcić jak Piotrek. - zachichotałam.
- Bardzo śmieszne. - powiedział- Jak się czujesz ?
- A boli mnie wszystko.
- Potrzebujesz czegoś ? - zapytał
- Tak. Przytul mnie.
Uśmiechnął się i delikatnie zamknął mnie w swoim uścisku.
- Kocham Cię. - szepnął- Przepraszam za moje błędy. Nie mógłbym żyć z tym, że zginęłaś przeze mnie. Kocham Cię.
Popatrzył mi się w oczy. Były przepełnione czułością. Zbliżył się do mnie i złączył nasze wargi.
- Paweł ja mam chłopaka. Przepraszam. Ale ja też Cię kocham, ale bardziej jako brata. Nie opuszczaj mnie.
Posiedział u mnie jeszcze chwilę i musiał iść na trening. Znowu zostałam sama. Bateria w telefonie mi padała, nie miałam żadnej książki i do tego jestem sama na sali. Popatrzyłam na zegarek. 11.31. Piotrek miał być u mnie o 11... Ciekawe co go zatrzymało. Zadzwoniłam do niego. Po dwóch sygnałach odrzucił. Spróbowałam jeszcze raz. To samo zrobił. Przecież on zawsze odbiera, Nawet jak prowadzi. Coś mi nie dawało spokoju. Wstałam powoli i wyszłam z sali. Chodzenie sprawiało mi wielki ból. Szłam po korytarzu, tak jakby coś mnie ciągnęło. Doszłam do recepcji i poczułam nóż w plecach. Stał tam Piotrek i rozmawiał z jakąś młodą pielęgniarką Śmiali się, wyglądało jakby romansowali. Sparaliżowało mnie. Jedyne co mnie nie bolało to łzy.
- Przepraszam, coś się stało ? - podszedł lekarz.
- Nie nic. Tylko strasznie mnie wszystko boli. Pomoże mi pan wrócić do sali ?
- Tak. -popatrzył na Piotrka- Nie może pani sama chodzić.
- Wiem, ale potrzebowałam czegoś do picia.
Lekarz pomógł mi wrócić do sali. Położyłam się w łóżku o schowałam twarz w poduszkę. Słyszłam jak ktos wchodzi.
- Hej kotek. - usłyszałam - Co się stało ?
Podszedł do mnie i pocałował w głowę.
- Kotuś co się stało ?
- Zapytaj się swojej pielęgniareczki. - warknęłam
- O czym ty mówisz ?
- Widziałam was jak sobie miło rozmawialiście.
- Matko Emi. My tylko rozmawialiśmy. A poza tym. to jest moja znajoma. Wiesz, że tylko Ciebie kocham. No nie licząc rodziców. Popatrz na mnie.
Powoli odwróciłam głowę w jego stronę.
- Nie płacz. Nigdy nie mógłbym zostawić takiej dziewczyny. Kocham Cię.
Wyciągnęłam do niego ręce. Uśmiechnął się i zbliżył się do mnie.
- Kocham Cię. - zaśmiałam się.
Zaśmiał się i pocałował mnie.
Zrobiłam mu miejsce na łóżku aby usiadł. Oparłam głowę o jego ramię. Bardzo dużo się śmialiśmy, tak mi poprawił humor, że zapomniałam o bólu. Mijały godziny a my się nie nudziliśmy. Piotrek to jest najlepszy lek na wszystko. Popatrzyłam na zegarek. 17.
- Piotruś, a co ty tu robisz ? Przecież za godzinę masz mecz.
- Nie gram dzisiaj. Zostaję z Tobą.
- Oszalałeś ?! Taki ważny mecz a ty ze mną siedzisz ? Wariat mój kochany. - pocałowałam go.
- Parę minut przed meczem muszę do nich zadzwonić i będą wyświetlać to na hali. Także przygotuj się.
No i nadszedł czas meczu. Piotrek zadzwonił.
- Witam wszystkich. Przepraszam was bardzo, ale mam małe problemy....
- On nie ma problemów !! To wszystko przeze mnie !! Przepraszam !!
- Mogę Cię pokazać ? - zapytał
- Nie bo wyglądam jak zombie.
- Czyli mogę. - skierował na mnie telefon. Ostrożnie pomachałam.
Piotrek stanął dalej, że prawie go nie było widać. Gdy tak rozmawiał ktoś wszedł do sali.
- Siemanko ! - usłyszałam krzyki.
- Hej ! - przywitałam się. - Moje Skrzaty kochane.
Przyszedł Zati, Włodi, Karol i Andrzej.
- Nasza połamana pani fizjo. - zaśmiał się Karol. - Zabieramy Cię na mecz. Znaczy jakiś telewizor skombinujemy i będziemy kibicować. Twój men na boisku a ty w łóżku. No wiesz co ? - gadał przejęty Karol- Masz zakładaj. - rzucił mi koszulkę.
Podniosłam ją. Była Piotrka.
- No dawaj. Twój men czeka. - nalegał Kłos.
- Ej ja to słyszę i z resztą kibice też. - rzekł Pit.
- Piter. Co ty tu.... O jaki słodziak, siedzi ze swoją dziewczyną. To my pójdziemy.
- Nie, nie. Ona już pewnie ma mnie dosyć. Ja będę już kończył. Pożegnajcie się.
Zaczęliśmy machać.
- Przepraszam jeszcze raz. Powodzenia chłopaki. - rozłączył się.
Chłopaki wynaleźli telewizor i puścili mecz. Były bardzo duże emocje. Chłopaki cały czas się darli. Musiało to śmiesznie wyglądać. Ja przytulona z Piotrkiem na łóżku, Zati na krześle, a Włodi, Karol i Andrzej na podłodze. Co chwilę kradłam całusa chłopaka. Gdy trwał 2 set wszedł lekarz. Jak zobaczył towarzystwo, stanął jak wmurowany. My zaczęliśmy się śmiać. Zrobił nam kilka zdjęć i wyszedł.
Resovia po ciężkim boju wygrała 3:2
- Dobra my będziemy lecieć. - oznajmili po zakończeniu meczu.
- Okej. Dzięki chłopaki.
- Nie ma za co. A kiedy wychodzisz ? - zapytał Karol.
- Nie wiem. Za jakiś tydzień.
- Czyli nie będzie Cię na naszym meczu. Narka.
- Narka.
Piotrek został ze mną. Usiadł na skraju łóżka. Złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam do siebie. Uśmiechnął się i wpatrywał się w moje oczy. Uśmiechnął się szerzej i zaczął całować mnie po szyi.
- Kocham Cię. - szepnęłam.
- Ja Ciebie też. - wyszeptał
- Jak ja Cię pragnę.- westchnęłam
Popatrzył na mnie i złączył nasze wargi w namiętnym pocałunku. Nasze języki walczyły coraz bardziej. Wszedł ktoś do sali. Z wielką niechęcią oderwałam się od niego. e drzwiach stała pielęgniarka. Patrzyła na nas ze łzami w oczach.
- Będzie musiał pan zaraz iść. - warknęła i poszła
- Uuuu ktoś tu jest zazdrosny. - zaśmiałam się
- Moje kochanie. - mruknął.- To będę się zbierał.
- Zabierz mnie z tond. Proszę - jęknęłam
- Wiesz, że bym chciał. Kocham Cię. - dał mi buziaka i wstał.
Popatrzył na mnie i pocałował w czoło.
- Miłych snów. Do jutra. - uśmiechnął się.
- Miłych snów. Do jutra.
Byłam już śpiąca kiedy dostałam sms'a. Od Ziomka. Dobranoc siostrzyczko :* Jutro pogadamy. Odpisałam Dobranoc :*. Zamknęłam oczy. Ale mam wspaniałego chłopaka o przyjaciół. Czułam jakby ktoś koło mnie był. Otworzyłam oczy i nic.
- Cześć Arek. Przepraszam ale jestem zmęczona. Dobranoc.
Zamknęłam oczy i zasnęłam.
Obiecałam więc: Gabryśka przepraszam. Ty już wiesz za co :*
I jak ? Podoba się rozdział ? Do następnego :*
Przebudziłam się i poczułam jak ktoś trzyma mnie za rękę. Otworzyłam oczy. Był to Paweł, miał opartą głowę o łóżko. Postanowiłam go wkręcić jak Piotrka.
- Kim pan jest ? - zapytałam
- O cześć Emilka. Nie wiesz kim jestem ? - zapytał smutny.
- Przepraszam, ale nie.
- To szkoda, ale też dobrze. Przynajmniej nie pamiętasz tych krzywd, które Ci wyrządziłem. To ja może odejdę i zapomnisz o mnie. - wstał i odszedł.
- Nie no Zati chodź tu. Dałeś się wkręcić jak Piotrek. - zachichotałam.
- Bardzo śmieszne. - powiedział- Jak się czujesz ?
- A boli mnie wszystko.
- Potrzebujesz czegoś ? - zapytał
- Tak. Przytul mnie.
Uśmiechnął się i delikatnie zamknął mnie w swoim uścisku.
- Kocham Cię. - szepnął- Przepraszam za moje błędy. Nie mógłbym żyć z tym, że zginęłaś przeze mnie. Kocham Cię.
Popatrzył mi się w oczy. Były przepełnione czułością. Zbliżył się do mnie i złączył nasze wargi.
- Paweł ja mam chłopaka. Przepraszam. Ale ja też Cię kocham, ale bardziej jako brata. Nie opuszczaj mnie.
Posiedział u mnie jeszcze chwilę i musiał iść na trening. Znowu zostałam sama. Bateria w telefonie mi padała, nie miałam żadnej książki i do tego jestem sama na sali. Popatrzyłam na zegarek. 11.31. Piotrek miał być u mnie o 11... Ciekawe co go zatrzymało. Zadzwoniłam do niego. Po dwóch sygnałach odrzucił. Spróbowałam jeszcze raz. To samo zrobił. Przecież on zawsze odbiera, Nawet jak prowadzi. Coś mi nie dawało spokoju. Wstałam powoli i wyszłam z sali. Chodzenie sprawiało mi wielki ból. Szłam po korytarzu, tak jakby coś mnie ciągnęło. Doszłam do recepcji i poczułam nóż w plecach. Stał tam Piotrek i rozmawiał z jakąś młodą pielęgniarką Śmiali się, wyglądało jakby romansowali. Sparaliżowało mnie. Jedyne co mnie nie bolało to łzy.
- Przepraszam, coś się stało ? - podszedł lekarz.
- Nie nic. Tylko strasznie mnie wszystko boli. Pomoże mi pan wrócić do sali ?
- Tak. -popatrzył na Piotrka- Nie może pani sama chodzić.
- Wiem, ale potrzebowałam czegoś do picia.
Lekarz pomógł mi wrócić do sali. Położyłam się w łóżku o schowałam twarz w poduszkę. Słyszłam jak ktos wchodzi.
- Hej kotek. - usłyszałam - Co się stało ?
Podszedł do mnie i pocałował w głowę.
- Kotuś co się stało ?
- Zapytaj się swojej pielęgniareczki. - warknęłam
- O czym ty mówisz ?
- Widziałam was jak sobie miło rozmawialiście.
- Matko Emi. My tylko rozmawialiśmy. A poza tym. to jest moja znajoma. Wiesz, że tylko Ciebie kocham. No nie licząc rodziców. Popatrz na mnie.
Powoli odwróciłam głowę w jego stronę.
- Nie płacz. Nigdy nie mógłbym zostawić takiej dziewczyny. Kocham Cię.
Wyciągnęłam do niego ręce. Uśmiechnął się i zbliżył się do mnie.
- Kocham Cię. - zaśmiałam się.
Zaśmiał się i pocałował mnie.
Zrobiłam mu miejsce na łóżku aby usiadł. Oparłam głowę o jego ramię. Bardzo dużo się śmialiśmy, tak mi poprawił humor, że zapomniałam o bólu. Mijały godziny a my się nie nudziliśmy. Piotrek to jest najlepszy lek na wszystko. Popatrzyłam na zegarek. 17.
- Piotruś, a co ty tu robisz ? Przecież za godzinę masz mecz.
- Nie gram dzisiaj. Zostaję z Tobą.
- Oszalałeś ?! Taki ważny mecz a ty ze mną siedzisz ? Wariat mój kochany. - pocałowałam go.
- Parę minut przed meczem muszę do nich zadzwonić i będą wyświetlać to na hali. Także przygotuj się.
No i nadszedł czas meczu. Piotrek zadzwonił.
- Witam wszystkich. Przepraszam was bardzo, ale mam małe problemy....
- On nie ma problemów !! To wszystko przeze mnie !! Przepraszam !!
- Mogę Cię pokazać ? - zapytał
- Nie bo wyglądam jak zombie.
- Czyli mogę. - skierował na mnie telefon. Ostrożnie pomachałam.
Piotrek stanął dalej, że prawie go nie było widać. Gdy tak rozmawiał ktoś wszedł do sali.
- Siemanko ! - usłyszałam krzyki.
- Hej ! - przywitałam się. - Moje Skrzaty kochane.
Przyszedł Zati, Włodi, Karol i Andrzej.
- Nasza połamana pani fizjo. - zaśmiał się Karol. - Zabieramy Cię na mecz. Znaczy jakiś telewizor skombinujemy i będziemy kibicować. Twój men na boisku a ty w łóżku. No wiesz co ? - gadał przejęty Karol- Masz zakładaj. - rzucił mi koszulkę.
Podniosłam ją. Była Piotrka.
- No dawaj. Twój men czeka. - nalegał Kłos.
- Ej ja to słyszę i z resztą kibice też. - rzekł Pit.
- Piter. Co ty tu.... O jaki słodziak, siedzi ze swoją dziewczyną. To my pójdziemy.
- Nie, nie. Ona już pewnie ma mnie dosyć. Ja będę już kończył. Pożegnajcie się.
Zaczęliśmy machać.
- Przepraszam jeszcze raz. Powodzenia chłopaki. - rozłączył się.
Chłopaki wynaleźli telewizor i puścili mecz. Były bardzo duże emocje. Chłopaki cały czas się darli. Musiało to śmiesznie wyglądać. Ja przytulona z Piotrkiem na łóżku, Zati na krześle, a Włodi, Karol i Andrzej na podłodze. Co chwilę kradłam całusa chłopaka. Gdy trwał 2 set wszedł lekarz. Jak zobaczył towarzystwo, stanął jak wmurowany. My zaczęliśmy się śmiać. Zrobił nam kilka zdjęć i wyszedł.
Resovia po ciężkim boju wygrała 3:2
- Dobra my będziemy lecieć. - oznajmili po zakończeniu meczu.
- Okej. Dzięki chłopaki.
- Nie ma za co. A kiedy wychodzisz ? - zapytał Karol.
- Nie wiem. Za jakiś tydzień.
- Czyli nie będzie Cię na naszym meczu. Narka.
- Narka.
Piotrek został ze mną. Usiadł na skraju łóżka. Złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam do siebie. Uśmiechnął się i wpatrywał się w moje oczy. Uśmiechnął się szerzej i zaczął całować mnie po szyi.
- Kocham Cię. - szepnęłam.
- Ja Ciebie też. - wyszeptał
- Jak ja Cię pragnę.- westchnęłam
Popatrzył na mnie i złączył nasze wargi w namiętnym pocałunku. Nasze języki walczyły coraz bardziej. Wszedł ktoś do sali. Z wielką niechęcią oderwałam się od niego. e drzwiach stała pielęgniarka. Patrzyła na nas ze łzami w oczach.
- Będzie musiał pan zaraz iść. - warknęła i poszła
- Uuuu ktoś tu jest zazdrosny. - zaśmiałam się
- Moje kochanie. - mruknął.- To będę się zbierał.
- Zabierz mnie z tond. Proszę - jęknęłam
- Wiesz, że bym chciał. Kocham Cię. - dał mi buziaka i wstał.
Popatrzył na mnie i pocałował w czoło.
- Miłych snów. Do jutra. - uśmiechnął się.
- Miłych snów. Do jutra.
Byłam już śpiąca kiedy dostałam sms'a. Od Ziomka. Dobranoc siostrzyczko :* Jutro pogadamy. Odpisałam Dobranoc :*. Zamknęłam oczy. Ale mam wspaniałego chłopaka o przyjaciół. Czułam jakby ktoś koło mnie był. Otworzyłam oczy i nic.
- Cześć Arek. Przepraszam ale jestem zmęczona. Dobranoc.
Zamknęłam oczy i zasnęłam.
Obiecałam więc: Gabryśka przepraszam. Ty już wiesz za co :*
I jak ? Podoba się rozdział ? Do następnego :*
poniedziałek, 7 kwietnia 2014
Rozdział 42
OCZAMI PIOTRKA
Po telefonie od Zatiego zadzwoniłem do trenera.
- Trenerze dziś na treningu mnie nie będzie. - rzekłem
- Dobra, ale jutro na meczu nie grasz.
- No okej. Nawet nie wiem czy na meczu będę.. Muszę jechać do Bełchatowa, bo moja dziewczyna miała wypadek i leży w szpitalu. Do widzenia. - rozłączyłem się
Wsiadłem do samochodu i pojechałem do Bełchatowa. Na miejscu byłem po 3 godzinach.
Wbiegłem do szpitala i zapytałem w recepcji gdzie ona się znajduje. Pobiegłem pod wskazana salę. Na korytarzu siedział Paweł. Zapytałem co z nią. Opowiedział mi i wszedłem do niej. Była cała poobijana. Usiadłem przy łóżku i złapałem jej dłoń.
- Piotrek, ja będę jechał. - usłyszałem
Odwróciłem się do niego.
- Dobra. Dziękuję. - uśmiechnąłem się
Miło, że się nią tak opiekował. Oparłem głowę o łóżko. Gdyby, spotkał tego debila, który jej to zrobił, urwałbym mu łeb ! No właśnie, co z nim ? Wyszedłem na korytarz.
- Słuchaj Paweł, a co z ty, kierowcą ? - zapytałem
- Yyyy policja się nim zajęła na miejscu. Także o to się nie martw.
- Dobra. Dzięki jeszcze raz.
Wszedłem z powrotem do sali. Tak mi jej było szkoda. Złapałem ją za rękę.
- Dlaczego chciałaś mi to zrobić ? Trzeba było powiedzieć, że nie wytrzymujesz. Bym przyjechał. Poradzilibyśmy coś. Przepraszam Cię. Przepraszam, że nie było mnie przy tobie. - łza popłynęła mi po policzku.
Nic, dalej nieprzytomna. Oparłem głowę o łóżko. Czułem jak jestem zmęczony. Biłem się z myślami. Po chwili rozmyślania zasnąłem.
Obudziło mnie głaskanie po twarzy. Popatrzyłem na Emilkę. Patrzyła na mnie zdziwiona.
- Cześć wariacie mój kochany. - uśmiechnąłem się
- Kim pan jest ? - zapytała
Zszokowało mnie to a zarazem zasmuciło.
- Jestem Piotrek. Jestem Twoim chłopakiem.
- Przepraszam, ale nie pamiętam Cię.
- Nic się nie stało. Zapomnij o naszej rozmowie. Wiedz,że Cię zawsze kocham. - westchnąłem- Cześć.
Wstałem i podszedłem do drzwi.
- Piter chodź tu. - usłyszałem- Nie opuszczaj mnie. Kocham Cię.
Zmarszczyłem brwi i podszedłem do niej.
- Dałeś się nabrać. - zachichotała
- Osz ty parówo jedna. - schyliłem się i złączyłem nasze wargi. - Jak się czujesz ?
- Wszystko mnie boli. Która godzina ?
- 3 w nocy. - uśmiechnąłem się
- Idź do domu, prześpij się.
- Nie, zostanę z tobą.
- Piotrek, nie możesz zrywać nocy przeze mnie. Pojedź do mnie.
- Emiś ja nigdzie nie jadę. A teraz idę powiedzieć, że się obudziłaś. - pocałowałem ją.
Na korytarzu nie było żadnego lekarza. Dopiero przy recepcji.
- Panie doktorze, moja dziewczyna się obudziła. - oznajmiłem.
- Dobrze, już idę.
Weszliśmy do sali.
- Witamy pani Emilko. Jak się czujemy ?
- Wszystko mnie boli. Piotrek, idź do mnie.
- O tak to dobry pomysł. Siedzi tu pan od 17. I tak teraz zabieramy pańską dziewczynę na badania a później idzie spać. - rzekł lekarz.
- No dobra. Przywieść Ci coś ?
- Jakieś ciuchy, ładowarkę do telefonu i dokumenty. No i może jakąś książkę.
- Okej. - podszedłem do niej i dałem buziaka. - Będę jutro o 11. Pa.
- Pa kochanie.
Przyjechałem do jej mieszkania. Było tak pusto, dziwnie bez niej. Poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic.
Wykąpany poszedłem do salonu. W ogóle nie chciało mi się spać. Wziąłem telefon i napisałem do Pawła. Przepraszam, że piszę o tej godzinie, ale Emi wybudziła się godzinę temu. Nie wygodnie mi było, więc poszedłem do jej sypialni. Położyłem się wygodnie i wpatrywałem się w sufit. Przyszedł sms. Dzięki, że napisałeś. Jak będzie wiadomo kiedy wychodzi to napisz ;) Odpisałem Okej.
Z racji tego, że nie mogłem zasnąć, założyłem słuchawki i puściłem muzykę. Po jakiś 20 minutach słuchania, zasnąłem.
Specjal for Eliza :D Dalej dialogu na niemca nie umiem :D Ale czego dla Ciebie się nie robi :*
Po telefonie od Zatiego zadzwoniłem do trenera.
- Trenerze dziś na treningu mnie nie będzie. - rzekłem
- Dobra, ale jutro na meczu nie grasz.
- No okej. Nawet nie wiem czy na meczu będę.. Muszę jechać do Bełchatowa, bo moja dziewczyna miała wypadek i leży w szpitalu. Do widzenia. - rozłączyłem się
Wsiadłem do samochodu i pojechałem do Bełchatowa. Na miejscu byłem po 3 godzinach.
Wbiegłem do szpitala i zapytałem w recepcji gdzie ona się znajduje. Pobiegłem pod wskazana salę. Na korytarzu siedział Paweł. Zapytałem co z nią. Opowiedział mi i wszedłem do niej. Była cała poobijana. Usiadłem przy łóżku i złapałem jej dłoń.
- Piotrek, ja będę jechał. - usłyszałem
Odwróciłem się do niego.
- Dobra. Dziękuję. - uśmiechnąłem się
Miło, że się nią tak opiekował. Oparłem głowę o łóżko. Gdyby, spotkał tego debila, który jej to zrobił, urwałbym mu łeb ! No właśnie, co z nim ? Wyszedłem na korytarz.
- Słuchaj Paweł, a co z ty, kierowcą ? - zapytałem
- Yyyy policja się nim zajęła na miejscu. Także o to się nie martw.
- Dobra. Dzięki jeszcze raz.
Wszedłem z powrotem do sali. Tak mi jej było szkoda. Złapałem ją za rękę.
- Dlaczego chciałaś mi to zrobić ? Trzeba było powiedzieć, że nie wytrzymujesz. Bym przyjechał. Poradzilibyśmy coś. Przepraszam Cię. Przepraszam, że nie było mnie przy tobie. - łza popłynęła mi po policzku.
Nic, dalej nieprzytomna. Oparłem głowę o łóżko. Czułem jak jestem zmęczony. Biłem się z myślami. Po chwili rozmyślania zasnąłem.
Obudziło mnie głaskanie po twarzy. Popatrzyłem na Emilkę. Patrzyła na mnie zdziwiona.
- Cześć wariacie mój kochany. - uśmiechnąłem się
- Kim pan jest ? - zapytała
Zszokowało mnie to a zarazem zasmuciło.
- Jestem Piotrek. Jestem Twoim chłopakiem.
- Przepraszam, ale nie pamiętam Cię.
- Nic się nie stało. Zapomnij o naszej rozmowie. Wiedz,że Cię zawsze kocham. - westchnąłem- Cześć.
Wstałem i podszedłem do drzwi.
- Piter chodź tu. - usłyszałem- Nie opuszczaj mnie. Kocham Cię.
Zmarszczyłem brwi i podszedłem do niej.
- Dałeś się nabrać. - zachichotała
- Osz ty parówo jedna. - schyliłem się i złączyłem nasze wargi. - Jak się czujesz ?
- Wszystko mnie boli. Która godzina ?
- 3 w nocy. - uśmiechnąłem się
- Idź do domu, prześpij się.
- Nie, zostanę z tobą.
- Piotrek, nie możesz zrywać nocy przeze mnie. Pojedź do mnie.
- Emiś ja nigdzie nie jadę. A teraz idę powiedzieć, że się obudziłaś. - pocałowałem ją.
Na korytarzu nie było żadnego lekarza. Dopiero przy recepcji.
- Panie doktorze, moja dziewczyna się obudziła. - oznajmiłem.
- Dobrze, już idę.
Weszliśmy do sali.
- Witamy pani Emilko. Jak się czujemy ?
- Wszystko mnie boli. Piotrek, idź do mnie.
- O tak to dobry pomysł. Siedzi tu pan od 17. I tak teraz zabieramy pańską dziewczynę na badania a później idzie spać. - rzekł lekarz.
- No dobra. Przywieść Ci coś ?
- Jakieś ciuchy, ładowarkę do telefonu i dokumenty. No i może jakąś książkę.
- Okej. - podszedłem do niej i dałem buziaka. - Będę jutro o 11. Pa.
- Pa kochanie.
Przyjechałem do jej mieszkania. Było tak pusto, dziwnie bez niej. Poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic.
Wykąpany poszedłem do salonu. W ogóle nie chciało mi się spać. Wziąłem telefon i napisałem do Pawła. Przepraszam, że piszę o tej godzinie, ale Emi wybudziła się godzinę temu. Nie wygodnie mi było, więc poszedłem do jej sypialni. Położyłem się wygodnie i wpatrywałem się w sufit. Przyszedł sms. Dzięki, że napisałeś. Jak będzie wiadomo kiedy wychodzi to napisz ;) Odpisałem Okej.
Z racji tego, że nie mogłem zasnąć, założyłem słuchawki i puściłem muzykę. Po jakiś 20 minutach słuchania, zasnąłem.
Specjal for Eliza :D Dalej dialogu na niemca nie umiem :D Ale czego dla Ciebie się nie robi :*
niedziela, 6 kwietnia 2014
Blog
Zapraszam na mojego nowego bloga :) Również o siatkówce.
http://stan-wyprostowany-nawet.blogspot.com/
http://stan-wyprostowany-nawet.blogspot.com/
sobota, 5 kwietnia 2014
Rozdział 41
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Wstałam pospiesznie i poszłam do kuchni. Zobaczyłam co jest w lodówce. No super, same jajka. Wyciągnęłam je i postawiłam na szafce. Wyciągnęłam patelnię i dałam na nią trochę margaryny. Odczekałam chwilę i wbiłam na nią jajka. Po chwili smażenia miałam jajecznicę. Rozłożyłam ją na dwa talerze. Woda zaczęła się gotować. Zalałam saszetki herbaty. Łukasz wyszedł ze swojego pokoju.
- Hej. - rzekłam z chrypką
- Hej. - uśmiechnął się
- Szybko korzystaj z toalety i przychodź na śniadanie.
- OK.
Zaniosłam przyszykowane rzeczy na stół. Usiadłam na krześle i czekałam na brata. Wpatrywałam się w lodówkę, na której dalej była pamiątka z imprezy. W tedy było fajnie. A teraz ? Nasze relacje się jakoś pogorszyły. Nikt nas nie odwiedzał... Jeszcze do tego Paweł. Tęsknię za tamtymi czasami. Teraz gdy pokłóciłam się z najlepszym przyjacielem, wyjeżdża Łukasz. Zostałam sama. Postanowiłam o tym nie myśleć. Złapałam telefon i napisałam do Muzaja: Nie uwierzysz. Przyrządziłam herbatę :D :*. Na odpowiedź nie czekałam długo. Wow wow kucharz bardzo. Uszanowanko. :* Zaczęłam się śmiać na głos. Przyszedł Ziomek.
- Co cię tak śmieszy ? - zapytał
- Nic. Maciek na zrytą banię. - dalej się śmiałam. - Siadaj.
Ciągle rozbrzmiewał się dzwonek sms. Popatrzyłam na wyświetlacz. 10 nieprzeczytanych wiadomości od: Maciuś. Ciągle ta liczba się powiększała. Maciek spamer - pomyślałam
Po zjedzeniu jajecznicy udaliśmy się na lotnisko. Jechaliśmy w ciszy. Nie chciałam z nim rozmawiać, bo trudniej by mi się żegnało.
Na lotnisku było mało ludzi.
- Łukasz. Będę za tobą tęskniła. I to bardzo. - powiedziałam a łza spłynęła mi po policzku.
- Nie płacz. Mi też będzie ciebie brakowało. Ale nie bój się. Wrócę na zgrupowanie na LŚ - mam nadzieję. - uśmiechnął się
Mocno się do niego przytuliłam. Czułam jak kolejne słone krople spływają mi po policzkach.
- Już muszę iść. - złożył pocałunek na moim czole i odszedł.
- Łukasz, ja teraz potrzebuję Cię ! - krzyknęłam
Odwrócił się ze łzami w oczach. Nie mogłam na niego patrzeć i spuściłam głowę.
Prosto z lotniska pojechałam na ten most co kiedyś. Stanęłam na barierce mostu. Wzięłam głęboki oddech. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam pisać sms'a do Piotrka. Gdy miałam już napisane Wiedz, że zawsze b zadzwonił chłopak. Odebrałam.
- Hallo. - chrypnęłam
- Cześć kochanie. Nic dzisiaj nie pisałaś. Martwię się o Ciebie.
- Po naszej rozmowie już nie będziesz musiał o mnie się martwić.
- Gdzie ty jesteś ?!
- Na barierce mostu.
- Dziewczyno popierdoliło Cię ?! Zejdź natychmiast !
- Po co ? Jak wszystko się wali.
- A pomyślałaś o mnie ?! Będę się czuł jak ty po śmierci Arka ! Nie rób mi tego. Kocham Cię ! - krzyknął
- Ja Ciebie też. Cześć. - rozłączyłam się.
W sumie nie chciałam żeby cierpiał. Ale moje życie stawało się coraz gorsze. Łza popłynęła mi po policzku. Przysunęłam się bliżej krawędzi. Zamknęłam oczy. Gdy miałam skakać, ktoś pociągnął mnie do tyłu i złapał.
- Popierdoliło Cię dziewczyno ?! - krzyczał na mnie
- Dlaczego mnie ściągnąłeś ? - zapytałam
- Bo nie chcę Cię stracić. - szepnął
- Teraz nagle Ci na mnie zależy ?
- Zawsze mi zależało.
- Ta jasne. - wstałam i odeszłam .
- Emilka, proszę Cię. Nie rób głupstw.
- Proszę Cię Paweł. Daj spokój. - westchnęłam
Zatrzymałam się i zobaczyłam czy nic nie jedzie. Weszłam na pasy i wypadły mi chusteczki. Schyliłam się aby je podnieść. Usłyszałam tylko uważaj i poczułam mocny ból.
OCZAMI PAWŁA
Byłem pobiegać i kiedy przebiegałem przez most dostrzegłem na barierce dziewczynę. Od razu ją poznałem. Podbiegłem do niej i przyciągnąłem do siebie. Złapałem ją.
- Popierdoliło Cię dziewczyno ?! - krzyknąłem
Miała do mnie żak, że ją uratowałem. Dalej była na mnie zła. Szybko ode mnie odeszła. Chciałem biec dalej, kiedy zobaczyłem, że na pasach coś jej wypadło. Schyliła się po to i wtedy z zakrętu wyjechał samochód. Debil na liczniku miał ponad setkę.
- Uważaj ! - krzyknąłem i zacząłem biec w jej stronę.
Samochód zaczął hamować i z prędkością ok. 30 km/h uderzył w nią. Szybko do niej podbiegłem. Była nieprzytomna.
- Dzwoń kurwa po karetkę ! - krzyknąłem do kierowcy.
Kiedy zobaczyłem, że jest tak nachlany, że ledwo stoi, sam zadzwoniłem.
Pogotowie było po 3 min, Nie pozwolili mi jechać, więc z jej kieszeni wyciągnąłem kluczyki i pobiegłem do jej samochodu. Pojechałem za nimi. Gdy jechałem zadzwoniłem do Piotrka.
- Cześć Zati. Co tam ? - zapytał
- Piotrek, ona miała wypadek ! Właśnie wiozą ją do szpitala. - oznajmiłem
- Co ?! Kurwa Zati powiedz, że ona żyje.
- Żyje, ale była nieprzytomna. Właśnie jadę do szpitala.
- Dobra, dzięki. będę tam za jakieś 3 godziny.
Dojechałem na miejsce. Zapytałem pielęgniarki gdzie ona jest. Powiedziała, że jeszcze ją badają. Czekałem przed salą.
- Co z nią ? - zapytałem, gdy wyszedł lekarz.
- Kim pan dla niej jest ? - zapytał
- Przyjacielem. Rodzice są zagranicą, brat również a chłopak jedzie z Rzeszowa.
- Miała bardzo dużo szczęścia. Jest bardzo mocno poobijana. Jest nieprzytomna, ale najpóźniej jutro się obudzi. - oznajmił
- Dziękuję panie doktorze. A czy mogę wejść ?
- Tak.
Wszedłem na sale. Była całą poobijana. Usiadłem koło łóżka i złapałem jej dłoń.
- Przepraszam Cię. Przepraszam Cie za wszystko. Pewnie na tym moście znalazłaś się przeze mnie. Proszę zostań tu. Nigdy nie miałem takiej przyjaciółki jak ty. Kiedyś niemalże byliśmy parą, a teraz nawet ze sobą nie rozmawiamy. Przepraszam.
Łza poleciała mi po policzku. Wstałem i złożyłem pocałunek na jej czole.
- Proszę pana, musi pan wyjść, ponieważ musimy zrobić badania. - oznajmiła pielęgniarka.
Kiwnąłem głową i wyszedłem.
Siedziałem w tym szpitalu. Zadzwoniłem do Łukasza i chłopaków ze Skry.
- Paweł, co z nią ? - przybiegł Nowakowski.
- Jest tylko poobijana. Jeszcze nie odzyskała przytomności. Wejdź do niej.
Widać, że był bardzo zmartwiony, Uchyliłem drzwi do sali. Trzymał ją za rękę i patrzył z miłością.
- Piotrek, ja będę jechał. - szepnąłem
Odwrócił się w moją stronę.
- Dobra. Dziękuję Ci. - uśmiechnął się.
No i narobiło się :D
- Hej. - rzekłam z chrypką
- Hej. - uśmiechnął się
- Szybko korzystaj z toalety i przychodź na śniadanie.
- OK.
Zaniosłam przyszykowane rzeczy na stół. Usiadłam na krześle i czekałam na brata. Wpatrywałam się w lodówkę, na której dalej była pamiątka z imprezy. W tedy było fajnie. A teraz ? Nasze relacje się jakoś pogorszyły. Nikt nas nie odwiedzał... Jeszcze do tego Paweł. Tęsknię za tamtymi czasami. Teraz gdy pokłóciłam się z najlepszym przyjacielem, wyjeżdża Łukasz. Zostałam sama. Postanowiłam o tym nie myśleć. Złapałam telefon i napisałam do Muzaja: Nie uwierzysz. Przyrządziłam herbatę :D :*. Na odpowiedź nie czekałam długo. Wow wow kucharz bardzo. Uszanowanko. :* Zaczęłam się śmiać na głos. Przyszedł Ziomek.
- Co cię tak śmieszy ? - zapytał
- Nic. Maciek na zrytą banię. - dalej się śmiałam. - Siadaj.
Ciągle rozbrzmiewał się dzwonek sms. Popatrzyłam na wyświetlacz. 10 nieprzeczytanych wiadomości od: Maciuś. Ciągle ta liczba się powiększała. Maciek spamer - pomyślałam
Po zjedzeniu jajecznicy udaliśmy się na lotnisko. Jechaliśmy w ciszy. Nie chciałam z nim rozmawiać, bo trudniej by mi się żegnało.
Na lotnisku było mało ludzi.
- Łukasz. Będę za tobą tęskniła. I to bardzo. - powiedziałam a łza spłynęła mi po policzku.
- Nie płacz. Mi też będzie ciebie brakowało. Ale nie bój się. Wrócę na zgrupowanie na LŚ - mam nadzieję. - uśmiechnął się
Mocno się do niego przytuliłam. Czułam jak kolejne słone krople spływają mi po policzkach.
- Już muszę iść. - złożył pocałunek na moim czole i odszedł.
- Łukasz, ja teraz potrzebuję Cię ! - krzyknęłam
Odwrócił się ze łzami w oczach. Nie mogłam na niego patrzeć i spuściłam głowę.
Prosto z lotniska pojechałam na ten most co kiedyś. Stanęłam na barierce mostu. Wzięłam głęboki oddech. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam pisać sms'a do Piotrka. Gdy miałam już napisane Wiedz, że zawsze b zadzwonił chłopak. Odebrałam.
- Hallo. - chrypnęłam
- Cześć kochanie. Nic dzisiaj nie pisałaś. Martwię się o Ciebie.
- Po naszej rozmowie już nie będziesz musiał o mnie się martwić.
- Gdzie ty jesteś ?!
- Na barierce mostu.
- Dziewczyno popierdoliło Cię ?! Zejdź natychmiast !
- Po co ? Jak wszystko się wali.
- A pomyślałaś o mnie ?! Będę się czuł jak ty po śmierci Arka ! Nie rób mi tego. Kocham Cię ! - krzyknął
- Ja Ciebie też. Cześć. - rozłączyłam się.
W sumie nie chciałam żeby cierpiał. Ale moje życie stawało się coraz gorsze. Łza popłynęła mi po policzku. Przysunęłam się bliżej krawędzi. Zamknęłam oczy. Gdy miałam skakać, ktoś pociągnął mnie do tyłu i złapał.
- Popierdoliło Cię dziewczyno ?! - krzyczał na mnie
- Dlaczego mnie ściągnąłeś ? - zapytałam
- Bo nie chcę Cię stracić. - szepnął
- Teraz nagle Ci na mnie zależy ?
- Zawsze mi zależało.
- Ta jasne. - wstałam i odeszłam .
- Emilka, proszę Cię. Nie rób głupstw.
- Proszę Cię Paweł. Daj spokój. - westchnęłam
Zatrzymałam się i zobaczyłam czy nic nie jedzie. Weszłam na pasy i wypadły mi chusteczki. Schyliłam się aby je podnieść. Usłyszałam tylko uważaj i poczułam mocny ból.
OCZAMI PAWŁA
Byłem pobiegać i kiedy przebiegałem przez most dostrzegłem na barierce dziewczynę. Od razu ją poznałem. Podbiegłem do niej i przyciągnąłem do siebie. Złapałem ją.
- Popierdoliło Cię dziewczyno ?! - krzyknąłem
Miała do mnie żak, że ją uratowałem. Dalej była na mnie zła. Szybko ode mnie odeszła. Chciałem biec dalej, kiedy zobaczyłem, że na pasach coś jej wypadło. Schyliła się po to i wtedy z zakrętu wyjechał samochód. Debil na liczniku miał ponad setkę.
- Uważaj ! - krzyknąłem i zacząłem biec w jej stronę.
Samochód zaczął hamować i z prędkością ok. 30 km/h uderzył w nią. Szybko do niej podbiegłem. Była nieprzytomna.
- Dzwoń kurwa po karetkę ! - krzyknąłem do kierowcy.
Kiedy zobaczyłem, że jest tak nachlany, że ledwo stoi, sam zadzwoniłem.
Pogotowie było po 3 min, Nie pozwolili mi jechać, więc z jej kieszeni wyciągnąłem kluczyki i pobiegłem do jej samochodu. Pojechałem za nimi. Gdy jechałem zadzwoniłem do Piotrka.
- Cześć Zati. Co tam ? - zapytał
- Piotrek, ona miała wypadek ! Właśnie wiozą ją do szpitala. - oznajmiłem
- Co ?! Kurwa Zati powiedz, że ona żyje.
- Żyje, ale była nieprzytomna. Właśnie jadę do szpitala.
- Dobra, dzięki. będę tam za jakieś 3 godziny.
Dojechałem na miejsce. Zapytałem pielęgniarki gdzie ona jest. Powiedziała, że jeszcze ją badają. Czekałem przed salą.
- Co z nią ? - zapytałem, gdy wyszedł lekarz.
- Kim pan dla niej jest ? - zapytał
- Przyjacielem. Rodzice są zagranicą, brat również a chłopak jedzie z Rzeszowa.
- Miała bardzo dużo szczęścia. Jest bardzo mocno poobijana. Jest nieprzytomna, ale najpóźniej jutro się obudzi. - oznajmił
- Dziękuję panie doktorze. A czy mogę wejść ?
- Tak.
Wszedłem na sale. Była całą poobijana. Usiadłem koło łóżka i złapałem jej dłoń.
- Przepraszam Cię. Przepraszam Cie za wszystko. Pewnie na tym moście znalazłaś się przeze mnie. Proszę zostań tu. Nigdy nie miałem takiej przyjaciółki jak ty. Kiedyś niemalże byliśmy parą, a teraz nawet ze sobą nie rozmawiamy. Przepraszam.
Łza poleciała mi po policzku. Wstałem i złożyłem pocałunek na jej czole.
- Proszę pana, musi pan wyjść, ponieważ musimy zrobić badania. - oznajmiła pielęgniarka.
Kiwnąłem głową i wyszedłem.
Siedziałem w tym szpitalu. Zadzwoniłem do Łukasza i chłopaków ze Skry.
- Paweł, co z nią ? - przybiegł Nowakowski.
- Jest tylko poobijana. Jeszcze nie odzyskała przytomności. Wejdź do niej.
Widać, że był bardzo zmartwiony, Uchyliłem drzwi do sali. Trzymał ją za rękę i patrzył z miłością.
- Piotrek, ja będę jechał. - szepnąłem
Odwrócił się w moją stronę.
- Dobra. Dziękuję Ci. - uśmiechnął się.
No i narobiło się :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)