poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 33

- Emilka. - obudził mnie szept Piotrka.
Z uśmiechem otworzyłam oczy.Chłopak leżał koło mnie. Trochę mnie zdziwiło, że jest ubrany.
- Która godzina ? - zapytałam
- 6.15
- Co tak wcześnie mnie obudziłeś ?
- Bo muszę jechać. Chciałem się pożegnać.
- Już ? Nieee, proszę.
- Niestety już muszę jechać. Nie wiem kiedy się zobaczymy. Raczej nie szybko.
- Więc nic cię nie zatrzyma ?
- Raczej nie.
- A jakbym ci powiedziała, że jetem w ciąży to byś został ?
Szeroko się uśmiechnął i pocałował.
- A jesteś ? - zapytał
- Nie. - westchnęłam- Ale mogę być. - poruszałam brwiami.
- Mogłabyś. - uśmiechnął się- Muszę jechać. Pa
Wstał, ubrał kurtkę i buty i wyszedł. Coś mi nie dawało spokoju, Nie było buziaka na pożegnanie ! Założyłam buty i wybiegłam z mieszkania. Schody ciągnęły się w nieskończoność. Wybiegłam na dwór. Lało jak z cebra. Dostrzegłam Piotrka wrzucającego torbę do bagażnika.
- Piotrek ! - krzyknęłam i rzuciłam się w jego stronę.
Zamknął bagażnik i popatrzył na mnie. Zanim do niego dobiegłam byłam cała mokra. Stanęłam przed nim i wpatrywałam się w jego tęczówki.
- A buziak na pożegnanie ? - zapytałam z uśmiechem.
Położył dłoń na moim policzku i złączył nasze wargi. Trwaliśmy w namiętnym pocałunku.
- Dobra, leć do domu bo się przeziębisz.
- No dobra. Pa kochanie.
- Pa kochanie.
Odeszłam kawałek i odwróciłam się w jego stronę. Wsiadał do auta.
- Piotrek ! - krzyknęłam
Popatrzył na mnie.
- Będę tęskniła !
Wyszczerzył się i wsiadł do pojazdu.
Wróciłam do mieszkania. Wzięłam bieliznę i dres. Przebrałam się w suche ciuchy. Tak wczesna godzina a ja już nie śpię. Wzięłam telefon i napisałam do Piotrka.  Będę tęskniła za Tobą :* Poszłam do kuchni i zrobiłam kanapki. Przyszedł mi sms. Ja też. Nawet już tęsknię :* Popiszemy jak dojadę do Rzeszowa <3
Uśmiechnęłam się do telefonu.
      Siedziałam z Łukaszem przy stole popijając kawę. Był myślami gdzieś nieobecny. Siedział jak w transie i wpatrywał się w stół.
- Łukasz, oddalamy się od siebie. A ja tego nie chcę. Chcę, żeby było jak dawniej. - przerwałam ciszę.
Popatrzył na mnie.
- Nie słyszałeś co mówiłam ? - westchnęłam - Miło.
- Przepraszam. - opuścił wzrok.
- Mówiłam, że oddalamy się od siebie. A ja tego nie chcę. Chcę, żeby było jak dawniej.
- Też to zauważyłem. Strasznie jest mi głupio. To ja zawsze gdzieś cię zabierałem. Moja wina. Przepraszam.
- To nie tylko twoja wina. Mam pracę, gram w zespole no i Piotrek. Ale za to przez najbliższy tydzień mam wolne, bo Skra w Rosji a ja nie chciałam lecieć. Z Piotrkiem też nie wiem kiedy się zobaczę, także mamy dużo czasu dla siebie. Możesz nadrobić stracony czas.
- Fajnie, tylko jest jeden problem. Jutro wylatuję do Rosji a potem do Bolonii. Dostałem rano telefon. Muszę załatwić parę rzeczy. - westchnął.
- Czyli mamy tylko dzisiaj. o dawaj idziemy do sklepu, kupujemy produkty do ciasta i bierzemy się do pieczenia.
- No to idziemy. - uśmiechnął się i wstał
Przez całą drogę się śmialiśmy. Wspominaliśmy nasze dzieciństwo. Sporo rzeczy nie pamiętałam.
- A pamiętasz coś ze śpiączki ? - zapytał
- Tak.
- A mogę wiedzieć, co najbardziej pamiętasz ?
- Jesteśmy w Londynie. - zaśmiałam się.
Tylko się zaśmiał. Kochałam jego śmiech.
      W biedronce zeszło nam szybko.
Wyciągaliśmy produkty i zaczęło się pieczenie.
- Robimy zwykłego torta ? Czyli biszkopt i bita śmietana ? - zapytałam
- Okej. Ale jest jakaś okazja na dzisiaj ? - zapytał Ziomek.
- Hmmm niech pomyślę. Jest ! Twoje pożegnanie. - zaśmiałam się.
- No dobra. Ty robisz biszkopta a ja bitą śmietanę.
Zaczęłam mieszać składniki. Ziomek ciągle mną dyrygował. Wzięłam mąkę w garście o obsypałam brata. Zaczął się śmiać. On nie został mi dłużny. Było tyle śmiechu Wyciągnęłam telefon i zrobiłam nam zdjęcia. Włożyłam ciasto na biszkopta do piekarnika. Myślałam o rodzicach Arka. Poszukałam do nich nr i zadzwoniłam. Nikt nie odbierał. Pewnie zmienili numer. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Z bratem byliśmy cali z mąki. Otrzepałam się z wierzchu i poszłam otworzyć. Stało tam starsze małżeństwo.
- Ciocia ! - krzyknęłam i przytuliłam się do niej.
- Witaj Emilko. Dawno cię nie widziałam.
- Cześć wujku. - podeszłam do mężczyzny. - Wchodźcie.
- Dzień dobry. - przywitał się Łukasz.
- Dawno nie rozmawiałyśmy. Jakieś 5 lat. - westchnęłam
- A no tak.
Usiedliśmy w salonie. Rozmawialiśmy o wydarzeniach z tych 5 lat. Dokończyłam torta i dałam każdemu po kawałku. Zobaczyłam, że wujek wpatrzony był w moje zdjęcie z Arkiem.
- Emilka, wiem że to trudne pytanie  ale myślisz czasami o Arku ? - zapytał mężczyzna.
- Tak i to bardzo często. Bardzo często śnię o nim. - westchnęłam. - Kilka razy nawet go widziałam. Ale ja go odnalazłam. Odnalazłam go w moim chłopaku. Naprawdę, Łukasz może potwierdzić.
Popatrzyli na niego.
- To prawda. Przemawia przez niego.
- Mogę zobaczyć jego zdjęcie ? -zapytała
Podałam jej fotografię.
- Przecież to Piotrek Nowakowski. Niektórzy go nazywają Arkiem. Muszę z nim porozmawiać.
- Oczywiście, ale nie wiem kiedy to będzie możliwe bo on ma teraz dużo na głowie. Ale na pewno zrobię wszystko abyście z nim porozmawiali.
Dzwonek do drzwi.
- Proszę ! - krzyknął Łukasz.
Do mieszkania wszedł mój chłopak.
- Piotrek ! - rzuciłam się na niego. - Co ty tu robisz ?
- Zapomniałem dokumentów. Przypomniałem o nich sobie w połowie drogi. Proszę.- wręczył mi różę.
- Dziękuję. - pocałowałam go. - Siadaj.
Poszłam do kuchni i ukroiłam kawałek tortu dla niego. Słyszałam jak Ziomek przedstawił ich. Nie powiedział, że to rodzice Arka.


                                                                 OCZAMI PIOTRKA

     Miło mi się rozmawiało. To małżeństwo było bardzo sympatyczne.
- Mój syn - powiedziała  w pewnym momencie wpatrywania się we mnie.
Nie wiedziałem o co jej chodzi. Patrzyłem to na nią to na jej męża.
- Synku, nareszcie cię znalazłam. - rzekła i przytuliła się do mnie.
- Piotrek to są rodzice Arka. - obwieściła Emilka.
- Aha ok. Ja muszę jechać. - oznajmiłem.
Pożegnałem się ze wszystkimi i odjechałem.





                                                                 OCZAMI EMILKI

- To my też będziemy się zbierać.
- No dobrze. Do widzenia.
Zostałam sama z Łukaszem. Wzięłam parę dużych koców. Ustawiłam krzesła i zarzuciłam na nie koce.
- To Łukaszku dzisiaj śpimy w namiocie. - uśmiechnęłam się.
Zaśmiał się. Poszłam się myć. Ubrana w piżamę wyszłam z łazienki i weszłam do namiotu. Łukasz już tam leżał. Cały się w nim mieścił. Przytuliłam się do niego.
- Dobranoc. - rzekłam
- Dobranoc.












I jest kolejny. Przepraszam za tą nieobecność, ale miałam kłopoty z barkiem. Mam nadzieję, że się podoba. Proszę o komentarze. Im więcej komentarzy tym szybciej kolejny rozdział ;)

3 komentarze:

  1. Cudowny <3 / G.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) Mam nadzieję ze nic nie popsuje tego co jest między Emilką a Piotrkiem :> Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Namiot z koców i krzesło, tak jak dawniej robiłam z bratem <3 Cudowny rozdział <3 *.*

    OdpowiedzUsuń