- To co robimy na obiad ? - zapytałam
- Naleśniki. Będzie najszybciej.- rzekł Łukasz. - A teraz przepraszam, idę się położyć do pokoju.
- Ja przepraszam, idę do kibelka. - zaśmiał się Pit. - zaraz ci pomogę.
Westchnęłam i skierowałam się do kuchni. Rozbrzmiał się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Krzysiu ! - krzyknęłam
- No hej młoda. Nie obrazisz się, że kogoś przyprowadziłem ?
Teraz doszło stado wysokich facetów.
- To nie wina Igły. My się narzuciliśmy. - rzekł trener.
- Ale ja sama jestem. - powiedziałam. - Zanudzicie się.
- Ziomek ! - wrzasnął Igła
- Nie ma Ziomka. Sama jestem.
- Co jest ? - wyszedł z pokoju brat. - Krzysiu.- krzyknął na widok przyjaciela.
- To wchodźcie. - wpuściłam ich.
Weszłam do łazienki gdzie był Piotrek. Zastałam go w samych bokserkach.
- Piotrek, twoi koledzy przyszli. - jęknęłam.
- O, to fajnie. - obwieścił
- Ta, po prostu zarąbiście. - warknęłam wychodząc.
Złapał mnie za rękę i podszedł. Przytulił mnie. Popatrzyłam się na niego. Uśmiechnął się i pocałował.
- Dobra. Idę robić naleśniki. - westchnęłam, dając buziaka.
Weszłam do salonu i zastałam tam siatkarzy, którzy przyglądali się ścianie, na której były koszulki Skry. Przyszedł Piotrek i położył rękę na moich plecach.
- No widzę, że Resoviakiem nie jesteś. - rzekł
- Mogłabyś mieć moją koszulkę.
- Skoro nie za Resovią, to dlaczego jesteś z Pitem ? - zapytał Konarski
- Dobra, dajcie jej spokój. - oznajmił Pit. - Ma moją koszulkę i starczy. Miłość nie wybiera.
Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni.
Po obiedzie drużyna z Rzeszowa pojechała.
- Daj na TVP 1. skoki lecą. - powiedziałam.
Łukasz przełączył. Skakał trzeci skoczek. Słabo mu poszło. Właśnie obwieścili, że pierwsza seria rozpocznie się od początku za 15 min. Nie zadowoliła mnie ta wiadomość. Na dodatek po odwiedzinach Sovi został bałagan, a co najgorsze kostka strasznie mnie bolała. Przez to wszystko miałam koszmarny humor.
- Jak zaczną się skoki, zawołajcie mnie.- rzekłam i poszłam do pokoju.
Położyłam się na łóżku. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach z tego bólu. Drzwi do pokoju się uchyliły.
- Emilka... - zaczął
- Czego ?! - warknęłam.
- Jeju, przepraszam. Chciałem się przywitać.- rzekł zmieszany.
Podniosłam głowę.
- Paweł poczekaj. Przepraszam. ale mam dzisiaj podły humor.- westchnęłam.
- Ty płakałaś ? - zapytał.
Na te słowa przybiegł Piotrek i usiadł koło mnie.
- Ta, bo kostka cholernie boli. Ale to nic. Chodźcie na skoki. - obwieściłam.
Pit wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Skoki się zaczęły. Dalej były złe warunki. Wszyscy słabo skakali. Gdy przyszedł czas na skok Krzyśka mało co dziury w kanapie nie zrobiłam. Usiadł na belkę, popatrzył na trenera, przeżegnał się i odepchnął. Na rozbiegu osiągnął nie najgorszą prędkość. Ładnie się wybił i leciał. Wylądował nawet daleko. Uśmiechnął się ładnie i pomachał do kamery. Reszta zawodników, to po prostu komedia. Krzysiek skończył konkurs na 15 miejscu. Dobrze mu poszło.
- To co, idziemy do galerii ? - zapytał Paweł
- Jasne. - odrzekli chłopacy.
- Ja nie idę. - rzuciłam.
- No miśka. Chodź. - namawiał Cichy.
- Nie Piotrek. Noga mnie boli. - jęknęłam
- To ja nie idę. - westchnął Pit.
- Nie no idź. Ja sama zostanę.
- Nie, zostaję i już.- napierał.
- Kurwa Piotrek. - westchnęłam.- Idę z wami.
- Ale jak cię noga boli to zostań. - powiedział środkowy.
- Ty już się zamknij i mnie nie wkurzaj. Jedziemy.- warknęłam i poszłam się ubierać.
W galerii nie odzywaliśmy się do siebie z Piotrkiem. Weszłam do sklepu sportowego. W oko wpadła mi czarna kurtka z 4F. Podeszłam ją obejrzeć. Spodobała mi się. Popatrzyłam na cenę. No cena w miarę. Sprawdziłam zawartość portfela. Na szczęście miałam 300 zł. Wzięłam kurtkę i zaniosłam do kasy.
- O tu jesteś. - powiedział Paweł podchodząc do mnie.
- 219.90 - oznajmiła kasjerka.
- Ja zapłacę. - rzekł Zator wyciągając banknoty.
- Nie Zati. Ja sama kupię. - szepnęłam.
Uśmiechnął się do mnie i podał pieniądze kasjerce. Dała mój zakup.
- Ładna z was para. - powiedziała.
- To nie mój chłopak. - uśmiechnęłam się.
- Teraz tak się mówi. - ciągnęła.
Przyszedł Pit.
- Kotek, kupiłam sobie kurtkę. Znaczy Paweł mi kupił. - uśmiechnęłam się.
- A co ty kasy nie masz ? - zapytał
- Dobra ja nie mam zamiaru się z tobą użerać. - wycedziłam.- Wracam do domu.
- No miśka, przepraszam. Wiesz, że cię bardzo kocham. Zostań.- Przyciągnął mnie do siebie.
- A będziesz kochany ? - zapytałam.
- Obiecuję. - uśmiechnął się, dając mi buziaka.
Usiedliśmy na ławce.
- Paweł masz tu pieniądze. - podałam mu gotówkę
- Weź przestań. Masz prezent.
- Prezent ? Nie no za drogi. Masz.
- Spadaj. - zaśmiał się.
- To jak mam ci to wynagrodzić ? - zapytałam.
Zrobił przebiegły uśmiech.
- O nie. Ty to zaplanowałeś. - jęknęłam. - Dobra to wszyscy będziecie ?
- Nie, nie będzie Pliny, Stephana i Jędrzeja. Aha i Maćka. - obwieścił.
- Aha to spoko. Czyli Piotruś, musimy jeszcze jechać do biedronki, bo będzie u nas impreza.
Przepraszam za opóźnienie, ten rozdział miał być w niedzielę :/ Ale wicie szkoła :( Jutro mam turniej więc napisałam :D Także KOMENTARZE BO KONIEC BLOGA !!
Nie wiem czy jutro będzie następny, bo mam turniej :D Pozdrawiam. /Ziomek Krzysiu
Nawet nie próbuj kończyć bloga !
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
nie nie nie ;c Jak to koniec !? nie ma mowy :) Świetny :) Powodzenia! ^^
OdpowiedzUsuńCudownie! ;) Powodzonka na turnieju kochana :D <3
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Er! Nie kończ...! Ja też nie mam komentarzy!
OdpowiedzUsuńCzekamy na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny! Nie masz prawa kończyć. Czekam z niecierpliwością na następny. Mam nadzieje na dłuższy,lecz nie nalegam! ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń