OCZAMI PIOTRKA
Obudziłem się po 7.00. Ujrzałem Emilkę wtuloną w Łukasza. Wstałem powoli i poszedłem do kuchni po wodę. Nalałem sobie do szklanki przeźroczystej cieczy. Trzema łykami opróżniłem szklankę. Gdy wchodziłem do salonu zadzwonił Emilki telefon. Przeciągnęła się i złapała komórkę.
- Co jest ? - zapytał Ziomek.
- Budzik. - rzekła Emilka.
Podszedłem do niej i złożyłem pocałunek.
- Jak się spało ? - zapytałem
- A dobrze. - westchnęła, kładąc dłoń na mojej twarzy. - Weź się ogól.
- Nie mam maszynki i pianki. - obwieściłem.
- Ja mam maszynkę - zaśmiała się.
Ziomek wstał i poszedł do łazienki.
- Łukasz. A ty masz maszynkę ? - krzyknąłem
- Ta - odparł..
- Pożyczysz ?
Przytaknął. Przytuliłem się do Krzysia.
- Co tak wcześnie wstałaś ?
- Mam mecz o 10. Przyjdziesz ?
- Oczywiście. Ja też mam dzisiaj mecz. Przyjdziesz ?
- Yyy wiesz co, dzisiaj gra Skra z Resovią , także nie wiem. - zaśmiała się.
Łukasz wyszedł z łazienki.
- Masz tam maszynkę koło zlewu, a piankę na półce. - obwieścił
- Dzięki.
Wszedłem do łazienki. Wziąłem potrzebne rzeczy. Wstrząsnąłem pianką i nacisnąłem "guzik". Cała zawartość puszki wylądowała na mojej twarzy i koszulce.
- Kurna Ziomek ! Zabić cię ? - wrzasnąłem .
- Co się stało ? - zapytała moja dziewczyna.
Wyszedłem z łazienki. Oboje wybuchli śmiechem.
- Moja wina, że mama nie nauczyła korzystać z pianki ? - zadrwił Łukasz.
Przewróciłem oczami i poszedłem do łazienki. Wytarłem piankę z koszulki i z twarzy.
Po goleniu wziąłem sobie do picia butelkę wody. Odkręciłem korek i przyłożyłem gwint do ust. Łukasz ścisnął z całej siły butelkę i połowa wody wylądowała na mnie.
- Kurde. Co ja ci zrobiłem ? - zapytałem.
- To za basen. - zaśmiał się.
OCZAMI EMILKI
Ubrałam się i zjadłam śniadanie.
- Chcesz kawałek ? - zapytał brat, podając batonik.
- Nie. Jestem na diecie. - odparłam.
Popatrzyłam na zegarek. 8.20.
- Dobra Pit, jedziemy. Pa Łukasz.
- No narka. Powodzenia.
Dojechaliśmy na miejsce.
- Wiesz gdzie masz iść ? - zapytałam.
- Tak, tak.
- To pa. - rzekłam dając buziaka.
- Powodzenia. - rzekł.
Uśmiechnęłam się i weszłam do budynku. Otworzyłam drzwi szatni. Wszystkie dziewczyny już były.
- Cześć. - przywitałam się.
Tylko kilka dziewczyn odpowiedziało. Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam strój. Grałam z numerem 15 jak brat w reprezentacji. Dziewczyny wyszły, a ja dopiero zaczęłam się przebierać.
Wchodząc na halę zobaczyłam wkurzonego trenera. Dziewczyny stały koło niego.
- Co tak długo ? - zapytał
- Przepraszam. - rzekłam.
- Dziewczyny 10 kółek dookoła, a ty Żygadło dodatkowe 5.
Przewróciłam oczami i zaczęłam biec.
Po bieganiu przyszła tamta drużyna. Zaczęły się ćwiczenia rozciągające, potem atak.
Zaczął się mecz. Grałyśmy z mocną drużyną. Posyłałam piłki najlepsze jakie tylko mogłam. Pierwszego seta wygrałyśmy do 28.
W drugim secie, gdy było 15:13 dla niech skoczyłam do bloku. Gdy opadałam, poczułam jak zewnętrzna kostka prawej stopy dotyka parkietu. Usłyszałam chrupnięcie. Upadałam na ziemię i w kostce rozległ się potworny ból. Zaczęły lecieć mi łzy. Złapałam się za nogę. Drużyna wraz z trenerem zebrała się wokół mnie. Usiadłam i popatrzyłam na nogę.
- Trenerze to zwichnięcie ! - krzyknęłam.
- Nie ma tu żadnego fizjoterapeuty. - wrzeszczał trener.
Ból narastał. Kość nie wróciła na swoje miejsce.
- Zawołajcie Piotrka ! - wrzasnęłam.
- Jakiego Piotrka ? - pytały.
Płacząc, szukałam chłopaka. Dostrzegłam go. Był zaniepokojony. Szarpnęłam trenera za nogawkę i wskazałam Pitera. Szybko pobiegł do niego. Przybiegli oboje.
- Co jest ? - zapytał Nowakowski
- Musisz nastawić mi kość. - rzekłam.
- Co ?! Ale ja nie umiem ! - pisnął.
- Piotrek proszę, musisz ! - płakałam.
- No dobra. To jak ?
Poinstruowałam go. Złapał kończynę w wyznaczonych miejscach i pociągnął. Wydobył się z mojego gardła wrzask, ale ból był mniejszy.
- Dobrze ci poszło. - rzekłam, dając mu buziaka. - A teraz jedziemy do szpitala na prześwietlenie.
Założyłam bluzę i wziął mnie na ręce.
W szpitalu wszystko wyszło dobrze. Było to zwichnięcie i Piotrek bardzo dobrze nastawił kość.
- To co jedziemy do Mc'Donalda. - rzekłam.
- Jak sobie królewna życzy.- uśmiechnął się.
Zamówiliśmy w Mcdrive'rze zestaw. Cichy odebrał zamówienie i wręczył mi je.
- Walić dietę. - zaśmiałam się.
Pojechaliśmy do domu. Łukasz jeszcze nie wrócił z rehabilitacji. Poszłam do jego pokoju i wyciągnęłam kulę. Poczłapałam do mojego pokoju po koszulkę Skry. Założyłam ją i ruszyłam do wyjścia.
- Mnie jak coś zawieź na trening, bo mamy coś do omówienia, a ty pojedź sam. Ja później dojdę na mecz. - rzekłam.
- Jak sobie życzysz. - rzekł
Omówiłyśmy parę spraw. Dzisiejszy mecz moja drużyna wygrała 3:1. Granie w siatkę mam z głowy przez miesiąc.
Na mecz dotarłam na prezentację zawodników. Szybko zajęłam swoje miejsce. Miejsce miałam kolo klubu kibica. Na szczęście ono jest tylko moje, co mam karnet. Teraz zauważyłam, że cała druga część hali jest zapełniona kibicami Resovii.
Na meczu były wielkie emocje. Niestety Skra przegrała 3:0. Szkoda mi było skrzatów. Poczekałam, aż wszyscy opuszczą halę, bo nie chciałam się przepychać. Gdy tak sama siedziałam przybiegł Paweł.
- Hej. - powiedział smutny.
- Hej. Coś taki smutny ? Nic się nie stało. - rzekłam.
- Przytulisz ? - zapytał
Rozłożyłam ręce i mocno się do niego przytuliłam.
- Ej, co ci się stało ? -zapytał.
- A nic. Zwichnęłam kostkę na meczu. - westchnęłam.
- Oj. Biedactwo. - powiedział.- Dobra chodź, wszyscy wyszli.
Usiedliśmy na ławce pod halą. Wyszedł Pit.
- Trenerze nie czekajcie na mnie. Nie wracam autobusem. - rzekł środkowy.
- Jak to ? Co, masz tu jakąś rodzinę ? - zapytał Kowal.
- Tak jak by. - rzekł Pit.
Kowal popatrzył na Pawła.
- Uważaj, żeby cię nie zaatakował. - zaśmiał się trener, kiwając głową na Zatora.
Nowakowski popatrzył się w naszą stronę, kiedy grałam z libero w łapki.
- To jest moja dziewczyna. - rzekł Cichy, wskazując na mnie.
- No dobra. To leć. - rzekł o odszedł.
Piotrek podszedł do mnie i złożył pocałunek.
Zaczął rozmawiać z Pawłem.
Chile postaliśmy i porozmawialiśmy. Zatorski musiał już iść, więc się pożegnaliśmy.
Wchodząc do domu zastaliśmy brata przy telewizorze. Gdy Pit zamknął drzwi, brat odwrócił się w naszą stronę.
- Cześć. Matko co się stało ? -zapytał.
- A nic. Zwichnęłam kostkę na meczu.
- Biedactwo. - rzekł tuląc mnie.
Poszłam do pokoju i włączyłam laptopa, aby zgrać zdjęcia. Automatycznie włączył mi się skype. Włożyłam kartę do lapka. Rozbrzmiał się dzwonek skype. Popatrzyłam kto dzwoni. Tyle było nazw, że się nie mieściło, ale było widać "Karollo", "Wronka" " Włodi" i dalej kropki. Pewnie gadają o meczu. Odebrałam. Było pełno śmiechu. Dobrze, że nie są przybici po meczu. Wysłałam wszystkim fotki z ich meczu, jak i z mojego.
W pewnym momencie do pokoju wszedł Pit.
- Co jest ? - zapytałam.
- Nic. Tylko długo nie wychodzisz. - rzekł.
Popatrzyłam na czas. Rozmawialiśmy ponad 3 godziny. Pożegnałam się z chłopakami i poszłam do salonu. Czekała tam kolacja. Po kolacji poszłam się umyć. Strasznie mnie kostka bolała.
Położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy. Przez głowę przemijały mi wspomnienia z Piotrkiem.
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale szkoła. Bardzo proszę o komentarze !!!
Świetny rozdział ;] nie mogłam sie doczekać :) Powodzenia! ^^
OdpowiedzUsuńCudowny! :D Czekam na kontynuacje :D
OdpowiedzUsuń