środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 46

      Jakże piękny dzień dziś nastał. Niedziela Zmartwychwstania. Wczoraj byliśmy z koszyczkiem w rzeszowskim kościele, a dzisiaj jedziemy do Żyradowa. Śniadanie wielkanocne zjemy u rodziców Piotrka.
        Wchodziliśmy do kościoła bocznym wejściem. Piotrek za szybko się wyprostował i był tego skutek. Uderzył się głową o futrynę i był huk. Zaczęłam się bezdźwięcznie śmiać. Poszliśmy na tył świątyni, aby nie zasłaniać nikomu. W ławkach się nie mieściliśmy, więc musieliśmy stać.
- Jak główka ? - zapytałam
- Haha, bardzo śmieszne. - powiedział z sarkazmem.
     Po mszy udaliśmy się do samochodu. Odczekaliśmy chwilę, żeby rodzice mogli wrócić do domu przed nami.
- No pokaż tą główkę. - rzekłam
Nachylił ją i zaczęłam szukać miejsca uderzenia.
- Jaki guz. Ojoj. - oznajmiłam i pocałowałam miejsce.
- Już nie boli. - uśmiechnął się- Dobra, jedziemy.
Stresowałam się przed tym spotkaniem. Jak na razie znałam tylko mamę.  Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej się denerwowałam. Ale próbowałam tego nie okazywać.
- No to jesteśmy. - obwieścił Pit.
- Ktoś jeszcze jest ? - zapytałam, zauważając jeszcze dwa samochody.
- Pewnie Ewelina i Damian.
- No ołkej. To chodźmy.
Wysiedliśmy z samochodu i złapałam chłopaka za rękę. Zadzwonił do drzwi. Po chwili otworzyła nam jakaś mała dziewczynka.
- Wuj...- zaczęła, ale Pit ją uciszył.
Weszliśmy do środka.
- Weronika, kto to przyszedł ? - usłyszałam głos z pokoju.
Mała weszła spokojnie do pomieszczenia i nic nie mówiła.
- Kto to był ?- pytali
- Dzień dobry. - uśmiechnął się Cichy, wchodząc do pokoju gdzie wszyscy siedzieli.
- A dzień dobry Piotrusiu. Ale niespodzianka. - rzuciła się na niego mama. - Witaj. - przytuliła się do mnie.
- No właśnie. To jest moja dziewczyna. Emilka jest z Bełchatowa. To jest mój tato. - wskazał na mężczyznę.
Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam.
- No to wychował tam Piotrka. - zaśmiał się
- Oczywiście.
- To jest mój brat Damian. To jego żona Iza. A to ich córki. Patrycja.- wskazał na starszą.- Ma 12 lat. A to Weronika. - pokazał dziewczynę, która otwierała nam drzwi.- Ma 6 lat.
Wydają się być miłymi ludźmi.
- A to jest Ewelina, moja siostra. To jej mąż Kacper i ich synek Dawid, który ma 6 lat.
Rodzinka była super. Wesoła, żartobliwa no i miła. Wydaje mi się, że zaakceptowali mnie.
- Przepraszam, ale muszę zadzwonić. - obwieściłam i wyszłam.
Moim pierwszym rozmówcą był oczywiście Łukasz. Zadowolony, bo Agnieszka jest u niego. Nawet chwilę z nią porozmawiałam. Później zatelefonowałam do każdego ze Skry. To był krótsze rozmowy. I na końcu napisałam sms'a do taty  Wesołych świąt życzy Emilka z Piotrkiem. Po chwili telefon zaczął dzwonić.
- Hallo? - odebrałam
- No cześć córeczko. Co już nie możesz zadzwonić do rodziców ? - usłyszałam mamę.
- No przecież wysłałam sms'a.
- Pfff, sms'a. To jest totalny brak szacunku wobec nas !
- Mamo, proszę Cię. Gdybym nie miała szacunku, to nawet głupiego sms'a bym nie wysłała ! I mogłam tego nie robić ! Uniknęła bym tej rozmowy !
- Co za bezczelny gówniarz ! - wrzasnęła- Ty nie jesteś moją córką ! Nie tak Cię wychowałam !
Po tych słowach, łzy zaczęły mi spływa po policzkach.
- No tak, ty mnie nie wychowałaś. Mnie wychował Łukasz ! I bardzo dobrze !
Przybiegł do mnie chłopak.
- Nie chcę Cię znać ! - obwieściła i rozłączyła się.
Przytuliłam się do Piotrka.
- Ona powiedziała, że nie jestem jej córką i że nie chce mnie znać. - wydukałam.
Westchnął tylko i mocniej mnie przytulił. Po chwili stania, popatrzył na mnie.
- Już nie płacz. - otarł kciukami łzy.- Chodź do środka.
- Ale jak ja wyglądam ? - zapytałam
- Jak zwykle pięknie. - pocałował mnie i załapał za rękę.
Popatrzyłam na okno. Stała w nim moja przyszła teściowa. Szybko spuściłam wzrok. Przystanęłam.
- A co teraz sobie twoi o mnie pomyślą ? - zapytałam
- Że jesteś kochana i piękna. Tylko się uśmiechnij.- uśmiechnął się chłopak.
Zrobiłam sztuczny uśmiech. Złapał mnie w pasie i zaczął gilgotać. Śmiałam się na cały głos.
- Przestań !- krzyczałam
- Za buziaka. - przestał
- Nie
Znowu zaczął. Łzy leciały mi ze śmiechu.
- Dobra, dobra ! - obwieściłam
Odwróciłam się do niego. Dałam buziaka i zaczęłam biec do domu. Gonił mnie. Szybko wleciałam do pokoju i usiadłam na naszych miejscach.
- I tak Cię później dopadnę. - wszedł Piotrek.
- Ciocia, ja Cię obronię. - zwróciła się do mnie Weronika.
Zdziwiła mnie ta wypowiedź. Miło, że tak szybko się do mnie przekonała.
- Haha dziękuję. - zaśmiałam się.
      Reszta pobytu minęła miło. Dzieciaki mówią na mnie ciocia, Chyba mnie polubili. Poszliśmy też na spacer. Poznałam okolice, w których wychowywał się Piotrek. Podczas przechadzki zadzwoniłam do koleżanek oraz do Siurasia i Igły. Jak zwykle wymyślali różne rzeczy. Koło 18 wróciliśmy do Rzeszowa.
       Opadłam zmęczona na kanapę.
- Ale mnie dzieciaki wymęczyły. - zaśmiałam się
Usiadł koło mnie i zaczął całować. Pocałunki stawały się bardziej namiętne. Pita ręce jeździły po moich plecach. Koszulka szła do góry.
- Piter. - szepnęłam
Wstał i zdenerwowany poszedł do sypialni. Podciągnęłam nogi pod brodę. Może rzeczywiście przesadzam... I tak długo już wytrzymał. Tyle cierpiał. Poszłam do niego. Leżał twarzą w poduszkach. Usiadłam na jego plecach i zaczęłam masować. Po chwili ściągnęłam jego koszulkę. Składałam pocałunki na jego obojczyku. Odwrócił się i złączył nasze wargi. Po chwili nie mieliśmy już na sobie ubrań.
       Po przyjemności leżeliśmy w łóżku.
- Kocham Cię.- szepnęłam
- Ja Ciebie też.
Położyłam głowę na jego torsie.
- Jutro jadę do Bełka. We wtorek wrócę ze Skrzatami.- oznajmiłam
- Ehhh no szkoda. Co robimy ?
- Idziemy spać. - zaśmiałam się i zamknęłam oczy.
Na sen nie musiałam długo czekać.






Wiem, że słaby, ale ostatnio nie mam weny :/ przepraszam

1 komentarz:

  1. No co ty! Rozdział świetny ! :D super że rodzina Piotrka tak dobrze przyjęła Emilke :)

    OdpowiedzUsuń